środa, 2 października 2013

Akademik z Zaynem, Rozdział 18

Wciąż siedzisz na krześle w kuchni. Zwijasz się z zimna więc postanawiasz się czymś okryć. Boisz się teraz rozmawiać z Zaynem więc idziesz do salonu. Nie ma tam żadnego koca ani kołdry. Bierzesz jedną poduszkę i kładziesz się. W pokoju jest okropnie zimno. Podkulasz nogi i starasz się zasnąć. 

 Czujesz, że ktoś tobą porusza. Odchylasz lekko oczy. Pokój oświetla jeszcze światło małej lampki. Czujesz w końcu na sobie ciepło bawełnianego koca.

-Zayn ? - mruczysz.
-Ćśśś, śpij sobie, słoneczko - mówi po czym podnosi cię. 
-Gdzie idziemy ? - podejrzewasz, że nie chce dzisiaj spać z tobą w jednym łóżku, a przynajmniej w jednym pokoju.
-Do łóżeczka - całuje cię delikatnie w czoło.
-Mhmm... - znowu mruczysz i ponownie zasypiasz.
 Otwierasz oczy. Jesteś w sypialni. Masz na sobie spodnie od piżamy, podkoszulek, a do tego jesteś owinięta kocem. Musiało ci być naprawdę zimno. Zayn znowu się postarał. 
Kiedy sobie o nim przypominasz, orientujesz się, że mocno tuli cię do siebie. Wciąż śpi. Jak zwykle, lekko rozchylone usta i potargane włosy. Uśmiechasz się na jego widok. Obracasz się w jego stronę i całujesz delikatnie w tors. Nie masz pojęcia dlaczego ma na sobie jedynie spodnie. 
Po pocałunku, również się budzi.
-Cześć, misiu - wita się i całuje cię w czubek nosa.
-Przepraszam za wczoraj - spuszczasz wzrok kiedy przypomina ci się wczorajsza rozmowa.
-Nie, to ja przepraszam...Nie powinienem tak mówić.
-Wiesz, że nie zależy mi tylko na tym, prawda ?
-Tak kotku ... - wzdycha - Sam nie wiem dlaczego tak powiedziałem. Zapomnijmy o tym, dobrze ?
-Dobrze - znowu go tulisz.
-Kocham cię, maleństwo.
-Nie jestem maleństwo - marudzisz.
-Jesteś maleństwo. A przynajmniej moje maleństwo.
-Racja - chichoczesz.
Przez krótką chwilę milczy.
-(T.I) ? - mówi w końcu.
-Słucham ?
Przełyka głośno ślinę.
-Będziemy kiedyś mieli wspólne maleństwo ?
-O czym mówisz ?
-O dziecku...
-Już ? - zaczynasz się bać.
-Nie, nie.. - śmieje się - Ale kiedyś ?
-Na pewno.
-Serio ?
-Mhm.
-Serio serio ?
-Mhm.
-Ale serio serio serio ?
-Zayn... - zamykasz na chwilę oczy.
-Dobra, przepraszam. - kończycie przytulanie.
-Wiesz, że za tydzień już będziemy u ciebie ? - uśmiechasz się na tę myśl.
-Dokładnie za 5 dni, 8 godzin i... - patrzy na zegarek - 37 minut - dokańcza.
-Wow, dobry jesteś.
-Po prostu nie mogę się doczekać. - całuje cię z czoło - Śniadanko ?
-Z miłą chęcią - uśmiechasz się i wstajesz.
-Ej, czekaj na mnie - idzie za tobą do kuchni.

 -I jak płatki ? - pyta chłopak, siadając naprzeciwko ciebie.
-Pyszne - odpowiadasz, odkładając miskę - Co dzisiaj robimy ?
-A na co masz ochotę ?
-Na pewno nie na seks - wzdychasz - Muszę odpocząć i podejrzewam, że ty też.
-Racja - drapie się po policzku - Chyba muszę się ogolić.
-Chyba tak - chichoczesz - Czyli ty już masz zajęcie.
-Spokojnie, tobie też coś znajdziemy.
-Idziemy do salonu ?
-Po co ?
-Obejrzymy jakiś film - wzruszasz ramionami.
-Wiesz, że nie lubię telewizji.
-Nie mam pojęcia jak ty z tym żyjesz.
-Musisz się przyzwyczaić.
-To co ja niby mam robić u ciebie przez całe dwa miesiące ? Czytać książki ? - znowu się śmiejesz.
-Nie martw się, mam telewizor.
-Jej ! - klaszczesz w dłonie.
Słyszycie pukanie do drzwi. Do kuchni wchodzi pan Thomson.
-Widzę, że jesteście już przyzwyczajeni do nowej sytuacji - uśmiecha się przyjaźnie.
-Tak, jest dobrze - Zayn rzuca ci znaczące spojrzenie.
-Mogę pana na sekundę prosić do kabinetu ?
-Oczywiście. Stało się coś ? - pyta, wstając i idąc z Thomsonem do wyjścia. Od razu biegniesz za nimi.
-Nie, nie. Chodzi tylko o uroczystość zakończenia roku szkolnego i pożegnaniu uczennic, które wyjeżdżają na studia do innych uczelni.
-Oh, rozumiem. (T.I), dasz sobie radę sama ? - pyta cię chłopak, otwierając drzwi Thomsonowi.
-Tak, proszę pana. - przytakujesz jak "grzeczna uczennica".
-Proszę pana, mogę zamienić słówko z panną (T.I) ?
-Dobrze. Będę w gabinecie - mówi i zostawia was w drzwiach.
-Długo cię nie będzie ? -szepczesz, ponieważ jesteście na korytarzu.
-Postaram się wrócić jak najszybciej, okej ? - pyta, po czym całuje cię delikatnie. - Kocham cię - mówi i idzie w stronę gabinetu.

 Byłaś sama tylko przez 20 minut. Zayn wrócił szybciej niż się spodziewałaś.
-No hej, kotek - całuje cię namiętnie. - Tęskniłaś ?
-Troszkę - chichoczesz.
-Teraz jestem cały twój - muska nosem twój nos. 
Tą miłą chwilę przerywa dzwoniący telefon. 
-Kurwa, znowu ? - mówi i odbiera - Halo ?
-Kto to ? - mówisz tak cicho jak tylko potrafisz.
-Anderson - wyczytujesz z ruchu warg chłopaka. - Dobrze, niedługo będę - mówi po czym rozłącza się.
-Co znowu ? - wzdychasz.
-Anderson chce o czymś pogadać - wzrusza ramionami.
-Oh... - marszczysz brwi. - Ale czego chce Anderson o tej porze ?
-Sam nie wiem. Ale najdziwniejsze jest to, że mam przyjść do jej mieszkania.
-Co proszę ? - sama nie wiesz czemu, ale oburza cię to.
-Spokojnie, ona ma ze 100 lat ! - śmieje się. - Będę za godzinę - kieruje się w stronę wyjścia.
-Kiedy ?! - idziesz za nim.
-Mówiła że to ważne, a takie sprawy trwają zwykle więcej niż kilka minut.
-Okej.. - wzdychasz i wydymasz dolną wargę.
-O nie, tylko nie ta mina - mówi stanowczo.
-Ale Słoneczko będzie tęsknić - robisz słodkie oczy.
-(T.I), proszę - patrzy wszędzie, byle nie ta ciebie.
-Hmm ? - stajesz na palcach, żeby znowu na ciebie spojrzał.
-Oh, no dobrze, będę szybciej - poddaję się w końcu.
-Jej ! - zarzucasz mu ręce na szyję.
-Ale nie jestem pewien.
-Dobra, nieważne - kończycie się tulić.
-Kocham cię, słonko - całuje cię.
-Ja ciebie też - mówisz, a on po chwili znika.

 Zayna nie ma już prawie 2 godziny. Jak zwykle nie możesz do niego ani pisać ani dzwonić. Mówił, że będzie szybciej, a zamiast tego nie ma go o wiele dłużej. 
Owinięta kocem siedzisz na kanapie w salonie. Nagle słyszysz otwierające się drzwi. Po chwili do pokoju wchodzi Zayn.
W jego ślicznych oczach widać strach i przerażenie. Po jego pięknym uśmiechu nie ma śladu. Jest widocznie w wielkim szoku.
-Co się stało ? - pytasz wystraszona i podchodzisz do chłopaka.
-Anderson... - szepcze.
-Co ?
-Widziała jak..
-No co ?
-Widziała jak się całujemy..
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz