-Jak ci idzie szukanie tematu na pracę ? - zapytał, podczas naszej pogawędki.
-Na razie stoję w miejscu i szukam promotora. A tobie ?
-Znalazłem promotorkę i chyba już wiem o czym napiszę. - powiedział, ukazując szereg białych zębów w szerokim uśmiechu.
-Promotorkę ? Kogo ?
-Profesor White. Proponuje bym napisał o "pożądaniu na średniowiecznym dworze". - zachichotał - Zastanawiam się nad tym, ponieważ może mi wiele pomóc. Zna się na tych sprawach.
-Domyślam się. - uśmiechnęłam się lekko.
Travis spojrzał na wyświetlacz telefonu, po czym schował go do kieszeni.
-Lepiej już wejdźmy. Malik przyjdzie za trzy minuty.
Jak zawsze wpuścił mnie pierwszą do sali.
-Gotowa na twoje "ulubione" zajęcia z "ukochanym" profesorkiem ?
Wzdrygnęłam się.
Stary, nawet nie wiesz jak bardzo.
-Może dzisiaj humor mu dopiszę i nie będzie cię nękał. Czasami myślę, że powinnaś złożyć na niego skargę o ciągłe "przypierdalanie się". - spojrzał na mnie nagle - Przepraszam. Nie powinienem się tak wyrażać, domyślam się, że nie lubisz przeklinania.
-Nie za bardzo. - uśmiechnęłam się cierpko - Ale w porządku.
-Nie przeklinam zwykle. Tylko wtedy gdy jestem zły.
-Nie musisz się mną przejmować.
-Ten facet działa mi na nerwy. - usiadł obok mnie.
-Więc czemu jesteś jego asystentem ?
-Julio, nie chodzi o to, że go nie lubię, tylko o to jak cię traktuje. Wtedy mam ochotę mu przyłożyć.
Zaśmiałam się.
-Skoczymy dzisiaj na kawę w czasie przerwy ? - zaproponował.
-Jasne. Zjadłabym jakieś ciasto.
-Ja tak samo.
Zachichotaliśmy, gdy nagle do sali wszedł Zayn zamykając za sobą drzwi. Poprawiając okulary, otworzył teczkę i zaczął przeglądać jakiś dokument. Położył wszystko na biurku po czym z westchnieniem odwrócił się do nas i oparł o duże biurko.
-Witam wszystkich. Macie szczęście, dzisiaj nie będzie pisania.
Wszyscy odetchnęli z ulgą. Kilku chłopców przybiło sobie piątkę, a inni podziękowali profesorowi. Kiedy wszyscy przez te kilka sekund byli zajęci sobą, mężczyzna spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. Odwzajemniłam uśmiech, czując, że się rumienię i spuściłam wzrok.
( Uwaga ! Historia o której będzie opowiadał Zayn jest prawdziwa ;> )
-Sądzę, że słyszeliście o Dantem i Beatrycze. - zaczął.
Jak zawsze Caroline pierwsza podniosła rękę. O nie małpo, ja też ich znam.
Również podniosłam rękę, czego nigdy tutaj nie robiłam. Zdziwiony Travis patrzył z wyczekiwaniem na Zayna, który z uśmiechem zwrócił się do mnie, ignorując Caroline.
-Proszę, panno Peterson. - rzekł, krzyżując ramiona na piersi.
-Beatrycze Portinari i Dante Alighieri spotkali się w młodości, jeszcze jako dzieci. Dante był starszy od Beatrycze, więc ich znajomość szybko się skończyła. Dante kochał dziewczynę z daleka. Spotkali się jeszcze raz, na moście Trójcy Świętej, gdy Dante był już dojrzałym mężczyzną, a Beatrycze młodą kobietą.... - przerwałam, gdy dotarło do mnie dlaczego ten temat wybrał na dzisiaj Zayn.
-Znakomicie. - powiedział z uznaniem, po czym przeniósł wzrok na resztę osób - W wieku 24 lat Beatrycze umiera i trafia do Raju, w przeciwieństwie do Dantego, który wylądował w Piekle. Wirgiliusz, przyjaciel Dantego pomógł przejść Beatrycze przez Piekło by mogła ocalić ukochanego.
W tym momencie rękę podniósł Travis.
-Tak Travis ?
-Ale nie udało jej się to, prawda ? Dante pozostał w Piekle ?
Malik chyba spoważniał, po czym oblizał pełne wargi w zamyśleniu, po czym odrzekł:
-Tak. Dante na zawsze pozostał w Piekle.
Gdy chowałam podręcznik dobiegł mnie surowy głos.
-Panno Peterson, proszę zostać na kilka minut.
-Oczywiście, profesorze.
Spojrzałam na Travisa. Obdarzył mnie współczującym uśmiechem.
-Widzimy się później. - z ciężkim westchnieniem spojrzał na Zayna, po czym kręcąc z rezygnacją głową wyszedł z auli.
-Stało się coś ? - zapytałam, ubierając plecak na ramiona.
Zdjął okulary i podszedł do mnie, po czym ostatni raz spojrzał za mnie, gdzieś nad moją głową.
-Jesteśmy już sami. - uśmiechnął się szeroko i objął swoimi dłońmi moje. - Chciałem się tylko przywitać. Pięknie wyglądasz pomimo niewyspania.
Zarumieniłam się.
-Wyspałam się. Miło mi się z tobą leżało.
-Starałem się zachować dystans i nie dotykać cię za dużo. Gdy spałaś głaskałem jedynie twoje włosy i ramiona.
-Sądziłam, że poszedłeś, gdy zasnęłam.
-Zostałem dłużej. Nie miej mi tego za złe, ale pięknie wyglądasz, kiedy śpisz i nie mogłem tak po prostu wyjść.
-Kiedy wróciłeś do siebie ?
-Około piątej. - puścił mi oczko, co było oszałamiające.
-Byłeś ze mną trzy godziny ?!
-To i tak mało. Chciałbym tulić cię do snu co wieczór.
-To słodkie. - zachichotałam.
-Ty jesteś słodka. - uśmiechnął się szerzej.
Odwróciłam się by upewnić się, że jesteśmy sami.
-Mogłabym cię przytulić ? Wiem, że robiłeś to wiele razy, ale teraz chciałabym byś to zapamiętał.
-Słuszna uwaga.
Przyciągnął mnie bliżej siebie i owijając ręce wokół mojej tali wtulił się we mnie i pocałował w skroń.
-Z niecierpliwością czekam na nasz pocałunek, Julianno.
Odsunęłam głowę by coś powiedzieć, ale jedyne co mogłam zrobić to ją opuścić i przygryźć wargę.
-Co się stało ? - kciukiem uwolnij ją z moich zębów i spojrzał na mnie zaniepokojony.
-Ja...nikt jeszcze... - jąkałam - Nikt jeszcze mnie nie całował.
-Całował. - poprawił mnie z lekkim uśmieszkiem.
Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na niego ponownie.
-Wtedy w ogrodzie, gdy obudziłem się obok ciebie skorzystałem z tego, że spałaś jak dziecko.
-Całowałeś mnie ?
-Odrobinę. Masz słodkie, miękkie usta.
-Szkoda, że wtedy spałam.
-Też tego żałuję. Ale nadrobimy stracone trzy lata, obiecuję.
-To był najgorszy okres w moim życiu... - wtuliłam się w jego pierś - Też cię całowałam, wiesz ? Wczoraj w nocy, gdy byłam jeszcze u ciebie. Ale tylko w czoło. - położyłam ręce na jego bokach, by osunąć się trochę bardziej, ale wciąż go dotykając - Podobała mi się ta lekcja. Wybrałeś idealny temat.
-Dla nas dwojga. - odgarnął z moich ramion włosy. Zrobiłam to samo z jego włosami, ponieważ były na tyle długie. Zaśmiał się po czym nachylił się do mojego policzka. - Mogę ? - zapytał cicho.
-Mhm. - mruknęłam, oczarowana nutą mięty w jego ciepłym oddechu i jego bliskością.
Przyłożył usta do mojego policzka i przytrzymał je tam dosyć długo, po czym spojrzał mi w oczy.
-Słodka Julianna. - szepnął - Chciałbym zaprosić cię na kolację.
-Och.. - rozpromieniłam się, lekko zdziwiona - To bardzo miłe.
-Może dzisiaj wieczorem ? Albo nie, zjedz ze mną obiad. Nie wytrzymam do wieczora. Chcę z tobą porozmawiać o tym co się stało. O nas.
-Może obiad zjemy u mnie ?
Zawahał się.
-Mam działającą kuchenkę i lodówkę. - dodałam. - Wiem, że moje mieszkanie nie jest w najlepszym stanie, ale....w końcu to moje lokum. Dobrze mi w nim i chciałabym, żeby tobie też... - przerwałam.
-Przyjadę do ciebie. Chętnie zjem u ciebie obiad, pod warunkiem, że ty zjesz ze mną kolację.
-Oczywiście.
-Możesz ubrać się nieco swobodniej. To ma być zwykłe spotkanie.
-Rozumiem.
-Aha, Julianno..
-Tak ?
-Podasz mi swój numer telefonu ?
-Emm...Jasne. - podyktowałam mu, po czym oznajmiłam, że muszę już iść, ponieważ za kilka minut zaczyna się kolejna lekcja.
-Więc widzimy się po południu ? - upewnił się, gładząc dłońmi moje policzki.
-Tak. - skinęłam z uśmiechem głową, po czym stanęłam na palcach i pocałowałam jego podbródek, szorstki od delikatnego zarostu. - Do zobaczenia.
*
Patrzył na wcięcie w jej plecach, które opinała kremowa bluzeczka i z westchnieniem, które świadczyło o jego zadowoleniu odprowadzał Juliannę wzrokiem. Patrzył jak jej małe dłonie pchają gigantyczne w porównaniu do niej drzwi auli, martwiąc się, że sobie z nimi nie poradzi. Jednak po chwili wyszła, a kilka sekund sprowadziło go na ziemię; Julia go jeszcze nie poznała.
Bał się powiedzieć jej całej prawdy o sobie. Zdradził fakt o narkotykach, ale on wydawał się być niczym w porównaniu do reszty całej jego przeszłości.
Zacisnął pięści tak mocno, że aż pobielały mu kostki. Przetarł oczy i ciężko wzdychając, uświadomił sobie, że Julia nie była już jego Calineczką.
Ona jest moją Beatrycze.
On jest moim Dantem.
Beatrycze, która ruszyła za moją rozpustną duszą w głąb Piekła.
Ocalę go. Obiecałam.
Moja Betrycze.
Mój Dante.
To jest takie słodkie. Julia i Zayn są wprost dla siebie stworzeni. Ciekawe jakie są inne sekrety naszego profesorka.
OdpowiedzUsuń