wtorek, 16 lutego 2016

Sometimes, Rozdział 39

Siedziałam z podkulonymi nogami i czekałam na Zayna. Nie ukrywałam, że miałam ewidentnego focha.
Właściwie to dlaczego nie zaprosił mnie do kąpieli ?
A z resztą i tak bym nie poszła...
W końcu wyszedł z łazienki. Oczekiwałam, że będzie miał na sobie dres który wyjął wcześniej z szafy, ale nie, jedyne co na sobie miał to ręcznik owinięty wokół bioder.
Natychmiast zapomniałam o swoim fochu.
Krople z wilgotnych włosów skapywały na jego ciało i powoli spływały po opalonej skórze, pod którą można było dostrzec delikatny ruch mięśni ramion i brzucha. Z otwartymi ustami obserwowałam ten malutki proces, aż zorientowałam się, że na mnie patrzy.
-Nie brałeś ze sobą dresu ? - zamrugałam szybko patrząc na jego twarz. Jego mokre włosy teraz były jeszcze dłuższe i jeszcze ciemniejsze.
O Jezusie.
-Brałem. - rzekł ochryple podchodząc powoli do łóżka, aż doszedł do krawędzi i oparł o nie kolano.
Przygryzłam wargę i jak magnez zbliżyłam się do niego klęcząc.
-Naprawdę liczy się teraz to czy go wziąłem czy nie ? - mówił cicho, bardzo spokojnie delikatnie muskając kciukiem mój podbródek.
-A dlaczego nie ubrałeś ? - zapytałam cicho, łapiąc za górną krawędź ręcznika pod jego pępkiem.
-Cóż...Biorąc prysznic stwierdziłem, że mam ochotę cię przelecieć.
Kurczowo zacisnęłam uda. Moja kobiecość wyraźnie usłyszała jego słowa.
Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć on zanurzył język w moich ustach tym samym głęboko mnie całując. Moje dłonie zaczęły drżeć, więc nie byłam nawet w stanie zdjąć z niego ręcznik. Zsunęłam je bezwładnie w dół czując pod palcami jego wzwód.
Schodząc ustami niżej, na moją szyję, wsunął dłonie pod gumkę moich piżamowych spodni i zacisnął je delikatnie na pośladkach.
-Tęskniłam. - powiedziałam niespodziewanie - Strasznie długo brałeś tą kąpiel.
-Wezmę cię ze sobą następnym razem.
Pchnął mnie delikatnie na łóżko i jednym szybkim ruchem zsunął spodnie z mojej pupy i nóg.
-Nie bądź na mnie zła. - szeptał całując mnie po udach idąc w górę do brzucha. - Po prostu się o ciebie troszczę.
-Mhm.. - jęknęłam z uśmiechem na twarzy.
Wsunął dłonie pod moją bluzkę i odnalazł piersi.
Cholera, najchętniej włożyłabym dziś wieczorem na siebie tą błękitną halkę, którą mi dał w San Diego, ale bałam się że rodzice coś zauważą.
Gdy ujrzałam go nad sobą napięłam całe ciało w oczekiwaniu na pierwsze pchnięcie.
Nadeszło ono oczywiście tuż po chwili.
Naparłam na niego piersiami jednocześnie wydając nieco głośniejszy jęk.
-Ćśś.. - szepnął tuż przy moich wargach - Cichutko, tak ?
-Mhm. - przygryzłam wargę wiercąc się pod nim.
-Grzeczna dziewczynka. - pocałował mnie delikatnie - Moja mała dziewczynka...


           Siedzę w swoim niedużym pokoju.
Wydaje się nieduży, ponieważ jest wypełniony pluszakami i lalkami. Firanki, tak jak ściany, poduszki i kocyk na łóżku są różowe. Łóżko jest nieduże, ale spokojnie pomieści jedną osobę.
Jedną ? No a Zayn ?
Ale nie...Przecież nie będę tu spała. To tylko mój stary pokój. Albo wspomnienie...Tak, to wspomnienie. Przez moment znowu jestem małą dziewczynką.
Chwila, nie...Podchodzę do lustra. Wcale nie jestem mała. 
Mam na sobie halkę od Zayna. Nie..To nie jest ta sama halka. Ta jest różowa w różyczki. Na nogach mam zakolanówki w podobnym odcieniu.
Jejciu jak tu różowo...
Jest coś jeszcze. To ja, w tej chwili. Mam 17 lat.
Słyszę dźwięk otwierających się drzwi. Ktoś w nich staje. Tata ?
Nie. To Zayn.
-Zayn..  - mówię cicho - Co się dzieje ? 
Orientuję się, że leżę w tamtym niewielkim łóżku.
-Co ? Co jest ? - rozglądam się wystraszona.
-Ćśśś... - Zayn gładzi mnie delikatnie po policzku - Nie bój się.
-Co tu się dzieje ? Gdzie ja jestem ?
-W swoim sypialni. I idziemy spać, tak ?

-Ale... - urywam gdy całuje mnie delikatnie w czoło.
-Spokojnie. - mówi z ustami tuż przy mojej skórze - Tatuś będzie obok.
-CO?!
Wzdrygnęłam się gwałtownie i natychmiast usiadłam
To był sen. Tak, sen.
Oddychałam szybko rozglądając się. Było ciemno, ale wiedziałam, że jestem w sypialni Zayna. A on na szczęście był obok.
-W porządku ? - mruknął cicho siadając koło mnie.
Dopiero wtedy poczułam, że oboje wciąż jesteśmy nadzy.
-Tak..Miałam dziwny sen. - oparłam się o jego pierś i oddychałam głęboko.
Nagle coś do mnie dotarło. Otworzyłam szeroko oczy po czym natychmiast wyskoczyłam z łóżka.
-A jeśli to prawda ? Skąd macie pewność ? 
-Co ? Jay, spokojnie. -zapalił lampkę nocną i również wstał - O co chodzi ?
-Skąd macie pewność, że jestem córką Jasona ? - mówiłam spanikowana.

Otworzył oczy szerzej. Wyraźnie zaskoczyły go moje słowa.
Po chwili rzekł:
-A czujesz jakbym był twoim ojcem ?  - zapytał spokojnie.

Pokręciłam głową.
-Nie. - rzekłam stanowczo. - Ale...
Westchnął głośno.
-Uprawiałem seks z twoją mamą 4 tygodnie przed tym zanim zrobiła to z Jasonem.  - wzruszył ramionami - Wtedy zero objawów ciąży.
Zmarszczyłam brwi. Zayn ? Tyle czasy bez seksu ?
-Miałem wtedy złamane żebro. - wyjaśnił od razu - Wypadek przy pracy. Pomagałem wtedy pewnej rodzinie której podczas huraganu zerwało wiatr, mężczyźni mieszkający w pobliżu pomagali w remoncie za darmo, też chciałem pomóc i chyba po tygodniu jakiś pijany koleś zepchnął mnie z rusztowania. - pokręcił z rezygnacją głową - Mówię tak o tym, ponieważ gdyby nie złamanie byłbym przy Jay na okrągło i Jason by jej nie tknął... - zamyślił się na kilka sekund, po czym podniósł głowę i spojrzał na mnie z uśmiechem - Ale jednak mamy szczęście w nieszczęściu. Jestem mu jednocześnie wdzięczny za ciebie.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Za każdym razem było mi dziwnie gdy o tym rozmawialiśmy, przyzwyczaiłam się do faktu że nikt stąd nie jest moją prawdziwą rodzinę. Śmieszna była myśl, że miałam biologicznego ojca...
Ale cóż, kocham moich "teraźniejszych" rodziców.
-Zrobiliśmy też test. Nie musisz się martwić. - dodał na koniec.
-Tak? - zdziwiłam się.
Skinął głową.
-Chciałem mieć pewność. No dobrze, wracajmy do łóżka.
-Czekaj...
Zatrzymał się w półkroku.
-Czy Jay...czy mama opowiadała ci o gwałcie ? O tamtym wieczorze ?
Westchnął ciężko.
-Tak.
-Mógłbyś...mi opowiedzieć ? 
Przełknął głośno ślinę, po czym rzekł:
-Tak...Mogę.

czwartek, 11 lutego 2016

Sometimes, Rozdział 38

Jechaliśmy do domu w ciszy.
W sensie takiej, że żadne z nas nic nie mówiło, jedynie Elton John lecący w radiu rozpraszał dość dziwną atmosferę w samochodzie.
Spojrzałam na Zayna. Wpatrywał się w ulicę, za jego głową można było dojrzeć stojące w długim rzędzie palmy, które szybko mijaliśmy.
-Najedzony? - zapytałam z uśmiechem.
-Ta. - skinął głową. Zmarszczył brwi i zmienił stację gdy usłyszeliśmy głos dającej właśnie wywiad Cameron Diaz.
-Nie znoszę jej. - wymruczał.
-Ja też. - przewróciłam oczami na myśl o aktorce.
-A ty się najadłaś ? - zapytał, w końcu na mnie patrząc.
-Mhm. - uśmiechnęłam się szerzej machając z entuzjazmem głową. - Uwielbiam homara. Nawet gdy nie jest profesjonalnie przyrządzony.
Jedzenie było pyszne pomimo tego, że jedliśmy w zwykłej, taniej knajpce.
-Mam dość drogich restauracji. W ogóle ekskluzywnych miejsc. - pokiwał z rezygnacją głową.
Wciąż widziałam, że nie ma humoru.
-Obejrzymy jakiś film ? - zaproponowałam wciąż się uśmiechając. Myślałam, że może to poprawi mu nastrój.
Zerknął na nadgarstek na którym znajdował się srebrny rolex.
-Nie zdążymy. Niedługo idziesz spać.
Uniosłam brwi i przeniosłam na niego wzrok.
-Jest 20:00. - powiedziałam.
Pokręcił głową.
-Racja. - spojrzał na mnie i uśmiechnął się, ale widziałam, że jest to wymuszone - Co byś chciała obejrzeć ?
-Poszukam w domu. - rzekłam niepewnie.
-Okej. - położył dłoń na moim udzie i zacisnął je delikatnie.
Wpatrywałam się w oświeconą lampami ulicznymi drogę, gdy właśnie wjechaliśmy do Bel Air, dzielnicy w której mieszkaliśmy.
Strasznie zdziwiło mnie to co właśnie powiedział Zayn... Niedługo idziesz spać ? To jakiś rozkaz czy jak ?  Okej, mógłby coś powiedzieć gdybym do 4:00 rano siedziała przy laptopie. Ze względu na moje zdrowie mógłby kazać mi iść spać, no ale ludzie, jest 20:00 !
Ale spokojnie, po chwili się poprawił..W sensie nie gadał głupot.
To nic takiego...


         -Wybrałaś coś ? - spytał Zayn stojąc w kuchni opartu o jeden z blatów.
Susan stała obok i robiła naleśniki, a tata czytał świeżą gazetę i czekał na kolację.
-Tak, coś mam. - usiadłam obok taty - Nie za późno na naleśniki ? - zmarszczyłam brwi.
Mama zerknęła na mnie zza ramienia.
-Tacie zachciało się przed chwilą. - zaśmiała się.
-Spalę to jutro na budowie. - stwierdził.
-Przecież ty tylko stoisz i dyrygujesz. - Zayn zmarszczył brwi ale na jego twarzy było widać rozbawienie.
-Powiedział ten co siedzi za biurkiem.
-I też dyryguje. - wtrąciła mama.
Zayn się zaśmiał i delikatnie spuścił głowę, po czym rzekł:
-Za to siłownia jest moim drugim domem.

-Też mogę ćwiczyć.
Przechodząc do lodówki położył dłoń na ramieniu ojca:
-Nie te lata, staruszku.
-Chciałbyś tak wyglądać w moim wieku.
-Będę, ale lepiej.
Zachichotałam słysząc tą wymianę zdań. Ale dobrze, że sobie dogryzali, miło było widzieć jak ze sobą rozmawiają.
-O właśnie. - wtrąciłam się - Mam 17 lat, za parę miesięcy będę pełnoletnia...Pomyślałam, że powinnam zrobić sobie prawo jazdy.
-Dobry pomysł. - stwierdziła Susan. - Rachel już ma, prawda ?
-Tak, zrobiła zaraz po skończeniu szesnastu lat, a już mam dość proszenia jej o ciągłą podwózkę gdziekolwiek.
-Ja mogę cię podwozić. - stwierdził Zayn z kamiennym wyrazem twarzy - Albo Shawn.
-Kto to Shawn ? - spytała Susan.
-Kierowca.
-Oh, no tak.
-No tak, ale... - kontynuowałam - Nie lepiej żebym jeździła sama ?
-Właśnie Zayn, właściwie już dawno powinniśmy o tym pomyśleć.
-Jay jest za mała na samochód.
W kuchni zapadła cisza. Mama przestała piec, odwróciła głowę i spojrzała na syna.
-Za mała ? - powtórzył tata.
-W sensie...za młoda.. - powiedział, ale widziałam, że nie jest pewny tego co mówi.
Wzdrygnęłam się nagle, gdyż telefon mamy zaczął dzwonić.
-Ojej. - wzięła komórkę to ręki - To Katy. No cześć, jak podróż? - odebrała idąc w stronę salonu.
Jejciu no tak...Ciocia niedługo wraca z Hawajów, całkiem o niej zapomniałam.
-Nieważne. Jay, porozmawiamy o tym jutro, co ? - rzekł tata.
-Pewnie. - uśmiechnęłam się i niepewnie spojrzałam na Zayna.
-Idziemy na film ?- zapytał podchodząc do mnie. Wciąż był poważny ale zachowywał się jakby nic się nie stało.
-Mhm.. - skinęłam głową i poszłam w stronę schodów.



         -Brałaś już kąpiel ?
-Nie, wezmę rano. Albo po filmie. - mówiłam siadając z laptopem na łóżku.
-Właściwie co za film ?
-Klątwa. Dawno nie widziałam. - powiedziałam przykrywając się kołdrą.
-Oglądasz takie rzeczy ?
-No tak. - wzruszyłam ramionami - Nie rozumiem.
-Nie będziesz oglądać horrorów. - pokręcił głową prostując się.
-Co ? Dlaczego ?
-Koszmary, boisz się ciemności. - wzruszył ramionami - To nie dla ciebie.
-Nie mam koszmarów. - patrzyłam jak wstaje.
-Znajdź coś innego a ja wezmę kąpiel. - otworzył komodę i wyciągnął spodnie od dresu.
-Zayn, ale...
-Żadnych "ale". - spojrzał na mnie.
Przełknęłam głośno ślinę. Nie wiedziałam co powiedzieć. Jego zachowanie zaczęło mnie irytować.
-Zmień film.
-Okej.
Minął łóżko i poszedł do łazienki.
Cholera jasna, co się z nim dzieje...

wtorek, 2 lutego 2016

Sometimes, Rozdział 37





Od 5 lutego kolejne rozdziały Everything for you, przypominam :)


Przez cały dzień kręciłam się po całym domu.

Raz oglądałam telewizję, posiedziałam przy laptopie, potem szukałam czegoś ciekawego w naszej bibliotece, ale nic oczywiście nie znalazłam.
Mogłabym oczywiście wyjść  na miasto ze znajomymi, ale nie na to miałam ochotę; chciałam się w końcu znaleźć w ramionach Zayna.
Wybiła 15:00.
Położyłam się w drugiej części salonu, w tej bez telewizora i zamknęłam oczy.
Co było dobrym rozwiązaniem.
Szybko zasnęłam. Obudził mnie dźwięk zamykanych drzwi wejściowych, jednak wciąż miałam zamknięte oczy i nawet nie drgnęłam. Chyba nawet na nowo zasnęłam, gdyż otworzyłam oczy dopiero wtedy gdy stojący nade mną Zayn przykrywał mnie kocem. Zdążył już zdjąć marynarkę i krawat więc tak, na pewno znowu zasnęłam.
-Hej.. - wymruczałam cicho - Tęskniłam.
-Wiem. - rzekł cicho wciskając,  się delikatnie za moje plecy. Kanapa była na tyle duża by pomieścić nas oboje.
Zayn przytulił mnie mocno i pocałował w odsłonięte ramię.
-Zmarzłaś. - wyszeptał wywołując tym samym dreszcz na moich plecach.
-Nie, ciepło jest. - ziewałam. - Zwłaszcza teraz.
-Przykryj się następnym razem.
-Mhm..  mruknęłam. - Ile mamy czasu?
-Susan będzie o 18:00, Carl trochę później. - westchnął - Mamy czas, żeby odpocząć.
-Odpoczywam cały dzień.
-Ale jesteś śpiąca. Ja też, więc śpimy razem. Wieczorem pojedziemy coś zjeść, dobrze?
-No dobrze, a kiedy.... - zacięłam się - No wiesz.
-Później.
-Ale wtedy będą rodzice!
-Wiem. - pocałował mnie  w szyję - Śpij.


          -Chryste... - wzdychając Zayn położył głowę na zagłówku siedzenia w samochodzie mocno trzymając mnie za uda.
Poruszałam się na nim delikatnie cicho pojękując, tak już od paru długich chwil.
-Ah! - jęknęłam o wiele głośniej, gdy dotarłam do końca a orgazm przejął władzę nad moimi zmysłami.
-Mówiłem, że sobie poradzimy. -szepnął gdy oparłam głowę o jego ramię.
-Teraz... - dyszałam - Jestem jeszcze bardziej głodna. - uśmiechnęłam się prostując plecy i podnosząc głowę.
-No to chodź. - poklepał mnie delikatnie po nodze - Tylko załóż majtki.


      Podczas kolacji Zayn dziwnie się zachowywał.`
Na szczęście nie wybraliśmy jakiejś eleganckiej restauracji, tylko zwykłą knajpę, więc nie musiałam ubierać eleganckich sukni.
Nieistotne. 
Chodzi o to, że przez cały czas uważnie się we mnie wpatrywał. Jakbym zaraz miała gdzieś zniknąć, a on wzrokiem próbował mnie zatrzymać. Ciągle również dotykał moich włosów. Poprawiał je, zakładał za ucho...
Gdy jedliśmy owoce morza, opowiadałam mu coś, tymczasem on serwetką wycierał kąciki moich ust. Okej, robi tak czasem, ale teraz podejrzanie długo.
-Chyba wystarczy. - chwyciłam go delikatnie za rękę.
-Przepraszam. - pokiwał z uśmiechem głową. 
-Pójdę chyba do toalety.
-Dobrze, chodź. - wstał w tym samym momencie co ja.
Patrzyłam na niego ze ściągniętymi brwiami.
-Może pójdź jak ja wrócę ? Nasze rzeczy tu są.
-Nie potrzebuję, idę z tobą.
-Co ? Po co ? - uniosłam brew.
Spojrzał na mnie.
-Jest dosyć daleko.
-Na końcu tamtego korytarza, przecież trafię.
-No tak, ale daleko.
-Wcale nie. Nawet jeśli, to wciąż w tym samym budynku. - wzruszyłam ramionami i stanęłam obok stolika zasuwając za sobą krzesło.
Zayn usiadł z grymasem na twarzy.
-W porządku ? - upewniłam się.
-Hm ? - zerknął na mnie - Tak, tak.. - spuścił wzrok.
-Zaraz wrócę. - odwróciłam się i skierowałam w stronę korytarza.
Domyślałam się jaką miałam minę, gdy odchodziłam. Jego zachowanie było nieco niepokojące.
Troszkę jakby...obsesyjne.