czwartek, 26 listopada 2015

Sometimes, Rozdział 30

Delikatny wiatr muskał moją twarz. Odetchnęłam głęboko i pod osłoną zamkniętych oczu wyobrażałam sobie, że jestem w domu w San Diego. Taki sam wiatr muskał moją skórę i również przedostawał się przez otwarte drzwi balkonu.
Zayn delikatnie jeździł palcem wzdłuż mojego brzucha, w tę i z powrotem. Otworzyłam oczy a gdy go zobaczyłam uśmiechnęłam się.
Obejmowałam go ramieniem, za to on leżał wsparty głową o moją pierś. Czułam, że skupia się na swoim ruchach wykonywanych na mojej skórze. Zaczął przypominać mi bezbronne dziecko układające klocki.
Odetchnęłam głęboko, a on wcisnął swoją nogę pomiędzy moje.
Patrzyłam na to jak bardzo się różnią. Jego; długie, z włoskami i umięśnione oraz moje; dużo krótsze, bledsze, gładkie i kształtne.
Od tłuszczu a nie mięśni.
Zerknęłam na balkon. Słońce już zachodziło, a w pokoju robiło się coraz ciemniej. Jednak ja po takiej ilości orgazmów nie miałam ochoty na sen.
Żadne z nas nic nie mówiło. Dopiero aż zaczęło boleć mnie zdrętwiałe ramie, odezwałam się.
-Zejdziesz ? - wypowiedziałam te słowa ciszej niż oczekiwałam.
Zayn podniósł się i spojrzał na mnie a ja rozmasowałam ramię i położyłam się na boku, przodem do niego.
I znowu był nade mną. Znowu górował. 
Obraz bezbronnego dziecka zniknął. Wrócił dominujący, pewny się samiec alfa który uwielbia posługiwać się językiem "ja facet, ty kobieta", czyli typowego jaskiniowca.
Ale i tak go kochałam.
-Jesteś głodna ? - zapytał kładąc dłoń na moim biodrze.
Pokręciłam głową i spuściłam wzrok na jego umięśniony brzuch.
-Zmęczony ? - zapytałam, gdy nasunął na siebie kołdrę. Leżeliśmy twarzą w twarz.
-Mhm. - burknął.-A ty ?
-Nie. - pokręciłam głową.
-Przytulić cię ?
Spojrzałam na niego. Nie byłam pewna, czy znowu zniosę jego dotyk.
-Zależy. - mruknęłam - Jeśli zamierzasz mnie podduszać i wciskać penisa między nogi...
-Nic z tych rzeczy. - patrzył na mnie z troską.
Wzdychając przysunęłam się i pocałowałam go w usta.
Pogłębił pocałunek do tego stopnia, że musiałam zacząć się o niego ocierać. Jego udo znajdowało się pomiędzy moimi nogami, co sprzyjało pieszczotą.
-Jay... -szepnął i złapał mnie za pośladek, powstrzymując moje ruchy.
-Odruch. - przestałam się poruszać - To przez ciebie. - przyłożyłam policzek do jego policzka i patrzyłam na zachodzące słońce.
-Bądź grzeczna przez 5 minut. - zaproponował i zaczął ziewać.
-Mhm. - zamknęłam oczy. No dobra, byłam zmęczona.
-Idziemy spać ?
-Mhmm... - wymruczałam. Po chwili przesunął mnie tak, że znowu leżałam obok niego. Okrył mnie kołdrą i przytulił. - Gdy się obudzisz, poczekaj, aż też wstanę. 
-Nie robić śniadania ? - zdziwił się, ale w jego głosie można było usłyszeć nutę rozbawienia.
-Nie.. Popieściłbyś mnie ? Tak z rana...
-Dobrze. - przyłożył na dłuższą chwilę usta do mojego czoła.
-I nie przeszkadza mi, że jesteś wielkim niedźwiedziem. - uśmiechnęłam się.
Zaśmiał się cicho.
-Przyznam, że poczułem ulgę.
Po krótkiej chwili powiedziałam:
-Kocham cię.
Jedynie odetchnął. Wiedziałam, że jeszcze nie spał.
Ale nie odpowiedział.


     Otworzyłam oczy zaraz po tym, gdy w moim śnie naprawdę zaczęłam czuć na sobie dłonie Zayna. Okazało się, że tak naprawdę nie śniłam.
Z uśmiechem odwróciłam głowę w jego stronę.. Wciąż miałam zamknięte oczy co dało mu okazję to całowania mnie po powiekach.
-Mmm... - mruknęłam.
-Dzień dobry. - przywitał się i przełożył nogę przez moje nogi.
-Dzień dobry. - otworzyłam w końcu oczu - O matko.
-Hm ?
-Jesteś boski. - zarzuciłam mu ramiona na szyję.
-I kto to mówi. - musnął nosem mój nos.
-No kto ?
-Najpiękniejsza kobieta jaką kiedykolwiek widziałem.
-"A trochę ich było". - powiedziałam coś co było czymś w rodzaju tekstu który powiedział do mnie wczoraj.
Pacnął mnie w udo.
-Nie zaczynaj, młoda damo.
-Lubię z tobą zaczynać.
Uniósł brew.
-I wiesz jak to się kończy. - pocałowałam go w nos.
Omiótł wzrokiem moją twarz.
-Masaż ? - zaproponował.
Natychmiast położyłam się na brzuchu i podparłam głowę o ramiona.
-Śmiało.
Po dokładnym rozmasowaniu moich mięśni stwierdziłam, że jestem okropnie głodna.
-Przyszykuję coś. - cmoknął mnie mocno w czoło i wstał.
-Czekaj. - również wstałam i sięgnęłam po moją różową koszulę, którą miałam na sobie wczoraj przez dwie minuty. - Ty sobie wygodnie usiądź, a dzisiaj ja robię śniadanie, co ?
-Jesteś pewna ? - uniósł brwi.
-Nie otruję cię. - patrzyłam jak zakłada spodnie dresowe.
-Czyżby ?  - objął mnie ramieniem w tali i przysunął do siebie.
-Nie ufasz mi ? - uniosłam brew z lekkim uśmieszkiem.
-Po tym jak się wczoraj zachowywałem wszystkiego mogę się po tobie spodziewać. - złapał mnie za policzek i pocałował szybko, ale czule.
Chciał już odejść, ale złapałam go za nadgarstki i zmusiłam do spojrzenia na mnie. 
-Kocham cię. - powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
Skinął głową, jakby rozumiał.
-Wiem. - rzekł równie cicho jak ja.
Puściłam jego ręce sądząc, że odejdzie i tracąc nadzieję na to że powie coś więcej. Spuściłam wzrok.
On nagle złapał mnie za policzki i pocałował prosto w usta, namiętnie i bardzo powoli, po czym szepnął:
-Ja ciebie też.


     Na naszych talerzach nie było już omletów, co najwyżej okruszki i brudne sztućce. Siedzieliśmy na kanapie w salonie, moja noga była wsunięta pomiędzy nogi Zayna a jego ramię obejmowało mnie. Wpatrywaliśmy się w telewizor, chociaż wiedziałam, że myślami oboje byliśmy gdzie indziej. 
Przynajmniej ja.
Wzwód Zayna wbijał mi się w kolano. Co jakiś czas wierciłam się by napierać na niego nogą i powoli masować. Nie patrzyłam wtedy na niego, próbowałam udawać, że to tylko niewinny ruch.
-Wiesz... - powiedziałam kładąc dłoń na jego nodze i ugniatając delikatnie.
-Hm ? - spojrzał na mnie zaciekawiony.
-W tym domu jest tyle pokoi, a siedzimy zawsze albo tutaj, albo w sypialni.
-I kuchni. - rzekł z rozbawieniem. - Więc gdzie chcesz iść?
Zacisnęłam uda i spojrzałam na niego.
-Ten pokój z książkami...wydaje się przytulny.
Właściwie to była mini biblioteka, nawet nie wiedziałam ile mogło znajdować się tam książek; Carl i Susi naprawdę lubili czytać.
-I ma dźwiękoszczelne drzwi i ściany. - powiedział, a w jego oku zobaczyłam błysk.
Przygryzłam wargę.
-Cóż... Na razie nie będą nam potrzebne, jesteśmy tu sami. 
-Tak, ale za tydzień się przyda. Carl i Susi już tam praktycznie nie zaglądają, schowamy się pomiędzy regałami. - uniósł kąciki ust.
Zadrżałam na myśl o tym, że za niecały tydzień będziemy musieli się ukrywać.
-Czy czasem nie wracasz do pracy za dwa trzy dni ? - zapytałam.
-Dopiero w przyszłym tygodniu, przedłużam sobie relaks. - odparł muskając ustami moją skroń.
-To my w ogóle wypoczywamy ? - zamknęłam oczy, gdy zaczął pieścić wargami moją skórę.
-Lubię taki rodzaj wypoczynku. - jego usta wygięły się w uśmiechu - To co, chcesz iść do tego pokoju ?


    Siedziałam na skórzanej, czerwonej sofie w pokoju wypełnionym regałami i stosami książek. Zauważyłam że jeden jest wypełniony jakimiś "biurowymi papierami" a obok stało biurko, więc domyśliłam się, że Zayn tu czasem zagląda.
-Pracujesz tu ?
-Czasami. - rzekł siadając obok mnie i objął ramieniem. 
Rozglądałam się czując na sobie jego przenikliwe spojrzenie.
 Miałam na sobie szarą, krótką spódniczkę w której zazwyczaj chodziłam po domu. Nagle poczułam na kolanie jego gorącą dłoń. Wzdrygnęłam się.
-W porządku ? - zapytał zaciskając kurczowo moje kolano.
-Tak. Tylko... - uśmiechnęłam się - Czuję się jak uczennica uwodzona przez nauczyciela. - spojrzałam na niego.
Wyraźnie zaciekawiły go moje słowa.
-Dlaczego ? - przechylił głowę w bok.
-Cóż, jesteśmy w bibliotece... - machnęłam ręką wskazując regały - I ten strój... - spojrzałam na siebie.
-Podoba mi się. - zjechał dłonią niżej.
-Typowej, grzecznej uczennicy. 
-A ja jestem dużo starszym zboczeńcem , który próbuję się uwieść ? - wsunął dłoń pod moją spódniczkę. Ubrałam do niej białą obcisłą bluzkę z krótkim rękawem przez którą nagle zaczęły prześwitywać twarde od podniecenia sutki.
-Byłaś dzisiaj grzeczna ? -zadał kolejne pytanie ugniatając w dłoni moje udo.
Spuściłam wzrok rumieniąc się. Zawsze czułam dreszczyk emocji gdy mówił do mnie  w ten sposób.
-Bardzo. - odparłam.
-Tak ? A to kręcenie bioderkami w tej krótkiej spódnicy ? To nazywasz poprawnym zachowaniem ?
-Myślałam, że się panu podoba. założyłam nogę na nogę i oparłam się o niego.
-Musiałem ukrywać wzwód. I wszystko twoja wina. - pacnął mnie w nos.
-Nie musiałeś. - położyłam dłoń na jego kroczu i zacisnęłam ją na jego erekcji.
Wypuścił powietrze przez nos.
Obserwował moje ruchy, gdy odnalazłam zarys jego penisa, zaciskałam go kurczowo w dłoni i jeździłam w górę i w dół.
Zwilżył wargi i wiercił się niespokojnie.
-Mogę ?
Spojrzał na mnie.
-Ładnie proszę. - nalegałam machając rzęsami.
Złapał mnie za dłoń i wsunął ją sobie pod gumkę dresów.
Gdy rozkoszując się moim dotykiem odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy ja przez ułamek sekundy patrzyłam na biurko. 
I zdążyłam pod nim dojrzeć pudło w którym trzymał swoje zabawki.

sobota, 21 listopada 2015

Sometimes, Rozdział 29

Nieedytowany :* miłego czytania <3 
Leżąc w wannie pomiędzy nogami Zayna dotykałam się po spuchniętych wargach oglądając je w lusterku trzymanym przeze mnie w dłoni. Moje wargi były czerwone i wielkie, niczym usta Kylie Jenner, ale nie chciałam osiągnąć takiego efektu.
-Po prostu masz za dużego fiuta. - wypowiedziałam w końcu swoje słowa na głos odwracając głowę w stronę Zayna i odkładając lusterko na bok.
Uśmiechnął się lekko i cmoknął mnie delikatnie.
Zacisnęłam powieki.
-Au... - pisnęłam cichutko po czym otworzyłam oczy - Wiesz, że mnie bolą. - westchnęłam i padłam plecami na jego twarde ciało. - Ostatnio tak nie spuchły.
-Wstrzymywałem orgazm. - szepnął prosto w moje ucho i objął ramionami.
Westchnęłam głęboko i zamknęłam oczy.
-Nie znoszę cię. 
-Uwielbiasz mnie.
-Racja. - odwróciłam głowę by cmoknąć go w podbródek najdelikatniej jak mogłam. W sumie z wargami nie było aż tak źle.
-Zayn...
-Hm ? - pieścił palcami moje ramiona.
-Miałeś dziewczynę po śmierci mojej mamy ? - zapytałam muskając delikatnie nosem jego policzek.
-Nie. - odparł kręcąc głową.
-Aa...Spałeś z jakimiś ?
Westchnął szybko i krótko.
-To może inaczej...dużo miałeś kochanek ? - zapytałam widząc, że jest zakłopotany i wstydzi się powiedzieć "tak".
-Nie nazwałbym ich "kochankami". - rzekł odchylając lekko głowę w tył. - Ale tak.
Czułam, że spiął się jeszcze bardziej. Oczywiście rozpierała mnie zazdrość, a wywołały ją moja głupota i ciekawość.
Sięgnęłam po szampon i usiadłam na Zaynie okrakiem. Miał teraz ramiona wsparte o brzegi wanny. Wylałam trochę fioletowego szamponu na dłoń i roztarłam je dokładnie na obu.
-Karałeś je ? - zapytałam, gdy moje dłonie zaczęły rozcierać szampon na jego piersi i ramionach.
Spuścił wzrok na mój biust.
-Nie...Ale tak.
Uniosłam pytająco brew, po czym wróciłam do podziwiania mydła spływającego z jego ramion i torsu.
-Nie na tej samej zasadzie co ciebie. - rzekł cicho.
-A dokładniej ?
-Na pewno chcesz o tym słuchać ?
Moja zazdrość była aż namacalna, tak mi się przynajmniej wydawało. Ale tak, chciałam.
Skinęłam głową.
-Cóż...To nie był rodzaj kary. - spojrzał na mnie - Tylko.. - wzruszył lekko ramionami - Tylko... Cholera, lubiłem obijać im tyłki gdy miałem zły dzień. - powiedział w końcu.
-Czyli...musiałeś się wyżyć.
-Tak. Można tak to nazwać...Jestem bardzo nerwowy. - przyznał.
-Zauważyłam. - uśmiechnęłam się lekko.
-To nie jest śmieszne. - przetarł mokrą dłonią włosy - Musiałem wynająć osobistego trenera, bo inaczej bym oszalał.
-Trenera ?
-Coś w rodzaju zajęć.
-Czemu nic o tym nie wiem.. - zmarszczyłam brwi - Na czym te zajęcia polegają ?
Zastanowił się przez moment.
-On daje mi wycisk, ja jemu jeszcze większy i jestem spełniony.
-A seks ?
-Słucham ?
-Nie uprawiasz przez to seksu ? 
-Potrafię robić to bez "chłostania". - powiedział z lekkim rozbawieniem.
Spuściłam wzrok na moje dłonie znajdujące się na jego piersi.
-Więc...kochałeś się z innymi kobietami ?
Zaśmiał się krótko.
-Nie nazwałbym tego kochaniem. - zagryzł na moment wargę , po czym spojrzał na mnie - Nie kochałem się z nikim poza tobą i twoją mamą. - dłonią musnął mój policzek. Spadło na niego kilka kropel wody.
-Więc co to było ?
-Szybki, nic nieznaczący numerek. - objął mnie w pasie - Widzisz ? I po co pytałaś ?
-O co ci chodzi ?
-Jesteś zazdrosna.
Zabrałam z niego wzrok i umieściłam go gdzieś z boku. 
-Niunia.
Uniosłam oczu ku górze, na sufit.
-To nie jest prośba. Popatrz na mnie.
Odwróciłam głowę w jego stronę. Uśmiechnął się.
-Jesteś przecudowna. 
Parsknęłam.
-Nie bądź zła.
-Nie mogę. Sama chciałam wiedzieć... - wzruszyłam lekko ramionami po czym wstałam rozchlapując wodę. Sięgnęłam po ręcznik i obwinęłam się nim, po czym wyszłam z wanny na miękki dywanik.
-Gdzie idziesz ?
-Ubrać się. - sięgnęłam za gumkę by rozpuścić włosy.
Słyszałam jak wzdycha i również wydostaje się z wanny. 
Ubrałam na siebie różową koszulę nocną z krótkim rękawem z małymi pandami na piersi.
Urocza, ale wielka.
Zakładałam, że Zayn się wyciera i przekonałam się o tym, gdy wszedł do sypialni; był suchutki ale kompletnie nagi.
-Nie. - wystawiłam palec w jego stronę gdy się zbliżył.
Sięgnął po niego dłonią i ugryzł delikatnie. Zabrałam go z jękiem i odsunęłam się o krok.
-Nie możesz być na mnie zła. - wziął mnie w ramiona.
Wyrywałam się lekko ale przytrzymywał mnie.
-Puść mnie. - powiedziałam z oczami uniesionymi ku sufitowi.
-Mm, nie spieszno mi do tego. -mruknął.
-Dziwnie się czuję. Puść.
-Dlaczego ? - przechylił głowę w bok.
-Bo jestem w ubraniu, a ty jesteś nagi i napalony.  - spojrzałam na niego - Do tego wielki i włochaty jak niedźwiedź.
-Przykro mi, że nie jestem delikatny i chudziutki jak chłopcy z twojej szkoły. - powiedział z udawaną przykrością, po czym zacisnął dłonie na moich pośladkach i zgiął kolana by móc naprzeć na moje krocze.
Jego słowa chyba trafiły w czuły punkt. Zaczęłam się zastanawiać, czy naprawdę nie wolałabym delikatnego chłopca. I nie mówimy tu tylko o wyglądzie.
-Mnie też jest przykro, że nie jestem wystarczająco kobieca jak twoje poprzednie "koleżanki".
-Kto tak powiedział ? - uniósł brew i znowu się o mnie otarł. Jego erekcja wbijała się w moje podbrzusze - Jesteś bardziej kobieca niż one wszystkie razem wzięte. A trochę ich było. - uniósł kącik ust.
Moja dłoń natychmiast wylądowała z gwałtowną siłą na jego policzku. Pchnął mnie na ścianę tak, że wylądowałam na niej brzuchem i uniósł moją koszulę.
-Jeszcze bardziej zatęsknisz za delikatnymi chłopcami. - warknął mi do ucha i dłonią objął moją szyję - Żaden cię tak nie zerżnie jak ja teraz.
I wbił się we mnie z taką siłą, że aż podskoczyłam. 
-Kutas ! - zwyzywałam go, gdy znowu się we mnie wbił.
-Unieś ręce. - dał mi klapsa w udo, co zmusiło mnie to tego czynu.
Zdarł ze mnie koszulę i ponownie objął dłonią moją szyję.
-Ah ! - jęknęłam gdy znowu wbił się we mnie z całą siłą.
W końcu przestałam się wyrywać. A gdy dochodziłam na mojej twarzy pojawiło się coś w rodzaju uśmiechu. Stojąc na ugiętych nogach oparłam o jego mokre od potu ciało i dochodziłam do siebie po mocnym wstrząsie.
Zamknęłam oczy.
Złapał mnie za biodra i odwrócił w swoją stronę. Omiotłam wzrokiem jego muskularne ciało i dotarło do mnie; mam najseksowniejszego mężczyznę na świecie. Nie potrzebny mi żaden delikatniejszy, słodszy chłopak z liceum.
Nawet by mnie żadnemu nie oddał.

poniedziałek, 16 listopada 2015

His Inferno, Rozdział 56

Popijałam herbatę siedząc skulona w rogu kanapy i patrzyłam na mojego przystojnego narzeczonego zajmującego się ostatnimi pudłami pełnymi książek. Odetchnął zmęczony i wzdychając usiadł obok mnie uśmiechając się jak zawsze.
-Na pewno ci nie pomóc ? - zapytałam odgarniając włosy z jego oka które nieco przysłaniały jego coraz mniejsze limo.
-Za ciężkie dla ciebie. - złapał moją dłoń i przyłożył do ciepłych ust - Te dłonie nadają się głównie do masowania moich zmęczonych pleców. - wymruczał cicho.
Zachichotałam cicho i odstawiając kubek na stolik do kawy przysunęłam się do niego.
-Więc dzisiaj kąpiel, kolacja, masaż... - zaczęłam wymieniać.
-Zapowiada się przyjemny wieczór. - uniósł kąciki ust przysuwając mnie do siebie ramieniem. 
W momencie gdy nasze usta się złączyły komórka Zayna zadzwoniła.
Wzdychając sięgnął do kieszeni i spojrzał na numer wyświetlony na ekranie iPhone'a.
-No nie. - zmarszczył brwi.
-Kto to?
-Nie jestem pewien. - odchrząknął po czym odebrał.
-Zayn? To ja. - słyszałam przez słuchawkę przyłożoną do jego ucha - Melanii.
Spojrzał na mnie zaskoczony.
-Czego chcesz ? Nie mamy o czym rozmawiać.
-Chodzi o Roberta.  Dostał wezwanie o wstawienie się w sądzie pod koniec listopada w Toronto. O co chodzi ? Pozwałeś go ? - dziwiła się.
Parsknął.
-Twój brat nadal ci się nie chwali ? Przekaż mu, że gdybym tylko nie był pijany rozwaliłbym mu pysk. Reszty się sama domyśl. - rozłączając się rzucił telefon na bok i przeczesał dłonią włosy. - Idioci.
-Kto ? - zapytałam podkulając nogi i klękając obok niego.
-Jej rodzina! - rzekł nieco głośniej niż zapewne oczekiwał - Nie zdajesz sobie sprawy z tego co ten człowiek odstawiał na studiach. Byliśmy na jednym roku, więc wiem. - westchnął - Ale w oczach Melanii, a zwłaszcza jej rodziców zawsze był aniołkiem. Widocznie nawet teraz. - pokręcił z rezygnacją głową. - Nieważne. Nie zjawi się, sam do niego pojadę. I nie będzie to przyjemna rozmowa.
-Zakładam, że nie zamierzasz używać słów ? - skrzywiłam się.
Stuknął mnie czule w nos.
-Bez obaw, słoneczko. Mamy jeszcze cały miesiąc. - założył pasmo włosów za moje ucho - To co ? Chyba pora jechać.


       Gdy nastał wieczór na tyłach hotelu wynajęci do tego pracownicy załadowali nasze wszystkie bagaże do niewielkiej ciężarówki i pojechali za nami do naszego nowego mieszkania.
Własnie kończyłam rozpakowywać ostatnią walizkę gdy zorientowałam się że dochodzi już 1:00.
Do naszej nowej, bardzo przytulnej i oczywiście ciemnej sypialni zajrzał Zayn.
-Może już koniec na dzisiaj ? - zaproponował po raz setny.-teraz tak. Przepraszam, chciałam mieć to z głowy. - wzruszyłam ramionami - Masaż musi zaczekać do jutra. - zamknęłam oczy i odetchnęłam głęboko gdy wziął mnie w ramiona i przytulił.
-Jak ci się tu podoba ? - zapytał cicho.
-Jest wspaniale. - odsunęłam się na tyle by na niego spojrzeć - Dziękuję ci za to wszystko. No i trzeba zorganizować coś w przyszłym tygodniu dla chłopaków, tak bardzo się postarali...No i Martha i Anabel też muszą przyjechać, pomyślałam, że przenocują u nas a....
-Hej hej. - rzekł cicho - Spokojnie. Trzęsiesz się.
-Przepraszam....to stres. Jestem też podekscytowana, no a tu...Jest wspaniale.
-Kiedyś będzie lepiej. - przysunął mnie bliżej siebie - To w porównaniu z tamtym apartamentem jest niebem. Zanim cię tam zaprosiłem nienawidziłem tego miejsca. Tutaj jest czymś nowym. Czystym. - mówił cicho - Ale wyjedziemy stąd. Gdy już będzie po wszystkim zaczniemy wszystko w innym miejscu. Za dużo tu oboje wycierpieliśmy.
Patrzyłam na niego przez moment.
-Na razie myśl co jest tu i teraz. Ale przyznam....Małymi kroczkami chyba zbliżamy się do szczęśliwego zakończenia.
Uśmiechnął się lekko.
-My nigdy się nie skończymy. - rzekł cicho - Ale tak...ta pokręcona historia musi.

czwartek, 12 listopada 2015

Sometimes, Rozdział 28

Przeglądałam magazyn i bez przerwy się uśmiechałam. Zayn robił jakiś deser w kuchni, czasami wychylałam głowę by go dojrzeć, ale bezskutecznie.
Byłam taka podekscytowana, że nie mogłam usiedzieć spokojnie w miejscu. W końcu rzuciłam gazetę na bok i poszłam do niego.
-Pomóc ci w czymś ? - zapytałam stając obok tymczasem, gdy wrzucał owoce do blendera.
Spojrzał na mnie żując truskawkę i uśmiechnął się.
-Siadaj. - poklepał dłonią blat, a ja usiadłam na tym miejscu. - Zdejmij koszulkę.
-Po co ? 
Spojrzał na mnie  z uniesioną brwią.
-Mam nie pytać ?  - zapytałam - Okej, mam nie pytać. - westchnęłam i zdjęłam moją przewiewną bluzeczkę.
Uśmiechnął się.
-Uwielbiam to jak bardzo nie lubisz staników. 
Zarumieniłam się i zawstydzona spuściłam wzrok.
-Niunia, jestem tu. - powiedział cicho.
Podniosłam wzrok.
-Spójrz na mnie.
Zrobiłam to co kazał, z małą pomocą jego dłoni która chwyciła mnie za podbródek i nakierowała na niego.
-Nie ładnie. - rzekł wzdychając.
-Onieśmielasz mnie.
-Czyżby ? 
-Sądzisz, że kłamię?
-Zdarza ci się. Wiec nie wiem. - włożył do ust kolejną truskawkę.

Otworzyłam buzię na znak, że też chcę. Sięgnął po jeszcze jedną i włożył mi pomiędzy wargi. Już miałam zamknąć usta, kiedy wyjął truskawkę.
-Ej! - "oburzyłam się".
-Poproś.
-Nie mów do mnie jak do psa.
-Nie mówię. Nie jesteś psem, tylko piękną kobietą. Poproś.
Zmrużyłam oczy. Trzymał truskawkę tuż przy moich wargach.
-Proszę. - powiedziałam w końcu.
-Grzeczna dziewczynka. Ale ładniej poproś.
Uniosłam brew.
W końcu domyśliłam się o co mu chodzi i zaczęłam językiem muskać truskawkę.
Patrzył na to z lekko rozchylonymi ustami. Widziałam, że był podniecony.
-Mogę ? - zapytałam niewinnie.
-Teraz tak. - wsunął truskawkę w moje usta, po czym pocałował mnie delikatnie.
-Za dużo czasu spędzasz w kuchni. - wsunęłam dłoń pod jego koszulkę i przez jej materiał pocałowałam go w pierś.
-Za tydzień w ogóle nie będę. - westchnął.
-Nie mów tak. Nie chcę, żebyś wracał do pracy... - oparłam głowę o jego pierś. 
-Kazałem zatrudnić więcej pracowników. Będę pracował krócej jeśli się spiszą. Niespodzianka.
-Serio ? - zdziwiłam się.
-Mhm. - przeżuł winogrono i pocałował mnie delikatnie.
-Proponuję masaż jak skończysz. - zacisnęłam dłoń na jego nabrzmiałym kroczu napawając się jego podnieceniem.
-Znowu jesteś niegrzeczna.
-Tylko cię pieszczę.
-Nie pozwoliłem ci.
-Ale to lubisz. Więc na co tu pozwalać ? - oblizałam wargi.
Wrzucił owoce to blendera i spojrzał na mnie.
-Dokończysz ? - zaproponował - Nie ubieraj się.
-Okej. - zeskoczyłam z blatu i zaczęłam miksować.
Zayn wyszedł gdzieś bez słowa. Nie było go przez dłużą chwilę. Moje podniecenie narastało, a jeszcze bardziej ekscytacja.
Zaczęłam nalewać koktajlu do dzbanka, gdy usłyszałam za sobą głos:
-Widzę, że klapsy nie działają. Prowokujesz mnie.
-Polubiłam to.
-Hm..
Nie patrzyłam na niego. Dopiero gdy odstawiłam dzbanek i blender odwróciłam się. Zobaczyłam go stojącego ze skórzanym pasem w ręku. Zbliżył się do mnie powolnymi krokami.
-Co chcesz zrobić ? - zadrżałam.
-Na razie nic. - dotknął pasem mojego nagiego brzucha. - Czujesz ?
Spuściłam wzrok.

-Twardy, co ? Ze skóry.
-Uderzysz mnie nim ? -zapytałam nieśmiało.
-Mówiłem, nigdy bym cię nie uderzył.
Przełknęłam ślinę.
-Więc...ukarzesz mnie ?
-Jeszcze nie. Pomyślałem tylko, żeby ci pokazać czego użyję, gdy mnie naprawdę wkurzysz. - rzekł cicho.
Uniosłam kąciki ust.
-Gdy mówisz do mnie "młoda damo" wiem, że jesteś zły do granic możliwości. - przygryzłam wargę i wypatrywałam podniecenie na jego twarzy.
-Widzisz jak mnie znasz ? - również się uśmiechnął i odłożył pas na bok.
-Nie użyjesz go teraz ?
-Mówiłem, że nie. 
-Ale...sprowokowałam cię.
-Do klapsów.
-Mówiłeś, że nie działają. - powiedziałam, gdy objął mnie w tali i zaczął iść w stronę salonu.
-Nie martw się, dam sobie radę.


     -Ah ! - jęknęłam ze łzami w oczach zaciskając dłonie na obejmującym mnie ramieniu Zayna. 
Podtrzymywał mnie, tymczasem, gdy ja stałam a on siedząc na kanapie drugą ręką sprzedawał mi solidne klapsy.
-Dość ! - jęknęłam, czując parzenie na pupie.
Opuścił ramiona a ja odeszłam i uklękłam gdzieś w kącie, żeby tylko nie dotykać obolałych pośladków.
Wstał i podszedł do mnie.
-Bardzo boli ? 
-Mhm. - skinęłam głową.
Uklęknął przy mnie i objął w tali.
-Nie chciałem. - szepnął i przytulił mnie -Nie płacz.
-Nie płaczę.
-Trochę przesadziłem. - przyznał spokojnie. Mówił bardzo cicho.
-Należało mi się. I nie płaczę.
-Kto jest silną dziewczynką ? - złapał mnie za ramiona i pieścił je czule.
-Ja. - uśmiechnęłam się nieśmiało i spuściłam wzrok - Brutalu. - zachichotałam.
-Jestem brutalny ?
-Dominujący. - przyznałam - Bardzo. - znowu ogarnął mnie spokój.
Jeśli Zayn to lubi, ja też.
-Nie powinienem tego robić. - wstał i przeczesał włosy palcami.
-Nie ! Zasłużyłam. - również wstałam i podeszłam bliżej - Byłam niegrzeczna. - przypomniałam mu.
-Prawie płakałaś.
-Oj tam, tylko raz. Pierwszy i ostatni. - pieściłam dłońmi jego pierś.
Obrócił głowę w bok i zaciskał dłonie w pięści.
-Jesteś spięty. - powiedziałam cicho - Dlaczego ?
-Nie chcę cię krzywdzić. - mówił poddenerwowany - Ubierz się. - westchnął i chciał iść w stronę szafki po moje ubranie ale go zatrzymałam.
-Zayn... - jęknęłam trzymając go mocno - Spójrz na mnie.
Z trudem przeniósł swoje piękne oczy na mnie.
-Nie skrzywdziłeś mnie. Polubiłam to.
-Co polubiłaś ? - prawie szeptał.
-Krępowanie. Dobrze czuję się przy tobie związana. I klapsy. To...na mnie działa. W dziwny sposób, ale... - wzruszyłam ramionami - Jestem po prostu podniecona. Ale... - umilkłam na moment spuszczając wzrok - Chciałabym....żebyśmy współpracowali. Sam rozumiesz; robisz ze mną rzeczy na które się zgodzę.
-Problem w tym, że ja nie potrafię współpracować.
Spojrzałam na niego ze smutkiem.
-Gdy jesteś związana, mogę stracić nad sobą panowanie. Oszaleć. 
-Ale...ufam ci.
Wypuścił ciężkie powietrze przez nos i znowu na mnie nie patrzył.
-Nie rozumiesz.
-Jestem za młoda, żeby rozumieć? - uniosłam lekko brew.
Spojrzał na mnie.
-Czasami nie umiem nad sobą panować. - rzekł cicho.
-Jeśli nie chcesz, nie musisz nawet próbować.
-Dopiero mówiłaś, że chcesz współpracy. - spojrzał na mnie bezsilny. Zrobiło mi się go żal.
-Tak, ale...Potrzebujesz tego. - objęłam swoimi dłońmi jego dłonie - Spójrz na mnie. - powiedziałam ponownie.
Zrobił to, a ja powiedziałam:
-Kocham cię.
Zamknął oczy i przytknął czoło do mojego czoła.
-Całego ?
-Calutkiego. - zerknęłam na niego - Nie ważne jakie masz fetysze.
Odetchnął.
Musnął dłonią moje plecy po czym powiedział:
-Na kolana.
-Co ?
-Słyszałaś.

niedziela, 8 listopada 2015

Sometimes, Rozdział 27

Dwa dni później świętowaliśmy "koniec okresu".
Leżałam naga na Zaynie, jego ciepłe dłonie obejmowały moje pośladki a usta pieściły się nawzajem. Po długich minutach pieszczot podniosłam głowę by na niego spojrzeć.
Uśmiechnął się, a ja wszczepiłam palce w jego geste włosy.
-Nie wyglądasz w nich jak dziewczyna. - powiedziałam cicho.
-Pierwsze słowo się rzekło. - przejechał palcem wzdłuż mojego kręgosłupa wywołując tym samym przyjemny dreszcz na moim ciele.
Chichocząc cicho musnąłem wargami jego kącik ust.
-Mogę o coś zapytać ? 
-Co takiego ?
Oblizałam wargi zbierając w sobie odwagę.
-Byłam...byłam ciekawa co jeszcze masz w tym pudle. Wiesz, tym w szafie.
Założył prawe ramię za głowę.
-Nie miłe dla oka zabawki.
-Zabawki ?
-Cóż, nie pasuje do nich ta nazwa. - uniósł kąciki ust ale nadal był spięty. - Ale na pewno nie budzą pozytywnego nastawienia.
-Wstążki mi się podobały. - patrzyłam na niego z góry. - Masz coś podobnego ?
-Między innymi. - przyznał.
-Pokaż mi. - szepnęłam.
-Nie teraz.
-Ale pokażesz ?
Spojrzał gdzieś w bok.
-Zayniee.
Jego wzrok powrócił. Uśmiechnęłam się ciepło.
-Martwisz się.
-Że cię wystraszę. - patrzył na mnie przenikliwie.
-Nie boję się. - szepnęłam. - Zayn, ty....jesteś ogromny. Gdybym ci nie ufała na pewno bym teraz nie siedziała na tobie kompletnie naga, bo wiem, że z łatwością możesz sobie ze mną poradzić. Mogę się teraz bać. Ale nie boję, bo ci ufam. Tak ?
Skinął głową.
-Przytul mnie teraz ty wielkoludzie. - wtuliłam się w niego a on objął mnie silnymi ramionami.
-To ty jesteś mała.
-Nie, to ty jesteś duży.
-Mam 1,90.
-No widzisz. - westchnęłam. - A penisa jeszcze większego.
-Schlebiasz mi. - czułam, że się uśmiecha - Za to ty jesteś najciaśniejsza na świecie.
-To dobrze ?
-O tak. - powiedział rozmarzony.
Pocałowałam go w policzek i wyprostowałam się. Splotłam swoje dłonie z jego.
-Kochasz mnie ? - zapytałam.
-Bardzo. - rzekł poważnie.
-Jak bardzo ?
-Pokazać ci ? - uniósł kącik ust.
Uśmiechnęłam się szeroko i zawstydzona spuściłam wzrok.
-Miło jest znowu kochać ?
-Nie sądziłem, że jestem do tego zdolny. 
-Myślisz, że mama nas widzi? - zapytałam.
-Nie wiem...Zawsze mówiłem, że tak.
-Pewnie jest szczęśliwa. W końcu tego chciała.
-Na pewno. - rzekł cicho. - A ty jesteś szczęśliwa ?
Skinęłam głową.
-Jeśli ty jesteś.
-Już mówiłem. Jestem najszczęśliwszy na świecie.
-Zaraz po mnie w kolejce. - puściłam mu oczko.
-Chodź tu. - pociągnął mnie delikatnie w swoją stronę i położył się na mnie. - Ciepło ci ?
-Mhm. - wtuliłam się w jego pierś. - Co jutro robimy ?
-Odsypiamy. Jest piąta rano.
-Jestem za. - pocałowałam go w pierś.
-Nie brzydzisz się ? - uniósł brew.
-Czego ?
-Mam tu tyle włosów ile ty na głowie.
-Jesteś mężczyzną. - wzruszyłam ramieniem -Nic w tym dziwnego. W sumie to mi nie przeszkadza.
-Już się bałem, że będę musiał się depilować. - odetchnął z ulgą.
-Nie. - zaśmiałam się - Coś ty.
-Moja dziewczynka. - powiedział po chwili całując mnie w czoło.
-Cała twoja. - powiedziałam zamykając oczy. 
-I bardzo mnie to cieszy.


         Obudziliśmy się koło południa. Ja postanowiłam poleniuchować jeszcze w łóżku proponując Zaynowi to samo, ale on wolał zabrać się za obiad. 
Z uśmiechem obserwowałam jak zakłada szare bokserki. Gdy to zauważył złożył usta jak do pocałunku i wysłał mi buziaka (nie używając do tego dłoni) co doprowadziło do rumieńca na mojej twarzy.
-Co, piękna ? - zapytał spinając włosy z tyłu głowy - Zmęczona ?
-Mhm. - zamknęłam oczy.
Uklęknął na łóżku i nachylił się do mnie.
-Buziak.  - powiedział a ja podniosłam głowę i cmoknęłam go.
- Śniadanko proszę. - powiedziałam.
Rzucił we mnie delikatnie poduszką i zszedł na dół. Patrzyłam jak się oddala a gdy zniknął z mojego pola widzenia wstałam i owijając się w szlafrok podeszłam do szafy. Otworzyłam ją, ale w środku nie znalazłam pudła które widziałam wczoraj.
-Cholera ! - wstałam i zajrzałam pod łóżko. Przeszukałam cały pokój, ale po pudle nie było ani śladu.
Schował je.
Pewnie się domyślił, że będę go szukać. Ale dlaczego nie chce pokazać co jest w środku ?



    Zeszłam po cichu na dół i zastając Zayna w kuchni krojącego warzywa aż zadrżałam. Umięśnione plecy i długie, również umięśnione (jak wszystko) nogi obudziły we mnie nieznośne pragnienie.
I tęsknotę. Tak bardzo chciałam wrócić z nim do łóżka.
Podeszłam bliżej i zasłoniłam mu oczy dłońmi. Nawet się nie wzdrygnął.
-Zgadnij kto to.
-Hmm.... - wyprostował się. Musiałam stanąć na palcach - Czy to moja dziewczynka ?
-Skąd wiedziałeś ? - usiadłam na blacie na którym kroił warzywa. 
-Jesteśmy tu sami. - puścił mi oczko.
-Zrobię tak kiedyś w miejscu publicznym kiedy nawet nie będziesz się tego spodziewał - sięgnęłam po jabłko. - Brałeś prysznic ?
-Nie.
-Czuć.
Uszczypnął mnie w udo.
-Żartuję ! - chichotałam. - Wykąpiemy się razem ?
-Nie widzę innej opcji.
-Ja też nie. Widzisz jak się dogadujemy ? 
Spojrzał na mnie z ukosa.
-Coś za grzeczna jesteś ostatnio.
-Chyba pora to zmienić? - uśmiechnęłam się uroczo.
Spojrzał na mnie pytająco. Zeszłam z blatu i poszłam do salonu znajdującego się tuż obok i zaczęłam skakać po kanapie.
Zayn patrzył na mnie i nic nie mówił. Zdjęłam koszulkę i moje piersi zaczęły skakać razem ze mną.
-Łii ! 
-Co robisz ?
-Rozgrzewam się.
-Przed czym ?
Usiadłam i rozkroczyłam nogi. 
-Przed tym. - - odrzuciłam głowę w tył i sięgnęłam TAM dłonią.
-Przestań natychmiast. - rzekł ostro.
-Nie podoba ci się ten widok ? - zamknęłam oczy gryząc wargę. - Jak ja za tym tęskniłam.
-Jay, zabierz rękę, proszę.
-Zmuś mnie.
Odłożył nóż i podszedł do kanapy krzyżując silne ramiona na szerokiej piersi.
-Liczę do trzech.
-Do pięciu.
-Raz...
-O tak...
-Dwa...
-Mmm jak miło !
-Trzy. - uklęknął przede mną i obracając mnie na brzuch zsunął ze mnie majtki. Usiadł na moich nogach i przytrzymał moje ręce z tyłu.
Bum, klaps.
-Ah ! - pisnęłam.
-Cicho. - klaps.
Zacisnęłam usta tłumiąc jęki. Gdy sprzedał mi jakieś 10 klapsów nachylił się i ugryzł mnie dosyć mocno.
Pisnęłam.
-Niegrzeczna dziewczynka. - pocałował mnie w środek pleców.
Wstał i wrócił do krojenia warzyw.
-Zayn...
-Cisza. 
-Ale...chcę wiedzieć co na obiad !


      Zajadając się zupą warzywną co jakiś czas zerkałam na Zayna siedzącego w fotelu i przeglądającego coś w telefonie.
-Co robisz ? - zapytałam.
-Wybieram wygaszacz. - odparł. - Chyba to.
Pokazał mi swojego iPhone'a w którym zobaczyłam moje zdjęcie na którym wyraźnie się śmieję i patrzę na ocean.
-Nie wiedziałam, że robisz mi zdjęcie. - zmarszczyłam brwi.
-Mam całą galerię. - uśmiechnął się i wrócił do ustawiania tapety.
-Ja mam twoje z jakiejś stronki. Jesteś strasznie popularny, wiedziałeś ? I od kiedy jesteś w dwudziestce najbogatszych Amerykanów ? - sięgnęłam po telefon i pokazałam mu swoją tapetę.  - Lubię ten garnitur.
-Szedłem wtedy do auta. - powiedział.
-Pamiętasz ten dzień ?
-Chyba tak. Tylko raz miałem na sobie ten garnitur.
-Żartujesz ? Jest boski! - wpatrzyłam się w telefon - Też chce mieć twoje jakieś prywatne zdjęcia. Na przykład pod prysznicem.
Parsknął.
-Smakowało ? - patrzył jak odkładam pustą miskę.
-Lepsza niż mamy. To znaczy Susi. 
-Mamy. - skinął głową.
-Mamy. - zgodziłam się z lekkim uśmiechem.
-Chodź do mnie.
Podeszłam do niego szybko i usiadłam na nim okrakiem.
-Pokaże ci coś. - zaproponował. - Chcesz ?
Skinęłam głową.
-Idź na górę. Zajrzyj pod moją poduszkę.
Zeszłam z niego i poszłam w stronę schodów. Nie szedł za mną.
Weszłam do sypialni i podeszłam do łóżka po jego stronie. Podniosłam poduszkę a pod nią ujrzałam lśniące, metalowe kajdanki.
Wzdrygnęłam się otwierając szeroko oczy. Odsunęłam się o krok gdy nagle usłyszałam za sobą odgłos zamykanych drzwi.
Odwróciłam się napięcie.
Zayn zdjął koszulkę przez głowę i podszedł do mnie.
-Połóż się.  - rzekł.
-To...to są kajdanki. - mówiłam zdziwiona. 
Nachylił się i sięgnął po nie. Zaczął mnie namiętnie całować, choć nadal byłam lekko zdziwiona. Powoli umieścił moje nadgarstki tuż nad pupą i błyskawicznie skuł je.
Jęknęłam gdy mnie podniósł i położył na łóżku plecami do niego.  Złapał mnie za włosy i szarpnął za nie delikatnie.
Czułam jak zsuwa ze mnie majtki.
-Zayn, co chcesz... - urwałam, gdy wbił się we mnie mocno zaciskając dłoń na moim pośladku.
-Ćśś... -szeptał nade mną opierając ramiona po obu stronach mojego ciała.  - Przecież to lubisz. Podoba ci się. - mówił głaskając wierzch mojej kobiecości.
Cholera, miał racje. Znowu...
Chyba...chyba to polubiłam.