Powoli uklękłam i podniosła telefon z marmurowej podłogi balkonu. Wstałam i rozejrzałam się. Czułam. Po prostu czułam, że ktoś mnie obserwuje. Byłam taka roztrzęsiona. Szukałam w kontaktach numeru do Zayna. Wciskanie zielonej słuchawki zajęło mi więcej czasu niż oczekiwałam. Cholernie trzęsły mi się ręce. Tak bardzo się bałam, że mojemu chłopakowi w każdej chwili może się coś stać.
-No, no, no. - usłyszałam głos za sobą i szybko się obróciłam. Stał przede mną wysoki mężczyzna o ciemnych włosach i orzechowych oczach. Był również dobrze zbudowany i niezwykle przystojny. Wyglądał mi na kogoś w rodzaju modela.
Ogarnęła mnie panika, gdy wyciągnął w moją stronę pistolet.
-Halo ? - usłyszałam z telefonu głos Zayna. Szybkim, ale dyskretnym ruchem włączyłam głośno mówiący, a komórkę schowałam za plecy.
-Kim jesteś ? - zapytałam drżącym głosem.
-Nie wiesz ? - zdziwił się mężczyzna. Gos miał spokojny i bez odrobiny niepokoju. Zaczął stawiać powolne kroki w moją stronę. Cofnęłam się i oparłam o kamienny murek. - Twój chłoptaś powinien mnie znać. - przejechał końcem broni po moim policzku, wzdłuż mojej szyi. Jęknęłam z przerażenia. - Gdzie jest Zayn ?!
-Nie wiem. - zacisnęłam powieki.
Gdy wypowiedział jego imię przypomniało mi się, że Zayn musi nas słyszeć. Nie rozłączył się, ale przestał oddychać. Nic nie mówił. Wiedziałam, że mnie słyszy. Że mi pomoże. Że mnie kocha i nie zostawi w takim momencie.
Tymczasem mężczyzna złapał mnie mocno jedną dłonią za gardło i lekko wychylił poza niski murek, który okrążał balkon dla bezpieczeństwa.
-Gadaj, albo najpierw cię zerżnę a później zabiję ! - położył palec na spust po czym przyłożył mi pistolet do szyi.
-Czego od niego chcesz ? - zacisnęłam dłonie na jego nadgarstku kiedy ciężej oddychałam.
-Ten skurwiel rżnął moją siostrę, a później ośmieszył i zostawił, jak jakąś dziwkę ! - syknął - A mi zabrał wszystko co miałem.. - zacisnął powieki a po policzkach spłynęły mu łzy - gGy ja harowałem jako taksówkarz - zaśmiał się żałośnie - On dniami i nocami walił moją żonę !
Poczułam ukłucie zazdrości, ale też panicznego strachu. To był brat Dakoty, cholera....A Zayn był z nią właśnie na kolacji. Wiedziałam co właśnie z nią robił. Byłam pewna.
-Teraz ja... - zsunął broń i przycisnął ją do mojej kobiecości - Zerżnę jego kolejną kurwę. - w jego oczach pojawił się tajemniczy błysk.
-Nie był bym tego taki pewien - o mój Boże. To Zayn ! Jest tu !
Dosłownie kilka metrów za nami stał Zayn a w objęciach trzymał Dakotę. Stała do niego tyłem, a głowę miała unieruchomioną na jego ramieniu, gdy ją mocno przytrzymywał. W jednej dłoni trzymał.....Kurwa. On też miał broń. Do tego przyłożoną do skroni tej suki. Dakota trzymała dłonie na przedramieniu Zayna, próbując się jakoś wyrwać, ale jego ucisk był zbyt silny.
-Dotknij ją jeszcze raz. - zaczął spokojnie, ale na jego twarzy widniała furia. - A odstrzelę twojej siostrzyczce łeb ! - krzyknął.
-Serio ? - odsunął się ode mnie i również przycisnął broń do mojej głowy - Kto pierwszy ten lepszy. - nacisnął spust. Boże, zawał.
Zacisnęłam powieki. Nic nie poczułam. Nawet nie usłyszałam strzału. Otworzyłam oczy.
-Co jest kurwa ?! - patrzył zdenerwowany na broń.
-Uprzedzałem cię, Jenkins - powiedział Zayn - Odsuń się od (T.I). - wciąż trzymał przy sobie Dakotę. Nie mogłam patrzeć na nich w takiej pozycji, ale wiedziałam, że Zaynowi również ona nie odpowiadała. Jednak widok Dakoty ze spluwą przy głowie...Mmm.
Zacisnęłam dłonie na murku i zaczęłam głośniej oddychać.
-Nie... - wyszeptał wstrząśnięty mężczyzna, którego znałam tylko nazwisko - Eva....Ona odeszła ! - krzyczał rozpaczliwie - Bo po tym jak ci obciągnęła kazałeś jej spieprzać !
Zayn spojrzał na mnie. Wiedział, że już wiem o co chodzi. Przełknął ślinę i znowu zwrócił się do Jenkinsa:
-Wiesz dobrze jak zginęła - Nie mogłam uwierzyć. Ta kobieta nie żyje ? - Przypomnij sobie: Wracasz z pracy. Widzisz Evę śpiącą na sofie. Idziesz do kuchni, bierzesz nóż.
-Przestań ! - Jenkins złapał się za głowę.
- 120. - dokańczał Zayn - 120 obrażeń po dźgnięciach nożem, Jack ! Zabiłeś ją ! A ona cię kochała !
-Pieprzyła się z tobą ! Nienawidziła mnie ! - szlochał i padł na kolana.
-Ani razu jej nie przeleciałem ! A twoja siostrunia - szturchnął Dakotę - Nawpieprzała ci kitu, że niby ją posunąłem ! Spotkałem ją tylko raz ! Jeden kurwa raz ! Nie pamiętasz już ? Kiedy kąpałeś się w kasie ? Razem chodziliśmy na różne przyjęcia, bankiety, kolacje...Tam właśnie spotkałem Evę, przedstawiłeś mi ją do cholery !
-Umarła przez ciebie !
-Twoja pierdolona siostra jej nie cierpiała ! Tyle razy jej groziła ! Tyle raz próbowałem ci to powiedzieć, ale ciebie obchodziła tylko kasa ! - krzyczał, a ja byłam w szoku - Nie pamiętasz już co mu mówiłaś ? No dalej Dakota, pochwal się bratu - pchnął z całej siły Dakotę, prosto na zdruzgotanego Jack'a. - Co mówiłaś ?
-Zayn, nie...- płakała na kolanach.
-Co mu kurwa powiedziałaś ?! - wystawił broń w jej stronę
-Dakoto. - spojrzał na nią Jack - Kłamałaś ? - powiedział przez łzy.
Pokiwała głową i zaczęła głośno szlochać.
-Tak bardzo chciałam, żeby umarła - wołała - Tak bardzo jej nienawidziłam. Zazdrościłam jej wszystkiego ! Mnie opuścił Zayn a ona odebrała mi jedynego brata ! A teraz jeszcze ona... - wskazała na mnie. -Przepraszam cię. Braciszku, przepraszam...
-Ty..... - zaciął się - Ty już nie jesteś moją siostrą...
W tym momencie do apartamentu wpadła ochrona, kilku policjantów i ludzi z FBI.
-Ręce na kark ! - krzyczeli. Było ich ze dwudziestu. - pani Jenkins, pani też z nami pójdzie - jedna z kobiet zaczęła zakładać jej kajdanki.
-Co ?! - spojrzała na Zayna, który chował broń do kieszeni marynarki. - Wydałeś mnie ! Wydałeś że jej groziłam !
-Zginęła przez ciebie niewinna kobieta - westchnął - Teraz świat się dowie jaką jesteś kurwą.
Policjantka pchnęła ją w stronę drzwi, a wtedy Dakota szybki ruchem odwróciła się, a z kieszeni Zayna wyjęła pistolet. Wymierzyła we mnie i......Trafiła. Obok mojego obojczyka.
Rozległ się szum. Jęczałam cicho z bólu. Świat zaczął wirować, razem ze mną. Gdy padałam na ziemię czułam, że ktoś mnie łapie.
-(T.I)... -słyszałam Zayna - Mark, wezwij karetkę ! - usłyszałam po czym straciłam przytomność.
Nie wiem ile czasu minęło. Obudziłam się cała obolała i zmęczona w szpitalu. Wokół siebie widziałam błysk świateł, białe kafle i sufit. Na ramieniu czułam okropny ból, który automatycznie przeszedł przez całe moje ciało. Syknęłam z obróciłam głowę. Od piersi aż po szyję byłam owinięta bandażami. Wzdrygnęłam się, gdy na obojczyku ujrzałam czerwoną plamę krwi. Zorientowałam się, że czuje obok siebie ogromne ciepło. Nie wiem, jak mogłam nie zauważyć, że leżał obok mnie Zayn, z ręką przerzuconą przez mój brzuch a głową opart o moje zdrowe ramie. Poczułam jego ciepły oddech na szyi i od razu poczułam się lepiej. Był ze mną. Byłam bezpieczna. Poczułam, że jego noga przerzucona jest przez moje. Tulił mnie mocno, ale zarazem ostrożnie i delikatnie. Ciekawe ile tu leżał ? Był ubrany inaczej, ale jego zarost mówił mi co innego.
Mruknęłam cicho, a wtedy się obudził:
-Boże, (T.I). - podniósł się i objął moją twarz dłońmi - Tak się bałem. Jak się czujesz ? - gładził kciukami moje policzki.
-Ja.... - urwałam - Co się stało ? Co z Dakotą i jej bratem ?
Westchnął głośno.
-Dakota jest w areszcie.
-Co ?!
-Mhm... - oblizał wargi - Zaplanowała to. Była zdeterminowana po tym jak powiedziałem jej, że cię kocham. Tego samego dnia wzięła zbyt dużą dawkę swoich leków....Bardzo silnych.
-Brała jakieś leki ? - zdziwiłam się.
-Tak. - kiwnął głową - Po tym jak ją zostawiłem popadła w jakieś załamanie nerwowe. Musiała się leczyć, jeździła do przeróżnych psychiatrów... - przełknął ślinę - Dlatego wciąż się z nią spotykałem, aniołku. Czułem się winny.
Miałam mętlik w głowie. Więc Dakota miała problemy psychiczne ?
-Zanim się z nią spotkałem - kontynuował - Skontaktowała się jakoś z bratem. Wiedziała, że Jack'owi udało się uciec z więzienia. Powiedziała mu mój dokładny adres, dokładny czas w jakim będziesz sama w domu. Gdy się z nią spotkałem nawet nie zorientowałem się kiedy podwędziła mi klucze do apartamentu i windy. W którymś momencie powiedziała, że idzie do toalety, ale przez dłuższy czas nie wracała. Była z Jack'em. Dała mu klucze i wszystko dokładnie opisała.
-Znała kod do windy ?
-Przecież mówiłem, że miała do niej klucz - powiedział chłodno - Tylko ty go znasz. Żadna inna kobieta, oprócz oczywiście pani Johnson. Nawet własnej matce go nie podałem !
Uśmiechnęłam się lekko, ale w ogóle nie miałam na to ochoty.
-Jack ogłuszył Ryana przy wejściu.
-Jak to ? - przeraziłam się. Uwielbiałam Ryana, a przeze mnie stała mu się krzywda.
-Dostał dwa uderzenia kijem baseballowym.
-Och. - zatkało mnie - Jak się czuje ?
-Wyjdzie z tego, w końcu to Ryan. - wzruszył ramionami - Pierwsze uderzenie nie było dość mocne, ponieważ się bronił.
-Matko. - przełknęłam głośno ślinę. - A Jack ? Wrócił za kraty, prawda ?
Zamarł.
-Zayn ? - zaniepokoiłam się.
-Nie żyje.
Teraz ja zamarłam.
-Podwędził policjantowi broń i.... - westchnął - No wiesz... - wskazał na skroń - Prosto w łeb.
-Kurwa. - zasłoniłam usta dłońmi.
Zayn znowu się położył, opierając głowę o moją pierś.
-Przepraszam cię. - całował mój brzuch - Tak bardzo cię przepraszam. Za wszystko, skarbie. Jestem beznadziejny.
-Jesteś idealny. - bawiłam się jego gęstymi włosami.
-Powinienem zwiększyć ochronę. - wyszeptał.
-Nie, to nie będzie konieczne. Dakoty i Jack'a już nie ma.
-Muszę mieć pewność, że jesteś bezpieczna.
Odpuściłam.
-Porozmawiamy o tym później, dobrze ? Jestem zmęczona, boli mnie głowa. - położyłam zimną dłoń na czole.
-Kiedy mdlałaś uderzyłaś tyłem głowy o murek, nie dziwię ci się.
-Złapałeś mnie.
-Zbyt późno. - wtedy do pokoju weszła pielęgniarka.
-Panie Malik, wiem, że martwi się pan stanem panny (T.I), ale powinna odpoczywać.
-Już o tym rozmawialiśmy, nigdzie nie idę. - powiedział stanowczo.
-Jestem głodna. - przerwałam im.
Czarnoskóra pielęgniarka spojrzała na niego znacząco.
Wypuścił powietrze z ust i spojrzał na mnie.
-Zaraz ci coś przyniosę. - wstał i podszedł do drzwi - Aha, zapomniałem. Alex wróciła, okropnie się martwi. Mam powiedzieć Benowi, żeby ją przywiózł ?
-O tak, jak najszybciej - byłam wniebowzięta. W końcu zobaczę Alex.
Zayn skinął głową i wyszedł.
-No, taki chłopak to skarb - westchnęła kobieta, zdejmując mój opatrunek.
-Zgadzam się. - uniosłam kąciki ust - Długo tu jest ?
-W karetce całował panią po rękach, gdy tu jechaliśmy. Nie wychodził z tego pokoju.
Przeleciała przeze mnie fala ciepła. Martwił się. Zaynowi na mnie zależy. Byłam taka szczęśliwa, ale jednocześnie smutna, że narobiłam wszystkim takiego stracha, pomimo tego że to nawet nie była moja wina....Nie wiedziałam co myśleć.
-Ile czasu już minęło ? -zapytałam a ona spojrzała na swój złoty zegarek na nadgarstku.
-Minęło już 36 godzin.
-Tak długo ? - wystraszyłam się.
-Mocno pani oberwała. - odłożyła bandaże i nożyczki - Oraz straciła dużo krwi.
-Rozumiem. - rzeczywiście, rozumiałam, ale nie mogłam pojąć Zayna. Byłam nieprzytomna, a on i tak stąd nie wychodził.
Gdy o nim rozmyślałam wszedł do pokoju z białą miską.
-Rosołku ? - zapytał czule, siadając na skraju łóżka.
-Chętnie, dziękuję - podniosłam się i pocałowałam go w kącik ust. - I jak z Alex ?
-Ben już po nią pojechał. Będą za parę minut. - wyciągnął w moją stronę łyżeczkę z zupą i delikatnie wsunął do ust.
-Mmm. - przełknęłam - Pyszne.
-Długo nic nie jadłaś. Ta miska ma za niedługo znaleźć się w twoim brzuszku - obdarzył mnie uroczym uśmiechem i zaczął karmić dalej.
-Za 2 godziny powinniśmy podać kolejną dawkę leków oraz sprawdzić pani tętno. - powiedziała pielęgniarka.
-Dziękujemy, Veronico. - powiedział Zayn.
-To moja praca, panie Malik. - kiwnęła głową po czym wyszła. Zauważyłam na jej twarzy cień przyjaznego uśmiechu.
-Smakuje ? - zapytał, patrząc jak żuję makaron.
-No jasne.
Zayn karmił mnie dalej. Po 15 minutach do pokoju wpadła Alex.
-(T.I), skarbie ! - powiedziała zrozpaczona. Zayn się odsunął a ona wpadła mi w ramiona, całując mnie w czoło. - Tak się o ciebie bałam, słoneczko. Nie strasz mnie tak więcej, wiesz jak mocno cię kocham. - po jej policzku spłynęła łza.
-Nie płacz. - wtuliłam się, a oczy zaczęły mnie piec.
-Przepraszam, kochanie. - szlochała - Jesteś bezpieczna. - odwróciła się do Zayna - Zayn, gdyby nie ty...
-To nic takiego. - pokiwał głową.
-Człowieku, ryzykowałeś własne życie. - powiedziała, nie wypuszczając mnie z ramion.
-Jak mówiłem... - spojrzał na mnie - Dla (T.I) wszytko.
Na twarzy Alex również zagościł uśmiech.
-Więc nici z twoich wakacji ? - powiedziałam z żalem. Wiedziałam, że musiała od razu wrócić, ze względu na mnie.
-To nic takiego. Spędziliśmy miłe chwile w samolocie - zaśmiała się. Wiem o co jej chodziło. Nawet zadziorny uśmiech Zayna mówił wszystko. - Twoi rodzice już tutaj jadą.
-Naprawdę ? - ucieszyłam się.
-Zadzwoniłem jakąś godzinę temu. - wtrącił się Zayn - Nie chciałem ich wcześniej zamartwiać. Byłaś w okropnym stanie, nie chciałem, żeby cię taką widzieli - miałam świadomość, że Zayn musiał mnie t a k ą oglądać.
-Rozumiem. - powiedziałam.
Chłopak usiadł obok nas.
-Dobrze, że do niej wróciłaś - powiedział do Alex z lekkim uśmiechem na twarzy.
-To ja dziękuję, że tak się o nią zatroszczyłeś. - uśmiechnęła się i nagle zaczął dzwonić jej telefon. - O ! To Elena. - wstała i poszła do drzwi - powiem jej że czujesz się lepiej - oznajmiła po czym wyszła.
-Jak się czujesz ? - Zayn położył dłoń na moim udzie i zacisnął je delikatnie.
-Lepiej, ale....Mam już dość Seattle. - zaśmiałam się - Muszę się na jakiś czas chyba stąd ulotnić - zażartowałam. Kochałam to miasto, ale rzeczywiście potrzebowałam odpoczynku.
-Świetnie się składa.
-Co ? - nie rozumiałam.
-Wyjeżdżamy.
-Jak to ? Gdzie ?
-Spędzimy weekend na Północnej Karolinie. - oznajmił.
-Serio ?
-Mhm.
-A praca ?
-Ja też potrzebuje trochę wolnego - zaśmiał się.
Teraz mogłam nawet zrobić salto. Czułam się genialnie !
-Jesteś kochany. - uśmiechnęłam się promiennie i odgarnęłam włosy z twarzy.
-Więc ? - z uśmiechem rozłożył ręce a po chwili wpadłam mu w ramiona i zaczęłam namiętnie całować.
Jejuu super rozdział!! Myślałam, że będzie gorzej, że będzie jakiś zamach.czy coś. Ale super jest!!!<3
OdpowiedzUsuńoooooooooo Jak słodko oj będzie sie działo w Północnej Karolinie przynajmniej mam taką nadzieję <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3 <3<3 <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńOooo....:3
OdpowiedzUsuńZayn jaki uroczy i słodki się stał ;)
Aww :') Słodko <3 Czekam na nn :*
OdpowiedzUsuń