niedziela, 26 stycznia 2014

Sweet Dreams, Rozdział 26

-Możemy porozmawiać ? - usiadłam obok Katherine.
-Jasne. - odłożyła kieliszek z czerwonym winem i założyła nogę na nogę  - Jak się bawisz ? - zapytała z szerokim uśmiechem.
Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo jest podobna do Zayna. Ich oczy były niemal identyczne.
-Napotkałam dzisiaj pewną dziennikarką i...No wiesz, powiedziała mi dużo ciekawych i odrobinę niepokojących informacji na temat Zayna.
-Och.. - zmarszczyła brwi - No wiesz kochanie, jest dużo plotek, a Zayn jest raczej zamkniętą osobą, więc nie sądzę by udzielał jakichkolwiek wywiadów. Co ci powiedziała ?
-Zaczęła od tego, że miał naprawdę ciężkie dzieciństwo.
-Hmm... - zamyśliła się na moment - Sądzę, że na tym nie poprzestała.
-Oczywiście, że nie, była naprawdę wścibska i bezczelna, mówiąc, że... - umilkłam na sekundę - Nie, to głupie... - pokiwałam głową i padłam na oparcie krzesła.
-Powiedz, co mówiła ? - domagała się kobieta, kładąc dłoń na moim kolanie.
Westchnęłam.
-Że darzyłaś go specyficzną i dosyć chorą miłością.
Wpatrywała się we mnie przez moment, po czym zasłoniła usta dłonią.
-Matko Boska... - powiedziała cicho - Jay, przecież....Przecież...To moje dziecko, ja bym nigdy....Jezu. - schowała twarz w dłoniach.
-Hej, spokojnie. Nie uwierzyłam jej.
-Mam taką nadzieję...Ale nie sądziłam, że ktoś rozpuścił aż tak obrzydliwą plotkę.
-Wiesz, myślę, że ona sama to wymyśliła. Nie martw się, jesteś świetną matką.
Uśmiechnęła się lekko lecz niepewnie. Jakby w ogóle nie zgadzała się z moimi słowami.
-Bardzo się staram.
-Twoje dzieci to doceniają, widzę to. Nawet Zayn.
-Jesteś dla niego bardzo ważna, widać to po nim. - zerknęła na Zayna, który rozmawiał z Eleną. 
Szlag.
-Nie martw się, teraz na nas nie patrzy, ale widzę kontem oka, że ciągle tutaj zerka.
Zaśmiałyśmy się i wróciłyśmy do rozmowy:
-Jednak... -kontynuowałam - Myślę, że prawdą jest jego straszne dzieciństwo. Musiał coś przeżyć, jest naprawdę zamknięty w sobie i skrywa naprawdę wiele tajemnic.

-Nie mogę o tym mówić.
Zdziwiła mnie tymi słowami.
-Proszę ?
-Sam musi opowiedzieć ci o swoim dzieciństwie. - westchnęła niechętnie - Chciałabym, ale obiecałam, że nie pisnę słówka.

-Możesz mi przynajmniej powiedzieć, dlaczego tak nie lubi obcego dotyku ? Pewnie sama to zauważyłaś.
Zamknęła na moment oczy.
-Tego też nie mogę zdradzić. Mogę powiedzieć ci pewien szczegół z jego życia.
-Okej. - zgodziłam się. Przynajmniej to już coś.
Nachyliła się w moją stronę.
-Ma na niektórych częściach ciała coś w rodzaju kryjącej trwałej maseczki.
-Słucham ? 
-No wiesz, większość kobiet maluje się by zasłonić swoje niedoskonałości. Ta maseczka ukrywa  j e g o  niedoskonałości.
Czyli Zayn nie był w pełni doskonały ? Nie chciało mi się w to wierzyć.
-Ale...O czym dokładnie mówisz ?
-Może kiedyś sam ci powie, lub nawet pokaże. Musisz poczekać, Jay. On się stara.

-Dobrze, wiem, ale... - przełknęłam ślinę - Możesz mi powiedzieć gdzie ma te maseczki ?
-Na pewno na całych plecach.
Zamarłam.
-Ramiona, pewnie też kark, być może na twarzy, nie jestem pewna, ale raczej nie. No i brzuch oraz klatka piersiowa.
-Jezu. - szepnęłam.
-Proszę, nie mów mu, że ci o tym powiedziałam.
-O czym ?
Obróciłyśmy głowy, by spojrzeć na Zayna, który stał obok mojego krzesła.
-O niczym. - powiedziałam szybko.
-Mamo. - spojrzał na Katherine - O czym rozmawiałyście ?
-Jay ! 
Odwróciłam się i zobaczyłam Elenę uśmiechającą się do mnie i wskazującą gestem ręki, żebym do niej podeszła.
Zerknęłam niepewnie na Zayna.
-Idź. - powiedział.
Powolnymi i niepewnymi krokami zaczęłam podążać w stronę uśmiechniętej długowłosej brunetki.
-Cześć. Nie zdążyłyśmy się jeszcze zapoznać. Elena la Mirez. Jesteś Jay...Peterson, tak ? - zapytała, podając mi dłoń.
-Emm...Tak, Jay Peterson.
-Rozmawialiśmy właśnie o tobie. - zerknęła na moment na Zayna, który oddalał się razem z matką - Poznaliście się, gdy zaczęłaś u niego pracować, tak ?
Albo gdy zgwałcił mnie na samochodzie.
-Tak, w Goldman Sachs. - powiedziałam - Słyszałam, że się rozwodzisz. Przykro mi. - nie wiem dlaczego to powiedziałam, ale słowa same zaczęły wydobywać się z moich ust.
-Ach... - machnęła ręką - Pięć lat małżeństwa nauczyło mnie, że mężczyźni to świry.
-Więc mieszkasz teraz tutaj ?
-Tak, tutaj jest o wiele lepiej. No wiesz, mama, starzy przyjaciele, no i Zayn oczywiście.

Hmm...Powiedziała "przyjaciele i Zayn", więc chłopak zlicza się do czegoś innego....
-Mogę prosić drogą panią do tańca ? - dobiegł nas męski głos jakiegoś gościa, który właśnie kleił się do Eleny.
-Przepraszam, własnie rozmawiam z...
-W porządku, idź. Ja...ja właśnie miałam poszukać Zayna. 
-Och, dobrze. - odłożyła kieliszek na jeden ze stołów i powędrowała z przystojnym mężczyzną na parkiet.
Nie przypuszczałam, że na "normalnych" kolacjach się tańczy, ale nie zwracałam na to uwagi. Mój świat był dosyć pokręcony.
Przeszłam przez długi korytarz i natrafiłam na kłótnię w jakiejś pustej sali.
-Jak mogłaś jej o tym powiedzieć ?! - Zayn chodził po całym pomieszczeniu z palcami wplecionymi we włosy.
-Kochanie, chciała wiedzieć, co miałam zrobić ? I tak by się dowiedziała.
-Mamo, teraz będzie chciała to zobaczyć ! Znowu mnie zostawi, nie rozumiesz ? To wszystko twoja wina !
-Skarbie...

-Gdybyś się nie puszczała tata by dalej żył, a ja bym tego nie miał !
Zasłoniłam usta dłonią i wsłuchiwałam się jedynie w płacz Katherine. 
-Mamo... - powiedział łagodnie Zayn - Przepraszam, nie powinienem....Przepraszam, naprawdę.
Zajrzałam do środka i widziałam jak ją przytula. Serce mi dosłownie zmiękło.
-Kochanie... - wyczułam, że się uśmiecha - Ty mnie przepraszasz ? Przecież, nigdy tego nie robiłeś.
-Zawdzięczam dużo pewnej osobie. Wiele mnie nauczyła. - szeptał.
-Jay jest wspaniała. - szlochała.
-Tak, wiem. - pocałował ją w czoło - Najlepsza.
Poczułam, że robi mi się ciepło na sercu. Uśmiechnęłam się i cicho wróciłam na salę, by mnie nie usłyszeli.
Wiele go nauczyłam...Byłam taka szczęśliwa, że to powiedział.


             -Słyszę, że Jay z kimś rozmawia. W końcu zaczęła się głośno śmiać, czym bardzo mnie zaniepokoiła. Wchodzę do pokoju, widzę ją na łóżku, Zayna w garniaku, walizki...Co się do cholery dzieje ? - opowiadał Eliot dzisiejszy poranek. Wszyscy zaczęli się głośno śmiać, nawet Elena miała lepszy humor niż Veronica.
Może nie była taka zła ?
-Czekaj, śmiałaś się ? - zdziwił się Christopher, jak zawsze olśniewający - Zayn cię rozśmieszał ? 

-No tak. - wzruszyłam ramionami.
Wskazał na Zayna palcem.
-ON ?! - zaśmiał się.
-Nagrałaś to ? - zapytała Samantha.
-Oj, dajcie spokój. - wtrącił się Carlos - Zayn nie jest aż tak "poważny".
-Tato, spójrz na niego.
Wszyscy przenieśli wzrok na Zayna, który nie okazywał żadnych emocji.
-Mam pomysł. - powiedział Chris - Może się uśmiechniesz ?
-Braciszku, czyżbyś zazdrościł mi urody ? - uniósł brew, rzeczywiście lekko się uśmiechając.

-Gdybyśmy byli bliźniakami...
-I tak byłbym przystojniejszy, nawet gdybym miał taki pysk jak ty.
Pomimo tego, że sobie dogryzali wciąż byli uśmiechnięci.
-Bardzo śmieszne. - przewrócił oczami młodszy brat.
-Widzisz ? Jestem zabawny.
-'Widzisz ? Jestem zabawny" - powtórzył.
-Nie rób z siebie idioty.
-"Nie rób z siebie idioty".
-Daj spokój..
-"Daj spokój".
-Przestań.
-"Przestań".
-Mamo, Christy mnie przedrzeźnia !
-Boże, jak dzieci... - schowała twarz w dłoniach śmiejąc się cicho.

Spojrzałam akurat na Veronicę, która szeptała coś do Eleny. Po minie dziewczyny zauważyłam, że nie jest ona zadowolona ze słów matki. Gdy zauważyła, że się im przyglądam od razu odwróciłam wzrok, lekko spanikowana.
-W porządku ? - poczułam na udzie męską dłoń. - Chcesz jechać ? - Zayn zdawał się być zmartwiony i zaniepokojony, chociaż nie miał do tego powodu.
-Nie, zostańmy. - uśmiechnęłam się - Wszystko dobrze. - zapewniłam.
-Strasznie zbladłaś. Jadłaś coś ?
-No jasne, jestem już pełna. - położyłam dłoń na brzuchu.

-Może się napijesz ?
-Nie trzeba.

-Nie jest ci zimno ? Włóż sweter, cała się trzęsiesz.
-Zayn, nic mi nie jest, dam sobie radę. - powiedziałam, odrobinę głośniej - Doceniam twoją troskę, ale nie mam pięciu lat.
-Wiesz, że się staram. - objął mnie ramieniem.
-Wiem, dziękuję.
-Pięknie wyglądasz.
-Już mówiłeś.
-I powiem jeszcze dziesięć razy. 
Nie wiem dlaczego, ale w tym momencie przypomniała mi się moja wcześniejsza rozmowa z Veronicą. Zastanawiałam się czy powiedzieć o niej Zaynie...
Wolałam zachować to dla siebie, przynajmniej na razie, gdy panował jeszcze spokój i nikt z nikim się nie kłócił.
-Maseczka... - przypomniałam sobie również co mówiła Katherine, ale nie sądziłam, że wypowiem swoje myśli na głos.
-Słucham ? - nachylił się.
-Emmm...Co ? Nic. - pokiwałam głową i dokładnie przypatrzyłam się jej jego twarzy. Nie dojrzałam tam nic w rodzaju maski kryjącej, wyglądała normalnie.
Wiedziałam, że muszę z nim o tym porozmawiać.
Co pod nimi ukrywał ?
-Co się stało ? - zmarszczył brwi.

-Nic.. - spuściłam głowę, a mój wzrok wylądował na splecionych dłoniach na moich kolanach.
-Jay.. - oblizał wargi - Wiem, że moja matka ci powiedziała.
Kamień spadł mi z serca.
-Po co ci one ? - spytałam, podnosząc głowę - I dlaczego mi o tym nie powiedziałeś ?
-Nie chciałem.

-Dlaczego ?
-Skończmy ten temat. - odwrócił się.

-Zayn, ale...
-Jay. - westchnął - Proszę cię.
Proszę cię ?
Nie odpowiedziałam, tylko wsłuchałam się w rozmowę Eliota z Richardem. Sama nie wiem o czym rozmawiali, ale byłam zbyt zła żeby cokolwiek usłyszeć.
Siedziałam i czekałam aż kolacja dobiegnie końca, a ja znajdę się w moim ciepłym łóżku.


       - Śpij dobrze. - pocałowałam Eliota w policzek.
-Ty też. - odpowiedział i poszedł do swojej sypialni. A właściwie do sypialni Nancy.
Będzie tam przez kilka najbliższych nocy, kiedy jest u nas Zayn, bo nie sądzę, byśmy wytrzymali choć jedną noc bez seksu i dali Eliotowi spokojnie spać.
Gdy zbliżałam się do swojej sypialni usłyszałam, że mój chłopak rozmawia z kimś przez telefon.
-Jutro, tak ? - zapytał - Okej, przyjadę do ciebie.....Cześć. - gdy się rozłączył, zamknęłam na moment oczy i weszłam do pokoju.
-Kto dzwonił ? - zapytałam i usiadłam po turecku na fotelu.
-Co ? - obrócił się w moją stronę.
-Z kim rozmawiałeś ? - powtórzyłam, wzruszając ramionami.
Westchnął i podniósł mnie. Usiadł na moje miejsce, sadzając mnie na swoich kolanach.
-Elena chciała zjeść ze mną lunch. - przyłożył usta do mojej skroni - Nic wielkiego.
-Och, czyżby ? - przewróciłam oczami i dyskretnie zerknęłam na jego ramię.
-To nic takiego, nie bój się o nią. Tylko ty się dla mnie liczysz.
-Mogę cię przytulić ? - zapytałam - Proszę.. - oparłam głowę o jego tors.
Po chwili wahania, zamknął mnie w swoich ramionach i wtulił twarz w moje włosy.
-Coraz bardziej zaczyna mi się to podobać. - rzekł cicho.
-Ale rób to wyłącznie ze mną. - poprosiłam.
-Oczywiście. - jego usta musnęły moją szyję.
Położyłam dłoń na jego plecach i wyczułam tam coś naprawdę dziwnego.
-Zdejmiesz to ? - zapytałam.
-Co ? - odsunął się.
-Maskę kryjącą.
-Jay, nie proś mnie o to...
-Ale..
-Nie. - wstał i posadził mnie znowu na fotelu.
-Zayn, nie możesz tego przede mną ukrywać. Cokolwiek tam chowasz, to mnie nie odstraszy.
-Nie chcę ci tego pokazywać.
-Elenie zapewne pokazałeś. -skrzyżowałam ręce na piersi.
-Elena o niczym nie wie.
-W ogóle to ile mieliście lat gdy się zaręczyliście ?
-Dwadzieścia. Czy to jest w ogóle teraz ważne ?
-Dla mnie tak. A ile miałeś lat gdy ją poznałeś ?
Przestąpił z nogi na nogę i zanurzył palce we włosach.

-Dwadzieścia, Jay.
Nawet nie zorientowałam się że z oczy płyną mi łzy.
-C-co ?
-To nie tak jak myślisz.

-Poznałeś ją...I tak po prostu się oświadczyłeś ?
-Minęło trochę czasu.

-Tak ? Ile ?
-Dwa miesiące.

Zasłoniłam usta dłonią.
-Nie, nie mogę... - pokiwałam głową i poszłam do łazienki. 
Stanęłam przed lustrem i zaczęłam szlochać. W pewnej chwili mój kark pieściły ciepłe wargi, a pod spodnie od piżamy wsunęły się duże dłonie.
-Nienawidzę gdy płaczesz. Zawsze muszę do tego doprowadzić.
-Kochasz ją... - powiedziałam - Dlaczego jeszcze tu jesteś ? 
-Mam odejść ?
-Powinieneś być teraz z nią... - schowałam twarz w dłoniach.
-Dlaczego tak mówisz ? Nie chcesz mnie tutaj ?
Odwróciłam się by na niego spojrzeć.
-Jasne, że chcę...Ale ty tego nie chcesz. Nie pragniesz mnie, pragniesz Elenę.
Objął moją twarz dłońmi i pocałował mocno. Po chwili zsunął ze mnie luźne spodnie i posadził na zimnym marmurze.
Jedno pchnięcie sprawiło, że wróciłam na ziemię. Nie mam pojęcia ile nam to zajęło. Co z tego, że było mocno ? Że mnie bolało ? Liczyła się właśnie tamta chwila...
Liczyły się tylko te chwile, gdy gorąca namiętność i niezaspokojone pragnienie doprowadzało nas do szaleństwa.
Wtedy było nam razem dobrze.

2 komentarze:

  1. Aww :') Końcówka najlepsza :) Ciekawe co Zayn ukrywa pod tą maseczką. W ogóle to głupio brzmi,facet z nałożoną maseczką :P Niech oni się zaręczą czy coś :P Albo niech Jay zajdzie w nie planowaną ciążę xd Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Lissą,końcówka najlepsza.Kiedy dodasz kolejny rozdział?!

    OdpowiedzUsuń