wtorek, 29 października 2013

Just sex, baby, Rozdział 13, Część 2

Nie możesz uwierzyć. Co tu się do cholery dzieje ?! Co ON tu robi ? Od kiedy zarządza tą firmą ? Boże, co teraz, co teraz, co teraz ?! - te pytania ciągle chodzą ci po głowie.
Oczy masz szeroko otwarte. Bez przerwy wpatrujesz się w Zayna i próbujesz wyczytać coś z jego twarzy. Oczy mu płoną gorącym i upojnym seksem, a na twarzy widnieje ten niegrzeczny i seksowny uśmiech. Włosy jak zawsze w nieładzie. Kilka niewielkich pasm opada mu na twarz, przysłaniając lekko jedno oko. Widać że przez ten czas w ogóle nie podcinał włosów. Pewnie zajmował się panną Jenkins....
Nieważne. Potrząsasz głową. Znowu czujesz tą bliskość między wami. Ten nieszczęsny erotyzm czuć nawet w powietrzu. Chłopak jest tak blisko. Najchętniej rzuciłabyś się na niego i zerwała ten zajebiście seksowny czarny garnitur, ale nie tutaj....Nie teraz.....Nie w takim momencie.
-Zdziwiona ? - pyta ochrypłym głosem. Bacznie ci się przygląda. To spojrzenie sprawia, że nie możesz ponownie na niego spojrzeć. Czujesz jak twoje policzki płoną ze wstydu i zdziwienia.
Nachyla się ku tobie i rozkazuje cicho:
-Odpowiedz mi.
-Tak.. - kiwasz głową - I to bardzo.. - głowę wciąż masz spuszczoną.
Delikatnie przejeżdża opuszkami palców po twojej twarzy. Zaczyna od skroni, później policzek, aż do podbródka. Łapie cię za niego i delikatnie podnosi twoją głowę, zmuszając byś na niego spojrzała. Wzrok masz wbity w sufit.
-Spójrz na mnie - przejeżdża kciukiem po twojej dolnej wardze. Dlaczego wszystko co robi jest tak bardzo podniecające ? - Skarbie, tutaj jestem. - czujesz mocne ukłucie w piersiach. To co do niego czułaś, wzrosło o kolejne 100%. No ale jak masz spojrzeć mu prosto w oczy po tym jak wyznałaś mu miłość ?
W końcu zbierasz się na odwagę i patrzysz na niego.
-Brawo... - szepcze.
Jego włosy zrobiły się naprawdę długie i gęste. Zasłaniają cały kark i delikatnie dotykają kołnierza marynarki. Mniam.
Masz ochotę zanurzyć w nich dłoń i ciągnąć z całych sił, gdy znowu będzie cię ujeżdżał.
-Tęskniłaś za mną ? - puszcza twój podbródek, lecz nie oddala się nawet na krok.
-Nie.. - kiwasz głową. Twoja odpowiedź była kłamstwem ale okazała się skuteczna.
-Och... - marszczy brwi.
-Rozczarowany ? - dziwisz się.
-Tak, bardzo. - przyznaje.
-Nie udawaj... - krzyżujesz ręce na piersiach, próbując chodź odrobinę je zasłonić.
-Brakowało mi cię - robi kolejny krok w twoją stronę, gdy ty zaczynasz się oddalać.
-Jasne, a co z Dakotą ?
-Nie rozmawiałem z nią. Nie chciałem.
-Więc jednak się do ciebie dobijała ? - czaruje cię jego cichy i ochrypły głos. Zmienił się. I to bardzo..
-Jest moją przyjaciółką, byłem jej wdzięczny za to, że dzwoniła i pisała do mnie, gdy... - urywa a wzrok wbija w podłogę.
-Gdy co ?
-Nieważne.
Postanawiasz  nie dopytywać się co robił w tym czasie.
-Dlaczego nie chciałeś z nią rozmawiać ?
-Nie chciałem rozmawiać z żądną kobietą, (T.I).
-Czemu ?
-Bo to ty byłaś jedyną kobietą z jaką chciałem wtedy porozmawiać. - robi kolejny krok - Którą chciałem zobaczyć. Zerwać z niej ubrania i napajać się jej widokiem gdy doprowadzam ją do intensywnego orgazmu.
To urocze, ale zarazem cholernie podniecające. Gwałtownie wciągasz powietrze, gdy przypomina ci się co z tobą robił,  gdy 
jeszcze  byłaś u niego w domu. Niestety tą chwilę, przerywa wspomnienie, co działo się następnego dnia....
-Myślałam, że miałeś już plany. - starasz się nie popaść jego urokowi.
-Jakie plany ?
-A ta urocza blondynka ze sklepu ?
-Nie dzwoniłem.
-Wow..Zayn Malik, największy erotoman w Seattle, a może nawet w całych Stanach, zrezygnował z tak pięknej kobiety.
-Erotoman ?
-Tak.
-Hm.. - przygryza wargę. - Wcale nie była tak piękna.
-Więc po co był ci jej numer ?
Ciężko wzdycha.
-Przyznaję, chciałem się nią zabawiać. Właściwie to chciałem ją ostro zerżnąć.
Czujesz ukłucie zazdrości, gdy myślisz co mógł robić Zayn podczas twojej nieobecności z tą szmatą.
-Nie zrobiłem tego. - oświadcza - Kiedy wyjechałaś..... - oblizuje wargi.
Boże, ten język....Od razu chcesz poczuć go pomiędzy swoimi nogami.
-Gdy wyjechałaś, zrozumiałem, że to było głupie. Ja byłem głupi. - opiera się o biurko.
Stoi tym razem dalej od ciebie.
-Myślałam.... - z nerwów bezboleśnie ugniatasz i wykręcasz sobie palce u rąk - Że o mnie zapomniałeś.
-Próbowałem. - stwierdza - Nie mogłem. Nie miałem na nic ochoty. Nie wychodziłem z domu. Prawie nie jadłem.
Gdy mówi "nie jadłem", mierzysz go dokładnie wzrokiem. Wygląda tak samo świetnie jak przy waszym ostatnim wspólnie spędzonym dniu.
-Nie widać... - mówisz.
-Słucham ?
-Że nic nie jadłeś - przyznajesz szybko.
-Ćwiczyłem.
-Domyślam się. - uśmiechasz się. Na jego pięknej twarzy również zauważasz cień uśmiechu. - Więc... - zmieniasz temat - Teraz pracujemy razem ?
-Tak. Siadaj - mówi ostro i idzie na swoje miejsce.
Wow, milej się chyba nie dało. Stoisz w miejscu i nie reagujesz.
Odwraca się i patrzy na ciebie.
-Usiądź, proszę - mówi łagodniej.
-Dziękuję - siadasz i zakładasz nogę na nogę.
Dalej jesteś skrępowana jego obecnością. Splatasz palce i opierasz je o kolano.
-Więc...
-Jutro jest muszę iść na bankiet - przerywa ci - Z osobą towarzyszącą. - opiera się na czarnej skórze fotela - Pójdziesz ze mną. I to nie jest prośba.
-Ale jeśli nie mam ochoty tam iść ?
-Musisz.
-Bo ?
-Bo jestem twoim cholernym szefem i jeśli coś mówię masz się mnie słuchać, zrozumiano ? - to było naprawdę surowe.
Na moment cię zatkało.
-Oczywiście.
-Świetnie. - przygląda ci się.
-Nie miałeś iść z Dakotą ?
-Skąd taka myśl ?
-Jej cycki i maślane oczy mówiły za siebie.
-Jej cycki są sztuczne.
-Skąd to wiesz ?
-To widać, taka diva jak ona zrobi wszystko, żeby wejść facetowi do łóżka.
-To akurat wiem - patrzysz na niego znacząco. - Widzę, że tobie również jej cycki zawróciły w głowie.
-Spałem z nią jeszcze przed operacją.
To cię zabolało. Widział piękno w każdym calu jej ciała. Pociągała go nawet bez pięknych krągłych piersi..
-(T.I), a co do nas.... - przysuwa się bliżej.
-Nie ma "Nas".
Podnosi na ciebie wzrok.
-Jak to ?
-To już dawno skończone. - wzruszasz ramionami.
-Ale (T.I), zrozum...
-Zayn, szukam mężczyzny który jest we mnie zakochany. Szanuje mnie i mocno kocha. Potrzebuję miłości.....Nie ciebie. - przyznajesz smutno. Tak naprawdę chciałaś wykrzyczeć:
"Potrzebuję twojej miłości, kocham cię człowieku !", ale wiedziałaś, że nie warto.
-Rozumiem... - spuszcza głowę.
-O której jest bankiet ? - chcesz jak najszybciej porozmawiać o czymś innym.
-O 20:00... - nie podnosi na ciebie wzroku.
-Nie jestem pewna, czy będę miała odpowiednią....
-O sukienkę się nie martw - znowu ci przerywa - Już ją dla ciebie kupiłem, przyśle ją do ciebie dziś wieczorem.
-Zayn, nie musisz mi...
-Ale chcę. - patrzy znowu na ciebie. W jego oczach widzisz smutek i żal....Do ciebie.
-Jak wolisz.
-Jeszcze jedno, dostałaś moje kwiaty ?
-Kwiaty ?
-Tak, wysłałem ci je.
-Kiedy ? - poprawiasz się na siedzeniu.
-Wiesz... - zacina się na moment - Nieważne, pewnie nie dotarły.
-Naprawdę kupiłeś mi kwiaty ?
-Tak..Róże. - podnosi kącik ust.
Następuje dłuższa cisza.
-Chyba już pójdę na swoje stanowisko - wstajesz i bierzesz torebkę.
-Już wychodzisz ? - również wstaje i idzie za tobą.
-Tak, już i tak jestem spóźniona... - otwiera ci drzwi.
-Nic by się nie stało, jestem przecież twoim szefem  - zatrzymuje cię. Robisz krok w tył gdy łapie cię za ręce. - Chodź. - wzdycha. Kładzie dłoń na twoich plecach i kieruje cie do windy.
Wciska guzik i oboje czekacie. Odsuwasz się, by zabrał dłoń.
-Właściwie do dlaczego jedziesz na dół ?  - pyta zaskoczony - Przecież twoje biuro jest tutaj.
-Tak, ale muszę jeszcze podać dane osobiste recepcjonistce na dole.
-Już to zrobiłem.
-Co ?
-Zrobiłem to - wzrusza ramionami.
-A podpis ?
-No tak, zapomniałem...
W końcu przyjeżdża winda. Wchodzisz do środka i wciskasz 0.
-A właściwie...To od kiedy jesteś właścicielem tej firmy ? - pytasz.
Na twarzy Zayna pojawia się podejrzany uśmiech.
-Od niecałych dwóch tygodni. - mówi a wtedy drzwi się zamykają.
-Jezu.. - opierasz się o ścianę.

                                                                        *

-Jeszcze tutaj... - mówi rudowłosa kobieta.
Zgodnie z jej nakazem składasz podpis na samym dole umowy.
-Dziękuję bardzo, panno (T.I) - mówi z uroczym uśmiechem.
-Ja też dziękuję, pani....
-Wystarczy Mandy - podaje ci rękę.
-Och, dobrze - ściskasz jej delikatną bladą dłoń - Więc niech mi pani mówi (T.I) - starasz się, żeby twój uśmiech był choć w połowie tak słodki jak jej.
Nagle podchodzi do was druga rudowłosa recepcjonistka, zadziwiająco podobna do Mandy.
-(T.I), to moja siostra, Rose - również podajecie sobie dłonie.
-Miło mi się poznać - na całe szczęście ich uśmiechy są szczere, nie jak krzywy uśmiech panny Jenkins.
-Nawzajem. - odpowiadasz.
-Dużo o pani słyszałyśmy.
-Naprawdę ?
-Tak,  pan Malik jest widocznie panią zauroczony. - mówi Mandy.
-Nie, nie sądzę..
-Już całe biuro o tym mówi - wtrąca się Rose.
-Serio ? - rozglądasz się, gdy czujesz na sobie czyjś wzrok. Okazuje się, że wszyscy wokół bacznie ci się przyglądają. Widać, że gdy tylko weszłaś do recepcji przerwali swoje "biznesowe sprawy" i skupili się na tobie. Na każdej twarzy gości uśmiech. Gdy zauważają twój niepokój powracają do swoich rozmów.
-Jejku... - wzdychasz - Przepraszam was, muszę wracać do pracy.
-Miłego dnia (T.I) ! - mówią gdy się oddalasz.
-Dzięki, nawzajem ! - odmachujesz i nim wcisnęłaś guzik przywołujący windę, drzwi się rozsunęły a twoim oczom ukazała się Dakota.
-Ty tutaj ? - wypada z windy oburzona. - Znaczy się....(T.I), miło cię znowu widzieć - chce pocałować cię w policzek, ale gwałtownie się odsuwasz.
-Nie ! Nie dam się znowu nabrać, na te twoje czułe słówka. - dumnie kładziesz dłonie na biodrach.
-Uff, przynajmniej nie muszę udawać, że cię lubię.
-Nawet mnie nie znasz.
-Nie pozwolę żebyś odebrała mi Zayna, rozumiesz ? - mówi przez zaciśnięte zęby.
-Nikogo nie chcę ci odbierać, nic do niego nie czuję. - kierujesz się do windy, ale łapie cię za łokieć.
-Jeszcze nie skończyłam. - puszcza cię i patrzy na ciebie z nienawiścią wymalowaną na twarzy - Trzymaj się od niego z daleka.
-Jest moim szefem, muszę raz na jakiś czas z nim porozmawiać.
-Obiecuję ci, że będą łączyć was jedynie sprawy biznesowe i na tym koniec - grozi ci palcem - Celowo się tu zatrudniłaś. Myślałam, że mam cię już z głowy.
-A ja myślałam, że nie przejmujesz się kochankami Zayna ? - unosisz brew. - Czemu akurat uczepiłaś się mnie ?
Zaciska usta w cienką linię i piorunuje cię wzrokiem.
-Słuchaj małolato, nie muszę ci się tłumaczyć. Jutro idę na bankiet i zamierzam zająć się nim, kiedy ty będziesz czytać książki i jeść chipsy na kanapie.
-Słuchaj, ja.... - chciałaś powiedzieć z kim tak naprawdę Zayn idzie na bankiet, ale jednak się rozmyśliłaś -  Masz rację Dakota. Życzę udanego bankietu i powodzenia z Zaynem....A tak właściwie, to zaprosił cię już ?
-Pff...co ? On nie zaprasza kobiet na takie imprezy, idzie sam - przewraca oczami.
-Dlaczego tego nie robi ? - na chwilę zapominasz o tym jak bardzo jej nie cierpisz.
-Nie dba aż tak o kobiety. Robi takie rzeczy tylko wtedy, kiedy naprawdę mu zależy, ale.. - zaczyna się śmiać - To nie możliwe, on nie szanuje kobiet i sądzę, że już się o tym przekonałaś.
Zakłada czerwoną torebkę na ramię i odchodzi.
-Suka.. - odwracasz się i wchodzisz do windy.

                                                                          *

 Siedzisz przy swoim biurku i zastanawiasz się nad słowami Dakoty. Nie możesz skupić się na pracy. Ta kobieta niszczy wszystko...
Z myśli wybudza cię dzwonek telefonu biurowego:
-Emm....Halo ?
-W moim biurze za pięć minut - słyszysz głos Zayna. Po tych słowach od razu się rozłącza. Nie było to zbyt miłe, ale ton jego głosu i ta ostrość, dosłownie podniosła ci ciśnienie i doprowadziła do kolejnej potrzeby poczucia jego dłoni na twoim ciele.
Nagle doszło do ciebie, że jeszcze nigdy nie mogłaś przypatrzeć się jemu nagiemu ciału. Przez cały czas on był na tobie, a tylko jeden raz ty byłaś na nim... Przed oczami miałaś wyłącznie mgłę i czarne plamy., więc nie dało ci to zbyt wiele..
Rzeczywiście o mało nie zemdlałaś....
Ale czego chce teraz ? Orientujesz się, że twoje rozmyślanie zajęło całe 10 minut, Zrywasz się z krzesła i szybko biegniesz do biura chłopaka.
Wpadasz przez szklane drzwi do jego lokum i o mało nie potykasz się o własne nogi.
-Spóźniona - stoi tyłem do ciebie.
-Przepraszam, zamyśliłam się.... - zamykasz za sobą drzwi.
Zayn odwraca się i wyciąga rękę w stronę biurka. Możesz podziwiać jego cudowny profil. Naciska jakiś przycisk i nagle szklane ściany pokrywają się ciemnym szronem.
-Teraz nikt nam nie będzie przeszkadzał - blokuje drzwi kolejnym guzikiem.
-Zayn, co chcesz... - urywasz gdy odwraca się do ciebie przodem.
Usta ma rozchylone, policzki różowe, a z jego twarzy można wyczytać tylko jedno: Jesteś moja, (T.I).
 Gdy do ciebie podchodzi twoje oczy lądują niżej, na rozporku chłopaka:
-Chryste... - szepczesz. Znowu go doprowadziłaś do tego stanu. Ta wielka wypukłość sprawia, że zwija ci się żołądek.
-Muszę.. - stajecie twarzą w twarz - Muszę to zrobić. - jego dłoń ląduje na twoim udzie, a zaraz potem ucieka wyżej, na twój pośladek. - Muszę doprowadzić cię do orgazmu, muszę zobaczyć jak dochodzisz, usłyszeć te cholernie podniecające dźwięki jakie z siebie wydajesz, kiedy szczytujesz - przygwożdża cię do ściany - Oddaj mi się, (T.I). Natychmiast.
       
                                       

2 komentarze: