wtorek, 12 listopada 2013

Just sex, baby, Rozdział 17, Część 2

Moje serce z każdą sekundą biło coraz szybciej. Dłonie miałam zaciśnięte w pięści. Tętno przyspieszyło, a krew zrobiła się zimna, dokładnie jak lód który miałam na rozgrzanym ciele.
Jęknęłam przeraźliwie, gdy dłoń Zayna powędrowała do mojej twarzy, by delikatnie pogładzić mój czerwony policzek.
-Ćśś.... - uspokoił mnie. - To tylko ja - kąciki jego ust uniosły się tworząc figlarny uśmiech, który zapierał dech w piersiach.
-Proszę...
-Ej... - przyłożył dwa palce do moich ust, uciszając mnie jednocześnie - Pozwoliłem ci mówić ? - jego głos był spokojny, jednak na jego twarzy malowała się furia i pożądanie. Oboje wiedzieliśmy co zaraz nastąpi, czy mi się to podoba czy nie.
Wsunął palca wskazującego do moich ust, dotykając czubka mojego języka, po czym go wyjął i oblizał opuszek.
-Bosko smakujesz. - lód powrócił na moje ciało, a dokładnie na wewnętrzną część ud.
-Ach ! - jęknęłam. To nie było fair: On przynajmniej miał na sobie spodnie, a ja leżałam kompletnie naga, zdana na jego łaskę.
Delikatnie kierował się lodem wzdłuż mojego brzucha, okrążył nim pępek, sprawiając, że moje mięśnie w podbrzuszu zacisnęły się, po czym powędrował do piersi.
Wydawałam z siebie głośnie jęki i skomlenia, pomimo tego, że dotykał mnie jedynie kostką lodu i nawet we mnie nie wszedł.
Kiedy moja brodawka stwardniała wystarczająco mocno, odruchowo złapałam go za nadgarstek.
Spojrzał na mnie spod długich rzęs. Jego oczy pociemniały, a rysy szczęki wytężały.
-Stawiasz opór. - szepnął - Nie ładnie. - pokiwał głową. - I co my z panią zrobimy ? - poczułam ulgę gdy wrzucił lód z powrotem do kubełka, lecz strach i podekscytowanie powróciło, gdy wyciągnął z tylnej kieszeni prezerwatywę.
-Tylko jedna ? - zdziwiłam się. Z jego kieszeni zwykle wypadało po sześć małych foliowych paczuszek, których wprost nienawidziłam.
-Mam zapas. - skinął głową w stronę niewielkiej szafki przy barku.
-Mówiłeś, że nie robiłeś tego w samochodzie.
-Ten zapas jest wyłącznie dla ciebie, (T.I). - wstał by zdjąć spodnie od garnituru - Musisz w końcu zdecydować się na tabletki. Nie mogę wytrzymać z tym gównem na fiucie.
Więc jednak myśleliśmy podobnie. Rzeczywiście, nie pomyślałam o tabletkach. Ale niby dlaczego miałabym to robić ? Przecież wróciliśmy do siebie dopiero wczoraj. A wcześniej nie sądziłam, że zdołam pójść do łóżka z kimś innym niż Zayn. Był jak narkotyk, od którego traciłam wszystkie zmysły i o którym na okrągło myślałam. Dalej zastanawia mnie myśl, jak w ogóle wtedy mogłam wyjechać ? Jak mogłam go tak po prostu zostawić ? A gdyby o mnie zapomniał....Gdyby zaczął dobierać się do Dakoty ? Nie zniosłam bym tego.
Jakby wyglądało moje życie ? Jadłabym sobie śniadanie z Alex i słuchała porannych wiadomości o Zaynie i jego nowych kochankach...
-Spójrz na mnie. - rozkazał. Uniosłam wzrok na wiszącego nade mną chłopaka. Jego ciemne włosy opadały mu na twarz kaskadą czarnych pasm. Leżały również na jego karku i szyi. Niektóre przyklejały się do policzków. Mrau...
-Chryste... - wyszeptałam nieświadomie. - Jesteś.....Wow... - nie mogłam wydusić słowa.
Uśmiechnął się zadziornie.
-Cieszę się, że podoba ci się to co widzisz. - oparł ramiona obok moje twarzy i pocałował namiętnie moje wrażliwe na jego dotyk, usta. Całkowicie nimi zawładnął. Rozchylił je i wsunął w nie długi język, pieszcząc i liżąc mnie od środka. Jego pocałunek stawał się coraz głębszy i zachłanny. Myślałam, że mnie zaraz połknie. Wargi miałam wilgotne, tak samo jak policzki i czoło. Całował tak dobrze... Samymi pocałunkami mógłby doprowadzić mnie do solidnego orgazmu. Jego włosy drażniły i łaskotały moją twarz. Zorientowałam się, że oboje jesteśmy kompletnie nadzy, a nasze spragnione ciała kleją się do siebie.
Dłonią powędrowałam do jego członka, objęłam go palcami, ale gdy tylko zaczęłam delikatnie pieścić,  Zayn zamarł.
Uniósł głowę i wbił wzrok w podłogę, niedaleko mojej twarzy.
-Przestań... - syknął.
-Co ? - zwolniłam uścisk.
-Zabierz rękę ! - prawie krzyczał.
Szybko odsunęłam dłoń i położyłam ją z powrotem przy mojej twarzy.
Jego klatka zaczęła unosić się szybciej, pod wpływem płytkich oddechów.
-W porządku ? - zapytałam.
Poczułam, że jego penis zrobił się twardszy i dłuższy, znacznie dłuższy niż przed chwilą.
Zamknął na chwilę oczy i przełknął głośno ślinę.
-Nie rób tego więcej... - szepnął, wciąż na mnie nie patrząc.
-Okej. - przejechałam jedną dłonią po jego plecach, a drugą po policzku.
-Przepraszam... - pokiwał zdezorientowany głową.
Czułam, że wciąż jest spięty. Chciałam, żeby wrócił do dawnej postaci, więc ni z tego, ni z owego nachyliłam głowę do jego ucha i szepnęłam:
-Jestem cholernie napalona, długo mam czekać na ostre rżnięcie panie Malik ? - przejechałam zębami po delikatnym zaroście, czując, że znowu zaczyna się uśmiechać.
-Grzeczna dziewczynka - powiedział i wbił się we mnie.

                                                                         *                                                                          
Byłam okropnie spięta na bankiecie. Na przykład z powodu, że nie miałam na sobie bielizny, nawet majtek, które niestety Zayn musiał rozerwać poprzez "ostre rżnięcie". Też dlatego, że siedział obok mnie, spokojnie spożywając sałatkę z tuńczyka i zachowując kompletne opanowanie, gdy ja pragnęłam kolejnego orgazmu i dotyku jego rąk.
-Ślicznie wyglądasz (T.I) - mama Zayna, siedząca naprzeciwko mnie obdarzyła mnie uroczym uśmiechem.
-Bardzo dziękuję, ale to zasługa pani syna. - również się uśmiechnęłam.
Kobieta spojrzała na Zayna, który właśnie nachylał mnie do mnie:|
-Nie umiesz przyjmować komplementów. Dlaczego ? - szepnął.
-Szybko się rumienie i zawstydzam. - wzięłam kęs tuńczyka nie patrząc na Malika.

-Zauważyłem. - powiedział, oblizując wargi - A jeśli dzisiaj w nocy gdy będę cię pieprzył do nieprzytomności, będę jednocześnie mówił ci jaka jesteś nienasycona, napalona i stworzona do rżnięcia przeze mnie ?
-I to twoim zdanie są komplementy ?
-Odpowiedz mi. Co wtedy zrobisz ?
-Dojdę, wykrzykując twoje imię i mówiąc jaki jesteś idealny i genialny w łóżku.
-Tyle to już wiem. - wrócił do jedzenia.
-Pewnie setka innych kobiet również ci to powtarzała.
-Pff....
-O, na przykład wtedy gdy ci obciągały ! - upewniłam się, czy nikt nas nie słyszy.
-(T.I)...
-Mogły spokojnie macać i ciągnąć twojego fiuta, a ja nie ! Możesz powiedzieć mi dlaczego ?
-A dlaczego chcesz to zrobić ? Dlaczego tak bardzo ci na tym zależy ?
-Bo chce cię zadowolić w taki właśnie sposób !
-Jeszcze żadna kobieta tego nie robiła ! Ruchałem je i do widzenia !
-Dlaczego !
-Nie twój zasrany interes, koniec tematu !  - warknął głośniej.
Spuściłam głowę i wróciłam do grzebania widelcem w sałatce.
Zayn westchnął głośno i powiedział:
-Przepraszam.
-W porządku... - wymamrotałam pod nosem.
Dlaczego nie lubił jak jakaś kobieta w taki sposób doprowadza go do orgazmu ? Sądziłam, że każdy facet to wręcz uwielbia, ale on był jakiś inny, wiedziałam, że coś ukrywa, ale jeszcze nie mogłam rozgryźć co to było...
Na twarzy czułam jeszcze blaski fleszy. Było mi głupio podnieść głowę, ponieważ, bałam się, że ktoś obserwował naszą cichą kłótnię.
I miałam rację....
Dakota Jenkins w rozpuszczonych włosach które opadały falami na jej ramiona, różowym błyszczyku u żółtej obcisłej sukni, równie długiej jak mojej, nie spuszczała ze mnie wzroku.
