środa, 17 sierpnia 2016

Sometimes, Rozdział 45

W niedzielę rano wsunęłam się pod kołdrę tuż obok Zayna  w jego łóżku.
Rodzice spali, ponieważ wczoraj wypili odrobinę za dużo, więc skorzystałam z sytuacji i poszłam się czule przywitać.
Pocałowałam go delikatnie w usta. Potem jeszcze raz. I znowu. Za czwartym razem jego wargi się rozchyliły i zamknęły moje usta w namiętnym pocałunku. Zayn złapał mnie mocno i kładąc się na plecach położył mnie na sobie, wzdłuż całego ciała.
-Zdenerwowałaś mnie wczoraj. - powiedział cicho muskając palcami moją pupę przykrytą majtkami.
-Przeprosiny przyjęte. - pocałowałam go w czoło.
Uniósł kącik ust po czym sięgnął po telefon. 
-Którą mamy godzinę? - zaczął ziewać i spojrzał na wyświetlacz. - Przecież to noc. Czemu nie śpisz ?
-Jest po ósmej. - zaśmiałam się - Jaka noc ?
-Dla mnie, gdy mam wolne tak, to jest noc.
-Zatęskniłam za tobą i się obudziłam. - przytuliłam się do niego.
Zaśmiał się cicho zamykając mnie w ramionach.
-Na taką odpowiedź liczyłem.


     Przy śniadaniu, czyli dopiero koło 11 gdy rodzice jeszcze spali rozmawiałam z Rachel przez telefon.
-Tak, tez myślę, że powinnaś kupić tą fioletową zamiast niebieskiej. - mówiłam zerkając co jakiś czas na Zayna - Nie, nie, do niej lepsze będą szpilki niż ta cała koturna. Te buty wyglądają jak jakieś klocki. - spojrzałam ukradkiem jeszcze raz, gdy właśnie wyszedł z kuchni w poszukiwaniu komórki - Okej, wyszedł. - szepnęłam - Co chciałaś ?
-Na szkolnym boisku robią piknik z okazji rozpoczęcia roku. Głównie dla ostatnich klas. Czyli nas, Jay. - mówiła dość cicho, bardzo szybko - Ale będą też ostatnie klasy, których już ma nie być z nami w tym roku, czyli Jason z całą drużyną.
-Cooo? Dlaczego ?
-Sama nie wiem, na takie imprezy nigdy nie zapraszało się klas, które wychodzą ze szkoły.  To dość podejrzane, do tego, żeby nie robić ci problemu wypisywał do mnie, żeby cię namówiła do przyjścia. 
-To oczywiste, że będę. Ale co mu tak na tym zależy ? 
-Do tego on organizuje ta imprezę, ogarniasz ? 
-Jak to on ? Nie był przecież przewodniczącym.
-No właśnie. Coś mi się wydaje, że naprawdę się tobą zainteresował. 
-Weź mi nawet nie mów. - parsknęłam - Poza tym, jakoś wcześniej nie zauważał mnie w szkole, czym nagle teraz jest taki zachwycony ?
-Cóż, wcześniej tylko sport, sport, sport i pukanie pustych lalek. A ty do nich nie należałaś, więc wiedział, że nie ma na co liczyć. Teraz lepiej wyglądasz a jemu może tym razem chodzi o coś więcej niż tylko seks, kto wie.
Westchnęłam.
-Ale co powiem Zaynowi ? Muszę tam iść, nie mogłam doczekać się tej imprezy.
-Powiedz mu, że to tylko dla trzecich klas, że Jason nie ma prawa się tam nawet pokazać. A to, że był organizatorem całej imprezy dowiedziałaś się dopiero na miejscu i już. Bo wątpię, że nie dojdzie do jakiejś "konfrontacji" między wami, wydaje mi się, że to wszystko jest specjalnie dla ciebie.
-Weź mi nawet nie mów! - odwróciłam się słysząc kroki - Zayn idzie. Zadzwonię wieczorem. 
-Na jego miejscu nie martwiłabym się o Jasona. On to chłopak z drużyny, a Zayn tatuś jak cholera.
Zaśmiałam się i odłożyłam telefon.
Właściwie to co powiedziała ma sens.
-Co chciała Rachel ? - zapytał "tatuś jak cholera" siadając na stołku barowym.
-Ubrania, zakupy, ubrania. To co zwykle.
-Mhm. - sięgnął po kawę. 
-Ty jeszcze w piżamie ? - zdziwiłam się - Nawet ja zdążyłam się ubrać. 
-Niepotrzebnie. - odłożył kubek i spojrzał na mnie. - I tak zaraz to z ciebie zdejmę. - wzruszył delikatnie ramionami jak gdyby nigdy nic.
-Znowu ?
-Ja nigdy nie mam dość. - wstał i odłożył kubek do zlewu.
-Wiem. - objęłam go ramionami w talii - A może wieczorem obejrzymy jakiś film, hm ?
-Nie mogę dzisiaj. Mam ważne spotkanie. - pocałował mnie w czoło.
-Co ? Jest niedziela, sam mówiłeś że masz wolne. 
-Był ranek, zapomniałem o tamtym. - pocałował mnie czule w usta - Chodź na górę.
-Okej. - uśmiechnęłam się lekko, ale niepewnie - Zaraz przyjdę, wezmę tylko jakiś sok.
Skierował się w stronę wyjścia, a ja do lodówki. Znalazłam tam przy okazji batonika i wzięłam sok pomarańczowy. Gdy się odwróciłam zauważyłam, że Zayn zostawił telefon na blacie. Wzięłam go do ręki chcąc znaleźć jakieś wiadomości z panem Raimondem, ale w tym samym czasie przyszedł sms od jakiejś Nicole.
Grr. Kobieta.
"Pamiętaj o naszym spotkaniu dzisiaj. U mnie o 20".

3 komentarze:

  1. O nie co tu się będzie działo ? :/

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, co tu się będzie działo ?! Czekam na kolejny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Oooo Boże, musisz jutro napisać następny, bo nie wytrzymam. Co to wogole za Nicole, już jej nie lubie, niech spda na drzewo. Grrrr, jestem zdenerwowana.

    OdpowiedzUsuń