Nie wiem czy o tym wspominałam, ale jeżeli naprawdę chcecie, że tak to nazwę "wczuć" się w opowiadanie polecam w niezawodzącym panu Google sprawdzić zdjęcia niektórych miejsc o których jest tutaj mowa :D Wtedy mogłybyście urozmaicić wyobraźnię ^^ To samo mówię o piosenkach, które będą się pojawiać :D
Miłego czytania :***
Zanurzyłam nos w czerwonych różach, wiedząc, że jestem poza zasięgiem wzroku Zayna i uśmiechnęłam się do siebie szeroko. Nie sądziłam, że dostanę od niego prezent. Nawet nie śmiałam o tym myśleć, ale jednak; profesor potrafi być sympatyczny.
Zanurzyłam kwiaty w wazonie i wróciłam do niego, zamykając za sobą drzwi. Uśmiechnął się lekko po czym wskazał gestem ręki schody. Na całe szczęście mieszkałam na pierwszym piętrze więc nie musiałam długo się męczyć w tych butach, ponieważ miałam mało schodów do przekroczenia.
Kątem oka zauważyłam, że nawet na chwilkę nie spuścił oczu z moich bucików..
Czyżby mały fetysz , profesorze ?
Nieważne. Powiedział mi, że pięknie wyglądam. Słyszysz Caroline ? Mi ! Nie tobie, mi !
Kątem oka zauważyłam, że znowu spoważniał a jego oczy nabrały chłodnej barwy.
Karmelowej, chłodnej barwy.
Skrzywiłam się lekko, spuszczając oczy i starając się nie myśleć o jego profesorskich grymasach. Wyszłam z budynku, gdyż (jak to ma w zwyczaju każdy wyrafinowany uczony) otworzył mi drzwi i puścił mnie pierwszą. Poczułam na ramionach ciepły powiew kanadyjskiego wietrzyku, który na moment odświeżył moje nozdrza; przez ułamek sekundy nie byłam oszołomiona zmysłowym zapachem wody kolońskiej.
Wody kolońskiej, którą czułam już wtedy w ogrodzie. Czyżby przez tyle lat używał tych samych perfum ?
Z namysłu wybudził mnie blask krwisto czerwonego porsche. Hmm, pasuje do butów i szminki.
-Wypożyczył pan samochód ? - uniosłam delikatnie jedną brew.
-To mój samochód.. - uniósł lekko kącik ust, zapewne napełniony dumą i moim podziwem - Sądziłem, że będzie odpowiedni. - zerknął jeszcze raz na buty, zapewne myśląc, że tego nie widzę. - Chociaż z chęcią wysłucham twojego zdania.
-Jest idealny. - powiedziałam, chyba nieco rozmarzona.
Nie odpowiadając otworzył mi drzwi i zapewne skorzystał z okazji, gdyż moje buty były w zasięgu jego wzroku, które z chwili na chwilę stawało się coraz cieplejsze. Po chwili był już koło mnie.
-Mam nadzieję, że restauracja będzie ci odpowiadać. - powiedział, nieco obojętnie, ale po chwili jego głos stał się bardziej przekonujący. Zwrócił swe oczy w moją stronę - Często tam jadam.
-Jaka to restauracja ?
Odpalił silnik i ruszył wzdłuż pustej drogi.
-The Chase. Widok stamtąd jest niezwykły, zwłaszcza nocą.
Uśmiechnęłam się do siebie. Zdałam sobie sprawę jak seksownie wygląda prowadząc auto. Do tego ten garnitur.
-Zawsze chciałam pojechać do .... - zawahałam się, ponieważ nie mogłam dobrać słów - Ekskluzywnej restauracji.
Nie odpowiadał. Zdołował go mój brak pieniędzy ?
-Cóż, masz szczęście, że trafiasz na The Chase. - powiedział w końcu. - To jedna z dziesięciu najdroższych restauracji w Toronto.
Dobra, nie chwal się.
-Dobrze, że idę tam z odpowiednią osobą. - odparłam.
Zerknął na mnie.
-Chodzi o to, że ma pan doświadczenie w takich miejscach. - spojrzałam w okno - I pewnie będzie wiedział co zamówić.
Zaśmiał się cicho, co mnie rozluźniło. Czyżby humor mu wrócił ?
-W tym się z tobą zgodzę.
Wyprostowałam się i spojrzałam na radio.
-Może czegoś posłuchamy ?
-Wątpię, że mamy podobne gusty co do muzyki, Julianno.
-Och, czyżby ?
-Paul Mayo ?
-Uwielbiam.
-Więc podaj mi tytuł. - włączył to nowoczesne coś, co uważałam za radio.
-Hmm... - zmrużyłam oczy - Może....The Libertine Chorus ?
-Dlaczego nie. - powiedział cicho.
Patrzyłam jak jego długie palce wybierają utwór, a po chwili młody głos Paula Mayo rozbrzmiał w samochodzie.
Oparłam głowę o siedzenie i zaczęłam cicho nucić refren, co doprowadziło Zayna do jeszcze szerszego uśmiechu.
-No co ?
-Nic, nic. - wyszczerzył do mnie zęby, co doprowadziło mnie do chichotu.
Przez resztę drogi śpiewałam utwory Moya, patrząc jak za oknem robi się coraz ciemniej.
*
Zayn był w szoku, że jako pierwszy zabiera Julię do drogiej restauracji. Modlił się w duchu by okazało się, że kiedyś była już z kimś nawet w najtańszym barze, bo jeszcze uznała by to za randkę.
Przecież Anabel wspomniała o kolacji w jego mieszkaniu, nie powiedziała by wydawał kasę na wynajęcie stolika i polerowanie samochodu. Mógł po prostu włożyć koszulę, odpalić jaguara i zjeść z dziewczyną zamówione, tanie sushi, lecz on wybrał stolik w cichym koncie restauracji The Chase, cieszącej się dużym powodzeniem wśród ludzi jego poziomu: z kasą.
Zajęli miejsce. Przed przypadek, leciutko szturchnął nogą stopę Julii, czego nawet dziewczyna nie zauważyła, ale dla niego było to wstrząsem: dotknął tej delikatnej stópki ukrytej w zgrabnym pantofelku.
Patrzył jak powoli sączy wino nalane przez kelnera co było najbardziej erotycznym widokiem w jego życiu.
Tyle razy widział swojego fiuta pomiędzy cyckami jakiejś francuskiej modelki, a tutaj dociera do niego, że usta i język panny Peterson pieszczony smakiem białego wina jest o niebo lepszy.
A gdyby przez jeden wieczór masować te małe stopy, tymczasem gdy ona będzie pojękiwać pijąc coś mocniejszego ?
Stop.
Nie mógłby dawać Juliannie alkoholu takiego jaki pija z innymi kobietami, już nawet nie patrząc na to, że jest jego studentką.
Jednak obrazu jęczącej Julii, pieszczenia, lizania i przygryzania jej stóp nie wymazał z głowy...
Gdy mężczyzna złożył zamówienie, znaleźli się w sytuacji, gdzie powinien zacząć rozmowę.
Cholera, nie był na t a k i m spotkaniu z kobietą.
-Restauracja jest piękna. - powiedziała pierwsza, a jemu spadł kamień z serca - Naprawdę panu dziękuję za to wszystko. - uśmiechała się nieśmiało.
-Julianno. - przysunął się bliżej stolika - Są twoje urodziny i zamierzamy spędzić razem resztę wieczoru. Uważam, że powinnaś czuć się swobodniej, więc... - oblizał wargi - Przez ten wieczór możesz zwracać się do mnie po imieniu. - sam nie wierzył w to co mówi, a z jej wyrazu twarzy wyczytał, że ona też nie.
-Dobrze... - zawahała się - Zayn. - obdarzyła go kolejnym słodkim uśmiechem - Też emm....chciałabym byś zwracał się do mnie "Julia". Nie "Julianna".
Po chwili namysłu skinął głową i uśmiechnął się cierpko, po czym napił się wina. Jakoś nie był przekonany do tej propozycji.
Zmarszczył brwi, gdy nagle coś mu wpadło do głowy.
-Dlaczego nie studiowałaś wcześniej na naszym uniwersytecie ? To twój pierwszy semestr w Toronto, prawda ?
-Tak. - spuściła na moment wzrok - Gdzie indziej przygotowywałam się do pracy licencjackiej.
-Gdzie ? - ponownie napił się wina.
-Na Harvardzie.
Zakrztusił się lekko i odłożył kieliszek. Spojrzał na dziewczynę jakby wyznała mu jakąś straszną prawdę.
-Harvardzie ? - otworzył szerzej oczy - Więc co robisz tutaj ?
Dowiedziałam się, że ty tu pracujesz, mądralo.
W odpowiedzi wzruszyła ramionami i spuściła wzrok. Malik wiedział, że lepiej nie dopytywać i zostawił ten temat w spokoju.
W pewnym momencie podszedł do nich kelner.
-Może czerwonego wina ? - zapytał najpierw Zayna.
-Dziękuję. - pokazał gestem dłoni, że ma już dość.
-Może dla narzeczonej ? - spojrzał na Julię.
-My nie... - zaczęła, ale przerwał jej.
-Weźmie do domu. - rzekł Zayn do kelnera po czym zapłacił za wino.
*
Postanowiłam nie pytać, dlaczego nie zaprzeczył, że jestem jego narzeczoną i przeszłam do kwestii wina.
-Nie chcę by pan za mnie płacił.
Odchrząknął znacząco.
-Byś TY za mnie płacił. - poprawiłam.
-To świetne wino, posmakuje ci. - przysunął do mnie butelkę. - Potraktuj to jako kolejny prezent urodzinowy.
Nie kłóciłam się, tylko spuściłam wzrok na widelec po czym sięgnęłam po swoją szklankę z winem.
-Zaprzyjaźniłaś się z Travisem, prawda ? - powiedział nagle.
Podniosłam wzrok na jego twarz, by cokolwiek z niej wyczytać, ale nie udało mi się. Nie wyrażał żadnych emocji.
-Tak. - odparłam - Jest bardzo miły.
-Jest moim asystentem.
-Naprawdę.
Skinął głową.
-Pomagałem mu przy pracy licencjackiej w zeszłym roku.
-Jest Kanadyjczykiem ?
-Nie mam pojęcia. - lekko, prawie niezauważalnie wzruszył ramionami - Tak naprawdę nic o nim nie wiem. Nie interesuje mnie jego życie prywatne. - dodał sucho.
-Och.. - mruknęłam pod nosem. Postanowiłam zmienić temat - Anabel wybrała te restaurację ?
-Proponowała bym zjadł z tobą u siebie. Pomyślałem, że wolisz już mnie nie odwiedzać.
-Dlaczego ? Masz piękne mieszkanie.
-Widziałaś jego niewielką część.
-Cóż... - poprawiłam się na krześle - Mógłbyś mnie po nim oprowadzić.
Cicho wypuścił powietrze przez nos, a jego spojrzenie pociemniało.
Powiedziałam coś nie tak ?
-Więc po kolacji cię do niego zabiorę.
Tak jak powiedział, zaraz po pysznym posiłku wsiedliśmy do jego porsche i pojechaliśmy na Bay Street.
-Będę z tobą szczery. - powiedział kilka minut po tym jak wyruszyliśmy - Przeglądałem twój zeszyt. Masz wielki talent malarski.
Zszokowana, wydałam nawet z siebie cichy jęk. Popatrzyłam na niego wielkimi oczami.
-Wszystko ?
-Tak. - skinął głową przenosząc na mnie wzrok - Spokojnie. Nie musisz wstydzić się tego co tam znalazłem. - kładąc dłoń na mojej nodze, przeniósł spojrzenie na drogę
Patrzyłam na miejsce gdzie właśnie spoczywała jego ręka, po czym rozluźniłam się.
Skoro przeglądał wszystko, pewnie widział też co jest z tyłu szkicownika, strony o naszej wspólnej nocy.
Naszym Raju.
W zamyśleniu prze resztę drogi podniecałam się jego gorącą dłonią na moim udzie.
Dotyka mnie, dotyka mnie !
Gdy dotarliśmy, wypełnił obietnicę i oprowadził mnie po całym apartamencie. Nie myliłam się, w każdym pomieszczeniu znajdował się jakiś obraz lub jakiś stary przedmiot, który można wyłącznie podziwiać w muzeach.
Jego sypialnia nie była wyjątkiem.
Gdy weszliśmy do ostatniego pomieszczenia, dotarło do mnie, że jego łóżko jest chyba większe niż moje całe mieszkanko.
Ściany były bordowe, a podłoga z ciemnego drewna, tak samo jak meble.
Jak można żyć w takich ciemnościach ?
-Usiądź. - powiedział, wskazując na łóżko.
-Mógłbyś oddać mi dzisiaj ten zeszyt ?
Stanął w miejscu i oblizał wargi.
-Naturalnie. - odparł, po czym poszedł do szafki. Wyciągnął z niej szkicownik i położył na niej, a następnie zdjął marynarkę.
-Ale zanim zajmiesz się zeszytem, chciałbym o czymś porozmawiać.
O tak, już ja wiedziałam o czym. Skoro oglądał moje zdjęcia i zapiski z k o ń c a zeszytu, przypomniał sobie mnie. Wstałam i poprawiłam sukienkę, lekko się uśmiechając.
Podszedł do mnie, ale rosnąca nadzieja w moim sercu, która gnieździła się we mnie od trzech lat.....
Wygasła, gdy położył ręce na moich biodrach i zaczął obcałowywać moją szyję.
Och, jego usta. Te jego piękne, ciepłe usta właśnie pieszczą moje ciało. Może chce się najpierw nasycić moim dotykiem ? W końcu nie robił tego od trzech lat, zaraz przejdziemy do rozmowy.
Zamknęłam oczy i odchyliłam głowę do tyłu.
-Pamiętasz mnie.. - uśmiechnęłam się do siebie, a do oczu naszły mi łzy.
Trzy lata na niego czekałam, aż w końcu go mam.
Jest cały mój.
-O czym mówisz ? - westchnął, tuż przy moim dekolcie.
Zmarszczyłam brwi.
-Oglądałeś tył zeszytu ? Naszą noc w Raju ?
-Jeszcze nie. - spojrzał na mnie i pocałował mnie delikatnie w policzek, po czym nie odrywając ode mnie ust wyszeptał: Ale możemy zrobić to wspólnie, gdy skończymy się zadowalać.
Chwila, moment, co ?
-Więc nie obejrzałeś całego zeszytu ?
-Tylko ostatnich stron. - nachylił się by mnie pocałować, ale go odepchnęłam.
-Nie.. - powiedziałam, gdy ponownie się zbliżył - Nie chcę.
Zrobił krok w tył i zmarszczył czoło.
-Nie chcesz ? - parsknął - Dziewczyno, jesteś we mnie zakochana ! Tak tam pisałaś !
-Myślałam, że....że ty mnie pamiętasz i, że chcesz tego dlatego, że.... - nie mogłam się wysłowić.
Po prostu myślałam, że mnie kocha...
-Muszę iść, chcę do domu.
-Julianno. - rzekł ostro i złapał mnie za łokieć.
-Zostaw mnie ! - krzyknęłam i szarpnęłam się po czym wyszłam z sypialni. - Myślałeś, że jestem taka jak Caroline ? Że wskoczę ci do łóżka, bo mi się spodobałeś ?
-Julianno, zaczekaj ! - warknął, gdy wcisnęłam przycisk przywołujący windę.
Zalewałam się łzami. Oparłam głowę o ścianę.
-Jak mogłeś pomyśleć, że jestem taka łatwa ?!
-Nie myślałem tak !
Weszłam do windy, przerywając jednocześnie jego słowa.
Patrzył na mnie jak oniemiały, z oczami wlepionymi w moją mokrą twarz.
-Dziwne, co ? - jęknęłam, po czym ponownie wcisnęłam guzik, nie spuszczając wzroku z mężczyzny - Zjeżdżam na sam dół.....Ale piekło jest tutaj.
I drzwi się zamknęły.
Jeju idealny jest ten rozdzial , bardzo Ci dziekuje za to :*
OdpowiedzUsuńI wszystko zaczyna sie od nowa ;)
Przepiękny rozdział, wszystko świetnie się rozegrało
OdpowiedzUsuńJestem pod wielkim wrażeniem
życzę Ci dalszej weny twórczej
czekam na następny xx