Gdy wychodziłam z łazienki, zauważyłam Alex rozmawiającą z kurierem.
-O, właśnie przyszła - wskazała na mnie - (T.I), możesz podpisać ?
Podpisać ?
-Yyy...Okej. - podeszłam do nich. - Gdzie ? - wzięłam długopis od mężczyzny z brązowymi włosami do ramion i kolczykiem w uchu.
-Tutaj. - wskazał palcem jedno miejsce.
Złożyłam podpis i pożegnałam się kurierem.
-Co to ? - zapytała Alex, rozpakowując paczkę.
-To chyba....
-O w mordę ! - wydarła się, gdy zobaczyła długą, czerwoną suknię z dużym wycięciem, które biegło wzdłuż uda aż do końca nogi. Nie miała ramiączek, ale za to ogromny dekolt, którego się trochę przeraziłam.
-Jest piękna.. - uśmiechnęłam się szeroko. Domyśliłam się, że jest od Zayna. Naprawdę się postarał.
Wzięłam do ręki czerwony, miękki materiał i powąchałam go, ponieważ zapach był mi bardzo znajomy.
-Skąd wzięłaś na to cudeńko pieniądze ? - usiadła z wrażenia, ale nie odrywała wzroku od sukni.
-Jest od Zayna. Idę w niej jutro na bankiet, na który mnie zaprosił.
Szczęka jej opadła.
-Bankiet ? W jakim miejscu ? - wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem.
-Nie mam pojęcia. Dlaczego pytasz ? - zapytałam.
-Pff... - odwróciła się wzięła coś do ręki i rzuciła mi przed nos gazetę. Od razu spostrzegłam zdjęcie Zayna, które widocznie było robione całkiem niedawno, sądząc po długości jego włosów.
-Przyszła dzisiaj rano, zapomniałam ci pokazać.
Dostrzegłam w jednej z notatek, że Zayn ma pojawić się jako "gwiazda wieczoru", więc może być ciekawie. Oczywiście musiało paść pytanie czy zamierza zabrać na przyjęcie Dakotę Jenkins. Zaprzeczył, i powiedział, że jego partnerka ma być niespodzianką.
-Cholera ! - padłam na krzesło naprzeciwko Alex.
-Co jest ?
-Czytałaś to ?
-No tak i sądziłam, że cię to nie zadowoli, ale tylko dlatego, że ta cała "niespodzianka" to jego nowa dziewczyna, nie sądziłam, że mówił o tobie. - wzruszyła ramionami - Powinnaś się cieszyć. Wiedział, że jeszcze kiedyś do siebie wrócicie i wcale nie zaprosił Jenkins tylko ciebie. Widocznie wciąż o tobie myślał.
-Ale teraz to j a będę w centrum uwagi. - westchnęłam - Ten facet jest znany w pewnie w całym stanie Waszyngton, a teraz jeszcze ja będę u jego boku na setkach zdjęć... - schowałam twarz w dłoniach - Dzwonię do niego i powiem, że nigdzie nie idę.
Bez wahania wstałam i poszłam po komórkę. Nie zwracałam uwagi na to co właśnie mówiła do mnie Alex. Nie obchodziło mnie również, że pójdzie tam z Dakotą, jeśli nie ze mną.
-Cieszę, się że dzwonisz - powiedział, nim jeszcze zdążyłam się przywitać - Sukienka dotarła ?
-Ja właśnie w tej sprawie... - spojrzałam na Alex, która właśnie opierała się o ścianę i patrzyła na mnie z wyczekiwaniem.
-Stało się coś ? - w jego głosie usłyszałam zmartwienie.
-Nie, nic takiego. - westchnęłam.
-To dobrze, a w sprawie sukni, mierzyłaś już ? Wziąłem twój rozmiar, mam nadzieję, że będzie pasować - był bardzo podekscytowany. Aż zrobiło mi się go szkoda, gdy pomyślałam, co zaraz usłyszy.
-Zayn, ja....
-Jakie chcesz wino ?
-Słucham ? - zdziwiłam się.
-Myślałem, że coś razem wypijemy w limuzynie. Do Monaco jest kawałek drogi, więc chciałem, żebyśmy mile spędzili ten czas.
-Czekaj, Monaco ?
-Hotel Monaco. Zapomniałem ci powiedzieć, to tam odbędzie się bankiet.
-Och.
-Nie mogę się doczekać min wszystkich gości gdy zobaczą z kim przyjechałem. - wyczułam, że się uśmiecha.
-Jak to ?
-Będziesz wyglądać pięknie, uwierz mi. Chcę się pochwalić, moją nową dziewczyną.
Słowo "dziewczyna" wylało mi słodki miód na serce. Gdy się uśmiechnęłam, zauważyłam że Alex coś wyczytała z mojej twarzy.
No nic, musiałam się ogarnąć i powiedzieć mu prawdę.
-Aha, jutro zaraz po pracy zabieram cię do fryzjera. Wolisz loki czy fale ?
-Yyy...Raczej loki. - nie wiem, dlaczego to powiedziałam.
-Świetnie, zaraz do nich dzwonię i wszystko załatwię. A właśnie, chciałaś coś chyba powiedzieć ?
-Ja.... - jeszcze raz spojrzałam na Alex - ...chciałam co tylko podziękować za sukienkę. Jest piękna, naprawdę. - gdybym powiedziała mu, że nie idę złamałabym serce nie tylko jemu, ale też sobie.
-Podoba ci się ? Myślałem, że nie dobrałem koloru, wybierałem ją wczoraj przez całą noc.
-Co ?
-To nic takiego, nie musisz mi dziękować. - westchnął - Jak już mówiłem, dla ciebie wszystko.
Do oczu napłynęły mi łzy. Nagle powiedziałam coś, czego w ogóle się nie spodziewałam.
-Tęskniłam za tobą...Bardzo.
Nastąpiła krótka cisza. Przestałam słyszeć jego oddech. Po chwili usłyszałam jak wypuszcza powietrze z ulgą.
-Cieszy mnie to, aniołku - znowu zakochałam się w jego czułych słowach - Też za tobą tęskniłem.
-Miło to słyszeć... - patrzyłam na sukienkę.
-(T.I), mam bardzo dużo pracy, więc...
-Dobrze, rozumiem.
-Widzimy się jutro. Tak ?
-Oczywiście, szefie.
Zaśmiał się, a ten dźwięk odbił się przyjemnym echem w moich uszach.
-Do jutra, skarbie. - powiedział, a po chwili rozłączył się.
-I ? - podeszła do mnie Alex.
-Kocham go tak bardzo... - -rzuciłam się jej na szyję, a twarz schowałam w jej blond włosach.
-Wiem, kochanie, wiem. - tarła mnie dłonią po plecach - Więc jednak idziesz ?
-Mhm...
-Co powiedział ?
-Że wybierał sukienkę całą noc i że jestem jego dziewczyną...
-Aww...
-No wiem ! - zaczęłam płakać.
-Czemu płaczesz, słońce ? - usiadła na kanapie nie wypuszczając mnie z objęć.
-Nie wiem, nie mam pojęcia... - cicho szlochałam.
Chyba wiedziałam dlaczego...Wiedziałam, że nie odwzajemniał i nigdy nie odwzajemni moich uczuć. Uczuć jakimi go darzyłam. Nigdy nie usłyszę "Kocham cię"...
*
Jechałam windą na najwyższe piętro. Nie mogłam doczekać się spotkania, z Zaynem, zwłaszcza dlatego, że dziś rano napisał mi, żebym do niego na moment przyszła.
-Witaj Amando - przywitałam jedną z sekretarek, która znajdowała się najbliżej wind.
-Cześć (T.I) - spojrzała na mnie spod ekranu komputera.
-Dzień dobry panno (T.I) - przywitały mnie dwie inne dziewczyny. Przeraziły mnie ich skąpe spódnice. Poczułam skręt w żołądku, ubierały się chyba zbyt wyzywająco, jak na pracę u takiego napalonego sadysty jak Zayn.....Który teraz należał do mnie.
-Mówcie mi (T.I), dobrze ? - nie lubiłam gdy ktoś mówił do mnie po nazwisku.
-Oczywiście - zamrugała ze zdziwienia drobna, niska dziewczyna o kruczoczarnych włosach - Ja jestem Magie, a to jest Kate - wskazała na blondynkę obok która obdarzyła mnie promiennym uśmiechem.
-Miło mi was poznać - również się uśmiechnęłam.
-Mogłybyśmy pójść kiedyś na lunch, żeby poznać się lepiej, skoro mamy już razem pracować. - zaproponowała Amanda.
-O ! To świetny pomysł ! Znam dobrą knajpkę. - powiedziała Magie.
-Naprawdę ?
-Tak, podają tam znakomite zupy i....
-Długo mam czekać ? - usłyszałam za sobą głos Zayn. Wzdrygnęłam się i szybko obróciłam. Wzrok miał chłodny, a z twarzy zniknął ten przyjemny, pełen troski uśmiech.
Zerknęłam szybko na dziewczyny. Głowy miały spuszczone, a wzrok wbity w ekran komputerów.
-Magie. - powiedział ostro Zayn.
Dziewczyna gwałtownie wstała nie podnosząc głowy.
-Tak, panie Malik ?
-Dlaczego zagadujesz moją dziewczynę, która już dawno powinna być u mnie w gabinecie ? - zapytał, patrząc na mnie znacząco.
-Bardzo przepraszam, panie Malik, ja tylko...
-To nie jej wina - wtrąciłam się - To ja ją poprosiłam, żeby nie mówiła do mnie po nazwisku. Chciałam, żeby się przedstawiła, razem z Kate. - wskazałam na blondynkę.
-Czyli mam zwolnić was obie ? - piorunował je wzrokiem.
-Nie, to nie ich wina !
-(T.I), zapraszam do mojego gabinetu - mówiąc to odwrócił się i wszedł do środka.
-Przepraszam was, załatwię to - powiedziałam do dziewczyn i poszłam za Zaynem.
Zamknęłam drzwi i od razu zaczęłam rozmowę:
-Wiesz, nie powinieneś.... - przerwałam gdy wpoił się w moje usta, pieszcząc i ssąc dolną wargę.
-Tak bardzo mi cię brakowało.. - wyszeptał, nie odrywając się ode mnie.
Moja odpowiedzią był cichy jęk.
-Ćśś... - pogładził mój policzek opuszkami palców. - Poczekaj do wieczora.
-Hm ?
-Kiedy będę cię posuwał w na tyłach mojej limuzyny. - przejechał językiem po muszli mojego ucha, przygryzając jednocześnie jego płatek.
-Ach ! - jęknęłam głośniej.
-Już nie mogę się tego doczekać - zacisnął w dłoni moją pierś. - Jak sukienka ? - odsunął głowę by na mnie spojrzeć, a jego dłonie powędrowały na moją talię.
-Przepiękną, dziękuję ci - położyłam dłonie na jego szerokich ramionach.
-Nie ma za co, aniołku - pocałował mnie w czoło.
-To mój nowy pseudonim ? - uśmiechnęłam się szerzej.
-Jeden z wielu. - powrócił stary Zayn. Zdjął tą swoją dziwną i poważną maskę, by z powrotem zmienić się w chłopaka, z którym jeszcze wczoraj rozmawiałam przed telefon.
-A właśnie, nie wiedziałam, że w tej sukni będę miała całe nagie plecy - uniosłam brew.
-To jest mi do czegoś potrzebne - oblizał idealnie wykrojone wargi. - Poczekaj do wieczora. - pocałował mnie w czubek nosa. - Wracaj do pracy. - nim otworzył drzwi pożegnał mnie jeszcze długim i ciepłym pocałunkiem, pełnym czułości a zarazem upojnego seksu, który ciągle spoczywał w oczach Malika.
7 godzin minęło szybciej niż się spodziewałam. Właśnie byłam w drodze do salonu fryzjerskiego. Siedziałam oczywiście w towarzystwie Zayna, Bena i przyciemnionej szyby pomiędzy nami a kierowcą.
-Do jakiego salonu właściwie jedziemy ?
Zawahał się przez moment.
-Zobaczysz - położył dłoń na moim kolanie.
Znowu był poważny i spięty. Wrócił "Pan Prezes"...
-Hej - szturchnęłam go lekko, by na mnie spojrzał - Stało się coś ?
-Wszystko w porządku. - chwycił mnie za udo, a już po chwili znalazłam się na jego kolanach.
Oparłam głowę na jego twardej piersi i słuchałam szybkich uderzeń jego serca.
-Wow.
-Co ?
-Serce wali ci jak szalone.
-Ja nie mam serca... - obrócił głowę i wpatrywał się w zatłoczoną ulice Seattle.
-Oj.. - usiadłam na nim okrakiem i objęłam jego twarz dłońmi - Nie mów tak.
-Ale to prawda.
-Czemu tak uważasz ? - przechyliłam głowę w bok.
Wypuścił powietrze z płuc i znowu spojrzał w okno. Nie mogłam liczyć na odpowiedź...
-Właściwie to... - chciałam zmienić temat, ale jednocześnie poznać go trochę bardziej. Dotarło do mnie, że prawie nic o nim nie wiedziałam - Dlaczego nie mieszkasz już w Anglii ?
To pytanie sprawiło, że jego oczy zrobiły się wielkie, a oddech urwany.
-Ej... - szturchnęłam go jeszcze raz.
-A czemu chcesz to wiedzieć ? - znowu na mnie patrzył.
-Nie wiem, tak jakoś zapytałam - wzruszyłam ramionami - Więc ? Powiesz mi ?
-Nie. - powiedział stanowczo.
-Och.. - zmarszczyłam brwi. Na inną reakcje raczej liczyłam. - Dlaczego ?
-Nie powiem i już ! - podniósł głos.
-Okej, okej... - zsunęłam się z jego kolan i usiadłam obok.
Po chwili objął mnie mocno ramieniem i pocałował w czubek głowy.
-Więc loki ? - zapytał, zmieniając temat.
-Tak.. - kiwnęłam głową.
-(T.I), nie bądź zła. - westchnął.
-Więc mi powiedz.
-A dlaczego tak bardzo ci na tym do cholery zależy ?!
-Bo nic o tobie nie wiem ! Nic mi nigdy nie mówisz ! Widać jestem dla ciebie jedynie szmatą do ruchania. - skrzyżowałam ręce na piersi.
-(T.I)... - powstrzymał się. Wypuścił powietrze i znowu posadził mnie sobie na kolanach - Nie mów tak. - pocałował mnie w skroń - Wiesz, że to nieprawda. - delikatnie muskał nosem mój policzek - Jesteś dla mnie ważna. Zależy mi na tobie, jesteś kimś więcej, przecież wiesz...
-Więc dlaczego nie mogę się dowiedzieć o tobie czegoś więcej ? - oparłam głowę o jego ramiona - Ty wiesz o mnie wszytko, a ja o tobie nic.
-I tak jest lepiej, uwierz mi... - wyszeptał gdy właśnie stanęliśmy, więc nie chciałam przeciągać tego tematu.
*
Największym szokiem było dla mnie to że nawet salon do którego jechaliśmy należał do Zayna. Przynajmniej tam nie zastałam atrakcyjnej kobiety, tylko przystojnego Mike'a, który okazał się być gejem. Pomimo tego był naprawdę miły i sympatyczny.
Ben odwiózł mnie do domu. Gdy ja byłam w salonie Zayn musiał wracać do mieszkania, ponieważ musiał odebrać garnitur. Ucieszyłam się jednocześnie, ponieważ nie wie jak będę wyglądać i będzie to dla niego niespodzianka...
Założyłam właśnie sukienkę i poprawiałam bujne loki, które miałam na głowie. Wciąż rzucał mi się w oczy mocny makijaż, który składał się z długich, sztucznych rzęs, czerwonej szminki i idealnie równej kreski, robionej czarnym eyelinerem.
-Wow... - powiedziałam po raz kolejny gdy wygładzałam czerwony jedwabny materiał na nogach.
Jeszcze nigdy tak nie wyglądałam. Ale gdyby nie Zayn, nie poczułabym się tak pięknie, jak czuje się przez ostatnie tygodnie. Nie licząc dni, gdy musieliśmy się rozstać, czego myślałam, że nie zniosę.
-Puk, puk.. - usłyszałam Alex, która stała w drzwiach mojego pokoju. Z wielkim uśmiechem na twarzy mierzyła mnie od stóp do samego czubka głowy. - Wyglądasz pięknie - zauważyłam jak do oczu napływają jej łzy.
-O nie ! Tylko nie płacz. - przytuliłam ją.
-Przepraszam, ale... - otarła jedną łzę z policzka - Jesteś już dużą dziewczynką, a jeszcze niedawno bawiłam się z tobą klockami i zmieniałam ci pieluchy.
-Jesteś moją drugą mamą, przecież wiesz... - westchnęłam - I kocham cię jak mamę, Alex.
-Ja ciebie też, kochanie. - przytuliła mnie mocno.
-Czekaj... - odsunęłam się - Dlaczego jesteś taka odstawiona ? - kobieta miała na sobie długą fioletową tunikę z dekoltem, który podkreślał jej piersi i ciemne spodnie które opinały biodra. Dostrzegłam również obcasy na koturnie i boski makijaż.
-No skoro ty wychodzisz z facetem, to nie znaczy, że ja nie mogę - zaśmiała się i odgarnęła z ramion wyprostowane blond włosy.
-Co ? Ty i randka ? - zaśmiałam się.
-Tak wiem, spotkałam go dzisiaj !
-Wow, i już randka ?
-To taka mała kolacja. - przewróciła z chichotem oczami.
-Gdzie go spotkałaś ? - dopytywałam zaciekawiona.
-Pod jakimś salonem kosmetycznym. - machnęłam ręką - Stał obok białego Audi, ale powiedział, że należy do jego szefa. Pracuje jako szofer.
Wtedy mnie zatkało.
-Jak ma na imię ?
-Ben.
O kurwa.
-CO ?! - zaczęłam się śmiać. - Ben ?! Szofer ?!
-O co ci chodzi ? To dobra praca !
-Ben pracuje dla Zayna !
-W mordę... - usiadła z wrażenia na moim łóżku.
-Więc ja wyrywam chłopaka a ty jego pracowników, tak ? - obie zaczęłyśmy się śmiać - Dziwne, że Zayn mu pozwolił.
-Nieważne, jest przystojny.
-Wiem, przecież widziałam, pasujecie do siebie. A właściwie to ile ma lat ?
-Je ode mnie tylko dwa lata starszy.
-34, tak ? - zastanowiłam się chwilę - Może coś z tego będzie ? - wzięłam ją pod ramię i zeszłyśmy na dół.
Gdy byłyśmy w salonie, Alex zniknęła na chwilę w przedpokoju.
-Mam coś dla ciebie - powiedziała gdy wróciła. Trzymała w ręku jakieś pudełko.
-Co to ? - podeszłam do niej.
-Otwórz.
Gdy otworzyłam pudełko, moim oczom ukazały się piękne czarne czółenka na obcasie z czarnymi kokardami na czubkach.
-Są śliczne. - westchnęłam z zachwytem.
-Chciałam, żebyś je włożyła.
-Naprawdę ? Alex, musiały kosztować fortunę ! - położyłam buty na ziemi i wsunęłam w nie stopy.
-Już nawet nie pamiętam...
-Jak to ?
-Mają już jakieś 13 lat. - zaśmiała się - Miałam je na sobie na swojej pierwszej randce. Byłam w twoim wieku.
-Aw, to słodkie - znowu się przytuliłyśmy. - Dziękuję. - przejrzałam się w lustrze.
Rozległ się dzwonek do drzwi.
-Otworzę. - Alex poszła otworzyć a ja zaczęłam rozglądać się za moją czarną kopertówką na ramię. - Kochanie, zobaczymy się rano, dobrze ? - krzyknęła do mnie. Domyśliłam się, że przyszedł Ben.
-Okej, baw się dobrze !
-Wzajemnie ! - usłyszałam jak drzwi się zamykają. Jednak wciąż słyszałam czyjeś kroki w salonie. Podeszłam do okna w kuchni. Przed domem stała limuzyna.
Pobiegłam do salonu i ujrzałam Zayna w czarnym garniturze bez krawatu, czerwoną koszulą, włożoną w spodnie i rozpiętym guzikiem pod szyją. Odwrócił się. Patrzył na mnie jak na jakiś ósmy cud świata. Ja na niego patrzyłam z równym zachwytem. Obudziło się coś we mnie. Tak, znałam to uczucie. Pożądanie. Podniecenie. Pragnienie...
-Wyglądasz pięknie - szepnął. - (T.I), ty......Jesteś piękna - sam nie wiedział co powiedzieć.
-Ale niestety nie dorównuję tobie... - uśmiechnęłam się i zarumieniłam jednocześnie.
-Mam prośbę.
-Słucham.
-Zamknij oczy i uśmiechnij się szeroko - powiedział ochryple.
-Co ? - zaskoczyła mnie jego prośba.
-No już.
-Emm....Okej. - zrobiłam co kazał. Nie przestając się uśmiechać zamknęłam oczy. Słyszałam jak chłopak wyciąga coś z kieszeni marynarki.
-Teraz, otwórz oczy, ale nie przestawaj się uśmiechać. - nakazał.
Otworzyłam oczy i zdążyłam zobaczyć mocny flesz.
-Dziękuję - schował komórkę z powrotem do kieszeni.
-Nie, usuń to ! - zaczęłam się śmiać.
-Chodź - wyciągnął do mnie rękę.
-Nie lubię zdjęć. - marudziłam.
-Ćśś... - przejechał opuszkami palców po moich rozgrzanych plecach.
-Teraz już wiem, po co jest ten duży wykrój.
-Bystra dziewczynka - pocałował mnie w skroń. - Nowe buty ? - Zapytał.
-Od Alex.
-Ładne.
-Dziękuję..
Gdy wyszliśmy z domu wystawił do mnie otwartą rękę.
-Co ?
-Klucz. - powiedział.
-Mogę sama zamknąć.
-Daj mi klucz. - powiedział ostrzej.
-Dobra, dobra... - wyciągnęłam z kopertówki klucze i podałam mu.
-Alex ma zapasowe przy sobie ? - spytał, gdy zamknął.
-Tak, czemu pytasz ?
-Tak jakoś. - schował klucze do wewnętrznej kieszeni marynarki i złapał mnie za rękę. - Nie pytaj. - Powiedział, gdy otworzyłam usta. Zamknęłam je z powrotem i postanowiłam, że wezmę j od niego klucze gdy będzie mnie odwoził.
-Ben cię przywiózł ?
-Ben jest od Audi, BMW, Bentleya, Lexusa i Mercedesa, a Mark - wskazał na siwego mężczyznę, który stał przy samochodzie - Jest o limuzyn.
-To w Afryce nie ma co jeść a ty masz każdą możliwą markę samochodu w garażu ?
Zauważyłam na jego twarzy cień uśmiechu.
-Nie zajmuję i kampaniami ratowania głodnych dzieci w Afryce.
-Więc czym ?
-Molestowaniem dzieci na c a ł y m świecie.
-Skąd takie natchnienie na to ? - zmarszczyłam brwi.
Tutaj zaniemówił. Dosłownie przestał oddychać.
-Chyba nikt nigdy nie zadał ci tego pytania ?
Pokiwał przecząco głową.
-Panno (T.I) - Mark ucałował mnie w rękę. - Proszę bardzo - tworzył nam drzwi i złapał się za daszek czarnej czapki szoferskiej.
-Dziękuję, Mark. - uśmiechnęłam i weszłam do środka. Zayn jeszcze raz omówił z Markiem to gdzie ma nas zawieźć i dołączył do mnie.
-Białe wino może być ? - wyciągnął z niewielkiego barku butle z winem, a spod siedzenia kubełek z lodem.
-Dziękuję - powiedziałam, gdy podał mi kieliszek z winem i trzema kostkami lodu. Zamruczałam z zachwytu gdy poczułam smak wina na języku.
-Uwielbiam te dźwięki. Wydajesz je z siebie nawet przy jedzeniu. - wziął łyk i oblizał wargi.
-A ja uwielbiam twój język. Zwłaszcza pomiędzy moimi nogami.
Zatrzymał kieliszek przed ustami i podniósł na mnie wzrok.
-Nie kuś mnie.
-Bo ?
-Bo twój orgazm do którego mam zamiar cię zaraz doprowadzić, będzie tak intensywny, że będziesz go odczuwać przez cały bankiet. - powiedział spokojnie.
Jak ten człowiek może tak spokojnie rozmawiać o takich sprawach ? Moje uda od razu się zacisnęły a policzki zaczerwieniły. - Widzę, że zrozumiałaś przekaz ? - spojrzał na moje zaciśnięte nogi. - Rozbierz się i połóż na ziemi. Butów nie musisz zdejmować, podobają mi się.
Zatkało mnie.
-Szybko. - pospieszał mnie.
-Tutaj ?
-Podłoga jest czysta - wzruszył ramionami.
-Ale... - spojrzałam w górę by upewnić się, czy jest pomiędzy nami a Markiem dźwiękoszczelna czarna szyba.
-(T.I) - powiedział surowo - Nie każ mi powtarzać. Rozbieraj się, albo sam to zrobię doprowadzając się tyle razy do orgazmu, aż będziesz błagać, żebym przestał, a uwierz mi, jestem do tego zdolny.
-Z Dakotą też tak robiłeś ?
Znowu pojawiła się jego słynna maska "Tylko mnie nie wkurwiaj".
-(T.I). - przysunął się bliżej - Gdyby Dakota choć trochę mnie pociągała, siedział bym tutaj z tobą ze sterczącym fiutem ?
Spojrzałam w dół. Miał racje, jego erekcja była spora.
Wstałam i bez wahania zdjęłam z siebie sukienkę ostrożnie kładąc ją na siedzenie.
-Nie włożyłaś stanika ? - zdziwił się.
-To źle ?
-Dla mnie świetnie. Dla ciebie....Przejebanie.
-Dlaczego ?
-Zobaczysz. - mrugnął do mnie i popił kolejny łyk wina.
Moje majtki wylądowały u kostek. Wyszłam z nich i położyłam się na zimnej podłodze auta.
-Wiesz.... - zdjął marynarkę i koszulę - Chciałem przelecieć cię w staniku, no ale skoro go nie włożyłaś, mam dla ciebie inną zabawę.
Wziął kubełek z lodem i usiadł na mnie okrakiem.
-Do Monaco długa droga, skarbie - nacisnął na mnie swoim zwodem i wyciągnął z kubełka kostkę lodu. Dotknął nią moje sutka.
-Ach ! - zimne. Aż za bardzo.
-A to ? - przejechał lodem wzdłuż mojej tali.
-Nie, proszę.. - zajęczałam gdy podążył nim t a m .
-Mamy dla siebie całą godzinę. To dopiero początek, aniołku.
łoł robi się gorąco, albo zimno? sama nie wiem
OdpowiedzUsuńOMG! Dziewczyno ty masz cholerny talent! Ten rozdział jest takie hdsalgherpa aż brakuje słów by go opisać :D Ta scena w limuzynie po prostu,ach... Czekam na nn :) I to z niecierpliwością :P
OdpowiedzUsuń