czwartek, 24 kwietnia 2014

Sweet Dreams, Rozdział 37

Przerzucona przez kolana Zayna czułam jak podwija moją sukienkę aż do pleców, a następnie zsuwa ze mnie bieliznę.
-Niezły węzeł, panie Malik. - powiedziałam z uznaniem, patrząc na moje związane nadgarstki. 
 Do skrępowania ich użył ramiączek od mojego biustonosza. Nie sądziłam, że to będzie aż tak łatwe, ale co to dla niego ?
-Na razie ci się podoba. 
Delikatny dreszcz przeszył moje ciało, gdy jego silna dłoń zaczęłam delikatnie głaskać moje nagie pośladki.
-Jak się teraz czujesz ? - zapytał.
-Poniżona.
-O to nam chodzi.
-Tak, wiem.
Klaps.
-Ach !
-A teraz ?
-Na razie jest dobrze.
Klaps.
-A teraz ?
Odchrząknęłam.
-Boli.
-Ciekawe...
Znowu klaps. I znowu. I znowu....I znowu.
-Och ! - jęczałam.
-Podoba ci się ?
-Jeśli panu się podoba, to mnie tym bardziej.
-Grzeczna dziewczynka. Chcesz więcej ?
-Tak. - chwila ciszy - Ach ! 
-Ćśś.
-Co ?
-Bądź cicho.
-Jak to ?
-Żadnych pytań, Jay.
W ciszy przetrwałam dwa kolejne klapsy, ale później zaczęłam się wiercić.
-Już nie chce. 
-Nie marudź.
-Proszę, już dość.
-Ćśś.... - delikatnie gładził moje zaróżowione pośladki, by później zadać kolejny cios.
-Proszę cię. - jęczałam.
-Zapomniałaś o czymś...
Zestresowałam się jeszcze bardziej, gdy przestałam czuć na sobie jego dłoń.
-Przepraszam, panie Malik. Zapominam się.
-Nie, Jay. Nie zapominasz.
-O nie... - szepnęłam, gdy na pupie poczułam muśnięcie skórzanego paska.
-Jesteś po prostu niegrzeczna. Bardzo, bardzo niegrzeczna.
-Bardzo przepraszam. Przy panu po prostu tracę zmysły.
-Och, więc to moja wina ? 
Najpierw niesamowity ból, a później mrowienie - przypomniałam sobie jak smakuje prawdziwa kara, gdy uderzył mnie pasem.
-Ach ! - krzyknęłam, gdy ponownie uniósł rękę.
-Jeszcze cię nie uderzyłem.
-Uderzył pan.
-Tylko raz. 
-Och ! 
-Teraz dwa razy.
-Przecież jestem grzeczna.
-Nie jesteś, koteczku. Nauczę cię dyscypliny.
-Ale ja...
-Żadnych ale.
-Ach ! 
-Jeszcze tylko siedem. Odliczaj, skarbie.
-Raz...
-Głośniej.
-Dwa ! Trzy ! Cztery ! Pięć !
-Grzeczna dziewczynka.
-Sześć !  Siedem ! Proszę, skończ !
Położył mnie na łóżku, wciąż pupą do góry w taki sposób, że byłam wypięta, a policzek miałam na poduszce.
-Co teraz ? - zapytałam.
-Żadnych pytań.
Klaps.
-Aj... - zamknęłam oczy.
-Chcę, żebyś doszła w takiej pozycji. - uklęknął za mną i znowu pogładził moje pośladki - Lubię, gdy są różowe. - pocałował jednego delikatnie, po czym zaczął pieścić moją kobiecość używając do tego całej dłoni.
-Mmm... - mruczałam i schowałam twarz w poduszce.
To było nieznośnie przyjemne.
-Uwaga... - ostrzegł mnie po czym włożył we mnie kciuk.Od tyłu, oczywiście.
Krzyknęłam i zagryzłam dolną wargę, tak mocno, że aż spuchła. Pozostałe cztery palce Zayna nadal pieściły łechtaczkę, gdy tymczasem jego kciuk zataczał we mnie małe kółka.
-Podoba ci się.
Zaczęłam się zastanawiać, czy to było pytanie, czy może stwierdzenie. Te pieszczoty odebrały mi zmysły i możliwość myślenia. Skupiałam się jedynie na jego zręcznej dłoni i tym jak bardzo mnie zdominował.
-Jest dobrze, Jay ? - zapytał i usłyszałam w jego głosie zmartwienie.
-Tak.. - jęknęłam.
Było znakomicie.
-Szybciej. - prosiłam. 
-Słucham ? - przestał poruszać dłonią.
-Przyspiesz.
Zaśmiał się cicho.
-Chcesz tego ?
-Tak, panie Malik.
-Nie mogę, Jay. Tylko grzeczne dziewczynki na to zasługują.
-Panie Malik...
Klaps.
-Nie wierć się, bo zajmie mi to całą noc.
-Nie !
-Więc bądź grzeczna.
-Czemu.... - skomlałam - Czemu pan przerwał ?
Domyśliłam się, że wzrusza ramionami.
-Mam taki kaprys. - odparł - Domyślam się, że chcesz bym kontynuował zabawę ?
Przełknęłam ślinę.
-T-tak.
Wypuścił powietrze z płuc i zaczął składać na moich pośladkach delikatne jak piórko pocałunki, gdy tymczasem jego dłoń wciąż spoczywała na mojej kobiecości, a kciuk był w wilgotnym wnętrzu.
-Proszę... - jęknęłam - Chcę już dojść.
-Też tego chcę, Jay.
-Więc pozwól mi.
-Hmmm....Kusząca propozycja.
Odetchnęłam z ulgą.
-Ale muszę się czegoś napić. - zabrał dłoń po czym zszedł z łóżka - Nie ruszaj się.
-Co ?! Gdzie ty idziesz ?
-Chcę się napić ! - zawołał.
Jęknęłam i schowałam twarz w poduszce i czekałam aż do mnie wróci. Odgłos zamykanych drzwi przyprawił mnie o dreszcze. Zayn ponowie usiadł n łóżku. Słyszałam dźwięk kostek lodu obijających się o siebie i o ścianki szklanki.
Zamarłam. Już wiedziałam co planuje.
Odetchnął gdy wziął trzy łyki i ponownie za mną uklęknął.
-Uwielbiam wodę z lodem. - powiedział i chyba zanurzył palce w szklance. - Chcesz trochę ?
-Wody ?
Zaśmiał się cicho.
-Nie. - zimnymi palcami musnął moje wargi sromowe, a następnie przyłożył w tamto miejsce kostkę lodu.
Jęknęłam i wzdrygnęłam się gwałtownie.
-Ćśśś... - pocałował mnie w jeden z pośladków i ponownie przyłożył lód w tamto miejsce.
-Ach ! - zacisnęłam powieki. - Och, proszę !
Klaps.
-Zayn, błagam cię, nie wytrzymam tego ! - prosiłam, gdy "zadowalał" mnie tą małą, ale niewyobrażalnie zimną kostką, aż w końcu zmusiłam się na orgazm.
Po kolejny klapsie, gwałtownie obrócił mnie tak, że leżałam na plecach. Rozszerzył moje nogi i wszedł pomiędzy je a topniejącą kostkę lodu wymienił na następną, spoczywającą w szklance z wodą. Patrzyłam jak powoli przykłada ją do mojego brzucha i zatacza małe kółeczka wokół pępka.
-Aj... - jęknęłam, wciąż ciężko dysząc po ostatniej fali przyjemności.
Zauważyłam na jego twarzy cień uśmiechu. Jego źrenice powiększyły się jeszcze bardziej, podobnie jak erekcja ukryta pod materiałem spodni.
Nic nie mówiąc, podążył kostką lodu do mojej piersi. Wrażliwa skóra momentalnie się napięła, a ja sama czułam jak moje całe ciało drży.
Nie z zimna.
-Och !  - wygięłam plecy w łuk, gdy musnął lodem mojego sutka.
-Nie ruszaj się. - szepnął.
Westchnęłam, zamykając oczy.
-To jest za zimne....Ach ! - powtórzył dosyć bolesną czynność, tym razem drażniąc samą brodawkę.
-Za chwilkę cię ogrzeję. - powiedział łagodnie, a w jego głosie czaiła się obietnica.
Po długich minutach jęczenia i wiercenia się, poczułam lód ponownie na moim brzuchu, gdy nagle Zayn wrzucił go z powrotem do szklanki, a następnie zabrał się za rozpinanie rozporka.
Otworzyłam szeroko oczy i głośno przełknęłam ślinę.
Zauważając moje zmęczenie, oparł dłonie obok mojej głowy, nachylił się i szepnął:
-Jeszcze z tobą nie skończyłem.


O tak, nie skończył ;>
 Wszystko dokończę w następnym rozdziale, bo inaczej byłoby tego za dużo :)
Przepraszam, że musieliście tak długo czekać.

Ach, no i jeszcze jedna sprawa dotycząca tego opowiadania:
Podobają wam się układy w stylu "Pan i Uległa" ? I te różne pejcze, kajdanki, pokoje zabaw ? Bo zastanawiam się, czy może za jakiś czas znowu nie napisać opowiadania właśnie w takim stylu :> Oczywiście byłoby o wiele więcej "takich" scen, ale to zależy już od was ;3
Piszcie w komentarzach co o tym myślicie :) <3

piątek, 18 kwietnia 2014

Lissa, dziękuję :)
Naprawdę, czegoś takiego potrzebowałam, dzięki za ten komentarz :) <3  Dał mi dużo do myślenia ^^

Powodzenia na egzaminach, kochana ! <33 Trzymam kciuki ;**

sobota, 12 kwietnia 2014

Sweet Dreams, Rozdział 36

-A ta ?
-Może być.
-Wiesz, na każde odpowiadasz tak samo.
-W każdej będziesz wyglądać pięknie.
Patrząc jak Zayn okrąża blat stołu, zastanawiałam się jaką cienką ripostą mam na to odpowiedzieć, ale wolałam sobie darować i wrócić do przeglądania sukienek ślubnych.
-Chyba nie ma sensu wybierać jej teraz... - zamknęłam magazyn i oparłam łokcie o blat - Nie bierzemy ślubu jutro. Mam na nią trochę czasu.
W zamyśleniu usiadł obok mnie na stołku barowym i dłonią rozmasował kark.
-Jesteś pewna ? Może coś jednak wpadło ci w oko.
Wzruszyłam ramionami.
-Nie ma nic ciekawego w tej gazecie.
-Mogę zamówić inną.
-Czekaj... - kiedy próbował wstać, położyłam dłoń na jego ramieniu - Nie trzeba. Nigdzie się nam nie spieszy.
Uśmiechnął się lekko.
-Okej. - złożył na moich ustach delikatny pocałunek, który oczywiście po chwili się pogłębił.
Zanurzyłam palce w jego włosach i przysunęłam bliżej siebie, gdy nagle coś mi się przypomniało.
On zabił człowieka.
-Przepraszam... - odsunęłam go od siebie i odeszłam od blatu, a stamtąd prosto na balkon.
Zacisnęłam dłonie na poręczy i zamknęłam oczy, zastanawiając się jak mam żyć z kimś kto zabił w prawdzie niewinnego człowieka.
Rozumiem, że chciał mnie postrzelić, a Zayn po prostu chciał zapewnić mi bezpieczeństwo. Muszę czekać na chwilę, która uświadomi mi, że mój przyszły mąż stał się kimś innym.
Tylko kim ?
-Jay ? - usłyszałam za sobą, a po chwili byłam zamknięta w klatce jego silnych ramion.
Oparłam głowę na umięśnionym torsie i wypuściłam powietrze z płuc.
-Źle się czujesz ? - zapytał, całując moje ramie.
-Wszystko w porządku. - czułam jak do gardła podchodzi mi żółć, ale nie mogłam w tamtej chwili zwymiotować.
Spuściłam wzrok na pierścionek spoczywający na moim palcu. 
Czy dobrze zrobiłam ?
-Zayn... - szepnęłam.
-Słucham. - oparł podbródek na mojej głowie.
-Nie skrzywdzisz mnie, prawda ?
-Co ? - odwrócił mnie w swoją stronę, a jego wzrok napotkał moje załzawione oczy - Co to za pytanie ?
-Bo ty....ty go zabiłeś i...
-Aniołku... - przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w czubek głowy - Nie mów tak, nigdy bym tego nie zrobił. Kochanie, dzięki tobie w ogóle zacząłem żyć, jak możesz sądzić, że cię skrzywdzę ?
-A klapsy ? - odsunęłam się i spojrzałam na niego - Pejcze, szpicruty, kulki ? Już nie pamiętasz co się działo w tamtym pokoju ? 
-Dlaczego mi to wypominasz ? Podpisałaś umowę.
-Ale w jakich okolicznościach.
Zamilkł i przeczesał palcami włosy, nerwowo przestępując z nogi na nogę.
-Nie kazałem ci. Tylko cię namawiałem.
-Nie znałam cię ! Sądziłam, że to jest związane z pracą w Goldman Sachs, a tu proszę ! Zostałam twoją dziwką !
-Jay, zapominasz się !
-Ty.... - przerwałam i spojrzałam mu w oczy.
Skrzyżowałam ręce na piersi i uśmiechnęłam się lekko.
-Co ? - zmarszczył brwi.
-Może cię to podniecało ?
-Jay, o czym ty...
-Gdy jęczał, a ty katowałeś go nożem. 
Odsunął się ode mnie i krok.
-Więc tak teraz o mnie myślisz ? - zapytał cicho.
-Ja tylko...
-No co Jay ? Powiedz, że zabiłem tego psychola dla swojej przyjemności. - znowu do mnie podszedł, gdy tymczasem ja próbowałam się odsunąć, ale zatrzymała mnie drewniana poręcz - Gdy zadałem mu ostatni cios, pocieszała mnie myśl, że od jutra będzie już dobrze. Że za mnie wyjdziesz, a ja będę budził się obok ciebie każdego ranka, całe dnie będę spędzał na sprawianiu ci przyjemności, a później zasypiał, wtulony w twoje ciepłe ciało, które zawsze dodaje mi otuchy. Myślałem, również o tym jak mówisz mi, że mnie kochasz. Nie mogłem się doczekać dni, kiedy będziesz mówić mi to codziennie za każdym razem, gdy doprowadzę cię do orgazmu. Ale ty masz to gdzieś. Nie obchodzą cię moje uczucia.
-Zayn, ja...
-Dlaczego nie chcesz wybrać sukni ślubnej ? Jesteśmy tu od tygodnia, a ty od początku nie możesz się zdecydować. Możesz mi powiedzieć dlaczego ?
-Bo się boję. - powiedziałam i zasłoniłam usta dłonią - Boję się. Boję się ślubu. Boję się przyszłości. Boję się tego, jak to morderstwo wpłynie na ciebie. - starałam się powstrzymać łzy - Tyle już przeżyłeś. - szepnęłam - A jeśli mi cię zabiorą ? Jeśli ktoś dowie się, że to ty jesteś winny ? Rozdzielą nas.
Wtuliłam się w niego i zaczęłam cicho szlochać. Po chwili wahania odwzajemnił uścisk i pocałował mnie w skroń.
-Ja cię po prostu za bardzo kocham... - szeptałam - Nie przeżyłabym twojej straty. Już raz mi powiedzieli, że nie żyjesz. Cały świat mi się zawalił w tak krótkim momencie.
-Chodź. - podniósł mnie, przytrzymując za uda, gdy moje nogi objęły go w pasie. 
Oparłam głowę o jego ramię i owinęłam ręce wokół jego szyi. Położył mnie na miękkim łóżku w sypialni. Przygniótł mnie swoim ciałem biorąc w swoje dłonie moje i całował opuszki moich palców.
-Jestem tu i nigdzie się nie wybieram, Jay. Tak ?
-Tak. - skinęłam głową.
-Kocham cię i obiecuję, że więcej nie sprawię ci najmniejszego bólu cielesnego. Na pewno zdarzy mi cię zranić i to nie raz, ale z tamtym już koniec i....
-Daj mi klapsy. - przerwałam mu.
Zmarszczył brwi.
-Co ?
-Daj mi klapsy. - powtórzyłam, odgarniając włosy z jego twarzy.
-Nie.
-Chcę tego.
-Ale czemu ?
Wzruszyłam ramionami.
-Zawsze je lubiłam. - szepnęłam - I wiem, że ty dalej je lubisz.
Czułam jak jego penis twardnieje i przez materiał jeansów wbija mi się w udo.
-Byłam niegrzeczna, panie Malik. - objęłam go nogami i naparłam o jego erekcję jeszcze mocniej - B a r d z o  niegrzeczna. 
Wypuścił powietrze z płuc i zaczął muskać opuszkami palców mój policzek.
-I co ja mam z panią zrobić, panno Peterson ? - również szeptał.
-Jak mówiłam, przyda mi się mała chłosta. Możemy użyć jakiejś zabawki. - włożyłam palec pod jego skórzany pasek.
-Hmm....Chyba nie zaszkodzi. Ale co potem ? Myśli pani, że to wystarczy ?
-Cóż...Jestem już dosyć mokra. - wsunęłam dłoń pod materiał cieniutkich majteczek i zaczęłam delikatnie pocierać swoją kobiecość - Więc, pewnie przyjmę pańskiego kutasa z łatwością. - przygryzłam dolną wargę. - Co pan powie na....ostre rżnięcie ?
Westchnął ciężko.
-Zapowiada się miła zabawa, panno Peterson.
Kąciki moich ust uniosły się.
-Też tak uważam, panie Malik.