środa, 2 lipca 2014

His Inferno. Rozdział 3

Zmykając za sobą drzwi do mieszkania, poczułam jak ramię mojego plecaka rozrywa się.
-Szlag... - szepnęłam i położyłam go na ciemnozielonej, rozłożonej kanapie w salonie, który służył również jako moja sypialnia.
Usiadłam na krześle przy stoliku do kart i przyłożyłam do czoła zimną dłoń. Byłam tak bardzo zestresowana, że rozbolała mnie głowa. Do tego w mieszkaniu było tak zimno... Na całe szczęście kaloryfer działał jak trzeba, w przeciwieństwie do niedomykającego się okna. Wzięłam gorący prysznic po czym zabrałam się za parzenie mojej ulubionej Lady Grey i założyłam zbyt duży na mnie sweter.
Jakoś nie miałam ochoty na męską, szarą bluzę, którą ktoś kiedyś nosił w collegu...
Skręcił mi się żołądek, gdyż ponownie poczułam zażenowanie. Schowałam twarz w dłoniach i myślałam o wydarzeniach dzisiejszego dnia. 
Rozbiłam drogą filiżankę, ale najbardziej dołuje mnie to jaką idiotkę z siebie zrobiłam. Do tego Zayn zaprosił mnie do siebie tylko ze względu na mój zeszyt.
Pewnie zobaczył też, że nie mieszkam tak bogato jak on, więc wolał nie zaglądać do mojego dwupokojowego mieszkanka..
I te rysunki. Te wszystkie wpisy.
Próbowałam sobie przypomnieć co między innymi napisałam na dzisiejszym seminarium.
"26 sierpień. Chyba znowu się zakochałam" 
"Nikt nie ma takich oczu jak profesor"
 "Zayn..takie piękne imię" 
"Ma taki głęboki głos"
 "Z dnia na dzień onieśmiela mnie coraz bardziej" 
"Caroline ----> ruda małpa. Myśli, że poleci na jej cycki..." 
"Moja miłość ma na sobie niebieską koszulę. Doskonale opina jego ramiona *.*"
 "Mój Zayn. Tylko mój".
Jutro już o 9:00 mamy razem seminarium...Jak ja spojrzę mu w oczy ? Ludzie, wybiegłam z jego domu z fochem, z tego też wyniesie jakieś konsekwencje...ajć.
Pomimo wczesnej godziny ubrałam się w moją fioletową piżamkę w kaczuszki i owinęłam się po nos w ciepłą kołdrę, starając się zasnąć choć na moment.
Modliłam się w duszy, by jeszcze nie przeglądał tego zeszytu...



*



Nie mógł uwierzyć, że ta dziewczyna ma taki talent.
Z podziwem patrzył na każdy rysunek, który przedstawiał....właśnie jego.
On stojący przy tablicy, on pijący kawę przy biurku, on w swoich okularach..
Nawet on za czasów studiów.
Skąd ona...? Cholera.
Zabrał się za czytanie wpisów. Zaskoczony uniósł brwi.
"Uwielbiam go w tych czarnych dżinsach"
Przez moment zastanawiał się o jakie dżinsy chodzi...No tak, miał je dzisiaj na sobie.
"Taki idealny".
Zmarszczył brwi. Poprawił się na siedzeniu, a dokładniej to na skórzanej kanapie i czytał dalej:
"Ciekawe co kryje się pod tą koszulą ?"

Otworzył szerzej oczy. Następny wpis wprawił go w prawdziwe...zakłopotanie ?
"Dziś w nocy śniło mi się, że tym razem to ja siedziałam na nim naga".

Gwałtownie wypuścił powietrze z płuc, gdyż nagle poczuł pod ręką coś...twardego. Zawstydzony, spojrzał na okrągłą wypukłość pod spodniami piżamy.
Zamknął oczy i położył głowę na zagłówku łóżka. Obraz nagiej panny Peterson, utkwił mu w głowie. Nie mógł myśleć w tamtej chwili o niczym innym.
Człowieku, to twoja studentka. 
Potrząsnął głową i wyprostował się, ale erekcja nie ustąpiła. Przejechał delikatnie opuszkami palców po jednym z rysunków. Myśl, że to właśnie jej delikatna, blada dłoń umieściła jego postać na kartce papieru, przyprawiła go o dreszcz.
Poczuł się winny, że tak się dzisiaj zachował. Mogli wypić tę pieprzoną kawę w ciszy, lub przynajmniej spokoju, ale on jak zwykle musiał zachować się jak kutas.
Chwila...on się czuł winny ? Zmarszczył brwi i wbił wzrok w szklany stół na którym opierał długie nogi.
Przypomniał sobie jej wielkie, ciemne oczy, które były przepełnione łzami, gdy płakała w jego gabinecie. To jak jej policzki rumieniły się, gdy zbierała tę bezużyteczną szklankę. To jak bardzo się wstydziła.
Jej wstydliwość, naiwność i co najistotniejsze - niewinność, były aż namacalne. Zachowuje się w stosunku do niej jak skurwiel, a jeszcze nigdy go nie skrzywdziła, ponieważ nigdy się.....nie spotkali ?
Spotkał ją już ? 
Dlaczego odpychał od siebie tę myśl ? Chodzi na jego zajęcia już pół roku i za każdym razem, gdy patrzył jej w oczy (czego starał się unikać) czuł znajome przyciąganie, co bardzo go zamartwiało...ale było bardzo przyjemne.
Nagle do jego inteligentnej głowy wpadł obraz jej pięknego uśmiechu..
Natychmiast odrzucił zeszyt na stół i szybko wstał, chcąc iść do sypialni. Rzucił w jego stronę ostatnie spojrzenie, gdy nagle zauważył, że szkicownik otworzył się na ostatnich stronach, które osłaniała trójkątna zakładka z napisem "Jedyna noc w naszym Raju. Jeszcze tam wrócimy, kochanie."
Raj...
Ciekawość go zżerała. Natychmiast podszedł do stolika, gdy nagle zadzwonił telefon.
Na wyświetlaczu ujrzał numer Anabel. Odłożył zeszyt na szafkę obok kominka i poszedł odebrać.
Noc w Raju...N a s z y m  Raju...
Po rozmowie z siostrą poszedł spać. Śniła mu się dobrze znana, anielska buzia.



*



Obudził mnie dzwoniący telefon. Zmęczona po długim, niewytłumaczalnym koszmarze, wygrzebałam się z łóżka i odebrałam.
-Halo ? - zasłoniłam usta, gdy zaczęłam ziewać.
-Cześć, słonko. - usłyszałam pogodny głos.
-Martha ! - powiedziałam głośniej - Hej, co tak wcześnie ?
-Przypominam mojemu aniołkowi jak ważny dzień się zbliża. - odrzekła łagodnie, z rozbawieniem w głosie.

-Emm...rozdanie dyplomów ?
-Nie, do tego jeszcze jest sporo czasu. - wyczuwałam, że się uśmiecha, ale coś w jej głosie nie dawało mi spokoju. - Twoje urodziny, głuptasku ! To już jutro !
Zamknęłam oczy i westchnęłam.

-Nie lubię urodzin...
-Ale ja lubię. - zachichotała - Kochanie moje najdroższe, jest jeszcze jedna bardzo ważna rzecz o której chciałam ci powiedzieć.
-Jasne, słucham. - usiadłam na kanapie i odruchowo wyjęłam spod poduszki zdjęcie Zayna. Położyłam je na kolanach i przejechałam palcem po jego policzku, myśląc, czy kiedykolwiek uda mi się zrobić to naprawdę.
-Posłuchaj mnie uważne...





Wychodząc z klasy usłyszałam, że ktoś podgwizduje. Odwróciłam głowę i zobaczyłam obok siebie Travisa.
-Hej, Julio. - przywitał się z szerokim uśmiechem.
-O, cześć. - zmusiłam się do równie szerokiego uśmiechu i schowałam mokrą chusteczkę do kieszeni czarnych leginsów.
Zmarszczył brwi.
-Masz przeszklone oczy.  - zauważył - Brak snu ?
-Emm...T-tak, tak. - powiedziałam szybko.

-I jak rozmowa z profesorem ? - zapytał.
Spojrzałam na niego i poczułam jakąś ulgę na sercu. Może też dlatego, że jednak miałam się komu pochwalić o tym, co zaszło wczoraj u Malika, ale też dlatego, że Travis był zwykłym "chłopakiem z sąsiedztwa". Krótkie brązowe włosy,  niebieskie oczy, zwykłe dżinsy i podkoszulek. Był dosyć przystojny. Nie był umięśniony, tylko szczupły i bardzo wysoki. Krótko mówiąc miło się na niego patrzyło.
-Ponarzekał trochę. - wzruszyłam ramionami i spuściłam głowę. - Nic wielkiego.
-Czyli poszło gładko ?
-Raczej tak.. - nie.
-Ten facet ma jednak coś z psychiką. - parsknął, gdy weszliśmy do klasy.
-Czemu tak uważasz ? - położyłam plecak na swoim miejscu i wypakowałam zeszyty.
-Czepia się o byle co. - wzruszył ramionami - Nawet kogoś tak niewinnego jak ty.
Uśmiechnęłam się cierpko i zajęłam miejsce.
-Oh, przepraszam cię na moment. Halo ? - odebrał telefon i wyszedł przed gabinet.
Wpatrywałam się w swoje dłonie na ławce i trawiłam w głowie słowa Marthy, które powiedziała mi dzisiaj rano.
Dlaczego mnie tam nie było ?


Przez całe seminarium Zayn unikał ze mną kontaktu wzrokowego i na całe szczęście o nic się mnie nie pytał.
Powinnam się cieszyć, ale jakoś nie mogłam się nawet uśmiechnąć, pomimo tego, że Travis przez całą lekcję próbował mnie rozśmieszyć komentując zachowanie Zayna, które według mnie było intrygujące.
Wychodziłam z uniwersytetu, gdy usłyszałam za sobą jego głos.
-Juli, zaczekaj ! - po chwili znalazł się tuż obok mnie - Obiecałaś mi dzisiaj kawę.
Oh, mam dość "randek z kawą"...
-Travis, przykro mi, ale dzisiaj też nie dam rady.
Przechylił głowę w bok.
-Wiem, że za często się nie uśmiechasz, ale dzisiaj naprawdę jest coś nie tak. Mogę zapytać co się stało ?
Spuściłam wzrok.
-Rozumiem. - położył dłoń na moim ramieniu - Kiedy indziej, co ? Wiem, że zbyt długo się nie znamy i nie masz do mnie za dużego zaufania, ale postaram się to zmienić. - wyprostował się i obdarzył mnie szerokim uśmiechem.
-Naprawdę ? - podniosłam głowę i o dziwo również się uśmiechnęłam.
-Pewnie. - zaśmiał się - Więc do jutra. - zaczął się powoli oddalać.
-Do jutra. - skinęłam do niego głową i ruszyłam w drugą stronę, oczywiście znowu na kogoś wpadając i oczywiście rozlewając na tego kogoś kawę, którą trzymał w ręku.
-Przepraszam ! - odskoczyłam gwałtownie, patrząc na poplamiony sweter profesora. - Profesorze Malik, tak bardzo mi przykro... - zasłoniłam usta dłońmi.
-Dziewczyno... - westchnął i zdjął okulary - Masz świadomość ile ten sweter kosztował ?
Podniósł głos...Oj.
Spuściłam głowę.
-Domyślam się proszę pana, naprawdę. Ale ja nie chciałam...
-To patrz pod nogi ! - przerwał na moment - Chwila, przecież ty zawsze "na nie" patrzysz. Cholera, panno Peterson, proszę chociaż raz nie użalać się nad sobą i chodzić z dumnie podniesioną głową !
Zamrugałam kilka razy, powstrzymując nadchodzące łzy.
-Dzisiaj na seminarium ani razu na mnie nie spojrzałaś !
Podniosłam głowę.
-Oczekiwał pan, że na pana spojrzę ?
-Oczywiście, że tak ! - zamknął nagle usta.
Co on właśnie powiedział ? Chyba jego własne słowa zdziwiły go bardziej, niż mnie.
Wyrzucił pusty kubek do śmietnika obok nas i znowu rzucił mi piorunujące spojrzenie.
-Panno Peterson. - zaczął chłodno - Na tym uniwersytecie potrzebujemy śmiałych i pewnych siebie ludzi, czyli cechy które pani nie dotyczą, a dzisiaj WYJĄTKOWO była pani niedostępna. Zamierzam porozmawiać z....
-Moja mama nie żyje. - przerwałam mu - Umarła dzisiaj w nocy i ja...ja dowiedziałam się o tym dzisiaj rano i po prostu.... - przerwałam bo kolejna łza wypłynęła mi z jednego oka. Wytarłam ją i starałam się stłumić szloch. -Przykro mi za sweter. Postaram się za niego zapłacić.
Spojrzałam na niego. Stał jak wryty i wpatrywał się w moje mokre od łez oczy. Pierwszy raz widziałam, że jest zakłopotany i nie ma pojęcia co odpowiedzieć, nawet "zwykłej studentce".
-J-ja....Julianno, nie miałem pojęcia. - oblizał idealne wargi - Przykro mi. - patrzył na mnie z czułością, co bardzo mnie zaskoczyło. - Była chora ?
Zaprzeczyłam, po czym spuściłam głowę i zalałam się łzami nie tłumiąc żałosnego szlochu i po prostu płakałam jak zagubione dziecko.





1 komentarz:

  1. Ojej...Ten koniec bardzo smutny a rozdzial swietny ;* Jestem ciekawa czy kiedys sie postawi Zaynowi :D

    OdpowiedzUsuń