wtorek, 29 października 2013

Just sex, baby, Rozdział 13, Część 2

Nie możesz uwierzyć. Co tu się do cholery dzieje ?! Co ON tu robi ? Od kiedy zarządza tą firmą ? Boże, co teraz, co teraz, co teraz ?! - te pytania ciągle chodzą ci po głowie.
Oczy masz szeroko otwarte. Bez przerwy wpatrujesz się w Zayna i próbujesz wyczytać coś z jego twarzy. Oczy mu płoną gorącym i upojnym seksem, a na twarzy widnieje ten niegrzeczny i seksowny uśmiech. Włosy jak zawsze w nieładzie. Kilka niewielkich pasm opada mu na twarz, przysłaniając lekko jedno oko. Widać że przez ten czas w ogóle nie podcinał włosów. Pewnie zajmował się panną Jenkins....
Nieważne. Potrząsasz głową. Znowu czujesz tą bliskość między wami. Ten nieszczęsny erotyzm czuć nawet w powietrzu. Chłopak jest tak blisko. Najchętniej rzuciłabyś się na niego i zerwała ten zajebiście seksowny czarny garnitur, ale nie tutaj....Nie teraz.....Nie w takim momencie.
-Zdziwiona ? - pyta ochrypłym głosem. Bacznie ci się przygląda. To spojrzenie sprawia, że nie możesz ponownie na niego spojrzeć. Czujesz jak twoje policzki płoną ze wstydu i zdziwienia.
Nachyla się ku tobie i rozkazuje cicho:
-Odpowiedz mi.
-Tak.. - kiwasz głową - I to bardzo.. - głowę wciąż masz spuszczoną.
Delikatnie przejeżdża opuszkami palców po twojej twarzy. Zaczyna od skroni, później policzek, aż do podbródka. Łapie cię za niego i delikatnie podnosi twoją głowę, zmuszając byś na niego spojrzała. Wzrok masz wbity w sufit.
-Spójrz na mnie - przejeżdża kciukiem po twojej dolnej wardze. Dlaczego wszystko co robi jest tak bardzo podniecające ? - Skarbie, tutaj jestem. - czujesz mocne ukłucie w piersiach. To co do niego czułaś, wzrosło o kolejne 100%. No ale jak masz spojrzeć mu prosto w oczy po tym jak wyznałaś mu miłość ?
W końcu zbierasz się na odwagę i patrzysz na niego.
-Brawo... - szepcze.
Jego włosy zrobiły się naprawdę długie i gęste. Zasłaniają cały kark i delikatnie dotykają kołnierza marynarki. Mniam.
Masz ochotę zanurzyć w nich dłoń i ciągnąć z całych sił, gdy znowu będzie cię ujeżdżał.
-Tęskniłaś za mną ? - puszcza twój podbródek, lecz nie oddala się nawet na krok.
-Nie.. - kiwasz głową. Twoja odpowiedź była kłamstwem ale okazała się skuteczna.
-Och... - marszczy brwi.
-Rozczarowany ? - dziwisz się.
-Tak, bardzo. - przyznaje.
-Nie udawaj... - krzyżujesz ręce na piersiach, próbując chodź odrobinę je zasłonić.
-Brakowało mi cię - robi kolejny krok w twoją stronę, gdy ty zaczynasz się oddalać.
-Jasne, a co z Dakotą ?
-Nie rozmawiałem z nią. Nie chciałem.
-Więc jednak się do ciebie dobijała ? - czaruje cię jego cichy i ochrypły głos. Zmienił się. I to bardzo..
-Jest moją przyjaciółką, byłem jej wdzięczny za to, że dzwoniła i pisała do mnie, gdy... - urywa a wzrok wbija w podłogę.
-Gdy co ?
-Nieważne.
Postanawiasz  nie dopytywać się co robił w tym czasie.
-Dlaczego nie chciałeś z nią rozmawiać ?
-Nie chciałem rozmawiać z żądną kobietą, (T.I).
-Czemu ?
-Bo to ty byłaś jedyną kobietą z jaką chciałem wtedy porozmawiać. - robi kolejny krok - Którą chciałem zobaczyć. Zerwać z niej ubrania i napajać się jej widokiem gdy doprowadzam ją do intensywnego orgazmu.
To urocze, ale zarazem cholernie podniecające. Gwałtownie wciągasz powietrze, gdy przypomina ci się co z tobą robił,  gdy 
jeszcze  byłaś u niego w domu. Niestety tą chwilę, przerywa wspomnienie, co działo się następnego dnia....
-Myślałam, że miałeś już plany. - starasz się nie popaść jego urokowi.
-Jakie plany ?
-A ta urocza blondynka ze sklepu ?
-Nie dzwoniłem.
-Wow..Zayn Malik, największy erotoman w Seattle, a może nawet w całych Stanach, zrezygnował z tak pięknej kobiety.
-Erotoman ?
-Tak.
-Hm.. - przygryza wargę. - Wcale nie była tak piękna.
-Więc po co był ci jej numer ?
Ciężko wzdycha.
-Przyznaję, chciałem się nią zabawiać. Właściwie to chciałem ją ostro zerżnąć.
Czujesz ukłucie zazdrości, gdy myślisz co mógł robić Zayn podczas twojej nieobecności z tą szmatą.
-Nie zrobiłem tego. - oświadcza - Kiedy wyjechałaś..... - oblizuje wargi.
Boże, ten język....Od razu chcesz poczuć go pomiędzy swoimi nogami.
-Gdy wyjechałaś, zrozumiałem, że to było głupie. Ja byłem głupi. - opiera się o biurko.
Stoi tym razem dalej od ciebie.
-Myślałam.... - z nerwów bezboleśnie ugniatasz i wykręcasz sobie palce u rąk - Że o mnie zapomniałeś.
-Próbowałem. - stwierdza - Nie mogłem. Nie miałem na nic ochoty. Nie wychodziłem z domu. Prawie nie jadłem.
Gdy mówi "nie jadłem", mierzysz go dokładnie wzrokiem. Wygląda tak samo świetnie jak przy waszym ostatnim wspólnie spędzonym dniu.
-Nie widać... - mówisz.
-Słucham ?
-Że nic nie jadłeś - przyznajesz szybko.
-Ćwiczyłem.
-Domyślam się. - uśmiechasz się. Na jego pięknej twarzy również zauważasz cień uśmiechu. - Więc... - zmieniasz temat - Teraz pracujemy razem ?
-Tak. Siadaj - mówi ostro i idzie na swoje miejsce.
Wow, milej się chyba nie dało. Stoisz w miejscu i nie reagujesz.
Odwraca się i patrzy na ciebie.
-Usiądź, proszę - mówi łagodniej.
-Dziękuję - siadasz i zakładasz nogę na nogę.
Dalej jesteś skrępowana jego obecnością. Splatasz palce i opierasz je o kolano.
-Więc...
-Jutro jest muszę iść na bankiet - przerywa ci - Z osobą towarzyszącą. - opiera się na czarnej skórze fotela - Pójdziesz ze mną. I to nie jest prośba.
-Ale jeśli nie mam ochoty tam iść ?
-Musisz.
-Bo ?
-Bo jestem twoim cholernym szefem i jeśli coś mówię masz się mnie słuchać, zrozumiano ? - to było naprawdę surowe.
Na moment cię zatkało.
-Oczywiście.
-Świetnie. - przygląda ci się.
-Nie miałeś iść z Dakotą ?
-Skąd taka myśl ?
-Jej cycki i maślane oczy mówiły za siebie.
-Jej cycki są sztuczne.
-Skąd to wiesz ?
-To widać, taka diva jak ona zrobi wszystko, żeby wejść facetowi do łóżka.
-To akurat wiem - patrzysz na niego znacząco. - Widzę, że tobie również jej cycki zawróciły w głowie.
-Spałem z nią jeszcze przed operacją.
To cię zabolało. Widział piękno w każdym calu jej ciała. Pociągała go nawet bez pięknych krągłych piersi..
-(T.I), a co do nas.... - przysuwa się bliżej.
-Nie ma "Nas".
Podnosi na ciebie wzrok.
-Jak to ?
-To już dawno skończone. - wzruszasz ramionami.
-Ale (T.I), zrozum...
-Zayn, szukam mężczyzny który jest we mnie zakochany. Szanuje mnie i mocno kocha. Potrzebuję miłości.....Nie ciebie. - przyznajesz smutno. Tak naprawdę chciałaś wykrzyczeć:
"Potrzebuję twojej miłości, kocham cię człowieku !", ale wiedziałaś, że nie warto.
-Rozumiem... - spuszcza głowę.
-O której jest bankiet ? - chcesz jak najszybciej porozmawiać o czymś innym.
-O 20:00... - nie podnosi na ciebie wzroku.
-Nie jestem pewna, czy będę miała odpowiednią....
-O sukienkę się nie martw - znowu ci przerywa - Już ją dla ciebie kupiłem, przyśle ją do ciebie dziś wieczorem.
-Zayn, nie musisz mi...
-Ale chcę. - patrzy znowu na ciebie. W jego oczach widzisz smutek i żal....Do ciebie.
-Jak wolisz.
-Jeszcze jedno, dostałaś moje kwiaty ?
-Kwiaty ?
-Tak, wysłałem ci je.
-Kiedy ? - poprawiasz się na siedzeniu.
-Wiesz... - zacina się na moment - Nieważne, pewnie nie dotarły.
-Naprawdę kupiłeś mi kwiaty ?
-Tak..Róże. - podnosi kącik ust.
Następuje dłuższa cisza.
-Chyba już pójdę na swoje stanowisko - wstajesz i bierzesz torebkę.
-Już wychodzisz ? - również wstaje i idzie za tobą.
-Tak, już i tak jestem spóźniona... - otwiera ci drzwi.
-Nic by się nie stało, jestem przecież twoim szefem  - zatrzymuje cię. Robisz krok w tył gdy łapie cię za ręce. - Chodź. - wzdycha. Kładzie dłoń na twoich plecach i kieruje cie do windy.
Wciska guzik i oboje czekacie. Odsuwasz się, by zabrał dłoń.
-Właściwie do dlaczego jedziesz na dół ?  - pyta zaskoczony - Przecież twoje biuro jest tutaj.
-Tak, ale muszę jeszcze podać dane osobiste recepcjonistce na dole.
-Już to zrobiłem.
-Co ?
-Zrobiłem to - wzrusza ramionami.
-A podpis ?
-No tak, zapomniałem...
W końcu przyjeżdża winda. Wchodzisz do środka i wciskasz 0.
-A właściwie...To od kiedy jesteś właścicielem tej firmy ? - pytasz.
Na twarzy Zayna pojawia się podejrzany uśmiech.
-Od niecałych dwóch tygodni. - mówi a wtedy drzwi się zamykają.
-Jezu.. - opierasz się o ścianę.

                                                                        *

-Jeszcze tutaj... - mówi rudowłosa kobieta.
Zgodnie z jej nakazem składasz podpis na samym dole umowy.
-Dziękuję bardzo, panno (T.I) - mówi z uroczym uśmiechem.
-Ja też dziękuję, pani....
-Wystarczy Mandy - podaje ci rękę.
-Och, dobrze - ściskasz jej delikatną bladą dłoń - Więc niech mi pani mówi (T.I) - starasz się, żeby twój uśmiech był choć w połowie tak słodki jak jej.
Nagle podchodzi do was druga rudowłosa recepcjonistka, zadziwiająco podobna do Mandy.
-(T.I), to moja siostra, Rose - również podajecie sobie dłonie.
-Miło mi się poznać - na całe szczęście ich uśmiechy są szczere, nie jak krzywy uśmiech panny Jenkins.
-Nawzajem. - odpowiadasz.
-Dużo o pani słyszałyśmy.
-Naprawdę ?
-Tak,  pan Malik jest widocznie panią zauroczony. - mówi Mandy.
-Nie, nie sądzę..
-Już całe biuro o tym mówi - wtrąca się Rose.
-Serio ? - rozglądasz się, gdy czujesz na sobie czyjś wzrok. Okazuje się, że wszyscy wokół bacznie ci się przyglądają. Widać, że gdy tylko weszłaś do recepcji przerwali swoje "biznesowe sprawy" i skupili się na tobie. Na każdej twarzy gości uśmiech. Gdy zauważają twój niepokój powracają do swoich rozmów.
-Jejku... - wzdychasz - Przepraszam was, muszę wracać do pracy.
-Miłego dnia (T.I) ! - mówią gdy się oddalasz.
-Dzięki, nawzajem ! - odmachujesz i nim wcisnęłaś guzik przywołujący windę, drzwi się rozsunęły a twoim oczom ukazała się Dakota.
-Ty tutaj ? - wypada z windy oburzona. - Znaczy się....(T.I), miło cię znowu widzieć - chce pocałować cię w policzek, ale gwałtownie się odsuwasz.
-Nie ! Nie dam się znowu nabrać, na te twoje czułe słówka. - dumnie kładziesz dłonie na biodrach.
-Uff, przynajmniej nie muszę udawać, że cię lubię.
-Nawet mnie nie znasz.
-Nie pozwolę żebyś odebrała mi Zayna, rozumiesz ? - mówi przez zaciśnięte zęby.
-Nikogo nie chcę ci odbierać, nic do niego nie czuję. - kierujesz się do windy, ale łapie cię za łokieć.
-Jeszcze nie skończyłam. - puszcza cię i patrzy na ciebie z nienawiścią wymalowaną na twarzy - Trzymaj się od niego z daleka.
-Jest moim szefem, muszę raz na jakiś czas z nim porozmawiać.
-Obiecuję ci, że będą łączyć was jedynie sprawy biznesowe i na tym koniec - grozi ci palcem - Celowo się tu zatrudniłaś. Myślałam, że mam cię już z głowy.
-A ja myślałam, że nie przejmujesz się kochankami Zayna ? - unosisz brew. - Czemu akurat uczepiłaś się mnie ?
Zaciska usta w cienką linię i piorunuje cię wzrokiem.
-Słuchaj małolato, nie muszę ci się tłumaczyć. Jutro idę na bankiet i zamierzam zająć się nim, kiedy ty będziesz czytać książki i jeść chipsy na kanapie.
-Słuchaj, ja.... - chciałaś powiedzieć z kim tak naprawdę Zayn idzie na bankiet, ale jednak się rozmyśliłaś -  Masz rację Dakota. Życzę udanego bankietu i powodzenia z Zaynem....A tak właściwie, to zaprosił cię już ?
-Pff...co ? On nie zaprasza kobiet na takie imprezy, idzie sam - przewraca oczami.
-Dlaczego tego nie robi ? - na chwilę zapominasz o tym jak bardzo jej nie cierpisz.
-Nie dba aż tak o kobiety. Robi takie rzeczy tylko wtedy, kiedy naprawdę mu zależy, ale.. - zaczyna się śmiać - To nie możliwe, on nie szanuje kobiet i sądzę, że już się o tym przekonałaś.
Zakłada czerwoną torebkę na ramię i odchodzi.
-Suka.. - odwracasz się i wchodzisz do windy.

