Przez to był taki spięty. Chciał się oświadczyć !
O tym właśnie rozmawiał z moim tatą.....I Dakotą.
Więc jednak mnie nie zdradził. Dlatego go zatrzymywała. Dlatego wzięła tak dużą ilość leków.
Nie mogłam uwierzyć, że ktoś chciał się przeze mnie zabić...
-J-ja.... - zająknęłam się i wplotłam palce we włosy.
Zayn patrzył na mnie wyczekująco. W ogóle nie zwracał uwagi na deszcz ani na fale które właśnie lekko w niego uderzały.
W tym również momencie przebiegły mi przez głowę tysiące wspomnień:
Wtedy gdy musiałam iść do tego głupiego marketu, gdy go pierwszy raz zobaczyłam, gdy odprowadzał i odbierał mnie z pracy, nasz pierwszy lunch we włoskiej restauracji, jego propozycja, nasze zerwanie, jak wsiadł za mną do samolotu, spotkanie Dakoty, przeszłość Zayna...
To wszystko było okropne. Nie mogłam tego znieść. Nie mogłam...
Wiedziałam, że nie mogę się zgodzić. Że to i tak nam nie pomoże. Że zawsze będziemy żyć w jakimś głupim kłamstwie.
Otrząsnęłam się i powiedziałam:
-Tak. - w końcu wydusiłam - Tak Zayn, wyjdę za ciebie ! - krzyczałam szczęśliwa.
Nie wierzyłam w to co mówię.
Chłopak zesztywniał i powoli wstał, nie spuszczając ze mnie wzroku.
-Tak ? - zapytał z wielkim uśmiechem. Chyba sam nie wierzył w to co słyszy.
-Tak ! - zaśmiałam się.
-Boże, (T.I)... - westchnął i mocno mnie przytulił, podnosząc do góry.
Czułam jego usta dosłownie wszędzie; na moich policzkach, wargach, szyi, włosach...
Błądził rękami po moim plecach. W końcu jego usta odnalazły moje. Całował mnie, jakby był to nasz ostatni raz. Jakby ktoś zaraz miał mnie mu odebrać.
W końcu postawił mnie na pisaku. Nie odrywając się o moim warg, wsunął na mój palec pierścionek. Gdy zabrał się za pieszczenie mojej szyi, ja mogłam spojrzeć na wielki diament, okrążony mniejszymi, świecącymi kamyczkami.
-Kocham cię... - wydyszał - Tak bardzo cię kocham, skarbie...
Zaczęłam płakać. Naprawdę głośno szlochać. Nawet nie wiem kiedy Zayn zdążył zanieść mnie z powrotem do domu. Wiem tylko, że przez cały czas nie wypuszczał mnie z objęć...
Leżeliśmy na wielkim łóżku, cali zgrzani i mocno wtuleni w siebie. Zayn leżał na plecach, ja za to głowę miałam opartą o jego tors, a moją rękę przerzuconą przez jego brzuch. Czułam jak chłopak opuszkami palców gładzi moje plecy, na których dalej miałam gęsią skórkę.
-Zgodziłaś się. - wyszeptał. - Naprawdę się zgodziłaś... - czułam, że się uśmiecha.
-Czemu miałabym tego nie robić ? - mówiłam równie cicho jak on. Może nie mogłam nic z siebie wydusić po czterech orgazmach, które zafundował mi przed chwilą...
Pokiwał głową.
-Bo to ja, kochanie. - powiedział, z żalem.
Podniosłam się i pocałowałam go w kącik ust.
-No właśnie. To ty.... Jesteś idealny. - musnęłam swoim nosem jego.
-Daj spokój... - objął dłońmi moją twarz - Nikt nie jest idealny. Tym bardziej ja.
-Gdyby piękno było karalne, dostał byś dożywocie. - zażartowałam.
Zaśmiał się, a moje serce się zacisnęło.
Przypomniało mi się, gdy opowiadał mi o swojej przeszłości. Domyślałam się co musiał wtedy czuć.. A to musiało się odbić na jego przyszłości..
-Hej.. - powiedziałam, gdy zauważyłam niepokój na jego twarzy. Usiadłam na nim okrakiem i delikatnie masowałam jego ramiona - To już minęło. - wyszeptałam - To już koniec. Tak ?
Przełknął ślinę i pokiwał głową. Spuścił gdzieś wzrok. Wyglądał jakby miał się zaraz rozpłakać. I tak się właśnie stało:
Po jego policzkach zaczęły płynąć gorące łzy, a klatka piersiowa zaczęła podnosić się szybciej, pod wpływem płytkich oddechów.
-Zayn, nie.. - przytuliłam go mocno.
-Cieszę się, że cię w końcu znalazłem, aniołku - jego głos drżał - Całe życie próbowałem to zaspokoić...Ten ogień, który we mnie płonął od dziecka. Ty mi to dałaś... - schował twarz w moich włosach - Dałaś mi spokój. Dałaś mi miłość, której nigdy nie wyrażałem i nigdy nie czułem do drugiej osoby... - szlochał cicho - Tak bardzo.... - jęknął - Tak bardzo cię kocham.
Nie mogłam nic powiedzieć. Jego wyznanie jeszcze nie było takie szczere. Czułam, że po mojej twarzy również zaczynają płynąć łzy. Tak bardzo było mi go żal. Ale wiedziałam, wręcz miałam pewność, że teraz będzie lepiej. Że wszystko się już ułoży...
Nie było Dakoty, nie było jej chorego brata, nie było już żadnych kłótni...
Byliśmy tylko my. My i nasza miłość.
* pół roku później *
-Tak. - powiedziałam, wstrzymując oddech.
-A więc ogłaszam was... - pastor spojrzał jeszcze raz na mnie i na Zayna - Mężem i żoną ! - rozłożył ręce z wielkim uśmiechem - Zayn, możesz pocałować pannę młodą !
Momentalnie znalazłam się w ramionach Zayna.
Jego ręce mocno obejmowały mnie w tali a usta miażdżyły moje w namiętnym pocałunku.
-Wielkie brawa dla młodej pary ! - usłyszałam wesoły głos pastora, po czym rozległy się oklaski i głośne owacje. Nie zabrakło również fleszy...
Po chwili Zayn oderwał się ode mnie, ale nikt nie przestał klaskać.
Spojrzałam na wszystkich o zobaczyłam między innymi nasze płaczące matki, zalaną łzami Alex w objęciach Bena, siostry i ojczyma Zayna, mojego tatę mocno tulącego mamę i 400 innych gości.
Obróciłam głowę do Zayna i dotarło do mnie, że nigdy nie widziałam go takiego szczęśliwego.
-Ale mówiłeś, że to będzie tylko seks - zażartowałam.
Zaśmiał się i odpowiedział:
-Wiesz, chyba się rozmyśliłem. - rzekł, po czym wziął mnie na ręce - Rzut bukietem, pani Malik. - powiedział, obracając się do wszystkich tyłem.
Rzuciłam białymi różyczkami i odwróciłam głowę. Wybuchłam śmiechem gdy zobaczyłam że mój bukiet trzyma pani Johnson.
Wszyscy znowu zaczęli klaskać i śmiać się równie głośno jak ja i Zayn.
W oddali zobaczyliśmy reportera.
-No pani Malik.. - spojrzał na mnie - Szykuj się, cały świat to zobaczy. - powiedział po czym znowu mnie pocałował, nie wypuszczając z ramion.
-A więc ogłaszam was... - pastor spojrzał jeszcze raz na mnie i na Zayna - Mężem i żoną ! - rozłożył ręce z wielkim uśmiechem - Zayn, możesz pocałować pannę młodą !
Momentalnie znalazłam się w ramionach Zayna.
Jego ręce mocno obejmowały mnie w tali a usta miażdżyły moje w namiętnym pocałunku.
-Wielkie brawa dla młodej pary ! - usłyszałam wesoły głos pastora, po czym rozległy się oklaski i głośne owacje. Nie zabrakło również fleszy...
Po chwili Zayn oderwał się ode mnie, ale nikt nie przestał klaskać.
Spojrzałam na wszystkich o zobaczyłam między innymi nasze płaczące matki, zalaną łzami Alex w objęciach Bena, siostry i ojczyma Zayna, mojego tatę mocno tulącego mamę i 400 innych gości.
Obróciłam głowę do Zayna i dotarło do mnie, że nigdy nie widziałam go takiego szczęśliwego.
-Ale mówiłeś, że to będzie tylko seks - zażartowałam.
Zaśmiał się i odpowiedział:
-Wiesz, chyba się rozmyśliłem. - rzekł, po czym wziął mnie na ręce - Rzut bukietem, pani Malik. - powiedział, obracając się do wszystkich tyłem.
Rzuciłam białymi różyczkami i odwróciłam głowę. Wybuchłam śmiechem gdy zobaczyłam że mój bukiet trzyma pani Johnson.
Wszyscy znowu zaczęli klaskać i śmiać się równie głośno jak ja i Zayn.
W oddali zobaczyliśmy reportera.
-No pani Malik.. - spojrzał na mnie - Szykuj się, cały świat to zobaczy. - powiedział po czym znowu mnie pocałował, nie wypuszczając z ramion.
-Muszę się przewietrzyć. - powiedziałam, poprawiając welon.
-Zawołać Ryana, żeby wyszedł z tobą ? - zapytał Zayn, obejmując mnie w tali.
-Nie, nie. Przecież nie jest teraz w pracy - przypomniałam mu.
-No ale...
-Zayn, proszę. - objęłam jego twarz dłońmi - To nasze wesele, zapomnij o pracy na moment. Ryan się świetnie bawi, a ja chcę się jedynie przewietrzyć.
Zmarszczył brwi.
-Proszę. - uśmiechnęłam się uroczo.
Westchnął z rezygnacją.
-Idź. - powiedział chłodno.
Rzuciłam się na niego i namiętnie pocałowałam, pieszcząc językiem jego podniebienie.
-Zajmie się pan mną podczas nocy poślubnej, panie Malik ? - wyszeptałam przy jego ustach.
-Mam taki zamiar, pani Malik. - musnął językiem moją dolną wargę - A teraz idź bo jeszcze cię przelecę.
Szturchnęłam go i skierowałam się do wyjścia.
Sala znajdowała się tuż na plaży, więc mogłam podziwiać zachód słońca. Na moście niedaleko zobaczyłam Dakotę, którą również postanowiliśmy zaprosić na ślub. Zrobiło mi się jej strasznie żal, więc postanowiłam do niej podejść:
-Jak się bawisz ? - zapytałam z uśmiechem. Dziwnie mi było z nią rozmawiać po tym wszystkim.
Spojrzała na mnie, a ja ujrzałam na jej twarzy ogromny smutek.
-Ślicznie wyglądasz. - powiedziała, zapominając o moim pytaniu.
-Dziękuję. - spojrzałam na jej długa sukienkę w kolorze morskiej zieleni - Śliczna sukienka. Ogółem wyglądasz pięknie. - spojrzałam na jej wysokiego koka i mocny makijaż w który wchodziła również czerwona szminka.
-Dziękuję.. - zarumieniła się. - (T.I), wiesz....J-ja chciałam....Chciałam cię za wszystko przeprosić. Ja byłam....
-W porządku. - przerwałam jej - Rozumiem, dla Zayna można by nawet zabić - rzeczywiście ją rozumiałam. Nie wiem co bym zrobiła gdyby jakaś inna kobieta mi go odebrała...Chyba postąpiłabym tak samo jak Dakota, która była naprawdę zdruzgotana.
-To przez te leki... - spuściła głowę - Dotarło do mnie, że tak naprawdę.....Że tak naprawdę go nie kochałam. Kiedyś, gdy się poznaliśmy, może i coś do niego czułam, coś większego, ale później....Poczułam zazdrość. Gdy widziałam jak na ciebie patrzył, jak się do ciebie odnosił, zaprosił cię nawet na bankiet, czego nigdy nie robił z kobietami, nawet ze mną.
Już rozumiałam, dlaczego na bankiecie tak dziwnie na mnie patrzyła. Była zdziwiona, że jestem na nim z Zaynem...
-Rozumiem cię, naprawdę. - kiwnęłam głową. - I cieszę się, że wypuszczono cię z aresztu. Jak się czujesz ?
-O wiele lepiej. teraz....
-Dakoto. - usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam jednego z przyjaciół Zayna, którego nie znałam zbyt dobrze. Wiedziałam jedynie, że ma na imię Joe. Był wysoki, jego włosy były czarne a oczy niebieskie jak ocean.
-Przepraszam, że wam przerywam, ale chciałem.....- westchnął - Chciałem z tobą porozmawiać. - zwrócił się do Dakoty.
-Zostawię was. - uśmiechnęłam się - Wracaj do nas zaraz, musisz się ze mną w końcu napić - powiedziałam do Dakoty i przytuliłam ją.
Gdy się oddalałam zobaczyłam, że Zayn stoi w drzwiach wejściowych, oparty o ich próg.
Odwróciłam się żeby spojrzeć jeszcze raz na Dakotę. Zobaczyłam ją w ramionach Joe, podczas gorącego pocałunku.
-Chyba znalazła sobie kogoś innego. - położyłam ręce na ramionach Zayna.
-W końcu. - westchnął. - Pójdź ze mną na moment do pokoju na górę. - szepnął. Zapomniałam, że znajdujemy się w hotelu.
-Po co ?
-Jeszcze nie pieprzyłem cię jako swoją żonę. - oblizał wargi. - A nie wytrzymam do nocy poślubnej.
-Panie Malik, nie tak głośno. - zasłoniłam mu usta ręką. - A jeśli rozwali mi się fryzura ? - marudziłam.
-Zrobię to delikatnie. - pociągnął mnie w stronę wind i nacisnął guzik przywołujący. Gdy weszliśmy do środka oparł mnie o ścianę i namiętnie pocałował, smakując moje wnętrze i rozkoszując się moimi cichymi jękami.
-Ale nie będziemy się chyba bawić w jakieś sprośnie gierki, pić szampana, czy coś w tym stylu co ? Nie mamy za dużo czasu.
Na twarzy Zayna pojawił się figlarny uśmiech.
-Tylko seks, skarbie. - powiedział, seksownie unosząc brew.
-Ej ! - szturchnęłam go. - Miałeś już tego nie mówić ! - śmiałam się, gdy właśnie drzwi się otworzyły.
-Chodź. - wziął mnie za rękę i zaprowadził prosto do sypialni.
Zdjęłam welon i poddałam się mu.
-Zrób to szybko - wyszeptałam.
-Obiecuję. - powiedział i zsunął ze mnie koronkowe, białe majtki.
Zatraciliśmy się. Nie wiem ile nam to zajęło. Tak bardzo go kochałam, a on kochał mnie. Nie chciałam, żeby przestawał. Kochaliśmy się długo i beztrosko. Byliśmy pewni, że w końcu nam się udało. Że jesteśmy razem i już zawsze będziemy.
Po całym przyjęciu zabrał mnie prosto do samolotu, by od razu polecieć na nasz miesiąc miodowy. Noc poślubną spędziłam 10 kilometrów nad ziemią. Było cudownie.
I dotarło coś do mnie po tym wszystkim: To nie był tylko seks.
KONIEC :')
Dziękuję wszystkim za przeczytanie <3 Mam nadzieję, że podobało wam się zakończenie :**
Kocham was ♥
Jay
-Zawołać Ryana, żeby wyszedł z tobą ? - zapytał Zayn, obejmując mnie w tali.
-Nie, nie. Przecież nie jest teraz w pracy - przypomniałam mu.
-No ale...
-Zayn, proszę. - objęłam jego twarz dłońmi - To nasze wesele, zapomnij o pracy na moment. Ryan się świetnie bawi, a ja chcę się jedynie przewietrzyć.
Zmarszczył brwi.
-Proszę. - uśmiechnęłam się uroczo.
Westchnął z rezygnacją.
-Idź. - powiedział chłodno.
Rzuciłam się na niego i namiętnie pocałowałam, pieszcząc językiem jego podniebienie.
-Zajmie się pan mną podczas nocy poślubnej, panie Malik ? - wyszeptałam przy jego ustach.
-Mam taki zamiar, pani Malik. - musnął językiem moją dolną wargę - A teraz idź bo jeszcze cię przelecę.
Szturchnęłam go i skierowałam się do wyjścia.
Sala znajdowała się tuż na plaży, więc mogłam podziwiać zachód słońca. Na moście niedaleko zobaczyłam Dakotę, którą również postanowiliśmy zaprosić na ślub. Zrobiło mi się jej strasznie żal, więc postanowiłam do niej podejść:
-Jak się bawisz ? - zapytałam z uśmiechem. Dziwnie mi było z nią rozmawiać po tym wszystkim.
Spojrzała na mnie, a ja ujrzałam na jej twarzy ogromny smutek.
-Ślicznie wyglądasz. - powiedziała, zapominając o moim pytaniu.
-Dziękuję. - spojrzałam na jej długa sukienkę w kolorze morskiej zieleni - Śliczna sukienka. Ogółem wyglądasz pięknie. - spojrzałam na jej wysokiego koka i mocny makijaż w który wchodziła również czerwona szminka.
-Dziękuję.. - zarumieniła się. - (T.I), wiesz....J-ja chciałam....Chciałam cię za wszystko przeprosić. Ja byłam....
-W porządku. - przerwałam jej - Rozumiem, dla Zayna można by nawet zabić - rzeczywiście ją rozumiałam. Nie wiem co bym zrobiła gdyby jakaś inna kobieta mi go odebrała...Chyba postąpiłabym tak samo jak Dakota, która była naprawdę zdruzgotana.
-To przez te leki... - spuściła głowę - Dotarło do mnie, że tak naprawdę.....Że tak naprawdę go nie kochałam. Kiedyś, gdy się poznaliśmy, może i coś do niego czułam, coś większego, ale później....Poczułam zazdrość. Gdy widziałam jak na ciebie patrzył, jak się do ciebie odnosił, zaprosił cię nawet na bankiet, czego nigdy nie robił z kobietami, nawet ze mną.
Już rozumiałam, dlaczego na bankiecie tak dziwnie na mnie patrzyła. Była zdziwiona, że jestem na nim z Zaynem...
-Rozumiem cię, naprawdę. - kiwnęłam głową. - I cieszę się, że wypuszczono cię z aresztu. Jak się czujesz ?
-O wiele lepiej. teraz....
-Dakoto. - usłyszałam męski głos. Odwróciłam się i zobaczyłam jednego z przyjaciół Zayna, którego nie znałam zbyt dobrze. Wiedziałam jedynie, że ma na imię Joe. Był wysoki, jego włosy były czarne a oczy niebieskie jak ocean.
-Przepraszam, że wam przerywam, ale chciałem.....- westchnął - Chciałem z tobą porozmawiać. - zwrócił się do Dakoty.
-Zostawię was. - uśmiechnęłam się - Wracaj do nas zaraz, musisz się ze mną w końcu napić - powiedziałam do Dakoty i przytuliłam ją.
Gdy się oddalałam zobaczyłam, że Zayn stoi w drzwiach wejściowych, oparty o ich próg.
Odwróciłam się żeby spojrzeć jeszcze raz na Dakotę. Zobaczyłam ją w ramionach Joe, podczas gorącego pocałunku.
-Chyba znalazła sobie kogoś innego. - położyłam ręce na ramionach Zayna.
-W końcu. - westchnął. - Pójdź ze mną na moment do pokoju na górę. - szepnął. Zapomniałam, że znajdujemy się w hotelu.
-Po co ?
-Jeszcze nie pieprzyłem cię jako swoją żonę. - oblizał wargi. - A nie wytrzymam do nocy poślubnej.
-Panie Malik, nie tak głośno. - zasłoniłam mu usta ręką. - A jeśli rozwali mi się fryzura ? - marudziłam.
-Zrobię to delikatnie. - pociągnął mnie w stronę wind i nacisnął guzik przywołujący. Gdy weszliśmy do środka oparł mnie o ścianę i namiętnie pocałował, smakując moje wnętrze i rozkoszując się moimi cichymi jękami.
-Ale nie będziemy się chyba bawić w jakieś sprośnie gierki, pić szampana, czy coś w tym stylu co ? Nie mamy za dużo czasu.
Na twarzy Zayna pojawił się figlarny uśmiech.
-Tylko seks, skarbie. - powiedział, seksownie unosząc brew.
-Ej ! - szturchnęłam go. - Miałeś już tego nie mówić ! - śmiałam się, gdy właśnie drzwi się otworzyły.
-Chodź. - wziął mnie za rękę i zaprowadził prosto do sypialni.
Zdjęłam welon i poddałam się mu.
-Zrób to szybko - wyszeptałam.
-Obiecuję. - powiedział i zsunął ze mnie koronkowe, białe majtki.
Zatraciliśmy się. Nie wiem ile nam to zajęło. Tak bardzo go kochałam, a on kochał mnie. Nie chciałam, żeby przestawał. Kochaliśmy się długo i beztrosko. Byliśmy pewni, że w końcu nam się udało. Że jesteśmy razem i już zawsze będziemy.
Po całym przyjęciu zabrał mnie prosto do samolotu, by od razu polecieć na nasz miesiąc miodowy. Noc poślubną spędziłam 10 kilometrów nad ziemią. Było cudownie.
I dotarło coś do mnie po tym wszystkim: To nie był tylko seks.
KONIEC :')
Dziękuję wszystkim za przeczytanie <3 Mam nadzieję, że podobało wam się zakończenie :**
Kocham was ♥
Jay
To przepiękne zakończenie :) Tyle czasu z tym opowiadaniem..Aż łezka się w oku kręci , dziękuję Ci ;*
OdpowiedzUsuńpiękne poryczałam się szkoda tylko żę takie krótkie <3 ale naprawdę piękne <3 <3
OdpowiedzUsuńŚliczne :') Bd cholernie tęsknić za tym opowiadaniem...Mam teraz taką pustkę w sercu i łzy w oczach... Twoje opowiadania zawsze bd dla mnie #1 :) Kocham <3
OdpowiedzUsuń