piątek, 30 października 2015

His Inferno, Rozdział 54

Odczekałam parę minut w holu. Bałam się, że za chwilę zaleje się łzami, ale na całe szczęście udało mi się powstrzymać płacz, a co najważniejsze, najgorsze podejrzenia.
Nie mogłam od razu zakładać, że Zayn mnie zdradza. Nie mam przecież dowodów...
Ale ta rozmowa jest chyba jednoznaczna.
Weszłam do kuchni w momencie, gdy Austin wyszedł do toalety a Zayn siedzący w "roboczym" ubraniu na stołku popijał lemoniadę. Uśmiechnęłam się delikatnie, a on wstał na mój widok.
-Przywiozłam babeczki. - powiedziałam starając się zachować uśmiech na twarzy.
Zayn zanim zaczął cokolwiek mówić nachylił się i ucałował mnie ciepło.
-Nie zmarzłaś ? - przyciągnął mnie do siebie zmuszając tym samym do odłożenia pudła z babeczkami na bok.
Pokręciłam głową. Wiedziałam, że nadal mam smętny wyraz twarzy.
-W porządku? - zapytał nieco ciszej, jego głos przepełniała troska. - Spójrz na mnie. -nalegał gdy nie podnosiłam wzroku.
Spojrzałam mu w oczy.
Serce mi zmiękło. To nie może być prawda. On nie byłby zdolny do czegoś takiego.
Kocha mnie.
-Tak...wszystko dobrze. - zarzuciłam mu ramiona na szyję.
Przytulił mnie mocno ściśle obejmując ramionami w talii, gdy nagle dołączył do nas Austin.
-Czuję czekoladę. - na jego twarzy pojawił się uśmiech. W końcu dorwał wypieki, a gdy patrzyłam na niego z uśmiechem Zayn ani na moment nie spuścił ze mnie wzroku.
-Będę wieczorem. Na pewno wszystko w porządku ?
-Tak. - uśmiechnęłam się, tym razem szerzej i chyba wiarygodnie.
Również to zrobił po czym cmoknął mnie delikatnie w czubek nosa.
-Mój aniołek. - rzekł cicho.
-Ojojoj. - wymruczał Austin z pełną buzią i rzucił w stronę Zayna kurtkę, którą  złapał i zarzucił na ramiona. - Nie zapomnij tym razem farby.
-Nie marudź. - uśmiechnął się głupkowato do brata i wrócił do mnie - Kocham cię. 
Przełknęłam ślinę.
-Ja ciebie też. - powiedziałam jeszcze ciszej niż oczekiwałam.
Równie dobrze mogłabym odpowiedzieć zwyczajne "wiem" i to by wystarczyło.
Ale w tamtym momencie nie byłam aż tak tego pewna...


       "Coś mi wypadło. Będę później. Kocham cię".
Czytałam smsa po raz setny zastanawiając się gdzie tym razem pojechał Zayn.
"Potrzebują mnie, będę koło 23:00".
"Wrócę później, kocham cię aniołku".
"Nie wiem kiedy wrócę, nie czekaj."
Kiedy już czwarty raz w tym tygodniu czytam tego typu wiadomość chyba mogę zacząć się martwić.
Odłożyłam telefon i przez delikatne światło lampki nocnej wpatrywałam się w walizki i załadowane pudła które jutro mamy przenieść do naszego nowego, tymczasowego mieszkania. Powinnam się cieszyć, że jest jakiś sposób który uratuje nasz związek...
Ne mogę, bo oczywiście teraz pojawia się coś co może go nam do reszty zepsuć.
Schowałam się pod kołdrę i zacisnęłam powieki usiłując zasnąć.
I po raz kolejny zasnęłam bez mojego ukochanego obok...


         -Zayn ? - pukałam do drzwi łazienki.
Brał prysznic właśnie wtedy gdy potrzebowałam czyjejś bliskości. Przed godziną pożegnaliśmy się z naszą rodziną na lotnisku. Uznaliśmy z Zaynem, że poradzimy sobie z ogólną przeprowadzką, no i nie możemy trzymać ich u siebie aż tak długo, mają też swoje sprawy, w tym pracę.
Mężczyzna nie słyszał jak dobijam się do drzwi, więc postanowiłam poczekać w pustym łóżku.
Położyłam się i w tym samym momencie gdy zamknęłam oczy poczułam wibrację w nogach. Podniosłam się i na materacu łóżka ujrzałam komórkę Zayna. Gdy po nią sięgnęłam pojawił się komunikat, że bateria niedługo się rozładuje. Jednak zanim się to stało zdążyłam ujrzeć pierwsze słowa wiadomości:
"Musisz jej kiedyś powiedzieć, albo ja to zrobię. Sam widzisz jak dobrze się wszystko układa..Julia musi wiedzieć. I tak się kiedyś dowie, więc nie wstrzymuj się."

Zerknęłam na adresata.
Samantha.
Zakręciło mi się w głowie. Nim zdążyłam przeczytać więcej wiadomości doszedł jeszcze jeden komunikat i ekran telefonu wygasł.

środa, 28 października 2015

Sometimes, Rozdział 25

Siedząc na skraju łóżka błądziłam wzrokiem po przystojnej twarzy Zayna. Trzymał wstążkę w dłoniach i czekał na moją odpowiedź, a właściwie reakcję.
-Nie bój się. - powiedział cicho zachęcając mnie.
Spuściłam wzrok, aż w końcu wyciągnęłam nadgarstki w jego stronę.
-Nie, nie. - rzekł szybko i wszedł na łóżko - Z tyłu.
Uklęknął za mną a ja przeniosłam ręce w tył. Związał moje nadgarstki tuż nad pośladkami.
-Z kokardką? -zaproponował.
Uśmiechnęłam się i spojrzałam w tył. Wykonał z końców czarną kokardę i upewnił się, że nie wydostanę rąk.
-Nie za mocno ?
-Nie. - pokręciłam głową.  - Skąd ją masz ?
-Została mi, jest stara. - sięgnął po drugą wstążkę i pomógł mi wstać.
-Gdzie idziemy ?
-Na dół.
Ubrał czarne spodnie od piżamy po czym zeszliśmy do kuchni. Tam posadził mnie na stołku i wyciągnął drugą wstążkę.
-Mogę ?
Niepewnie skinęłam głową.
Zawiązał mi mocno oczy i zaczął mówić:
-Będę cię karmił, a ty będziesz zgadywać co masz w ustach. Postaram się o same pyszności.
Mmm. Podoba mi się. 
Złapał mnie za podbródek i pocałował namiętnie.
-Zayn. - wydyszałam odpowiedź - A właściwie to język Zayna.
Zaśmiał się.
-Grzeczna dziewczynka.
-Dostanę nagrodę ?
-Później.
Czułam, że się odsuwa a później usłyszałam jak otwiera lodówkę i wyjmuje z niej kilka rzeczy.
Położył wszystko obok mnie. Nagle dotarło do mnie, że wciąż jestem naga.
Przyłożył pierwszą rzecz do moich piersi. 
-Jeszcze nie. - powiedział.
-Nawet nie wiem co to.
Muskał czyms malutkim mojego sutka aż przyłożył go do moich ust.
-Poliż. - rozkazał a ja musnęłam językiem to co miał w palcach.
-Malinka ?
-Mhm. - wsunął mi ją do ust i sięgnął po następną rzecz.
Przejechał nią wzdłuż mojego brzucha ku górze, aż dotarł do ust.
-Nie gryź. - powiedział wsuwając ją pomiędzy moje wargi.
Zaczęłam delikatnie ssać, aż poczułam smak truskawki.
-Truskawka.
-Jesteś pewna ?
-Mhm.
-Poliż.
Przejechałam językiem wzdłuż truskawki aż zaczęłam się nią bawić, czyli ssać lizać i zataczać wokół niej kółka językiem.
-Mm bardzo ładnie. - rzekł Zayn po czym sam włożył ją sobie do ust.
-Ej !
-Też chcesz ? - chwycił mnie za podbródek i wsunął połowę przeżutej już truskawki do moich ust.
-Chcesz grać dalej ?
-Tak. - uśmiechnęłam się. - Aż przegram.
-Hmm, właśnie. Co by tu zrobić jak przegrasz ?
Zadrżałam.
-To zbyt łatwe. Nie przegram.
-Tak myślisz ? - musnął czymś lepkim moje sutki.
Nagle wsunął palec w moje usta.
-Mmm..  - jęknęłam.
-Ssij. - szepnął.
Zaczęłam traktować jego palec jakby to był...
Przygryzłam go delikatnie, wtedy uszczypnął mnie w pierś.
-Nieładnie.
Uśmiechnęłam się a on wyjął palca.
-I ?
-Czekolada. - odparłam oblizując usta.
-A to ? - włożył coś pomiędzy moje wargi.
-Mmm... - myślałam przez moment - Banan z czekoladą.
-Dobrze. - rzekł z uznaniem - Jak przegrasz, myjesz nago podłogę w kuchni i przedpokoju.
-A jak wygram ?
-To ja to zrobię.
-Uu, kuszące.
-Próbuj teraz. - ponownie wsunął palec w moje usta.
-Mm... Karmel. - powiedziałam.
Zdjął opaskę z moich oczu i pokazał mi tubkę z napisem...
-Toffi, skarbie. - wydął dolną wargę.


            -Jeszcze tam. - pokazał Zayn gdy w króciutkim fartuszku kompletnie naga klęczałam w drugim salonie tuż przy schodach.
-Widzę. - odparłam.
Przez miesiączkę miałam na sobie jeszcze majtki, ale były cieniutkie i koronkowe, więc pasowały.
-Zagramy jeszcze raz ? - zaproponowałam.
-A chcesz ?
-Ale tym razem ty zgadujesz.
Zmarszczył brwi.
-Nigdy nie byłem wiązany... - zastanowił się przez moment - Ale zgoda.


sobota, 24 października 2015

Sometimes Rozdział 24

-Mogę o coś zapytać ? - spojrzałam na Zayna siedzącego naprzeciwko mnie przy blacie.
-O co ? - podniósł na mnie wzrok i zaczął pić wodę ze szklanki.
Zanurzyłam truskawkę w czekoladzie i zastanowiłam się przez moment.
-Jaki był seks z moją mamą ? - powiedziałam w końcu i wzięłam gryz.
-A jaki miał być? - pytał bardzo poważnie, w ogóle się nie uśmiechał a jego oczy aż parzyły.
Wzruszyłam ramionami.
-Delikatny? Ostry ?
Spuścił zakłopotany wzrok.
-Czemu cię to interesuję?
Już ty wiesz czemu.
-Robiłeś jej to co mi ?
-Czyli ?
-Choćby przekładanie przez kolano.
-To nie jest seks.
-Ale chcę wiedzieć.
-Tak. - rzekł w końcu.
Aha. Czyli od zawsze ma najebane.
-Lubiła to ?
-Bardziej niż ty.
A to co ma znaczyć ?
-O.. - spuściłam wzrok i wzięłam drugą truskawkę.
Nic nie mówił tylko czytał gazetę. Ja jednak nie spuszczałam z niego wzroku i pytałam dalej:
-A ten seks ? Jaki był ?
-Inny. - odparł nie patrząc na mnie.
-Czyli ?
-Czyli potrafiła mnie zaspokoić tak jak tego chciałem.
Oh czyli ja juz nie potrafię !
-Okej. - powiedziałam i sięgnęłam po telefon.
-Gdzie dzwonisz ?
-Do Rachel. Chcę wrócić do starego życia. - przyłożyłam telefon do ucha - Halo Rachel ? Kłamałam, nie uprawiałam z nikim seksu, zwłaszcza z Zaynem. Wciąż jestem dziewicą. Oddzwoń jak to odsłuchasz. - odłożyłam telefon i patrzyłam na Zayna schodząc ze stołka.
-Co to miało być ? - zapytał.
-Nic takiego. - wzruszyłam ramionami - Nic godne poświęcenia twojej uwagi. Będę w pokoju, tatusiu. - odwróciłam się i ruszyłam w stronę schodów.
-Ty mała... - urwał, gdy złapał mnie tuż przy nich i pchnął na ścianę. - Nie prowokuj mnie !
-Chcę iść na górę.
-Co mie to kurwa obchodzi. - warknął. - Co to za przedstawienie ?
-Skoro nie potrafię zastąpić mamy to poszukaj innej ! Takiej, która będzie wstanie cię zaspokoić! - chciałam się ruszyć ale mnie zatrzymał.
-Chcę ciebie. - powiedział dając nacisk na każdą sylabę - I kto do cholery powiedział że mnie nie zaspakajasz ?
-Ty przed chwilą !
-Ty nic kurwa nie rozumiesz. - mówił rozwścieczony.
-To mi wytłumacz !
-Jay, przekładam cię przez kolano, manipuluję orgazmami, na okrągło powtarzam, że jesteś moja, najchętniej zamknąłbym cię w piwnicy i nikomu nie oddawał.. - spojrzał na mnie uważnie - Jak myślisz ? Jak wyglądał seks z twoją mamą ?
Przełknęłam głośno ślinę.
-Jestem strasznie zaborczy, Jay. Zwłaszcza jeśli chodzi o ciebie. Jeśli mnie kochasz, powinnaś to akceptować.
-Nie wiedziałam o tym zanim cię pokochałam.
Patrzył na mnie ze strachem w oczach czekając na to co dalej powiem:
-Ale nadal...nadal tak jest.
Wypuścił powietrze z płuc czując jakby ulgę a ja zarzuciłam mu ramiona na szyję.
-Nie umiałabym żyć bez twojego dotyku.- powiedziałam.
-Wiesz, że nie skrzywdziłbym cię, prawda ?
-Tak, ale...jestem czasem wystraszona. Nie byłam przygotowana na to.
-Teraz jesteś..?
-Jeśli muszę... - westchnęłam. - Kocham cię. Muszę być gotowa na wszystko.
Objął mnie mocniej.
-Przepraszam. - rzekł nagle.
Nie powiedział, a ja nie pytałam za co. Obawiałam się, że mówi o tym co niedługo nadejdzie...


         Leżałam naga wsparta o pierś Zayna, tymczasem gdy jego ramię obejmowało mnie mocno a dłoń gładziła plecy. Miałam na sobie jedynie majtki, on leżał całkowicie nago zlany potem po mocnym orgazmie.
-Ile jeszcze ? - zapytał cicho.
-Jakieś dwa, trzy dni. - odparłam wiedząc, że pyta o okres.
-O matko... - zamknął oczy - Kiedy ja ci się odwdzięczę za twoje dzisiejsze pieszczoty ? - uśmiechnął się delikatnie.
-Nie pogardzę masażem.
-Zgoda. - wsunął dłoń pod gumkę moich majtek i złapał mnie za pośladek. - Mm.. - mruknął.
-Hm?
-Zayn lubi.
Zachichotałam.
Spojrzałam na niego i przejechałam palcami po jego gęstej brwi. 
-Jak zaspakajała cię mama ?
Oblizał wargi wpatrując się we mnie uważnie.
-Teraz chcesz o tym rozmawiać ? - zapytał cicho.
-Mhm. 
Spuścił na moment wzrost.
-Lubiłem ją... - odchrząknął - Ciągnąć za włosy....Czasem podduszać...Związywać... - założył ramię za głowę - Nawet gdy tego nie chciała...Bałem się, że odejdzie ale...Kochała mnie. I akceptowała.
-Zmuszałeś ją ?
-To znaczy...Ona przychodząc do mnie wiedziała co będę chciał z nią robić, więc chyba jej to nie przeszkadzało. Tylko czasem marudziła...
-Chciała przychodzić czy jej kazałeś ?
-Chciała. - wpatrywał się w nasze splecione nogi - Zwykle to lubiła. W końcu zacząłem jej rozkazywać poza łóżkiem i...to ją drażniło. Ale wiedziała, że chcę dla niej dobrze. Raz się mnie nie posłuchała i... - zerknął na mnie - Sama wiesz.
Spuściłam wzrok zasznurowując usta.
-Jestem owocem gwałtu.- szepnęłam.
-Jay, nie mów tak... - położył się na mnie i pocałował delikatnie w nosek - Niczemu nie zawiniłaś. - mówił cicho.
-Ale to prawda... - w moich oczach stanęły łzy.
Zayn skrzywił się lekko i, żeby odwieść mnie od złych myśli wstał i powiedział:
-Pokazać ci coś ? 
Spojrzałam na niego.
Sięgnął po bokserki i nie czekając na moją odpowiedź podszedł do szafy. Otworzył ją i z jej głębokiego tyłu wygrzebał jakieś pudło. Wyciągnął z niego dwie aksamitne czarne wstążki.
-Co to ? - zapytałam podpierając się na łokciu.
-Zagramy w grę.
-W grę ?
-Mhm. - podszedł do łóżka - Zanim wyjaśnię ci zasady...będę musiał cię związać.

czwartek, 22 października 2015

His Inferno, Rozdział 53

Obudziłam się w nocy z jękiem.
Usiadłam i zdarłam kołdrę z piersi, mając wrażenie, że nie mogę złapać powietrza. Rozejrzałam się oddychając głęboko. Gdy poczułam na plecach ciepło, wiedziałam, że koszmar minął.
Zayn objął mnie ramieniem w tali i oparł mnie o swoje ciało, całując delikatnie za uchem.
-Zły sen ? - mruknął cicho. Wiedziałam, że jest okropnie zmęczony.
-Mhm. - jęknęłam - Nie chciałam cię budzić.
-Muszę być czujny, gdy mój kwiatuszek ma koszmary. - poczułam, że się uśmiecha.
Również to zrobiłam co cudem zauważył przez ciemność. Położył mnie na sobie i ponownie okrył kołdrą.
-Więc co za zmory cię budzą ? - rzekł cicho.
-Nie wiem...Nie pamiętam. - zamknęłam oczy. - Kocham cię, Zayn. I ufam ci. - coś zmusiło mnie by wypowiedzieć te słowa na głos. Byłam pewna, że mój koszmar związany był z podejrzanym wyjściem Zayna.
Przytulił mnie mocniej.
-Mój aniołek... - rzekł cicho całując mnie w czubek głowy.
Jego słowa odbiły się echem w mojej głowie, tymczasem gdy powoli odpływałam w sen.


          Następnego dnia szykowałam się do wyjścia z Anabel i Marthą. Gdy wycierałam mokre włosy Zayn był jeszcze w łazience. Również wychodził, ale z resztą chłopców kończyć mieszkanie, więc jego wyjście nie zapowiadało się być tak przyjemne jak moje.
Jednak on uważał inaczej.
Cieszył się, że robi coś co pomoże nam być na okrągło razem. I pewnie wolał to niż zakupy z kobietami.
No chyba, że kupujemy dla mnie bieliznę...
Odkładałam mokry ręcznik, gdy nagle telefon Zayna zaczął wibrować. Chciałam po niego podejść i sprawdzić kto to, ale nie zdążyłam zrobić dwóch kroków a on już był w dłoni Zayna.
Mężczyzna spojrzał na wyświetlacz i ponownie zniknął za drzwiami łazienki.
Zmarszczyłam brwi.
Po chwili zastanowienia powoli podeszłam do drzwi i przyłożyłam do nich ucho.
Cholera, nic.
Poczekałam jeszcze chwilę w tej pozycji, po czym wzdrygnęłam się gwałtownie gdy drzwi ponownie się otworzyły.
Spojrzałam nieco wystraszona na minę Zayna. Patrzył na mnie z uniesioną brwią, co nie wróżyło nic dobrego.
-Co robisz ? - zapytał spokojnie.
-Nic, ja...Ja szłam właśnie po suszarkę. - minęłam go by wejść do łazienki.
-Jest na biurku. - spojrzał na mnie.
-Oh... - wróciłam się.  - No tak. - zapomniałam, że już wcześniej ją sobie przygotowałam.
Ściągnął lekko brwi i w samych spodniach od piżamy przemierzył sypialnie by zajrzeć do szafy.
Jak zawsze mogłam napawać się widokiem jego umięśnionych ramion i pleców, ale byłam zbyt zdezorientowana.
-Kto dzwonił ? - zapytałam w końcu.
Spojrzał na mnie zaraz po tym jak ubrał T-shirt.
-Z uczelni.
Skinęłam głową. 
-Mhm... - westchnęłam przez nos.
Po prostu czułam, że przewraca oczami.
-Co się dzieje ? - zapytał,  gdy usiadłam przy biurku.
-Nic.
-Aniołku.
Odwróciłam głowę by na niego spojrzeć.
-Kocham cię. - rzekł cicho.
Nie odpowiedziałam, tylko odpaliłam suszarkę, żeby już go nie słuchać.


       -Jeszcze nie wiem, ale muszą być ciemne. Zayn nie lubi jasnych elementów w sypialni. - wzruszyłam lekko ramionami idąc razem z Marthą i Ann wzdłuż chodnika niedaleko bloku,w  którym niedługo zamieszkamy z Zaynem.
-Ciemne firanki ? - zdziwiła się Martha - Porozmawiam sobie z nim.
-Zayna nie przekonasz. - westchnęła Ann zerkając do torby - Tata lubi czekoladę ? Sądziłam, że woli waniliowe babeczki.
-I tak się ucieszy. Nie wiedzą, że coś dostaną. - odparła kobieta sięgając po balsam do ust.
Po dotarciu na miejsce okazało się, że Zayn i Austin wrócili po coś do apartamentu. 
-No trudno, wystygną im. - rzekła Martha siadając na wniesionej już kanapie.
Mieszkanie było prawie gotowe, została tylko kuchnia i możemy się z Zaynem wprowadzać.
-Nie wystygną, mogę im zawieźć. - powiedziałam wstając.
-Nie będziesz chyba specjalnie jechać ? 
-Cóż, nie czuję się zbyt dobrze. Chyba się przeziębiłam, więc nawet lepiej jeśli wrócę szybciej.  - sięgnęłam po pudełko gdzie zostało kilka babeczek i ruszyłam w poszukiwaniu taksówki.


       Wjechałam windą na górę. Położyłam babeczki w holu i zaczęłam zdejmować z siebie płaszcz i wszystkie swetry, które i tak nie uchroniły mnie przed zimnem. Gdy odwieszałam kurtkę usłyszałam rozmowę chłopców w kuchni.
-Byłeś już u niej ? - zapytał cicho Austin.
-Raz. - odparł Zayn - Jak na razie wszystko wskazuje na to, że będzie dobrze.
-Dobra jest ?
-Po jednym spotkaniu mogę stwierdzić, że jest świetna. Mój znajomy był u niej kilka razy, też jest zadowolony.
Zmarszczyłam brwi. Mówią o kobiecie.
-Julia nic nie wie ?
-Nic. I mam nadzieję, że tak zostanie.
-Musisz jej kiedyś powiedzieć.
-Wiem. - westchnął - Będziemy musieli poczekać ze ślubem.
Zasłoniłam usta dłonią. On żartuje ?
Cholera...Zayn ma kochankę.

środa, 21 października 2015

Sometimes, Rozdział 23

Dodaje częściej Sometimes, ponieważ mam zapisane dodatkowe rozdziały na "czarną godzinę" którą mamy teraz :(
Postaram się dodać niedługo His Inferno, nie myślcie tylko, że zapomniałam, ale mam dużo roboty ;c
Miłego czytania i przepraszam, że tak czekacie <3



-Co... - jęknęłam szybko wyjmując rękę. Okazało się, że trzymałam ją jedynie pod gumką spodni.
Byłam sama w łóżku. Moje ciało drżało, a serce biło szybciej. 
Miałam orgazm.
Ale jak ? 'Widocznie udało mi się zrobić to przez materiał majtek. No a podpaska? Nawet to nie przeszkodziło?
Do sypialni wszedł Zayn z tacką z jedzeniem. Spojrzał na mnie nieco zmartwiony.
-Co się dzieje ?
-Co ? - spojrzałam na niego szybko. Jak się dowie co zrobiłam to chyba mnie zabiję, zabronił mi. - Miałam..zły sen. - skłamałam. Nie mógł być zły skoro takie rzeczy się tu działy.
Ściągnął lekko brwi i postawił tackę na szafce nocnej.
-Jesteś cała mokra. - otarł dłonią moje czoło.
-Wiem.. 
-Co to był za sen ?
-Naprawdę nie pamiętam. - odparłam szczerze - Chyba nawet lepiej.
-Biedna. - cmoknął mnie w policzek. 
Zauważyłam, że miał na sobie luźne szare spodnie dresowe te same co wczoraj i czarny bezrękawnik.
-Co to ? - wychyliłam się by zerknąć na tacę.
-Jajecznica.
-A w kubku?
-Herbata. - wziął ostrożnie tacę i położył mi na kolanach.
-Zauważyłam, że lubisz robić śniadania. 
Uśmiechnął sie lekko.
-Możliwe. - sięgnął po pilota i zaczął skakać po kanałach.
Poczułam ulgę, ponieważ myślałam, że przez głowę nawet nie przeszła mu myśl o tym, że mogłam się masturbować.
-Gdy dojrzewałem prawie codziennie budziłem się w takim stanie jak ty teraz. - spojrzał na mnie - I też często nie pamiętałem snów. Ale nie były one złe.
Przestałam jeść.
Cholera. Domyślił się.
-Więc? - uniósł brew.
-Więc co..?
-Więc mnie okłamałaś. - musnął palcem mój policzek.
Spuściłam wzrok.
-Minęłam się z prawdą.
-To ma to samo znaczenie, kwiatuszku.  - zwilżył wargi - Ale jedz spokojnie. Za chwilę się tym zajmiemy.
-Nie mam apetytu...
-Musisz jeść.
-Nie chcę. Muszę wziąć prysznic. - odłożyłam tacę na szafkę nocną a gdy próbowałam wstać złapał mnie mocno za nadgarstek.
-Nie pozwoliłem ci odejść. - pociągnął mnie w swoją stronę.
-Mam okres. Muszę się odświeżyć.
-Za chwilę to zrobisz.
Jęknęłam gdy pociągnął mnie mocniej i wylądowałam na jego wyprostowanych nogach.
-Miałaś się nie dotykać.
-To nie moja wina. Samo tak wyszło.
-Widzisz ? Darowałbym ci to, ale wolałaś nic mi nie mówić.
Zsunął z mojej pupy dres. 
-Nie możemy tego załatwić jak normalni ludzie ? - zapytałam.
-Lubię te sposoby. - gładził mnie po pupie przez materiał ciasnych majtek. - Też to lubisz, kwiatuszku.
Miał rację. Miał cholera rację.
Czułam podekscytowanie, lekki niepokój ale też podniecenie. Przygryzłam wargę i nic nie odpowiadałam.
-Nie mogę ich zdjąć. - powiedział z przykrością ciągnąc za gumkę moich majtek - Więc inaczej się tobą zajmę.
Objął mnie  w talii i obrócił tak, że leżałam na plecach.  Spojrzałam na niego i poczułam ulgę. To był ten sam Zayn.
Tylko trochę bardziej podniecony.
-Boisz się? - upewnił się.
-Nie. - odparłam z lekkim uśmiechem.
Jego erekcja wbijała mi się w plecy. Nagle jego dłonie odsunęły materiał mojej koszulki ku górze odsłaniając piersi.
-Ah ! - pisnęłam, gdy zacisnął moje sutki w palcach.
-Ćśś. - zaczął je powoli masować.
-O mój...A ! 
-Nie wierć się. - uśmiechnął się szerzej. - Boli?
-Nie...nie wiem. - zamknęłam oczy - Troszkę.
Zwolnił uścisk.
-Za te twoje kłamstewka.
-Jesteś zły?
-Tylko za tamten orgazm.

-Nie kontrolowałam tego.
-Nie jestem zły na ciebie. - nachylił się i polizał lewy sutek.
Jęknęłam.
Wciąż palcami pieszcząc moje brodawki zaczął składać pocałunki na mojej szyi aż doszedł do podbródka.
Spojrzał mi w oczy.
Słodki Jezu, on jest taki....Ah.
Zacisnęłam uda, a on w tym samym momencie położył dłoń na mojej nodze.
-Nie,nie. - rozsunął je - Dojdziesz bez tego.
-Co ? Ale jak ?
-Zaufaj mi.
-Zayn, proszę...
-Wiem. Ale nie. - przytrzymywał moją nogę , drugą ręką pieścił prawą pierś a językiem lewą.
-No dalej, uda ci się.. - szeptał a mnie zalała fala orgazmu.
Odruchowo próbowałam zacisnąć nogi ale on przytrzymywał mi je.
-Nie, nie, proszę...
-Nie. - patrzył mi w oczy jedną ręką trzymając moje ręce a drugą przytrzymującą udo.
Dochodziłam tak bardzo pragnąc się dotknąć, ale mi nie pozwalał. To było okropne.
-Nie chcę ! Zostaw mnie ! - jęczałam.
Zaczęłam poruszać biodrami ale na marne. Orgazm nareszcie zaczął ustawać.
Gdy Zayn mnie puścił wstałam i zacisnęłam mocno uda. Zasłoniłam się koszulką i spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
-To ci się podoba ? Torturowanie mnie ?
Patrzył na mnie przez chwilę.
-Przesadziłem. - przyznał po chwili i również wstał.
Nie próbował mnie przytulać. Nawet nie podszedł.
I dobrze.
Patrzyłam na niego przerażona. 
-Na...następnym razem mnie zapytaj. - spuściłam wzrok - Jeśli będzie następny raz.
-Nie mów tak. 
-Możesz przestać mi rozkazywać ?
-Jay, ja taki jestem. 


18 lat wcześniej

        -Jay, stój!

-Musze zostać sama !
Złapał dziewczynę za ramię i szarpnął w swoją stronę. Wpadła na jego 190 centymetrowe ciało i spojrzała na jego wściekłą twarz.
-Prosiłem cię, żebyś tam nie szła.
-Tylko mnie pocałował. Wyrywałam się, sam widziałeś.
-A gdyby mnie nie było w pobliżu ? Dobierał się do ciebie!
Spuściła wzrok.
-Wiem...następnym razem będę uważać.
-Nie. Żadnych imprez, koniec. - złapał ją za rękę i zaczął iść w stronę domu.
-To tylko Jason!  Więcej tego nie zrobi.
-Jay. - spojrzał na nią ostrzegawczo co oznaczało "przymknij się".
-Gdzie idziemy ?
-Do domu.
-Nie chcę, tato jest pewnie pijany.
-Do mnie. - pociągnął ja mocniej tak, że szła obok niego.
-Au... - zaczęła masować czerwone miejsce na ramieniu w którym była jego dłoń.
Objął ją w tali i pocałował w czubek głowy.
-Przerażasz mnie. - powiedziała.
-Wiesz jaki jestem zazdrosny. Nie wybaczę sobie, jeśli ktoś mi cię odbierze. - westchnął - Wynagrodzisz mi to w łóżku.
-Nie mam ochoty na...
-Ale ja mam. Jestem cholernie zły.
-Czemu mi rozkazujesz ?
Zatrzymał się i spojrzał na nią.
-Nigdy...nigdy tego nie robiłeś....co z tobą ?
-Robiłem.
-Ale tylko w łóżku.
-Nie posłuchałaś się mnie. A tylko prosiłem.
-Pierwszy i ostatni raz.
-I widzisz jak to się skończyło. Masz się teraz słuchać, rozumiesz ?
Patrzyła  w jego zielono-czarne oczy w których była od dawna zakochana.
-Rozumiem. 
Szli dalej a ona zastanawiała się nad jego słowami.
-Już...już zawsze tak będzie ?
-Wkurzyłaś mnie. - przyznał - Nie wiem...może. Cholera, muszę coś zrobić.
Przez następne dwa dni dziewczynie ciężko było siedzieć na obitych pośladkach.







niedziela, 18 października 2015

Sometimes, Rozdział 22

Przebrana w luźny dres i z włosami spiętymi w niewielkiego kucyka na czubku głowy weszłam do ciemnego salonu. Jedynym oświetleniem był włączony telewizor wiszący na ścianie. Kanapa była rozłożona, znajdował się na niej koc i siedzący w rogu Zayn.
-Gotowa? - spojrzał na mnie z pilotem ręku.
Skinęłam głową.
-Wybrałeś film? - zapytałam cicho.
-Mhm. - odparł.
Usiadłam na fotelu, a on spojrzał na mnie z lekkim zdziwieniem.
-Nie siadasz ze mną ?
Nie odpowiadając powoli wstałam i usiadłam po drugiej stronie rozłożonej kanapy.
Podkuliłam nogi i spojrzałam w telewizor.
-To oglądamy? - zapytałam cicho, ale zorientowałam się, że na mnie patrzy.
Zadrżałam.
-Co? 
-Chodź bliżej. - zaproponował i oparł ramię na zagłówku kanapy. Zasznurowałam usta i zerknęłam na niego. 
Chyba nie mam wyjścia.
Przysunęłam się a on objął mnie ranieniem i cmoknął delikatnie w skroń. Zamknęłam oczy.
-Jesteś spięta. - zauważył cicho.
Nie odpowiadałam. 
-Ostry jestem,co ? - zapytał cicho. 
Skinęłam głową. 
-Przerażasz mnie czasem. - powiedziałam w końcu. Podniosłam wzrok i spojrzałam na niego. 
-Wiesz że tego nie chcę. 
-To nie zachowuj się tak.  - mówiłam - Nie możesz mnie traktować jak rzecz. 
-A traktuję ? 
-Czasami tak. 
-Czasami... - westchnął.
Zmarszczyłam brwi.
-Wiesz co, nie chcę niczego oglądać.
-Gdzie idziesz ? - patrzył jak wstaję.
-Na górę. Jestem zmęczona.
-Jeszcze nie idę spać.
-Ale ja idę.
-Stój. - powiedział a ja zatrzymałam się w wejściu do kuchni która była obok. - Nie udawaj, że jesteś zmęczona.
-Może nie mam ochoty niczego oglądać ?
-Może mam to gdzieś ?
-Może ja mam gdzieś twoje zdanie ?
-Czyżby ? Więc mogę iść spać teraz z tobą ?
-Idę spać do siebie.
Wstał natychmiast.
-Czyli mnie unikasz.
-Nie znoszę tych twoich zmiennych nastrojów!
-Cholera, to jaki mam być!
Nieśmiało cofnęłam się o krok.
-Taki...taki jak wtedy byłeś. W San Diego.
Wypuścił powoli powietrze przez nos i spuścił na moment wzrok.
-To nie San Diego, Jay.
Z oka popłynęła mi łza.
-A ty kim jesteś ? - szepnęłam.
-Jay.. - zaczął się zbliżać.
-Boję się. - cofnęłam się.
-Czego? - w jego oczach pojawiła się troska.
-Ciebie. Jestem tu sama a...a ciebie nie poznaję. Boję się.
-Jay. - opadły mu ramiona. - Króliczku.
Spuściłam głowę. On rozłożył delikatnie ramiona.
-Przytulisz mnie ?
Przestąpiłam z nogi na nogę bawiąc się skrawkiem bluzy. Wyglądałam co najmniej jak przestraszone dziecko.
-To ja.  - zwilżył wargi - Zayn. Tak?
-Który Zayn ? - łkałam.
-Twój. Stoi tu i cię kocha.
Przygryzłam wargę wciąż się wahając.
-Proszę, słonko. Brakuje mi cię. 
Zrobiłam nieśmiało krok w przód.
-Chodź do mnie, skarbie. 
-A jeśli nie chcę ?
Zamknął na moment oczy i przeczesał palcami włosy.
-Złamie mi to serce. 
-Nie zmusisz mnie ?
-Nie mogę cię zmuszać do miłości.
-Ale...ale ja cię kocham. - podeszłam do niego szybko i przytuliłam się.
Głaskał moje włosy i tulił do piersi. Oparł policzek o czubek mojej głowy.
-Gdy myślę o tym jak Jason odebrał mi twoją mamę... Jak zabrał mi moją Jay, jestem o ciebie strasznie zazdrosny. Czuję jakby ktoś miałby zaraz zabrać ciebie.
-Nie chcę nikogo poza tobą.
-Jay też nie chciała. - szepnął -  Ale to go nie obchodziło.
Wtuliłam się mocniej.
-Chcę spać.
-Film jutro?
-Film jutro.
-Znowu mnie przedrzeźniasz ? - zapytał biorąc mnie na ręce.
Wyłączył telewizor i wyszedł z salonu ze mną na rękach.
-Wniesiesz mnie po schodach? - zdziwiłam się.
-Dziewczyno, nie takie rzeczy nosiłem. - usłyszałam rozbawienie w jego głosie - Choćby twoją mamę w ciąży.
-Naprawdę? Spotykaliście się wtedy ?
-Rzadko.
Gdy weszliśmy do sypialni i położył mnie na łóżku mówił dalej:
-Czasami przychodziłem późnym wieczorem sprawdzić jak się czuję. Czasami była bardzo osłabiona, robiłem jej wtedy kolację, ścieliłem łóżko, zanosiłem do pokoju... - zapatrzył się w ścianę - Chciałem pomóc. Sama wiesz...
-Troszczyłeś się też o mnie. - położyłam głowę na jego ramieniu.
Uśmiechnął się.
-A później byłaś taką słodką dzidzią. - pocałował mnie w czoło.
-Już nie jestem?
-Na pewno nie dzidzią. Co do słodkiej zgodziłbym się.
Wstał i zdjął koszulkę następnie wsunął się pod kołdrę.
Zrobiłam to samo kładąc się obok niego. 
-Co robimy jutro?
-Jutro cię wymęczę.
Zadrżałam.
On nachylił się i odnalazł moje wargi. Zaczął je delikatnie ssać i przygryzać.
Jęknęłam a on pocałował mnie w czoło.
-Śpij. - szepnął.
Tak się stało po krótkiej chwili. A po otwarciu oczu zorientowałam się, że mam dłoń w majtkach.