                                                                          *

 Siedzisz przy swoim biurku i zastanawiasz się nad słowami Dakoty. Nie możesz skupić się na pracy. Ta kobieta niszczy wszystko...
Z myśli wybudza cię dzwonek telefonu biurowego:
-Emm....Halo ?
-W moim biurze za pięć minut - słyszysz głos Zayna. Po tych słowach od razu się rozłącza. Nie było to zbyt miłe, ale ton jego głosu i ta ostrość, dosłownie podniosła ci ciśnienie i doprowadziła do kolejnej potrzeby poczucia jego dłoni na twoim ciele.
Nagle doszło do ciebie, że jeszcze nigdy nie mogłaś przypatrzeć się jemu nagiemu ciału. Przez cały czas on był na tobie, a tylko jeden raz ty byłaś na nim... Przed oczami miałaś wyłącznie mgłę i czarne plamy., więc nie dało ci to zbyt wiele..
Rzeczywiście o mało nie zemdlałaś....
Ale czego chce teraz ? Orientujesz się, że twoje rozmyślanie zajęło całe 10 minut, Zrywasz się z krzesła i szybko biegniesz do biura chłopaka.
Wpadasz przez szklane drzwi do jego lokum i o mało nie potykasz się o własne nogi.
-Spóźniona - stoi tyłem do ciebie.
-Przepraszam, zamyśliłam się.... - zamykasz za sobą drzwi.
Zayn odwraca się i wyciąga rękę w stronę biurka. Możesz podziwiać jego cudowny profil. Naciska jakiś przycisk i nagle szklane ściany pokrywają się ciemnym szronem.
-Teraz nikt nam nie będzie przeszkadzał - blokuje drzwi kolejnym guzikiem.
-Zayn, co chcesz... - urywasz gdy odwraca się do ciebie przodem.
Usta ma rozchylone, policzki różowe, a z jego twarzy można wyczytać tylko jedno: Jesteś moja, (T.I).
 Gdy do ciebie podchodzi twoje oczy lądują niżej, na rozporku chłopaka:
-Chryste... - szepczesz. Znowu go doprowadziłaś do tego stanu. Ta wielka wypukłość sprawia, że zwija ci się żołądek.
-Muszę.. - stajecie twarzą w twarz - Muszę to zrobić. - jego dłoń ląduje na twoim udzie, a zaraz potem ucieka wyżej, na twój pośladek. - Muszę doprowadzić cię do orgazmu, muszę zobaczyć jak dochodzisz, usłyszeć te cholernie podniecające dźwięki jakie z siebie wydajesz, kiedy szczytujesz - przygwożdża cię do ściany - Oddaj mi się, (T.I). Natychmiast.
       
                                       

Jus sex, baby, Rozdział 12, Część 2

-(T.I), proszę....
-Alex, nie !  - wtulasz się w poduszkę i okrywasz kołdrą.
Kobieta głośno wzdycha, odsłania rolety i zrywa z ciebie pościel.
-To najlepsza firma w mieście ! - ciągnie cię za nogę. W końcu obje lądujecie na podłodze. - Dziecko, pozwoliłam ci tu zamieszkać, ale oczekiwałam, że pomożesz mi z rachunkach..
-Bo mnie kochasz i jesteś najlepszą nianią na świecie - wtulasz się w blondynkę.
-BYŁAM najlepszą nianią, słonko - również cię przytula - Ale pomimo tego, że jesteś dorosła widzę, że dalej muszę o ciebie dbać... - uśmiecha się przyjaźnie i odgarnia ci pasmo włosów z twarzy. - Dalej za nim tęsknisz ?
-Za nikim nie tęsknie.... - przewracasz oczami jakbyś nie wiedziała o co chodzi. Podnosisz się z jej kolan i szybko ścielisz łóżko.
-Widać, że dalej ci go brakuje - również wstaje, poprawia dżinsową długą spódnicę i opiera się o biurko. - Nawet nie wiem jak ma na nazwisko, znam tylko jego imię i powtarzam ci, że naprawdę kojarzy mi się z kimś naprawdę ważnym w Seattle. - krzyżuje ręce na dużych piersiach i czeka na twoją reakcje, która okazała się jednoznaczna:
-Ja również ci powtarzam, że on wcale nie jest nikim ważnym ! Do tego w Seattle ! Urodził i wychował się w Wielkiej Brytanii, niby co miał by tu robić ?
-A rodzice ? - siada na krześle i obserwuje jak wybierasz ubrania.
-Rodzice ?
-Wiesz, zwykle do takich branż jak w Seattle wchodzi się za tatusiową pomocą.
-Tatusiowa pomoc ?
-Na przykład jak twój tato zaoferował ci ten ogromny apartament w Londynie - unosi brązową brew, która idealnie pasuje do jej oczu - Ale z niewiadomego powodu odmówiłaś.
-Wiesz, że chce się usamodzielnić, prawda ? - poprawiasz czarną sukienkę i zabierasz się do malowania - Nie zależy mi tak na pieniądzach jak niektórym ludziom, a do tego nie lubię jak ktoś na okrągło mnie kontroluje i załatwia za mnie wszystkie ważne sprawy...
-Nieważne, a co do tego całego Zayna.. - zakłada nogę na nogę - Powiesz mi w końcu jego nazwisko ? Bo naprawdę kojarzy mi się z kimś to wyjątkowo nietypowe imię...
-Uwierz mi, że on sam jest nietypowy.
-Nie zmieniaj tematu. - patrzy na ciebie wyczekująco.
Wzdychasz głośno i w końcu jej ulegasz:

-Malik.
Aż zagwizdała z wrażenia.
-To ostre ciacho, które mogło by wykupić całe Seattle i połowę Ameryki ?
-O czym mówisz ? - kończysz robić wysokiego kucyka i siadasz obok niej.
-Skarbie, 5 lat w Londynie widocznie cię trochę za cofało w stosunku do twojego rodzinnego miasta.. - wstaje i idzie do drzwi - Zejdź na dół, zjedz śniadanie a jeśli zostanie trochę czasu wszystko ci wytłumaczę.

                                                                       *  
-Zęby umyte ? - siada obok ciebie na kanapie w salonie.
-Oczywiście - sprawdzasz godzinę - Szybko, za 15 minut musimy wyjechać.
-Już już... - kładzie na mały stolik stos gazet. Na wszystkich okładkach widnieje Zayn w eleganckim garniturze.
-CO-TO-MA-BYĆ ? - otwierasz buzie z wrażenia. - Skąd masz to wszystko ?
-Zachowuje większość gazet, nieważne... - bierze jedną z nich do ręki - O, spójrz na to:
           
                           Przystojny prezes i multimiliarder Zayn Malik na jakiś czas
                           postanowił wrócić do rodzinnej Anglii.          
 
-Ej, poznaję to zdjęcie ! - zauważasz Zayna w granatowym swetrze. - Wtedy na mnie czekał... - bierzesz jedną gazetę do ręki i wpatrujesz się w chłopaka, wchodzącego do firmy w której niegdyś pracowałaś.....Przez jeden cholerny dzień.
-Wiesz, to chyba cię bardziej zaciekawi... - podkłada ci pod nos jedną z gazet.

Widnieje na niej wielki nagłówek:
   
                                        KIM JEST TAJEMNICZA KOBIETA ?   
 

I twoje zdjęcie z Zaynem, gdy trzymał cię za rękę i gdy razem wchodziliście na lunch do IBLEO.  

-Uuuuu, a to kto ? - Alex zauważa coś na kolejnej okładce.
-Pokaż... - no oczywiście, na zdjęciu znajduje się Zayn i Dakota Jenkins. - O matko, znowu ta kurwa... - padasz z gazetą na oparcie kanapy.
-Czyli kto ?
-Powiedzmy, że "Dawna Kochanka", którą mogłam poznać w jego mieszkaniu, dzień po tym jak o mało nie zajeździł mnie na śmierć... - wzdychasz - Miziali się na kanapie... - rzucasz gazetę i idziesz napić się czerwonego wina które piłyście z Alex poprzedniego wieczoru.
-Czekaj, czekaj, ale ten artykuł jest dosyć ciekawy. - wczytuje się.
-Nawet nie próbuj....
-"Zapytaliśmy ostatnio Zayna Malika o jego dawną ukochaną, Dakotę Amandę Jenkins. Okazało się, że Malik nie żywi nic więcej do prześlicznej Dakoty poza przyjaźnią. Dowiedzieliśmy się też, że Zayn jest ponownie zauroczony w pewnej, jego zdaniem jeszcze piękniejszej dziewczynie. Niestety nie udało nam się uzyskać żadnej informacji, skąd pochodzi ani jak się nazywa. Czyżby była to tajemnicza kobieta, z którą Zayn spędzał miło czas w Londynie ? Zamierzamy wszystkiego się dowiedzieć, ponieważ dziewczyna była ostatnio widziana w Seattle !"
Z wrażenia aż krztusisz się winem.
-Co ? - siadasz obok Alex.
-Wszystko jest, czarno na białym...Powiedział, że jesteś ładniejsza, widzisz ? Dalej mu zależy ! - obejmuje cię ramieniem.
-Skąd wiesz że chodzi o mnie ?
-Bo jesteś ładniejsza od tej lalki ! - przedziera ich wspólne zdjęcie na pół - I niby z kim innym był widziany w Londynie, hmm ? ZA-LE-ŻY MU ! - przekonuje cię.
-Nawet jeśli, to co z tego ? Minęło dopiero niecałe 2 tygodnie..
-A ty dalej umierasz z tęsknoty... - kładzie się i podpiera się na łokciach. - Kochasz go.
-Co ? Kocham ? Wcale nie.... - zakładasz swoje nowe czarne, nieco niższe od poprzednich, szpilki.
-A co mówiłaś kiedy do mnie przyjechałaś i płakałaś mi na kolanach ?
-MYŚLAŁAM, że go kocham. Już mi przeszło, Zayn to przeszłość. Nigdy się nie zobaczymy, już się z tym pogodził w dniu gdy odjeżdżałam.
-A co dokładnie mówił ? - robi ten swój podejrzliwy wzrok.
Od razu przypomina ci się scena, która miała miejsce w mieszkaniu chłopaka.
Gdy klękał i błagał, żebyś go nie zostawiała, gdy całował cię po rękach i obiecywał, że się zmieni...
W końcu zatrzasnęłaś za sobą drzwi i z płaczem odjechałaś prosto do Alex.
-A wiesz, nie pamiętam już... - kłamiesz - Jedźmy już, okej ?
-Okej... - bierze torebkę, kluczyki i idzie za tobą.

                                                                       *                                                        
-Dalej uważam, że jest zbyt krótka....
Jesteście już pod biurem. Budynek ma ze trzydzieści pięter. Cały ze szkła, taki o jakim zawsze marzyłaś. Dalej nie możesz uwierzyć, że twoje stanowisko znajduje się na samej górze.
-Wcale nie jest za krótka, o co ci chodzi ? - pyta Alex.
-Widać całe nogi... - naciągasz czarny materiał obcisłej sukienki.
-No wiesz, dekolt masz ładny, szefowi powinien się spodobać. - wzrusza ramionami.
-Właśnie, pierwszy dzień w nowej pracy, z nowym szefem, a ja wyglądam jak dziwka..
-Nie zasłaniaj ich ! - zabiera twoje ręce z i kładzie je na siedzeniu - Masz świetne nogi.
-Mówisz tak, bo jesteś tak samo krągła jak ja....
-Jestem krągła i jestem z tego dumna. - rozwesela cię jej cudowny, pełen troski uśmiech - Pokręć trochę pupą, może namówisz szefa na awans ?
-Jestem na najwyższym stanowisku....
-Jak to ? Nawet cię nie zna, a już będziesz zarabiać przez tydzień tyle co ja na rok ? - dziwi się - Wow, jest dobry...
-Nie rozumiem tego... - bierzesz torebkę i wychodzisz z białego audi - Kocham cię.
-Powodzenia, kochanie !
Przesyłasz jej całusa i patrzysz jak odjeżdża.          
Przechodzisz przez parking i nagle zauważasz to samo BMW x6, jakie miał Zayn. Trzęsiesz głową i patrzysz na nie ponownie. Wygląda identycznie, te same niewielkie zarysowania i idealnie wyczyszczone lusterka. Powolnymi krokami podchodzisz bliżej.
-Co... - nie dokańczasz, gdy z tyłu zauważasz czarną skórzaną kurtkę. Robisz kilka gwałtownych kroków do tyłu, prawie się potykasz.
-W porządku ? - pyta właśnie jakiś facet przed trzydziestką, z kruczoczarnymi włosami i porannym zarostem. Kiedy dokładniej się tobie przygląda obdarza się przyjaznym uśmiechem w stylu: "Czekaliśmy na panią".
-Emm....tak, tak, w porządku... - gładzisz sukienkę i jeszcze raz zerkasz na czarne BMW. - Ammm....Czyj to samochód ? - odważasz się zapytać.
-Mojego szefa - znowu widzisz szereg jego idealnie białych zębów. - Właśnie na panią czeka.
-Czeka ? Na mnie ?
-Tak, jestem jego szoferem a pani, jak sądzę, jego nową pracownicą. - widzisz błysk w jego brązowych oczach. O co do cholery chodzi ?
-Nie wiem, nie znam nazwiska. - kręcisz głową.
-Zapraszam. - pokazuje na obrotowe drzwi, nie spuszczając z ciebie wzroku.
-Dziękuję.. - spuszczasz głowę i idziesz.
Na parterze zastajesz dwie rudowłose recepcjonistki. Patrzą na ciebie wielkimi oczami. Kiedy je mijasz słyszysz jak jedna mówi do drugiej:
-To ona...
Odwracasz się. Uśmiechają się do ciebie naprawdę bardzo sympatycznie.
Marszczysz brwi i idziesz do wind.
-32 - mówi ten cały szofer.
-Słucham ?
-32, na to piętro ma pani jechać.
-Ach, to tak.. - rumienisz się.
-Ben - wystawia do ciebie rękę.
-(T.I) - chwytasz jego dłoń gdy właśnie drzwi windy się otwierają.
-Powodzenia.
-Dziękuję - żegnasz go uroczym uśmiechem i jak nakazał, wciskasz 32.
Podróż okazała się szybsza niż myślałaś. Te ekspresowe nowoczesne windy coraz bardziej cię zaskakują.
Zaciska ci się żołądek, gdy drzwi się rozsuwają. Za wielkim biurkiem dostrzegasz czarnoskórą, czterdziestoletnią sekretarkę.
-Przepraszam.. - podchodzisz do niej - Ja do....
-Tak wiem, pani szef już na panią czeka.
Teraz zaczęłaś się zastanawiać, dlaczego nikt nie zdradza jego nazwiska...
-Naprawdę ? - dziwisz się.
Kobieta sięga po telefon.
-Proszę mi wybaczyć, ale panna (T.I) już przyszła. - wow, pamięta twoje nazwisko. - Dobrze - odkłada słuchawkę. - Wzdłuż korytarza po prawej - uśmiecha się i pokazuje ci drzwi.
-Dziękuje bardzo - kłaniasz się delikatnie i idziesz przed siebie. Nagle znikąd zatrzymuje cię wysoka, czarno włosa dziewczyna o azjatyckiej urodzie. Nawet jej akcent się zgadza:
-Panna (T.I), tak ? Napije się pani czegoś ? Może ciasto ? Kawa ? Herbata ? - zaczyna zasypywać cię różnymi propozycjami.
Dlaczego wszyscy są tutaj dla ciebie tacy uprzejmi ?
-Skąd pani mnie zna ?
-Kazano panią jak najlepiej obsłużyć, panno (T.I) - idzie razem z tobą.
-Och, niech zgadnę, "mój szef" ?
-Oczywiście, panno (T.I).
-Niestety muszę panią przeprosić - stajesz przed drzwiami biura.
-Miłej rozmowy życzę - uśmiecha się znacząco i odchodzi.
-Okej.... - wzdychasz. Wciągasz głośno powietrze i przez szklane drzwi wchodzisz do środka, Nikogo nie zauważasz, ponieważ fotel przy biurku jest odwrócony prosto na panoramę Seattle. Nigdy nie widziałaś tak nowocześnie i bogato urządzonego biura.
-Dzień dobry, panie.... - zacinasz się, ponieważ nie znasz nazwiska.
Nagle fotel się odwraca a twoim oczom ukazuje się..................Zayn.
-Malik, słonko - wstaje i z rękami w kieszeni podchodzi do ciebie - Ale dla ciebie "Zayn". - bierze twoją dłoń, przykłada do ust i nie spuszczając z ciebie wzroku, całuje delikatnie. Czujesz na niej czubek jego języka - Witaj w nowej pracy, skarbie.         

niedziela, 27 października 2013

Jus sex, baby, Rozdział 11

-Gdzie on znowu poszedł ? - wzdychasz. W sypialni nie ma Zayna. Zakładasz szlafrok, poprawiasz włosy i idziesz go szukać.
Zastajesz go w salonie z jakąś..............Dziewczyną !
Rozmawiają i śmieją się w najlepsze. Siedzą na kanapie, według ciebie, zbyt blisko siebie.
Zayn trzyma ramię na jej oparciu, co cię bardzo niepokoi. Nagle zakłada jej pasmo włosów za ucho, dokładnie tak samo jak kiedyś tobie.
Krzyżujesz ręce na piersi i opierasz się o prób drzwi. Robisz tak zwany udawany kaszel i wtedy cię zauważają.
-O (T.I) ! - mówi Zayn kiedy cię zauważa. Uśmiech nie znika mu z twarzy.  - (T.I), to moja przyjaciółka Dakota Jenkins - przedstawia dziewczynę. Teraz możesz jej się lepiej przyjrzeć:
Ciemno oliwkowa karnacja, duże brązowe oczy, czarne proste włosy do pasa, długie rzęsy i czerwone usta. Jest ubrana w kremową, obcisłą sukienkę, która nie za bardzo zakrywa całą pupę i piersi. Bardzo wyzywająca. Do tego czarne kozaki do kolan, które idealnie pasują do czarnego paska na jej chudej tali. Od razu budzi się w tobie zazdrość do jej szczupłej figury. Z takim wyglądem mogłaby zostać supermodelką lub nawet gwiazdą porno, co bardzo by do niej pasowało.
-Dakota, to (T.I), moja... - zawiesił się i patrzy na ciebie. - Dobra znajoma. Nawet bardzo dobra. -czule obejmuje cię ramieniem i przysuwa do siebie, co od razu poprawia ci nastrój. Niestety nasza dziwkarska Dakota, od razu musiała do spieprzyć:
-Tak, pamiętam jak JA byłam twoją "dobrą znajomą" - mizdrzy się do niego. - Pamiętasz nasze wspólne kąpiele, kolacje i inne zabawy ? - przejeżdża kciukiem po jego dolnej wardze. Powstrzymujesz się, żeby jej nie rozszarpać.
-Skarbie, jakbym mógł zapomnieć ? - łapie ją za podbródek.
SKARBIE ?!
-Niestety to już koniec - przyznaje z żalem - Ale widzę że masz już kolejną zabawkę ? - mówi niby smutno.
-Wiesz, że byłaś i zawsze będziesz najlepsza. - ciebie puszcza a teraz ją obejmuje.
Przegiął na maksa. Jesteś zła na tą szmatę, ale do Zayna czujesz żal. Jest ci po prostu przykro...
-Zayn, em... - przerywasz ich sielankę.
-Słucham ? - odwraca się w twoją stronę.
-Mieliśmy...
-A właśnie Dakota... - przerywa ci - Wiesz, że (T.I) też rozdziewiczyłem ?
-Też ? - dziwisz się.
-Tak, Zayn też był moim pierwszym...kochankiem  - kładzie dłoń na jego ramieniu - Pamiętasz nasz pierwszy raz ? - pyta  - W limuzynie ? - szepcze mu do ucha.
-O tak, było bosko. - wzdycha - Niestety to już koniec...Teraz mam (T.I) - całuje cię w policzek. - Ale z tobą nigdy nie stracę kontaktu. - uśmiecha się tym samy seksownym uśmiechem którym ciągle obdarzał ciebie. - Mówiłaś coś, prawda ?
-Tak, mieliśmy iść na zakupy.... - spuszczasz głowę.
-Ach, no tak, więc Dakota, dzięki że wpadłaś, ale musimy z (T.I) pozałatwiać parę spraw.
-Dobrze, spotkamy się na bankiecie.
-Bankiecie ? - nie wiesz o czym mówi.
-Taka mała uroczystość, mój ojciec jest właścicielem kilku firm w Nowym Jorku, więc ja też muszę się pojawić.
-Och...
-Odprowadzę cię - mówi do Dakoty - Na fotelu leży sukienka, którą ci kupiłem, przymierz czy jest na ciebie dobra.
-Okej - wycofujesz się. Nie możesz dłużej na nich patrzeć.
-Cześć Zayn - całuje go w policzek i wychodzi.

 Jesteście z Zaynem w jednym z marketów. Sukienkę jest śliczna: fioletowa w żółte kwiaty. Jest krótsza niż myślałaś. Co chwilę ją poprawiasz.
-Czemu ją tak naciągasz ? Wyglądasz świetnie - wrzuca coś do koszyka.
-Nie mam figury to takich sukienek - upewniasz się czy uda są zasłonięte.
-Masz świetną figurę, o co ci chodzi ? - dziwi cię.
-No wiesz, nie jestem patykiem jak pani Jenkins. - przewracasz oczami na wspomnienie tej suki.
Marszczy brwi i patrzy na ciebie ze zdziwieniem.
-Chyba raczej jej nie polubiłaś... - wzdycha.
-"O ! To twoja nowa zabawka ?" "No tak ! Zayn też mnie rozdziewiczył !" " Ale fajnie ! Jesteśmy jak bliźniaczki !" - mówisz wysokim głosem.
-Wcale tak nie mówiła... - powoli zaczyna się denerwować.
-"Jestem taką głupią zdzirą".
-Przestań ! - zatrzymuje cię - Nie masz prawa jej obrażać.
-Co ? - znowu na ciebie krzyczy.
-To moja najlepsza przyjaciółka.
-Która się ciągle do ciebie przystawia....
-Daj spokój, a jeśli nawet to co ci do tego ? Była pierwszą dziewczyną, z którą w ogóle zacząłem sypiać i uwierz mi, pieprzyłem się z nią na tyle sposobów, że nawet nie zdołasz ich zliczyć.
-Ale przecież...Myślałam, że ja....
-Posłuchaj... - mówi tym razem spokojnie - Łączy mnie z nią coś większego niż z tobą. - wzdycha.
-Rozumiem... - przyznajesz smutno. Spuszczasz głowę i patrzysz na owoce które leżą w koszyku.
-Skarbie... - łapie cię za podbródek i zmusza żebyś na niego spojrzała - Rozchmurz się. - całuje cię delikatnie - Też jesteś dla mnie ważna, przecież wiesz. - muska nosem twój nos.
-Ale ona.... - wzdychasz.
-Co ? Myślałaś, że cię zastąpi ? To co mnie z nią łączyło to przeszłość.
-Ale żałujesz...
-Czego ?
-Tego, że to się już skończyło, sam tak powiedziałeś...
Wzdycha głośno i tuli cię do siebie.
-Nie chcę teraz o tym rozmawiać... - całuje cię w czoło. - Już dobrze ?
-Nie... - idziesz dalej.
-Daj już spokój... - zaciska w dłoń na twoim pośladku.
-Przestań !  - odsuwasz się gwałtownie.
-Co się dziej... - urywa bo nagle coś zauważa. - Em....(T.I) ? Może poszłabyś po jakiś sok, bo chyba zapomniałem o jabłkowym...
-Okej... - odwracasz się i idziesz na drugi koniec sklepu. - Jabłko, jabłko, jabłko.... - patrzysz na kartony - Jest !  - zauważasz i bierzesz sok do ręki.
Idziesz pomiędzy regałami i nagle zauważasz różne rodzaje ciastek.
Bierzesz jedno pudełko do ręki.
-Kokosowe, mniam. - wiesz, że Zayn się ucieszy. Pamiętałaś o jego ulubionych ciastkach. Szybko wracasz to chłopaka z wielkim uśmiechem na twarzy. Niestety twoja twarz znowu robi się ponura, gdy widzisz jak Malik flirtuje z jakąś wysoką blondynką.
-Hm ? - do oczu napływają ci łzy, kiedy widzisz jak zapisuje mu swój numer telefonu.
-Dzięki, zadzwonię wieczorem - mówi i oddala się.
Koszyk wypada ci z ręki. Razem z nim ciastka. Po różowym policzku płynie pierwsza łza. Chłopak jest w szoku gdy cię widzi.
-Co się dzieje ? - łapię cię za ramiona.
-Zadzwonię wieczorem, tak ? -zabierasz jego ręce.
Przez dłuższy moment nic nie mówi.
-Widziałaś ? - przygryza dolną wargę.
-Nie jestem taka głupia i ślepa za jaką mnie masz !  -  z płaczem idziesz do wyjścia.
-(T.I), czekaj !
-Zapłać za zakupy, poczekam w samochodzie. - z kieszeni jego spodni wyciągasz kluczyki i wychodzisz ze sklepu.

 -Odezwij się do mnie... - nalega podczas jazdy.
-Wykorzystałeś mnie.... - podkulasz nogi.
-Ale sama wiedziałaś na co się szykujesz ! Przecież nie jesteśmy parą, więc o co ci chodzi ?
-Człowieku, straciłam tobą dziewictwo !
-Dakota też je ze mną straciła a jakoś nie użala się nad sobą. - wzrusza ramionami.
-Bo ciągle jesteście w kontakcie.
-Ale kiedy się rozstaliśmy miała mnie gdzieś i poznawała nowych gości !
-Ale może ja nie jestem taką puszczalską zdzirą jak Dakota ! - krzyczysz.
Malika zatkało. Patrzy na drogę, a usta ułożone ma w cienką linię. Przez dłuższą chwilę, żadne z was nic nie mówi.
-Przepraszam... - mówisz w końcu.
-Nieważne... - wyszeptał. - Wrócimy do domu, pójdziemy razem pod prysznic, a później zobaczymy... - kładzie dłoń na twoim kolanie.
-Nie Zayn, nie pójdziemy razem pod żaden prysznic... - zabierasz jego dłoń.
-Może być kąpiel, mi to obojętne. Później najwyżej pójdziemy spać, jeśli będziesz zmęczona.
-Nie rozumiesz, nie spędzę u ciebie nocy. Już nigdy tego nie zrobię.
-Co ? - dziwi się - Przecież mieszkamy razem.
-Wyjeżdżam. - oznajmiasz - Kiedy byłeś jeszcze w sklepie zadzwoniłam do rodziców. Załatwili mi mieszkanie w centrum Seattle i posadę w firmie Edelman.
-Co ?! Jak to ?!
-To już koniec. - wzruszasz ramionami. - Było miło, no ale... - przerywasz, ponieważ Zayn zatrzymuje samochód i szybko z niego wychodzi. Obserwujesz go.
Przeczesuje palcami włosy i chodzi zdenerwowany. W jednym momencie zatrzymuje się i uderza pięścią w maskę.
-Kurwa ! - krzyczy. Stoi w miejscu i ciężko oddycha. W końcu podchodzi do drzwi od strony pasażera, otwiera je i gwałtownie cię wyciąga. Przygwożdża cię z całej siły do samochodu.
-Dlaczego ? - pyta - Powiedz mi dlaczego ! - ściska cię mocno za ramiona.
-To nie ma sensu... - znowu zaczynasz płakać.
-Nie, ty nie możesz... - wasze czoła cię stykają - Nie możesz mnie zostawić. - czujesz na policzku łzę, ale tym razem nie swoją.
-Ty płaczesz ? - obejmujesz dłońmi jego twarz. Oczy ma czerwone a policzki wilgotne od kilku łez. - Ćśś.... - kciukami wycierasz strumienie łez.
-Czemu ? - pyta znowu. - Za tą akcję w sklepie ? Za Dakotę ? Za klapsy ?
-Za twoją obojętność w stosunku do mnie. - szepczesz.
-Nie jesteś mi obojętna...
-Nie o to chodzi.
-A o co ? - obejmuje cię w tali.
-Nie mogę powiedzieć..
-Powiedz mi, proszę...
Wzdychasz i zamykasz na chwilę oczy.
-Nie mogę być z kimś kto nie odwzajemnia mojej miłości.. - opuszkami palców dotykasz jego policzka.
Podnosi wzrok i przygląda ci się bacznie.
-Kochasz mnie ? - mówi cicho.
-Kocham.
-(T.I).. - wtula się w ciebie a twarz chowa w twoich włosach.



                               KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ 


sobota, 26 października 2013

Just sex, baby, Rozdział 10

-Zayn, nie mam już siły... - odwracasz się plecami do chłopaka.
-Jeszcze raz, proszę... - całuje cię po szyi i zaciska dłoń na twojej piersi.
-Nie, daj już spokój !
-Skarbie..
-Nie mam już siły, nie rozumiesz ?
-Obiecuje ci że to będzie ostatni raz.
-To samo mówiłeś 3 godziny temu ! - odpychasz go - daj mi spać.
-Jest dopiero 19:00, mamy jeszcze czas - kładzie dłoń na twoją kobiecość.
Zrywasz się na równe nogi.
-Koniec. - oznajmiasz stanowczo. Na fotelu zauważasz swój nowy futrzany szlafrok.
-Nawet o tym nie myśl. - ostrzega cię chłopak, gdy bierzesz białe futro do rąk.
-Bo ? - podchodzisz do łóżka i zarzucasz go na siebie.
-Ostrzegałem - zwinnym ruchem przerzuca cię sobie przez kolana.
-Co ty najlepszego robisz ?! - wiercisz się i próbujesz wstać, ale uścisk Zayna jest zbyt silny. Jedną dłonią objął twoje oba nadgarstki i unieruchomił je na łóżku.  - To boli... - jęczysz.
-Ćśś.... - gładzi twoje pośladki dłonią. Po chwili czujesz na nich chłodny powiem, a później ciepłą rękę Zayna.  Orientujesz się, że chłopak ma na sobie spodnie. Nawet nie wiesz kiedy zdążył je założyć. Przesuwa twój szlafrok jeszcze wyżej, sprawiając, że twoje pośladki i plecy są na widoku.
-Co chcesz zrobić ? - denerwujesz się. Jednak myśl o tym, że Zayn przejął nad tobą całą kontrolę, sprawia, że znowu chcesz poczuć go w sobie.
-Naprawdę chcesz wiedzieć ? - wyciąga rękę gdzieś w tył. Sięga po coś, a później wraca do twojej pupy. Przejeżdża po niej czymś twardym i skórzanym. To samo czułaś w samolocie na nadgarstkach. Wzdrygasz się na sam delikatny dotyk.
-Widzę, że poznajesz - w jego głosie słychać rozbawienie, ale również nutę pożądania. Chyba podobasz mu się w takiej pozycji...
Wydajesz z siebie cichy jęk rozkoszy. Jego dotyk jest taki zmysłowy, tak intensywny...Znowu masz na niego ochotę.  Jak on to robi ?
-Masz mi coś do powiedzenia ? - pyta, przejeżdżając palcem wskazującym wzdłuż linii twoich pleców. Unosi rękę razem z paskiem. Po krótkiej chwili pasek znowu ląduje na twojej pupie z o wiele większą siłą.
-Ach ! - krzyczysz.
-Ćśś. - ucisza cię ponownie - Co się mówi ?
-Przepraszam....? - szepczesz niepewnie.
Uderza cię znowu, tym razem w złączenie ud.
-Głośniej - nakazuje.
-Przepraszam !  - powtarzasz.
-Za co ? - dostałaś kolejne pięć ciosów.
-Że nie posłuchałam.... - widzisz jak na dywan spada twoja łza.
-Grzeczna dziewczynka - całuje cię w jednego pośladka, a później daje ci jednego klapsa.
-A to za co ?!
-Cicho - ponownie uderza.
Łapie cię za biodra i podnosi cię ze swoich kolan. Kładzie cię z powrotem na łóżku, tyle że na brzuchu. - I tak masz leżeć.
-Po co ?
-Jak wrócę masz być gotowa. - wstaje i podchodzi do drzwi.
-Gotowa na co ? - podpierasz się na łokciach i z ogromnymi oczami patrzysz na chłopaka.
Wzdycha, a głowę odwraca w twoją stronę.
-Jeszcze nie brałem cię od tyłu. Chcę zobaczyć ile wytrzymasz.
-Ale.... Co mam niby wytrzymywać ?
-Twoje pośladki...
 - nie dokańcza ale ty już wiesz o co chodzi.
-Och... - opuszczasz się na miękką poduszkę.
-Za niedługo będę - mówi chłodno i wychodzi.
Jak małe dziecko wtulasz się w pościel. Tak bardzo boli cę teraz pupa. Seks z takim erotomanem jak Zayn, jest ostatnią rzeczą jaką byś teraz chciała. Chowasz twarz w poduszce i zastanawiasz się po co poszedł. Morze po kolejny pasek czy inną szpicrutę ? Wzdrygasz się na samą myśl, co by się stało gdyby dać Malikowi szpicrutę do ręki....Lub jakikolwiek inny pejcz czy nawet kij baseballowy...Chyba nawet z tym by sobie poradził.
Słyszysz jak drzwi się otwierają.
-O nie.... - szepczesz.
-Tęskniłaś ? - delikatnie kładzie dłoń na twoim pośladku, a po chwili zaciska go z całej siły.
-Ach ! - krzyczysz głośno. - Przestań, proszę !  - z oczu znowu płyną ci łzy. - Zayn, błagam!
Puszcza ale jeszcze na koniec uderza go mocno.

-Dlaczego ty mi to robisz ? - chowasz głowę pod poduszką.
-Wstań. - mówi jakby w ogóle nie zwracał uwagi na twoje słowa. - Powiedziałem wstań !
-Nie, daj mi spokój...
-(T.I), powiedziałem ci już...
-Mam gdzieś to co powiedziałeś !  - przerywasz mu - Ja już nie chcę... - czujesz się tak bezbronnie.
-Naprawdę ? To mam dla ciebie lepszą zabawę - zrywa z ciebie szlafrok i przewraca cię z powrotem na plecy.
-Au !  - teraz czujesz jeszcze większe pieczenie, kiedy kładziesz się na pościeli. - Mam już cię dość... - po policzkach płyną ci łzy.
-Jasne, mnie nie oszukasz - siada na tobie okrakiem.
-Jeszcze dzisiaj wracam do rodziców, już nigdy mnie nie zobaczysz ! - małymi piąstkami uderzasz go w tors. Wtedy chłopak zaciska je mocno i przygwożdża do materaca.
-Nie wytrzymałabyś beze mnie jednego dnia ! Nie przespałabyś nawet jednej nocy !
-To nie prawda ! - wijesz się pod nim. Ale coś czujesz, że ma racje...
-Teraz masz się uciszyć, zrozumiano ?! - krzyczy. Pierwszy raz na ciebie krzyknął.
-Hmm ? - już nic nie mówisz. To był dla ciebie szok. W jednym momencie przestajesz płakać, wyrywać się i krzyczeć.
-Właśnie tak.... - dłonią przejeżdża po twoim brzuchu, aż do piersi. Ugniata je delikatnie. Twoje sutki od razu twardnieją pod jego dotykiem. - Już dobrze... - szepcze.
Miał cholerną racje - nie wytrzymałabyś bez niego. Dopiero teraz to do ciebie dotarło. Ale też zrobisz wszystko, żeby tylko on nie chciał się ciebie pozbyć.
Jest tyle dziewczyn na świecie, dlaczego wybrał akurat ciebie ? Nigdy nie uważałaś się za specjalnie piękną i atrakcyjną. Całe życie byłaś w kompleksach, a jako nastolatka,  ukrywałaś się pod toną makijażu. Dopiero teraz zrozumiałaś, że niczego nie zmienisz. Przyzwyczaiłaś się do swoich "kobiecych krągłości". Zrozumiałaś dlaczego Zayn cię nie kocha; woli te wychudzone lalki barbie, a tobą chce się jedynie przez jakiś czas nacieszyć i ostro się tobą zabawić.
Przynajmniej taki był twój tom myślenia...
Tymczasem Malik dłonią powędrował do twojej szyi, sprawiając, że wygięłaś się w łuk.
-Wiesz co teraz zrobimy, żebyś poczuła się lepiej ? - muska nosem twój obojczyk i całuje go delikatnie co przyprawia cię o dreszcze. - TY będziesz ujeżdżać MNIE. - uśmiech miał uroczy. Nie możesz uwierzyć własnym uszom. Ty masz przejąć kontrolę nad Zaynem ? Czy kiedyś już jakaś inna kobieta to zrobiła ? Po głowie chodzi ci to pytanie...Czy jakaś inna już to zrobiła...?
Chłopak bierze cię na kolana i opiera się o poduszki.  Jego erekcja którą czujesz pod sobą całkowicie rozpala twoje zmysły. Wsuwa dłoń na twoją kobiecość.
-Zrobiłaś się wilgotna - unosi kącik ust - Widzę, że jesteś w pełni gotowa - pociera o nią delikatnie, sprawiając, że robisz się jeszcze bardziej wilgotna. - Przejdźmy do sedna sprawy  - zabiera dłoń i wpycha ją pod poduszkę. Wyciąga spod niej foliową paczuszkę  - Twoje ulubione - macha ci nią przed twarzą. Przykłada ci ją do ust i patrzy na ciebie znacząco.  Bierzesz ją w zęby i rozrywasz - Ślicznie - wyciąga prezerwatywę i zakłada ją. Wow, on nawet to robi tak precyzyjnie.
Kiedy kończy, dłonie kładzie na kark i rozsiada się wygodnie - No dalej... - mówi oblizując wargi.
-Ale co ?
-Możesz robić ze mną to na co masz ochotę.
Twoje policzki dosłownie zapłonęły.
-Mogę ? - pytasz niepewnie.
-A jak myślisz ? - odgarnia pasmo włosów z twojego mokrego czoła.
-Ale ja nie.... - wahasz się przez chwile - Nie wiem co mam robić.
-Na początek chciałbym w ciebie wejść  - jest widocznie rozbawiony twoim brakiem doświadczenia - Więc ?
-Chwila.... - jak to się robi na siedząco ?
Położyłaś dłonie na jego ramiona. Poczułaś jego stalowe mięśnie co od razu przyprawiło cię o kolejny dreszcz. Gwałtownie wciągnęłaś powietrze.
-Spokojnie... - wyszeptał - Idzie ci świetnie - jego członek robi się twardy jak kamień.
Przysunęłaś się bliżej jego.
-Boże, (T.I).... - wydyszał, gdy zaczęłaś napychać się na niego. Gorączkowo zacisnął dłońmi twoje biodra, i zwolnił twój rytm.
-Powoli - rozkazał. - Chce się napajać twoim widokiem.
Gdy to powiedział rozpaliłaś się jeszcze bardziej. Przysunął cię bliżej siebie. Wasze twarze dzieliło jedynie kilka centymetrów, byliście tak blisko...
-Ciasna się zrobiłaś.... - odrzucił głowę w tył.
Zaczęłaś poruszać biodrami na boki, gdy wzięłaś go w siebie więcej i opadłaś niżej. Twoje oczy były zaciśnięte, a ty nie tłumiłaś jęków rozkoszy i podniecenia.
Pot wystąpił na twoim całym rozgrzanym ciele. Poruszałaś się coraz szybciej.
-Jezu... - wyrzucił zza zaciśniętych zębów. - Zwolnij... - znowu zacisnął dłonie na twoich biodrach. - O tak, świetnie... - powiedział w pośpiechu.
Spojrzałaś na niego spod ciężkich powiek.  Wyglądał tak seksownie i podniecająco. Patrzył na ciebie z pożądaniem.
Twoje piersi zrobiły się okropnie wrażliwe, gdy znowu zaczął je masować i ugniatać. Jego dotyk pobudzał każdą komórkę w twoim ciele.
-Jest mi tak dobrze.... - zaczęłaś się szeroko uśmiechać i podskakiwać jeszcze szybciej. Jeszcze nigdy nie czułaś takiego podniecenia. Wiesz, że jesteś bliska spełnienia, gdy czujesz jak jego długi penis szturmuje twoje wnętrze.
Zayn chwycił cię mocno za uda gdy orgazm wstrząsał waszym ciałem. Wpatrywał się w ciebie, kiedy eksplodowałaś wokół niego, pociągając za jego czarne, wilgotne włosy.
-(T.I)... - jęczał cicho i oparł głowę o twój obojczyk, całując delikatnie twoją pierś. - Byłaś bosko - szepcze i podnosi cię ze swoich bioder.
-Zayn... - łkałaś tak przez kilka długich minut, leżąc na łóżku i dochodzić do siebie po tak intensywnym orgazmie.
Chłopak położył się obok ciebie i przybliżył twoje rozgrzane nagie ciało do swojego i pocałował delikatnie w czoło.
-Teraz możesz zasnąć, skarbie.
-Super... - uśmiechasz się i całujesz go w tors.
Malik gasi lampkę nocną, a następnie z powrotem zaczyna się czule tulić i delikatnie wami kołysać.
-Kocham się z tobą pieprzyć.... - wyszeptał ci do ucha. - Nigdy mi się nie znudzisz....

środa, 23 października 2013

Akademik z Zaynem, Rozdział 31

-Czy ja dobrze słyszę ? - podchodzi do ciebie Elena.
Wszyscy patrzą na was z otwartymi buziami.
-Przecież żartuję ! - zaczynasz się śmiać. Chciałaś powiedzieć prawdę, ale jednak się rozmyśliłaś.
Puszczasz szybko rękę Zayna. Słyszysz, jak wzdycha z ulgą.
-Skarbie, nie strasz mnie tak - śmieje się z tobą.
-(T.I), nie zgrywaj się ! - przewraca oczami Nick - Nie umiesz kłamać.
-Oj, umie.. - szepcze Zayn.
-Nick, na głupie pytanie głupia odpowiedź ! - udajesz rozczarowaną - Jak mogłeś się na to nabrać ?
-Dobra, nie ma się z czego śmiać.. - wtrąca się Kate, ponieważ zauważa twój stres. Nick miał racje, wcale nie umiesz kłamać.
-Właśnie,  dzisiaj jest pogrzeb.... - znowu zbiera się twojej mamie na płacz - Dzisiaj jest pogrzeb taty (T.I).....Jedźmy już. - mówi i idzie do samochodu.
-Właśnie, chodźmy (T.I) - również kierujecie się do samochodu.
-Frajer... - syczy Nick.
-Słyszałem, skurwielu.. - odpowiada Zayn.
Wchodzicie do auta. Za kierownicą siedzi twój dziadek, mąż pani Anderson.
-Cześć dziadku.... - witasz się.
-Dzień dobry - mówi Zayn.
-Cześć, młodzi - wita się przyjaźnie - Jak tam mała, trzymasz się ?
-Dlaczego wszyscy o to pytają ? - wzdychasz - Czuje się beznadziejnie.
-Rozumiem cię, my wszyscy to przeżyliśmy...
-Wiem... - zakładasz nogę na nogę, co widocznie podoba się Zaynowi - Zayn ! - szepczesz.
-Hmm ? - zdejmuje wzrok z twoich ud.
-Przestań !
-Sorry.. - patrzy w okno.
-Babcia też przyjedzie ? - pytasz. Jeszcze nie jesteś w stu procentach pewna, czy wyzdrowiała już po operacji.
-Oczywiście, że tak, co to za pytanie ? - oburza się Elena. Widać, że jest czymś zaniepokojona.
-Mamo... - wołasz a kobieta odwraca się napięcie. Wzrokiem dosłownie wbija mnie w siedzenie.
-W porządku ? - pytasz niepewnie.
-Tak...Znaczy, nie... - znowu patrzy przed siebie - Skarbie, jadę na pogrzeb ukochanego męża, i jeszcze pytasz mnie jak się czuje ?
-Dobrze, przepraszam, że zapytałam... - krzyżujesz ręce na piersiach, które są obciśnięte czarną suknią, a głowę obracasz w stronę okna.
Elena nic nie odpowiada. Po kilku, dość długich twoim zdanie minutach, twój wzrok ląduje na Zaynie. Boże, czemu ten facet wygląda tak seksownie w garniturze ? Nie możesz teraz o tym myśleć...Nie w takiej chwili.
Wiesz, że zaraz zobaczysz trumnę swojego ojca. Sama nie wiesz jak to zniesiesz.
Twoje przykre myśli przerywa spojrzenie Zayna, które właśnie na tobie ląduje. Na jego twarzy dostrzegasz cień uśmiechu, który mówi: "Spokojnie maleńka, wszystko będzie dobrze".
Ale jego oczy są równie smutne jak twoje. Również się uśmiechasz, ale nic ci to nie daje, ponieważ czujesz na górnej wardze gorącą łzę. Po niej płynie następna, następna i następna...
W końcu twoja twarz jest cała w  gorących strumieniach gorzkich łez. Cichuteńko szlochasz. Zerkasz w lusterko, gdzie widzisz swojego dziadka. Jego oczy są wypełnione żalem i smutkiem. Z jego twarzy można wyczytać dosłownie wszystko. Może dlatego, że 18 lat temu stracił najukochańszą żonę, a teraz syna. Gdyby nie ty i Elena zostałby sam na tym bożym świecie.
Spuszczasz wzrok i wpatrujesz się w paznokcie. Nie pamiętasz nawet kiedy je wszystkie obgryzłaś. To wszystko przez ten stres, to czekanie na zakończenie operacji rodzonego ojca, denerwowałaś się, pomimo tego, że był przy tobie najlepszy facet na świecie. Zayn Malik, właśnie ten, którego kiedyś poślubisz, ten który poświęci dla ciebie całe życie byle byś tylko była szczęśliwa...
Z paznokci zjeżdżasz wzrokiem niżesz, na swój pierścionek. Dziewczyno, jesteś zaręczona, nie załamuj się, czas leczy rany, wszystko będzie dobrze.... Wciąż pocieszasz się tymi słowami w myślach, ale wiesz, że twoja twarz jest już cała mokra i czerwona od płaczu.
W tym momencie się zatrzymujecie.
-Proszę.. - Zayn podaje ci chusteczkę.
-Dzięki.. - wycierasz łzy i otwierasz drzwi samochodu.
-Gotowa ? - pyta cię Elena. Jej oczy są równie czerwone.
-Nie...
-To dobrze, bo ja też nie.. - przytula cię i zaczyna płakać - On tak bardzo cię kochał, skarbie... - szepcze - Tak bardzo....  - puszcza cię i zakłada ci niesforny lok za ucho. Musiał wypaść z koka, kiedy oparłaś głowę o siedzenie. - Jason ? - mówi do twojego dziadka.
-Chodźmy dziewczynki... - bierze was za ręce i idzie w stronę cmentarza.
Obracasz głowę, by upewnić się czy Zayn jest razem z wami. Okazuje się, że stoi obok.
-Bądź silna - głaska cię po plecach.
-Spróbuję... - oblizujesz wargi, a usta wyginasz w cienką linię. I znowu płacz....

 -Już dobrze, skarbie, ćśśś..... - szepcze Zayn.
Ręce masz owinięte wokół jego szyi. Głośno szlochasz na jego ramieniu. Wokół rozbrzmiewa głośna i okropnie przygnębiająca muzyka. Nie możesz patrzeć jak trumna twojego taty właśnie opuszczana jest 3 metry pod ziemie.
-Spokojnie.... - mówi kojąco, czym widocznie wpływa na twój płacz i stres. Jednak nie przestajesz. Wciąż zalewasz się łzami. Nawet nie chcesz patrzeć na swoją mamę. Jest teraz pewnie kompletnie załamana. Chłopak całuje cię w czubek głowy.... -Już dobrze, kochanie.... - sam zaczyna płakać - Jestem przy tobie, wszystko będzie w porządku... - czujesz jak dłonią wyciera łzy.
-Już nic nigdy nie będzie w porządku...
-Będzie, obiecuje ci to... - całuje cię w policzek. Na całe szczęście nikt tego nie zauważa. - Pamiętasz nasze pierwsze spotkanie ? - próbuje cię pocieszyć - Tak uroczo wyglądałaś w długich białych skarpetkach, krawacie i spódnicy...Mogłem podziwiać to piękno każdego dnia, codziennie kochałem cię sto razy mocniej... - nie powstrzymuje płaczu - Byłaś taka silna, pełna energii...I wiem, że dalej jesteś, to cię nie osłabi, wrócimy do domu i wszystko będzie tak jak dawniej, nie pamiętasz już ? Nasze pierwsze wspólne zajęcia, wtedy jak przyszłaś do mnie tamtego wieczoru, to co się wtedy stało... - czujesz, że się uśmiecha - Było tak pięknie. Najlepsza noc w całym moim życiu....Później było ich coraz więcej i więcej.....Byłem załamany po rozstaniu z poprzednią dziewczyną....Ale gdyby mnie nie zostawiła, wcale nie poszedł bym pracować w tej szkole, nigdy bym cię nie poznał.... - to co mówi naprawdę ci pomaga - I kiedy w końcu to zrobiłem, kiedy wszedłem do tej klasy, moje życie znowu nabrało sensu, doszło do mnie, że nigdy jej nie kochałem, a przynajmniej nie tak bardzo jak teraz kocham ciebie. Bądź silna skarbie, nie chce patrzeć jak cierpisz... - wtula się w ciebie mocno. - Kocham cię, słoneczko.. - szepcze przez łzy.
-Zayn, ja...
-Ćśśś... - tuli cię jeszcze mocniej - Porozmawiamy w domku, dobrze ? - szepcze.
-Mhm....

 Stoisz przed nagrobkiem. Po raz setny czytasz napis wyryty wielkimi literami:

             Ku pamięci kochającego męża, wspaniałego przyjaciela i                                       Najlepszego Ojca.
                                      Kochamy Cię

                        Matt William [twoje nazwisko]

                       ur. 26. 07. 1967 r.
                       zm.29. 06. 2013 r.

Wpatrujesz się w jego zdjęcie. Jak zawsze uśmiechnięty. Również zaczynasz się lekko uśmiechać. Tak bardzo za nim tęsknisz.....Jeszcze raz wycierasz łzy chusteczką. Zużyłaś już całą paczkę.
-Teraz jest mu tam lepiej.... - mówi twoja babcia zerkając na niebo.
-Gdzie jest dziadek Ryan ? - pytasz.
-Czeka na mnie w samochodzie... - wzdycha - Zostawię cię, kochanie - całuje cię w policzek - Trzymaj się - mówi i odchodzi. - Aha, (T.I) ! - woła.
-Słucham ?
-Chyba nie masz mi za złe śmierci twojego ojca ? W końcu nerkę oddał właśnie mi.
-Babciu, byłaś nieprzytomna, nawet nie wiedziałaś co się dzieje, oczywiście że nie mam ci za złe. - odpowiadasz.
-Cieszę się - uśmiecha się przyjaźnie i już jej nie ma.
-Ja też poczekam w samochodzie. - mówi Zayn który stał niedaleko za wami. Całuje cię w policzek - Kocham cię,  - mówi i wychodzi z cmentarza.
-Więc tak to u was wygląda ? - pyta się twoja mama która staje obok ciebie.
-Widziałaś ? - wcale nie jesteś zdziwiona. Dobrze wiesz, że tym się zamartwiała w aucie.
-Tak, skarbie. Dzisiaj pod jego domem......Nie kłamałaś, prawda ?
Dobra, chwila prawdy. Odwracasz głowę i patrzysz na nią.
-Nie, mamo.

I co sądzicie ? :)
A przy okazji, macie tutaj mojego Twittera --------->  
https://twitter.com/Malikowa6
(dopiero założyłam ;p )
Daje follow back ;* <3

wtorek, 22 października 2013

;c

Macie tak czasami, że myślicie sobie o 1D i przypomina wam się ślub Zayna i Perrie ?
Macie wtedy świadomość, że ten chłopak zdecydowanie za szybko dorósł i że w każdej chwili ona może nam go zabrać ? ;c
Nie mówię zaraz o jakiś hejtach, proszę nie czepiajcie się mnie, no ale ludzie, ten chłopak ma dopiero 20 lat ! :c
W tym momencie tak bardzo chce mi się płakać...
Zayn dużo rzeczy nam obiecywał, powtarzał, że nas nie opuści, że kocha Directioners, ale tak szczerze, to myślicie, że po jego ślubie będzie tak samo ? Że to będzie ten sam Zayn ?
I najgorsze pytanie..............Czy to będzie to samo One Direction ? ;'(  

niedziela, 20 października 2013

Bardzo, bardzo, bardzo, ale to BARDZO chciałabym napisać następne opowiadanie z Zaynem :)
Boje się jedynie, że będzie wam przeszkadzało, że wszędzie jest tylko on, no ale muszę się przyznać, że nie umiem za bardzo pisać o kimś innym ;__:
Nie będzie wam to przeszkadzało ?? :*
Piszcie co o tym sądzicie <3 <3 <3

Chcecie jakieś nowe opowiadanie ? :)

Akademik z Zaynem, Rozdział 30

-Co ? - robisz wielkie oczy i cofasz się powoli w tył - Jak to umarł ? - śmiejesz się nerwowo.
-Kochanie.... - znowu zaczyna płakać - Twój tata oddał twojej babci nerkę.....
-Mamo... - nie chcesz słuchać co było dalej.
-A miał tylko jedną.... - dokańcza i zasłania usta dłonią - Nie miał szans na przeżycie...Dobrze o tym wiedział....
-CO ?! - padasz na kolana... - Dlaczego ?! - krzyczysz i głośno szlochasz - Mój tatuś.....Mój kochany tatuś nie żyje.... - ciągniesz się za włosy. Nie możesz uwierzyć, że on naprawdę umarł. - Dlaczego nikt go nie powstrzymał ?!! Dlaczego ?!!!
-To była jego własna decyzja... - klęka przy tobie i tuli cię mocno.
-Mój tatuś...... - opierasz głowę na jej ramieniu. - To niemożliwe ! Jak on mógł mnie tak zostawić ! Co ja bez niego zrobię....
-Skarbie, poświęcił się dla nas.. - próbuje cię pocieszyć ale sama jest załamana.
-Nie, to nieprawda ! Czemu ja tego nie zrobiłam ?! Wtedy wszyscy by przeżyli ! - jeszcze nigdy tak bardzo nie płakałaś. Ramię Eleny jest dosłownie całe mokre.
-Nie mogłaś tego zrobić ! - odciąga cię od siebie i łapie za ramiona - Nie mogłaś, rozumiesz ?! Tata uratował nam życie !
-Mam obie sprawne nerki. Mogłam bym jej oddać swoją, uratowałabym życie im obojgu ! - wycierasz gorące łzy.
-To nieprawda, (T.I).... - szepcze - Twoje nerki nie są w miarę sprawne...
-Jak to ?
-Kiedy.... - przełyka głośno ślinę - Kiedy się urodziłaś....Również potrzebowałaś natychmiastowego przeszczepu nerki... - wzdycha - Ja nie mogłam tego zrobić, wiesz, przecież że moje nerki nie są w miarę sprawne... - na chwilę zamyka oczy - Więc twój tata....
-Nie.. - nie chcesz tego słuchać.
-Oddał ci swoją. - mówi w końcu - Ocalił cię. Gdyby nie on nie byłoby cię tutaj teraz z nami. Więc gdybyś 12 godzin temu, poszła na operacje za twojego tatę.... - chowa twarz w dłoniach. Nie może przejść jej to przez gardło.
-Umarłabym.... - szepczesz.
-A tego bym nie zniosła.... - znowu cię przytula. Znowu oboje zaczynacie płakać - Musimy być silne, kochanie....Tata by tego chciał...
-Mój tatuś......Mój tatuś nie żyje.... - powtarzasz.

                                                      * Tydzień później *                                                                
Stoisz przed lustrem w swojej sypialni. Wsuwasz na siebie czarną sukienkę z długim rękawem. Włosy spinasz w kok. Wpinasz w niego czarną kokardę. Nawet twoje szpilki i torebka są tego koloru...
Patrzysz na swoje odbicie. Policzki są jeszcze czerwone od płaczu. Upewniasz się jeszcze czy wzięłaś chusteczki. Do pokoju wchodzi Zayn.
-Trzymasz się ? - podchodzi do ciebie i kładzie dłonie na twoje ramiona. Masuje je delikatnie i całuje cię w kark.
-Nie.. - kiwasz głową.
-To był szok dla nas wszystkich... - wzdycha.
-Nie mogę uwierzyć.....Dalej do mnie nie dotarło, że już nigdy go nie zobaczę...Nie przytulę, nie usiądę na kolana....I nie powiem: "Kocham cię tatusiu". - po policzku leci ci kolejna łza.
W lustrze zauważasz że oczy Zayna są równie załzawione i czerwone.
-Nigdy sobie nie wybaczę... - spuszczasz głowę.
-Czego ? - odwraca cię w swoją stronę. - Niczemu nie jesteś winna.
-Gdyby nie ja...Tata miałby obie nerki.
-Skarbie, on uratował ci życie !
-I tak czuję się winna....
-Ale pomyśl: Jakby miał żyć ze świadomością, że 18 lat temu jego córką umarła, bo nic nie zrobił ? Nie próbował jej uratować ? Jestem twojemu tacie bardzo wdzięczny.
-Niby za co ?
-Dał mi ciebie - gładzi cię dłonią po policzku a później przybliża do siebie i zaczyna namiętnie całować.
Przerywa wam pukanie do drzwi. Do sypialni wchodzi twoja mama, jest również w czarnej sukience.
-Zostawię was.. - mówi chłopak i wychodzi.
-Co to jest ? - zauważasz w rękach twojej mamy malutkie czerwone pudełko.
-Tata chciał żebym ci je przekazała.... - podaje ci je do ręki - Rozmawialiśmy jeszcze przed operacją...
-Rozumiem...Co w nim jest ?
-Nie wiem. Nigdy go nie widziałam. Przez całe nasze małżeństwo miał je ukryte pomiędzy książkami. Dowiedziałam się o tym właśnie podczas tamtej rozmowy.....Naszej ostatniej rozmowy - powstrzymuje płacz. - Spotkamy się na dole, zaraz jedziemy na pogrzeb.. - mówi i również wychodzi.
Siadasz na łóżku i powoli otwierasz pudełko. Jest w nim naszyjnik. Naprawdę piękny naszyjnik.
Jest to srebrny łańcuszek z niewielkim wisiorkiem, którym jest mała, również srebrna jaskółka, ze świecącą cyrkonią, jako oko. Pod spodem zauważasz liścik. Wyciągasz go i zaczynasz czytać:

                                  Moja kochana (T.I),
                    Mam nadzieję, że naszyjnik ci się podoba. Zaraz muszę iść na operację i nie mam
                    pewności, czy jeszcze cię po niej zobaczę, więc postanawiam napisać.
                    Naszyjnik należał kiedyś do mojej mamy, czyli twojej babci, której
                    niestety nie mogłaś poznać. Zmarła trzy dni przed twoimi narodzinami.
                    Byłem do niej bardzo przywiązany, i kiedy dowiedziałem się, że ty również
                    masz małe szanse na przeżycie, musiałem coś z tym zrobić.
                    Pewnie już wiesz, że cię uratowałem. I nie żałuję. Słonko, proszę, nie obwiniał się.
                    Jestem naprawdę dumny z tego co zrobiłem. Jestem też bardzo dumny z ciebie,
                    kochanie. Byłaś i zawsze będziesz moją wymarzoną córeczką.
                    Moją małą (T.I)...
                   Wiem, że mogło wydawać ci się głupie co zrobiłem, ale nie mogłem stracić ciebie,
                    ani twojej mamy.
                    Kocham Cię Aniołku :)
                                                                                                                  Tata.

 
Znowu płaczesz. Teraz już wszystko rozumiesz. Pomimo słów twojej mamy, dopiero teraz to wszystko do ciebie dotarło. Ocierasz łzy i schodzisz na dół.
Przed domem zastajesz Zayna, swoją mamę, Amy, Kate, nawet Steve'a i co najgorsze Nick'a. Reszta gości pojechała już na cmentarz.
-Hej mała, jak tam ? - Steve cię mocno przytula. Patrzysz na Zayna. Stara się nie zwracać na was uwagi, ale nie wychodzi mu to. Kiedy na was patrzy wysyłasz my buziaka, co najwidoczniej mu pomaga.Wygląda tak bosko w czarnej koszuli i ciemnych spodniach... Widać też jego tatuaże, które bardzo ci się podobają.
-Wszystko będzie dobrze - podchodzą teraz do ciebie Amy i Kate - Nie martw się - również cię przytulają. Kiedy kończą zauważasz przed sobą Nick'a.
-Hej - chce cię objąć w tali ale szybko się odsuwasz.
-Nie Nick... - mówisz - Dobrze wiesz, że nic nas już dawno nie łączy.
-(T.I), myślałem, że....
-Nick, nic do ciebie nie czuje.
-(T.I), ale ja.. - znowu się do ciebie dopiera.
-Powiedziała "Nie". - odpycha go Zayn - Młody, daj spokój - odruchowo obejmuje cię w tali.
-Czyli teraz bierzesz się za starszych, tak ? - jest widocznie oburzony. - Wolisz jakiegoś profesorka ode mnie ?!
Zayn nie reaguje tylko szybko się od ciebie odsuwa gdy zauważa, że obserwuje was twoja mama.
-Tak, i co z tego ? - znowu przysuwasz się do Zayna, i łapiesz go za rękę.
-(T.I), o czym ty mówisz ? - podchodzi do was Elena.
-Mamo, my... - zerkasz na Zayna, a później pokazujesz rękę z pierścionkiem - To nie jest prezent na urodziny.....My z Zaynem.... - i teraz wszystko wyjdzie na jaw - Kochamy się.

sobota, 19 października 2013

Akademik z Zaynem. Rozdział 29

Wchodzicie z Zaynem do szpitala.
-Które piętro ? - pytasz.
-Chyba drugie, nie jestem pewien.
-Dobra, chodź. - idziesz w stronę schodów.
-Nie ! Windą będzie szybciej - bierze cię za rękę i oboje idziecie do windy.
Drzwi się rozsuwają. Wychodzi z niej młode małżeństwo. Kobieta jest ciąży. Mniej więcej w ósmym miesiącu. Ale czy to w ogóle ważne ?! Z nerwów obserwujesz dokładnie wszystko.
Są lekko zdziwieni gdy was zauważają:
Ty - pobita, okaleczona i bardzo młoda.
Zayn - Widocznie od ciebie starszy.
Niechętnie puszcza twoją rękę, gdy zauważa ich niepokój.
Wchodzicie do środka. Wciskasz dwójkę i opierasz się o ścianę.
-Strasznie trzęsą ci się ręce - obejmuje cię, ponieważ jesteście sami.
-Wiem...Jestem zdenerwowana - wtulasz się - Czekaj ! - odskakujesz i przeglądasz się w lustrzanych ścianach.
-Co się stało ?
-Sprawdzam, czy puder i podkład się jeszcze trzymają. - zauważasz pod okiem czerwone nacięcie i siniaka - Cholera.... - wyciągasz z kieszeni puder i wszystko poprawiasz.
-Czy to moja kurtka ? - dziwi się.
-Jest taka cieplutka... - chowasz puder i znowu wtulasz się w chłopaka.
-Aww... - mówi gdy drzwi windy się otwierają. - Dobra, ogarnijmy się panno (T.I) - odsuwa się od ciebie.
-Oczywiście, panie Malik - wychodzicie i idziecie do sali 49.
-49, tak ? - upewniasz się.
-Tak.
-Czemu nie 69 ? - wzdychasz.
Zatrzymuje się i patrzy na ciebie.
-Naprawdę ? Myślisz o seksie w takiej chwili ?
-Przepraszam... - idziecie dalej. Na końcu korytarza zauważasz swoją mamę.
-(T.I), kochanie ! - przytula cię. Jest widocznie zestresowana. - Witam pana - mówi do Zayna.
-Wystarczy Zayn - uśmiecha się przyjaźnie.
Patrzy na ciebie zdziwiona.
-Dobrze - również się uśmiecha.
-Co z babcią ? - zmieniasz temat.
-Jeszcze nie wiemy, tata rozmawia z lekarzem - wyciera kolejną łzę chusteczką.
-Oj, nie płacz, wszystko będzie dobrze - znowu ją przytulasz. Nagle podchodzi do was twój tata.
-Cześć skarbie - całuje cię w czoło - Dzień dobry, panie....
-Zayn. - poprawia go chłopak.
-Cześć Zayn - powtarza.
-Co mówił lekarz ? - zmieniasz temat ponieważ sytuacja robi się nieco dziwna.
-Na razie nic nie mogą obiecać, ale za godzinę powinniśmy wszystko wiedzieć.
-Jak do tego doszło ? - pyta Zayn.
-Sama nie wiem, po prostu rozmawiałyśmy, nagle zaczęła się dusić i trzymać za serce, a później straciła przytomność... - tłumaczy mama, która wciąż wyciera gorące łzy.
-Jezu... - zasłaniasz usta ręką.
-Na razie usiądźmy, napijmy się czegoś i czekajmy.
-Masz racje tato, chodźmy - kierujesz się w stronę krzeseł.
-A właściwie.... - zaczyna twoja mama - Co wy robiliście o 5:00 rano ? Nie spaliście ?
Nie spodziewaliście się takiego pytania. No ale w sumie mogliście to przemyśleć....
-My...emm.....- jąka się Malik.
-Wiesz, zrobiło mi się niedobrze, więc pobiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Obudziłam wtedy Zayna.
-Zayna ? - dziwią się.
-Tak, pozwoliłem (T.I) mówić do siebie po imieniu, żeby czuła się swobodniej  - wyjaśnia szybko - W końcu mamy spędzić razem całe 2 miesiące, chyba nie zniósłbym ciągłego "Panie Malik".  - śmieją się wszyscy, łącznie z tobą.
-Jak mówiłam, Zayn mnie usłyszał, później poszliśmy do kuchni, żebym mogła napić się wody i wziąć tabletki - czujesz się tak dobrze gdy przy rodzicach możesz mówić do niego po prostu "Zayn".
-Już ci lepiej ?
-Tak mamo, zdecydowanie - zdejmujesz kurtkę i kładziesz ją sobie na kolanach.
-To twoja kurtka ?
-Em....właściwie to moja. (T.I) swoją....
-Zarzygała ?
-Tato ! - upominasz.
-Dobra, przepraszam - śmieje się. - Skoro jesteście sobie po imieniu... - wyciąga do Zayna rękę -Matt - przedstawia się.
-Miło poznać - żartuje.
-A właściwie to dlaczego wymiotowałaś ? Piłaś coś ? - panikuje "Matt".
-Wczoraj wieczorem. - mówi Zayn.
-Zayn ! - syczysz.
-Powinni wiedzieć - wzrusza ramionami - Nie upilnowałem (T.I) i wymknęła się z domu. Poszła na imprezę do jakiegoś "przyjaciela" w nocy.
-Wróciłam wieczorem...
-Czy to ważne ? - piorunuje cię wzrokiem, czego nie powinien robić przy twoich rodzicach.
-Więc jednak piłaś ?! - oburza się - (T.I), przecież o tym rozmawialiśmy !
-Nie, to była moja wina - Malik bierze wszystko na siebie.
Nic nie rozumiesz....Najpierw się wygadał, a teraz cię broni.
-Zawiodłem się, i to bardzo... - Wzdycha Matt, a ty ze wstydu spuszczasz głowę.
Sytuacja robi się trochę napięta, więc twoja mama widocznie chce ją rozluźnić:
-Elena - przedstawia się szybko i również wymienia z Zaynem uścisk dłoni.
Nagle Elena robi coś, czego w ogóle byś się nie spodziewała:
-O, (T.I) ! Skąd masz taki piękny pierścionek ?
-Yyyy...... - patrzysz na dłoń. - Prezent urodzinowy - tłumaczysz.
-Od kogo ? - pyta Matt.
-Ode mnie..
-Naprawdę Zayn ? - Elena jest jednocześnie zachwycona i zszokowana. - Pewnie był bardzo drogi.
-Właśnie Zayn, ile kosztował ?
-Już sam nie pamiętam ceny...
-Powiedz.
-(T.I), proszę...
-Właśnie skarbie, daj spokój. - szturcha cię mama.
-Dobra, nie ważne. Jak się czuje babcia ? - pytasz lekarza, który właśnie do was przychodzi.
-Dalej jest nieprzytomna i..... - patrzy na twoich zdenerwowanych rodziców - Mogę pana prosić ?
-Oczywiście - mówi Matt i idzie do lekarza.
Przez kilka minut rozmawiają. Doktor był podejrzanie zestresowany. Nie wiesz o co chodzi...
Nagle do was wraca. Oczy ma załzawione. Jest równie w wielkim szoku.
-O co chodzi ? - zrywa się Elena.
-Elizabeth.....Ona...Potrzebuje przeszczepu nerki, natychmiast - mówi w końcu - Musimy wyznaczyć dawcę....
-Ja to zrobię, jestem jej córką ! - decyduje się twoja mama.
-Nie kochanie, wiesz, że twoja jedna nerka jest zbyt słaba, możesz umrzeć... - wzdycha - Ja to zrobię.
-Co ?!  Nie, nie możesz ! - do jej oczu znowu napływają łzy.
-Przykro mi kochanie, już potwierdzone.. - do korytarza wchodzi trzech lekarzy i siedem pielęgniarek.
-Nie możesz tego zrobić ! - chce do niego podejść ale dwóch lekarzy ją przytrzymuje.
-Panie [twoje nazwisko], zapraszamy na sale operacyjną - mówi jeden z nich.
-Ja.... - również zaczyna płakać - Kocham was, dziewczynki - mówi do twojej mamy i do ciebie.
Jesteś w szoku. Razem z Zaynem nie wiecie o co chodzi.
-Nie ! - Elena pada na kolana i zaczyna głośno szlochać.

                                                     *12 godzin później*  

 Gdy twój tato poszedł na operacje, postanowiliście z Zaynem odpocząć i wrócić do domu. Lekarze mówili że operacja zajmie nawet cały dzień.                                                            
Teraz wracacie do szpitala. Jest wieczór. Twoja mama również w nim jest.
-Mamo, co się dzieję ? - łapiesz ją za ramiona. Wygląda okropnie. Cała zapłakana i zmęczona. - Wciąż tu jesteś ? Dlaczego nie wróciłaś do domu ?
-Nie mogłam zostawić twojego taty.... - chowa twarz w dłoniach.
-Czemu płaczesz ? Wszystko będzie dobrze - pocieszasz ją promiennym uśmiechem - Tata odda babci nerkę i wszyscy wrócimy do domu.
-Kochanie... - obejmuje twoją twarz dłońmi - Ty nic nie rozumiesz. - wciąż płacze.
-Co mam rozumieć ? - marszczysz brwi.
-Twój tata umarł...

piątek, 18 października 2013

Just sex, baby, Rozdział 9

-Skarbie... - słyszysz głos Zayna. - Kiciu, wstawaj.... - szepcze.
-Hmm ? - mruczysz i przecierasz oczy.
-Zrobiłem śniadanko. - muska nosem twoje ucho - Wstawaj - całuje cię w szyję.
-Po co mam wstawać ? - marudzisz i siadasz. Dalej jest ci żal za wczoraj.
Niespodziewanie łapie cię za podbródek, a twarz kieruje w swoją stronę.
-Masz podkrążone oczy. - mówi wystraszony.
-No to co ? - zabierasz jego rękę. - Po co mnie obudziłeś ?
-Miałem nadzieję, że już nie śpisz więc zrobiłem śniadanie - przysuwa do ciebie różową tacę.
-Miska płatków, wow... - przewracasz oczami i znowu się kładziesz.
-Wiesz, nie zdążyłem zrobić zakupów. Biegłem po nie o 6:00 rano - tłumaczy lekko rozczarowany twoją reakcją.
-Tak wcześnie ? - znowu siadasz. Znowu patrzysz na tacę. Jest na niem miska, sok pomarańczowy i mały wazonik z niewielką białą różą - Wow... - powtarzasz, ale tym razem z zachwytem - Dziękuję.. - rumienisz się i bierzesz tacę na kolana.
Przez ułamek sekundy się uśmiecha, ale znowu coś zauważa.
-Czemu masz takie spuchnięte oczy ?
-W kapturka się bawisz ? - chichoczesz - "Babciu, a czemu masz takie wielkie zęby ?" - mówisz wysokim głosem. Zauważasz, że chłopakowi w ogóle nie jest teraz do śmiechu. - Sorry... - przepraszam, ale niezbyt czule.
-Więc ? - domaga się odpowiedzi.
-Nie spałam w nocy... Nie słyszałeś jak się w kółko wiercę ?
-Przy tobie łatwiej mi zasnąć. - uśmiecha się uroczo - Ale czemu nie spałaś  ? Dalej jesteś na mnie wściekła ?
-Nie byłam na ciebie wściekła.. - odkładasz tacę. Nie masz ochoty na jedzenie.
-To o co chodzi ?
-Bo... - urywasz.
-(T.I), błagam... - siada obok ciebie i bierze cię na kolana. - Powiedz mi co się dzieję. Chcę mieć z tobą lepsze relacje, bo jak na razie mi nie wychodzi - całuje cię w czoło - Słucham.
-Bo ja.....Mnie po prostu.... - nie wiesz jak zacząć. Boże, czemu ten chłopak nie może pojąć, że zależy ci na jego miłości ? Decydujesz się na kłamstwo - Miałam ochotę na.....seks - znowu zaczynasz się sztucznie uśmiechać.
-Och, rozumiem.... - zaciska dłoń na twoim udzie i uśmiecha się uwodzicielsko.
-Wiesz, byłam taka niezaspokojona... - kładziesz głowę na jego ramieniu. Tak bardzo chcesz go teraz przytulić, ale dobrze wiesz, że nie możesz.
-Chyba wiem maleńka jak ci pomóc - rzuca cię na łóżko, zdejmuje koszulkę, kładzie się na tobie, a ustami pieści twoją szyję.
-Nic nie wiesz, kochanie... - szepczesz. Po chwili nie masz już na sobie piżamy. Nie wiedziałaś, że twoje słowa do tego doprowadzą...

 -I jak twój drink ? - pyta zabierając szklankę.
-Pyszne, dzięki - uśmiechasz się promiennie.
-Właściwie to powinienem zapytać "Jak twój poranek?" - odkłada szklani i bierze cię na ręce.
-Em...Dlaczego ?
-No wiesz, najpierw płatki, później seks, teraz drinki - kładzie cię na kanapie w ogromnym salonie.
-Och...No tak - w ogóle ci się nie podobało. Teraz z tym chłopakiem marzy ci się jedynie romantyczna kolacja przy świecach, oglądanie filmów wieczorami i czułe tulenie na kanapie, ale teraz możesz liczyć jedynie na drinki, seks i samotne jedzenie płatków....
-Co jest ? - wybudza cię z przyjemnych myśli.
-Hmm ? Nic, nic... - kiwasz głową.
-O czym myślisz ? - zakłada ci niesforne włosy za ucho.
-O...dzisiejszym poranku i....płatkach - sama nie wiesz co mówisz.
-A wiesz o czym ja myślę ? - przysuwa się bliżej i kiedy patrzy ci głęboko w oczy masz pewność, że tym razem cię nie zawiedzie.
-O czym ? - pytasz, zapatrzona w piękne oczy Malika.
-O twoim seksownym ciele - szepcze. I znowu to samo....
-Mhm... - mówisz rozczarowana.
-Właśnie ! Miałem iść na zakupy. - wstaje i idzie do szafki po portfel
-Mogę iść z tobą ? - może mały romantyczny spacer coś da ?
-Po co ? Zostań w domu, niedługo będę. - całuje cię w czoło.
-Ale..
-Ćśś ! Zaraz wrócę, sklep jest niedaleko - mówi i wychodzi.
-Tak nagle wyskakujesz z tymi pieprzonymi zakupami, tak ?! - krzyczysz. Na całe szczęście cię nie słyszy. - Dupek... - znowu siadasz na kanapie. Zauważasz koc. Owijasz się nim i kładziesz się. Jesteś strasznie zmęczona.
"Mała drzemka nie zaszkodzi...." - myślisz i zamykasz oczy. Po długich minutach udaje ci się zasnąć.

 - Jeste..... - urywa chłopak gdy wchodzi do salonu. Zauważa jak słodko śpisz na kanapie. Powoli do ciebie podchodzi i przykuca. - (T.I), kochanie..... - och, to takie piękne słowa. Niestety tak naprawdę nic nie znaczą.
-Nie śpię, nie śpię ! - zrywasz się.
-Wróciłem - uśmiecha się na twój widok.
-Widzę... - ziewasz.
-Mam niespodziankę. - wstaje i idzie do jednej torby.
-Niespodziankę ? - idziesz za nim.
-Coś ni kupiłem - zaczyna czegoś szukać.
Jeszcze nigdy tak się nie cieszyłaś z jego słów. Może coś na niego w końcu podziałało ? Może też coś do ciebie czuje ? Ciekawe co to będzie...Naszyjnik ? A może pierścionek ? Na zaręczyny chyba za wcześnie, ale i tak byłabyś w siódmym niebie.
-Ta da ! - pokazuje ci..........................................................koronkowe stringi.
-Och.... - (sztuczny uśmiech). KOLEJNE rozczarowanie.
-I jak ? - nie przestaje się uśmiechać - Wziąłem twój rozmiar, chyba będą pasowały - przykłada je do twoich bioder. - Przymierzysz ?
-Teraz ? - bierzesz czarną koronkę do ręki.
-Proszę.. - obejmuje cię w tali - Tak dla mnie.... - robi minę smutnego pieska.
-No dobra ! - poddajesz się i idziesz do kuchni.
-Super ! Kocham cię, wiesz ?
Odwracasz się napięcie.
-CO POWIEDZIAŁEŚ ?! - wewnątrz krzyczysz jak mała dziewczynka.
-Że jesteś świetna - patrzy na ciebie jak na debila.
-Och....Przepraszam, przesłyszałam się - masz już omamy.
-Dość często robisz to swoje "Och" - uśmiecha się znacząco - Z czymś mi się to kojarzy... - przygryza dolną wargę.
-Dobra, wiem o co chodzi.... Spuszczasz głowę i idziesz do kuchni.

 Przeglądasz się w lustrze. Rzeczywiście, stringi leżą idealnie. Wracasz do salonu i zauważasz Zayna na fotelu.
-Wow ! - wstaje i podchodzi do ciebie. Łapie cię za ramiona i odwraca tyłem do siebie. - Jeszcze lepiej... - oblizuje wargi. Kładzie dłoń na twoim pośladku i zaciska go mocno.
-Au... - jęczysz.
Chłopak przysuwa się bliżej i szepcze ci do ucha:
-Chyba znowu mam na ciebie ochotę... - delikatnie całuje cię po szyi.
-Bez przesady... - zaczynasz panikować. Znowu się zaczyna..
Naciska kroczem na twoje biodra. Czujesz jego erekcję.
-A teraz myślisz że przesadzam ? - zsuwa z ciebie stringi.
-Zayn, nie teraz, nie mamy na to czasu... - zasłania twoje usta ręką.
-Mamy jeszcze cały dzień... - bierze cię na ręce i niesie po schodach do sypialni.
No pięknie, kolejny seks. Ale zaraz coś do ciebie dociera:
"Chwila, chwila.....CAŁY DZIEŃ ?!"


poniedziałek, 14 października 2013

Just sex, baby, Rozdział 8

"O matko, co teraz ?! Co mam im powiedzieć ?! Wszystkiego się dowiedzą....Zabiją mnie !" - myślisz i jednocześnie wiercisz się na krześle.
-Spokojnie... - szepcze Zayn.
-Co mam powiedzieć ?
-Coś wymyśle... - mówi jeszcze ciszej.
-Więc (T.I) - zaczyna ciocia Nancy,  a ty aż podskakujesz - Gdzie się poznaliście ?
-Emm......My.... - nie wiesz co powiedzieć - To było....Yyyy..... Był naprawdę upalny dzień.
-Padał deszcz. - poprawia cię Zayn.
-Tak przepraszam... - patrzysz na niego - Kotku. - mówisz przez zaciśnięte zęby - Więc....Yyy....To było w parku.
-A dokładniej to na siłowni - znowu się wtrąca.
-No tak !  Gdzie ja mam głowę... - śmiejesz się.
-(T.I) ? - dziwi się twój tata - Na siłowni ? Przecież ty nigdy nie lubiłaś sportu !
-Tak, mi też to mówiła... - wzdycha Zayn - Ale pana córka ma naprawdę świetne ciało, sport nie jest jej potrzebny - mówi  a ty zaczynasz się krztusić.
-Och Zayn, ty i to twoje poczucie humoru - głaszczesz go po głowie. - Za to cię kocham - całujesz go w policzek.
Wszyscy robią tak zwane "Awww".
-Jak doszło do waszego spotkania ? - pyta mama.
-To bardzo śmieszna historia.. - chichoczesz - Kochanie, może ty opowiesz ?
-Oczywiście - puszcza ci oczko - Więc kiedy robiłem brzuszki....
-O nie, zaczyna się... - wzdychasz cicho.
-Zauważyłem (T.I), jak akurat korzysta z bieżni. Po jakimś czasie wydało mi się, że podkręciła tempo zbyt szybko i w końcu potknęła się, a twarzą przejechała po ziemi - wszyscy wybuchają śmiechem.
-NA-PRAW-DĘ ? - pytasz zdenerwowana.
-Jak mówiłem... - kończy się śmiać - Obolała leżała na podłodze. Podszedłem do niej i pomogłem wstać. Wtedy ona obróciła się napięcie i uderzyła mnie z pięści w twarz. - znowu śmiech - Krzyczała coś w rodzaju "Zboczeniec !" lub coś w tym stylu. Kiedy przypatrzyła mi się dokładniej, skamieniała, a na twarzy pojawił się głupawy uśmiech, który mówił wszystko. Chyba wiecie o czym mówię.
-Hahahahaha, naprawdę ? Nasza (T.I) ?! - twoja mama jest już cała czerwona.
-Właśnie Zayn, naprawdę? - zwracasz się do niego.
-To nie koniec !
-Jezu... - chowasz twarz w dłoniach.
-Poszedłem pod prysznic. Kiedy JESZCZE miałem na sobie szorty, (T.I) wpadła do mojej kabiny kompletnie naga i zaczęła mnie całować !
Wszyscy są teraz kompletnie poważni. Patrzą na Zayna jakby co najmniej cię zgwałcił lub molestował.
-Hahahahahaha ! - zaczyna twój tata, a po nim wszyscy. Wróciła stara atmosfera. Tobie w ogóle nie jest teraz do śmiechu.
-Co było dalej ? - pyta mama z ekscytacją.
-Mamo ! - upominasz ją.
-Powiedziałem: Maleńka, przykro mi, jeszcze nie pora - obejmuje cię ramieniem. - I stało się...
-Co się stało ? - unosisz brew.
-Zakochałem się. - muska palcami twoje ramie - Jak jeszcze nigdy.
-Awww.... - robią wszyscy.
-I ja.... - zaczynasz. Patrzysz na Zayna z wielkim uśmiechem na twarzy - Też się zakochałam. - wow, powiedziałaś to.
Wtedy chłopakowi znika uśmiech z twarzy i powoli zabiera swoją rękę, Nie rozumiesz o co chodzi. Marszczy brwi i opiera się łokciami o stół.
-Ciekawa historia - chichocze twoja mama - Dobrze kochani, zabierajmy się do jedzenia !

 -Jeszcze raz bardzo dziękujemy - przytula was twoja mama - Dobry z ciebie chłopak - zwraca się do Zayna.
-Też panią lubię - śmieją się oboje.
-Dbaj o nią, chłopcze - twój tata podaje mu rękę.
-Kocham was ! - żegnasz się i wychodzicie.
-Co za impreza.. - mówi Malik.
-Nawet nie wiesz jak bardzo się denerwowałam ! - szturchasz go i idziesz w stronę taksówki która własnie podjechała pod dom.
-Mówiłem ci, że wszystko będzie dobrze - podaje taksówkarzowi walizki - Trzeba było po prostu kłamać - wzrusza ramionami - I nieźle ci to wyszło, byłaś bardzo przekonująca.
-Przekonująca ? - zatrzymujesz się.
-No tak. - nie rozumie cię.
-Niby kiedy ?!

-Kiedy powiedziałaś, że się zakochałaś.
-Ty myślałeś..... - urywasz - Ty myślałeś, że kłamałam ?!
-(T.I), powiedz mi że to nie była prawda - mówi spokojnie.
-Zayn, ja... - patrzysz na niego smutno - Mówiłam ci, że nie okłamuje ludzi, których.... - wzdychasz - Których kocham.
Dosłownie skamieniał. Patrzy na ciebie wielkimi oczami.
-Kochasz ? - śmieje się.
-Wiesz, ja....myślałam, że ty też mówisz prawdę.
-CO ?! - wybucha wielkim śmiechem - (T.I), nie bądź głupia.
-O co ci chodzi ?
-Nie kocham cię. - wzrusza ramionami.
-Och... - spuszczasz głowę. Jeszcze nic tak bardzo cię nie zabolało. A miałaś taką nadzieję..
Widocznie zauważa twoje rozczarowanie.
-(T.I), wiesz ja....
-Nieważne... - powstrzymujesz płacz. - Jedźmy już... - wsiadasz do taksówki. Zayn robi to co ty i podaje kierowcy adres.
Opierasz głowę o okno i wycierasz łzy które właśnie płyną ci po policzkach.
-W porządku ? - znowu kładzie rękę na twoim udzie i zaciska je delikatnie.
-Mhm... - zabierasz nogę.
-Niech ci będzie... - wzdycha.

 - Podoba ci się ? - pyta gdy wchodzicie do twojej nowej sypialni.
-Tak.. - siadasz na łóżku i rozglądasz się. - Gdzie będziesz spał ? - miałaś ogromną nadzieję, że będziecie mieli wspólne łóżko.
-Na podłodze - wskazuje na materac obok szafy z kocem i dwiema poduszkami.
-Am... - patrzysz na jego "posłanie" - Będzie ci wygodnie ?
-No jasne - uśmiecha się i siada obok ciebie. -Wiesz skarbie.. - przysuwa się bliżej.
-Nie... - odsuwasz się. - Nie teraz..
-Dlaczego ? - marszczy brwi.
-Nie mam ochoty.. - wstajesz.
-(T.I), co się dzieje ? - również staje i obejmuje cię w tali.
-Nic się nie dzieje...
-Nie kłam.
-Nie kłamię. Po prostu nie mam ochoty na seks..
-Coś cię dręczy - szepcze.
-Może...
-Co się stało ? - całuje cię delikatnie. - Hm ?
-Jestem zmęczona...Chyba pójdę już spać..
-Okej...Chcesz się przebrać ?
-Mhm...
-Dobrze, będę w kuchni gdybyś czegoś potrzebowała  - całuje cię w czoło i wychodzi.


 Przebrana i wykąpana idziesz do sypialni. Zajęło ci to dłużej niż myślałaś, bo zamknęłaś się w łazience i cicho płakałaś. Dalej jest ci przykro...
Wchodzisz do sypialni. Zayn już pewnie zasnął więc idziesz prosto do łóżka. Okrywasz się ciepłą kołdrą i chowasz twarz w poduszce. Po raz kolejny zaczynasz cichutko szlochać.
-(T.I) ? - mówi Zayn- Ty płaczesz ? - wstaje i kładzie się obok.
-Zostaw mnie.. - odsuwasz się gdy całuje cię w ramię.
-Co się stało kochanie ?
-Nie mów tak do mnie...
-Dlaczego ? - przytula cię mocno.
Nie odpowiadasz tylko wciąż płaczesz.
-Ćśś... - opiera głowę o twoje ramię. - Śpij, dobrze ?
-Mhm... - piszczysz cicho i wtulasz się w jego ciepłe ramiona.

niedziela, 13 października 2013

Just sex, baby, Rozdział 7

-Nie patrz tak na mnie.... - wzdycha.
Wciąż nie odrywasz do niego wzroku.
-(T.I), proszę cię..
Przysuwasz się do niego i patrzysz mu prosto w oczy.
-Fuj. - mówisz.
-Daj spokój... - patrzy w okno.
-Fuj !- powtarzasz głośniej.
-Widzę, że chcesz jeszcze - unosi brew.
-Nigdy więcej.
-Zobaczymy.
-Tsa... - opierasz głowę o ścianę samolotu.
-U mnie w domu.. - mruczy.
-Jeśli w ogóle tam pojadę.
-Pojedziesz.
-Zostanę u rodziców.
-Naprawdę ? - śmieje się - Podobno nie chcesz znowu z nimi mieszkać.
-Znajdę sobie miejsce.
-Serio ? U kogo ?
-Christiana Greya, wiesz ?! - burzysz się - Dam sobie radę sama, nie muszę mieszkać Z KIMŚ.
-Tęskniłabyś.
-Za tobą ?
-Tak.
-Racja... - przyznajesz.
-Dlatego jedziesz do mnie.
-Na początek muszę jechać do swoich rodziców. Rozstaniemy się na tą jedną godzinę, a później spotkamy się najwyżej w jakiejś knajpie i pojedziemy do Seattle.
-Myślałem że pojadę z tobą.
-Gdzie ?!
-Do twoich rodziców, - wzrusza ramionami.
-Niby po co ?
-Miałem nadzieję, że mnie przedstawisz.
-Przedstawić ?! Ciebie ?! I co mam powiedzieć ? "Mamo, tato, to mój znajomy Zayn, jestem jego szmatą".
-Możemy skłamać.
-Nie umiem kłamać... - spuszczasz wzrok - Jeszcze nigdy nikogo nie okłamałam.
-Na serio ? - zaczyna się śmiać - Wow....
-To nie jest śmieszne.
-Na pewno kogoś okłamałaś. Chociaż raz.
-Nie okłamuje ludzi których kocham.
-Jakie to szlachetne - drwi sobie.
-Spadaj - opierasz się o poduszkę i okrywasz się kocem. - Idę spać. Obudź mnie za trzy godziny.
-Ale wysiadamy za dwie.
-Chce po prostu ominąć spotkania z rodzicami.. - zamykasz oczy a po chwili zasypiasz.

 -Nie chcę.... - marudzisz.
-Spokojnie, będzie dobrze - kładzie dłoń na twoim kolanie.
-Dlaczego twój dotyk jest taki kojący ? - opierasz się o jego ramie.
-Wszystkie tak mówią.
-Możesz nie przypominać mi o "wszystkich" ? - oburzasz się i patrzysz przez okno taksówki.
-Przepraszam - nachyla się i całuje cię w szyję.
-Dobra, dobra - odpychasz go lekko kiedy zauważasz że taksówkarz jakoś dziwnie patrzy na wasze pieszczoty. - Jezu, to tutaj... - zasłaniasz usta dłonią.
-Ile płacimy ? - pyta Zayn gdy taksówka się zatrzymuje.
Facet podaje cenę a Malik za wszystko płaci.
-Co ty znowu robisz ? - pytasz zdziwiona.
-Płacę - wzrusza ramionami i wysiada po bagaże.
-Dziękuję bardzo - mówisz i również wychodzisz z samochodu. - Dlaczego zawsze ty za wszystko płacisz ?
-Bo tak - odpowiada jak dziecko - Wow... - mówi kiedy zauważa twój dom.
-Emm....wspominałam, że rodzice są...
-Cholernie bogaci ? - dokańcza za ciebie.
-Można tak powiedzieć..
-Nie, nic mi nie mówiłaś - patrzy z podziwem na całą posiadłość.
-Chodź.. - bierzesz go za rękę i idziesz w stronę drzwi. Naciskasz dzwonek i czekasz aż ktoś otworzy - Błagam, nie palnij nic głupiego, moi rodzice są... - przerywasz ponieważ drzwi się otwierają.
-(T.I), skarbie ! - mama wita cię ciepłym uściskiem - Tak miło cię widzieć ! - jak zawsze jest ubrana w najdroższy żakiet i szalik z lisa lub innego biednego zwierzęcia.
-Cześć kochanie - twój tata całuje cię w czoło. On również jest ubrany w garnitur. Na całe szczęście masz na sobie sukienkę od Zayna. Jedynie chłopak odrobinę do was nie pasuje; potargane dżinsy, czarna koszulka i converse.
-(T.I), przedstawisz nam kolegę ?
-Yyy..tak, tak, to jest mój.....
-Chłopak - dokończa za ciebie i jednocześnie obejmuje cię w tali.
-CO ? - patrzysz na niego zdziwiona. Szturcha cię a ty szybko się poprawiasz - Tak, to mój chłopak. - uśmiechasz się sztucznie - Zayn.
-Chłopak ?! - cieszy się twoja mama - W końcu sobie kogoś znalazłaś ! - oboje dostajecie całusa w policzek.
Zayn nie przestaje się uśmiechać. Widocznie rozbawiła go ta cała sytuacja.
-Miło mi cię poznać - razem z twoim tatą wymieniają uścisk dłoni - Teraz zapraszamy na obiad.
-Nie, nie, przyjechałam tylko po rzeczy.
-Ale mamy dla ciebie niespodziankę. Świetnie się składa, że przyjechał też twój nowy chłopak - puszcza ci oczko.
-Mamo, o czym ty mówisz ?
-Chodźcie - wchodzicie do środka i kierujecie się do wielkie jadalni.
-NIESPODZIANKA !  - krzyczy ze trzydzieści osób. Okazało się, że zebrała się tu cała twoja rodzina...
-O jejku.... - znowu sztuczne podekscytowanie.
-Widzisz skarbie - mama całuje cię w policzek - Kochani ! Poznajcie proszę chłopaka który jako pierwszy skradł serce naszej małej (T.I). - wszyscy biją prawa. - Siadajcie proszę. Teraz opowiecie nam jak się poznaliście - wskazuje na wasze miejsca i sama siada obok twojego taty.
-No skarbie... - chłopak znowu cię obejmuje - Będziemy mieli sporo do opowiedzenia...

Akademik z Zaynem, Rozdział 28

 Leżysz na zakrwawionej pościeli. Masz poprzegryzane wargi, podbite oko i posiniaczone ręce.
Co jakiś czas wydajesz z siebie ciche jęki. Zayna nie ma nie w pokoju. Podnosisz się i powoli siadasz na łóżku. Na szafce nocnej zauważasz gumkę do włosów. Spinasz włosy w niesforny kucyk i idziesz do łazienki. Zerkasz jeszcze na zegarek. Jest już 5:00 nad ranem. Robiliście to z Zaynem przez 8 godzin. Raczej nie możesz tego nazwać seksem lub "kochaniem się"...
Podchodzisz do lustra i zmywasz rozmazany makijaż.
-Ach.. - mówisz gdy płyn drażni twoją ranę pod okiem.
W końcu zmywasz wszystko. Patrzysz przez długie minuty na swoje odbicie. Chce ci się płakać, ale już dość łez "wylałaś" poprzedniego wieczoru....
Wracasz do sypialni i szukasz ubrań. Sama nie wiesz dlaczego ale masz wielką ochotę ubrać koszulkę Zayna, i tak właśnie robisz.
Schodzisz na dół.
Na palcach skradasz się do kuchni. Zauważasz chłopaka siedzącego przy stole z puszką piwa w ręku i wypaloną paczką papierosów. Włosy jak zwykle w nieładzie a oczy podkrążone.
Wygląda tak bezbronnie....Ale tobie raczej nie dorówna.
Zauważa cię. Na jego pięknej twarzy dostrzegasz cień uśmiechu ale kiedy widzi w jakim jesteś stanie, uśmiech znika. Wstaje i bardzo powoli do ciebie podchodzi. Kiedy staje przed tobą otwiera usta, jakby chciał coś powiedzieć. Jednak rezygnuje i w ogóle się nie odzywa. Robi tak jeszcze raz.
W końcu zaczyna mówić:
-Ja... - urywa - Ja nie wiem co... - nie dokańcza ponieważ rzucasz się na niego i tulisz jak jeszcze nigdy. Głowę opierasz o jego tors i wdychasz ten niebiański zapach.
Tak bardzo cię skrzywdził, ale ty możesz wybaczyć mu wszystko.
Widać, że jest bardzo zaskoczony tym co robisz. Przez chwilę nie oddycha a ręce trzyma przy sobie. Po chwili wypuszcza powietrze i również cię przytula.
-Nie wiem co powiedzieć - szepcze.
Ty w ogóle się nie odzywasz.
-Czemu to robisz ? - pyta.
-Bo cię kocham..
-Jak możesz mnie kochać po czymś takim...
-Ponieważ wiem, że ty też mnie bardzo kochasz - odsuwasz głowę a wasze oczy się spotykają.
-Tak.....Kocham - uśmiecha się lekko - Ale cię skrzywdziłem..
-Wiesz co boli mnie najbardziej ? - pytasz a on jedynie kiwa głową - To, że mi nie ufasz. Myślisz, że zdradziłam cię z Nickiem.
-Z kim ?
-Chłopak, któremu siedziałam na kolanach.
-Wcale tak nie uważam.
-Tak powiedziałeś, już nie pamiętasz ?

                                                                  * * *                                                                         
                           
          -Zayn, ja wcale nie.... - urywasz, ponieważ chłopak znowu cię uderza.       
          -Zdradziłaś mnie z tym cwelem !  - krzyczy i znowu w ciebie wchodzi.
          -Dlaczego.....Dlaczego mi nie wierzysz ?!         
          -Bo jesteś zwykłą puszczalską suką !
                                                                  * * *                                                                        
-Och no tak....Już pamiętam. - przyznaje z niechęcią.
-Sam widzisz... - wzdychasz.
-(T.I), ja....Wiesz jak bardzo cię kocham, prawda ?
-Właśnie to powiedziałam - zaczynasz się uśmiechać -  Ale...to mnie bolało. Nie tylko psychicznie ale też fizycznie...Spójrz na mnie.
Na ciele masz jeszcze ślady po pejczu, które zrobił ci kilka tygodni temu.
-Okropnie... - mówisz i spuszczasz głowę.
Obejmuje dłońmi twoją twarz i kieruje w swoją stronę.
-Jesteś piękna. - szepcze, a kciukiem ociera łzę która właśnie spływa ci po obolałym policzku - Bez względu na wszystko. - całuje cię w górną wargę. Robi to naprawdę delikatnie. Nie chce żeby znowu zaczęło cię boleć.
-Dziwnie się czuję..
-Dlaczego ?
-Wiesz, em..... - wahasz się - Nie znałam cię od tej strony...
-Jakiej strony ?
-No nie wiem, brutalnej ? Sama nie wiem jak to nazwać.. - wzruszasz ramionami.
-Jestem taki gdy robię się o ciebie zazdrosny.
-Czyli często...
-Tak....Bardzo często. - przyznaje. - Ale to dlatego że cię kocham. I nie oddam nikomu.
-Ale też nie masz powodów,żeby mnie bić....lub gwałcić.
-Nie wierzę, że to zrobiłem.
-Niestety zrobiłeś..
-Przepraszam - znowu cię przytula - Wiesz, kiedyś.... - przełyka głośno ślinę - Przyrzekłem sobie, że nie dopuszczę do tego, by działa ci się krzywda.... - śmieje się - Nie chciałem żeby ktokolwiek cię skrzywdził...
-Złamałeś obietnicę...
-Wiem...Wybaczysz mi kiedyś ?
-Już ci wybaczyłam - mówisz i zaczynasz go całować. Czujesz papierosy ale teraz w ogóle nie zwracasz uwagi na to świństwo, ani na ból okaleczonej wargi. Wasz namiętny pocałunek przerywa telefon Zayna.
-Chwila... - mówi i bierze telefon. Nie wypuszcza cię ze swoich ramion.
-Kto to ? - szepczesz.
-Dziwne... - odbiera.
-O co chodzi ?
-Halo ?........Tak, przy telefonie.......Yyy...Tak,tak, jest koło mnie - patrzy na ciebie - Stało się coś ?..................Pani Anderson ?.......................CO ?! - krzyczy - W którym ?....................Dobrze, już jedziemy.  - mówi i rozłącza się.
-Co się stało ? - panikujesz.
Patrzy na ciebie i nic nie odpowiada. Również jest w wielkim szoku.
-Twoja babcia... - zaczyna.
-Co z nią ?!

-Miała zawał.


Może zbyt krótkie, ale resztę zostawiłam na następny rozdział ;)