Gdy się obudziłam od razu pomknęłam do salonu, by tam zastać Zayna śpiącego na kanapie.
Boże. Wyglądał tak młodo, tak bezbronnie, tak uroczo.
Sam seks.
Cicho chichocząc podeszłam bliżej i nachyliłam się. Czułam na twarzy jego spokojny i ciepły oddech.
Byłam tak blisko, że w pewnym momencie jego nos musnął mój policzek. Odsunęłam się szybko, lecz niesłyszalnie i wpadłam na pewien pomysł.
Pobiegłam z powrotem do sypialni i zaczęłam szukać telefonu. Gdy wróciłam zrobiłam mu zdjęcie, tak samo jak on kiedy spałam po raz pierwszy w Pokoju Zabaw.
Znowu zachichotałam i wtedy się obudził.
Zasłoniłam usta dłonią gdy usiadł i spojrzał na mnie.
-Jeszcze tu stoisz ? - wyciągnął do mnie ręce a wtedy odłożyłam telefon i usiadłam na nim okrakiem i położyłam ręce na jego ramionach. - Dzień dobry. - uśmiechnął się i pocałował mnie beztrosko i romantycznie. Nawet po świeżym przebudzeniu smakował tak dobrze..
Zaczęło burczeć mi w brzuchu.
-Nic nie jadłaś. - powiedział lekko oskarżycielskim tonem.
-Dopiero wyszłam z łóżka. - wyjaśniłam. - Przepraszam, że cię obudziłam.
-Twój cudowny śmiech mnie obudził. - musnął nosem mój nos - Uwielbiam kiedy się śmiejesz. - szeptał - Twój uśmiech sprawia, że czuję się o wiele lepiej niż zwykle.
Zmarszczyłam brwi.
-Co to znaczy "niż zwykle" ?
-Znasz mnie. Wiesz jaki jestem.
-Piękny i uwodzicielski.
Przyłożył moją dłoń do swojego serca.
-Jaki tutaj jestem. - westchnął, nie spuszczając ze mnie wzroku - Nie na zewnątrz. To tylko okładka.
-Dla mnie jest w porządku. Nie zmieniaj się, ale bądź ze mną.
-Nie chcę cię zranić.
-Nigdy tego nie zrobisz.
-A jeśli kiedyś będę musiał ? Nie zapomnisz, że zawsze będziesz częścią mojego świata ?
-A jestem ?
-Zawsze byłaś.
Nie mogłam się powstrzymać i pocałowałam go.
-Czasami mówisz od rzeczy.
-Chce mieć pewność.
-Jaką ?
-Że mi wierzysz.
-Zayn, w co mam ci wierzyć ?
-W moje uczucia. Zawsze będziesz należeć do mnie, a ja do ciebie. Jesteśmy na siebie skazani i ufamy sobie. Powtórz.
-Wierzę w twoje uczucia. Należymy do siebie i jesteśmy na siebie skazani. - powiedziałam, trochę niepewnie, ponieważ nie miałam pojęcia o co mu chodzi.
-Chodź. - wziął mnie na ręce i postawił na podłodze - Za niedługo wychodzimy. Obudź Eliota i powiedz, że robię śniadanie.
-Nie musisz.
-Jay, obudź Eliota i nie dyskutuj ze mną. - przerwał mi.
Otworzyłam szeroko oczy.
Co mam powiedzieć ? Spoko, panie Malik ?
-Wybacz. - westchnął i pokiwał głową.
-Przyzwyczaiłam się. - puściłam mu oczko i z uśmiechem poszłam obudzić mojego przyjaciela.
Sądziłam, że nigdy nie zaakceptuję dominacji i "władczości" Zayna. Teraz było inaczej; taki był i takiego go chciałam.
Takiego właśnie go kochałam.
- Kawy ? - w moim gabinecie ujrzałam głowę Brandona, wychylającą się zza drzwi.
-Już ? - zmarszczyłam brwi i zerknęłam na zegarek - Chwileczkę, dobrze ? Muszę dokończyć tą ankietę.
-Jay, pracujesz za nas dwóch. Odpocznij trochę, jesteś świetna i wszystko nadrobisz. - uśmiechnął się.
Zobaczyłam że przyszło mi powiadomienie Google.
-Chwileczkę, dobrze ? Tylko sprawdzę pocztę.
-Okej. - powiedział po czym wyszedł.
Otworzyłam skrzynkę i zobaczyłam nowe newsy na temat ostatniej kolacji. Otworzyłam galerię zdjęć i pierwsze co rzuciło mi się w oczy to zdjęcia Zayna i Eleny.
Spokojnie Jay, to tylko przyjaciółka - myślałam, ale z nerwów aż podkurczyłam palce u stóp.
Dostrzegłam również jedno swoje zdjęcie. Mianowicie to wpatrywałam się w stół i piłam wino gdy tymczasem mój chłopak rozmawiał namiętnie z byłą narzeczoną. A myślałam wtedy że jestem w dobrym nastroju.
Po mojej posępnej minie wywnioskowałam, że było wręcz przeciwnie.
Zatrzasnęłam laptopa i wyszłam z gabinetu, prosto do biura Brandona, który siedział tam z jakimś mężczyzną.
Pierwsza myśl jaka pojawiła się w mojej głowie to taka że widzę właśnie jego chłopaka, ale było inaczej.
-Will, to jest właśnie Jay. - przedstawił mnie - Jay, poznaj mojego drugiego asystenta Willa Coleman'a.
Nie był to mężczyzna, lecz bardziej chłopak. Przypuszczałam, że był niewiele starszy ode mnie.
-Hej, miło poznać. - uścisnęliśmy sobie dłonie.
Bardzo przypominał mi Eliota. Wręcz za bardzo.
Może nie z twarzy, ale ze stylu. Nie wiem jak chodził ubrany na co dzień, ponieważ teraz miał na sobie ciemne spodnie, białą koszulę i czarną marynarkę, ale gdyby nie to, że mi się przedstawił i mogłam przyjrzeć się jego twarzy pomyślałabym, że to naprawdę Eliot.
A przynajmniej na pierwszy rzut oka.
Zobaczyłam w jego zielonych oczach przyjazny błysk i już wiedziałam, że będziemy się świetnie dogadywać.
-Jadasz w kafejkach ? - zapytał nagle.
-Emm...Tak, zawsze. - zaśmiałam się.
-Więc może zjemy razem lunch ? No wiesz, poznamy się lepiej. - wzruszył ramionami.
-Jasne. - odpowiedziałam z tak samo szerokim uśmiechem.
Will okazał się wspaniałym gościem. Byliśmy napchani goframi, gdy własnie wracaliśmy do Goldman Sachs. Stanęliśmy na pasach, zaraz przed budynkiem, gdy moje oczy dostrzegły Zayna wysiadającego z jakiegoś samochodu.
I to nie swojego.
Za nim dostrzegłam Veronicę. Spojrzała na niego gniewnym spojrzeniem. Z ruchu jej warg wyczytałam: "Ostrzegam cię".
Nie, ona na pewno to powiedziała. Byłam przekonana.
Ostrzega go ? Ale przed czym ?
Chłopak patrzył na nią z niechęcią. Pokiwał z rezygnacją głową i wszedł do budynku, na co ja szybko zareagowałam.
-Przepraszam. - powiedziałam i zaczęłam biec.
Auto odjechało, więc pewnie mnie nie zauważyła. Wiedziałam, że Will jest gdzieś za mną, ale nie zwracałam na to uwagi.
Wbiegłam do recepcji i zobaczyłam, że mój chłopak zbliża się do wind.
-Zayn ! - zawołałam i wpadłam na niego, ale szybko zrobiłam krok w tył.
Odwrócił się....I było po wszystkim.
W jego oczach nie było tej samej czułości co zwykle, patrzył na mnie obojętnie, a może nawet gniewnie.
-Zrobiłam coś ? - zapytałam od razu.
-Nie. - odpowiedział krótko i zwięźle.
-Możemy porozmawiać ?
Wtedy stanął za mną Will.
-Jay, w porządku ? - zapytał, trochę zmachany.
-Tak. - odpowiedziałam - To tylko przyjaciel. - wyjaśniłam Zaynowi.
-Okej. - wzruszył ramionami.
Niby patrzył na Willa obojętnie, ale gdzieś tam czaił się ten gniew i zazdrość.
-Możemy porozmawiać ? - zapytałam.
-Emm...Muszę załatwić coś u jednego z ochroniarzy. Spotkamy się później. - powiedział mój współpracownik, widocznie lekko wystraszony widokiem Zayna, więc szybko się oddalił.
W ogóle nie zważałam na to co mówił i nie odrywałam wzroku od Zayna.
-O czym ? - zapytał wciąż beznamiętnie.
-Dlaczego spotkałeś się z Veronicą ?
Westchnął i nacisnął przycisk windy. Zdziwiłam się ponieważ to nie była jego prywatna winda.
Wysiadło z niej i jednocześnie weszło parę osób, a razem z nimi my.
Chłopak stanął za mną ponieważ panował mały tłok.
Odwróciłam głowę i uśmiechnęłam się lekko do niego, na co on odpowiedział mi zgrzytaniem zębów gdy zacisnął szczękę.
Ale czemu ?
Nawet mnie nie dotykał, nic nie mówił, a już cały Nowy Jork wie, że jesteśmy razem.
Co się dzieje ?
Kilka osób z windy wysiadło. Na kolejnym piętrze wysiadły następne dwie, pozostawiając nas samych. Gdy tylko drzwi się zamknęły, Zayn złapał mnie za ramiona, przywarł moje chwiejące się ciało do ściany i namiętnie pocałował, przytrzymując mnie jednocześnie biodrami i silną erekcją.
-Stoi ci. - szepnęłam.
-Zawsze mi stoi gdy wiem, że jesteś w pobliżu.
Rozchyliłam usta i utorowałam drogę jego językowi, który po chwili splótł się z moim. Pocałunek był długi i namiętny.
W pewnym momencie Zayn uniósł rękę i wcisnął czerwony przycisk, który sprawił, że winda stanęła.
Zachwiałam się gdy delikatnie nami szarpnęło, lecz Zayn nadal stał nieruchomo. Złapałam się jego ramion i ponownie spojrzałam mu w oczy.
-Są tu kamery. - szepnął.
-Wiem.
-Nie mogę cię przelecieć. -powiedział smutno, zakładając pasmo włosów za moje ucho.
-Skąd ta nagła zmiana nastroju ?
Zmarszczył brwi, ale widziałam, że w jego oczach znowu czai się czułość i troska.
Może nawet coś więcej...
-Przepraszam. - nagle zrozumiał o co mi chodzi - Miałem ciężkie przedpołudnie. Pomijając oczywiście mój poranek z tobą. - uśmiechnął się lekko na to wspomnienie.
-Przed czym ostrzegała cię Veronica ?
Spoważniał. Przypatrywał mi się bacznie jakby przeczytać moje myśli, co rzeczywiście mu się czasem udawało. Jednak teraz nie był czegoś pewien.
-Nie wiem o czym mówisz.
-Zayn, przestań. Bądź ze mną szczery.
-Nie ostrzegała mnie przed niczym. - odsunął się o pół kroku, czym bardzo mnie zaskoczył.
I już wiedziałam: kłamał.
-Mówiłeś, że na lunch idziesz z Eleną. - wzdrygnęłam się w duchu na wspomnienie jej długich nóg - Więc co robiła tam Veronica ? I dlaczego pieprzysz jakąś kobietę a następnie bierzesz się za jej córkę ?
-Co to za przesłuchanie ? - przeczesał włosy palcami.
-To nie przesłuchanie, ale chcę żebyś był ze mną szczery.
Zacisnął szczękę i wpatrywał się we mnie nic nie mówiąc.
Zamknęłam oczy i postanowiłam, że mu o wszystkim powiem:
-Wtedy na kolacji... - zaczęłam i znowu otworzyłam oczy - Veronica powiedziała mi, że zrobi wszystko byś znowu był z Eleną. - westchnęłam z żalem - Że ja jej w tym nie przeszkodzę...Że to jej właśnie pragniesz.....Że ją kochasz. - zasłoniłam usta dłonią i odwróciłam się by ukryć łzy.
-Aniołku... - złapał mnie za ramiona i pocałował w czubek głowy. - Nie płacz, proszę. Nie chcę, żebyś przeze mnie płakała. - szeptał - Nie kocham Eleny.
-Łżesz.
-Jay. - odwrócił mnie i objął moją twarz dłońmi, a kciukami wycierał gorące łzy - Spójrz mi w oczy i powiedz to.
-Co takiego ?
-Dobrze wiesz. Coś co siedzi w tobie już od początku naszej chorej znajomości. Coś co ja czuję również do ciebie, i tylko do ciebie, aniołku.
Przełknęłam ślinę i patrzyłam w jego piękne oczy jeszcze przez moment.
-Kocham cię. - szepnęłam - Tak bardzo.
-Grzeczna dziewczynka.
Uciszył moje szlochanie, namiętnym i mocnym pocałunkiem.Całował mnie tak przez długie minuty. Połykał moje jęki i rozkoszował się słowami, które w końcu wypowiedziałam na głos.
Nie wiedziałam co się z nim dzieje. Tak bardzo chciałam go wspierać, poznać go lepiej i bliżej, pokazać, że łączy nas coś więcej niż drapieżna i dzika namiętność.
Że kochamy siebie nawzajem...
Bokie czekam na next <33
OdpowiedzUsuńJak zawsze wspaniały :) Początek i końcówka najlepsza,taka romantyczna *.* Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuń