Dla tych którzy jeszcze nie wiedzą :)
Na blogu jest już opcja anonimowych komentarzy ^^ Zastanawiam się dlaczego nie ustawiłam tego wcześniej O__o
Miłego czytania :***
Wielki kolarz ze zdjęciami dla Eliota okazał się genialnym prezentem, który aż wzruszył chłopaka.
-Nie wierzę, że chciało wam się to wszystko zbierać, do tego w odpowiedniej kolejności.
Zachichotałam i objęłam go ramieniem.
-Czyli ci się podoba ? -zapytałam.
-No jasne, jest świetny. Dziękuję. - przytulił nas po raz setny i wrócił do oglądania zdjęć, na których mamy z Eliotem nawet po pięć lat. Są tam również zdjęcia z Nancy, Ianem, Zaynem, Henrym, moimi rodzicami i Richardem, z innymi znajomymi i kilka wolnych miejsc na dodatkowe zdjęcia.
-Jakie zdjęcia zamierzasz dodać ? - zapytała Nancy, siadając obok nas z kieliszkiem szampana.
Eliot uśmiechnął się do mnie przebiegle.
-Z Zoe. - odrzekł.
-Ooo, jesteś uroczy. - zarzuciłam mu ręce na szyję i oparłam swoją głowę o jego.
Nieświadoma niczego Zoe leżała sobie spokojnie w ramionach swojego taty i wpatrywała się w każdego z osobna.
-Niech się przyzwyczaja. - rzekł Zayn i cmoknął dziewczynkę w główkę z burzą ciemnych włosów.
-Racja, musi przyzwyczajać się do widoku rodziny. - rzekła Amy, uśmiechając się czule i nie spuszczając wzroku z wnuczki.
Nagle zaczął dzwonić telefon Eliota.
Chłopak spojrzał na Veronicę, która znacząco puściła do niego oczko i zaczęła sączyć swojego drinka. Spojrzeliśmy na siebie z Zaynem, ale oboje nie rozumieliśmy o co chodzi.
-Za chwilkę kogoś przyprowadzę. - rzekł Eliot i niepewnie poszedł do wyjścia.
-Czyżbyś szykował Zoe drugiego wujka ? - zawołałam za nim.
Wiem, że jego przygoda z Maxem była jednorazowa, więc pewnie znalazł nowego "przyjaciela".
Wychylił do mnie głowę zza ściany.
-Raczej ciocię. - uśmiechnął się i zniknął.
-Słucham ? - otworzyłam szeroko oczy i spojrzałam na Veronicę, która widocznie była wmieszana w całą intrygę.
Wzruszyła ramionami.
-Nie mówiłam, że mam dwie córki ? - zapytała, marszcząc brwi i udając niewiniątko.
-Słucham ? - powtórzył tak samo zdziwiony Zayn - Jego też zmuszasz do oświadczyn ?
Przewróciła oczami ale nie ukrywała rozbawienia.
-Chwila, drugą córkę ? - zapytałam.
-Tak, młodszą od Eleny. Mieszkała w internacie, niedawno zaczęła szukać mieszkania i pracy w Nowym Jorku. - wyjaśniła. - Jest adoptowana.
-Zna biologicznych rodziców ? - dopytywałam.
-Tak, od ponad roku. Właśnie wtedy jej matka poszła na odwyk i postanowiła ją odnaleźć. Spotkały się nawet kilka razy i utrzymają kontakt. Ze mną nigdy się tak dobrze nie dogadywała... - westchnęła - Ale ją kocham.
Uśmiechnęłam się do Veronicki, kiedy do pokoju wszedł Eliot z śliczną, jasnooką brunetką pod ramię.
Dziewczyna okazała się przesympatyczna i naprawdę urocza. Na imię ma Lissa i chodziła do prywatnej szkoły kosmetycznej w Dallas, a teraz zamierza otworzyć swój własny salon gdzieś w centrum miasta.
-Świetna jest, prawda ? - Eliot objął ramieniem dziewczynę i pocałował w skroń.
Zachichotała i zaczęła mówić dalej:
-Jak mówiłam, Elena obiecała, że mi we wszystkim pomorze i załatwi pracowników. Później jakoś się ułoży. - wzruszyła ramionami i spojrzała na Eliota - Mam nadzieję, że będę mogła na tobie poćwiczyć.
-Jak nie zgolisz mnie na łyso, to czemu nie ?
Zaczęli się śmiać, co było naprawdę słodkim widokiem. Jakąś godzinę później gdy skończyłam karmić Zoe i wróciłam do pokoju, ktoś zadzwonił do drzwi.
-To pewnie Elena i Henry. - rzekła Katherine i poszła otworzyć.
-Lissa, słonko pomożesz mi z napojami ? - zapytała dziewczynę Katherine.
-Jasne. - wstała i poszły razem do pomieszczenia obok.
-Najedzona ? - szepnął Zayn, zerkając na zamykające się oczka Zoe. Siedizał obok i obejmował mnie ramieniem.
-Chyba zaraz pójdzie spać. - westchnęłam i zaczęłam głaskać okrągły policzek Zoe kciukiem - Uwierzysz, że jest nasza ? - uśmiechnęłam się.
-I poczęta podczas sadomasochistycznego seksu w Pokoju Zabaw ?
Spojrzałam na niego.
-Mamy po tamtym miejscu pamiątkę.
Zachichotał.
-Racja. - pocałował mnie w policzek - Piękne czasy.
-Mów za siebie. - szturchnęłam go lekko łokciem, doprowadzając do jeszcze większego uśmiechu na jego twarzy.
Po chwili do pokoju wróciła Amy z jakąś wysoką, niepomalowaną brunetką ubraną w ciemne spodnie, czarną elegancką marynarkę i białą koszulę.
-Eliot, masz jeszcze jednego gościa. - powiedziała mama i oddaliła się o dwa kroki od kobiety.
-Emm.. - wstał Eliot - Dobry wieczór. - powiedział niepewnie.
-Eliot.. - uśmiechnęła się kobieta. Była naprawdę bardzo ładna i dosyć młoda.
-My się znamy ? - zmarszczył brwi.
-Ja.. - założyła pasmo włosów - Nie poznajesz mnie ?
Przyjrzał się.
-Nie...Chyba. - przechylił głowę w bok - Spotkaliśmy się już ?
Zachichotała smutno.
-Tak. - zagryzła na moment wargę i spuściła wzrok. Po chwili spojrzała Eliotowi w oczy - Jestem...jestem twoją mamą.
-Co ? - odsunął się o krok.
-Wszystkiego najlepszego, synku. - podała mu coś zawinięte w bibułę.
Niepewnie odebrał od kobiety prezent i odpakował go. Reszta gości patrzyła na tą sytuację z szokiem wymalowanym na twarzy i szeroko otwartymi oczami.
I może nawet ustami.
-To...to ja. - uśmiechnął się, patrząc na zdjęcie gdzie znajdowało dziecko w ramionach bladej, wychudzonej ale pięknej i uśmiechniętej kobiety. Spojrzał na kobietę ze łzami w oczach.
-Miałeś trzy latka. Zaraz po wykonaniu tego zdjęcia oddałam cię do zakonnic. - otarła zagubioną łzę - Sama byłam w domu dziecka i...i dlatego obiecałam sobie, że moje dziecko nie będzie przechodzić tego samego koszmaru co ja. - zaszlochała - Przepraszam cię, ale...Gdybym była w innej sytuacji, na pewno bym cię nikomu nie oddała. Przysięgam.
-Mamo.. - jęknął, jego policzki były mokre od łez. Rzucił się w ramiona kobiety i przytulił ją do piersi, gdyż była ona dużo niższa.
Wszyscy siedzieli w ciszy i wpatrywali się w tą niesamowicie wzruszającą scenę.
Gdy się już od siebie odsunęli, uśmiechali się do siebie i ocierali łzy. Richard i Amy wstali by porozmawiać przez chwilę z Magdalene, bo tak miała na imię.
-Miałam nadzieję, że zaopiekują się nim dobrzy ludzie. - uścisnęła dłoń Amy w geście wdzięczności - Potrzebował matki. Wiem, że wcześniej również był w innej rodzinie zastępczej.
-Nie przepadałem za nimi. Głównie to wychowali mnie oni. - objął ramieniem Amy i nie Richarda, lecz mojego ojca Marka, który stał obok - Richard, tobie również jestem wdzięczny,wiesz o tym.
Machnął ręką.
-Nie byłem z tobą podczas okresu dojrzewania i nie rozmawiałem z tobą o kwiatkach i pszczółkach jak Mark. - zaśmiał się i objął ramieniem mężczyznę.
Do pokoju wróciła Lissa i Katherine. Obie nie wiedziały co się dzieje, a kiedy Amy chciała wszystko wyjaśnić, przeżyliśmy jeszcze większy szok.
-Mama.. - rzekła Lissa.
-Lissa ? - Magdalene zmarszczyła brwi - Córeczko, co tutaj robisz ?
-Córeczko ? - Eliot odsunął się i spojrzał na Lissę - O co tu chodzi.
-Lisso, więc poznałaś już swojego brata. - uśmiechnęła się.
-B-brata ? - szepnęła Lissa i wypuściła z rąk szklanki.
Jestem pewna, że jedyne co słyszał wtedy Eliot to trzask rozbijającego się szkła...
I jego serca.
Moda na sukces
OdpowiedzUsuńHcjigguhc zajebiste :*
OdpowiedzUsuń