wtorek, 8 lipca 2014

Sweet Dremas, Rozdział 47

Postanowiłam za namową Bena pojechać do apartamentu Zayna. Mężczyzna wiedział, że "gospodarz" może zaraz wrócić, ale widział w jak okropnym jestem stanie, więc nalegał bym nie wracała do siebie.
Zaraz po zaparkowaniu wypadłam z samochodu wymiotując na ulicę. Gwałtownie przytrzymałam włosy, nie myśląc o obecności ochroniarza ani szofera, oraz przechodniów.
Ben podał mi butelkę wody, gdy skończyłam. Później, nie zważając na to co do mnie mówi poszłam do apartamentu Zayna....
...chwila, ja  w p a d ł a m , do apartamentu Zayna potykając się o własne nogi. Leżałam na marmurowej podłodze i płakałam, a łzy skapywały z mojego nosa, podbródka i policzków. Zwymiotowałam ponownie, ale tym razem dowlokłam swoje ciało do najbliższej łazienki. Klęcząc i wycierając usta spojrzałam na kwiatka w doniczce, który stał przy wannie. Z krzykiem na ustach przewróciłam go słysząc jak doniczka roztrzaskuje się na podłodze. Później poszłam do gabinetu Zayna.
-Pierdolony prezes. - syczałam przez zęby, targając w dłoniach jego dokumenty, które były rozłożone na biurku. Po chwili namysłu wszystko stamtąd zwaliłam ruchem jednej ręki (no, prawie wszystko) po czym spojrzałam na nasze zdjęcie zrobione na plaży w Georgi. Sięgnęłam po nie i rzuciłam o podłogę, patrząc jak ramka rozpada się na kawałeczki.
To samo mniej więcej zrobiłam w jego sypialni.
Rozwaliłam wszystkie zdjęcia, przewróciłam wazony z kwiatami, które mi dawał, porozrzucałam wszystkie poduszki z jego łóżka, a pościel wylądowała gdzieś w koncie. Z szafy wyrzuciłam jego najdroższe garnitury i wylałam na nie czerwone wino, klnąc głośno i płacząc.
Do głowy przyszedł mi pewien pomysł...
Pobiegłam do Pokoju Zabaw. Z jednej z szafek wyjęłam to co nas połączyło:
Kontrakt.
W jego gabinecie znalazłam czarny marker. Na stronie tytułowej napisałam dużymi literami: TYLKO TYM DLA CIEBIE BYŁAM !, po czym położyłam go w kuchni na blacie razem z pierścionkiem zaręczynowym.
Czułam jak huczy mi w głowie. Położyłam się na sofie w salonie i skuliłam się w kłębek.
-Tatuś nas nie chce, kochanie... - szeptałam, myśląc o moim małym kamyczku brzuszku - Tatuś już nas nie kocha. 



Gdy się obudziłam zauważyłam, że światło na górze jest zapalone, chociaż pamiętam, że wszystkie wyłączyłam. Z bólem brzucha i głowy poszłam na górę, a dokładniej to do miejsca skąd dochodziło ciche szlochanie co świadczyło o tym, że...
....Elena wyszła ze szpitala.
Co robiła tutaj ? Zapewne Zayn brał kąpiel, gdy tymczasem ona czekała na niego w jego gabinecie do którego właśnie szłam. Wsunęłam głowę by zobaczyć płaczącą Elenę.
Zayn siedział na krześle przy swoim biurku. Nigdzie nie było śladu żadnej kobiety, był sam. Przecierał oczy, szlochając jak małe dziecko. Przetarł oczy po czym spojrzał na jakiś dokument.
To był kontrakt, który zostawiłam w kuchni. Po chwili zerknął na coś świecącego co trzymał w drugiej dłoni. 
Był to mój pierścionek...
Położył na nim usta i zacisnął powieki. Tak bardzo płakał. Tak bardzo cierpiał. Nie wiedział, że nadal u niego jestem. W salonie było ciemno, więc pewnie pierwsze co zrobił gdy wszedł do mieszkania do poszedł na górę, a nie zauważył mnie na kanapie.
W ciszy wycofałam się i poszłam do sypialni i odnajdując w koncie zwiniętą pościel zdjęłam spodnie i w samej koszulce położyłam się na łóżku, oczekując chociaż odrobiny snu.
Niech sobie popłaczę. Też zasłużył za to co mi zrobił. Głaskałam się po brzuchu i myślałam o tym co przyniesie przyszłość...



Było mi gorąco. Bardzo gorąco.
W pokoju wciąż panował mrok i wzdrygnęłam się, gdy poczułam na sobie czyjeś ręce.
-Zostaw ! - taka była moja pierwsza reakcja. 
Machnęłam ręką, gdy nagle coś błysnęło na moim palcu. Dotknęłam szybko tamto miejsce.
Mój pierścionek.
-Zayn, to ty ?
-Dlaczego do mnie nie przyszłaś ? - szeptał, całując delikatnie mój policzek i wtulając swoje ciało w moje. - Bałem się, że sobie poszłaś.
-Nie dotykaj mnie. - znowu łzy.
-Ćśś... - wytarł je i pocałował delikatnie moje usta.
-I weź ten pierścionek.
-Jest twój. - przytrzymał mnie mocniej - Tak samo jak moje serce.
-Nie masz serca. Nie po tym co mi zrobiłeś.
-O czym ty mówisz ?
-Zdradzałeś mnie z Eleną. 
Podniósł się i zapalił lampkę nocną. Gdy spojrzałam na jego twarz byłam w szoku; potargane włosy, czerwona twarz i oczy, opuchnięte wargi, krople potu.
Musiał naprawdę długo płakać.
-Jak możesz tak mówić ? - głos miał ochrypły, prawie niesłyszalny.
-Poroniła twoje dziecko, słyszałam w szpitalu.
-Moje dziecko ?! - otworzył szeroko oczy - Sądzisz,że uprawiałem seks z Eleną ?!
-Tak.
-No to masz rację. - spoważniał - Dwa lata temu. - dodał.
-To nie jest śmieszne.
-Czy ja się śmieję ? Nie dotknąłbym Eleny, ale twoje życie było zagrożone więc musiałem być przekonujący. Ale nigdy w życiu nie poszedłbym z nią do łóżka po tym jak odnalazłem ciebie !
-Więc czemu Pablo tak bardzo płakał ?! - podniosłam się - Czemu oskarżał  c i e b i e  o śmierć dziecka Eleny ?!
Zgarbił się i spojrzał na mnie jakbym właśnie go uderzyła. Czułam się winna, ale musiałam znać prawdę.
-Zanim cokolwiek powiem, musisz wiedzieć, że to nie jest moje dziecko. - powiedział cicho - Elena jest w czwartym miesiącu, a dziecko przeżyło.
-Czwartym ?
-A do nowego Jorku przyjechała miesiąc temu. 
-Czyli to...
-Jest dziecko Pabla. - dokończył - Obwiniał mnie, ponieważ Elena dowiedziała się o naszych zaręczynach i katowała się tabletkami. Wczoraj wieczorem przedawkowała i trafiła do szpitala. Przez to jej ciąża była zagrożona - mówił wolno - Ale teraz jest wszystko w porządku. Rozmawiałem z nią. Wróci do Pabla a my zaczniemy nowe życie z  n a s z y m  dzieckiem.
Otworzyłam oczy jeszcze szerzej.
-Skąd wiedziałeś ? - wyszeptałam.
-Widziałem jak zdjęcie USG wypada z twojej kieszeni, gdy wychodziłaś ze szpitala. Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jesteś w ciąży ?
-Mówiłeś, że nie chcesz jeszcze dziecka.
-Gdy zobaczyłem zdjęcie, zmieniłem zdanie. - uśmiechnął się lekko.
-Więc...więc się cieszysz ?
-Jak cholera. - wyszczerzył zęby - No chodź tu do mnie.
-Zayn... - jęknęłam i wpadłam mu w ramiona. Czułam ulgę, z powodu tego, że jednak nie był ojcem dziecka Eleny, i że cieszy się z powodu  m o j e j  ciąży.
W końcu pech nas opuścił.




Cała Ameryka wiedziała już, że urodzę kolejnego właściciela (bądź właścicielkę) Goldman Sachs. Właście trwało nasze przyjęcie zaręczynowe, które okazało się prawdziwym sukcesem.
-Obiecuję, ostatni raz. 
-Eliot, jeszcze nie kopie. - chichotałam.
-Proszę. - chłopak złożył ręce jak do modlitwy.
-Okej. - westchnęłam i przybliżyłam się.
-Jej ! - położył dłonie na moim brzuchu - Mała Jay chyba jeszcze śpi. - powiedział pieszczotliwe.
-Skąd wiesz, że to "mała Jay" ? Może będzie "mały Zayn" ?
-Wątpię. Coś czuję, że to dziewczynka.

Zachichotałam, wygładzając czerwoną sukienkę, gdy nagle ktoś złapał mnie za ramię.
Czując znajomy dotyk spodziewałam się, że to Zayn, ale...
-Witaj Jay. - zapomniałam, że Christopher jest jego rodzonym bratem i mają naprawdę podobną budowę ciała, wliczając między innymi ręce.
-Cześć, Chris. - przywitałam się - Jak się bawisz ?
-Będzie lepiej, jeśli zaproszę cię do tańca.

-Och. - uśmiechnęłam się - Z miłą chęcią.
Poszliśmy na parkiet. Piosenka była dosyć wolna, ale nie romantyczna, więc Zayn nie musiał o nic czepiać się brata.
-Jak się czujesz ? - spytał Chris.
-W porządku, dziękuję. Mały daje mi popalić, ale jakoś to znoszę.
-O tym właśnie chciałem z tobą porozmawiać.
Zmarszczyłam brwi, słysząc jak zniżył ton. Jakoś dziwnie spoważniał.
-O twoim dziecku. - wyjaśnił.
-Nie rozumiem, Chris.
-Jay, nie chcę ci psuć nastroju ale powinnaś to wiedzieć. Mój brat by mi nie uwierzył, więc... - spojrzał kontem oka na Zayna rozmawiającego z ojczymem po czym zwrócił swoje ciemne oczy ku mnie - Młodszy brat mojego znajomego jest ochroniarzem w jednym z prywatnych szpitali psychiatrycznych.
-Co to ma wspólnego z moją ciążą ?
-Cóż, niedawno uciekła z niego pewna pacjentka. - przybliżył usta do mojego ucha - Amelia.
-Kim jest Amelia ?
-Opowiadałem ci o niej. Była jedną z tych marionetek Zayna. Jak mówiłem, podle ją porzucił co doprowadziło dziewczynę do szaleństwa więc wylądowała w psychiatryku. Teraz uciekła i szuka ciebie.
Zatrzymałam się w tańcu.
-Mnie ?
-Dowiedziała się o twojej ciąży. W celi trzymała różne zapiski i z tego co wiem, zamierza znaleźć ciebie i... - rozejrzał się - Zabić twoje dziecko.


2 komentarze:

  1. NIESAMOWITY ROZDZIAŁ!
    TY JESTEŚ NIESAMOWITA
    CUDOWNIE PISZESZ :)
    czekam na następny rozdział Sweet Dreams oraz His Inferno :)

    OdpowiedzUsuń