sobota, 19 października 2013

Akademik z Zaynem. Rozdział 29

Wchodzicie z Zaynem do szpitala.
-Które piętro ? - pytasz.
-Chyba drugie, nie jestem pewien.
-Dobra, chodź. - idziesz w stronę schodów.
-Nie ! Windą będzie szybciej - bierze cię za rękę i oboje idziecie do windy.
Drzwi się rozsuwają. Wychodzi z niej młode małżeństwo. Kobieta jest ciąży. Mniej więcej w ósmym miesiącu. Ale czy to w ogóle ważne ?! Z nerwów obserwujesz dokładnie wszystko.
Są lekko zdziwieni gdy was zauważają:
Ty - pobita, okaleczona i bardzo młoda.
Zayn - Widocznie od ciebie starszy.
Niechętnie puszcza twoją rękę, gdy zauważa ich niepokój.
Wchodzicie do środka. Wciskasz dwójkę i opierasz się o ścianę.
-Strasznie trzęsą ci się ręce - obejmuje cię, ponieważ jesteście sami.
-Wiem...Jestem zdenerwowana - wtulasz się - Czekaj ! - odskakujesz i przeglądasz się w lustrzanych ścianach.
-Co się stało ?
-Sprawdzam, czy puder i podkład się jeszcze trzymają. - zauważasz pod okiem czerwone nacięcie i siniaka - Cholera.... - wyciągasz z kieszeni puder i wszystko poprawiasz.
-Czy to moja kurtka ? - dziwi się.
-Jest taka cieplutka... - chowasz puder i znowu wtulasz się w chłopaka.
-Aww... - mówi gdy drzwi windy się otwierają. - Dobra, ogarnijmy się panno (T.I) - odsuwa się od ciebie.
-Oczywiście, panie Malik - wychodzicie i idziecie do sali 49.
-49, tak ? - upewniasz się.
-Tak.
-Czemu nie 69 ? - wzdychasz.
Zatrzymuje się i patrzy na ciebie.
-Naprawdę ? Myślisz o seksie w takiej chwili ?
-Przepraszam... - idziecie dalej. Na końcu korytarza zauważasz swoją mamę.
-(T.I), kochanie ! - przytula cię. Jest widocznie zestresowana. - Witam pana - mówi do Zayna.
-Wystarczy Zayn - uśmiecha się przyjaźnie.
Patrzy na ciebie zdziwiona.
-Dobrze - również się uśmiecha.
-Co z babcią ? - zmieniasz temat.
-Jeszcze nie wiemy, tata rozmawia z lekarzem - wyciera kolejną łzę chusteczką.
-Oj, nie płacz, wszystko będzie dobrze - znowu ją przytulasz. Nagle podchodzi do was twój tata.
-Cześć skarbie - całuje cię w czoło - Dzień dobry, panie....
-Zayn. - poprawia go chłopak.
-Cześć Zayn - powtarza.
-Co mówił lekarz ? - zmieniasz temat ponieważ sytuacja robi się nieco dziwna.
-Na razie nic nie mogą obiecać, ale za godzinę powinniśmy wszystko wiedzieć.
-Jak do tego doszło ? - pyta Zayn.
-Sama nie wiem, po prostu rozmawiałyśmy, nagle zaczęła się dusić i trzymać za serce, a później straciła przytomność... - tłumaczy mama, która wciąż wyciera gorące łzy.
-Jezu... - zasłaniasz usta ręką.
-Na razie usiądźmy, napijmy się czegoś i czekajmy.
-Masz racje tato, chodźmy - kierujesz się w stronę krzeseł.
-A właściwie.... - zaczyna twoja mama - Co wy robiliście o 5:00 rano ? Nie spaliście ?
Nie spodziewaliście się takiego pytania. No ale w sumie mogliście to przemyśleć....
-My...emm.....- jąka się Malik.
-Wiesz, zrobiło mi się niedobrze, więc pobiegłam do łazienki i zaczęłam wymiotować. Obudziłam wtedy Zayna.
-Zayna ? - dziwią się.
-Tak, pozwoliłem (T.I) mówić do siebie po imieniu, żeby czuła się swobodniej  - wyjaśnia szybko - W końcu mamy spędzić razem całe 2 miesiące, chyba nie zniósłbym ciągłego "Panie Malik".  - śmieją się wszyscy, łącznie z tobą.
-Jak mówiłam, Zayn mnie usłyszał, później poszliśmy do kuchni, żebym mogła napić się wody i wziąć tabletki - czujesz się tak dobrze gdy przy rodzicach możesz mówić do niego po prostu "Zayn".
-Już ci lepiej ?
-Tak mamo, zdecydowanie - zdejmujesz kurtkę i kładziesz ją sobie na kolanach.
-To twoja kurtka ?
-Em....właściwie to moja. (T.I) swoją....
-Zarzygała ?
-Tato ! - upominasz.
-Dobra, przepraszam - śmieje się. - Skoro jesteście sobie po imieniu... - wyciąga do Zayna rękę -Matt - przedstawia się.
-Miło poznać - żartuje.
-A właściwie to dlaczego wymiotowałaś ? Piłaś coś ? - panikuje "Matt".
-Wczoraj wieczorem. - mówi Zayn.
-Zayn ! - syczysz.
-Powinni wiedzieć - wzrusza ramionami - Nie upilnowałem (T.I) i wymknęła się z domu. Poszła na imprezę do jakiegoś "przyjaciela" w nocy.
-Wróciłam wieczorem...
-Czy to ważne ? - piorunuje cię wzrokiem, czego nie powinien robić przy twoich rodzicach.
-Więc jednak piłaś ?! - oburza się - (T.I), przecież o tym rozmawialiśmy !
-Nie, to była moja wina - Malik bierze wszystko na siebie.
Nic nie rozumiesz....Najpierw się wygadał, a teraz cię broni.
-Zawiodłem się, i to bardzo... - Wzdycha Matt, a ty ze wstydu spuszczasz głowę.
Sytuacja robi się trochę napięta, więc twoja mama widocznie chce ją rozluźnić:
-Elena - przedstawia się szybko i również wymienia z Zaynem uścisk dłoni.
Nagle Elena robi coś, czego w ogóle byś się nie spodziewała:
-O, (T.I) ! Skąd masz taki piękny pierścionek ?
-Yyyy...... - patrzysz na dłoń. - Prezent urodzinowy - tłumaczysz.
-Od kogo ? - pyta Matt.
-Ode mnie..
-Naprawdę Zayn ? - Elena jest jednocześnie zachwycona i zszokowana. - Pewnie był bardzo drogi.
-Właśnie Zayn, ile kosztował ?
-Już sam nie pamiętam ceny...
-Powiedz.
-(T.I), proszę...
-Właśnie skarbie, daj spokój. - szturcha cię mama.
-Dobra, nie ważne. Jak się czuje babcia ? - pytasz lekarza, który właśnie do was przychodzi.
-Dalej jest nieprzytomna i..... - patrzy na twoich zdenerwowanych rodziców - Mogę pana prosić ?
-Oczywiście - mówi Matt i idzie do lekarza.
Przez kilka minut rozmawiają. Doktor był podejrzanie zestresowany. Nie wiesz o co chodzi...
Nagle do was wraca. Oczy ma załzawione. Jest równie w wielkim szoku.
-O co chodzi ? - zrywa się Elena.
-Elizabeth.....Ona...Potrzebuje przeszczepu nerki, natychmiast - mówi w końcu - Musimy wyznaczyć dawcę....
-Ja to zrobię, jestem jej córką ! - decyduje się twoja mama.
-Nie kochanie, wiesz, że twoja jedna nerka jest zbyt słaba, możesz umrzeć... - wzdycha - Ja to zrobię.
-Co ?!  Nie, nie możesz ! - do jej oczu znowu napływają łzy.
-Przykro mi kochanie, już potwierdzone.. - do korytarza wchodzi trzech lekarzy i siedem pielęgniarek.
-Nie możesz tego zrobić ! - chce do niego podejść ale dwóch lekarzy ją przytrzymuje.
-Panie [twoje nazwisko], zapraszamy na sale operacyjną - mówi jeden z nich.
-Ja.... - również zaczyna płakać - Kocham was, dziewczynki - mówi do twojej mamy i do ciebie.
Jesteś w szoku. Razem z Zaynem nie wiecie o co chodzi.
-Nie ! - Elena pada na kolana i zaczyna głośno szlochać.

                                                     *12 godzin później*  

 Gdy twój tato poszedł na operacje, postanowiliście z Zaynem odpocząć i wrócić do domu. Lekarze mówili że operacja zajmie nawet cały dzień.                                                            
Teraz wracacie do szpitala. Jest wieczór. Twoja mama również w nim jest.
-Mamo, co się dzieję ? - łapiesz ją za ramiona. Wygląda okropnie. Cała zapłakana i zmęczona. - Wciąż tu jesteś ? Dlaczego nie wróciłaś do domu ?
-Nie mogłam zostawić twojego taty.... - chowa twarz w dłoniach.
-Czemu płaczesz ? Wszystko będzie dobrze - pocieszasz ją promiennym uśmiechem - Tata odda babci nerkę i wszyscy wrócimy do domu.
-Kochanie... - obejmuje twoją twarz dłońmi - Ty nic nie rozumiesz. - wciąż płacze.
-Co mam rozumieć ? - marszczysz brwi.
-Twój tata umarł...

3 komentarze:

  1. Coooooooo ????? boże !!!!!!!! jak to ??? pisz proszę szybko !!!!!! muszę wiedzieć co będzie dalej zrobię wszystko !! tylko pisz szybko !!!! Boskie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. czemu on umarł? nie,jak to? czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń