TO SIĘ NAZYWA ZAPOMNIEĆ ! ! ! ;____;
2 października minął pełny ROK odkąd założyłam tego bloga. Czyli to była też pierwsza rocznica :'(
Kompletnie o tym zapomniałam, no jak ja mogłam FUCK !
Ale nieważne, najwyżej "poimprezujemy" trochę zbyt późno, więc Happy Birthday ! :) Urodziny bloga świadczą też o tym, że były to urodziny mojego pierwszego opowiadania, które tak bardzo bałam się udostępnić, ale jednak się na to odważyłam i wyszło mi to na dobre: Akademik z Zaynem :')
Dziękuje wam za ten cały rok, ten blog jest dla mnie naprawdę bardzo, bardzo, bardzo ważny, nawet sobie nie wyobrażacie jaka to przyjemność dla was pisać :) Na początku zastanawiałam się "po co to cholerstwo zakładasz skoro i tak nic z tego nie będzie" ale jednak. Myślę, że te wszystkie rozdziały to naprawdę spory sukces, ponieważ nie oczekiwałam nawet, że napiszę jedno pełne opowiadanie :)
Naprawdę wam dziękuję, te wszystkie chore historie piszę nie tylko dla siebie ale też dla was, gdyby nie wy nie robiłabym tego co po prostu niewyobrażalnie kocham.
Jesteście najlepsi, kocham was i obiecuję jeszcze miliard nowych pomysłów i opowiadań :) <3 :**
A teraz życzę miłego czytania :> :***
Urodziny Zayna coraz bliżej, a ja nie mam pojęcia jaki prezent mogę mu podarować..
Najgorsze jest to, że nie mam czasu o tym myśleć.
Pod koniec weekendu jesteśmy u mnie w moim świeżo pomalowanym mieszkaniu. Wszystko jeszcze schnie, otwarte puszki z farbami cierpliwie czekają w koncie na dalsze malowanie, tak samo jak niewielka drabina, pędzle i moja nietknięta sypialnia, w której brakuje mebli. A dwa mokre, przyklejone do siebie nagie ciała skulone w wannie, wielbią i pieszczą się nawzajem najbardziej drażliwymi pieszczotami i gorącym dotykiem.
A nie, chwila. To my.
Głowę odchyloną mam do tyłu, opartą o ramię Zayna. Jego dłoń swobodnie leży na moim gardle, a usta pieszczą moje opuchnięte od długich pocałunków wargi.
Ostatnie dni były naprawdę przyjemne.
W jeden w ogóle nie raczyliśmy wyjść z łóżka, a dokładnie to z rozłożonej kanapy w salonie, obwinięci kocami i własnym ciepłem.
W piątek na przykład tak bardzo byliśmy zajęci remontem kuchni, że wykorzystaliśmy w niej każdy mebel na coraz to ciekawsze pozycje, w których Zayn jest po prostu świetny.
I to mnie też trochę dręczy..
Nie mam takiego doświadczenia jak on. I na pewno nigdy takiego nie zdobędę. Martwi mnie jednak fakt, skąd nabył takich zdolności łóżkowych.
I meblowych...I dywanowych...I kanapowych...
-O czym myślisz ? - pyta ochryple, całując mnie w skroń najdelikatniej w świecie.
-O wszystkim... - spuszczam wzrok - I o tym jaki mogę sprawić ci prezent na urodziny. - troszkę kłamię.
-Nie potrzebuję żadnego prezentu. Ty sama w sobie nim jesteś.
Otwieram szerzej oczy i zaczynam się uśmiechać. Chyba mam pomysł..
Na całe szczęście on nie zauważa entuzjazmu, który jest wyraźnie widoczny na mojej twarzy i zabiera się za pieszczenie moich ramion.
-Potrzebujesz masażu. - mówi, i zaciska moje barki w dłoniach.
-Który to już raz w ciągu ostatnich kilku dni ?
-Nie liczę. Cieszę się chwilą. - zjeżdża niżej i masuje łopatki.
Dygoczę.
-Te dni były jak wakacje. - wiercę się w jego kroku, czując na plecach silną erekcję, do której zdążyłam się już przyzwyczaić.
-Będziemy mieli jeszcze więcej takich dni. Obiecuję. - całuje mój kark i przenosi dłonie na piersi.
-Ach.. - syczę, gdy zaczyna je delikatnie masować.
Bierze moje sutki w palce i zaciska je rytmicznie.
-Mocniej, proszę.. - szepczę.
-Ma boleć ?
-Tak. - dyszę - Znaczy nie. - prostuję się - Nie. Nie mogę. - kiwam głową i siadam do niego bokiem.
-Jenny. - kładzie dłoń na moim kolanie - Gdybyś potrzebowała bólu, powiedz mi.
-Nie potrzebuję go...już.
-Nie zrobiłbym ci krzywdy. - zjeżdża z kolana w dół i muska blizny na moim udzie - To byłby inny rodzaj bólu.
-Masz na myśli masochizm ?
-Nie jesteś masochistką. - łapie mnie za podbródek i całuje - Miałem na myśli coś innego. Wiesz, dlaczego się cięłaś ?
-Chciałam odreagować..
-No właśnie. Gdybyś niepotrzebnie chciała znowu odreagować, powiedz mi. Dobrze ?
Kiwam twierdząco głową. Wiem co ma na myśli; sprawi mi ból, którym mnie nie zrani, ale sprawi, że poczuję się lepiej.
-Dziękuję ci.
-To ja ci dziękuję. - mówi i znowu bierze mnie na kolana.
-Naprawdę pojedziesz ze mną do centrum handlowego ?
-Oczywiście. Muszę wiedzieć jak pięknie będziesz wyglądać na moich urodzinach.
-To byłaby niespodzianka. - macham rzęsami.
-Nie przepadam za niespodziankami.
Chlapię go wodą.
-Hej ! - śmieje się, a ja razem z nim - Zemszczę się za to.
-Nie ! - piszczę, ale on przewraca nas tak, że leży na mnie, a ja podbieram głowę o krawędź wanny. -Oh, uwielbiam wodny seks.. - mówię, zaciskając dłonie na jego pośladkach.
-To nie seks uwielbiasz. - puszcza mi oczko i przechodzi do pracy.
O tak, przede wszystkim uwielbiam Zayna.
-Drżysz. - mówi Zayn, kładąc dłoń na moim odsłoniętym kolanie.
Opieram głowę o oparcie siedzenia limuzyny i zerkam na niego.
-Zimno ci ? - zdejmuje marynarkę, ale powstrzymuję go.
-Nie, nie, dziękuję. Stresuję się.
-Nie ma po co. - całuje mnie w skroń - Polubią cię.
Nie wierzę, że kolejne cztery dni minęły tak szybko. W poniedziałek odwiedziliśmy z Zaynem dwa sklepy, aż w końcu wybrałam śliwkową sukienkę po kostki z jednym szerokim ramieniem i czarne szpilki, które idealnie pasują do świecących, czarnych kółek w moich uszach. Włosy zakręciłam i spięłam w wysokiego koka, co dało naprawdę elegancki nieład.
-Pięknie wyglądasz. - nachyla się i całuje mnie w odsłonięte ramię - Nie mogę się doczekać, aż zdejmę z ciebie tę sukienkę. Zębami.
Zamykam oczy, nie mogąc zdusić jęku.
-Jak ja cię teraz pragnę. - dyszy, zaciskając dłoń na moim udzie - Niestety para wieczoru nie może się spóźnić.
Odsuwa się niespodziewanie, a zaraz po tym limuzyna się zatrzymuje. Zayn wychodzi pierwszy, a potem otwiera mi drzwi. Podaje mi rękę, a jego rozpalone spojrzenie drażni skórę mojej twarzy.
Wpatruje się we mnie niezwykle intensywnie.
Zamyka drzwi i obejmuje mnie w tali.
-I jak ? - pyta, gdy wpatrujemy się w wielką, elegancką posiadłość.
-Łał. - mówię.
Jest tu dużo samochodów, światła w środku są zapalone. Stoły z jedzeniem i napojami stoją na dużym ogrodzie. Przez duże, przeszklone ściany zauważam gości i kelnerów.
No nieźle. Ja na moich urodzinach mam szampana, rodziców, Jamie i Ethana a tu proszę.
-Jak zwykle przesadza. - wzdycha Zayn, prowadząc mnie do wielkiego, kamiennego patio.
-Twoja mama ?
-Ta.
-Kiedy ostatni raz urządzałeś urodziny ?
-Gdy miałem 17 lat.
Och..
-A dzisiaj kończysz 30. - również go obejmuje. - Sto lat, sto lat.
-Sądziłam, że dzisiaj rano złożyłaś mi życzenia. - unosi brew.
-Hmm... - spuszczam wzrok, myśląc o dzisiejszym poranku w jego domu.
Obcałowywałam jego ramiona i szyję, aż się obudził.
-Wszystkiego najlepszego. - szeptałam, po czym zabrałam się za delikatne muśnięcia językiem jego sutków.
-Maleńka, ostrzegaj zanim następnym razem obudzę się ze wzwodem. - muskał palcami moje plecy - Jesteś naga ?
-Mhm.. - zagryzłam wargę - I mam dla pana poranny prezent, panie Malik. - nachyliłam się do jego ucha - Pan też jest nagi. - szepnęłam, po czym wyprostowałam się, siedząc na nim okrakiem. - Zamierzam cię ujeżdżać w ten urodzinowy poranek.
-A zaśpiewasz mi Happy Birthday ? - uniósł brew z chłopięcym uśmiechem.
Zachichotałam, po czym nabiłam się na niego, poruszając się delikatnie. A z każdą sekundą było coraz lepiej.
-No tak, już pamiętam. - mówię do Zayna, gdy jesteśmy coraz bliżej domu.- To nie koniec mojego prezentu.
-Zapowiada się ciekawie. - puszcza mi oczko, gdy nagle zauważamy dosyć niską brunetkę w średnim wieku, ubraną w czarną sukienkę i szary długi szal.
Jest piękna, ma dobre 40 lat, gęste włosy i duże, brązowe oczy.
Uśmiecha się do nas promiennie, i przez dłuższą chwilę nie spuszcza ze mnie ciepłego spojrzenia.
-Jesteście ! - chichocze.
-Cześć mamo. - Zayn uśmiecha się do kobiety ciepło.
Ona przytula go i życzy wszystkiego co najlepsze z okazji urodzin.
-Ty musisz być Jenny. - mówi do mnie i niespodziewanie zarzuca mi ręce na szyję i tuli mocno - W końcu przyprowadził dziewczynę do domu !
Chichoczę i zerkam na Zayna, przewracającego oczami.
Jego mama, Susi, okazuje się naprawdę wspaniałą i przesympatyczną kobietą o sporych kształtach.
Tak samo przemili okazują się członkowie jego rodziny których udało mi się poznać, między innymi bardzo do niego podobnego Jamesa, ojca Zayna, kuzynów, ciocie, a nawet babcię, która jest naprawdę urocza.
Podczas rozmowy z jedną z kuzynek Zayna, Margaret, wysoką, śliczną, 25-latką o rudych lokach zastanawiam się, czy pojawił się jednej z gości, który chyba ciekawi mnie najbardziej.
Jaixy.
Kilka chwil później zauważam, że Zayn z ponurą miną pyta się coś Susi.
-Jeszcze nie przyszedł. - odpowiada, trochę zbyt głośno.
Jakąś godzinkę później Susi prosi mnie bym pomogła jej z czymś w kuchni.
-Tam są pokoje. Możesz sobie obejrzeć. - mówi, i wychodzi by zanieść kolejną miskę sałatki dla gości.
Postanawiam odwiedzić jeden z pokoi. Jest to coś w rodzaju salonu. Urządzone w starym stylu pomieszczenie składa się z szafek z porcelaną, niezliczonych półek z książkami i fotelami, które służą pewnie do tego by sobie usiąść i spokojnie poczytać.
Odnajduję zdjęcia.
Jest na nim sporo zdjęć Zayna, aż chyba zbyt dużo. Jedno zdjęcie sprawia, że kręci mi się w głowie.
To Celeste.
Celeste na zdjęciu z Zaynem. Ma zamknięte oczy i całuje ją w policzek, ona uśmiecha się promiennie i patrzy w aparat.
Patrzy na mnie.
-Boże...
Dlatego ze mną jest. Spał z Celeste, a teraz chce mnie, ponieważ wyglądam jak ona.
Nie mogę patrzeć na to zdjęcie. Odwracam je i zasłaniam usta dłonią.
Chce mi się wymiotować, cholera jak on mógł...Dlaczego mi nie powiedział..
Gdy nagle ktoś staje w drzwiach. Drżę. Kto to ?
Jaixy ?
Podnoszę głowę i widzę Zayna.
-Och.. - wzdycham z ulgą. - Zdjąłeś krawat ? - pytam, gdy zauważam, że nie ma pod szyją bordowego krawatu.
Chwila, stop. Powinnam zrobić mu zadymę. Zacząć się kłócić, krzyczeć i do cholery jasnej wyjaśnić to zdjęcie. Wyjaśnić jego zwiąeek z Celeste.
Ale nie umiem. Jest taki piękny, czaruje mnie. Jestem zahipnotyzowana, on zbliża się do mnie powoli. Stoję w koncie, więc jest w lekkim mroku.
Patrzy na mnie tak, jakby nie widział mnie przez miesiąc.
-Co się dzieje ? W porządku ? - pytam.
Uśmiecha się szeroko.
-Tak. - marszczy brwi - Tak, jest świetnie, ale...Myślałem, że...
-Że co ?
Ponownie się uśmiecha.
-Nic. - kiwa głową - Tęskniłem za tobą.
-Oh.. - przytulam go.
On chyba drętwieje, ale po chwili również mnie do siebie tuli. Bardzo mocno.
Zapominam o zdjęciu Celeste i daję mu znak by mnie pocałował.
To właśnie robi. Całuje mnie delikatnie, niewinne. Po chwili kładzie dłonie na mojej tali i przyciąga bliżej.
Jęczę cichutko, gdy wpycha język w moje usta.
-Jaixy ! - słyszę głos Susi.
Mężczyzna odsuwa się ode mnie gwałtownie i patrzy na nią zszokowany.
-Jaixy, co ty... - mówi, patrząc na niego.
Patrzy na niego.
Nagle przeżywam największy szok w moim życiu.
Do pokoju wchodzi...Zayn.
-Mamo, w porządku ? - pyta i staje w miejscu, gdy zauważa mężczyznę obok mnie.
-Boże ! - mówię i zasłaniam usta dłonią.
Widzę dwóch Zaynów.
Ten co właśnie wszedł, ten w bordowym krawacie patrzy na tego co właśnie mnie całował.
-Zayn.. - mówi, wycierając wargi.
-Jaixy. - odpowiada.
-Co tu się dzieje ? - pytam - Mam...czy ja mam zwidy..?
Patrzę na dwóch takich samych mężczyzn. Dlaczego Jaixy wygląda jak Zayn ? Cholera, co się tu dzieje ?
-Skarbie. - mówi Zayn ze zmartwioną miną. Przeczesuje palcami włosy - To jest Jaixy. Mój brat bliźniak.
Cholera...
O kurwa!
OdpowiedzUsuńTo się porobiło!
Więc Celeste całowała się na tym zdjęciu z Jaixy! ^^
Ale rozdział zajebisty! :*
Kocham Cię i Happy Birthday z okazji bloga ;) /@QeenCyrus