środa, 2 października 2013

Just sex, baby, Rozdział 3

-Hahahahahahaha ! - wybuchasz wielkim śmiechem. Jeszcze nic tak bardzo cię nie rozbawiło. - Kim ?! - śmiejesz się dalej.
-To cię bawi ? - pyta. Minę ma poważną.
-Przepraszam, ale.... - znowu się śmiejesz - Zayn.... - nie możesz się powstrzymać - Teraz całkowicie rozjebałeś system ! - chowasz twarz w dłoniach ale nie dusisz śmiechu.
-Przepraszam, a ty niby ile masz lat żeby tak mówić ? 13 ?
-"Partnerka seksualna" ? -na chwile powstrzymujesz chichot.
-A co miałem powiedzieć ? "Zostań moją szmatą ?"
-Tak, brzmiało by o wiele seksowniej.
-To wcale nie miało być śmieszne.
-Ale było ! - znowu się śmiejesz.
-Serio ? Zobaczymy czy będzie tak zabawnie jeżeli za niecałe 5 minut wezmę cię do domu i będę ostro pieprzył. - wciąż jest stanowczy i poważny.
Wtedy znika ci uśmiech.
-Ty....tak na serio z tym pytaniem ? - spuszczasz wzrok.
Macha twierdząco głową.
-Och... - z nerwów bawisz się włosami - Ale...Ale jak... - sama nie wiesz o co zapytać.
-Wszystko ci wytłumaczę tylko obiecaj, że nie będziesz się znowu śmiać.
-Jakoś teraz nie mam powodów do śmiechu...
-Czyli to przemyślisz ?
-Ale najpierw mi wszystko wyjaśnij... - poprawiasz się na krześle.
-Co tu wyjaśniać ? Biorę się do domu, uprawiamy seks i to wszystko.
-Aha, czyli przelecisz mnie, wywalisz za drzwi i nigdy więcej cię nie zobaczę ? - drwisz sobie - Nie jestem taka łatwa.
-Źle mnie zrozumiałaś... - przysuwa się bliżej - Powiedzmy, że to będzie nasz taki "związek", okej ?
Przez chwilę nic nie odpowiadasz.
-Mów dalej - również się przysuwasz. Związek z Zaynem, to może być coś.
-Nie polega on na.... - nie wie jak to powiedzieć - Miłości.
-Rozumiem..
-Wiem, że nie przypadł bym ci do gustu, więc sama byś ze mną nie wytrzymała, uwierz mi - puszcza ci oczko - Ale....
-Ale co ?
-W sypialni mogło by nam się lepiej układać - delikatnie kładzie dłoń na twoim kolanie.
-Czyli...tylko seks, tak ?
-Dokładnie.
-Och... - zdziwiła cię jego propozycja. - Ale to będzie zwykły seks ?
-"Zwykły",czyli jaki ?
-No wiesz, chyba nie będzie skuwał mnie w kajdanki i bił pejczem jak w Pięćdziesięciu Twarzach Greya, co ? 
-Jasne, że nie - śmieje się - Czytałaś tą książkę ? - unosi jedną brew.
-Kilka razy... - patrzysz gdzieś w bok i od razu się rumienisz.
-W długie samotne wieczory ?
-Można tak powiedzieć.. - wzdychasz.
-Widzisz ? Mogę to zmienić. - łapie cię za rękę - Możesz je spędzać ze mną. W bardzo miły sposób, skarbie.
-Będziemy czytać Grey'a ?
-Skończ już z tą książką, okej ? - śmiejecie się oboje - To jak będzie ?
-No nie wiem...
-Proszę, (T.I).. - przechyla głowę w bok - Przyznaj, że ci się podobam.
Gdyby tylko wiedział.... Ale lecisz jedynie na jego wygląd, chyba miał racje z tym, że nie wytrzymałabyś z nim w normalnym związku.
-Może... - zakładasz pasmo włosów za ucho.
-Nie wstydź się - trzyma już twoje obie dłonie - Powiedz mi.
-No dobra, podobasz... - szepczesz.
-Wiedziałem - uśmiecha się triumfalnie.
-Jesteś przystojny, ale na tym koniec ! - ostrzegasz.
-Okej - wzrusza ramionami - Więc, może szybko coś zjemy a później zabiorę cię do siebie ?
-Przecież jeszcze się nie zgodziłam ! 
-Kurwa... - puszcza twoje dłonie. - Co jest ze mną nie tak ?
-Nie chodzi o ciebie, tylko o to, że... - nie przyznasz się teraz, że jesteś dziewicą.
-Więc o co?
-Nie chce teraz o tym rozmawiać....-krzyżujesz ręce na piersi i w tym momencie podchodzi do was kelnerka.
-Mogę przyjąć zamówienie ?

 Jesteście już po obiedzie. Wychodzicie z restauracji. Zayn idzie pierwszy. Wychodzisz za nim i szybko do niego podbiegasz.
-Nie lubię kiedy ktoś za mnie płaci... - marudzisz.
-Przyzwyczaj się - otwiera ci drzwi od auta a ty wsiadasz.
-Do czego ?
Czekasz aż usiądzie obok ciebie.
-Jeśli przyjmiesz moją propozycję, będę robił to częściej.
-Mam pieniądze.
-A ja będę miał ciebie - włącza silnik - Więc będę też za ciebie płacił.
-Nie jestem jakąś tanią dziwką !
-A czy to właśnie powiedziałem ?
-Już cię całkiem nie rozumiem... - patrzysz przez okno.
-Spokojnie, poznasz mnie lepiej - kładzie dłoń na twoim udzie.
-Nie zgadzam się ! - mówisz stanowczo.
-Co proszę ?
-Nie przyjmuję twojej propozycji - powtarzasz.
-Czekaj, co ?
-Ogłuchłeś ?
-Ale jak to jej nie przyjmujesz ?!
-Po prostu -wzruszasz ramionami. - Szukam stałego związku. Nie mam zamiaru później za tobą płakać !
Na jego twarzy pojawia się uśmiech.
-Tęskniłabyś, no nie ? - patrzy na ciebie z głupawym, ale seksownym uśmieszkiem.
-Wcale tego nie powiedziałam !
-Ale o to ci właśnie chodziło ! - droczy się.
-Wcale nie...
-Wcale tak..
-Nie..
-Tak.
-Nie ! - krzyczysz a on się zatrzymuje - Czemu stoimy ?
-Już jesteśmy.
-Miałeś mnie odwieźć do domu !
-Jesteśmy w domu - głaszcze twój policzek wierzchem dłoni.
-Wcale nie, jesteśmy na całkiem innej dzielnicy !
-Aaaaa - mówi jakby zrozumiał - Ty chciałaś jechać do siebie ?
-Tak !
-No to jesteśmy u mnie - mówi i wysiada z samochodu.
-Ty idioto ! - idziesz za nim - Znowu zaczynasz ! - stajesz przed nim.
-O czym mówisz, skarbie ?
-Po pierwsze, nie mów tak do mnie ! Po drugie, nie dość że udaje ci się mnie uwieść w 
publicznym miejscu , to do tego będziemy u ciebie w domu !-Mieszkaniu, słodziutka.
-Och zamknij się już !-Takie małe, a tyle złości - śmieje się i czochra ci włosy - Chodź już.
-Nie mogę.
-Czemu ?
-Zimno mi, nie czuje nóg.
-Wy i te wasze problemy, dziewczynki - wzdycha i bierze ci na ręce. O to właśnie ci chodziło.
Wchodzicie do środka. Zayn kieruje się z tobą do windy.
-Wiesz, wole schody - mówisz szybko.
Zatrzymuje się i patrzy na ciebie jak na debila.
-Żartujesz sobie ze mnie ?
-Nie, dlaczego ? - udajesz, że nie rozumiesz.
-Mieszkam na siódmym piętrze.
-Przyda ci się spacerek zamiast siłowni. No idź już.. - opierasz głowę o jego ramie i zamykasz oczy.
-Jeśli przez to masz się zgodzić... - idzie w stronę schodów.
-I tak się nie zgodzę.
-I tak wiem, że się zgodzisz.
-Idź, nie gadaj...

 Stajecie pod drzwiami do mieszkania chłopaka. Srebrne 99.
-Już ? - otwierasz oczy.
-Ta... - nawet się nie zmęczył - Z nóżkami już w porządku ?
-Odrobinę..
-Więc wchodzimy, musimy cię ogrzać. - wchodzi do mieszkania i zamyka drzwi.
-Wiesz, że żartowałam, co nie ? - szepczesz, a wtedy on puszcza cię i spadasz na podłogę. - Auć ! - mówisz kiedy uderzasz o twarde panele.
-Rozgość się - ściąga buty, idzie do kuchni i wraca z szampanem.
-Dziękuję... - mówisz sarkastycznie i próbujesz wstać.
-Przepraszam,gdzie moje maniery ? - odkłada butelkę, łapie cię za stopę i znowu przewraca.
-Ej !
-Pozwól, że wezmę twoje buty - ściąga  jednego obcasa, a później drugiego. Kiedy trzyma twoją odkrytą stopę, rozchyla ją i patrzy ci prosto pod sukienkę.
-Niezłe majteczki - oblizuje wargi.
-Spadaj ! - próbujesz zabrać nogę, ale nie wychodzi ci to.
-Ach, to tak ! Jeszcze kurtka ! - rzuca twoją nogę i siada na tobie okrakiem. - Pozwolisz ?
Delikatnie ją rozpina. Po chwili dochodzi to twojego dekoltu.
-No w końcu - przejeżdża językiem po twojej piersi.
-Co za fagas ! - zrzucasz go z siebie i wstajesz - Sama sobie poradzę - rozpinasz kurtkę i rzucasz na fotel.
-Brawo - wstaję z podłogi i idzie po szampana - Napijesz się ze mną ? - otwiera go.
-Nie dziękuję.
-Ach, no tak, jeszcze jesteś na kacu...
-Co proszę ? - rzeczywiście, okropnie boli cię głowa a policzki masz zaczerwione. Oczy też nie wyglądają najlepiej.
-Wody ?
-Nie dzięki.
-Czyli szampan - uśmiecha się triumfalnie - Proszę bardzo - podaje ci kieliszek.
-Jest południe, a ty chcesz pić ?
-Dokładnie to 15:00, kochanie. 
-Musisz tak do mnie mówić ?
-O tak, muszę - przygryza dolną wargę. - Pijesz czy sam mam to zrobić ?
-Pij sobie sam.... - odwracasz głowę w bok.
-Nie to miałem na myśli, ale okej - popycha cię na kanapę i znowu na tobie siada.
-Pij - przykłada ci kieliszek do ust.
-Hmm ?
-Pij skarbie, dobrze ci to zrobi - rozchyla ci usta.
-Nie - przekręcasz głowę w bok.
-No jak dziecko... - wzdycha i bierze łyk. Rozchyla ci usta, przykłada wargi do twoich i wpuszcza ci szampana do buzi, zmuszając cię do połknięcia. Kropla płynie ci po podbródku. Zlizuje ją i daje ci lekkiego całusa.
-I jak ? - pyta.
-Mhm ? - jesteś dalej oczarowana. Sama nie wiesz co mówisz.
-Smakowało ?
-Było pyszne... - oblizujesz wargi.
Nachyla się i szepcze ci do ucha.
-Jeśli się upijemy, będzie tego więcej - znowu zaczyna pić. Ty razem to połyka.
Zrywasz się i bierzesz do ręki całą butelkę i również pijesz.
-O matko.... - wycierasz usta.
-Pij, śmiało - znowu przykłada ci butelkę do ust. - Grzeczna...

Po długich godzinach picia wciąż siedzicie na tej samej kanapie. Szampan się skończył. Jest już 21:00, a ty wypiłaś prawie dwie butelki sama.
-Obiecałem coś, prawda ? - przysuwa się do ciebie i rozpina rozporek. Jesteś dość pijana więc nawet nie zwracasz na to uwagi.
-Dajesz Malik !- rzucasz się na niego i zaczynasz namiętnie całować. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz