czwartek, 2 stycznia 2014

Sweet Dreams, Rozdział 14

Tak na wstęp ;)
Wiem, że tak naprawdę was nie znam, ale czuje że przez ten czas tak jakby się z wami zżyłam i za każdym razem kiedy wchodzę na bloga jestem bardzo ciekawa jak tym razem skomentowały go moje kochane siostry ^,^ <3

Żebyśmy poznały mnie lepiej, chciałam zrobić coś takiego, że pod rozdziałami Sweet Dreams będę pisać jeden fakt o mnie ;DD
Tak wiem, że ten pomysł może być idiotyczny więc piszcie w komentarzach co o tym sądzicie ;))  (możecie zadać mi nawet jakieś pytanie jeżeli chcecie :D )
Kocham i miłego czytania ;*** <3



-(T.I), tak ? - zapytała kobieta stając przede mną, a jeszcze wcześniej mierząc 
mnie wzrokiem.
-Emm...T-tak. - zająknęłam się i poprawiłam swoją torebkę, która wisiała na moim ramieniu.
-Hmm... - jeszcze raz dobrze mi się przypatrzyła - Nazywam się Veronica Perez. - wyciągnęła do mnie dłoń.
-Miło mi panią poznać. - skłamałam, po czym podałyśmy sobie ręce. - Skąd właściwie mnie pani zna ?
-Zayn sporo mi o tobie opowiadał - pierwsza zabrała rękę po czym położyła obie na szczupłych biodrach.
-Naprawdę ? - zaskoczyła mnie tymi słowami.
-Dlatego chciałam cię poznać.  
Zauważyłam, że powoli zaczyna się uśmiechać, co mnie trochę uspokoiło i odwzajemniłam uśmiech, lecz nie byłam do niej przekonana. Ogólnie nie wyglądała na miłą.
-Wiesz... - zaczęła oblizując wargi - Jesteś inna.
-W jakim sensie ? - zmarszczyłam brwi.
-Bardzo różnisz się od poprzednich uległych, ale najwyraźniej Zayn mówił prawdę.
Chwila, chwila, co on znowu wymyślił ? - pomyślałam, przestępując z nogi na nogę.
-Słucham ? - zapytałam.
-Jesteś jego dziewczyną, prawda ?
Te słowa sprawiły, że zachwiałam się na ugiętych nogach.  J a  dziewczyną Zayna ?  D z i e w c z y n ą  ?!
-Tak. - przytaknęłam, ale chyba nie miałam innego wyjścia. Poczułam się pewniej gdy zobaczyłam wymalowaną zazdrość na jej wypindrzonej twarzy.
Kobieta zmrużyła oczy, patrząc bacznie na moją twarz.
-Płakałaś ? - zapytała.
-Ze śmiechu - wydukałam, znowu kłamiąc.
-Co ? - przekręciła głowę w bok.
-Tak, Zayn potrafi mnie rozśmieszyć.
Teraz chciało mi się śmiać wyłącznie z głupoty moich słów. Zabawny Zayn...Już chyba nic gorszego nie mogłam wymyślić.
-Więc on... - zaczęła mówić niespokojnie - Uśmiechał się do ciebie ?
Moja odpowiedź nie była tym razem kłamstwem:

-O tak ! Cudownie się uśmiecha, chodź z przykrością mogę stwierdzić, że robi to rzadko. 
-Ponieważ zależy mi jedynie na rozśmieszaniu  c i e b i e , kochanie. - poczułam na plecach ciepłą dłoń Zayna. - Veronico. - przywitał się skinięciem głowy.
-Hm ? - obróciłam się, zdziwiona że widzę go przed sobą. Podsłuchiwał nas ?
-Możemy porozmawiać na osobności ? - zapytała kobieta.
-Oczywiście. - pocałował mnie w policzek - Poczekaj tu na mnie. Odwiozę cię.
Przypomniało mi się, że Zayn nienawidzi gdy ktoś mu czegoś odmawia lub się sprzeciwia. Postanowiłam zobaczyć jak wyjdzie mu "gra aktorska" i panowanie nad sobą:
-Pójdę pieszo. - powiedziałam.

Stanął w półkroku i obrócił się, piorunując mnie wzrokiem. Po krótkiej chwili jego wzrok złagodniał, a wyraz twarzy zrobił się "czuły i troskliwy".
-Słoneczko, proszę. Pozwól mi się odwieźć, jest zimno, możesz zmarznąć.
Parsknęłam cicho.
-Dobrze skarbie, zaczekam. - pomachałam uroczo rzęsami tłumiąc śmiech i patrzyłam jak oddala się z Veronicą.
Znowu ta głupia zazdrość. Tak łatwo jej popadałam.. Jednak oparłam się o ścianę i uśmiechałam się szeroko, ponieważ powiedział do mnie "słoneczko". Co z tego, że te słowa nie były szczere ? I tak cieszyłam się, że zostały wypowiedziane tym niskim kuszącym głosem z seksowną chrypką.
Obserwowałam ich rozmowę, ale mogłam wyczytać z ich ust kilka krótkich zdań:
-Jesteś co do niej pewien ? - zapytała Veronica.

Odpowiedział coś i wiedziałam, że w tej odpowiedzi było "tak". Niestety reszty nie mogłam ani usłyszeć ani wyczytać z ruchu jego warg.
-Nie sądzę że, kiedyś będziecie..... - i dalej nie zrozumiałam.
-Veronica - westchnął - Naprawdę mi na niej zależy.
I wtedy zamarłam. Domyśliłam się o co w tym wszystkim chodzi:
Kłamał. Wykorzystał mnie. Chciał żebym podpisała kontrakt tylko po to by udawać, że jesteśmy parą. A ja o niczym nie wiedziałam...Dlatego Veronica powiedziała, że różnie się od poprzednich  u l e g ł y c h . To, że jestem mało atrakcyjna świadczy o mnie, że nie jestem uległą, tylko jego dziewczyną.

Boże, nie !
Znowu zaczęłam płakać. Otarłam łzy, ale na marne. Z mojego gardła wydostał się cichy szloch, który zmusił mnie do wyjścia z budynku. Gdy kierowałam się w stronę drzwi, zatrzymał mnie Albert.

-Panno (T.I). przecież miała pani jechać z panem Malikiem. 
Wtedy wzrok Zayna przeniósł się na nas. Zerknęłam na niego po czym wybiegłam z hotelu, prosto na pustą i mokrą ulicę.
-(T.I), stój !  - słyszałam za sobą.
Deszcz rozmazał wszystko co miałam przed oczami. Nic nie słyszałam, ponieważ głośno grzmiało, a szum w mojej głowie zagłuszał wszystko.
Nim się zorientowałam stanęłam na środku ulicy i usłyszałam głośny ryk klaksonu. Obróciłam głowę i zobaczyłam przed sobą rozmazane światła ciężarówki.
-(T.I), nie !  
Stałam w bez ruchu, oszołomiona i sparaliżowana strachem. Samochód nie hamował a chwilę przed zderzeniem się ze mną, znalazłam się w ramionach Zayna, który przebiegł ze mną na drugą stronę ulicy, przyciskając mocno do ściany.
I zaczęło się.
Z ciężarówki wysiadło trzech mężczyzn, równie oszołomionych jak ja. Zebrał się wokół nas tłum gapiów, a wśród nich cholerne paparazzi, które nie odstępują Zayna na krok. 
-Oszalałaś ? - krzyczał  - Mogłaś zginąć ! (T.I), kurwa mać.... - zdenerwowany przeczesał palcami włosy, w ogóle nie zwracając uwagi na tłum zgromadzony wokół nas.
-J-ja...Zayn, przepraszam... - trzęsłam się i zsunęłam po chłodnej ścianie jakiegoś budynku.
-Wstań. - złapał mnie za ramiona i...przytulił mnie mocno. 
Nie mogłam uwierzyć. On mnie właśnie przytulał, tak czule i ciepło. Czułam że się spiął, chociaż nie wiedziałam dlaczego. Nie wiedziałam czemu tak bardzo bał się czyjegoś dotyku. 
Nie zwracałam na to większej uwagi, ponieważ skupiałam się na jego dłoniach, które błądziły po moich plecach, rozkoszowałam się zapachem jego gorącego ciała, wtulałam w nieziemsko twardy i umięśniony tors, który dawał wrażenie delikatnego i czułego.
Najdziwniejsze było to, że dziesiątki fotoreporterów robiło nam zdjęcia a w tłumie nie znajdowały się wyłącznie kobiety, które śliniły się na widok "mojego" faceta, ale też Veronica, na którą wolałam teraz nie patrzeć.
-Już w porządku. - odsunął się i objął moją twarz dłońmi - Nie płacz, zaopiekuje się tobą. - szepnął i pocałował mnie w czoło - Zawiozę cię do domu.
-Zostaniesz tam ze mną ? - potrzebowałam go bardziej niż kiedykolwiek. Umarłabym gdyby mnie zostawił samą. Czułabym się samotna pomimo tego, że w domu był Eliot i niedługo miała się pojawić też Nancy.
-Oczywiście. - przeprowadził mnie przez ulicę i skierowaliśmy się do czarnego bentleya - Albert, kluczyki. - powiedział, po czym odebrał od mężczyzny klucze do auta.
Zorientowałam się, że mam na sobie kurtkę Malika, co bardzo mnie zaskoczyła. Nie była szczególnie ciepła, ale w rękawach zostało jeszcze ciepło jego ciała i ogrzało mnie wystarczająco.
Otworzył mi drzwi od strony pasażera. Gdy okrążał samochód zauważyłam, że kręci się koło niego kilku dziennikarzy, ale w mgnieniu oka pojawili się ochroniarze Zayna, którzy okrążyli wręcz cały samochód.
Wreszcie chłopak usiadł za kierownicą, a auto ruszyło.
Zaniepokoiła mnie cisza, która kłębiła się w środku. Ten dystans między nami bardzo mnie zmartwił i przeraził. Zayn znowu był niedostępny, nie wiedziałam co powiedzieć, by po prostu zacząć jakąś rozmowę, lub powiedzieć zwykle...
-....Dziękuję - powiedziałam na głos, gdy stanęliśmy na pierwszych światłach.
Odwrócił głowę i wpatrywał się we mnie przez moment.
-Nie dziękuj mi. - znowu patrzył na drogę, pomimo tego że wciąż staliśmy na światłach.

-To rozkaz ?
Parsknął.
-Pytam poważnie, bo naprawdę nie wiem. 
-Czego tu nie rozumieć, (T.I) ? - zapytał poirytowany.
-Nie wiem czy to oznaczało: "Nie ma za co", czy "Nie dziękuj mi, bo zabiorę cię do domu i zerżnę a później zleje pejczem."
-Tak, to był rozkaz, zadowolona ? - powiedział ostro, wgniatając mnie spojrzeniem w siedzenie. Już chyba bardziej nie mogłam go zirytować, a wcale nie chciałam. Moje nadzieję na zbudowanie normalnego i stałego związku opadały z każdą chwilą.
-Tak, panie Malik. - zadrwiłam i obróciłam głowę w stronę okna.
Po długiej chwili usłyszałam głośne i ciężkie westchnięcie chłopaka.
-Nie chcę, żebyś mi dziękowała bo nie jestem do tego przyzwyczajony. Jeszcze żadna kobieta mi nie dziękowała.
-Naprawdę ? - obróciłam się w jego stronę całym ciałem  - A poprzednie uległe ?
-Przyznam, że nie rozmawiałem z nimi o naszym kontrakcie tak jak z tobą  - spojrzał na mnie - Do niczego ich nie namawiałem a jeszcze wcześniej pozwoliłem przeczytać umowę. Zgadzały się od razu.

-Nie dziwię się.
-Hm ?
-Jesteś seksowny, bogaty...Pan całego świata.
-Własnie, "bogaty"....  - westchnął - Zawsze dostawały to czego chciały i nie dziękowały mi. Nigdy. Wiem, że  nie zależało im na mnie tylko na moich pieniądzach, bez względu na to co mówiły.
-A co mówiły ? - nie wiedziałam co co chodzi.
-Między innymi, że chcą spędzić ze mną resztę życia, że im na mnie zależy, że jestem dla nich całym światem..
-Że cię kochają ? - skróciłam.
-Ta.. - westchnął - Jakoś nic dla mnie nie znaczy "Kocham cię". Nigdy nawet tego nie powiedziałem, bo nigdy nie byłem zakochany.
-Nigdy ? Nie zakochiwałeś się w młodości ?
-Nie.. - pokiwał przecząco głową.
-A twoja mama ? Jej też tego nie mówisz ?
Znów parsknął.
-Nie mam za co jej....No wiesz.
-Nie kochasz własnej matki ? - wzdrygnęłam się.
-Nie chcę o tym rozmawiać.
-Ale...Przecież masz jej zdjęcia w domu, widziałam je u ciebie w sypialni !
-(T.I). - powiedział głośniej - Koniec tematu. 
-Okej.. - westchnęłam, ale dałam za wygraną.Widziałam, że naprawdę nie chcę o tym rozmawiać, ale byłam ciekawa dlaczego.
Jak można nie kochać własnej mamy ? Ta kobieta musiała zrobić coś naprawdę strasznego, że straciła miłość własnego syna..


    -Nie wejdziesz ? - zapytałam, gdy bentley zatrzymał się pod hotelem.
-Po co... - wzruszył ramionami.
-Chciałam...Ach, nieważne.. - złapałam za klamkę, ale zaciśnięta dłoń Zayna na moim łokciu zatrzymała mnie.
-Mów. - rzekł oschle.
Westchnęłam.
-Wykorzystałeś mnie. - wydusiłam. Kłębiłam to w sobie całą drogę.
-Co ? - zmarszczył brwi.
-Nie jestem twoją uległą  - pokiwałam głową - Chciałeś, żebym podpisała kontrakt, bo miałam poudawać twoją dziewczynę.
-(T.I), to nie tak... - podparł się łokciami na kierownicy i przeczesał dłońmi ciemne włosy.
-Więc o co chodzi ? Czemu powiedziałeś Veronice, że jestem twoją "dziewczyną"?
-Obiecałem jej, że się ustatkuje. I już od dawna piszą na różnych stronach i w gazetach "Zayn Malik w końcu szuka miłości" - tłumaczył - Cała Ameryka wie jakim jestem dupkiem. Wszyscy wiedzą o tym, że zaciągam dziewczynę do apartamentu, rucham ją do upadłego, a gdy mi się znudzi zostawiam ją i więcej ze sobą nie rozmawiamy.

-Tak chyba właśnie robisz.
-No tak, ale nikt nie wie o kontrakcie i tym, że jestem sadystą. 
-A jesteś ?
-A nie zauważyłaś ? - zirytowałam go.
-Chyba. - wzruszyłam ramionami - Ale nie wiedziałam, że się do tego przyznasz.
-A czemu miałbym się nie przyznawać... - opadł na oparcie siedzenia. - Spotkałem się z Veronicą bo chciała zjeść ze mną kolację.  Nie widzieliśmy się od miesiąca, więc się zgodziłem. Zapytała mnie co tam robiłem, więc skłamałem i powiedziałem, że spotkałem się ze znajomym. Nie uwierzyła i wiedziała, że chodzi tu o kobietę.
-Skąd ?
-Może dlatego, że mnie zna, a może dlatego, że miałem w kąciku ust resztki błyszczyka z twoich twoich warg. Mocno się świecił, więc dojrzała go nawet w półmroku. Musiałem jej powiedzieć, że w końcu sobie kogoś znalazłem. Inaczej media by się dowiedziały, że znowu uwodzę, rucham i zostawiam.
-Taki jakby system, co ? - zachichotałam.
Uśmiechnął się lekko przenosząc na mnie wzrok.
-Więc...Teraz jesteśmy "parą" ? - zapytałam niepewnie.
-Można tak powiedzieć.
-Wow...
-Co ?
-Cały świat myśli, że z tobą jestem. A do tego uratowałeś mi życie na oczach setek ludzi, w tym pięćdziesięciu fotografów.
-Przerąbane. - założył mi pasmo włosów za ucho.
-Więc nie mogę zaprosić cię na kawę ?
-A Eliot jest w domu ?
-No tak.. - skrzywiłam się.
-Wiesz...Chyba znajdę jakiś wspólny temat do rozmowy - uśmiechnął się tajemniczo, a ja zaczęłam się bać co wymyśli tym razem.


       -Nie gadaj !  - śmiał się Eliot.  - Wkręciły się dwie laski ?!
-Skąd miałem wiedzieć, że to lesbijki ? - zapytał Zayn z wielkim uśmiechem, po czym napił się zimnego piwa.
-Skoro robiły sobie dobrze w  t w o i m  apartamencie, dlaczego się nie przyłączyłeś ?
-Nie przepadam za trójkącikami. - wzruszył ramionami.
-Więc nie skusiłbyś się na mnie i na (T.I) ?
Wybuchli śmiechem, który ogarnął cały apartament. Stałam w progu drzwi i podziwiałam ten przepiękny obrazek, który pozostanie w moim sercu już na zawsze. Uśmiechnięty i śmiejący się Zayn, którego kochałam jeszcze bardziej no i Eliot. Boże, Eliot...Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek go zobaczę.

Najlepsze było to, że Zayn był już u nas od godziny i nawet na moment nikt z nas nie przestał się uśmiechać.
Moje szczęście prysnęło, gdy byłam w toalecie i usłyszałam wołanie Eliota:
-(T.I), chodź tu szybko !  - w jego głosie usłyszałam niepewność ale też zaskoczenie i strach. Sama nie wiem jak to opisać.

-Już idę !  - powiedziałam, a po chwili byłam już w salonie.
Zastałam chłopaków oglądających wiadomości, w których zobaczyłam siebie i Zayna w deszczu przytulających się pod murem. Domyślam się, że wcześniej pokazali jak Zayn ratuje mi życie, przed zderzeniem z ciężarówką.
Na ekranie ujrzeliśmy dziennikarza który komentował całe zdarzenie, ale w tle wciąż widniało nasze zdjęcie.
-.....więc jednak jest duże prawdopodobieństwo, że Zayn Malik, prezes i założyciel Goldman Sachs, wreszcie odnalazł prawdziwą miłość. Kim jest tajemnicza wybranka ? Na to pytanie odpowiedziała nam sama Veronica Perez, właścicielka największych firm kosmetycznych w Nowym Jorku i najbliższa przyjaciółka rodziny Zayna.
I wtedy ujrzeliśmy Veronicę, jak zawsze z dumnym wyrazem twarzy, a wokół niej kilkanaście mikrofonów i zaciekawionych reporterów:
-Oczywiście, że znam.  - powiedziała ze sztucznym uśmiechem po czym podała moje pełne imię i nazwisko - Wiem, że (T.I) urodziła się w Polsce.  Po rozmowie z nią sądzę, że naprawdę zależy jej na Zaynie. 

-A co na to Zayn ? Czy odwzajemnia jej uczucia ?
-Oczywiście  - powiedziała, a w jej głosie usłyszałam nutę szczerości, co bardzo mnie zaskoczyło - Sądzę, że w końcu znalazł kogoś odpowiedniego i, że naprawdę ją kocha. Życzę im jak najlepiej - i znowu te jej paskudne kłamstwa. Szybko wzięłam do ręki pilota i wyłączyłam telewizor.

Eliot i Zayn odwrócili się w moją stronę. 
-Czyli to już tak oficjalnie ? - zapytał Eliot, z lekkim uśmiechem.
Malik spojrzał na mnie z zasznurowanymi ustami po czym odpowiedział:
-Na to wygląda...


 Uwaga ! ^^
1. Fakt o mnie :)
Może na początek imię ^^

Więc, jestem Jola :)


2 komentarze:

  1. Jej są wreszcie ze sobą<3 Czekam na następne <3 ~ Jolanator :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne masz imię ;)
    Rozdział cudowny! Fajnie,że są "parą" :) Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń