środa, 1 stycznia 2014

Akademik z Zaynem, Rozdział 35

-Spokojnie, nie trzęś się tak. - szepnął Zayn.
-Ale zaraz moja kolej. - przeczesałaś palcami włosy i zerknęłaś na zegarek -Jeszcze tylko chwila i wszyscy się dowiedzą, rozumiesz ? Wywalą mnie !
-Kochanie, twoja babcia jest dyrektorką. Ma ogromne wpływy, na pewno to załatwi. - okrył swoją dłonią twoje drżące dłonie, czym bardzo cię uspokoił.
-Okej... - westchnęłaś z ulgą - Może masz racje.
-Przecież nikt się nie dowie, że straciłaś dziewictwo akurat ze mną. Będzie dobrze. - puścił twoje dłonie, gdyż właśnie drzwi do gabinetu pani Smith otworzyły się.
-Panna (T.I). - powiedziała pielęgniarka.
-Tutaj. - wstałaś i podeszłaś do niej, ale twoje nogi powoli odmawiały posłuszeństwa.
-Gdzie twoi rodzice ? - zapytała, rozglądając się po korytarzu i dostrzegając wyłącznie Zayna i parę uczennic.
-Moja mama powinna zaraz tu być. Napisała mi, że trochę się spóźni.
-Dobrze, więc zapraszam. - powiedziała i wpuściła cię do środka.


Pierwsze było USG. Właśnie leżałaś na rozłożonym fotelu z lekko spuszczoną spódnicą i odkrytym brzuchem, gdy dostrzegłaś niepewną minę pani Smith.
-Dziwne... - powiedziała cicho - (T.I), możesz mi powiedzieć kiedy ostatni raz miesiączkowałaś ?
Zamarłaś.
-Cóż...Okres spóźnia mi się już ponad miesiąc. Dlaczego pani pyta ? - zestresowałaś się.
Pokiwała głową, ignorując moje pytanie.
-Miałaś może nudności przez ostatni miesiąc ? - zapytała.
-Emm... - zastanowiłaś się - Nie. Tylko raz, w wakacje, ale to było jedynie przez niestrawność.
-Mhm. - oblizała wargi dalej zaniepokojona tym co zobaczyła.
-Coś nie tak ?
-Wszystko w porządku, możesz się już ubrać.
-A test na dziewictwo ? - zapytałaś.
Odwróciła się i spojrzała na mnie ze współczuciem.
-To już nie będzie potrzebne. - rzekła, po czym skierowała się do pielęgniarki. - Wezwij do mnie panią Johnson i poproś również panią Anderson, szybko.
-Stało się coś ? - zapytała kobieta.
Pani Smith obróciła się i znów na ciebie spojrzała po czym wyszeptała coś do pielęgniarki. Kobieta z wrażenia otworzyła szeroko oczy i zasłoniła usta dłonią.
-Idź już.
-Dobrze. - po chwili pielęgniarki już z wami nie było.

 
 -Co się tam dzieje ? - zapytał Zayn, gdy twoja mama, babcia i pani Johnson nie wychodziły przez długi czas z gabinetu ginekologa.
-Nie wiem.. - pokiwałaś głową.
-Co wykazała diagnoza ? - zapytał i dostrzegłaś, że stresuje się tak samo jak ty.
-Zayn.... -podniosłaś głowę - Ja chyba...
Przerwałaś gdy w drzwiach wreszcie stanęła pani Smith. Za nią dostrzegłaś twoją mamę, siedzącą przy biurku i całą w łzach. 
-Co się stało ? - zerwałaś się na równe nogi. 
-(T.I), usiądź. - powiedziała spokojnie.
Zrobiłaś o co prosiła i szykowałaś się na najgorsze.
-Tak, nie jestem dziewicą. - przyznałaś.
-Nie chodzi nam teraz wyłącznie o to.
-Co ? - zdziwiłaś się.
-(T.I)... - westchnęła - Jesteś w ciąży.
Momentalnie zakręciło ci się w głowie i zachciało wymiotować. Spojrzałaś na Zayna który patrzył na kobietę z nie do wierzeniem.
-Jest pani tego pewna ? - zapytał.
-Niestety tak. - skinęła głową. - Teraz musimy się dowiedzieć kto jest ojcem.
-Ale po co ? - zapytałaś ze łzami w oczach - To nie wasza sprawa.
-(T.I), właśnie, że to jest nasza sprawa. Jesteś uczennicą tej szkoły od trzech lat. Opiekujemy się tobą i chcemy zapewnić ci bezpieczeństwo.
-Jakie bezpieczeństwo ? - parsknęłaś.
-Nie wiemy czy ojciec nie jest pełnoletni.
-Przecież  j a  jestem pełnoletnia i odpowiadam za to !
-Musimy mieć pewność, że nie zostałaś do niczego zmuszona. Czeka nas rozmowa.
-Ale...
-(T.I) - westchnął Zayn - Daj spokój. Już za późno. - powiedział z przykrością.
Pozostało ci tylko jedno: powiedzieć prawdę, ale jeszcze wcześniej zalać się łzami.

  
     
   -Pytamy po raz ostatni, z kim masz to dziecko ? - zdenerwował się Thomson.
-Nie wasz pieprzony interes ! - krzyczałaś.
-(T.I), przyznaj się. - twoja mama ocierała łzy.
-Nie !  - wrzasnęłaś  - Możecie mnie stąd wywalić, sama je wychowam ! 
-Siedzimy tu z tobą od godziny - wtrąciła się pani Johnson - Musisz się w końcu przyznać. Ostatni raz zadaje ci to pytanie: Kto jest ojcem dziecka ?
-Ja. - usłyszałaś za sobą głos Zayna - Kocham (T.I). Uprawiałem z nią seks wiele razy i jestem pewien, że to moje dziecko. - westchnął.
-Zayn, nie... - szlochałaś.
-(T.I), czy to prawda ? - wzdrygnął się Thomson.
-Jezu... - płakałaś  - Tak ! Zayn zrobił mi dziecko, zadowoleni ?!
Przez długą chwilę siedzieliście w głuchej ciszy. Spojrzałaś na Zayna, który uśmiechał się do ciebie pocieszająco,. Nie dało ci to żadnej nadziei na uratowanie waszego związku.Musiałaś jedynie czekać na reakcje dyrekcji.

-Od jak dawna ? - zapytała pani Johnson.
Wzruszyłaś ramionami 
-Odkąd zaczął tu pracować. 
-(T.I), czy ty jesteś niepoważna ? - westchnął Thomson. - Romans z nauczycielem ? Tak panie Malik, to się również tyczy pana.
-Panie Thomson. - uspokoiłaś się trochę - To nie jego wina. Zakochałam się, a on zakochał się we mnie. Nie byłoby tego, ale...Zayn ma dopiero 25 lat. Tak naprawdę, to jeszcze zwykły chłopak. I do niczego nie byłam zmuszana, robiłam to bo chciałam i dlatego, że go kocham. Jesteśmy.... - urwałaś  - M-my jesteśmy zaręczeni. - pokazałaś pierścionek - Planowaliśmy być razem do końca świata i nie możecie nam tego zniszczyć. - schowałaś twarz w dłoniach i ponownie zaczęłaś płakać. Nie mogłaś już nic powiedzieć.
Z oczu twojej babci również zaczęły płynąć łzy. Pani Johnson również wyglądała na wzruszoną, ale starała się zachować kamienny wyraz twarzy.
-Panie Malik. - odezwał się Thomson - Zgadza się pan ze słowami panny (T.I) ?
-Oczywiście. - powiedział stanowczo - I proszę jedynie o to by zostać z (T.I) i wychowywać moje dziecko. - dodał z niezwykłą czułością.
Kąciki twoich ust się uniosły, ale chyba nikt tego nie zauważył.
-Pozostaje nam jedno. -powiedziała Anderson - Pan musi zostać zwolniony, a (T.I) wydalona ze szkoły. I na tym koniec. Możemy obiecać, że ta rozmowa nie wyjdzie poza mury tego budynku.
(T.I), niestety nie będziesz mogła studiować na naszym uniwersytecie, ale na pewno przyjmie cię inna szkoła.
Nie mogłaś się powstrzymać, więc wstałaś i rzuciłaś się jej na szyję. Kobieta jęknęła z zaskoczenia ale odwzajemniła uścisk.
-Dziękuję babciu. - pocałowałaś ją w policzek.
-Nie ma za co, skarbie.
-I dziękuję też pani i panu, panie Thomson - powiedziałaś, gdy odsunęłaś się od Anderson.
Zauważyłaś się na ich twarzach również widnieją szerokie uśmiechy.

   

    -Patrz, znowu ta mała stópka. - powiedziała Mary, gdy razem z Natt obserwowały kopnięcia twojego nienarodzonego synka.
-Jak się czujesz ? - zapytała Natt, siadając obok ciebie na łóżku.
-Trochę lepiej. - uśmiechnęłaś się.
-Gdzie Zayn ? - zapytała.
-Dalej kłóci się z mamą o wybór imienia dla małego. - odpowiedziałaś, gładząc dłonią odkryty brzuch i czując pod nią malutkie stópki.
-To słodkie jak na niego. - zaśmiała się.
-A jak twoje studia ? - spytała Mary.
-Jeszcze nie wiem. - wzruszyłaś ramionami - Mogę wysłać zgłoszenie dopiero wtedy gdy urodzę. Inaczej nie mam szans.
-Oj. - skrzywiła się.
-A jak idzie wam ? 
-Wiesz, niedługo wakacje, więc idzie coraz lepiej.
-Domyślam się. - chichotałaś  - Niech zgadnę, obijacie się co lekcję.
-Bez ciebie to już nie to samo.
-I bez Zayna ?
-Tak, to też. - wybuchłyście śmiechem.

Przerwało wam pukanie do drzwi.
-Mogę ? - zapytał Zayn.
-Tak, my już i tak wychodziłyśmy. Chodź Marry. - Natt pocałowała cię w policzek - Trzymaj się, (T.I).
-Cześć.. - pożegnałaś się - I powodzenia na egzaminach !
-Dzięki !
-Jak się trzymasz ? - chłopak położył się naprzeciwko ciebie i również położył dłoń na twoim brzuszku.

-Teraz lepiej, gdy tu jesteś.
-Widzisz ? Działam uzdrawiająco. - pocałował napiętą skórę nad pępkiem - Jeszcze tylko tydzień...
-I będziesz tatą. - westchnęłaś.
-I mam dla ciebie niespodziankę - dodał.
-Serio ? Jaką ?
-Zawsze chciałaś studiować prawo, prawda ?

-Mhm.
-Wiesz, mam dobre znajomości na jednym uniwersytecie. A dokładniej, to moja ciocia jest profesorką.
-Naprawdę ? - ucieszyłaś się - Gdzie ?
-Na Florydzie.
-Co ? - otworzyłaś szeroko oczy.
-Wyprowadzamy się. Razem z twoją mamą i babcią, która przechodzi na emeryturę.
-Zayn, nie możemy...
-Znalazłem już dom. Wysłałem twoje zgłoszenie. Już wszystko załatwione.
Do oczu znowu naszły ci łzy.
-O nie, tylko nie płacz. - przytulił cię przyciskając usta do twojego czoła.
-Dziękuje... - jęknęłaś  - Tak mocno cię kocham.
-Wiem.. - szepnął - I nie zapominaj, że ja również za tobą szaleję.
-Jakie imię wybraliście ?
-Ja jestem za "Jimmy" a twoja mama sugeruje "Carlos".

-A może....


      -.....Matt ! - wołałaś malucha, który właśnie biegł do ciebie wzdłuż plaży. - Oj Matthew, Matthew, znów jesteś cały z piasku ! - uklękłaś i przetarłaś jego spodenki.
-Mamo, muszelka. - pokazał ci rozłożoną rączkę na której spoczywała niewielka muszla.
-Śliczna !  - powiedziałaś.
-Dla ciebie. - włożył ci prezent do dłoni.
-Naprawdę ? Dziękuję ! - pocałowałaś go w czubek nosa, doprowadzając go tym samym do głośnego i beztroskiego chichotu.
-Mamo, patrz, tata ! - zapiszczał pokazując palcem na Zayna zmierzającego w waszą stronę.
-Cześć, mały ! - chłopak wziął Matta na ręce i pocałował w skroń.
-Już wróciłeś ? - wstałaś i strzepałaś piasek ze spodni.
-Mhm, skończyłem dziś wcześniej. - złapał cię za podbródek i pocałował namiętnie.
-Fu... - Matthew zasłonił oczka dłońmi.
Zaśmialiście się po czym wróciliście do rozmowy:
-Jak twoja firma ?

-Dobrze, dlaczego pytasz ?
-Po prostu interesuje mnie praca mojego męża. - oparłaś głowę o jego ramię.
Pocałował cię w czubek głowy po czym zapytał:
-A ty czemu nie jesteś na uczelni ?
-Obiecałam twojej cioci, że nadrobię wszystko w weekend. Chciałam na ciebie poczekać i zacząć szykować urodziny dla Matta. - złapałaś malucha za nos, sprawiając, że znowu się zaśmiał. - Ma twoje oczy. - westchnęłaś.

-I włosy. - dodał, czochrając Matta po czarnych jak atrament loczkach. - Ale jest śliczny jak mamusia, prawda ?
-Tak.. - otarł zmęczone oczy - Dostanę robota ? - zapytał chłopiec, gdy zmierzaliście w stronę domu.
-Dostaniesz co tylko będziesz chciał, kochanie. - potarłaś go po policzku.
-To ja chcę robota ! 
-Pojedziemy po twojego robota, jak pozbierasz kredki które rozsypałeś w kuchni.
-Dobra ! - zaczął się wiercić, więc Zayn postawił go na ziemi po czym maluch szybko pobiegł do waszego domu.
-Nie mogę uwierzyć, że kończy już pięć lat.
-Ja też. - westchnął chłopak - I cieszę się, że nazwaliśmy go na cześć twojego taty. - objął się w tali i pocałował w kącik ust.
-Szkoda, że nie ma go tu z nami...
-Wiem, skarbie. - musnął opuszkami palców twoje ramię  - To jak, kupimy mu tego robota czy zdecydujemy się na coś innego ?
-O nie, już od miesiąca prosi mnie o tę zabawkę, obiecałam mu.

-Okej. - zgodził się - Też mam dla ciebie prezent.
-Serio ?
-Tak. - wyjął jakąś pogniecioną kartkę z kieszeni spodni - Znalazłem to dziś rano.
-Pokaż. - wzięłaś to ręki kartkę i rozłożyłaś ją.
Była to twoja kartkówka, z której dostałaś jedynkę z napisaną oceną i zdaniem: Już nie mogę się doczekać aż będziesz to u mnie poprawiać. Kocham cie x .
Do oczu naszły ci łzy.
-Gdzie do znalazłeś ?
-Musiało się gdzieś zapodziać w bagażach, bo znalazłem to w garderobie.

-Serio ? - zaśmiałaś się - Pamiętasz te nasze sposoby na poprawianie testu ?
-Dawałem ci oceny za orgazm..

-Mnie się podobało.
-Mnie też. - śmialiście się przez chwilę.
-Ja też mam dla ciebie prezent. - powiedziałaś.
-Naprawdę ? Jaki ?
Stanęłaś na palcach i wyszeptałaś mu do ucha:
-Będzie miał pan córeczkę, panie Malik.
Stanął w półkroku.
-Jesteś w ciąży ? - zapytał cicho.
-Mhm. - skinęłaś głową.
-Boże, (T.I). - wziął cię na ręce i przytulił cię mocno. - Kocham cię, wiesz o tym ?
-Wiem.. - zaczęłaś płakać. - Ją też zdążyłam pokochać...

-Zapiszemy ją do jakiegoś akademika ? Pójdzie w ślady mamy.
-Kochałam ten akademik. - powiedziałaś gdy postawił cię na ziemi - Mój... - położyłaś ręce na jego ramionach - Akademik z Zaynem.
Uśmiechnął się szeroko.
-Powinnaś napisać książkę.
-Za niecały rok kończę studia, więc może znajdę czas na pisanie.
-Obieca mi pani coś, pani Malik.
-Oczywiście, panie Malik.

-Gdy wieczorem nasz Matthew pójdzie słodko spać, zabawię się z panią tak jak to robiliśmy w szkole.
-Hmm...Kusząca propozycja.
-Chodź  - wziął cię na ręce - Matt ! Będziesz miał siostrzyczkę ! 
-Jej !  - usłyszeliście wesoły pisk.
-Pozbierałeś kredki ? 
-Aha !  - podszedł do samochodu - Teraz chcę robota !
-Już jedziemy. - postawił się obok samochodu i posadziła Matta w foteliku. - Czy jest pani gotowa na zakupy ? 

-Z panem zawsze, panie Malik. - wsiedliście do samochodu po czym ruszyliście.
-Jak nazwiemy nasze drugie dziecko ? - zapytał, kładąc dłoń na twoim udzie.
-Coś wymyślimy. - przykryłaś jego rękę swoją.
-Kocham panią. - szepnął.
-Ja pana bardziej.
Koniec ;* ;)
Dziękuję za przeczytanie, i owszem, bardzo chcę mi się teraz płakać ;') Boże, tyle czasu z tym opowiadaniem...Tak naprawdę to piszę je od maja ^^ Sporo czasu, więc jest mi teraz ciężko.
Mam nadzieję, że podobało wam się zakończenie.
Bardzo was kocham, jesteście jak rodzina :)
No i w tym momencie zaczęłam się rozklejać, Boże...
Kocham <33
Jay

4 komentarze:

  1. Cudo nad cudami! Masz świetne pomysły i mam nadzieję,że to kolejne opowiadanie bd równie wspaniałe jak wszystkie poprzednie! Jak się cieszę,że kiedyś przez przypadek znalazłam tego bloga! Też ryczę :') To jest takie niezwykłe i takie słodkie! I jeszcze taki rodzinny,opiekuńczy Zayn <3 Masz ogromny talent i trzymam kciuki abyś coraz bardziej rozwijała się w tym kierunku! Mieć twoją wyobraźnię oraz chęć i talent do pisania to skarb! Kocham Cię i najlepszego w Nowym Roku :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeju najlepsze opowiadanie jakie mogło być! Na zawsze! Nigdy go nie zapomnę! Czemu płacze jak głupia?:(( Jeju tyle emocji z jednym opowiadaniem jeju nkcjsncjksncjsnksjcks masz niesamowity talent i ja ci mówię, że jeszcze kiedyś napiszesz książkę z udziałem Zayna oczywiście. Jeszcze większej weny ci życzę i lepszego nowego roku! Kc! ♥ :'(

    OdpowiedzUsuń
  3. Najlepszy rozdział z całej serii Akademika

    OdpowiedzUsuń
  4. To opowiadanie było twoim pierwszym.Zaczęłam je czytać jak był 15 rozdział,jakoś po premierze This Is Us.Już od pierwszego rozdziału pokochałam je.Zawsze wysyłałaś mi na Facebooku link do kolejnego rozdziału.Będę tęsknić,za tym opowiadaniem:'C Jolanator forever♥

    OdpowiedzUsuń