poniedziałek, 21 lipca 2014

His Inferno, Rozdział 10

Następnego ranka spotkałam Travisa przed drzwiami do auli, gdzie miało za piętnaście minut odbyć się seminarium. Wciąż wstrząśnięta wydarzeniami dzisiejszej nocy czułam się dosyć niekomfortowo, co zapewne chłopak zauważy.
-Jak ci idzie szukanie tematu na pracę ? - zapytał, podczas naszej pogawędki.
-Na razie stoję w miejscu i szukam promotora. A tobie ?
-Znalazłem promotorkę i chyba już wiem o czym napiszę. - powiedział, ukazując szereg białych zębów w szerokim uśmiechu.
-Promotorkę ? Kogo ?
-Profesor White. Proponuje bym napisał o "pożądaniu na średniowiecznym dworze". - zachichotał - Zastanawiam się nad tym, ponieważ może mi wiele pomóc. Zna się na tych sprawach.
-Domyślam się. - uśmiechnęłam się lekko.
Travis spojrzał na wyświetlacz telefonu, po czym schował go do kieszeni.
-Lepiej już wejdźmy. Malik przyjdzie za trzy minuty.
Jak zawsze wpuścił mnie pierwszą do sali. 
-Gotowa na twoje "ulubione" zajęcia z "ukochanym" profesorkiem ?
Wzdrygnęłam się. 
Stary, nawet nie wiesz jak bardzo.
-Może dzisiaj humor mu dopiszę i nie będzie cię nękał. Czasami myślę, że powinnaś złożyć na niego skargę o ciągłe "przypierdalanie się". - spojrzał na mnie nagle - Przepraszam. Nie powinienem się tak wyrażać, domyślam się, że nie lubisz przeklinania.
-Nie za bardzo. - uśmiechnęłam się cierpko - Ale w porządku.
-Nie przeklinam zwykle. Tylko wtedy gdy jestem zły.
-Nie musisz się mną przejmować. 
-Ten facet działa mi na nerwy. - usiadł obok mnie.
-Więc czemu jesteś jego asystentem ?
-Julio, nie chodzi o to, że go nie lubię, tylko o to jak cię traktuje. Wtedy mam ochotę mu przyłożyć.
Zaśmiałam się.
-Skoczymy dzisiaj na kawę w czasie przerwy ? - zaproponował.
-Jasne. Zjadłabym jakieś ciasto.
-Ja tak samo.
Zachichotaliśmy, gdy nagle do sali wszedł Zayn zamykając za sobą drzwi. Poprawiając okulary, otworzył teczkę i zaczął przeglądać jakiś dokument. Położył wszystko na biurku po czym z westchnieniem odwrócił się do nas i oparł o duże biurko. 
-Witam wszystkich. Macie szczęście, dzisiaj nie będzie pisania. 
Wszyscy odetchnęli z ulgą. Kilku chłopców przybiło sobie piątkę, a inni podziękowali profesorowi. Kiedy wszyscy przez te kilka sekund byli zajęci sobą, mężczyzna spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko. Odwzajemniłam uśmiech, czując, że się rumienię i spuściłam wzrok.
( Uwaga ! Historia o której będzie opowiadał Zayn jest prawdziwa ;> )
-Sądzę, że słyszeliście o Dantem i Beatrycze. - zaczął.
Jak zawsze Caroline pierwsza podniosła rękę. O nie małpo, ja też ich znam.
Również podniosłam rękę, czego nigdy tutaj nie robiłam. Zdziwiony Travis patrzył z wyczekiwaniem na Zayna, który z uśmiechem zwrócił się do mnie, ignorując Caroline.
-Proszę, panno Peterson. - rzekł, krzyżując ramiona na piersi.
-Beatrycze Portinari i Dante Alighieri spotkali się w młodości, jeszcze jako dzieci. Dante był starszy od Beatrycze, więc ich znajomość szybko się skończyła. Dante kochał dziewczynę z daleka. Spotkali się jeszcze raz, na moście Trójcy Świętej, gdy Dante był już dojrzałym mężczyzną, a Beatrycze młodą kobietą.... - przerwałam, gdy dotarło do mnie dlaczego ten temat wybrał na dzisiaj Zayn.
-Znakomicie. - powiedział z uznaniem, po czym przeniósł wzrok na resztę osób - W wieku 24 lat Beatrycze umiera i trafia do Raju, w przeciwieństwie do Dantego, który wylądował w Piekle. Wirgiliusz, przyjaciel Dantego pomógł przejść Beatrycze przez Piekło by mogła ocalić ukochanego.
W tym momencie rękę podniósł Travis.
-Tak Travis ?
-Ale nie udało jej się to, prawda ? Dante pozostał w Piekle ?
Malik chyba spoważniał, po czym oblizał pełne wargi w zamyśleniu, po czym odrzekł:
-Tak. Dante na zawsze pozostał w Piekle.



Gdy chowałam podręcznik dobiegł mnie surowy głos.
-Panno Peterson, proszę zostać na kilka minut.
-Oczywiście, profesorze.
Spojrzałam na Travisa. Obdarzył mnie współczującym uśmiechem.
-Widzimy się później. - z ciężkim westchnieniem spojrzał na Zayna, po czym kręcąc z rezygnacją głową wyszedł z auli.
-Stało się coś ? - zapytałam, ubierając plecak na ramiona.
Zdjął okulary i podszedł do mnie, po czym ostatni raz spojrzał za mnie, gdzieś nad moją głową.
-Jesteśmy już sami. - uśmiechnął się szeroko i objął swoimi dłońmi moje. - Chciałem się tylko przywitać. Pięknie wyglądasz pomimo niewyspania.
Zarumieniłam się.
-Wyspałam się. Miło mi się z tobą leżało.
-Starałem się zachować dystans i nie dotykać cię za dużo. Gdy spałaś głaskałem jedynie twoje włosy i ramiona.
-Sądziłam, że poszedłeś, gdy zasnęłam. 
-Zostałem dłużej. Nie miej mi tego za złe, ale pięknie wyglądasz, kiedy śpisz i nie mogłem tak po prostu wyjść.
-Kiedy wróciłeś do siebie ?
-Około piątej. - puścił mi oczko, co było oszałamiające.
-Byłeś ze mną trzy godziny ?!
-To i tak mało. Chciałbym tulić cię do snu co wieczór.
-To słodkie. - zachichotałam.
-Ty jesteś słodka. - uśmiechnął się szerzej.
Odwróciłam się by upewnić się, że jesteśmy sami.
-Mogłabym cię przytulić ? Wiem, że robiłeś to wiele razy, ale teraz chciałabym byś to zapamiętał.
-Słuszna uwaga.
Przyciągnął mnie bliżej siebie i owijając ręce wokół mojej tali wtulił się we mnie i pocałował w skroń.
-Z niecierpliwością czekam na nasz pocałunek, Julianno.
Odsunęłam głowę by coś powiedzieć, ale jedyne co mogłam zrobić to ją opuścić i przygryźć wargę.
-Co się stało ? - kciukiem uwolnij ją z moich zębów i spojrzał na mnie zaniepokojony.
-Ja...nikt jeszcze... - jąkałam - Nikt jeszcze mnie nie całował.
-Całował. - poprawił mnie z lekkim uśmieszkiem.
Zmarszczyłam czoło i spojrzałam na niego ponownie.
-Wtedy w ogrodzie, gdy obudziłem się obok ciebie skorzystałem z tego, że spałaś jak dziecko.
-Całowałeś mnie ?
-Odrobinę. Masz słodkie, miękkie usta.
-Szkoda, że wtedy spałam.
-Też tego żałuję. Ale nadrobimy stracone trzy lata, obiecuję.
-To był najgorszy okres w moim życiu... - wtuliłam się w jego pierś - Też cię całowałam, wiesz ? Wczoraj w nocy, gdy byłam jeszcze u ciebie. Ale tylko w czoło. - położyłam ręce na jego bokach, by osunąć się trochę bardziej, ale wciąż go dotykając - Podobała mi się ta lekcja. Wybrałeś idealny temat.
-Dla nas dwojga.  - odgarnął z moich ramion włosy. Zrobiłam to samo z jego włosami, ponieważ były na tyle długie. Zaśmiał się po czym nachylił się do mojego policzka. - Mogę ? - zapytał cicho.
-Mhm. - mruknęłam, oczarowana nutą mięty w jego ciepłym oddechu i jego bliskością. 
Przyłożył usta do mojego policzka i przytrzymał je tam dosyć długo, po czym spojrzał mi w oczy.
-Słodka Julianna. - szepnął - Chciałbym zaprosić cię na kolację.
-Och.. - rozpromieniłam się, lekko zdziwiona - To bardzo miłe.
-Może dzisiaj wieczorem ? Albo nie, zjedz ze mną obiad. Nie wytrzymam do wieczora. Chcę z tobą porozmawiać o tym co się stało. O nas.
-Może obiad zjemy u mnie ?
Zawahał się.
-Mam działającą kuchenkę i lodówkę. - dodałam. - Wiem, że moje mieszkanie nie jest w najlepszym stanie, ale....w końcu to moje lokum. Dobrze mi w nim i chciałabym, żeby tobie też... - przerwałam.
-Przyjadę do ciebie. Chętnie zjem u ciebie obiad, pod warunkiem, że ty zjesz ze mną kolację.
-Oczywiście.
-Możesz ubrać się nieco swobodniej. To ma być zwykłe spotkanie.
-Rozumiem.
-Aha, Julianno..
-Tak ?
-Podasz mi swój numer telefonu ?
-Emm...Jasne. - podyktowałam mu, po czym oznajmiłam, że muszę już iść, ponieważ za kilka minut zaczyna się kolejna lekcja.
-Więc widzimy się po południu ? - upewnił się, gładząc dłońmi moje policzki.
-Tak. - skinęłam z uśmiechem głową, po czym stanęłam na palcach i pocałowałam jego podbródek, szorstki od delikatnego zarostu. - Do zobaczenia.


*


Patrzył na wcięcie w jej plecach, które opinała kremowa bluzeczka i z westchnieniem, które świadczyło o jego zadowoleniu odprowadzał Juliannę wzrokiem. Patrzył jak jej małe dłonie pchają gigantyczne w porównaniu do niej drzwi auli, martwiąc się, że sobie z nimi nie poradzi. Jednak po chwili wyszła, a kilka sekund sprowadziło go na ziemię; Julia go jeszcze nie poznała.
Bał się powiedzieć jej całej prawdy o sobie. Zdradził fakt o narkotykach, ale on wydawał się być niczym w porównaniu do reszty całej jego przeszłości.
Zacisnął pięści tak mocno, że aż pobielały mu kostki. Przetarł oczy i ciężko wzdychając, uświadomił sobie, że Julia nie była już jego Calineczką.
Ona jest moją Beatrycze. 
On jest moim Dantem.
Beatrycze, która ruszyła za moją rozpustną duszą w głąb Piekła.
Ocalę go. Obiecałam.
Moja Betrycze.
Mój Dante.

1 komentarz:

  1. To jest takie słodkie. Julia i Zayn są wprost dla siebie stworzeni. Ciekawe jakie są inne sekrety naszego profesorka.

    OdpowiedzUsuń