wtorek, 23 sierpnia 2016

Sometimes, Rozdział 47

-Dzięki, Rachel. - rzekł do dziewczyny Jason zaraz po tym jak omiótł moje całe ciało wzrokiem.
-Nie musiałam jej długo namawiać. - objęła mnie ramieniem i uśmiechnęła się ukazując lśniące, białe zęby takie jak miała większość czarnoskórych dziewczyn. - Jest Ashton ? - w jej oczach stanęły płomyki.
-Pewnie. Czeka na ciebie tam, przy tych ławkach - wskazał to miejsce i od razu ujrzałyśmy cel dzisiejszego wieczoru Rachel.
-Okej, więc zostawiam was samych. - powiedziała to w miarę spokojnie, a później wystrzeliła jak strzała na tych szpileczkach i po chwili była już obok Ashtona.
-Cieszę się, że jesteś. - uśmiechnął się delikatnie Jason. - Wszystko u ciebie w porządku ? - spojrzał na mnie bacznie - Wiesz, po tym ostatnim...Co ten facet cię od nas zabrał. A teraz mówisz, że "ktoś z kimś śpi". Czy to jest twój facet ? Zdradza cię ? Wiem, że to nie moja sprawa, ale mógłbym ci jakoś pomóc. - zbliżył się do mnie niebezpiecznie.
Niebezpiecznie, ponieważ prawie stykaliśmy się brzuchami a jego głowa była tuż nad moja.
Przełknęłam głośno ślinę.
-Napiłabym się czegoś. - przyznałam, ignorując jego pytania i propozycje.
-Okej, zapraszam. Pokażę ci, gdzie co jest.
-Słyszałam, że jesteś organizatorem imprezy.  - zmieniłam temat. Ale nie tylko po to, żeby nie rozmawiać o Zaynie, ale też po to, bo byłam strasznie ciekawa - Sądziłam, że tylko trzecie klasy, do tego przewodniczący z całym samorządem i komitetem to robią.
-Tak, ale zapytałem, czy gracz dzięki, któremu mają tyle złota na półkach też może się wtrącić. I zgodzili się, nawet z ładnym uśmiechem.
Zaśmiałam się cicho.
-A może masz dar przekonywania ?
Spojrzał na mnie.
-Nie, to raczej te złota. - powiedział i zaśmialiśmy się oboje. - Daru przekonywania to ja nie mam, działam raczej siłą. - przyznał.
-Oh..ostro. - zmarszczyłam brwi.
-Trochę. 
Doszliśmy właśnie do stołu z piciem i jedzeniem. Było ich kilkanaście, ale na każdym praktycznie to samo więc nie musiałam chodzić i oglądać każdego z osobna.
-Drinka ? - zapytał.
-Pewnie. - skinęłam głową. - Alkohol może stać tak tu na widoku ?
-Zawsze któryś z chłopaków ma na niego oko. Cóż, my już mieliśmy swoją imprezę rok temu więc się wybawiliśmy, a teraz jesteśmy tylko organizatorami, więc bardziej pilnujemy porządku.
-Mhm, rozumiem. - odebrałam od niego drinka w wysokiej, różowej szklance.
-Wiesz, w pierwszej chwili myślałem, że tamten facet jest może twoim ojcem. - znowu wrócił do tematu Zayna - Ale mówiłaś do niego po imieniu.
-Nie, nie, mój nazywa się Carl Malik, a mama Susan. W prawdzie jestem adoptowana, ale traktuję ich jak biologicznych rodziców. Zayn, który mnie wtedy odebrał jest ich synem, ale nie wychowywaliśmy się razem. Jest dla mnie jakby obcy.
-Ale coś bardzo się o ciebie troszczy.
-To skomplikowane. - spuściłam wzrok.
-Cóż, ja jedynie mam innego ojca. Prawdziwego nie znałem. - zmienił temat i bardzo mnie to ucieszyło. - Gdy mama była ze mną w ciąży przedawkował narkotyki, najprawdopodobniej celowo.. Wcześniej zgwałcił dziewczynę i to go tak dobiło.. Dali mi imię po nim. - uśmiechnął się.
A ja zamarłam.
Jason..
-Kiedy to się stało ? - zapytałam.
-Oh, lata temu. Byli wtedy młodzi, miał coś około 17 lat.
-A ta dziewczyna ? Którą zgwałcił. Co z nią ?
-Urodziła córkę. Nie wiem co się z nimi stało, to wszystko wiem z opowieści mamy. Ona też już nic nie wie.
Zakręciło mi się w głowie. Wszystko skleiło się w jedną całość.
Jason jest moim bratem.

Przepraszam ze dopiero teraz ale jestem na wakacjach i mam do dyspozycji jedynie telefon :(

2 komentarze: