wtorek, 19 sierpnia 2014

His Inferno, Rozdział 16

Dodaję trochę wcześniej, mam nadzieję, że to nie problem.
A dokładniej to:
- His Inferno, Roz. 15
-His inferno, Roz 16
- Painful Passion, Roz. 4
Może uda mi się dodać dzisiaj piąty rozdział :)
Miłego czytania ^^




Nie pamiętam co było po tym, gdy Zayn zniknął w łazience, ponieważ szybko zasnęłam. Obudziłam się, nieco zawstydzona, ponieważ myślałam, że wciąż jestem bez koszulki, ale na całe szczęście byłam znowu w piżamie.
Zayn leżał za mną, wtulony w moje plecy z nogą przerzuconą przez moje nogi. Poczułam, że robi mi się gorąco więc wygrzebałam się z jego uścisku i poszłam do łazienki, starając się go nie obudzić...
...I jak na złość jego telefon zaczął dzwonić, ponieważ po raz kolejny zostawił go w łazience obok zlewu.
To było naprawdę dziwne, ponieważ na wyświetlaczu zauważyłam imię i numer Melanii. Teraz zamiast zazdrości, pojawiła się u mnie złość. 
-Halo ? - odebrałam, przez zaciśnięte zęby, przyciskając iPhone do ucha.
-H-halo ? - po drugiej stronie usłyszałam, trzęsący się głos - Kto mówi ?
-Dziewczyna Zayna. - zmarszczyłam brwi.
-Co ? - podniosła lekko głos. Płakała.
-Melanii, to ty ?
-Mówił ci o mnie ? - szlochała cicho.
-Nie. - odparłam - Ma cię tak zapisaną w kontaktach.
-Rozumiem...
Po krótkiej ciszy zapytałam z wahaniem.
-Płaczesz ? - podrapałam się po głowie i odwróciłam, by upewnić się czy drzwi na pewno są zamknięte.
-Czasami.. - odparłam cichutko.
-Co się stało ?
-Miałam straszny sen. - chyba wycierała nos - O dziewczynce.
-Jakiej dziewczynce ?
-Miała jego oczy...
-Melanii, o jakiej dziewczynce mówisz ?
-Jak masz na imię ? - zapytała nagle.
-Yyyy...Julia.
-Julia. - powtórzyła - Podoba mi się.
Uśmiechnęłam się lekko.
-Twoje imię też jest ładne. - powiedziałam.
-Imię tamtej dziewczynki bardzo mi się podoba...
Odchrząknęłam.
-Zdradzisz mi je ? - zapytałam.
Słyszałam jak nabiera powietrza do płuc.
-Julio, co ty robisz ?
Obróciłam się tak gwałtownie, że telefon o mało nie wyleciał mi z dłoni.
-J-ja....nic.  - mówiłam spanikowana.
Zayn wyciągnął do mnie rękę.
-Oddaj mi telefon. - powiedział łagodnie.
Cholera. Melanii jest na linii.
Oddałam mu telefon, spuszczając wzrok. Spojrzał na wyświetlacz i zablokował go, patrząc na mnie pytająco.
-Z kim rozmawiałaś ?
-Z nikim.. - przygryzłam wargę, nadal na niego nie patrząc.
-Powiedz mi. Wiesz, że mogę to sprawdzić.
-To sprawdź...
-Myślałem, że będziemy ze sobą szczerzy. - musnął kciukiem mój podbródek.
-Kim jest Melanii ? - podniosłam głowę.
Westchnął.
-Nikim ciekawym. A przynajmniej nie zainteresuje to ciebie.
-Nie zainteresuje ? - otworzyłam szerzej oczy.
Parsknęłam i wróciłam do pokoju, a ze względu na wczesną godzinę wróciłam do łóżka i zasłoniłam się kołdrą.
-Niunia... - Zayn położył się obok mnie.
-Odsuń się. - powiedziałam, gdy się do mnie przytulał.
-Jest tu tylko jedna kołdra. A jak będzie mi zimno ?
-To przyniesiesz sobie inną. - szarpnęłam się, przesuwając się na sam koniec łóżka.
Wzdychając, szybkimi ruchami zawinął mnie w kołdrę i położył na sobie tak, że moja twarz znajdowała się nad jego twarzą.
-Wypuść mnie. - zaczęłam się wiercić, ale moje ciało było zawinięte jak motylek w kokonie.
Zachichotał widząc to jak śmiesznie wyglądam i przytulił mnie, ale moja głowa wciąż wisiała nad jego.
-Dlaczego nie chcesz mi o niej powiedzieć ? Mówiłeś przed chwilą, że mamy być ze sobą szczerzy.
-Najpierw mi powiedz co ci powiedziała.
-Nie twoja sprawa !
Przewrócił nas tak,  że teraz on leżał na mnie.
-Ależ moja. - odparł.
-Zgniatasz mnie, klocku.
-Klocku ? - powtórzył, po czym wybuchnął śmiechem.
-Tak, klocku !
-To ja wymyślam dla ciebie pieszczotliwe słowa, a ty postanawiasz nazwać mnie "klockiem". Hmm...Chyba należy się dla pani kara, panno Peterson. - złapał mnie za podbródek.
-Nie ! Nie waż się mnie całować, jestem na ciebie zła !
-Bardzo mi przykro, ale nie zostawia mi pani wyboru. - po tych słowach wpoił się w moje usta i zaczął ssać moją dolną wargę, tymczasem gdy ja mówiłam coś niezrozumiałego.
Sama nie zauważyłam kiedy zaczęłam napierać na jego biodra. Cudem uwolniłam swoje ręce z kołdry i zanurzyłam je w jego włosach, odwzajemniając gorące pocałunki.
Jęknęłam gdy jego język wdarł się do moich ust i szybko odnalazł mój. Owinęłam nogi wokół jego bioder, czując na swoim podbrzuszu jego silny wzwód.
Złapał mnie delikatnie za włosy i odchylił moją głowę do tyłu, by mieć łatwiejszy dostęp do mojej szyi. Językiem zataczał na niej kółka, aż sprawił, że zaczęłam ponownie pojękiwać. Zacisnął w dłoniach moje pośladki, aż zaczęły mnie piec.
Jęknęłam z bólu, co doprowadziło do tego, że położył mnie na brzuchu i zsunął ze mnie spodenki bez żadnego ostrzeżenia.
Cholera, nie !
-Nareszcie... - dyszał i masował moje pośladki dłonią - Gdy stanęłaś do mnie plecami po raz pierwszy, myślałem, że nie wytrzymam i zamknę się z tobą w gabinecie na długie godziny.
-Kiedy to było ? - odwróciłam głowę w jego stronę.
-W czerwcu.  Gdy byłaś u mnie na rozmowie kwalifikacyjnej na moje seminaria. - nachylił się i ugryzł mnie delikatnie w prawy pośladek - Nie dało się tego tyłeczka nie zauważyć.
Chyba wiem o czym mówi...
Gdy Zayn zajmował się całowaniem moich pośladków, a ja pojękiwałam sobie w poduszkę przypomniało mi się coś:
-Naprawdę masturbowałeś się po każdych seminariach ze mną ? - zapytałam, tłumiąc skomlenia.
Podniósł głowę i spojrzał na mnie zdziwiony.
-Skąd o tym wiesz ? - zmarszczył brwi.
A ! Profesor się rumieni !
Zachichotałam.
-Powiedziałeś mi to w Lobby, gdy byłeś pijany.
Zamknął oczy i się zaśmiał.
-Myślałem, że ktoś ci o tym powiedział. - przeczesał palcami włosy - Tego bym nie zniósł.
-Nie robiłeś tego w auli ? - upewniłam się.
Uniósł brwi.
-Nie jestem idiotą. - znowu mnie ugryzł - W gabinecie. - szepnął.
-A ! - pisnęłam, gdy zacisnął mocniej zęby.
-Przepraszam. - pocałował miejsce po ugryzieniu i zabrał się za masowanie mojej pupy.
-Kiedyś też cię tam ugryzę. - powiedziałam, mrużąc oczy.
-Nie mogę się doczekać. - dał mi klapsa i nasunął spodenki na moje biodra.
-Nie rób tak. - wstałam, krzywiąc się i masując pośladek.
-Ale co ? 
-Nie dawaj mi klapsów.
Zmarszczył brwi. Wyglądał na wystraszonego.
-Julio, to miał być tylko gest. Nie chciałem mocno, bolało cię ?
Usiadłam na łóżku garbiąc się i opuściłam stopy na podłogę.
Ponownie przypomniały mi się tamte lodowate oczy...Zacisnęłam powieki. Zrobiło mi się niedobrze.
-Teraz nie.
-Jak to "teraz" ? - usiadł obok mnie - Słonko, nie dawałem ci wcześniej klapsów.
-Ty nie. - zagryzłam wargi.
Otworzył szeroko oczy.
-Julio, o czym ty mówisz ? - wziął mnie na kolana - Ktoś cię kiedyś skrzywdził ? Błagam, powiedz mi.
Jedna łza uciekła z mojego oka i spłynęła na policzek.
-Kochanie, czy ktoś cię kiedyś bił ? - czułam, że się spina. Zrobił się zły, a nawet wściekły.
-Nie... - mruknęłam.
-Więc czemu płaczesz ? - otarł mi jedną łzę z twarzy - Aniołku, powiedz mi co się stało.
-On...on był ode mnie starszy, a ja....ja miałam tylko piętnaście lat.
Przytulił mnie mocno do siebie i pocałował w policzek.
-Dotykał cię ?
-Tylko po pupie.. - jęknęłam, a kolejne łzy zaczęły wypływać z moich oczu.
-Julio, kto to był ? - zapytał bezsilnie.
Przyłożyłam usta do jego ucha i szepnęłam cichutko:
-Nathan.

His Inferno, Rozdział 15

Cóż, rodzice już wiedzą, więc chyba przyszła pora by powiedzieć też wszystko rodzeństwu Zayna.
-Słucham ? - zdziwił się Austin, kładąc ręce na biodra - Zayn, nie masz dwudziestu lat. - powiedział z kamiennym wyrazem twarzy.
-Przestań ! - wtrąciła się Anabel, na całe szczęście broniąc starszego brata. - Julia jest już pełnoletnia, a dziesięć lat to wcale nie dużo.
-Nie dużo ? - Austinowi opadły ręce - Ann, to jest...
-Pomiędzy naszymi rodzicami jest taka sama różnica wieku - założyła ręce na piersi. Te słowa sprawiły, że Austin się przymknął, ale nadal patrzył na mnie i na Zayna niepewnie.
-No nie wiem... - rzekł do brata, krzywiąc się.
-Nie pytałem cię o pozwolenie. - odparł Zayn gniewnie.
-A powinieneś. - wyprostował się.
Stali niecałe trzy metry od siebie. Skurczyłam się i zrobiłam mały kroczek w tył, gdyby nagle mieli się na siebie rzucić.
-Chłopcy, proszę... - westchnęła Martha - Od trzech lat nikt się tutaj nie pobił.
-Och, więc od trzech lat nie dostałeś w pysk ? - Austin zrobił krok w stronę Zayna.
-Porządne lanie przyda się raczej tobie.
-Doprawdy, profesorku ? 
-Nie drażnij mnie.
-Austin. - rzekł Will, stając przed Zaynem.
-Bronisz go ? - uniósł brwi.
-Zayn jest dorosły. Jestem pewien, że z Julią będą szczęśliwi.
-Człowieku, znasz go od wczoraj !
-Ale Julię znam nie od dziś. - spojrzał na niego znacząco - Najwyraźniej wie, że nie popełnia błędu. - odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął się lekko, co było miłe.
Austin parsknął i wyszedł z domu w stronę dróżki prowadzącej do lasu.
-Austin ! - Ann próbowała pójść za nim, ale Jerry ją zatrzymał.
-Musi pobyć sam. Wiesz, że kocha Julię tak samo jak ciebie i traktuje jak młodszą siostrę.
-Ale tato...
-Przejdzie mu. - uśmiechnął się czule do córki.
-Wróćmy lepiej do szykowania obiadu. - powiedziała Martha, poprawiając fartuch - Austin zawsze gdy jest smutny lub zły idzie do tamtego lasu, by pomyśleć. Gdy wróci porozmawiam z nim. - uśmiechnęła się do nas czule i wróciła do kuchni.
Martha zawsze wiedziała co robić. Nawet jej głos sprawiał, że w domu było weselej. Sama jej obecność poprawiała każdemu nastrój.
Była po prostu wspaniała.
Gdy patrzyłam jak się oddala, Zayn ciężko wzdychając objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy.
-Obiecałem ci coś dzisiaj. - mówił cicho, masując dłonią moje plecy.
Anabel i Will na chwilkę poszli do swoich pokoi, a Jerry poszedł po wino do obiadu.
Uśmiechnęłam się i zamknęłam oczy gdy się nachylił i złożył na moich ustach ciepły, niewinny pocałunek, który po chwili przerodził się w erotyczny taniec naszych języków.
-Mm.. - mruknęłam i odsunęłam się po chwili - Nie w domu rodziców.
-Zapomniałem, że nie jesteśmy tutaj sami. - uśmiechnął się łobuzersko.
-Sprawdzę co u Marthy. Obiecałam jej, że zrobię sałatkę.
-Na pewno będzie pyszna.
-Postaram się. - puściłam jego dłoń i odwróciłam, a po przejściu kilku kroków, ponownie poczułam jego bliskość.
Przysunął mnie do siebie, tak, że opierałam się o niego plecami. Trzymał mnie mocno, zaciskając dłonie na moich biodrach i całując za uchem.
-Wiesz, że będziemy spać razem. - przejechał językiem po moim uchu - Zamierzam się dotykać i całować.... - nachylił się by pocałował moje odsłonięte ramię  - ...w niektórych miejscach...
Otworzyłam oczy. Kompletnie zapomniałam, że dzisiaj w nocy mam go dla siebie...
Chyba wiem co zamierza ze mną robić...



Na obiedzie byłam kompletnie rozkojarzona.
Ciągle czułam na sobie spojrzenie Zayna. Pomimo tego, że rozmawiałam ze wszystkimi, nawet z Austinem, który zaakceptował nasz związek i przeprosił Zayna za swoje zachowanie, ciągle miałam w głowie sprośne myśli.
Zastanawiałam się jak wygląda nago...Kompletnie nagi Zayn, mrrr.
Wiedziałam, że miał wiele kochanek, więc jest pewnie bardzo doświadczony.
A do tego starszy !
Ciekawe jak to jest uprawiać seks ze starszym, doświadczonym mężczyzną...Ciekawe jest też jak to jest w ogóle uprawiać seks.
Zerknęłam na niego kontem oka, gryząc wargę.
Będę uprawiać seks z profesorem. Jakie to ekscytująco-podniecające (jeżeli istnieje takie określenie).
Siedział rozluźniony, z plecami na oparciu krzesła i z ręką leżącą na moim udzie.
To taki dominujący gest. Aż mówi: "jesteś moja".
Miał na sobie czarną koszulkę z krótkim rękawem, więc mogłam dyskretnie patrzeć na mięśnie jego ramion.
Dużych twardych ramion.
Zerknęłam na swoje i dotknęłam go palcem. Cóż, jest małe i mięciutkie, ale przeciwieństwa się przyciągają.
Wróciłam do Zayna.
Wyobrażałam sobie jak na mnie leży i obejmuje swoim ciałem...
No właśnie ! On zobaczy mnie nagą !
Ciekawe, czy spodobają mu się moje piersi. Zerkał już na nie czasami, nawet na herbacie w moim mieszkaniu (pewnie myślał, że nie widzę), ale to był tylko dekolt.
No i pupa..
Nie chcę, żeby oglądał moje o dwa rozmiary za dużych pośladki...
A może jest nadzieja, że mu się spodobają ?
Przez resztę obiadu się nad tym głowiłam.



Do pokoju Zayna przeniosłam tylko niektóre swoje rzeczy, ponieważ uznał, że będziemy spali w naszych pokojach na zmianę; czasami oboje w jego pokoju, a czasami w moim.
Mówił, że wolałby spać u mnie, ponieważ pokój jest nowy i zrobiony specjalnie dla mnie przez Jerry'ego, ale chciałam spędzić chociaż jedną noc u niego.
Leżałam w łóżku tymczasem gdy on brał prysznic. Miałam na sobie inną piżamkę, którą podarowała mi Martha; dwuczęściowa, w kolorze bladego różu. Bluzka jest zapinana na guziczki, a spodnie sięgają mi po kostkę. Na ich gumce znajduję się różowa, przyszyta kokarda, która jest wprost urocza.
Wrócił Zayn.
Usiadłam na łóżku i odwzajemniłam jego czuły uśmiech, lecz trochę niepewnie. Miał na sobie jedynie czarne spodnie od piżamy, kusząco zwisające z jego bioder.
Ludzie, nie wiedziałam, że mogę być taka napalona !
Oblizałam suche wargi, tymczasem gdy on wycierał mokre włosy ręcznikiem. Odłożył go na grzejnik i wrócił do łóżka, siadając obok mnie i całując moją szyję.
-To jest ta nowa piżamka ? - dotknął palcem jednego z guzików.
-Podoba ci się ?
Chyba trochę zaskoczyło go to pytanie.
Przyjrzał mi się dokładnie i uśmiechnął się lekko.
-Słodka.  - stwierdził. - Nie będzie ci w niej zbyt zimno ? Ma cienki materiał.
-Miałam nadzieję, że mnie ogrzejesz. - przygryzłam wargę.
-Oczywiście, że tak. Ale mówię o twoim mieszkaniu. Nie jest tam zbyt ciepło.
-Uzbieram jakoś na nową kołdrę. - wzruszyłam ramionami. - Będzie dobrze.
-Zaraz po powrocie zabieram cię na domowe zakupy.
Usiadł, opierając się o zagłówek łóżka i pociągnął mnie do siebie tak, że siedziałam na nim okrakiem.
-Więc zaczynamy ? - mruknął prosto w moje ucho i zaczął obcałowywać moją szyję.
-Mmm... - zacisnęłam dłonie na jego ramionach.
Moje ciało krzyczało: Bierz mnie profesorze, natychmiast !
Tak bardzo go pragnęłam. Gorące fale buzowały w moim podbrzuszu. Nawet w moich wargach sromowych uruchomiły się dziwne wibracje...
-Dotykaj mnie. - szepnęłam - Proszę.
-Z miła chęcią. - zacisnął dłonie na moich pośladkach - A gdzie dokładnie ?
-Tam. - jęknęłam.
-Co ? - wydyszał, całując moje gardło.
Zaczęłam odpinać moją koszulkę.
-Julio, co ty robisz ? - zmarszczył brwi.
Zabrał moje ręce i położył je na moich nogach.
-Myślałam, że my... - mówiłam niepewnie, a rumieniec wpełznął na moje policzki. - No wiesz, że chcesz... 
-Co chcę ? - zmarszczył brwi, ale po chwili zrozumiał - Och... - westchnął i położył głowę na zagłówku - Nie, Julio. Jeszcze nie.
-Dlaczego ?
-To za szybko. Potrzebujemy czasu.
-A z innymi kobietami chcesz... - przerwałam.
Spojrzał na mnie.
-Skąd wiesz o innych kobietach ? - zdziwił się.
Spuściłam wzrok.
-Na uczelni....niektórzy trochę mówią.
Pokiwał z rezygnacją głową.
-Julio, ja  j e s t e m  na ciebie gotowy. Mógłbym zrobić to nawet teraz, gdybyś nie była dziewicą.
-Przeszkadza ci mój brak doświadczenia ?
-Oczywiście, że nie. - zmarszczył brwi - To ty musisz zdecydować o tym, czy chcesz bym to ja był tym pierwszym.
-Wiesz, że chcę. - objęłam jego twarz dłoni i zaczęłam namiętnie całować.
Odwzajemnił pocałunek, ale odsunął mnie od siebie.
-Julio, proszę.
-Dobrze, poczekam z seksem. - powiedziałam z uśmiechem - Ale zrób coś innego. Dobrze ?
-Co "innego" ?
Zdjęłam koszulkę przez głowę i odrzuciłam na bok.
-Och... - spojrzał na moje piersi unosząc brwi - Julianno, kusisz mnie.
Zarumieniłam się. Ten gest był chyba zbyt odważny.
-Nie wstydź się. - zaczął się niespokojnie wiercić, ale po chwili znów siedział w bezruchu - Nigdy wcześniej nie widziałem takich pięknych piersi. - uśmiechnął się do siebie - Chcesz, żebym je dotykał ?
-Mhm... - zasznurowałam wargi.
Po chwili jego dłonie i usta były na moich piersiach. Delikatnie ssał, lizał i przygryzał zaróżowione sutki, co doprowadzało mnie do szaleństwa.
Objął mnie w tali ramionami, uniósł i położył się na mnie wciąż pieszcząc biust.
-Mogę pokazać ci coś jeszcze. Chciałabyś ?
-Tak. - jęknęłam.
Wsunął dłoń w moje spodnie.
-Śpisz bez majteczek ? - uśmiechnął się obok mojej szyi - Nieładnie.
Położył dłoń na mojej kobiecości i zaczął ją powoli pieścić.
-Czekaj, nie... - zaczęłam się wiercić.
-Co się stało ? - nie przerywał boskiej czynności, na której nie mogłam się niestety skupić i całował mój dekolt.
-Ja...ja się tam nie depiluję. - powiedziałam bardzo zawstydzona. Aż łzy naszły mi do oczu, ale na szczęście nie wypłynęły.
Czułam, tuż przy mojej skórze, że się uśmiecha.
-To nic. - powiedział i uklęknął pomiędzy moimi nogami i zsunął moje spodenki na tyle, by odsłonić najwstydliwsze miejsce.
Jęknęłam zaskoczona i zasłoniłam usta dłonią.
-Ćśś... - uciszył mnie i pociągnął delikatnie za ciemne włoski - Podobają mi się. - uśmiechnął się czarująco - Pokazać ci jak bardzo ? - wymawiając ostatnie pytanie, położył się i pocałował mnie TAM.
-Ach... - zacisnęłam powieki i pojękiwałam cicho, gdy jego język wdarł się w moje wilgotne wnętrze.
Jakie to...jakie to dziwne. Przyjemnie, nawet bardzo.
Po chwili dołączył kciuk, który zaczął masować moją łechtaczkę okrężnymi, powolnymi ruchami. Drżałam pod wpływem tych niebiańskich tortur, a z mojego gardła wydostawały się coraz głośniejsze jęki, aż w końcu nie wytrzymałam a fala gorącego ciepła przeszła przez moje ciało.
Pociągnęłam delikatnie za włosy Zayna, tymczasem gdy on nie przerywał pieszczot i wydłużał tą wspaniałą chwilę.
Orgazm był niesamowity...
Podniósł się po chwili wytarł usta i wpił mocno w moje wargi, pieszcząc i ssąc mój biedny język. Wbiłam paznokcie w jego plecy i bezwstydnie objęłam jego talię nogami, nie patrząc na to, że nie mam majtek i nadal jestem mokra.
Wziął w dłonie moje piersi i pieścił sutki kciukami tak długo, jak mnie całował.
W końcu zostawił je w spokoju i odsunął ode mnie twarz. Nasze wargi były mokre od intensywnego pocałunku a klatki piersiowe unosiły się pod wpływem płytkich oddechów.
-Zaraz wrócę. - zszedł ze mnie i zamknął się w łazience na dłuższą chwilę.
Dopiero po chwili do mnie dotarło po co tam poszedł, a gdy już to wiedziałam uśmiechnęłam się zadowolona.

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Uwaga ^^
Jutro wieczorem (19.08) dodam kilka rozdziałów różnych opowiadań, ponieważ nie będę dodawać nic przez następne 10 dni.

Tak wiem, jest już prawie koniec lata ale wybieram się z przyjaciółką nad morze i niestety nie będę miała dostępu do internetu >.<
Jutro o 18:00 dodam rozdziały, które ostatnio napisałam.

Nie będzie tam Sweet Dreams, od razu mówię ;(
Ale może dodam jakieś nowe opowiadanie :D Pomyślę jeszcze ;*
Pozdrawiam :**


poniedziałek, 11 sierpnia 2014

His Inferno, Rozdział 14

Sophie to moja córeczka.

Zamarłam, słysząc te słowa. Podniosłam się i spojrzałam na Zayna.
-C-co ? - jęknęłam po czym wstałam i oddalałam się powoli od koca.
-Julio, wyjaśnię - również wstał i wyciągnął do mnie ręce.
-Nie dotykaj mnie.
-Julianno..
-Jak mogłeś mi o czymś takim nie powiedzieć ?
-Chciałem, uwierz mi.
Parsknęłam.
-Wyleciało ci z głowy ?! - podniosłam głos - A może wolałeś to wyznać po przeleceniu mnie ?!
-Nawet tak nie mów !
-Wysłałeś ją gdzieś by nie dowiedziała się, że masz kochankę. Gdzie teraz jest Sophie, co ? Z mamą ? U babci ? Czy na koloni ?
Zagryzł wargi a do jego oczu naszły łzy.
-Z aniołami. - odparł ochryple, a łzy wypłynęły na jego policzki.
Stanęłam jak wryta. Opadły mi ręce.
-Co ? - szepnęłam, gdy nagle strumienie jego łez stały się intensywniejsze. 
-Umarła. - szepnął, a ja podeszłam i objęłam jego twarz dłońmi.
-Zayn. - jęknęłam, widząc cierpienie w jego oczach.
-Nie miałem jej nawet na rękach. 
Przytuliłam go mocno.
-Nie zdążyłem. - płakał, chowając twarz w zagłębieniu mojej szyi.
-Nie płacz, proszę. - całowałam jego policzek.
-Nie odchodź ode mnie.
-Nigdy.

Następnego ranka Zayn tak jak obiecał był obok mnie. Kilka godzin wcześniej płakał tak długo, że postanowiłam nie rozmawiać o Sophie. Leżał wtulony w moje plecy z nogą przerzuconą przez moje nogi.
Mruknęłam cicho i obróciłam głowę w jego stronę. Patrzył na mnie z uśmiechem na twarzy.
-Dzień dobry, profesorze. - przywitałam się, a w odpowiedzi on pocałował mnie namiętnie, kładąc mnie na sobie.
-Jak spało moje słoneczko ?
-Krótko, ale wspaniale. - bawiłam się jego włosami i owijałam je sobie wokół palców. - Przystojny jesteś, wiesz ?
Uniósł brew.
-Cieszę się, że ci się podobam. - cmoknął mnie w nos - Głodna ?
-Troszkę.
-Więc idziemy po gruszki. - wziął mnie na ręce i zaczął nieść w stronę sadu.
-Jestem za ciężka, postaw mnie.
-Jesteś leciutka jak piórko, Calineczko.
-Myślałam, że teraz jestem Beatrycze.
-Widzisz ? Masz aż dwa pseudonimy. 
-Ty jesteś Dante, pamiętasz ?
-Pewnie. - uśmiechnął się - Tyle, że Dante stracił Beatrycze i opłakiwał ją przez resztę życia.
-U nas tak się nie stanie. Tak ? - pacnęłam go palcem w nos.
-Tak. - skinął głową.
-Są tu jeszcze jakieś owoce ?
-Teraz tak. Trzy lata temu były tu tylko gruszki, ale Martha wyraźnie postanowiła zaszaleć.
-Czyli będzie większe śniadanko !
-Dokładnie. - zaśmiał się i postawił mnie, gdy doszliśmy do sadu.
-Przeklęte drzewo. - westchnął, zrywając kilka gruszek.
-Dlaczego tak mówisz ?
-Bo to z niego zrywałem gruszki zamiast leżeć przy tobie i pilnować, żebyś nie uciekła.
-Wtedy powiedziałeś mi, że gdy się obudzę to ciebie już nie będzie... - spuściłam wzrok.
Podał mi gruszkę i podniósł moją twarz, łapiąc mnie za podbródek.
-Obiecuję ci, że następne poranki będziesz spędzać ze mną.
Zmarszczyłam brwi.
-Jak to ?
-Nikt ze studiów nie mieszka na Yorkville z tego co mi wiadomo. Widziałaś może tam kogoś ?
-Raczej nie. - pokiwałam głową.
-Więc będę sypiał u ciebie, wtedy kiedy ty nie będziesz chciała spać u mnie. Rano najemy się, będę odprowadzał cię na przystanek a później biorę samochód i jadę do pracy. Mogę cię też odwozić, ponieważ wychodzę w czasie zajęć i nikt nas nie zauważy. Oczywiście, jeśli się zgodzisz.
-Wiesz, że wspólne poranki to tylko nasza fantazja. To niemożliwe, Zayn. A jak będziesz musiał pracować u siebie do późna ? U mnie nie znajdziesz takich warunków jak wyposażony gabinet czy nawet pełna lodówka.
-Więc najpierw napełnimy twoją lodówkę, a później pomyślimy nad tym co zrobić, by spędzać razem więcej czasu. - nachylił się i pocałował mnie w usta. 
Odsunął się dosłownie o centymetr i muskał kciukiem moją dolną wargę.
-Może troszkę więcej ? - zasugerowałam, oblizując się.
-Mmm, kusząca propozycja i właśnie na nią przystaję. 
Zaczęliśmy się całować, głęboko i namiętnie. 
Chyba jestem w tym nawet dobra...
Pomijając Zayna, który jest wprost genialny i doświadczony. Kiedy nasze języki się splotły stało się coś niespodziewanego.
-Chryste panie !
Odsunęliśmy od siebie nasze twarze (jednak nadal staliśmy objęci) i spojrzeliśmy w bok.
-Mamo ?! - zdziwił się Zayn. - Co tu robisz ?
-Chyba powinnam zapytać co WY robicie ! - mówiła zdyszana, trzymając się za serce.
Spojrzeliśmy na siebie, potem znowu na zaskoczoną kobietę aż w końcu powiedzieliśmy jednocześnie.
-Wszystkiego najlepszego ! - przytuliliśmy ją.
Bogu dzięki, że miała wtedy urodziny.
-Zdrówka, szczęścia i spełnienia marzeń i w ogóle wszystkiego ! - mówiłam, śmiejąc się.
-Och, dziękuję. - mówiła Martha, dalej w szoku - A teraz... - wydostała się z naszego uścisku i stanęła naprzeciwko - Mogę wiedzieć co to było ?
-Ale co ? - spytał Zayn.
-No to !
-Co "to" ? Jakie "to" ? - zmarszczył brwi.
-Jeszcze się pytasz ? O mało się tutaj nie zjedliście !
-Coooo ? - spojrzałam na Zayna - Słyszał pan, profesorze ?
-Mamo, nie żartuj. - objął mnie - Ja tylko chciałem....chciałem...no ten....Co ja chciałem ?
-Pokazać jak bardzo się lubimy. - objęłam go w tali - No wiesz, Martha. Studentka, profesor i te sprawy. - uśmiechałam się nerwowo. - Nic wielkiego.
-Aha. - skrzyżowała ręce na piersi - Pogadamy sobie jutro, bo dzisiaj przygotowuję przyjęcie.
-Idealnie ! - rzekł Zayn.
-Tak, jutro będzie świetne ! - dodałam.
Zaczęła się oddalać.
-Myślisz, że to kupiła ? - zapytałam szeptem Zayna.
-Chyba tak. - odparł.
Gdy poczuliśmy ulgę, Martha zawołała:
-Możecie spać razem ale żadnego seksu.

-Świetnie ! - zawołał za nią Zayn.
Zaśmiała się i krzyknęła w jego stronę.
-Wiedziałam, że się wygadasz ! - chichotała.
-Ej, ej. - zmarszczył brwi - To będzie tylko zwykłe, przyjemne spanie profesora i jego studentki, czy to coś złego ?
-Nie marudź, już o was wiem ! - weszła do domu.
-I tak przegrałaś ! Tata domyślił się pierwszy ! - parsknął i odwrócił się w moją stronę - To co ? Jemy gruszki a potem przenosimy twoje rzeczy do mnie ?
-Tak ! - wskoczyłam mu w ramiona, chichocząc całując namiętnie.
Na moment oboje zapomnieliśmy o przeszłości Zayna, o tym co będzie gdy wrócimy do Toronto i cieszyliśmy się ciepłą, beztroską chwilą w naszym Raju.

niedziela, 10 sierpnia 2014

His Inferno, Rozdział 13

-Krawat czy mucha ? - pytał Austina, narzeczonego swojej siostry.
-Jeszcze nie wiem. Co myślisz Zayn ?
-Według mnie mucha. - powiedział, odkładając szklankę z drinkiem.
-Nie słuchaj go. Tylko geje i profesorowie noszą muchy. - odparł Austin, patrząc na brata z rozbawieniem.
-Dziwne, ty nie nosisz.
-Bo nie mam takiej dennej pracy.
-Bycie gejem to praca ?
-Dobra, dosyć ! - rzekła z westchnieniem Martha - Nawet po trzech latach niewidzenia się musicie sobie docinać ? - mówiła, nalewając sobie soku pomarańczowego. (Zrobiła go, bo wiedziała, że to mój ulubiony smak.)
-Ale mamo... - zaczął Zayn - Austin jedynie przyznaje się to swojej orientacji.
-Odezwał się nerd.
-Przepraszam, że skończyłem Harvard z wyróżnieniem.
Kiedy Martha wstała, położyła dłoń na moim ramieniu i rzekła:
-Nie bądź taki przy własnej uczennicy. - nachyliła się do mnie  - Wspomnij o jego zachowaniu dziekanowi.
Zachichotałam i zerknęłam ukradkiem na Zayna.
Patrzył na mnie rozpalonym spojrzeniem, mówiącym wszystko. Poczułam jego dłoń na kolanie. Wzdrygnęłam się lekko, czując elektryzujące ciepło przepływające przez moje ciało. Jego ręka przesunęła się wyżej, na udo i zacisnęła je lekko, ale stanowczo.
-Jutro im powiem. - szepnął do mnie, nim przyłożył usta do szklanki z drinkiem. Patrzyłam nawet na ruchy jego gardła, gdy przełykał napój.
Zadrżałam i wbiłam wzrok w biały obrus.
-W porządku Julio ? - spytała Anabel, jedząc stek.
-Jasne. - uśmiechnęłam się.
Poczułam na sobie spojrzenie Jerry'ego, tymczasem gdy Zayn zaczął rozmawiać z Marthą.
Uśmiechnęłam się niepewnie do niego i niby zrobił to samo, ale jego oczy nie dawały mi spokoju.
Patrzył na mnie jakby chciał mnie uspokoić. Jakby chciał coś jednocześnie przekazać. Ojcowskie, czułe spojrzenie, które miało w sobie jednak coś więcej.
Tylko co ?
Po kolacji zmywałyśmy z Marthą i Anabel naczynia, Austin i Will rozmawiali w salonie a Jerry postanowił porozmawiać z Zaynem na tarasie.
-Przygotowałam ci pokój. Jest już skończony. - mówiła Martha, trzymając dłoń na moim ramieniu po czym pocałowała mnie w skroń - A tak z innej beczki, jak Zayn cię traktuje ? Zważając na to, że jesteś przyjaciółką jego rodziny. - zerknęła na mnie znacząco.
-Jest w porządku. Chyba zdążył mnie polubić. - przygryzłam wargę.
-Słucham ? - rzuciła Anabel -Mamo, on...
-Ann, proszę ! - otworzyłam szerzej oczy -Na początku się nie dogadywaliśmy, ale jest już w porządku. Zaprosił mnie na kolację w urodziny.
-Naprawdę ? - zdziwiła się Martha - To wspaniale !
-Bo ja mu kazałam. - wtrąciła śpiewająco Ann.
-Ale zabrał mnie do restauracji i kupił bukiet róż. - odpowiedziałam, uśmiechając się zadziornie.
-No to jestem pełna podziwu. - Ann puściła podejrzane oczko do Marthy, która uśmiechała się też jakoś dziwnie.
Hmm...


*

*


      -Pamiętaj, by nie wykorzystywać jej w jakikolwiek sposób jako swojej studentki. - mówił Jerry.
-Nie zrobiłbym tego. Nie traktuje się tak studentek, zwłaszcza Julianny. 
-Od kiedy się spotykacie ? - dodał Jerry, kończąc swoje cygaro.
-Kilka dni. - odparł Zayn, wzdychając i patrząc na las, chwiejący się pod wpływem delikatnego wiatru. - Wiesz, zawsze cię podziwiałem. Skąd wiedziałeś, że czujemy coś do siebie ? Sądziłem, że dobrze to maskowałem przez ten wieczór. - uśmiechnął się lekko.
-Niby tak, ale to pierwsza dziewczyna z którą wchodzisz do naszego domu i wybierasz się w tak długą podróż. - spojrzał na niego - I czy Julia namówiłaby cię na przyjazd tutaj, gdyby była tylko zwykłą studentką ?
-Nie jest tylko studentką. Jest wyjątkowa. Zależy mi na niej. 
-Jesteś pewien ?
Spojrzał na ojca.
-Co masz na myśli ? Pewnie, że jestem.
-Zayn, znasz Julię i znasz siebie. - spojrzał na syna znacząco - Julia jest czysta. Nietknięta. O czystej duszy i przeszłości.
Chłopak spuścił głowę.
-Przeszłość to przeszłość.
-Ale wciąż w tobie tkwi. - wstał i położył rękę na ramieniu syna - To dopiero kilka dni. Poczekaj parę tygodni, a jeśli będziesz pewien co do swoich uczuć wobec Julii, powiedz jej co było. To dobre dziecko. Ale musisz zaczekać.
Patrzył jak jego ojciec wychodzi, po czym wbił wzrok w wysokie drzewa znajdujące się niedaleko przed nim. Bawił się pustą szklanką w dłoniach i myślał..
Parę tygodni to za wiele. Wiedział, że nie może tak długo czekać z chowaniem swoich tajemnic.
Powie wszystko Julii, nim całkiem się do niej przyzwyczai.
Kochasz ją.
Nagle wpadł mu do głowy pewien pomysł. Wstał szybko z fotela i wrócił do środka, a tam czekał spokojnie aż wszyscy pójdą spać.


*


Żałując, że nie mogę mieć pokoju z Zaynem leżałam w moim świeżo wyremontowanym pokoju o kremowych ścianach i meblach z jasnego, prawie białego drewna. Łóżko było o wiele większe niż moja kanapa w mieszkaniu w Toronto, ale nie narzekałam.
Pragnęłam jedynie by Zayn znalazł się obok i tulił mnie do piersi. Patrzyłam na zapaloną lampkę nocną, myśląc o moim lęku przed ciemnością i o tym, czy kiedykolwiek z tego wyrosnę, gdy nagle ktoś zapukał do moich drzwi.
Szybko zgasiłam lampkę i odwróciłam się do Zayna stojącego w progu. Uśmiechnęłam się szeroko i usiadłam, odruchowo poprawiając grzywkę.
-Co tu robisz ? - wyszeptałam.
Pokazał mi wyświetlacz swojego telefonu, na którym znajdował się most Świętej Trójcy we Florencji nocą. Most na którym ostatni raz Dante spotkał swoją Beatrycze.
Jednak nie o tapetę mu chodziło, lecz o godzinę.
-Dwie minuty po północy. - szepnął, chowając telefon do kieszeni ciemnej kurtki.
Znam tę kurtkę...
-Czyli ? - zapytałam.
-Czyli jest już 31 sierpnia. Dzień w którym przyszłaś tutaj, by mnie spotkać, a ja byłem po kokainie i kilku piwach.
-Och, no tak... - uśmiechnęłam się lekko - Cieszę się, że to pamiętasz. - westchnęłam - Ale...jest środek nocy. Dlaczego jesteś ubrany jak do wyjścia ?
Wyprostował się.
-Nie pamiętasz tych ubrań ?
-Tak samo byłeś ubrany tamtego dnia.
-Starałem się odtworzyć tamten obraz. - oblizał wargi - Jeśli chcesz mogę się upić dla lepszego efektu.
Zachichotałam cicho.
-Nie trzeba, teraz na trzeźwo też jesteś dla mnie dobry. 
-Będę jeszcze lepszy, obiecuję. - nachylił się i pocałował mnie delikatnie w policzek.
-Nadal nie rozumiem co chcesz zrobić. - rzekłam, gdy się odsunął.
-Chodź. - wyciągnął rękę.
Chwyciłam ją i poszłam z nim do jego sypialni.
-Nie wiem czy już zdążyłaś obejrzeć mój stary pokój. - powiedział nieco głośniej po zamknięciu drzwi i podszedł do szafy.
-Bywałam tu częściej niż myślisz. - odparłam nieśmiało.
Odwrócił się i spojrzał na mnie.
-Naprawdę ?
-Mhm. - skinęłam głową - Martha pozwalała mi tutaj zaglądać. Oglądałam twoje trofea i medale z liceum. Czytałam wszystkie dyplomy aż nauczyłam się ich na pamięć.
-Nie wiedziałem, że aż tak...No wiesz.
-Byłam tobą oczarowana ? 
-Można tak to ująć. - przeczesał palcami włosy. - Co jeszcze robiłaś ?
-Dożo rzeczy. - usiadłam na łóżku - Przymierzałam, a nawet wąchałam twoje ubrania. Czasami ucinałam sobie drzemkę w twoim łóżku.
-Julio, gdybym tylko o tobie wiedział... - pokiwał z rezygnacją głową - Przyjechałbym, wiesz o tym. Tylko po to, by cię zobaczyć.
-Anabel mówiła, że Martha opowiadała ci o mnie. A kiedy byłeś w moim mieszkaniu pierwszy raz nazwałeś mnie "tą dziewczyną".
Spuścił głowę i zasznurował wargi.
-Cóż... - usiadł obok mnie na łóżku - Po studiach musiałem iść na odwyk. Trzymali mnie w czymś w rodzaju psychiatryka i...jedynym pocieszeniem były rozmowy z Marthą przez telefon. Jej głos już nie wystarczał, więc zaczęła opowiadać mi o aniołku z sąsiedztwa o brązowych oczkach i kasztanowych włosach. - uśmiechnął się do siebie - Nie zdradziła twojego imienia. Tak czy inaczej myślałem o tobie całymi dniami. Martha poradziła mi wyobrazić sobie, że jesteś obok mnie i, że mnie pilnujesz.
-Rozumiem. - uniosłam kąciki ust. To miłe ze strony Marthy.. - Ale dlaczego trafiłeś to szpitala psychiatrycznego ?
Wzruszył ramionami.
-Miałem pewne problemy w młodości i.....Pojawiały się u mnie próby samobójcze.
-Chryste, czemu ? - ujęłam jego dłoń.
-Wiele przeszedłem, Julio. - spojrzał na mnie - Nie chcesz o tym słuchać.
-A jeśli chcę ?
Westchnął i pocałował mnie w czoło.
-Może kiedyś ci opowiem. - wstał, a ja razem z nim - Nieważne. Teraz chciałbym cię gdzieś zabrać.
-Oczywiście, gdzie ?
-Zanim ci powiem musisz się ubrać. Na dworze jest chłodno. - zaciągnął mnie do szafy z której wyjął ciemną bluzę. Pomógł mi ją założyć, po czym ubrał mi kaptur na głowę. - Ją też kiedyś obwąchiwałaś ? - zapytał z szerokim uśmiechem.
-Chyba tak. - spojrzałam na zbyt długie rękawy - Cieplutka.
-Nosiłem ją trochę czasu. - wyjął szalik, który obwinął mi wokół szyi. - A to dostałem na Harvardzie. Nikomu wcześniej nie pozwalałem go dotykać.
-Więc jestem zaszczycona.
Zaśmiał się i wziął mnie za rękę a następnie zaprowadził do kuchni do tylnych drzwi.
-Gdzie idziemy ?
-Do naszego Raju. - spojrzał na mnie.
-Do ogrodu ? - zatrzymałam się.
Zmarszczył czoło.
-Nie chcesz ?
-Jasne, że chcę, ale....Nie było mnie tam od trzech lat.
-Dlaczego ? - również się zatrzymał. 
Stał jakieś dwa metry ode mnie.
-Przypominał mi ciebie. - do oczu naszło mi troszkę łez - Nie chciałam tam wchodzić wiedząc, że nie ma cię obok mnie. - spuściłam wzrok, zagryzając wargi.
-Teraz jestem. I zawsze będę - uśmiechając się lekko, wyciągnął do mnie rękę tak jak trzy lata temu - Chodź.
Po moim policzku popłynęła jedna łza. Odtworzył tę scenę tak samo jak tamtego wieczoru. Pięknego wieczoru, na którego mecie oboje napotkaliśmy okropny poranek.
Tak jak wtedy, bez wahania chwyciłam jego rękę i dałam wyprowadzić się na tył ogrodu.
Nogi mi drżały, lecz nie z zimna. Zayn szedł za to pewnie i bez skrępowania. Zatrzymaliśmy się przy  t a m t e j  altance.
Stanął naprzeciwko mnie.
-Wyciągnij koc. - uśmiechnął się.
-Ej, teraz nie jesteś pijany. - zachichotałam i tak jak nakazał poszłam do altanki po czerwony, kraciasty koc.
Rozłożyłam go w tym samym miejscu.
Usiadł na nim i wziął mnie na kolana.
-Teraz wszystko pamiętam - westchnął, a ja oparłam głowę o jego ramie, tymczasem gdy on opierał się o drewnianą ścianę altanki. - Nie jest ci zimno ?
-Nie. - wtuliłam się - Jest idealnie, dziękuję. - pocałowałam go w zarys szczęki.
-Nadal czekam na nasz pierwszy pocałunek. Który oczywiście oboje zapamiętamy.
Wyprostowałam się i spojrzałam mu w oczy, które były oświetlane jedynie przez blask księżyca.
-Słyszałam, że jutro wyjeżdżasz. - powtórzyłam słowa, które już kiedyś raczyłam tu wypowiedzieć. 
Zmarszczył brwi, jakby nie rozumiał. Po chwili aluzja do niego dotarła.
-Tak. - uśmiechnął się lekko - Pierdolony uniwersytet. - zaczął gładzić dłonią mój policzek.
-Będziesz profesorem ?
Skinął głową.
-W Toronto. - szepnął.
Uśmiechnęłam się, a łzy płynęły po moich policzkach.
-Teraz poszliśmy spać. - rzekłam, gdy ocierał moje łzy.
-Pamiętam. - szeptał - A powinno być inaczej.
Westchnęłam i zamknęłam na moment oczy.
-Skoro tak szybko wyjeżdżasz, może....może chciałbyś zostawić po sobie pamiątkę ? Dla nas obojga.
-Julianno, oczywiście.
Położył się na mnie na kocu, obejmując dłońmi moją twarz.
-Pięknie wyglądasz w blasku księżyca. - szeptał - Jak mała, śliczna Calineczka.
Gdy nachylił się do moich usta, zatrzymałam go.
-Obiecaj mi coś. - rzekłam. Moje policzki już wyschły.
-Co tylko chcesz.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Zanim pójdziesz rano po gruszki, obudź mnie.
Zaśmiał się.
-Przysięgam.
Po tych słowach jego ciepłe usta spoczęły na moich. Na początku było delikatnie, słodko. Pieściliśmy się nawzajem delikatnymi jak piórko pocałunkami, kiedy nagle rozchyliłam wargi a jego język wdarł się do moich ust. To było coś wspaniałego, coś romantycznego...coś namiętnego.


*


Obudziła w nim najgłębsze pragnienia, jakich jeszcze nie odczuwał.Chciał wziąć ją na ręce i zanieść do sypialni, a tam pokazać jej, że może wielbić ją czymś więcej niż tylko ustami.
Ale teraz rozkoszował się tą chwilą. Leżał ze swoją Beatrycze na kocu w ciemnym ogrodzie smakując ją, oddychając tym samym powietrzem co jego ukochana.
Przejechał językiem po jej dolnej wardze, którą często lubiła przygryzać, aż sam chwycił ją lekko w zęby, ale tylko na moment.
Julia dyszała, ale on nie chciał by jej (możliwe) pierwszy pocałunek był tylko erotycznym tańcem języków. Położył dłoń na jej udzie, gdyż wierciła się pod nim niespokojnie.
Przytrzymał swoje wargi przy jej wargach, aż w końcu się uspokoiła i zaczęli smakować się na nowo, powoli i niespiesznie.
Kochasz ją.


*


Jęknęłam cichutko, gdy odsunął swoją twarz od mojej. Oblizałam szybko wargi i pieściłam dłońmi jego twarz, tonąc w jego spojrzeniu.
-To było... - dyszałam - Cudowne.
Pocałował mnie jeszcze raz.
-Dziękuję ci. - szepnął.
-Za co ?
-Za pierwszy pocałunek. 
-Co ? O czym ty mówisz ? - zmarszczyłam brwi - To ja powinnam ci za to dziękować.  - odgarnęłam włosy z jego czoła - Inne...kobiety cię nie całowały ?
Westchnął.
-Julio, ta chwila była czymś więcej niż tylko całowaniem. Była czymś słodkim i delikatnym, a ja....ja nigdy czegoś takiego nie przeżyłem. To było pełne...
-Miłości ? - szepnęłam.
Spojrzał mi w oczy.
-Kochanie. - przytulił mnie mocno. Po chwili przewrócił się na plecy tak, że leżałam z głową na jego piersi.
Przycisnął usta do czubka mojej głowy.
-Pocałujesz mnie jeszcze jutro ?
-Tym razem nie wyjeżdżam, więc tak. I przysięgam całować cię każdego dnia.
-Dziękuję ci.
-To ja ci dziękuję. - czule masował dłonią moje plecy - Nie jest ci zimno ? Możemy spać w domu, jeśli chcesz.
-Jest dobrze, dziękuję. - zamknęłam oczy - Mamy rocznicę poznania się.
-Ciekawa nazwa.
-Kreatywna, co ?
Zachichotał.
Po dłuższej chwili, gdy byłam już na wpół przytomna, zapytałam:
-Czy Sophie ma coś wspólnego z twoją przeszłością ? - położyłam dłoń na jego piersi, tam gdzie pod materiałem koszulki znajdował się jego tatuaż.
-Tak. - odparł, a jego oddech stał się płytszy.
-Mówiłeś, że ją kochasz.
-Nadal kocham. - szepnął - Ale to inna miłość.
-Była twoją żoną ? Dziewczyną ? Mogę chociaż wiedzieć, gdzie się poznaliście ?
Westchnął ciężko i na moment zacisnął powieki, ale po chwili ponownie spojrzał na gwiazdy.
-Sophie to moja córeczka.