środa, 30 września 2015

His Inferno, Rozdział 51

Soczek z rurką, ciepła bluza, kocyk i można pisać ^^
Miłego czytania ;*
Pierwszy akapit jest nieedytowany, ponieważ nie miałam zbyt wiele czasu i zainteresowałam się bardziej drugim :)



       Obudził mnie mocny zapach kawy i bekonu.
Gdy otworzyłam oczy przed sobą zobaczyłam talerz i kubek stojące na szafce nocnej. Nad nimi zobaczyłam unoszącą się parę, co świadczyło o tym, że i napój i jedzenie są jeszcze gorące.
Dopiero po chwili spostrzegłam, że przy moich nogach na skraju łóżka siedzi piękny, ale nieco poturbowany anioł.
By znowu nie stał się upadłym aniołem i nie trafił do piekła, którego tak strasznie się bał musiałam działać.
-Dzień dobry. - przywitałam się z ciepłym uśmiechem, pamiętając o tym, że wczoraj nie byłam dla niego zbyt miła.
Włosy miał w nieładzie, oczy podkrążone, a plecy zgarbione. Patrzył na mnie nieśmiało z takim nastawieniem jakbym miała zaraz uderzyć go w twarz.
Brakowało mu jedynie anielskich, czarnych skrzydeł.
-Jak się czujesz ? - wyplątałam się z kołdry i usiadłam obok niego.
-Lepiej. - rzekł cichym, zachrypniętym głosem.
-Pokaż oko. - dotknęłam palcami jego twarzy a on odwrócił głowę bym mogła zobaczyć jego siny, opuchnięty policzek i delikatnie przymknięte oko.
-Aj... - skrzywiłam się.
Spojrzał na mnie.
-Przepraszam... - spuścił wzrok - Za wszystko.
-Nie musisz. - dotknęłam dłonią jego "zdrowej" części twarzy i złożyłam pocałunek w kąciku jego ust. - To dla mnie ? - zapytałam patrząc na pachnący bekon.
Skinął głową.
-Martha i Ann są w swoich pokojach.
-A Jerry i reszta ? - położyłam ciepły od spodu talerz na swoich kolanach i wbiłam widelec w plasterek bekonu.
-Remontują. - spuścił głowę - Nie miałem siły z nimi iść. - spojrzał na mnie - No i nie zdążyłbym zrobić śniadania, a chciałem się odwdzięczyć za wczoraj. - przygryzł dyskretnie wargę.
-Zayn....
-Wiem, że nie wynagrodzę ci tamtego wieczoru zwykłym śniadaniem, ale chciałem, żebyś miała miły poranek. - rzekł zbyt smutno.
Przechyliłam głowę w bok.
-Nie musisz mi się za nić odwdzięczać. - powiedziałam z czułością - Zawsze będę ci pomagać, wiesz, że nie zostawiłabym cię tam samego. No i kiedyś ja będę potrzebować ciebie, też może będę się wstydzić ale... - wzruszyłam ramionami. Zabrakło mi słów - Kocham cię po prostu. - westchnęłam - I już. To ci chyba wystarczy.
Uniósł lekko kącik ust.
-Dziękuję. - rzekł cicho - Za pomoc.
-Nie ma za co. - delikatnie przeczesałam palcami jego włosy - Po śniadaniu umówię nas do lekarza i...
-Już to zrobiłem. Mam się zjawić na 16:00. - zerknął na mnie - Pójdziesz ze mną? - zapytał nieśmiało.
-Nie widzę innej opcji. - uśmiechnęłam się lekko - Jadłeś już ?
-Jeszcze nie.
Otworzyłam szerzej oczy.
-Musisz mieć siłę po wczorajszym wieczorze. - podłożyłam mu na widelcu plaster bekonu pod nos. 
Gdy wziął go do ust, zaczęłam mówić:
-Boli cię coś ?
-Trochę twarz. - przyznał po przełknięciu.
-Sukinsyn. - westchnęłam patrząc na wysokie budynki Toronto przez przeszkloną ścianę. - Mam ochotę mu przywalić... Zadzwonię dzisiaj do Melanii.
-Dała ci numer ? - uniósł brew.
-Nie, ale ty masz. Prawda?
-Skasowałem. - wzruszył lekko ramionami. Skrzywił się i zaczął masować prawy bark.
-Boli ? - sięgnęłam po kawę.
Skinął głową.
-Pamiętasz coś ? - zapytałam i odłożyłam pusty talerz.
Naprawdę byłam głodna, łał.
-Gdy skończyłem to co miałem zrobić poszedłem po whisky... - pomasował się po karku - I gdy butelka była pusta a mi się przysypiało usłyszałem trzask. Otworzyłem oczy, a on był już przede mną. Poznałem go, to na pewno był Rob. - pokręcił głową.
Rob Johnson. Tyle wiemy.
Gdy zakodowałam w głowie jego nazwisko Zayn kontynuował:
-Nic nie widziałem, ale... - parsknął - Tłuk mnie jak cholera. Byłem przytomny, chyba coś do mnie mówił.... - pokręcił głową - Zrobiło się cicho i głucho....potem usłyszałem twój głos i się ocknąłem. A gdy się nade mną pojawiłaś, wiedziałem, że jestem już bezpieczny.
Uśmiechnęłam się.
-Cóż, gdybym trafiła na Rob'a niewiele bym zdziałała.  - powiedziałam cicho.
Położył dłoń na mojej dłoni i zacisnął ją lekko.
-Przy tobie nigdy nie dzieje mi się krzywda. - pocałował mnie lekko w czoło.
Oparłam głowę o jego ramię.
-Przepraszam cię. - łza spłynęła po moim policzku.
Objął mnie i przytulił dość mocno, po czym rzekł:
-I ja też.


       -Okłady, gorące kąpiele na rozluźnienie mięśni i smarujemy cię tym trzy razy dziennie. - pokazałam mu maść którą wyciągnęłam z reklamówki. 
Wyszliśmy właśnie z apteki i szliśmy w stronę samochodu. Zayn obejmował mnie w tali a ja wpatrywałam się w karteczkę, którą dostałam od doktora.
-I zalecany jest masaż. - dodałam na koniec - Wyleczymy cię. O patrz, Costa Coffee ! - zobaczyłam budkę z kawą i goframi.
-Po kubku ? - zaproponował.
-Po kubku. Poczekam tam. - wskazałam na miejsce znajdujące się nieco dalej gdzie stało kilka stolików.
-Okej. - Zayn cmoknął mnie delikatnie i poszedł po kawy dla nas.
Costa Coffee...
Zmarszczyłam brwi gdy stanęłam przy stoliku i odłożyłam na niego zakupy.
Złe wspomnienia miałam z tym napojem.
A dokładniej sobie o nich przypomniałam, gdy usłyszałam ten jadowity, sukowaty głos:
-Julia. 
Z uniesioną brwią odwróciłam się i spojrzałam na obrzydliwy uśmiech Caroline Jenkins, niegdyś podrywającą mojego narzeczonego studentkę.
No tak.
Już pamiętam.
Po małej awanturze w gabinecie Zayna, gdy jeszcze nic nas nie łączyło wpadłam na Caroline. Szła wtedy do niego a w dłoniach trzymała dwa kubki tej właśnie kawy.
Gdy zobaczyłam, że są dwa aż zadrżałam. Wiedziałam, że będzie siedzieć w towarzystwie mojego kochanego chłopaka z ogrodu w Selinsgrove, tymczasem gdy ja w deszczu będę wracać piechotą do domu.
Oczywiście dowaliła mi jakąś chamską odzywką, a ja minęłam ją ze spuszczoną głową.
O nie. Skończyła się słaba Julia.
Uniosłam nieco brodę i spojrzałam na nią z pogardą.
-Caroline. - przywitałam się chłodno.
-Gdzieś ty się podziewała, hm ? - z głupkowatym uśmiechem skrzyżowała ramiona na małych piersiach ukrytych pod zielonkawym płaszczem. - Oh, słyszałam o Nathanie Robinsonie. Ciężka sprawa, co ? - parsknęła - Ale w końcu ktoś się tobą zainteresował. - wzruszyła ramionami.
Oh, za co ona mnie tak nienawidzi ?
Oczywiście wszyscy wiemy dlaczego ja nie znoszę jej.
-Ah, zapomniałam. Travis Montoya. - przewróciła oczami - Widzisz, Julcia ? Ktoś cię polubił.
-Za co próbujesz mi dogryźć ? - zapytałam unosząc brew wyżej.
-Łatwy z ciebie obiekt. - parsknęła - Ale wszyscy pamiętamy... - nachyliła się - Że nie tylko ja ci dogryzałam. - powiedziała ciszej.
Zamknęłam oczy i uśmiechnęłam się.
-Zmieniam kierunek. - odparłam w końcu - Profesor jest cały twój. Już mi nie będzie dogryzać. - wzruszyłam ramionami.
Zmarszczyła nagle brwi.
-Masz makijaż ? - zdziwiła się - Sądziłam, że beksy się nie malują.
-A ja jej za to powtarzam, że nawet bez niego wygląda pięknie.
Uśmiechnęłam się szerzej, gdy ku mojego boku zjawił się Zayn.
-Witaj Caroline. - uśmiechnął się sztucznie. Jego siny policzek akurat osłaniały pasma ciemnych włosów - Idziemy ? - zapytał patrząc na mnie.
-Pewnie. Umieram z głodu. - odebrałam od niego kubek Costa Coffee.
Dwa kubki, szmato ! - krzyczałam w duchu. - Dwa !
-Pamiętaj, lazania z podwójnym serem. - powiedziałam, gdy mijaliśmy zszokowaną dziewczynę - Do zobaczenia, Caroline ! - odwróciłam w jej stronę głowę.
Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Peterson - 1, Jenkins - 0.
-Wkurzmy ją bardziej, nic na nas nie ma. - szepnął Zayn po czym objął mnie w tali i przysunął do siebie.
-Oh, jak ja pana kocham, profesorze. - westchnęłam i zaczęłam pić.
Zakładam, że Caroline nie zdążyła zrobić nawet zdjęcia, ponieważ po chwili znaleźliśmy się w samochodzie, a ona nadal stała na chodniku z opadniętą szczęką.

wtorek, 29 września 2015

Sometimes, Rozdział 16

Leżałam uśmiechnięta z głową wspartą o brzeg dużej wanny, a stopy wyciągnięte miałam aż po pierś Zayna. Co jakiś czas chichotałam, gdy poczułam łaskotanie.
-Oo, właśnie tak. - westchnęłam gdy zaczął je nieco mocniej ugniatać.
-Dostanę coś za to ?

Złożyłam usta w dzióbek. Natychmiast przesunął moje nogi na bok i nachylił się by mnie pocałować.
-Pamiętasz ? - uniosłam brew i przejechał kciukiem po jego ustach tak jak kiedyś on zrobił to mnie, jeszcze przed wyjazdem.
Zmarszczył brwi jakby nie rozumiał.
-Zrobiłeś tak, gdy pomalowałam usta szminką. - przygryzłam wargę - To było seksowne.
-Pamiętam. - rzekł po chwili - Oblizałem wtedy tego kciuka.
Złapałam go za dłoń i wsunęłam sobie tego samego palca do ust. Obserwował mnie z lekko rozchylonymi ustami. Gdy go wyjęłam wykonał ten sam ruch co wtedy, czyli przejechał kciukiem po mojej górnej wardze po czym zjechał na dolną.
-Masz przy sobie jakąś szminkę ?
Skinęłam głową.
-W sypialni.
-Świetnie.. - cmoknął mnie - Ale możesz używać jej tylko dla mnie, rozumiesz ?
-Emm...Czemu ?
-Nie chcę, żeby ktoś cię taką oglądał. To zbyt wyzywające.
-Oh...Okej. - wzruszyłam lekko ramieniem. - Albo...Dobrze, tatusiu.
Uśmiechnął się lekko.
-Grzeczna dziewczynka.
Mmm. 
Zabrzmiało to całkiem...Mmm.
-Ale i tak nim nie jesteś.
-Wiem. - musnął nosem mój nos -
-Otwórz buzie.
Rozchyliłam wargi.
Wsunął mi powoli palec do ust, poczułam go aż na końcu języka.
-Mm.. - jęknęłam.
-Jaki kolor ma ta szminka ? - zapytał powoli wysuwając palca z moich ust.
-Czerwony. A druga różowy.
-Wypróbujemy obie.
-Okej. - uśmiechnęłam się lekko.


    Zayn powoli przejeżdżał czerwoną szminką po moich wargach. Siedziałam na łóżku z włosami spiętymi do tyłu w zwiewnej, prześwitującej koszuli którą ubierałam zwykle na noc w mocne upały.
-Tylko się nie rusz. - ostrzegłam Zayn. Chciało mi się śmiać, gdy widziałam to jego skupienie. - Chyba już. - zabrał szminkę a ja poszłam do łazienki by się przejrzeć.
-Nieźle. - powiedziałam z uznaniem wracając do niego. - Co teraz ?
Podszedł do mnie i złapał mnie za pośladki.
-Za bardzo się starałem by to teraz rozmazać. - stwierdził z chłopięcym uśmiechem. 
Już nie był taki dziwny jak wcześniej. Podczas kąpieli zaczęłam się go trochę obwiać...
Był chyba zbyt poważny.
-Proszę... - położyłam dłonie na jego ramionach - Tak ślicznie proszę.
śmiechnął się i pociągnął moją koszule ku górze i zdarł ją ze mnie. Została w cieniutkich majteczkach i wsuwając dłoń w jego spodnie wbiłam zęby w jego podbródek.
-Nie masz dość ? - zdziwił się. 
-Nie. - zaprzeczyłam i ugryzłam go mocniej.
-Ej. - dał mi lekkiego klapsa - Nie ładnie.
Zachichotałam i chwyciłam jego członka w dłoń.
-Mogę tak ? - zaczęłam go delikatnie ugniatać przez materiał bokserek.
-Hmm... - "zastanawiał się".
-Ładnie proszę.
-No dobrze. - złapał mnie za pupę. Po chwili stęknął cicho i odchylił głowę w tył.
Skorzystałam z okazji i padłam na kolana.Zsunęłam z niego spodnie i bokserki i chwyciłam jego penisa w dłoń.
-Jay, co ty...
-Pozwól mi.
Przejechał kciukiem po mojej dolnej wardze. Objęłam go ustami i zaczęłam ssać.
-Okej. - szepnął.
Oblizałam wargi i przeszłam do pieszczot.


       Zapinałam walizkę i kolejna łza skapnęła mi z policzka. Zerknęłam na Zayna chowającego ostatnią parę spodni do swojego bagażu. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
-Nie chcę wracać. - powiedziałam, oczekując, że mnie jakoś pocieszy.
Podszedł do mnie i przytulił mnie od tyłu.
-Przyzwyczaiłam się do ciebie, a teraz muszę spać sama. - spuściłam wzrok, a jego usta pieściły czubek mojej głowy.
-Coś wymyślę, obiecałem ci. - pocałował mnie w ucho - Robiłaś to dzisiaj ?
Zasznurowałam usta.
-Jay.
-Tak. - odparłam - Chciałam się odstresować.
-Jay, miałaś sie powstrzymywać. - odsunął się lekko.
Spojrzałam na niego.
-Myślisz, że to tak łatwo ?
-Nie obchodzi mnie to. Zabraniam ci. - rzekł ostro.
Przestąpiłam z nogi na nogę.
-Zabraniasz ? - zapytałam nieśmiało.
-Słyszałaś. - odwrócił się, wziął swoją torbę, następnie zarzucił na ramię moją.
-Jak niby to sprawdzisz ?
-Co ?
-Czy to robiłam.
-Mogę nawet obejrzeć ci palce.
-Mogę je umyć.
-Jeśli zobaczę, że w ciągu dnia myjesz ręce to pożałujesz, że się w ogóle dotknęłaś. Zrozumiano ?
Zadrżałam. Co się z nim stało ?
-Tak..Tak, rozumiem.
-Idziemy. - rzekł i ruszył w stronę schodów.


niedziela, 27 września 2015

Sometimes, Rozdział 15

Siedziałam obrażona na siedzeniu pasażera a wiatr rozwiewał mi włosy przez otwarte okno.
-Jay.. - westchnął Zayn.
-Co..?
-Nie gniewaj się. - mówił prowadząc. - Jesteś...No wiesz, bardzo młoda.
-Skoro nie chcesz to już mnie nie dotykaj ! - powiedziałam głośniej - W końcu jestem dzieckiem !
-Nie rozumiesz mnie. 
-Bardzo dobrze cię rozumiem! - wysiadłam z samochodu pod naszym domkiem i trzasnęłam drzwiami.
Weszliśmy do domu.
-Zaraz pójdziesz do pokoju. - zagroził.
-Dobrze, TATO! 
-Nie zaczynaj.
-Widocznie tego właśnie chcesz !
-Jay, stój! - szarpnął mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
-Możemy do tego wrócić! - krzyczałam ze łzami w oczach - Zapomnimy o tym co tu się stało, nigdy więcej tu nie przyjadę, ty nie będziesz zwracał na mnie uwagi, a ja odezwę do ciebie się tylko za potrzebą! I będę siedzieć zamknięta w pokoju a moje uzależnienie nie minie, bo nie przestanę do ciebie czuć tego co czuję od zawsze... - mój krzyk zamienił się w szloch.
-Co? - rzekł cicho. Jego oczy przepełniała troska. - Uzależnienie ?
-To jest najmniej ważne. - szlochałam - Liczy się dla mnie to, że mnie nie chcesz. Bo jestem dzieckiem.
-Nie jesteś dzieckiem. - szeptał -W liceum moje dziwkarskie znajome obciągały komu popadnie w samochodach. Nie chciałbym, żebyś się do nich upodabniała. - ocierał mi łzy - I nie jesteś jeszcze gotowa. To byłby twój pierwszy raz, mogłabyś się dławić, a to nie jest przyjemne ani dla mnie ani dla ciebie. Dobrze ?
Skinęłam głową.
-Teraz powiedz o tym uzależnieniu.
Pociągnęłam nosem.
-Masturbuję się. - jęknęłam. - Na okrągło.
Westchnął głęboko przez nos. Założył pasmo włosów za moje ucho.
-Jak często ?
-Przynajmniej trzy razy dziennie.  - wzruszyłam ramieniem i zawstydzona spuściłam wzrok. - Boję się. Nie wiem co mam robić. - znowu płacz.
Przytulił mnie do piersi i pocałował mnie w czubek głowy.
-Jestem tu. Nie zostawię cię i pomogę we wszystkim. Rozumiesz ?
-Tak. - jęknęłam.
-Opowiesz mi jak to się zaczęło ?


      -....dlatego po części nie lubiłam spędzać z tobą czasu. Bardzo chciałam siedzieć ci na kolanach, oglądać z tobą filmy, ale nie mogłam, bo... - czułam, że moja dolna warga drży. 
Zayn ponownie mnie przytulił przyciskając usta do mojego czoła.
-Nie płacz, słonko. - mówił cicho - Poradzimy z tym sobie. Tak?
-Mhm... - zasznurowałam usta.
-Skoro sobie z tym nie radzisz chciałbym, żeby pomógł ci specjalista.
-Psychiatra ?
-Lekarz jak każdy inny. - wzruszył ramionami - To tylko drobna pomoc.
-Rozumiem.. - spuściłam wzrok.
-Powiedz mi, ile orgazmów dzisiaj miałaś ?
Zmarszczyłam brwi.
-Ani jednego.
-No widzisz ? To już o czymś świadczy. 
Położyłam głowę na jego ramieniu i patrzyłam na spokojne morze. Siedzieliśmy na sofie na patio, na nasze twarze padał dzień za to resztę ciała ogrzewało słońce, które jeszcze nie zamierzało zachodzić.
-Jestem zaspokojona po ostatnim... - zaczęłam mówić - Co jeśli to wróci, gdy będzie w Los Angeles ? Nie będziemy zbyt często...No wiesz.
-Coś wymyślę.  Zaufaj mi.
-Dobrze... - zamknęłam oczy.
Zayn położył dłoń na moim udzie, po czym zjechał nią nieco wyżej i wsunął pomiędzy moje nogi.
-Chodź. - rzekł cicho, całując mnie w skroń.


     Leżałam naga odwrócona plecami do Zayna. Nasze ciała były splecione, jego dłoń bawiła się moimi włosami. Uniosłam głowę w górę dając mu tym samym znak, że chce buziaka w czoło. Delikatnie przyłożył usta do mojego czoła.
-Teraz też przypominam mamę ?
-Tak. Bardzo. - rzekł cicho z ustami przy mojej głowie. - Moi rodzice przewidzieli, że tak będzie.
Odwróciłam się przodem do niego.
-Co?
-Przewidzieli, że będziesz przypominać mi Jay. Dlatego kazali ci traktować mnie jak ojca. Bali się, że skończy się tak, jak już się z resztą stało.
-Dlaczego?- zmarszczyłam brwi. 
-Bo zdają sobie sprawę jak bardzo za stary dla ciebie jestem. 
-Też tak myślisz ?
Położył dłoń na moim policzku.
-Na razie chcę cię uszczęśliwiać jak tylko mogę. Tak jak oboje pragniemy. - mówił - Ale jeśli kiedyś kogoś poznasz, kogoś młodszego... pogodzę się z tym.
Oczy zaczęły szczypać mnie od łez.
-Nie mów tak. - wtuliłam się w jego pierś. - Nie zostawię cię. A ty masz o mnie walczyć, a nie się poddawać.
Przez chwilę nic nie mówił. Później powiedział:
-Ja tylko chcę twojego szczęścia.
-Nie mogę być szczęśliwa, kiedy ty nie jesteś. - patrzyłam na niego a z moich oczu płynęły łzy.
-Teraz jestem najszczęśliwszy na świecie, słonko.
Musnęłam nosem jego nos, by później zamknąć jego usta w głębokim pocałunku.

piątek, 25 września 2015

Sometimes, Rozdział 14

Przypominam, że rozdział 13 już jest, tylko razem z 12 dodały mi się w złej kolejności :>


-Zjem cię jak to kupisz.
Chichotałam przeglądając się w lustrze w przymierzalni. Odwróciłam się do Zayna, a właściwie jego głowy wystającej zza kotary.
-I jak ? - zapytałam obracając się w dopasowanej czerwonej sukience na ramiączkach.
-Bosko. - uśmiechnął się lekko.
-Dobra, teraz wyjdź bo mierzę dalej.
-Nie mogę patrzeć ?
-Nie ! Ktoś jeszcze mnie zobaczy.
-To dostanie w mordę.
-Dlatego wyjdź, nie chcę tu policji.
Zostawił mnie a ja zabrałam się za mierzenie małej czarnej.  Zawołałam Zayna. 
-Łoł.. - uniósł brwi - Idealna.
-Myślisz ?
-Stworzona do twoich bioder.
Racja, miałam w niej figurę klepsydry. 
Dotknął moich pośladków.
-Dobrze, dobrze. Dziękuję za opinie, teraz zmykaj. Zaraz przyjdę z nią do kasy.
-Okej. Pomóc ci z nimi ? 
-Z czym ?
-Sukienkami.
-Spokojnie, odwieszę je. - uśmiechnęłam się -  Dam radę.
-Odwiesisz ? - zdziwił się - Nie bierzesz ?
-A mogę ?
-Pewnie. - wzruszył ramieniem.
-Wszystkie ?
Skinął głową.

-Idziemy jeszcze po buty.
-Żartujesz, tak ? - uniosłam brwi.
-Musisz wyglądać na bankietach, gdy zacznę cię zabierać. Chociaż już bez tego onieśmielasz, ale niech zazdroszczą ci figury. - spojrzał na mnie - Kiedyś będę MI ciebie zazdrościć. - puścił mi oczko i wyszedł.
Kiedyś...tylko kiedy ?
        
                 -Nawet nie wiesz jak uwielbiam buty !
Mówiłam podekscytowana mierząc kolejną parę czarnych szpilek i oglądając się w nich przed lustrem. Ubrałam dopasowaną czarną spódnicę i zwiewną bluzkę, więc idealnie widziałam jak prezentują się w nich moje nogi.
Kształtne paróweczki, za którymi o dziwo szalał Zayn.
-Widzę. - powiedział mierząc mnie dokładnie wzrokiem. - I najwyraźniej one uwielbiają ciebie.
-Podoba ci się ?
-Jak cholera. Ile sukienek kupiliśmy ?
-6.
-To weź te buty, plus 6 par.
-Ale po co aż 7 ?
-Te nam się do czegoś innego przydadzą. - przygryzł wargę patrząc na mnie przenikliwie.
-Zboczeniec. - szepnęłam - I pedofil.
-Do przyszłego roku. - puścił mi oczko po raz kolejny w tym dniu. - I gdybym trafił teraz do sądu dostałbym mniejszą karę, bo cię do niczego nie zmuszałem.
-Ale nie trafisz. - usiadłam obok niego i zdjęłam buty. - To co, jeszcze 6 pudełek ?


       Siedziałam przy stoliku i popijałam koktajl. Zayn poszedł do podziemnego garażu odłożyć nasze, a właściwie moje zakupy.
Podniosłam głowę i napotkałam na sobie wzrok przystojnego, jasnowłosego chłopaka koło dwudziestki. 
Uśmiechnęłam się delikatnie i spuściłam wzrok. Po chwili zorientowałam się, że nadal na mnie patrzy z szerokim uśmiechem.
Zarumieniłam się.
Nagle zobaczyłam przed sobą Zayna. I mój świat się zakręcił.
Był tak niesamowicie piękny, że aż zabrakło mi tchu. Od razu zapomniałam o siedzącym za nim chłopaku i wbiłam wzrok w jego twarz.
-Smakuje ? - zapytał opierając muskularne ramiona o stół.
Podstawiłam rurkę pod jego usta. Wziął kilka łyków i oblizał wargi. Wtedy dostrzegłam ślicznego chłopaka, który nadal się we mnie wpatrywał.
Zayn zmarszczył brwi i obrócił głowę w jego stronę.
Gdy ponownie skierował się w moją stronę złapał mnie za dłonie i uniósł je do ust.

-Patrzysz się tam. - trzymał moją dłoń, gdy drugą sięgnęłam po koktajl by się napić. 
-Bo dziwnie się na mnie patrzy.
-Więc nie patrz.
-Też patrzysz.
-Za dużo razy wymówiliśmy to słowo. - pokręcił głową.
Zachichotałam.
-Podoba ci się ? - uniósł brew.
Przełknęłam ślinę.
Nie podobał, ale musiałam zapytać:
-Dlaczego tak zwyczajnie na to reagujesz?
-Gdy ty skończysz studia mi stuknie czterdziestka. Nie mogę być na ciebie zły, jeśli teraz będziesz rozglądać się za chłopakami w twoim wieku.
-Chcę mężczyzny. - powiedziałam cicho - Nie chłopaka.
Zwilżył wargi.
-A ja chcę ciebie. - rzekł jeszcze ciszej.
Uniosłam kąciki ust.
-Zjemy coś ? - zaproponowałam - Mają kebab na talerzu. Wiesz kto lubi kebab na talerzu ?
-Ty ?
-Z podwójnym sosem, dziecino. - sięgnęłam po Menu i nasłuchiwałam jego gardłowego śmiechu.


     Zayn wycierał moje usta serwetką. Starł kciukiem sos z mojego podbródka i oblizał go.
-Jeszcze ? - zapytałam.
-Nie. A ja ?
-Nic a nic. - oblizałam palce. - Jesteśmy słodcy. Myjemy się nawzajem.
-Ja ciebie myję. Ja jestem słodki, nie ty.
Wydęłam dolną wargę.
-No dobra. Jesteś urocza.
-Jak cholera ?
-Jak cholera.
-Powiedzmy, że doceniam twoje komplementy. Mów dalej.
-Kocham twoją dziewczęcą buzię. - złapał mnie za policzek.
-Hmm...dobrze, kontynuuj.
-Mam ochotę na te usta. - musnął kciukiem moje wargi.
-W sensie ?
-W sensie, że jak jeszcze raz będziesz mnie nimi prowokować, osobiście ci je zatkam.
Objęłam dłońmi jego nadgarstek.
-Chcę spróbować. - powiedziałam podekscytowana.
-Co ? Ale..
-No chodź. - uśmiechnęłam się - W samochodzie.
-Jay, nie możemy.
-Jay, nie możemy.
-Znowu zaczynasz.
-Znowu zaczynasz.
-Dobra, przeginasz.
-Dobra, przeginasz. - pokazałam mu język.
-Sama chciałaś. - wstał i pociągnął mnie za rękę ku parkingowi.


czwartek, 24 września 2015

Sometimes, Rozdział 12

Myłam zęby przed lustrem w łazience, mokre włosy miałam zawinięte w turban a za sobą wspaniały widok, czyli ubierającego się Zayna.
Szkoda tylko, że się ubierał.
Wypłukałam usta i stojąc owinięta w sam ręcznik wykręciłam numer do Rachel.
-Teraz ? - zdziwił się Zayn - Miałaś dzwonić wieczorem.
-A wieczorem będę miała chwilę ? Z tobą ?
-Dobrze, dzwoń. - uniósł ręce w geście poddania. Stałam tyłem do niego, a gdy Rachel odebrała poczułam na pośladkach jego wzwód.
-Hej, masz chwilkę?  - zapytałam, a on objął mnie w tali i zaczął całować po ramieniu.
-Pewnie. Jak było w mieście ?
-Super, musimy kiedyś przyjechać tutaj na weekend. 

-Kuszące. Ale słuchaj tego ! Pamiętasz Benjamina? Tego rudego z 2a ?
-Z naszej szkoły ? Kojarzę.
-Nie uwierzysz co zrobili z Megumii na ostatniej imprezie.
-Ej ! - szepnęłam, gdy Zayn zsunął ze mnie ręcznik. W lustrze obserwowałam jego minę.
-Uu. - uniósł brwi kładąc dłoń na moim pośladku.
-Przestań ! - szeptałam - No co ty ? I co, są parą ?
-Właśnie nie ! Ma już dziewczynę, uwierzysz ? Wydawał się za skromny na związek.
-Racja. - spojrzałam na lustro.
Zayn z zaciekawieniem wpatrywał się w moje pośladki. Po chwili pisnęłam, gdy dał mi niespodziewanego klapsa.
-Halo ? Jay, w porządku ? 
-Tak, tylko osa tu gdzieś lata, wystraszyłam się. - wyjaśniłam - Mów dalej.
Odwróciłam się do Zayna i pogroziłam mu palcem. Uniósł brew. 
Dałam na głośno mówiący i odkładając telefon na bok poszłam po moje majteczki i koszulkę.
Wsunęłam je na siebie, ale koszulkę zabrał mi Zayn.
-Moje. - uśmiechnął się zadziornie.
Zmrużyłam gniewnie oczy i zabierając telefon wyszłam z łazienki.
-Tak, i co dalej ? - rozmawiałam z Rachel, słysząc, że Zayn za mną idzie.
 Ubrałam na siebie luźny, biały t-shirt z napisem "good girl" i położyłam się na łóżku.
-Przyniesiesz koktajl ? - zapytałam cicho Zayna.
Skinął głową i wsuwając na tyłek spodnie od dresu zszedł na dół. Obserwowałam jego pupę gdy się oddalał i na moment przestałam słuchać Rachel.
-Jesteś tam ?
-Tak, tak. - ocknęłam się.

-Jak tam w ogóle wakacje? Dogadujecie się ?
-Tak, nawet bardzo dobrze.
Oj bardzo...
-Powiedz, że nie jest już mega ciachem i, że nie będę się ślinić na jego widok, gdy do ciebie przyjdę.
-Chyba nadal jest. - odchrząknęłam - Nie wiem. To mój "tata" skąd mam wiedzieć.- zadrwiłam . Cholera, jest mega ciachem !
-Ale nie biologiczny! - powiedziała natychmiast.
-Muszę ci coś powiedzieć, gdy wrócę. - powiedziałam po chwili.
-Coś strasznego ?
-Nie. Przynajmniej nie dla mnie. Zaufaj mi.
-Jak zawsze ! - zaśmiała się - Kończę, bo jedziemy z mamą na aerobik. Pozdrów pana seksownego !
-Okej. Pa pa. - odłożyłam telefon śmiejąc się z jej słów, gdy nagle Zayn do mnie wrócił.
-Mam koktajl. - pokazał mi dwie, duże szklanki.
Klasnęłam w dłonie.
-Cudownie ! - odebrałam do niego jedną z nich - Rachel cię pozdrawia. Ach, i też próbuje mi cię poderwać.
-Też ?  - zdziwił się, kładąc się na boku przede mną.
-Wszystkie moje znajome za tobą szaleją. - wzruszyłam ramionami - Mam konkurencję.
-Są dla mnie za młode. - powiedział rozbawiony i zaczął pić.
-Są w moim wieku. - zmarszczyłam brwi.
Otworzył szerzej oczy.
-Cholera, no tak. - położył się na plecach i zasłonił twarz dłonią - Zapomniałem, że jesteś nieletnia.
Uderzałam paznokciami o ścianę szklanki.
-Więc co ? Gdybym ci przypomniała, nie zrobilibyśmy tego ?
-Nie wiem czy umiałbym się powstrzymać. - westchnął - Ale... nie wiem.
-Och...Więc żałujesz i więcej mnie nie dotkniesz ?
-Nigdy, bo wiedziałbym co tracę. - podniósł się i pocałował mnie w kolano.
Zadrżałam.
-Wstydzisz się jeszcze. - powiedział cicho.
-Nie mogę się przyzwyczaić. - odparłam.
-Ale nie żałujesz ?
-Nie. - pokręciłam głową - A ty ?
-Nie mam czego. - musnął palcami mój policzek. - Obiecałaś mi masaż.
-No tak. - wzięłam łyk koktajlu i odłożyłam szklankę na szafkę nocną - Połóż się.



    Po dokładnym rozmasowaniu mięśni jeździłam paznokciami po plecach Zayna, oczywiście delikatnie.
-I jak ?
-Zaraz usnę. - powiedział, bardzo rozleniwiony.
Zachichotałam.
-Czyli spisałam się ?
-Na medal, słoneczko. 
Kolejne czułe słówko, jej !
Nawet nie zauważyłam kiedy zaczęłam poruszać biodrami. Ocierałam się o plecy Zayna pragnąc szybkiego orgazmu.
-Co robisz ? - musnął palcami moją stopę znajdującą się tuż obok jego dłoni.
W odpowiedzi jedynie jęknęłam i odchyliłam głowę w tył.
-Czekaj, chcę cię widzieć. - rzekł cicho.
Uniosłam biodra a on obrócił się na plecy. Wsunął sobie pod głowę poduszkę i położył dłonie na moich udach.
-Kontynuuj.
Przygryzłam wargę i wróciłam do ocierania się tym razem o jego udo. Przyglądał mi się uważnie tymczasem gdy ja szalałam z rozkoszy. Zapach jego skóry otoczył moje nozdrza. Wbiłam paznokcie w jego silną, pokrytą delikatnymi włosami pierś.
Założył ramiona za głowę i obserwował mnie, jakby oglądał film, ale z większym zaciekawieniem.
-Może popcorn i cola ? - zadrwiłam z uśmiechem.
-Muszę się skupić. - oblizał wargi.
Po chwili wyciągnął rękę i wsunął dwa palce pomiędzy moją kobiecość a jego udo.
-Co robisz ?
-Pomagam ci. - odparł napierając palcami na mnie palcami.
Kilka okrężnych ruchów i doszłam tak intensywnie, że aż musiałam podpierać się dłonią o jego brzuch.
Potem położyłam się na nim opierając głowę o jego tors i dochodziłam do siebie.
Złożył lekki pocałunek na czubku mojej głowy. Opuszki jego palców pieściły mnie wzdłuż pleców.
-Też nie mogę się przyzwyczaić. - powiedział po dłuższej chwili.
-Dobrze zrobiliśmy? - zapytałam.
Odpowiedział po chwili zastanowienia:
-Nigdy nie byłem szczęśliwszy. 
Zamknęłam oczy, a on objął mnie mocniej.

   
    -Niezła pupa ! - zawołałam leżąc na kocu w bikini, gdy Zayn biegł do morza.
Zaczął pływać a ja położyłam się na brzuchu i zamknęłam oczy. Zaczęłam się zastanawiać, czy moje uzależnienie od masturbacji zniknie.
Czy może wzrośnie...
Na razie byłam zaspokojona, więc leżałam spokojnie. Wzdrygnęłam się, gdy spadły na mnie zimne krople wody.
-Ej! - spojrzałam w bok na mokrego Zayna. Kładł się na brzuchu obok mnie.
-Nie wchodzisz ?
-Za zimna.
-Wieczorem jest najcieplejsza. - zachęcał mnie.
-Może później. - zdjęłam okulary i spojrzałam na niego - Mogę mówić to ciebie "Zayn" ?
-Powinnaś. Tylko lepiej nie w domu. Chyba, że jesteśmy sami.
-Pewnie rzadko będziemy... - spuściłam wzrok. -No i pracujesz. Będę za tobą tęsknić.
Przybliżył się.
-Chodź tu.  - rzekł cicho.
Nasunęłam się na niego, a on objął mnie delikatnie.
-Na razie korzystajmy. 
-Mhm.. - mruknęłam. - Zayn ? - powiedziałam po chwili - Jesteśmy parą ?
Zaśmiał się.
-Nie mam pojęcia...Chyba tak. - odrzekł niepewnie - Ale nie oficjalnie.
-Ale...kochasz mnie jak swoją dziewczynę ?
-Tak, Jay. Przecież to wiesz. - muskał palcami moje plecy. - Wiesz co jeszcze pokochałem ?
-Co ?
-Twoją niuńkę.
Zaśmiałam się.
-Niuńce też miło cię poznać. - spojrzałam na niego - Polubiła cię.
-Tak myślisz ?
-Mhm. Nawet bardzo. - położyłam dłoń na jego delikatnej erekcji - Nie tylko ciebie.
-Nazwiemy go jakoś ? - zapytał rozbawiony.
-Może Zaynie ?
-Pedalskie. Ale może być.
-Niuńka i Zaynie... - westchnęłam.
-Proponuję ich nie rozdzielać. Za bardzo się lubią.
-Racja. Są ze sobą zbyt blisko.
-Też chciałbym poznać Niuńkę bliżej. - uniósł kącik ust.
Chyba znam ten uśmiech...


        Odrzuciłam głowę w tył, gdy język Zayna zaczął pieścić moje wargi sromowe, aż wdarł się do środka. Odnalazł łechtaczkę i zataczając wokół niej powolne kółka doprowadzał mnie do nieopanowanych krzyków.
-O tak...Oh ! - zacisnęłam powieki i wbiłam paznokcie w blat na którym siedziałam. Zayn zaciskał dłonie to ma moich udach, to na pośladkach. Zaczął poruszać moimi biodrami napierając tym samym na swój język, a gdy doszłam przyspieszył ruchy przeciągając mój orgazm w nieskończoność.
Gdy wstał zdjął mnie z blatu i zaniósł do eleganckiego salonu na kanapę. Obcałowywał moje piersi i szyję, a ja zmęczona tymi pieszczotami odpłynęłam w sen.