Obawiałam się, że wszystko słyszała, ale wyglądała na przygnębioną i jednocześnie rozczarowaną. Nie wiedziałam o co chodzi.
Uśmiechnęłam się, za to ona ze smutkiem spuściła głowę i zabrała się za jedzenie czekoladowego tortu.
Po chwili wpadłam w trans rozmowy z ojczymem Zayna, który był już siwym, mężczyzną z wąsami, brodą i bujną szarą czupryną na głowie. Był naprawdę sympatyczny i uprzejmy, widać, że nie był spokrewniony z Zaynem. Łączyła go jedynie miłość do jego matki i trzy przyrodnie siostry, z którymi chłopak nie dogadywał się najlepiej.
-Przepraszam na moment - chciałam wstać i skorzystać z toalety, gdy właśnie poczułam zaciśniętą dłoń Zayna na moim nadgarstku. Okazało się, że ciągle ją tam trzymał.
-Gdzie idziesz ? - zapytał.
-Do toalety.
Zmrużył oczy.
-Mogę ? - przewróciłam oczami.
Puścił mnie i odprowadzał wzrokiem, gdy podążałam do drzwi łazienki.

 Właśnie gdy wychodziłam, trafiłam na przemowę Zayna. Prezentował się niezwykle seksownie jako zwykły prezes. Znowu miał maskę sztywniaka, ale myśl, że wiedziałam jaki jest pod nią przyprawiała mnie o dreszcze.
Niezwykle seksowny i napalony. Napalony na mnie.
Usiadłam na swoje miejsce i założyłam nogę na nogę. Podziwiałam jego umięśnione, szerokie ramiona i szczupłe biodra, które niestety osłaniał garnitur.
Wielu dziennikarzy zadawali mu rozmaite pytania, których nawet nie słyszałam, tylko jak reszta kobiet na sali, wysłuchiwałam bogatych odpowiedzi.
Jedną pytanie przykuło moją uwagę:
Młody dziennikarz, widocznie początkujący, z czarnymi gęstymi włosami, okularami w dużych czarnych oprawkach wstał i wyciągnął mikrofon bliżej Zayna
-Niektóre media mówią, że pan również padł ofiarą molestowania w dzieciństwie. Czy to prawda ?
Co ? Co to miało w ogóle znaczyć ? Spojrzałam na rodzinę Zayna, która spięła się równie jak on. Jego mama wyglądała na najbardziej przerażoną i zszokowaną. Jednak czy chodziło o pytanie ? Czy może o odpowiedź ?
Odsunęłam od siebie dziwne myśli i spojrzałam na Zayna, który zamarł po raz kolejny dzisiejszego wieczoru.
Wbił wzrok w podłogę i przygryzał zdenerwowany dolną wargę.
-Ja.... - zaczął. Podniósł głowę i spojrzał na mnie. -Ja..... - oblizał wargi.
-Wracajmy do kolacji. - powiedział głośno ojczym Zayna, który był organizatorem przyjęcia. - Dziękujemy wszystkim za przemowę. - skinął głową do Zayna, który wyglądał właśnie jak małe, bezbronne dziecko - Dziękujemy Zayn. Znakomita przemowa.
Wciąż obserwowałam

 chłopaka. Zszedł ze sceny i wrócił na swoje miejsce, wbijając wzrok w stół.
-Hej... - przysunęłam się bliżej - Niestety nie słyszałam całości, ale twoja przemowa była piękna.
Zerknął na mnie i uśmiechnął się lekko.
Podziękowaniem był całus w skroń, który sprawił, że oblałam się rumieńcem, a Dakota pewnie posikała się z zazdrości.
-Em.. Zayn.. - kontynuowałam - O co chodziło z tym....
-O nic. - przerwał mi - Kompletnie o nic. Ja nie.....Nie wiem skąd w ogóle, wziął takie pytanie. - pokiwał głową z rezygnacją, a mi zrobiło się go żal. Widziałam, że coś go gnębi, a on chyba nie zamierzał powiedzieć mi o co chodziło.

                                                                     *     

                                                                       
Impreza trwa. Przy naszym stole panuje wspaniała atmosfera. Wszyscy się śmieją i wspominają dawne czasy, a ja mogę się sporo dowiedzieć o dzieciństwie Zayna.
-Skarbie, jesteś bardzo podobny do taty, wiesz ? - powiedziała mama chłopaka.
-Słucham ? - oburzył się tym.
-Ale to prawda ! Ronald, spójrz na niego - zwróciła się do męża - Pamiętasz jeszcze ojca Zayna, prawda ?
-Mamo. - powiedział ostro. - Przestań o nim mówić !
-Kochanie, to twój ojciec, wiesz przecież...
-To już dawno nie jest mój ojciec ! On nigdy nim nie był ! - krzyknął po czym wstał i wyszedł z hotelu.
Wszyscy byli w równie wielkim szoku co ja. Kobiecie napłynęły łzy do oczu. Ronald objął ją ramieniem i starał pocieszyć.
-Mamo, wiesz, że nie lubi gdy rozmawiasz o tacie.. - powiedziała młodsza siostra chłopaka ze spuszczoną głową, Jej również było smutno z tego powodu.
Ale dlaczego ? Co się stało z ojcem Zayna ? Dlaczego tak dziwnie zareagował na to pytanie od reportera ? Dlaczego tak się wzdrygnął, wtedy w limuzynie, gdy ja próbowałam sprawić mu przyjemność ?
-Przepraszam was. - wstałam. Mężczyźni przy stole również wstali, jak nakazywał zwyczaj wszystkich dżentelmenów.
Wyszłam przed hotel i wzrokiem szukałam Zayna. Zobaczyłam jak na pustym chodniku ramieniem opiera się o ścianę budynku i pali papierosa.
Podeszłam do niego od tyłu i wtuliłam się w jego plecy. Wyczuł, że to ja ponieważ obrócił się i objął jednym ramieniem, przyciskając mnie do swojej piersi.
-Przepraszam cię za to. - pocałował mnie w czubek głowy.
-Nic już nie rozumiem.. - westchnęłam - Coś cię gryzie. - spojrzałam na niego. W jego oczach malowała się udręka i żal.
-Cieszę się, że tu jesteś. - rzucił papierosa na ziemię i przejechał opuszkami palców po mojej skroni. - Pocałowałbym cię, ale dopiero wypaliłem.
-Nie obchodzi mnie to - objęłam dłońmi jego twarz i pocałowałam namiętnie, jednocześnie czując na twarzy błysk fleszy.
-Teraz już cały świat się dowie, że należysz do mnie, aniołku - wymruczał, prosto do moich ust.
-Zaplanowałeś to ? - odsunęłam się kawałek, żeby na niego spojrzeć.
-Oczywiście, że nie. Ale to byłby całkiem dobry pomysł, sam nie wiem dlaczego na to nie wpadłem - uśmiechnął się zadziornie - Jedźmy do domu - objął mnie w tali. - Upijemy się i będziemy się pieprzyć do upadłego... - całował mnie delikatnie po szyi, ale przypomniały mi się ostatnie chwile w jego mieszkaniu.
-Już ci mówiłam, że więcej tam nie wrócę - ostrzegłam.
Westchnął i spojrzał na mnie.
-Nic nie rozumiesz.
-Niby czemu ?
-To nie było moje mieszkanie.
-A co ? - zdziwiłam się.
-To coś w stylu... - zamilkł na chwilę.
-Twój prywatny burdel, tak ? Pff....
-Nie nazywaj tego w taki sposób.
-Więc jak mam to nazwać ? - odsunęłam się gwałtownie - Wziąłeś mnie w miejsce gdzie przyprowadzałeś resztę napalonych na ciebie cip, w tym Dakotę !
-To przeszłość. - oznajmił. - Już z tym skończyłem. To koniec. Przysięgam.
Zamarłam.
-C....co ?
-Kończę z tym. - zrobił krok w moją stronę - Dla ciebie - szepnął i oparł mnie o mur - Chcę się ustatkować.
-Chyba nie ze mną... - wyrwałam się z jego uścisku, ale zanim zrobił jakikolwiek krok, przyciągnął mnie do siebie, w taki sposób, że stałam do niego tyłem.
-Daj mi szansę. - zaczął obsypywać pocałunkami moją szyję i ramię - Albo przelecę cię na ulicy.
-Groźba ?
-Może. - dał mi klapsa - Chodź. Pożegnamy się i pojedziemy do mojego apartamentu, w którym nie było jeszcze żadnej kobiety oprócz mojej matki i gosposi, która jest już w podeszłym wieku z dwójką wnucząt.
Przełknęłam głośno ślinę.
-A Dakota ?
-Co ?
-Czy twojej "najlepszej przyjaciółki" nie było w twoim apartamencie ?
-Nigdy.
-Och...
-Chodźmy. - wziął mnie za rękę i zaprowadził z powrotem na bankiet by pożegnać się z większością gości.

                                                                         *                                                                        
Byliśmy w eleganckiej recepcji w hotelu Grand Hyatt, który również należał do Zayna.
Kiwnął głową do mężczyzny z recepcji, który spojrzał na mnie wielkimi oczami.
-O co chodzi ? - szepnęłam do Zayna.
-Mówiłem ci, że jesteś pierwsza. Jestem ciekaw co zrobi pani Johnson.
-Kto ?
-Zobaczysz. - poszliśmy do jego prywatnej windy. Wcisnął guzik i w mgnieniu oka, drzwi się otworzyły. Weszliśmy do środka. Wystukał jakiś kod i ruszyliśmy w górę na ostatnie piętro.
-144568. - powiedział.
-Co ?
-Kod to windy. - obrócił głowę w moją stronę - Chyba będziesz mnie częściej odwiedzać ?
Uśmiechnęłam się jedynie, zachwycona tym, że zdradził mi coś aż tak prywatnego.
Winda się zatrzymała, a my weszliśmy do wielkiego holu, w którym Zayn zostawił marynarkę, moje buty i futrzane bolerko.
Zaprowadził mnie przez wielkie wejście bym mogła się przyjrzeć wielkiemu Penthouse'owi.
-Jezu... - powiedziałam, gdy zobaczyłam ogromny salon połączony z kuchnią.
-Myślałem, że przywykłaś do takich widoków - oczywiście wiedział, że moi rodzice ociekali szmalem.
-Tak, ale.... - spojrzałam na żyrandol, który wisiał wysoko nade mną. - Wow....
-Ale co ?
-Ale nigdy nie lubiłam ich bogactwa. I jakoś nie przywykłam. Nie dogaduje się z nimi najlepiej, sam widziałeś na kolacji wtedy u nich...
-Przyznam, że są dobrymi aktorami - usiadł na wielkim skórzanym fotelu - Nieźle grali mówiąc, że widzą mnie pierwszy raz na oczy.
-Co ? - usiadłam obok. Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślałam ? Moi rodzice i Zayn powinni znać się bardzo dobrze...
-Zadzwoniłem do nich gdy spałaś w samolocie. Poprosiłem o dyskrecje.
-Dlaczego ?
Wzruszył ramionami.
-Nie czujesz się głupio z tym, że teraz będziesz na okładce każdej gazety ?
Ach, no tak....
-Bałem się, że to cię odstraszy. - dokończył - Wina ? - wstał i poszedł do kuchni.
-Czy to jest fortepian ? - zaskoczona wstałam i podeszłam do wielkiego, czarnego, lśniącego instrumentu - Grasz ?
-Czasami.
-Czyli kiedy ? - zaśmiałam się.
Stanął w miejscu i zaniemówił. Znowu to samo.
-Gdy nie mogę zasnąć... - odrzekł i zabrał się za nalewanie wina do kieliszków.
-Masz problemy ze snem ? - zdziwiłam się. - Przy mnie spałeś spokojnie.
-Właśnie skarbie, "przy tobie".  - podszedł do mnie i podał mi kieliszek w winem. - Więc mam nadzieje, że zostaniesz na noc.
-Nie chcę się narzucać... - przerwałam, gdy do kuchni weszła starsza kobieta, o kręconych czarnych włosach, oliwkowej karnacji i dużych zielonych oczach podkreślonych kredką i różowej szmince na ustach. Zdejmowała z siebie kwiaciasty fartuch, który osłaniał jej krągłości. Wyglądała naprawdę miło i przyjemnie z twarzy. Spokojnie mogłaby być moją babcią.
-Pani Johnson, to moja dziewczyna (T.I) - przedstawił mnie - (T.I), to moja gosposia Ela Johnson.
-Witaj słoneczko ! - żwawo do mnie podeszła i ucałowała w oba policzki - Zayn tyle o tobie opowiadał, ja..
-Pani Johnson.. - upomniał z uśmiechem - Chyba skończyła już pani pracę na dzisiaj ?
-No tak, już wam nie będę przeszkadzać - uśmiech nie schodził jej z twarzy gdy na mnie patrzyła - Miałeś racje, jest śliczna..
-Dziękujemy pani na dzisiaj. - objął ją ramieniem i zaprowadził do windy.
-Dobra, dobra, poradzę sobie, jeszcze umiem chodzić - pocałowała go w policzek - Trzymaj się. Do zobaczenia (T.I) ! - krzyknęła.
-Dobranoc pani Johnson ! - odpowiedziałam.
Wrócił Zayn i dokończył wino.
-Zostaliśmy sami. - powiedział kusząco.
-No dobra, zostanę... - przewróciłam oczami.
-Jest ! - wziął mnie na ręce - Zerżnę cię na fortepianie, pasuje ?

                                                                          *


-Hm ?! - zerwałam się. Zaczęłam się rozglądać, by przypomnieć sobie co się dokładnie stało. Otwartą ręką szukałam włącznika przy lampce nocnej. Zapaliłam ją i zorientowałam się, że jestem w sypialni. Sypialni Zayna. Uśmiechnęłam się, gdy zobaczyłam jaki cały nagi wtula się w poduszkę i śpi słodko. Odgarnęłam delikatnie włosy z jego czoła. Wyglądał tak młodo i beztrosko. Mocno zaciskał mój nadgarstek, co było trochę dziwne.
Położyłam się obok niego i kręcąc z boku na bok, przez następną godzinę nie mogłam zasnąć.
Była 3:00 nocy.
Wstałam i poszłam się czegoś napić. Nalałam sobie resztki czerwonego wina i podziwiałam oświetloną panoramę Seattle. Zakochałam się w tym mieście na nowo, gdy znowu wróciłam do Zayna, mojego chłopaka...
Uśmiechnęłam się na myśl, że stara się stworzyć ze mną normalny związek, ale wiedziałam, że wymaga to sporej pracy od nas obojga.
Dotknęłam mokrego fortepianu, który miał na klapie mój lepki mot. Nie żartował mówiąc, że zrobimy to właśnie tutaj...
Zarumieniłam się na wspomnienie pieszczot na tym cudeńku. Ucieszyłam się, że będą coraz to częstsze, gdy sam Malik powiedział, żebym go odwiedzała. A nie te szmata Dakota...
Wzdrygnęłam się na myśl, że mógł robić to wszystko z nią, lub z jakąkolwiek inną kobietą na tej planecie.
Przez jakieś 10 minut siedziałam na kanapie i rozmyślałam jak to z nami dalej będzie, gdy nagle usłyszałam krzyki.
Zerwałam się na równe nogi i wsłuchałam w żałosne jęki rozkoszy, podniecenia i jednocześnie bólu. O matko. To był Zayn.
Pobiegłam szybko do sypialni. Zapaliłam wszystkie światła i zobaczyłam jak rzuca się po łóżku.
-Zejdź ze mnie....Proszę, przestań ! Ach ! - odrzucił głowę do tyłu - To boli, błagam !  - był zalany potem, a jego powieki były mocno zaciśnięte.
-Zayn, obudź się ! - potrząsnęłam nim.
-Nie, nie, proszę ! - wciąż krzyczał.
 Zerwałam z niego kołdrę i....Jezu. On się masturbował.
Robił to tak szybko, tak drapieżnie, tak.... Drastycznie. Jakby ktoś sprawiał mu wielki ból ale jednocześnie cholernie podniecał.
-Boże ! - zasłoniłam twarz dłońmi. - Zayn, kochanie... - chciałam go dotknąć, ale wzdrygnął się, załapał mnie za łokieć i pociągną ku sobie z taką siłą, że wylądowałam na jego mokrym i gorącym ciele. Doszedł. O matko...
Jego sperma rozlała się na moim podbrzuszu, gdy właśnie rozsunął się mój szlafrok.
Otworzył oczy. Jego klatka piersiowa pulsowała coraz wolniej, gdy powoli uświadamiał sobie, że był to jedynie sen....Okropny koszmar.
-Co się stało ? - usiadł na łóżku, ze mną na kolanach - Jezu, (T.I).. - spojrzał na mój brzuch - Czy ja.... Jezu, widziałaś ?
Zerwałam się szybko i stanęłam przy łóżku wycierając się, zszokowana tym co właśnie się działo. Już miałam uciec. Zapomnieć o nim i o tym wszystkim. Mieć tego psychicznego człowieka z głowy, ale....
Uniosłam powoli głowę. Spojrzałam na niego. Patrzył na mnie przepraszającym wzrokiem. Na jego twarzy malowała się udręka i wielki ból. Był cały czerwony z wysiłku, ale też ze wstydu.
-Boże, ja... - nie wiedział co powiedzieć - (T.I), ja cię przepraszam - wstał i zrobił krok w moją stronę. - Tak bardzo cię przepraszam.. - padł na kolana i wtulił się w moje nogi. - Nie odchodź...Błagam cię, zrobię wszystko, ale nie opuszczaj mnie. - podniósł głowę by na mnie spojrzeć.
-Zayn, nie... - również uklękłam i przytuliłam go mocno, gdy widziałam jak zalewa się łzami.
-Tak mi wstyd, wybacz mi, nie chciałem....
Zanurzyłam palce w jego włosach i przycisnęłam mocniej do piersi.
Nie mogłam wydusić słowa.
-Tak bardzo nie chciałem, żebyś przy tym była, żebyś to oglądała... - dławił się łzami - Skarbie, powiedz coś do mnie, proszę... - zanurzył twarz w zagłębieniu mojego obojczyka, wstał i padł ze mną na łóżko.
Nie wiem ile tak leżeliśmy. Nie dałam rady go pocieszyć. Nie mogłam. Byłam w szoku. Pierwszy raz widziałam coś takiego. Co mu się do cholery śniło ? I żeby ktoś miał aż tak intensywne sny, że musiał się przez niego masturbować ?
Mój biedny Zayn....Coś w nim siedziało. Coś co go dręczyło. Coś co go dręczy od dłuższego czasu. A może nawet przez całe życie....


   
          *      

                     

5 komentarzy:

  1. Nawet nie wiem ile razy to przeczytałam, aż mam dreszcze.

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże !!! :o nie wiem co powiedzieć Zayn się rozpłakał no coś się będzie działo !!!!!! czekam na NEXT :D <3 z Nie cierpliwością !!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ale się dzieje! Pisz nexta szybko bo nie mogę się już doczekać! Aaaa!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń