Miłego czytania :**
Zafascynowana stojącą przede mną osobą, czując jak mój puls przyspiesza zdołałam wyrzucić z siebie jedynie:
-Ammm...... - z szeroko otwartymi oczami błądziłam po czarnej opinającej mięśnie koszulce, pod którą zapewne mogłabym się schować jak pod kocem - Ammm..... - powtórzyłam i nerwowo podrapałam się po łokciu.
-Wpuścisz mnie, czy będziemy tak stać do wieczora ? - zapytał zachrypniętym, niskim głosem, który sprawił, że zawrzała we mnie krew.
-C-co ? - zamrugałam szybko.
Ciężko wzdychając, skrzyżował duże ramiona na piersi i odchylił głowę do tyłu.
-Chryste... - szepnął, a po chwili znowu na mnie patrzył - Rusz tyłek i wpuść mnie do środka.
-Ej ! - również skrzyżowałam ręce - Grzeczniej proszę.
Uniósł brew.
-Mhm. - zanim zdołałam cokolwiek zrobić jego ręka objęła moje nogi pod moimi pośladkami, a po sekundzie moje całe ciało leżało na jego dużych ramionach.
-Ej !
-Zamknij się. - nogą zatrzasnął za nami drzwi i wszedł do środka - Przytulna norka. - powiedział z uznaniem.
-To mój dom! - machałam nogami.
-Dla mnie to norka, chomiczku.
-Co ? Człowieku, puść mnie !
-Nie jestem człowiekiem. - poluzował uścisk, a ja spadłam na dywan - Ale jak wolisz. Gdzie śpię ?
Podniosłam się i oparłam plecami o ścianę w salonie, patrząc jak siada na moją kanapę.
-Śpisz ?
-Problem ze słuchem ? - oparł ramiona na zagłówku sofy i zaczął się rozglądać.
-To znaczy...emm....Nie przygotowałam ci miejsca, ale na górze jest sypialnia, więc jeśli chcesz...
-Świetnie. - przerywając mi, podniósł się z kanapy i skierował w stronę schodów.
-Ej, dopiero sprzątałam, zdejmij chociaż buty ! - wołałam za nim, a po chwili czarne glany wylądowały u moich stóp. - Glany ? - zdziwiłam się.
-W tym zabijam Koszmary, chomiczku. Przygotuj coś do jedzenia, jestem głodny.
Czułam jak wszystko wewnątrz mnie buzuje z wściekłości. Pisnęłam po czym przytupnęłam.
-Nie jestem chomikiem !
Jego odpowiedzią był dźwięk zamykanych drzwi.
-Ughh ! - zła i zdezorientowana poszłam do kuchni.
-Dziękuję ! - zawołałam za dostawcą chińszczyzny i zaczęłam rozglądać się za jego samochodem.
Gdy chłopak wzniósł się ponad ziemię i odleciał, zrozumiałam, że auto nie jet mu potrzebne, ale za to dostałam zamówienie o wiele szybciej.
Miło, że ci z tamtego świata żyją tu i pracują jak zwykli ludzie.
Z uśmiechem zamknęłam za sobą drzwi i pobiegłam do salonu. Wyjęłam pudełka z reklamówki i położyłam na stoliku do kawy, gdy tymczasem dobiegł mnie głośny dźwięk czyiś kroków.
-No w końcu. - usłyszałam obok siebie i zobaczyłam Strażnika.
-Boże ! - pisnęłam i odskoczyłam. - Wiesz, mógłbyś się chociaż ubrać... - zasłaniałam oczy dłonią.
-Mam ręcznik. - mówiąc to, otwierał jedno z pudełek.
-Em.... - przełknęłam ślinę - Trochę krótki ten ręcznik.......Coś ci widać.
-Hmm...Rzeczywiście. Masz trochę większy ?
Spojrzałam na niego i znowu zaczęłam piszczeć, po czym rzuciłam się na kanapę i schowałam twarz w poduszce.
-Po co go zdjąłeś ?! Załóż go z powrotem, błagam !
-Jesteś lesbijką ?
-Co ?! Jasne, że nie !
-Więc, czemu boisz się nagiego faceta ? Nie zjem cię.
Po krótkiej chwili odsunęłam poduszkę i zerknęłam na niego.
-O cholera ! - znowu się zasłoniłam - To jest.... - znowu zerknęłam - Jaki wielki !
Parsknął.
-Masz jakieś ubrania ? - znowu owinął ręcznik wokół bioder, tym razem wszystko zasłaniając.
Powoli odłożyłam poduszkę i przyjrzałam mu się ponownie.
-Żyjesz ? - pomachał do mnie.
-Ee ? - z otwartą buzią patrzyłam na pracę jego mięśni przesuwających się pod złocistą skórą przy każdym jego ruchu.
Był niewyobrażalnie potężny, rzeczywiście czułam się przy nim jak mały chomik. Jego gęste, czarne włosy były jeszcze wilgotne po kąpieli ( zaczęłam się zastanawiać jak zmieścił się w mojej wannie ) a pojedyncze kropelki wody spływały po niesamowitych mięśniach brzucha.
-Mamciu... - szepnęłam.
-Co ?
-Co ? - wzdrygnęłam się - T-tak, są tu jakieś ubrania. Mój przyjaciel coś zostawił, ale nie jestem pewna, czy będą dobrze leżały.
-Zobaczymy. - wzruszył ramionami.
-Ile masz wzrostu ? Dwa metry ?
-Trochę więcej.
-No co ty ?
-210 centymetrów. - puścił mi oczko, co było zaskakujące i oszałamiające. - A ty ?
-165 centymetrów. - chyba zakręciło mi się w głowie.
-A twój przyjaciel ?
-190, ale może się jakoś wciśniesz. - wstałam i minęłam go, by dotrzeć do schodów. - Spałeś ?
-Brałem kąpiel. Masz małą wannę. - mówił, gdy szliśmy na górę.
-Po co mi większa ?
Uszczypnął mnie w pośladek.
-Po to. Mieścisz go tam ?
-Ej ! - pacnęłam go w dłoń. - Nieważne, chodź.
Weszliśmy do sypialni, a ja poszłam prosto do szafy. Przykucnęłam i otworzyłam dolną szafkę, z której wyjęłam czarne spodnie dresowe i szarą męską bokserkę. Domyśliłam się, że będzie odsłaniać sporo jego ciała, ale to chyba nie będzie mi przeszkadzało.
To będzie sama przyjemność.
-Proszę. - podałam mu ubrania i patrzyłam jak je ode mnie odbiera -Wypadało by podziękować.
Parsknął.
-To ty powinnaś dziękować, że tu jestem.
-Nie wydaje mi się. - usiadłam na łóżku, gdy tymczasem on zakładał bokserkę.
-Przyzwyczaisz się do mojej obecności. - chwycił za klamkę drzwi.
-Nawet nie wiem jak masz na imię.
Zatrzymał się w pół kroku i spojrzał na mnie przez ramię.
-Zayn. - rzekł.
Uśmiechnęłam się delikatnie.
-Judy Peterson.
Skinął głową.
-Lepiej ?
-Troszkę. - odparłam.
Zniknął za drzwiami i poszedł do łazienki, a ja zeszłam na dół by przygotować chińszczyznę.
To będzie długi dzień...
To będzie długi dzień...