Co to w gołe był z facet ?!
Nie dotarło jeszcze do ciebie dzisiejsze spotkanie z tak zwanym Zaynem.
Nie dość, że pochodzisz z dobrej rodziny to jeszcze jakiś przygłup zadaje ci TAKIE pytania
Wściekła, rzucasz zakupy na ziemię i kładziesz się na kanapę. Ze złości ponownie gryziesz dolną wargę.
-Au ! - zrywasz się. To było tak mocne, że aż ją przegryzłaś - Kurwa mać ! - idziesz do kuchni i szybko wycierasz usta namoczoną chusteczką. W torbie zauważasz czerwone wino. Całkiem o nim zapomniałaś.
Z szafki wyciągasz szklankę i nalewasz sobie do pełna.
Ponownie rozsiadasz się na kanapie. Pijesz i pijesz, wciąż z tej jednej szklanki.
Ściągasz trzymetrowe szpile i odkładasz ją. Bierzesz butelkę do ręki i zaczynasz z niej pić.
Wiesz, że masz jutro pracę, ale jesteś na tyle zła, że możesz iść do niej nawet z kacem.
I tak się właśnie dzieję....
Dzwoni twój budzik. Jest dokładnie 5:00.
-O matko ! - krzyczysz, gdy zauważasz, że wciąż leżysz na kanapie z pustą butelką w ręku i z zakupami obok. Nawet nie zdjęłaś ubrania. Szybko zapominasz o tym całym Zaynie i biegniesz to łazienki.
Bierzesz błyskawiczny prysznic. Myjesz zęby, szczotkujesz włosy i lecisz do swojej sypialni. Z szafy wyciągasz pierwszą lepszą sukienkę. Zakładasz ją i jeszcze przez chwilę przeglądasz się w lustrze. Jest cała czarna z dużym dekoltem i jak większość twoich sukienek i spódnic, jest bardzo krótka.
Robisz lekki makijaż, czyli tusz, błyszczyk i trochę pudru. Zabierasz torebkę i klucze, a następnie idziesz do drzwi. Zauważasz, że twoje stopy są całe czerwone, ale nie masz wyjścia i ponownie zakładasz wysokie obcasy.
Chcesz już wyjść ale boisz się, że po drodze do pracy spotkasz Zayna. Jest dopiero 5:30 więc, pewnie jeszcze go nie będzie.
Otwierasz drzwi i jesteś w szoku.
-Dzień dobry, jak się spało ? - w drzwiach stoi Malik.
-Znowu ty ? - pytasz zrezygnowana.
-Odprowadzam cię do pracy. - wzrusza ramionami - Chodź - chce wziąć cię za rękę.
-Nie dotykaj mnie - robisz krok w tył.
-Okej - chowa ręce za plecy.
-I że też musiałam iść wczoraj do tego cholernego sklepu... - mówisz pod nosem gdy zamykasz mieszkanie - Idziemy - odwracasz się i idziesz do windy.
-Pozwoli pani ? - wciska przycisk przywołujący windę.
-Cóż na dżentelmen... - przewracasz oczami.
-Czemu aż tak źle mnie oceniasz ? - wchodzicie do środka.
-Jak cię widzą, tak cię piszą.. - wzdychasz.
-Źle wyglądam ? - pyta zdziwiony.
Mierzysz go od stóp do czubka głowy. Wygląda naprawdę seksownie; włosy w nieładzie, biała koszula i ciemne dżinsy. Mniam.
Wzdrygasz się.
-Czyli jest dobrze - uśmiecha się triumfalnie. Widzi, że naprawdę ci się spodobał.
-A tatuaże ? - Pokazujesz na rękę.
-Mam też tutaj - rozpina jeden guzik koszuli i pokazuje ci tors.
Wow, jest naprawdę umięśniony.
-Śliczne.. - drwisz sobie.
-Dziękuję - chowa ręce w kieszeniach.
-Zapnij to - wskazujesz na kołnierz koszuli.
-Po co ? - udaję, że nie rozumie.
-Wyglądasz jak idiota.
-Mówiłaś, że ci się podobają - patrzy na tatuaże.
-Zapnij.
-Zapiąć to mogę najwyżej ciebie - podchodzi bliżej, a ty uderzasz go z otwartej ręki w twarz.
-Pierdol się - mówisz gdy wychodzisz z windy.
-To też mogę ci zrobić - idzie za tobą i w ogóle nie zwraca uwagi na to, że go uderzyłaś.
Stoicie przed wyjściem. Zatrzymujesz się i znowu patrzysz na rozpiętą koszulę chłopaka.
-Jeśli ci przeszkadza to ją zapnij - szepcze i nie przestaje się uśmiechać.
Przełykasz głośno ślinę. Rękami wędrujesz do kołnierza chłopaka. Kiedy zapinasz pierwszy guzik delikatnie dotykasz jego torsu. Czujesz ciepło jego ciała. Przechodzi cię miły dreszcz. Zayn patrzy na ciebie z lekko rozchylonymi ustami.
Został ci ostatni guzik. Przekładasz go przez niewielką dziurkę materiału i jeszcze przyklepujesz.
-Gotowe - mówisz. Dłoń wciąż trzymasz na jego torsie.
-Wiesz, emm... - patrzy w dół - Możesz już zabrać rękę.
-Oh, no tak...
-A teraz jak wyglądam ?
-Bosko... - szepczesz, nie odrywając wzroku od pięknych oczu Malika.
-Idziemy ? - obejmuje cię w tali.
-Mhmmm..... - to jedyny dźwięk jaki potrafisz z siebie wydać. Jego dotyk bardzo na ciebie działa.
-Więc jednak... - mówi kiedy już wyszliście.
-Hmm ? - nie wiesz o czym mówi.
-Więc jednak ci się podobam.
-CO ?! - odsuwasz się szybko - Wcale nie... - patrzysz gdzieś w bok. Już cię nie dotyka, ale kolana dalej ci się uginają.
-Co dzisiaj robisz ? - pyta.
-Czemu pytasz ?
-Może się spotkamy..
-Nawet mnie nie znasz a chcesz się ze mną umawiać.-Więc poznamy się lepiej - uśmiecha się promiennie. Wygląda teraz tak seksownie że aż nie możesz się oprzeć.
-Okej.. - poddajesz się.
-Serio ?
-No co ?
-Zgodziłaś się ?
-No tak, zgodziłam - chichoczesz, ale szybko zasłaniasz usta.
-Piękny dźwięk - unosi kącik ust.
-To o której ? - zmieniasz temat..
-Odbiorę cię z pracy.
-Daleko mieszkasz ?
-Tak..
-Więc nie rób sobie kłopotu.
-Przyjadę - mówi stanowczo.
-Dobra... - wzruszasz ramionami - Kończę o 13:00.
-Jasne.
Idziecie niecałe 10 minut.
-Och, to tutaj - zatrzymujecie się pod dwudziestopiętrowym budynkiem. - Czyli przyjedziesz ? - pytasz z nadzieją.
-Oczywiście - całuje cię w policzek, czym cię bardzo zaskakuje - Miłego dnia - po tych słowach odchodzi.
-Dzięki... - mówisz i wchodzisz do środka. Sama nie wiesz czy dziękowałaś za jego słowa czy za ten przyjemny, pełen troski pocałunek.
Zaraz wracasz do rzeczywistości:
"Przecież to zwykły zboczeniec, dziewczyno ogarnij się !" - karcisz się w myślach.
-Panna (T.I) ? - słyszysz niski głos.
Odwracasz się i widzisz wysokiego mężczyznę, gdzieś po czterdziestce, ubranego w granatowy garnitur z czerwonym krawatem.
-Yyyy...Tak - odpowiadasz.
-Nazywam się Edward Smith, jestem kierownikiem naszego biura - podaje ci rękę.
-Och, no tak - wymieniacie uścisk dłoni. Zauważasz na jego palcu obrączkę. Teraz masz pewność, że przynajmniej on nie będzie się do ciebie dobierać.
-Miło mi panią poznać - pod jego wąsami maluje się przyjazny uśmiech.
-Nawzajem, panie Smith.
-Proszę do mojego gabinetu - otwiera ci drzwi.
-Dobrze, dziękuję - wchodzisz do środka.
7 godzin minęło szybciej niż się spodziewałaś. Najpierw krótka rozmowa z twoim nowym szefem, a później różne papiery, dokumenty itp.
Jedziesz windą na parter. Gdy z niej wychodzisz zauważasz Zayna, siedzącego na jednej z kanap.
Ogromnie cieszy cię jego widok, ale w ogóle po tobie tego nie widać.
-Znowu ty... - wzdychasz i idziesz do wyjścia.
-Ciebie też miło widzieć - otwiera ci drzwi i ponownie mierzy cię wzrokiem.
-Musisz się tak wpatrywać ? - pytasz oburzona.
-Ślicznie wyglądasz.
-I się zaczyna....
-Niby co ?
-To twoje uwodzenie !
-Myślałem, że ci się podoba.
Nic nie odpowiadasz, ponieważ ma rację; uwielbiasz te jego "czułe słówka".
-Więc, gdzie jedziemy ? - pyta i zatrzymuje się przy czarnym BMW. Podejrzewasz, że to x6.
-Nigdzie nie jadę, jestem głodna.
-Więc idziemy na obiad - wyciąga kluczyki.
-Co ty robisz ? - zatrzymujesz się.
-Jestem autem - wzrusza ramionami - Chodź - znowu otwiera ci drzwi.
-Mam wejść z obcym facetem do samochodu ?
-Nie zgwałcę cię....Jeszcze - ostatnie słowo mówi tak cicho, że prawie go nie słyszysz.
-Słucham ?-Nic takiego. - mówi szybko - Więc wsiadasz czy zostawisz mnie na pastwę losu z innymi kobietami w tym mieście ?
-O co ci teraz chodzi ?
-Wiesz, obiad mogę zjeść z pierwszą lepszą.
Czujesz ogromne ukłucie zazdrości. Sama nie wiesz dlaczego, ale nie możesz nawet myśleć o jakiejś innej kobiecie, jedzącej obiad z tym mega ciachem.
-Nie, to nie - zamyka drzwi i odchodzi.
-Czekaj - idziesz w stronę auta.
-Czyli zmieniliśmy zdanie ? - ponownie otwiera drzwi od strony pasażera.
-Po prostu jestem głodna - bronisz się i wsiadasz.
-Jasne... - szepcze.
-Jedź już, umieram z głodu..
-Dla pani wszystko - siada za kierownicom. W ogóle nie zwraca uwagi na to jak bardzo jesteś dla niego chamska.
-Dziękuję...
Chłopak chce już ruszyć, ale nagle coś zauważa.
-Będzie lepiej jak zapniesz pas - mówi.
-"Jeśli ci przeszkadza, to go zapnij" - powtarzasz jego słowa.
-Okej - wzrusza ramionami, sięga po twój pas i jesteś już bezpieczna.
Klepie cię jeszcze ręką po odsłoniętym udzie.
-"Gotowe" - robi dokładnie to co ty.
-Dupek.. - szepczesz.
-Dziękuję - mówi i włącza silnik.
Po minucie jesteście już na ulicach Londynu. Robi ci się trochę zimno. Zauważasz że na rękach i na nogach masz gęsią skórkę. Krzyżujesz ręce na piersi, starając się chociaż trochę ogrzać.
-Zimno ci ? - pyta Zayn, kiedy zatrzymujecie się na światłach.
-Odrobinę..
Odwraca się i sięga po skórzaną kurtkę, która leży na tylnym siedzeniu.
-Ubierz.
-Dzięki, wytrzymam.
-Ubieraj - nakazuje.
-Powiedziałam, nie dziękuję. - mówisz kiedy właśnie zmieniają się światła.
Zayn rusza i zatrzymuję się koło pierwszej restauracji.
Wychodzisz z samochodu i zauważasz na niej wielki napis "IBLEO" na tle włoskiej flagi.
Zayn podchodzi do ciebie a w ręku wciąż trzyma czarną kurtkę.
-(T.I), proszę, ubierz to.
-Jeszcze raz ci mówię.... - przerywasz ponieważ chłopak delikatnie popycha cię na samochód. - Ej ! - mówisz.
-Cicho... - bierze twoją lewą rękę i wkłada do jednego rękawa. To samo robi z prawą. Kurtkę zapina ci po samą szyję. Kiedy poprawia kaptur, rękami delikatnie dotyka najpierw twoich policzków, a później zimnego karku. Ma naprawdę przyjemny dotyk.
-Cieplej ?
-O wiele.. - przyznajesz z głupawym uśmiechem.
-Super - bierze cię za rękę i wchodzi do restauracji.
Jest cała zapełniona. Pewnie inni też przyszli na obiad, ale chyba nie zostali do tego zmuszeni...
Siadacie przy stoliku w kącie.
-Czemu tutaj ?
-Bo tak.
-To nie jest odpowiedź, chyba że masz 8 lat.
-Nie odpowiada ci ?
-Nikt nas tu chyba nawet nie widzi.
-To chyba dobrze - wyciąga telefon i portfel.
-Niby czemu ?
-Nie będę jeść obiadu, wiedząc, że połowa typów w tym pomieszczeniu rozbiera cię wzrokiem i dosłownie ślini się na twój widok,
-Ty to robisz od dwóch dni.. - wzdychasz.
-Ja mogę.
-Ale jak to "ty możesz" ? - dziwisz się.
-(T.I) - zaczyna i opiera łokcie o stół - Od wczorajszego dnia, a właściwie od chwili kiedy cię zobaczyłem - przerywa na chwile - Przypominam, że było to wtedy kiedy to TY rozbierałaś mnie wzrokiem. - mówi a ty się rumienisz - Wiedziałem, że jestem pierwszym facetem, który tak bardzo zawrócił ci w głowie. No chyba, że jesteś lesbijką, ale raczej nie wyglądasz mi na taką.
-Skąd możesz wiedzieć, że jesteś pierwszy ?
-Wyglądasz mi na dziewczynę z dobrego domu. Całe życie tylko książki, nauka, szkoła i duma rodziców. Czyli przeciwieństwo mnie. Zakładam, że jesteś jedynaczką.
-Racja... - przyznajesz, ale jednocześnie dziwisz się, że tak szybko cię rozgryzł.
-Daj mi skończyć - kontynuuje - Jesteś jedynaczką więc jesteś również oczkiem w głowie twoich rodziców. Tak zwana "córeczka tatusia". Sądząc po twoim wyglądzie, miał facet sporo kasy, więc dla córki kupił by nawet cały świat. Liczę ci jakieś...nie wiem, 6 lat studiów ?
-Emm... - poprawiasz się na krześle - Mam 18 lat...
-Słucham ?
-Mhm.. - przygryzasz dolną wargę.
-Teraz podobasz mi się jeszcze bardziej.
-Dlaczego ?
-Jesteś młodsza.
-A tak w ogóle to ty ile masz lat ?
-Trzydzieści.
-Słucham ?!
-Żartowałem.
-Uff... -kamień spadł ci z serca.
-A tak naprawdę to dwadzieścia trzy.
-Och...
-Spokojnie, lubię młodsze.
-Nie o to mi chodziło.
-A mi właśnie o to, skarbie.
-Nie mów do mnie "skarbie"
-Czemu ?
-Bo nie jestem twoją dziewczyną.
-Wielka szkoda... - wzdycha. - A chciałabyś nią zostać ?
-Kim ? Twoją dziewczyną ?
-Nie do końca...
-To kim ?
-Kimś naprawdę bardzo podobnym.
-O co ci chodzi ?
-Wiesz, nie szukam na razie partnerki do różnych romantycznych kolacji, randek, wspólnego oglądania filmów, itp....
-Więc co mi proponujesz ?
Podnosi na ciebie wzrok, oblizuje wargi i mówi:
-Bądź moją partnerką seksualną.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz