czwartek, 7 listopada 2013

Jus sex, baby, Rozdział 15, Część 2

Ocierałam oczy, by choć trochę ujrzeć to co jest na ekranie laptopa. Wciąż nie mogłam przestań płakać. Moje policzki były całe z czarnych smug tuszu do rzęs i kredki. Dochodziła już 12:00.
Gdy chciałam wstać i wybrać się na długo wyczekiwany lunch, do mojego biura weszła
Amanda, jedna z sekretarek.
-Witam... - urywała gdy zauważyła w jakim jesteś stanie. - Panno (T.I), czy coś się stało ? - podeszła do mnie i złapała mnie za ramiona.
-Nic takiego, po prostu źle się poczułam - zauważyłam, że w gabinecie znajdują się drzwi do mojej własnej łazienki - Wymiotowałam. - zmyśliłam szybko i wskazałam na toaletę. - Trochę się rozmazałam, ale już jest w porządku, dziękuję. - wytarłam twarz mokrą chusteczką.
-Wybiera się pani na lunch ? - zapytała. Zauważyłam, że trzyma coś w dłoni.
-Tak, zamierzałam. - przytaknęłam - Co to jest ?
-O właśnie - podała mi szarą kopertę - Pan Malik kazał to pani przekazać.
-Dziękuję Amando. - powiedziałam. Nie byłam jednak szczęśliwa, że coś do mnie wysłał.
-Proszę bardzo, panno (T.I) - skinęła głową i skierowała się w stronę drzwi.
-Wiesz, Amando.. - zatrzymałam ją.
-Tak ?
-Mów mi po prostu (T.I), dobrze ?
-Oczywiście... - zawiesiła się na moment - (T.I) - uśmiechnęła się i wyszła.

-Co my tu mamy... - oparłam się na biurku i otworzyłam kopertę. Wyleciała z niej mała karteczka, na której znajdowała się notka, napisana piórem wiecznym:

                 (T.I),
                 Zjedz ze mną lunch, musimy coś obgadać. Przyjdź do mnie o 12:00.


-Pff.... - prychnęłam i rzuciłam kartkę do najbliższego kosza na śmieci, który stał obok mojego biurka. Wzięłam torebkę na ramię i ruszyłam w stronę wyjścia, a stamtąd do wind.
-Ale (T.I), miałaś iść do pana Malika, czeka na ciebie - zawołała za mną Amanda.
Wszystkie sekretarki patrzyły na mnie ze zdziwieniem.
Obróciłam się i powiedziałam:
-Powiedz mu, że mam ważniejsze zajęcia do roboty, niż rozmowa z nim.
-Yyyy... - patrzyły na siebie zdumione. - Dobrze.
-Dziękuję - weszłam do windy i pojechałam ekspresowo na parter. Zaczęłam się zastanawiać, gdzie zniknęła ta starsza czarnoskóra kobieta, która pracowała jeszcze dzisiaj dla Zayna..
Widocznie wolał ją sobie zamienić na trzy inne seksowniejsze lalki.
 Na dole zastałam jak Rose kłóci się z...........Dakotą.
Przypomniało mi się o jutrzejszym bankiecie, na który mam pójść z Zaynem. Zrobię to tylko dlatego, żeby dopiec tej wywłoce.
-Dzwoń do niego i powiedz, że ma mnie wpuścić ! - krzyczała na biedną Rose.
-Ale pan Malik...
-Mam gdzieś co ten twój cholerny szef powiedział ! Powiedz mu, że muszę z nim porozmawiać !
-Ale on je teraz lunch z panną... - przerwała gdy zauważyła, że stoję obok. - Panno (T.I), pan Malik teraz na panią czeka - ze zdziwienia zerwała się na równe nogi.
-Ha ! Widzisz ? Nie chce jej ! Dzwoń do niego i powiedz, że idę ! - wyminęła mnie.
-Właściwie... - zaczęłam a wtedy się zatrzymała.
-No co ? - zapytała ostro.
-To JA nie chcę się widzieć z NIM.
-Pff...jasne. - odwróciła się w moją stronę.
-No tak. - wzruszyłam ramionami - Nie jestem taka jak ty i nie chcę marnować, czasu na takiego dupka jak on. Widać, że owinął sobie ciebie jak i resztę kobiet wokół palca.
-Najchętniej strzeliłabym cię w pysk.
-Panno (T,I) - Rose widocznie chce zmienić temat.
-Zamknij się lesbo, ja teraz mówię - uciszyła ją Jenkins.
-Co ? - spojrzałam na Rose, a zaraz później znowu na Dakotę - Jak możesz tak do niej mówić ?
-Nie mówiła ci ? Pewnie dlatego, że ma na ciebie chrapkę - zaśmiała się.
Nie mogłam uwierzyć....Rose byłą lesbijką ?
-Chciałam tylko przypomnieć... - zaczęła ze spuszczoną głową - Przypomnieć pani o jutrzejszym bankiecie.
Zrobiło mi się jej naprawdę szkoda.
-Co ? Idziesz na bankiet ?
-Tak - skrzyżowałam ręce na piersi - Miałam iść z Zaynem, ale nie mam na to ochoty.
Odwróciłam się, ale coś mnie zatrzymało:
-Jak to nie masz ochoty ? - stał za mną Zayn. - I gdzie ty w ogóle idziesz, miałaś być teraz u mnie.
-Nie mam czasu - powiedziałam z dumą, unosząc głowę, ale wciąż się nie obracałam.
Myślałam, że powie teraz coś w stylu "Jestem twoim szefem", ale nie to się stało. Kompletnie go zatkało.
-Żegnam - powiedziałam i skierowałam się do obrotowych drzwi.
Nagle poczułam zaciśniętą dłoń Malika na moim łokciu.
-Tak łatwo mi się nie wywiniesz. - powiedział przez zaciśnięte zęby. - Rose - spojrzał na załamaną dziewczynę, w ogóle bez żalu - Odwołaj moje wszystkie spotkania.
-Ale Zayn - wtrąciła się Dakota, wypychając swoje cycki do przodu - Myślałam, że porozmawiamy razem o bankiecie. Nie pamiętasz już ?
-O czym ty mówisz ? - uniósł brwi i spojrzał na nią poirytowany.
-Myślałam, że pójdziemy razem - mówi jak każda kobieta w jego towarzystwie. Bezbronnie.
-Dakota, jeśli chciałbym cię zaprosić już dawno bym to zrobił. A teraz przepraszam - pociągnął mnie w stronę wyjścia.
-Ej, to boli ! - mówiłam gdy zaciskał moją rękę.
-Zamknij się.
Nic nie odpowiedziałam.
Myślałam, że idziemy do jego samochodu, ale skręciliśmy w stronę białego Audi A4.
-Ile ty masz aut człowieku ? - patrzyłam z podziwem na nieskazitelnie biały samochód. Nie było na nim ani jednej rysy lub draśnięcia.
-Ben - zawołał mężczyznę - Do mojego mieszkania.  - powiedział i wepchnął mnie do samochodu.
-Oczywiście, panie Malik.
W środku nas i Bena dzieliła czarna dźwiękoszczelna szyba, przez którą również nie było nic widać.
-Nie zamierzam z tobą rozmawiać, a co najważniej.... - przerwałam gdy rzucił się na mnie, miażdżąc i ssąc namiętnie moje usta. Wydałam z siebie cichy jęk, zaskoczona jego nagłym działaniem.
-Hm.. - zamruczał cicho gdy poczuł mój język w swoich ustach. Ponownie nie mogłam się powstrzymać, i wplotłam palce w jego gęste włosy, które zakrywały cały kark i pociągałam za nie mocno.  Oparł się na siedzeniu, a mnie posadził na sobie okrakiem.
-Myślisz, że się mnie pozbędziesz ? - mówił gdy ja nie przestawałam pieścić ustami i językiem jego szyi. - Ze mną nie jest tak łatwo, jeszcze się przekonasz... - delikatnie musnął ustami moje wrażliwe miejsce za uchem.
-Ach ! - jęknęłam, gdy poczułam jego erekcję pod swoim udem.
-Rozpalasz mnie. Rozpalasz, rozumiesz ? - nie przestawał pieścić moich ud i pośladków.
Rzucił mnie na siedzenie i rozszerzył moje nogi.
-Jeszcze nikogo nie pragnąłem tak bardzo. Jeszcze nikogo nie chciałem tak bardzo posiąść, jak ciebie - ustami wpoił się w moją szyję - Pragnę cię (T.I), nie uciekaj ode mnie... - zsunął ze ,mnie majtki, po raz kolejny dzisiaj i zanurzył we mnie palec.
-Och, Zayn. - wyjęczałam.
-Właśnie tak, jęcz maleńka, jęcz dla mnie - muskał nosem mój.
-Jezu... - wygięłam plecy w łuk. - Nie rób tego, proszę... - błagałam, gdy zaczął poruczać we mnie palcem.
To było dziwne. Już czułam nadchodzący orgazm. Ledwie mnie dotknął, a ja już byłam na skraju kolejnego spełnienia.  Samo patrzenie na niego było nieziemską przyjemnością, a co dopiero czucie go w sobie ?
Zanurzyłam palce w swoich włosach. Mogłam jedynie patrzeć, jak Zayn napaja się mną, gdy tymczasem wiję się pod jego ciałem. Czułam się tak bardzo wykorzystana. Straciłam do siebie cały szacunek. A obiecałam....Obiecałam, że to już nigdy się nie powtórzy.
W końcu doszłam. Byłam zła, ale jednocześnie podniecona i nabuzowana tym wszystkim co się przed chwilą działo. Gdy przeszła mnie fala orgazmu na te kilka przyjemnych sekund zapomniałam o Dakocie...
Wyjął ze mnie palce, nachylił się i unieruchomił moją głowę, pomiędzy swoimi rękami.
Gdy doszłam do siebie uderzyłam go z całej siły w twarzy.
-Au ? - w tonie jego głosu usłyszałam rozbawienie.
-To nie jest śmieszne ! - uderzyłam pięścią w jego klatkę piersiową. Nawet się nie poruszył.
-Uważaj, bo ci jeszcze oddam, a wtedy nie będzie tak wesoło.
-A czy mi jest teraz wesoło ? - wydarłam się. - Złaź ze mnie ! - próbowałam wstać.
Z powrotem pchnął mnie na siedzenie, przybliżając usta do moich.
-Bo ? - zapytał.
Gdy poczułam jego miętowy oddech, znowu miałam potrzebę dotykania go.
Nasze twarze dzieliły milimetry. Zatraciłam się w jego oczach. Znowu.
Opuszkami palców przejechałam po jego górnej wardze. Delikatnie przygryzł jednego:
-Nie uciekaj mi więcej - wyszeptał, całując po kolei każdego palca - Proszę.. - ponownie położył usta na mojej gorącej szyi.
-Zayn.. - szepnęłam.
Podniósł głowę i spojrzał na mnie ponownie, delikatnie muskając palcami moje czerwone policzki.
-Zawieź mnie do domu.
-Co ? - zmarszczył brwi.
-Proszę, nie chcę tam znowu wracać.
-Ale gdzie ?
-Do  t w o j e g o  domu..
-(T.I), ale...
-Błagam. - zacisnęłam powieki. W ogóle nie miałam ochoty oglądać jego, tego mieszkania, tej sypialni... - Albo odwieź mnie z powrotem do pracy, jak wolisz. Tylko nie karz mi tam wracać.
Podniósł się, zszedł ze mnie i wcisnął coś, sprawiając, że przyciemniana szyba pomiędzy nami a Benem opadła.
-Ben..
-Tak, panie Malik ?
-Odwieź pannę (T.I) do domu. - powiedział chłodno. Aż zrobiło mi się szkoda Bena. Ciągle musiał wysłuchiwać swojego szefa takiego nadąsanego i obrażonego na cały świat...
-Oczywiście, panie Malik - spojrzał w lusterko. Nasze spojrzenia zetknęły się w odbiciu.
Na szczęście zdążyłam się ogarnąć, a on przynajmniej nie musiał oglądać mnie leżącej na tyłach samochodu.
Dyskretnie zerknęłam na Zayna. Wzrok miał wbity w zatłoczoną ulicę, gdy właśnie staliśmy na światłach.
-Mogą wystąpić korki, panie Malik. Mamy południe. - oznajmił Ben.
No pięknie. Zdenerwowałam się jeszcze bardziej.  Wszystko przez niego, gdyby nie był taki napalony, nic by się nie stało..
Odwróciłam głowę w jego stronę. Nie odezwał się słowem do Bena. Siedział jak najdalej mnie.
Już całkiem przestałam go rozumieć..

                                                                        *                                                                      

-Jesteśmy na miejscu - wybudził mnie głos Bena.
-Hm ? - wzdrygnęłam się. Rzeczywiście. Staliśmy obok domu Alex.
Zauważyłam, jak przed domem podlewa kwiaty w letniej sukience od mojej mamy i przeciwsłonecznych okularach.
Ucieszył mnie ten widok, traktowałam Alex jako najlepszą przyjaciółkę, pomimo tego że było dużo starsza.
-Kto to ? - zapytał dość ostro Zayn. Lekko się wystraszyłam.
-To.. - nie wiedziałam jak to wyjaśnić - Kiedyś była moją opiekunką. Mieszkamy teraz razem. - wzruszyłam ramionami, obserwując go. Nic, kompletnie nic, nie mogłam wyczytać z jego twarzy.
-Sądziłem, że mieszkasz sama.. - zmarszczył brwi.
-Nie przepadam za samotnością. - uśmiechnęłam się. Co było dziwne... - W przeciwieństwie do ciebie.
-W Londynie byłaś sama.
-Przez jeden dzień.
-Jak to ?
-Tak to - spuściłam wzrok - Wyjechali moi rodzice, a jeszcze tego samego dnia spotkałam kogoś, kto nie chciał dać mi spokoju przez resztę dni.
Zauważyłam, że kąciki jego ust uniosły się w chłopięcym uśmiechu. Musiało mu się przypomnieć nasze spotkanie w markecie...
-Więc.. - miałam nadzieję, że jakoś się ze mną pożegna i że wszystko się ułoży. Powoli zaczęłam żałować, że tak go potraktowałam. Właśnie chciałam powiedzieć "Zabierz mnie jednak do siebie" gdy jego słowa dobiły mnie do końca:
-Możesz iść. - powiedział po raz kolejny. Jego głos był wciąż chłodny.
-Zayn, ale... - przerwał mi jego dzwoniący telefon.
-Halo ? - odebrał. - Dobrze, już jadę - powiedział po chwili. -Idź, nie mam już czasu.
-Bo ? - zapytałam.
-Mam lunch z.... - zaciął się.
Zaśmiałam się sarkastycznie.
-Leć, napalona Dakota już czeka - powiedziałam nie zwracając uwagi na to, że Ben nas słyszy. Wyszłam z auta trzaskając drzwiami.
Wtedy zauważyła mnie Alex.
-A to kto ? - zapytała, obserwując odjeżdżające Audi.
-Mój nowy szef  ! - krzyknęłam i weszłam do domu.
-Chwila, chwila.. - weszła za mną i zamknęła drzwi. - Twój szef odwozi cię do domu prywatnym samochodem ? - zdziwiła się.
Zdjęłam szpilki i runęłam na kanapę.
-Czemu jesteś tak wcześnie ? - usiadła obok mnie, kładąc sobie moje obolałe nogi na kolana.
-Miałam małą...przygodę. - westchnęłam.
-Uuuu, widzę że ktoś nowy się pojawił ? - zaśmiała się - Opowiadaj ! - jej ekscytacja i wielki uśmiech podniosła mnie na duchu, ale wiedziałam, że zaraz dowie się prawdy...
-Zayn Malik.
-Co ? - uniosła brwi.
-Zayn Malik wykupił firmę, w której pracuję. Jest moim szefem. Zrobił mi palcówkę, po czym ostro mnie zerżnął w JEGO BIURZE na kanapie, dał mi kolejnego kosza, zaprosił mnie na lunch, JA dałam mu kosza, zostałam wepchnięta do białego Audi A4, ZNOWU miałam orgazm po czym ZNOWU mnie olał.... - wciągnęłam powietrze.
-Ojć... - oczy miała ogromne.
-"Ojć" to mało powiedziane na takiego dupka. - zakryłam twarz poduszką, gdyż znowu zachciało mi się płakać.
-Będzie dobrze, mała... - pogłaskała mnie po kolanie.
-Nie rozumiem go... - usiadłam i podkuliłam nogi. - Najpierw jest taki czuły, czasem nawet romantyczny, a później taki.....Taki.....Taki....
-Niedoruchany ?
-Alex ! - schowałam twarz w kolanach - Ale to określenie jednak było idealne.
-Wiem co czujesz, kochanie, sama kiedyś byłam nastolatką....Z dzieckiem u boku.
-Ej, to ty chciałaś się mną opiekować ! - zaśmiałam się.
-Wiem, wiem, i nie żałuję - pocałowała mnie w czubek głowy. - Chłopcy tacy są....Znajdziesz nowego, o wiele lepszego niż ten twój Malik - wstała i poszła do kuchni.
Tyle że nie było lepszego. Nie mogłam przestać o nim myśleć. Był jedynym facetem jakiego widziałam, jaki mnie zaspakajał.....Jakiego kochałam.
Tak, właśnie, Kochałam go. Ale za co ? Zaczęłam się zastanawiać na kogo tak naprawdę byłam teraz zła...Na niego czy na  s i e b i e ?
Poczułam wibracje w torebce. Dostałam SMS-a od....Zayna.
Uradowana szybko go odczytałam:

     "Dakota ma na sobie czerwoną, obcisłą sukienkę, która podkreśla jej pośladki i wyjątkowo duże piersi, i wiesz co ?"

 
Jeszcze bardziej smutniejsza i dobita jego wiadomością postanowiłam odpisać:

                                                    "No słucham ?"

Po krótkiej chwili dostałam odpowiedzieć:

              " W ogóle mnie to nie obchodzi, ponieważ nie możesz wyjść z mojej głowy. Nie mogę wyrzucić się z mojego popieprzonego umysłu. Nawet gdybyś miała na sobie worek na śmieci, Dakota w tym wdzianku nie dorastała by ci do pięt.
Mam nadzieję, że sukienką tym razem dotrze szczęśliwie. Tylko przyjmij ją, proszę cię.
Chcę się tobą pochwalić na bankiecie, gdy jeszcze przed tym będę posuwał cię w mojej limuzynie.
Zrozumiano ?"


Ta wiadomość sprawiła, że podskoczyło mi ciśnienie. Zapomniałam o wszystkim. Znowu myślałam tylko o nim, i o tej dość sprośnej ale jednocześnie uroczej wiadomości.


                                       "Oczywiście, panie Malik xoxo"

Tak, odważyłam się na "xo".

     "Świetnie. Wracam do jedzenia. Już za tobą tęsknię.

       P.S
       Jesteś pierwszą, i mam nadzieję, że również ostatnią kobietą, z którą uprawiam seks w              samochodzie."


 Wow. To mnie zaskoczyło. Nic nie odpisałam, ponieważ wiedziałam, że Dakocie powiększą się cycki z zazdrości.
Ponownie poczułam ukłucie w brzuchu i ten uścisk w piersiach. Zayn podniecał mnie nawet przez sms-y, gdzie nawet go nie widziałam, nie czułam, nie dotykałam...
Było oczywiste, że zakochałam się do szaleństwa.
 Ale powoli zaczęłam się zastanawiać, czy to nie był największy błąd jaki kiedykolwiek mogłam popełnić...

1 komentarz: