-Zabezpieczcie garaż. Każde piętro ma być rejestrowane i obserwowane przez przynajmniej dziesięciu ochroniarzy. Sprawdzajcie każdą nową osobę wchodzącą do tego budynku, zwłaszcza kobietę. Dowiedzcie się, czy zmieniła tożsamość.
-Może dokumenty uległej coś pomogą ?
-Usunąłem wszystkie kontrakty i dane tych kobiet, Amelii również. Dzwoń do mnie, gdy dowiecie się czegoś nowego.
-Oczywiście, panie Malik. - skinąwszy głową Ben odszedł w stronę windy i przeglądał notatki, dotyczące obserwacji budynku mieszkalnego Zayna.
Tymczasem mój nażeczony stał z rękami opartymi o biodra i oddychał przez nos. Spojrzał na mnie, a mowa jego ciała wskazywała na to, że się rozluźnił. Westchnął ciężko po czym podszedł do mnie i objął moją twarz dłońmi.
-Dlaczego mówisz mi o tym dopiero teraz ? - mówił cicho - Minął tydzień odkąd się dowiedziałaś, Jay. Dlaczego przez te wszystkie dni j a nic nie wiedziałem ?
-Nie chciałam, żebyś się denerwował. Tak się cieszyłeś z powodu przyjęcia. No i byłeś zajęty przygotowaniami do wesela.
Przyłożył swoje czoło do mojego.
-Skarbie, twoje bezpieczeństwo jest dla mnie najważniejsze. I Zoe. - położył dłonie na moim brzuchu - Nie pozwolę, żeby cokolwiek stało się moim dziewczynom.
-Nic im nie będzie.
-Amelia jest niezrównoważona.
-Właściwie to dlaczego wylądowała w szpitalu psychiatrycznym ? Christopher mówił, że podle z nią skończyłeś.
Zamknął na moment oczy i odetchnął głęboko.
-Nie nazwałbym tego "podłym" skończeniem. Po prostu ona była zakochana, a ja chciałem skończyć nas związek. Oczywiście, była moją uległą, nikim więcej.
-Rozumiem. I ?
-Powiedziałem coś, czego raczej nie powinienem mówić. - zasznurował wargi. - Nie chciała się odczepić, więc powiedziałem, że mi się znudziła. Potem była już tylko histeria i płacz. W końcu odpuściła. - wzruszył ramionami i spuścił wzrok. - Zwykle tego nie mówię, ale w jej przypadku nie miałem wyjścia.
-Przecież inne uległe też coś do ciebie czuły.
-Ale ona miała obsesję. - pokręcił głową - Miała bywać u mnie w weekendy a widziałem ją u siebie niemalże codziennie. W Pokoju Zabaw była...
-Nie chcę o tym słuchać. - przerwałam mu.
-Nie o to chodzi. Chciałem powiedzieć, że chciała o wiele więcej. Prosiła mnie nawet, bym bił ją po twarzy lub ciął żyletką czy nożami.
-Co ?! - otworzyłam szerzej oczy - I ty to wszystko...
-Oczywiście, że nie ! - wtrącił się - Dawałem jej tylko więcej klapsów lub coś w tym stylu. - wzruszył ramionami - Od początku widziałem, że jest z nią coś nie tak.
-To okropne, że pragnęła takiego bólu... - złapałam się za serce.
-Masochizm na całego. - uśmiechnął się lekko i pocałował mnie w usta. - Nie przejmuj się nią. Jesteś bezpieczna. Ale musisz mi obiecać, że nie będziesz wychodzić z domu.
-Ale...
-Pracą się nie martw, niedługo zaczynasz urlop macierzyński. A rodzice czy Nancy będą do ciebie przychodzić. Eliot może się nawet wprowadzić na jakiś czas, będzie dotrzymywał ci towarzystwa. Ja będę musiał zajmować się śledztwem w sprawie Amelii i Goldman Sachs. Pani Parker też tu będzie.
Skrzywiłam się lekko.
-A balkon ?
-Możesz wychodzić, ale nie wychylaj się.
-Okej. - uśmiechnęłam się - Dzwoń do mnie, dobrze ?
-Oczywiście. Postaram się jak najczęściej z tobą zostawać. Umowa stoi ?
-Stoi.
-Mi właśnie też coś s t o i . - puścił mi oczko.
Zerknęłam na jego erekcję.
-Dasz radę ? Będę delikatny.
-No pewnie.
Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni.
-Nie powinniśmy spać osobno przed ślubem ?
-Nie wytrzymam całej nocy bez dotykania cię. Muszę cię mieć przy sobie, nie wiemy też kiedy Amelia zamierza się pojawić. - Zayn westchnął i usiadł na fotelu. Pokój obok pracowali ochroniarze i dwóch detektywów. W kuchni byli nasi rodzice, Nancy z Ianem i Eliot. Ojcowie rozmawiali, matki upewniały się z kucharkami czy wszystko na jutro jest gotowe, a Eliot I Ian dopijali piwo.
Ja postanowiłam się położyć, ponieważ mała nie dawała mi spokoju i wierciła się z boku na bok w moim brzuchu.
-Nie pojawiła się od trzech tygodni. - westchnęłam i złapałam się za podbrzusze.
-Nie możesz się stresować, kochanie. - spojrzał na mnie z żalem - Wiesz, że nic ci nie grozi. Masz świetną ochronę.
-A jeśli tobie się coś stanie ? Co wtedy zrobię ? Nie mogę samotnie wychowywać Zoe.
-O mnie się nie martw. Z tego co wiem z zapisków znalezionych w jej celi, chcę jedynie dorwać nasze dziecko. - mocniej zacisnął puszkę z piwem trzymaną w dłoni.
-A ja ?
-O tobie też nic nie wspomniała. Albo chce nas zmylić, albo rzeczywiście pragnie tylko dziecka.
-Nie rozumiem tego...Żeby mieć Zoe musiałaby zabić też mnie, inaczej jej nie dostanie.
-Też tego nie rozumiem. - pokiwał głową, gdy nagle do salonu wpadł detektyw Collins.
-Przepraszam, jeśli przeszkodziłem. - mówił, przykuwając tym wzrok gości znajdujących się w kuchni.
-Co się dzieje ? - Zayn odłożył swój napój.
-Znaleźliście coś ? - zapytała Katherine.
-Musicie to zobaczyć.
Wszyscy poszli za mężczyzną do pokoju,w którym znajdował się długi stół, kilka krzeseł i duży telewizor plazmowy. Właśnie tam prowadzono śledztwo.
Detektyw Mullen, który również zajmował się tą sprawą pokazał nam nagranie znajdujące się w laptopie.
-Przesłała nam je dziesięć minut temu. Nadawca to bez wahania Amelia Christa Barkley.
Poczułam jak Zayn się wzdryga. Ścisnęłam jego ramie i patrzyłam jak uruchamiają film.
-Witaj Zayn.
Usłyszeliśmy ochrypły, kobiecy głos, który wydostał się z gardła długowłosej blondynki, wyraźnie po anoreksji. Jej twarz była podłużna i chuda, z wyraźnymi kościami policzkowymi. Jej oczy były chyba koloru zielonego, nagranie było słabej jakości więc niestety nie dojrzałam. Jej włosy były brzydkie. Długie, lecz cieniutkie jak niteczki. Siedziała na krześle, więc nie wiedziałam jakiego jest wzrostu.
Z tego co widziałam znajdowała się w jakimś starym bloku, lub nawet opuszczonym mieszkanku.
-Tęskniłeś ? Ja za tobą bardzo. - kontynuowała z lekkim uśmieszkiem. Dotarło do mnie, że jest przerażająca. - Pewnie, już wszyscy wiedzą, że uciekłam i, że zamierzam odwiedzić ciebie i twoją nową żonę. Ale najbardziej zależy mi na owocu waszego pieprzenia. - powiedziała bezwstydnie. Zerknęłam na Zayna. Jego szczęki były mocno zaciśnięte - Możecie cieszyć się puki możecie. Mamy jeszcze całe dziewięć miesięcy. Przez ten czas będę tu sobie czekać, ale kiedy wasz potomek przyjdzie na świat, znajdę go, ucieknę... - przysunęła się bliżej kamery - ...i wychowam jak własne dziecko.
Nagranie się wyłączyło. Na ekranie laptopa pozostały jedynie tak zwane szare "muszki", a z głośnika wydobywał się tylko szmer.
Dobry Boże.
OdpowiedzUsuńOna jest CHORA ... Czekam na next ;))
OdpowiedzUsuń