piątek, 5 sierpnia 2016

Corpus, Rozdział 8

Następnego dnia zaraz po przebudzeniu na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech, co nie zdarzyło się od bardzo dawna. Zwykle poranki były dla mnie najgorszą częścią dnia, gorszą nawet od nocy gdy próbowałam zasnąć. Zbierało mi się na płacz i rzadko kiedy obyło się bez niego.
A teraz niedość, że byłam wypoczęta to jeszcze miałam obok siebie takie cudo jak Zayn. Leżał na brzuchu z rękami wsuniętymi pod poduszkę, okryty kołdrą na wysokość bioder.
Po dzisiejszym śnie miałam ochotę, żeby zsunąć ją niżej, ale wlałam go najpierw obudzić.
-Zayn.. - szepnęłam delikatnie potrząsając jego ramieniem.
Po kilku chwilach zaczął powoli wracać do żywych a po otwarciu oczu mocno zmarszczył brwi i zerwał się gwałtownie tak, że siedział i przez pare sekund wpatrywał się w ścianę. Po tym spojrzał na mnie i momentalnie znalazł się nade mną, gdy leżałam pod nim zdezorientowana.
Rozszerzył mi nogi a po chwili jego głowa znalazła się między nimi. Wdarł się językiem w moją kobiecość, nawet nie zauważyłam kiedy zdarł ze mnie majtki, które miałam na sobie przez całą noc.
Orgazm nastąpił szybko i bardzo gwałtownie, nie zdążyłam zorientować się co się dzieję. Zayn usiadł na skraju łóżka i przetarł twarz dłońmi.
-Jesteś wyczerpany. - uklękłam przy nim i odgarnęłam włosy z jego twarzy.
Domyśliłam się, że chciał naładować energię tym, że wywołał u mnie orgazm.
-Naładowałeś się? - upewniłam się.
-Ta. - westchnął. Był blady i miał sińce pod oczami.
-Nie wyglądasz.
-Nie na cały dzień. - wyjaśnił.
-A na ile ?
-Na tyle, żeby cię przelecieć. - wstał i pchnął mnie delikatnie, bym znowu się położyła.
-Łoł, łoł, łoł, co ? - otworzyłam szeroko oczy. Już nawet nie przejmowałam się tym, jak cudownie wygląda kompletnie nagi, tylko tym co ten wariat zamierza ze mną robić.
-Judy, nie mamy wyjścia. Czego się boisz ? - podciągnął mnie na poduszkę, by było mi wygodniej i dodatkowo (zakładam, że wyłącznie dla własnej przyjemności) zdarł ze mnie stanik, w którym również spałam.
-Spokojnie. - powiedziałam układając się między moimi nogami - Będzie tak jak zwykle, tylko troszkę lepiej.
-W tym problem...Ah! - krzyknęłam, gdy wbił się we mnie po sam koniec.
-Co?
-J-jestem....raczej dziewicą. - jęknęłam cichutko.
-No i to mi się podoba. - chwycił mnie za biodra i przeszedł do działania.
Poruszał się delikatnie, ale stanowczo, na tyle, bym nie odczuwała bólu. I muszę powiedzieć, że później było już coraz lepiej.



         Wykończona spałam na piersi Zayna. Obudziło mnie delikatne łaskotanie, gdy opuszkami palców zaczął jeździć po mojej tali.
Zachichotałam i spojrzałam na niego.
-Wiesz co się właśnie stało ? - zapytał. Już miałam odpowiedzieć, ale zrobił to za mnie i miał zupełnie co innego namyśli - Spałaś.
Podniosłam się okrywając piersi pościelą.
-Faktycznie... I to tak naprawdę spałam. Dwa razy ! - uśmiechnęłam się szeroko.
-Nie ma się co dziwić. - zaśmiał się - Troszkę cię wymęczyłem.
-Troszkę. - opadłam na plecy i westchnęłam głęboko.
-Nie przypuszczałem, że możesz być dziewicą. Czemu nic nie mówiłaś?
-Bałam się, że się speszysz albo wystraszysz.
-Chomiczku, ja nie wiem co to znaczy.
Zaśmiałam się siadając. Zauważyłam, że się we mnie wpatruje.
-Co? - zarumieniona założyłam pasmo włosów za ucho.
-Ładna jesteś. - uniósł kącik ust.
Uniosłam brwi.
-Dziękuje. - uśmiechnęłam się.
-Dziwne.
-Co ? - zapytałam ponownie.
-Nigdy nie widziałem takiego ładnego chomika.
-Chryste... - westchnęłam i wstałam owijając się pościelą. - Co na śniadanie ?
-Po prostu wysyp zawartość lodówki na stół. - mówił, gdy zmierzałam w stronę drzwi.
-Zbankrutuje przez ciebie.


      -Czy to, że odebrałeś mi dziewictwo wpływa na was jakoś ?
Spojrzał na mnie znad talerza wypełnionego ostatnimi kawałkami kurczaka.
Zdjął z szyi naszyjnik, a właściwie to gruby rzemyk na którym widniał wisior w kształcie jakby malutkiej fiolki.
-Mam je tutaj.
-Miałeś ten naszyjnik na okrągło ?
-Tak. Nie zauważyłaś ?
Pokręciłam głową.
-Ale jak to "tutaj" ? - odebrałam go od niego. Zauważyłam, że wisior jest czymś zatkany, czyli w środki jest wypełniony. - Co to jest tak w ogóle ?
-Fiolka. - wzruszył ramionami. - Każdy Strażnik ją nosi. Wchodzą tam czasami różne rzeczy, taki jakby "schron" dla nich. Jeszcze niczego cennego mi tam nie weszło, aż do teraz. 
-Czyli...w środku jest moje dziewictwo ? 
-Coś w tym rodzaju. Jakby jego cień. - chwycił za nakrętkę i wyciągnął ją.
Z fiolki bardzo powoli uniósł się ku górze jakby dym zmieszany z brokatem. Był różowy, pobłyskiwał delikatnie, a cała chmurka była w wielkości pięści. Uniósł się nad flakonikiem i nie odleciał dalej.
-Fajne, co ? - uśmiechnął się - Bawiłem się tym jak spałaś. Flakonik na moment zaświecił, więc go otworzyłem. I proszę bardzo.
-Jakie to śmieszne. - obserwowałam chmurkę z zaciekawieniem. Zayn zamknął flakonik zaraz po tym jak chmurka z powrotem się schowała. - I nie masz tam nic innego oprócz tego ?
-Nie. Ja tylko zabijam Koszmary. Nawet nie wiem jakie rzeczy mogą się jeszcze zachowywać. Ale pewnie coś w stylu właśnie cnoty czy duszy.
-Duszy ?
-Gdy Strażnik zamorduje człowieka.
-Oł... - wzdrygnęłam się.
-Ale ty nie masz się o co martwić. - pogłaskał mnie po głowie - To jak ? Zabierzesz mnie na te zakupy ?

2 komentarze:

  1. Łuuu super ! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham twoje opowiadania, piszesz gdzieś jeszcze, bo bym sb poczytała.xd
    Czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń