poniedziałek, 18 listopada 2013

Sweet Dreams, Rozdział 2

-(T.I).... (T.I) ! - słyszałam głos Nancy. Otworzyłam oczy. Miałam przed sobą mgłę i jakąś postać. Moja ciocia klęczała przy mnie i ściskała mnie za ramiona.
Chwila, chwila....Leżałam ?
-Co się stało ? - poczułam jak ktoś mnie podnosi. Był to mężczyzna w stroju lekarza, widocznie z pogotowia.
Wokół mnie zobaczyłam tłum ludzi. Wszyscy byli lekko wystraszeni, natomiast ciocia Nancy była w szoku.
-Dziewczyno, przeraziłaś mnie ! - mówiła oszołomiona.
-Zemdlałam ? - zorientowałam się, że obok mnie jest również Tom.
Lekarz w kółko coś do mnie mówił, ale ja starałam przypomnieć sobie co się właśnie stało:
No tak. On tu był. Całował mnie. Mężczyzna z moich snów stał ze mną twarzą w twarz, dokładnie w tym miejscu. Rzeczywiście, nie pamiętałam za bardzo co było dalej. Ale czemu zemdlałam ? Może to przez ten szok i wielkie zaskoczenie, tego co właśnie nastąpiło.
-Zawiozę was do domu - powiedział Tom z poważnym wyrazem twarzy. Chyba nigdy nie widziałam go uśmiechniętego. Był wysoki, bardzo umięśniony, a blond włosy miał ścięte jak w wojsku.  Nancy podziękowała lekarzom i wzięła mnie pod ramię. Podczas drogi do samochodu rozglądałam się za czarnym bentleyem. Niestety nie było go w pobliżu. Nigdy wcześniej nie widziałam tego samochodu, więc nie miałam pojęcie dlaczego tak mnie do niego ciągnęło, ale czułam, że moje podejrzenia niedługo wyjdą na jaw.
-Muszę wracać do pracy, ale ty jedź do domu. - mówiła ciocia, przez otwarte okno samochodu.
-Dobrze... - westchnęłam. Chciałam wracać do pracy, ale nie miałam na to siły. Byłam ciekawa jak poradzę sobie dzisiaj na imprezie z Marry.
-Wrócę w nocy, ale pamiętaj że jutro zaczynasz pracę z Goldman Sachs. - mrugnęła do mnie - Jak się czujesz ? Lepiej ci ?
-Odrobinę, ale muszę się położyć.
-Okej. Trzymaj się - pożegnała się po czym poszła do swojego samochodu.

 Nie spałam przez całe popołudnie. Był już późny wieczór. Siedziałam na swoim łóżku i wpatrywałam się w ścianę. Kim on do cholery był ? Jak to możliwe, że się spotkaliśmy ? Czy jeszcze go kiedyś zobaczę ? I jeszcze jedna rzecz: czuję, że on też musiał mnie znać. Pocałował mnie. Jego zabójcze usta genialne znały moje, wiedziały jak mnie smakować i ssać...Bałam się teraz zasnąć.
Ale moje powieki powoli robiły się ciężkie. Nawet bardzo.
Położyłam się i przykryłam kołdrą, zasłaniając się do czubka głowy. Po krótkiej ale wyczerpującej chwili zapadłam w beztroski sen.

 -Hm ? - otworzyłam oczy i pierwsze co zrobiłam to spojrzałam w najciemniejszy kąt mojej sypialni. Nie było tam tajemniczego mężczyzny. Obróciłam głowę w stronę okna. Świecący księżyc jak każdej nocy oświecał całe łóżko. Może ja nie śnie ? Może to koniec moich snów ? Obróciłam się na bok i zamarłam:
 Leżał obok mnie, z ręką podpartą pod głową i wzrokiem pełnym żądzy i podniecenia.  Usiadł na mnie okrakiem. Był kompletnie nagi. Jego twardy penis wbijał się w moją wilgotną skórę. Chwycił moje dłonie i obwiązał wokół moich nadgarstków czarną muszkę, którą zwykle nosił na szyi.
-Au... - syknęłam gdy mocno ją zacisnął. Położył moje dłonie nad moją głową. Wygięłam ciało w łuk gdy powoli przejeżdżał otwartą dłonią wzdłuż mojego brzucha, aż do piersi. Po chwili jego ciepła ręką spoczęła na moim gardle, unieruchamiając jednocześnie ruchy mojej głowy. Jęknęłam cichutko.
-Ćśś.... - uciszył mnie, a moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Odbił się echem w moim kroczu, doprowadzając mnie do szaleństwa. Delikatnie podniósł biodra i otarł się swoim członkiem o moją szparkę.
-Mmm... - zamknęłam oczy i odrzuciłam głowę do tyłu.
-Taka rozpalona... - wyszeptał i przejechał językiem po moim brzuchu. Okrążył nim mój pępek po czym przeniósł się na piersi. Zaczął pieścić jeden sutek okrężnymi ruchami, ugniatając dłonią drugą pierś. Przygryzł go delikatnie po czym podążył do drugiego, poświęcając mu tyle samo uwagi. - Jesteś taka wilgotna.. - wciąż do mnie mówił. Włożył we mnie dwa palce. - Gdy policzę do dziesięciu, masz dojść. - nakazał. Jego głos był taki uwodzicielski. Czysta rozkosz. Jak upojny seks, który trwa bez końca. Samymi słowami mógłby doprowadzić mnie do orgazmu.
-Och ! - przygryzłam dolną wargę. Świadomość, że jestem związana, a on przejął kontrolę nad moim ciałem, podniecała mnie jeszcze bardziej.
-Jeden... - zaczął, liżąc moją pierś. Palcami masował nabrzmiałą łechtaczkę, która tak bardzo pragnęła jego pieszczot. - Dwa. - odliczał.  -Trzy.......Cztery......Pięć.
Już połowa, a ja wcale nie chciałam dochodzić. Byłam na krawędzi. Powstrzymywałam orgazm, by posłusznie wykonać jego polecenie.
-Sześć. - jego słodka chrypka działała na mnie jak narkotyk. Mogłabym słuchać jej godzinami.
-Siedem......Osiem.... - nie wyjmując ze mnie palców, nachylił się nad moim uchem i delikatnie przygryzał jego płatek. - Dziewięć...
-Proszę.. - domagałam się.
-Jutro. - zaczął, całując mnie w skroń - Nie będziesz myśleć o niczym innym poza mną. Będziesz mnie pragnąć. Potrzebować. Czuć moje dłonie na swoim seksownym ciele. - koniuszkiem języka przejechał po moim policzku, do kącika ust - Zrozumieliśmy się ? - pociągnął zębami za moją dolną wargę.
Wyjęczałam coś w odpowiedzi. Postradałam zmysły. Jego głos wymazał wszytko z mojej głowy. Zacisnęłam powieki.
-Patrz na mnie. - rozkazał - Chcę widzieć jak dochodzisz - przycisnął usta do mojego spoconego czoła. Po chwili jego anielska twarz znowu znalazła się nad moją. - Dziesięć  - wyszeptał, a ja krzyczałam z rozkoszy, gdy przez moje ciało przeszła gorąca fala orgazmu. Drżałam pod jego ciepłem. Był jeden problem. Nie obudziłam się.
-Jesteś. Moja. - powiedział ostro po czym wszedł we mnie, dotykając najwrażliwszego punktu w moim wnętrzu. Moje nadgarstki wciąż było mocno ściśnięte, tak samo jak moje podbrzusze. Był tak głęboko.  Czułam każdy centymetr grubości, jak i długości jego penisa.
-O Boże... - jęczałam. Złapał mnie pod pośladkami i zaczął poruszać moimi biodrami szybciej, sprawiając, że zagłębiał się we mnie mocniej, z jeszcze większą drapieżnością.
Doprowadzał mnie do szaleństwa. Zgięłam nogi w kolanach, gdy zbliżał się kolejny orgazm.
-Teraz. - wydyszał, a ja doszłam po raz kolejny, rozpadając się na małe kawałeczki i.....Budząc się.
-Hmm... - wstałam i przetarłam oczy. Było dopiero parę minut po północy.
Spojrzałam na poduszkę obok mojej głowy i ujrzałam na niej.......Czarną muszkę.

 Następnego dnia rano byłam wykończona. Po pierwszych dwóch orgazmach nie zasnęłam nawet na moment. Kończyłam właśnie zapinać guziki mojej różowej koszuli z białym kołnierzem. Do kompletu miałam czarne spodnie i czarne czółenka na dziesięciocentymetrowym obcasie. Spojrzałam jeszcze raz na czarną muszę, która leżała na mojej poduszce. Po chwili namysłu, wzięłam ją do ręki i założyłam pod kołnierz. Przejrzałam się w lusterku i uznałam, że idealnie pasuje do spodni i butów. Wzięłam torebkę i wyszłam z sypialni.

 Nancy czekała na mnie razem z Tomem w samochodzie przed budynkiem. Przywitałam się z naszym szoferem, który zwykle łapie dla mnie taksówki i dołączyłam do nich.
-I jak wrażenia przed pierwszym dniem ? - zapytała, patrząc na mnie w lusterku i poprawiając różowy błyszczyk.
-Dziwnie... - poprawiłam włosy, które zostawiłam rozpuszczone i położyłam czarną kopertówkę na kolanach.
-Co ta masz pod szyją ? - zapytała Nancy, zauważając moją muszkę. Odruchowo położyłam na niej dłoń.
-Muszkę.
-Skąd ? - dziwiła się.
-Kupiłam. - wzruszyłam ramionami i wpatrywałam się w przechodniów.
-Kupiłaś ? Kiedy ?
-Wczoraj.. - nie chciałam kończyć tego tematu.
-A ona czasem nie jest męska ?  - zapytała.
Właśnie. Ta muszka na pewno nie była nowa. Nie wiem dlaczego, ale wzięłam ją do ręki i przysunęłam do nosa. Znowu odpłynęłam. Zamknęłam oczy i słuchałam głuchej ciszy wokół mnie. Nancy i Tom również ucichli. Tak samo jak setki przechodniów na ulicach Manhattanu. W głowie słyszałam ochrypłe słowa: "Jesteś moja" - w kółko i w kółko.
-(T.I) ? - obudził mnie ochroniarz.
-Tak Tom ? - wzdrygnęłam się i przetarłam twarz, uważając na makijaż.
-Spytałem jak ci poszło spotkanie z panną Marry.
-Och... - położyłam głowę na oparciu - Nie poszłyśmy, zadzwoniłam i powiedziałam, że jestem zbyt zmęczona.
Skinął głową.
-Ej... - nachyliłam się do niego - Powiedziałabym ci. Już nie uciekam, naprawdę.
-Wiem. - odrzekł.
Westchnęłam i runęłam na oparcie. Byłam wykończona.

 Nancy miała racje. Ian był nieziemsko przystojny, sympatyczny, inteligenty i naprawdę zakochany....W mojej cioci. Miał gęste blond włosy, czarujący uśmiech z szeregiem idealnie białych zębów i lekki poranny zarost. Ubrany był w szary garnitur z zielonym krawatem, który idealnie pasował do jego oczu. Nancy nie odrywała od niego wzroku gdy właśnie wychodziliśmy z windy na spotkanie z największymi szychami Goldman Sachs. W tym prezes całego przedsiębiorstwa, którym Nancy była naprawdę zainteresowana. Zobaczyliśmy przed sobą szklane drzwi z pozłacanym napisem "Goldman Sachs", które właśnie się otworzyły i wpuściły nas do środka.
Przywitaliśmy się tam ze starszą kobietą, kilkoma mężczyznami w średnim wieku i......O ja pierdolę.
-Co ? - szepnęła do mnie Nancy, gdy stanęłam jak wryta na widok boskiego profilu mężczyzny z moich snów, który jeszcze noc wcześniej pieprzył mnie do upadłego. Kiedy przywitał się ze wszystkimi, podszedł do mnie.
-Ty musisz być (T.I) - powiedział. Chwycił moją dłoń i uścisnął delikatnie - Zayn Malik. - przedstawił się.
|Przełknęłam głośno ślinę.
-Miło mi pana poznać, panie Malik.
Uśmiechnął się. O Jezu...
-Cała przyjemność po mojej stronie. - wyszeptał. - Zechce pani usiąść ? - odsunął jedno z krzeseł i zrobił mi miejsce.
Spuściłam głowę i usiadłam. Za chwilę poczułam na ramionach jego dłonie.
-Sądzę, że (T.I) da sobie z nami radę - powiedział, a reszta się zaśmiała. Zajął miejsce naprzeciwko mnie i przeszliśmy wszyscy do omawiania kompletnie nudnych i wyczerpujących rzeczy. Po chwili zrobiło się dosyć ciekawie, gdy puszysty brodaty mężczyzna zaczął opowiadać coś w stylu dowcipu. Sama nie umiałam wytłumaczyć co to było, ale śmiałam się, jak reszta osób przy długim stole z ciemnego drewna.
Nancy i pięćdziesięcioletnia kobieta, pani Rodriguez, zaczęły rozmawiać, a ja ukradkiem spojrzałam na Zayna Malika.
Uważnie patrzył na moją muszkę. Sam ubrany był w trzyczęściowy czarny garnitur, z białą koszulą i szarym krawatem. W końcu spojrzał mi w oczy. Jego kamienny i chłodny wzrok złagodniał a na twarzy zauważyłam cień uśmiechu.
-Moja - powiedział bezgłośnie, a ja spięłam się jeszcze bardziej. Boże....To był on.



4 komentarze:

  1. Jezu! Dziewczyno zaskakujesz coraz bardziej z każdym rozdziałem O.o Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  2. brak mi słów !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! zaskakujesz jestem ciekawa jak to będzie dalej pisz szybko NN !!!!!!!! Jak Ci już obiecałam przeczytałam <3

    OdpowiedzUsuń