Teraz jego głos, tak jak i spojrzenie stało się przestraszone. Zaczął panicznie uderzać w guzik, by ponownie otworzyć drzwi. Stało się tak po dwóch minutach, gdy winda przyjechała.
Ale już pusta.
-Kurwa mać ! - krzyknął, wczepiając palce we włosy.
Co teraz, cholera. Nie zostawiła mu swojego telefonu. Nie ma czasu na e-maile, które mógłby wysłać ze szkolnej skrzynki.
Wiedział już na kolacji, że nie wytrzyma ani chwili dłużej bez dotykania jej. Nie uważał ją za taką, jaką uważał Caroline. Julia nigdy nie wskoczyłaby mu tak po prostu do łóżka. Chciał ją uwieść.
Po prostu nie mógł się opanować.
Przez całą kolację powstrzymywał chęć pójścia do łazienki i ulżenia sobie jakoś. W końcu dotarło do niego, że masturbacja wiele nie zdziała (ponieważ już wiele razy próbował). Chciał dotykać Julię, wielbić ją, całować ją powoli i delikatnie.
Ale czemu ?
Przecież w zwyczajach miał kilkugodzinne, lub nawet całonocne pieprzenie, a nie delikatny, słodki seks.
Julianna mówiła coś o pamiętaniu. Pytała czy ją pamięta.
-Zeszyt. - szepnął i wrócił do sypialni, nawet nie zapinając po drodze koszuli.
Dziękował sobie w duchu, że dziewczyna zapomniała o szkicowniku.
Otworzył na ostatnich stronach i zaczął czytać...
*
-Julek !
Głośno się śmiejąc, Anabel wpadła mi w ramiona i uściskała tak mocno jak jeszcze nigdy.
-Wszystkiego najlepszego ! Wiem, że już po urodzinach, ale nigdy nie jest za późno, zwłaszcza dla najlepszej przyjaciółki ! - weszła do mieszkania, zamykając za sobą drzwi.
Jej falowane, brązowe włosy spływały na ramiona, ale dosyć krągłe ciało osłaniała kwiecista, przewiewna sukienka.
-Proszę bardzo. - wręczyła mi kolorowe pudełko.
-Co to ? - patrzyłam na jej szeroki, tajemniczy uśmiech.
-Otwórz ! - klasnęła w dłonie.
-Okej, okej.
Siadając na kanapie, otworzyłam pudełko i zaśmiałam się głośno.
-Ojej, to wy ! - wyciągnęłam ramkę.
Patrzyłam na uśmiechnięte twarze Marthy, Jery'ego, Austina i Anabel. - Było robione niedawno, jak sądzę.
-W dzień twoich urodzin. Mam nadzieję, że znasz cel tego gestu.
Zmarszczyłam brwi.
-Chyba cię nie rozumiem. - powiedziałam i jeszcze raz spojrzałam na zdjęcie.
-Cóż.. - przysunęła się - U nas w domu mamy podobne zdjęcie. Jest na nim nasza czwórka i ty. Miałyśmy wtedy po pięć lat, pamiętasz ?
-Jasne, że tak. - chichotałam - Martha powiesiła je na honorowej ścianie.
-...na znak, że jesteś częścią naszej rodziny. - dokończyła - Teraz chcemy, żebyś też miała to zdjęcie i przyzwyczaiła się do widoku naszych uśmiechniętych buziek, ponieważ...
-Ponieważ co ?
-Ponieważ Jery remontuje dla ciebie pokój ! - wykrzyczała.
-Słucham ? Anabel, ja mieszkam tutaj.
-No tak, ale zawsze gdy są wakacje lub jakieś święto zatrzymywałaś się w starym mieszkaniu twojej mamy. Teraz będziesz z nami !
Do oczu naszły mi łzy.
-Ann, to za dużo. - pokiwałam głową.
-Marzyliśmy o tej chwili, Julio. Nasi rodzice się od zawsze przyjaźnili, bywałaś u nas niemalże codziennie ! Ten dom zawsze był też twoim domem !
-Nie wystarczy mi to zdjęcie ? - wstałam i położyłam je na parapecie - Jesteście na nim wszyscy.
Westchnęła ciężko.
-Cóż, nie do końca wszyscy... - spuściła wzrok - Za cztery dni wypadają urodziny mamy. Pewnie nawet na nich się nie pojawi.
-Zayn ? Sądziłam, że częściej u was bywa.
Parsknęła śmiechem.
-Nie było go od trzech lat od kiedy....no wiesz. - wstała i objęła moją twarz dłońmi - Właśnie, opowiadaj jak tam kolacja z moim braciszkiem !
-Cóż....Było miło. Zabrał mnie do The Chase.
-I jak ? Rozmawialiście o.... - przerwała, gdy zobaczyła w moich oczach łzy. -Julia, co jest ?
-On mnie nie pamięta. - szepnęłam.
-Och, już ja mu przypomnę ! - odsunęła się - Ta pijana świnia nie będzie uwodzić sobie moich przyjaciółek ! Jeszcze w nocy z tyłu domu ! Powinnaś już te parę lat temu podać go na policję. Od razu !
-Przestań.. - machnęłam ręką.
-Och, czemu mnie tam nie było ! - schowała twarz dłoniach - Do domu wróciłam dopiero po dwóch dniach. Wiesz, że przykro mi przez to co was spotkało. Od dawna ci się podobał. Dlaczego nie chcesz bym to ja z nim pogadała ?
-To już i tak nie ma sensu.. -pokiwałam głową, gdy nagle dziewczyna spojrzała na mnie jakoś podejrzliwie.
-Julianno Peterson. - powiedziałam spokojnie. Widziałam, że powstrzymuje złość - Czy możesz mi powiedzieć, co do jasne cholery zrobił ci Zayn ?
-Ty jebany, napalony, niewyżyty, gnojku !
Już następnego dnia w poniedziałek trzymałam rzucającą się Anabel w pasie, która stała kilka metrów od zszokowanego Zayna, w jego własnym gabinecie.
-Ciebie też miło widzieć, Ann. - powiedział - Możesz się uspokoić ? To uniwersytet.
Wyrwała się z mojego uścisku i pogroziła mu palcem.
-Jebie mnie twój uniwersytet, profesorku. - wysyczała, patrząc na niego spod byka.
-Wyrażaj się. - skrzyżował ręce na piersi i oparł się o biurko.
Poczułam ulgę, bo widziałam, że jest tak samo skrępowany jak ja po wydarzeniach ostatniej soboty.
-Chuj ci w tą twoją bogatą, uniwersytecką dupę !
Zacisnął dłonie w pięści.
-Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi ?
-Anabel, proszę.. - chciałam ją uciszyć.
-O nie ! - odsunęła się ode mnie - Jak możesz, do cholery jasnej, dobierać się do mojej przyjaciółki ?!
-Nie wiedziałem, że się przyjaźnicie.
Parsknęła i wybuchnęła śmiechem.
-Mama opowiadała ci o Julii codziennie ! C o d z i e n n i e , gdy przebywałeś w...
-Anabel. - warknął.
-Zamknij się ! Ja teraz mówię ! - widocznie zaskoczyła go swoimi słowami. Pierwszy raz widzę, że ktoś stawia się profesorowi Zaynowi Malikowi. - Wiesz, że namawiałam Julię, by poszła do dziekana i wszystko powiedziała ? Ja bym to potwierdziła, ponieważ znam swojego zboczonego brata !
Spojrzał na mnie z wyczekiwaniem. Spuściłam głowę i powstrzymywałam łzy.
-No ? Słucham ? - warknęła Ann. - Możesz chcesz jej coś powiedzieć ?
-Proszę, zostaw nas samych.
-Chyba jesteś pokurwiony albo...
-Anabel, proszę cię !
Spojrzała na mnie.
-Poczekam w kafejce, dobrze ? - zmieniła głos do łagodnego. Rzuciła ostatnie ostre spojrzenie bratu i wyszła.
Przez dłuższą chwilą oboje staliśmy w ciszy i wpatrywaliśmy się w swoje buty; Zayn patrzył na moje szmaciane, błękitne półbuciki, a ja w jego - skórzane i włoskie.
-Mogłem się spodziewać, że powiesz Anabel.
-Nie chciałam, by tu przychodziła, panie profesorze.
-Rozumiem. Gdy Anabel coś postanowi to ciężko ją od tego pomysłu odciągnąć. - uśmiechnął się cierpko.
-Znam to. - mruknęłam ochryple.
Odchrząknęłam i założyłam pasmo włosów za ucho.
-Chciałem panią przeprosić za moje zachowanie. Rozumiem pani oburzenie i jak najbardziej powinna pani złożyć na mnie skargę.
-Nie zamierzam tego robić.
Stał jak oniemiały. Przez jego okulary widziałam kasztanowe, zimne oczy, które teraz przepełnione były strachem i chyba zdziwieniem.
-Skoro sprawy studenckie mamy już wyjaśnione, chciałem wrócić do tamtego wieczoru, Julianno.
Podniosłam głowę.
-Chcę, byś wiedziała, że ja... - westchnął - Ja bym cię wtedy nie zgwałcił. Nie zrobiłbym ci krzywdy.
-Takimi słowami nie zachęcisz mnie do seksu.
-Nie zamierzam. Nie chciałem cię do niczego namawiać. To między innymi część moich przeprosin. Obiecuję, że nigdy się do ciebie nie zbliżę.
-Sądziłam, że lepiej mnie oceniałeś.
Zmarszczył brwi, jakby nie rozumiał.
-Sądziłam, że....że moja natura, świadczy o moim szacunku do siebie. Naprawdę wyglądam ci na kogoś, kto poszedłby z nauczycielem do łóżka ?
-Nie chcę, byś tak to odbierała. Nie pomyślałem o tobie w ten sposób.
Chciałem ci też powiedzieć, że doczytałem ostatnie strony twojego zeszytu.
Znieruchomiałam, słysząc te słowa.
Nadzieja wróciła.
-Niestety ja... - westchnął ciężko - Nie pamiętam czegoś takiego, Julianno.
Przełknęłam ślinę.
-Nie ? - jęknęłam.
-Coś sobie ubzdurałaś. I to j a powinienem złożyć na ciebie skargę o molestowanie. Nie wiem czy wiesz, ale ten system działa w dwie strony.
-Och, więc przez całe półrocze nie złożyłeś skargi na Caroline, której stringi aż prześwitują przez najkrótsze spódniczki ? A moje wspomnienia, które przelałam na papier są jakimś przestępstwem ? Robią ci jakąkolwiek krzywdę ?
-Nie zwracam uwagi na Caroline, więc nie będę jej robił kłopotów.
-Już rozumiem. - przetarłam jedną łzę - Okej, więc co mam zrobić by odzyskać ten zeszyt i, żebyś nie składać na mnie skargi ? Obciągnąć ci ?
Odwrócił się i gwałtownie wyjął mój zeszyt z jednej szafki, po czym cisnął nim o ziemię.
-Po prostu zejdź mi z oczu. - warknął.
Uklękłam i zabrałam swój zeszyt, po czym skierowałam się do wyjścia.
-I masz zakaz mówienia do mnie po imieniu. - zatrzymał mnie tymi słowami - Tylko wyznaczone przeze mnie kobiety mogą to robić.
Kobiety...
Zamknęłam załzawione oczy.
-Oczywiście, profesorze.
Późnym wieczorem skończyłyśmy z Caroline jeść pizzę w jednej z tańszych restauracji. Pijąc zimną Colę przypomniało mi się sączenie wina w The Chase. Ścisnął mi się żołądek, ponieważ dobrze się czułam tamtego wieczoru, pomijając oczywiście moment kulminacyjny w apartamencie Malika.
Gdy próbowałam złapać taksówkę, Ann powiedziała, że musi jeszcze dzisiaj odwiedzić starego przyjaciela jej narzeczonego.
Obiecała, że spotkamy się jutro po zajęciach.
Podczas kolacji rozmawiałyśmy o urodzinach Marthy, które robiła co roku. Wcześniej nie było problemu z moim przylotem do Selinsgrove, mojej rodzinnej miejscowości, ponieważ na Harvardzie nie musiałam płacić za mieszkanie w akademiku. Teraz żyłam z mojego stypendium, więc nie mogłam znaleźć pieniędzy na bilet.
Rozważając ofertę Anabel, która proponowała mi kupno biletu przechodziłam obok Lobby - bogatego lokalu, w którym podobno odbywały się świetne imprezy.
-Hej, hej ! - za ramię złapał mnie wysoki, czarnoskóry ochroniarz - Jesteś z tego uniwersytetu, prawda ? - wskazał dużym palcem na mój T-shirt z logo Uniwersytetu w Toronto.
-Yyy...tak. - zabrałam rękę.
-Wybacz jeśli cię wystraszyłem. - wyciągnął do mnie dłoń - Jestem Bred. Pracuję tu. - kiwnął głową w stronę lokalu wypełnionego głośną muzyką.
-Julia.
-Witaj Julio. - uśmiechnął się - Skoro jesteś na tym uniwersytecie, za pewne znasz nauczycieli.
-Nie wszystkim.
-Kojarzysz nazwisko "Malik" ?
-Zayn Malik ?
-Tak, ten profesor.
-Emm..tak, mam z nim zajęcia.
Westchnął z ulgą i uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Mogłabyś mi pomóc ? To mój dobry znajomy, bywa tutaj co piątek. Dziwne, ponieważ siedzi w tej chwili przy barze i zapija się whisky, chociaż mamy dopiero początek tygodnia.
-Naprawdę ? Jest pijany ?
-O tak, pierwszy raz go takiego widzę. Wygląda jak zraniony alkoholik, może dziewczyna go rzuciła ?
Cholera, to pewnie nie przeze mnie ?
-Upija się zwykle ?
-Nigdy. - rzekł stanowczo - Nie słucha mnie, a nie chciałbym robić scen i siłą go wyprowadzać. Zwykle nie przejmuje się takimi ludźmi, ale znam go i widzę, że jest coś nie tak. Do tego jest pijany !
-Jest tam sam ?
-Jakaś lalunia z krótkimi włosami siedzi przy nim.
Krótkie włosy....Caroline.
-Znam ją. To studentka, również ma z nim zajęcia. Musimy mu pomóc,ponieważ chce go zaciągnąć do łóżka, a to nie stosowne. Stracił by dobrą opinię.
-Ajj... - skrzywił się - Chociaż martwiłbym się też o jego zdrowie. Ta lalunia nie wygląda mi na kogoś kto mógłby go odprowadzić do domu. Ty wyglądasz na miłą. - uśmiechnął się.
Odwzajemniłam równie szeroki uśmiech, po czym weszłam do klubu.
-Powodzenia !- zawołał za mną.
Gdy weszłam do środka ogłuszył mnie dźwięk piosenki Bounce. Po głosie poznałam, że śpiewa ją Iggy Azalea, która jest jedną z idolek Anabel. Nie pasowałam do reszty bogato ubranych i wystylizowanych pań, ale nie to było najważniejsze. Zastanawiałam się jak mam odciągnąć od Zayna Caroline, którzy właśnie siedzieli przy barze.
Rzeczywiście wyglądał na przygnębionego. Głowę miał spuszczoną. Wyglądał, jakby się jej z czegoś zwierzał.
Ta jędza głaskała go po włosach, a drugą rękę trzymała na jego ramieniu. Uśmiechała się dumnie.Pohamowałam uczucie zazdrości, gdy nagle dobiegł mnie znajomy głos.
-Julia !
Spojrzałam na szczupłą, niską blondynkę całą w tatuażach. Miała na głowie kolorową bandankę a na ustach czerwoną szminkę.
-Cześć Cindy. - uśmiechnęłam się lekko. Poznałam ją kiedyś na ulicy, gdy chciała pożyczyć pieniądze, już nawet nie pamiętam na co. Wtedy zaczęłyśmy rozmawiać, ponieważ spotykałam ją prawie codziennie w drodze na autobus.
-Co tu robisz ? Postawić ci drinka ?
-Nie dzięki, ale mogłabyś mi w czymś pomóc ?
-Jasne, o co chodzi ? - stanęła obok. O dziwo była ode mnie niższa. Spojrzała w miejsce, gdzie właśnie ja patrzyłam.
Opowiedziałam jej, jak wygląda cała sytuacja.
-Mam pomysł, czekaj tu. - klepnęła mnie w pośladek (co było dziwne) i poszła w stronę pary.
Z jej ust wyczytałam "Och, przepraszam!" gdy wylewała na Caroline zimne piwo. Potem poszła ze zdenerwowaną dziewczyną w stronę toalety. Puściła do mnie oczko i uśmiechnęła się zadziornie.
Okej, teraz Malik.
Szłam w stronę głośno śmiejącego się Zayna. Głowę miał odchyloną do tyłu, a jego śmiech przekrzykiwał muzykę.
-O mój Boże... - chichotał, gdy opuścił głowę i dopił swoje whisky.
-Profesorze.
Spojrzał na mnie.
-Julianna ! - patrzył na mnie przez krótką chwilę, po czym wyciągnął do mnie ręce - Nie przywitasz się ze mną ?
Serce mi na moment stanęło, gdy po raz kolejny usłyszałam ten tekst. Pierwsze słowa, które do mnie wypowiedział.
Wtedy też był pijany...
-Musimy iść, profesorze.
-No chodź, przytul się. - złapał mnie za nadgarstek i przysunął do siebie.
Siedział na stołku, dzięki któremu jego głowa była na wysokości mojej szyi.
-Mmm... - mruknął, owinął ręce wokół mojej tali i położył głowę na moim ramieniu, wtulając się. - Jesteś taka drobna...Nie gniewaj się na mnie.
-Nie gniewam. - rozejrzałam się za Caroline.
-To mnie pocałuj.
-Nie, chodźmy już.
-Gdzie chcesz iść ?
-Do domu. Zaraz Caroline tu przyjdzie.
-Ta suczka ? - spojrzał na mnie rozbawiony - Ktoś wylał na nią piwo, widziałaś ? - znowu wybuchnął śmiechem. - Chciała robić mi loda w toalecie.
Zagryzłam wargę.
-Oh, spokojnie. - znowu mnie do siebie przysunął. Stałam pomiędzy jego nogami -Mój fiut należy do ciebie odkąd pojawiłaś się na uczelni. - wtulił twarz w moją szyję - Wiesz co robiłem po zajęciach z tobą, Julianno ? Wiesz co robiłem ?
Pokiwałam głową.
-Waliłem konia po każdych seminariach. - wyszeptał w moje ucho - Dzisiaj też. - zachichotał.
-Dobra, idziemy. - pociągnęłam go za rękę.
-Chcesz mi walić ? - szedł za mną rozbawiony - Julianno, nieładnie.
-Zabieram cię do domu.
-Uuu podoba mi się ten pomysł. - uszczypnął mnie w pośladek.
W końcu udało mi się wyprowadzić go z lokalu i złapać taksówkę.
Zdałam sobie sprawę, że znowu mam do czynienia z pijanym Zaynem i po raz kolejny zostanę z nim sama...
Przypominam o mojej nowej stronce o Zaynie ^^ Zapraszam :*
https://www.facebook.com/pages/Zayn-moim-erotycznym-snem-%E1%83%A6/789584324395727?ref=hl
Dziękuje za przeczytanie, mam nadzieję, że się podobało <3
Aaaa boski ;) Ciekawe co sie wydarzy dalej ;)* Czekam na next :*:*
OdpowiedzUsuńMega rozdzial ! ;) Zayn jest taki luzacki chyba tylko kiedy wypije i od razu taki..Milszy? ;) Jyz nie moge doczekac sie tego ,kiedy beda sami i czy cos die pomiedzy nimi stanie ;) Dzieluje Ci ;*
OdpowiedzUsuńMega,mega i jeszcze raz meeega! Masz niesamowity talent.... KOCHAM TWOJE POWIADAMIAĆ:;) podziwiam cię za to że codziennie dodajesz xx
OdpowiedzUsuń