niedziela, 19 lipca 2015

His Inferno, Rozdział 38

Następnym razem wrzucam Double Bliss, za bardzo chyba lubicie His Inferno bo nie mam serca pisać czego innego kiedy czytam komentarze ^^
Ale to dobrze ! :D 

Co to Everything for you, spokojnie, powróci ;) Dużo o nim myślę i planuje już na zapas pisać następne rozdziały tak "na spokojnie" bo coś czuję, że czeka mnie ostre harowanie w trzeciej klasie tego nieszczęsnego gimnazjum...
Ale o tym kiedy indziej ;)
Oczywiście będę kontynuować Play with me, o wszystkim pamiętam i wszystko mam zaplanowane :D
A co do nowych opowiadań, żartujecie ? 

Mam już chyba z milion zapisanych pomysłów ! <3 W jedno tak się wczułam, że napisałam ostatnio 7 rozdziałów, mam nadzieję, że jeśli kiedyś kiedyś je  udostępnię to wam się spodoba, tak jak mi :D 
A co do reszty, mam już zapisane pierwsze rozdziały gdzieś...hm..sześciu opowiadań ?
Moja szalona wyobraźnia dopiero się rozkręca *,*

Pewnie wpadnę na więcej pomysłów, więc bloga będę pisać i pisać, aż wyczerpie wszystkie  :D 
Czyli jeszcze sobie poczekamy, bo nie spieszno mi do końca ;) 
To co ? Czytamy ! :**


    -Gdzie są wszyscy ?  - oparłam głowę o wilgotne ramię Zayna.
-Czemu pytasz? - zapytał spokojnie, przykładając policzek do mojej skroni, a palcem delikatnie jeździł wzdłuż mojej talii.
-Cóż, siedzimy tu już jakieś pół godziny i nikt nas jeszcze nie zawołał, ani nie dobijał się do łazienki. - spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem.
Wzruszył ramionami.
-Jakoś zapomniałem o czasie. - złapał mnie za podbródek i pocałował delikatnie - Chcesz już wyjść ?
-Z bólem serca muszę powiedzieć, że zgłodniałam. - uśmiechnęłam się lekko i zagryzając dolną wargę spuściłam wzrok.
-Co ? - przechylił głowę w bok z ciekawością - Jak masz taką minę, z chęcią oddałbym wszystko za twoje myśli.
-Możemy się targować.
Zmrużył oczy.
Następnie wsunął swoją dłoń pod wodę, między moje nogi i zaczął mnie delikatnie pieścić.
Zachichotałam.
-Więc ? - pocałował mnie w podbródek.
-Nie przekonuje mnie twoja oferta.
Uniósł brwi.
-Czyżby ?
-Mhm. - spojrzałam na niego. Tak naprawdę w środku rozpływałam się jak masełko, ale lubiłam się z nim droczyć.
-Powiedz mi. - szeptał mi do ucha.
-Po prostu.. - westchnęłam - Przypomniał mi się wieczór, kiedy zlizywałeś ze mnie bitą śmietanę.
Czułam, że się uśmiecha.
-Dlatego zgłodniałaś ?
-Też. - zerknęłam na niego - Nie jadłam śniadania, a dochodzi 10:00. - sięgnęłam wystarczająco suchą ręką po mój telefon.
-Dobrze. -cmoknął mnie w ucho - Chodź. Wytrę cię.



           Kończyliśmy z Zaynem jedzenie gofrów.  Wyszło na to, że Will i Ann pojechali razem do pracy, Jerry jest u przyjaciela, a Austin pojechał do jakieś "tajemniczej" dziewczyny. Zakładamy z Zaynem, że w końcu kogoś znalazł.
No cóż, miłość jest piękna. Zdążyłam się o tym ostatnio przekonać.
Zastanawialiśmy się, gdzie mogła być Martha. Nagle weszła do kuchni z reklamówkami wypełnionymi wstążkami i sztucznymi kwiatami.
-O ! Dzień dobry, śpiochy. - przywitała się i pocałowała każde z nas w policzek.
-Gdzie byłaś ? - spytał Zayn, przeżuwając gofra. Muszę przyznać, że nawet to wyglądało seksownie.
-Dostałam mnóstwo zamówień, a ostatnio miałam urlop. Muszę robić wiązanki, do tego na same wesela ! - usiadła zmęczona - Mam nadzieję, że będę mogła zrobić też jakąś na wasz ślub. - spojrzała znacząco na Zayna.
-Spokojna twa głowa. - zażartował i pogłaskał ją po bujnych włosach.
Przewróciła rozbawiona oczami i sięgnęła po telefon.
-Oh ! Zapomniałabym. - spojrzała na mnie - Do miasta przyjeżdża...no ten... - myślała - Nigdy nie zapamiętam imienia. No ten chłopak, zajmował się czasem tobą jak byłaś mała.
Zadrżałam.
-Zajmował ? - zapytałam z wahaniem.
-Tak, Johnny bardzo go lubił. Z resztą nadal lubi, kazał mi tobie o nim przekazać...Ten...Nathan, czy jakoś ?
Zamarłam. Serce mi stanęło i o mało nie wyskoczyło z piersi, gdyby Zayn nie złapał mnie czule za rękę, starając się w ciszy mnie uspokoić.
-Nathan...Nathan Barkley ? - zapytałam cicho.
-Tak. Już sobie przypomniałam. - uśmiechnęła się szeroko. - Oj. Chyba zostawiłam kokardy w samochodzie, zaraz wrócę.
Kiedy usłyszeliśmy, że zamknęła drzwi, wybuchła tykająca bomba.
-Wyjeżdżamy. - zerwałam się od stołu i rzuciłam w stronę schodów. - Nie wierzę, zaprasza tu tego zboczeńca ! Czego on do cholery chce, mama nie żyje !  Nie wierzę, ja...
-Stój. - załapał mnie za ramiona.
Zalałam się falą łez.
-Ja się boję. 
Przytulił mnie do piersi.
-On mi coś zrobi. Boję się go, zgwałci mnie i stłucze, żebym trzymała język za zębami. Zbije mnie, to psychopata. - mówiłam od rzeczy.
-Ćśś. - zacisnął mocniej ramiona wokół mnie - Dopóki tu jestem żaden Barkley się do ciebie nie zbliży.  - spojrzał na mnie - Nie trzęś się tak.
Pociągnęłam jedynie nosem i zgarbiłam się, gdy cały strach opadł na mnie.
-Mój aniołek. - podniósł mnie i zaczął nieść na górę. - Nie bój się, kwiatuszku. - mówił czule jak do dziecka - Jestem tu, żeby cię chronić. A ty nie masz się czego bać. - całował mnie policzek niosąc mnie, tym razem do swojego pokoju. Położył mnie płaczącą na wysokim łóżku i położył się obok.
-Ćśś. - przytulił mnie do piersi, na co ja od razu zareagowałam mocnym objęciem jego pleców, co było nie ukrywam ciężkie.
-Już dobrze. - szepnął.  - Tak ?
-Mhm. - powstrzymałam szloch. - Dobrze, że tu jesteś. 
-I zawsze będę. - złapał mnie za policzek i odsunął głowę, by odnaleźć moje usta.
Po chwili, gdy zdołałam się uspokoić, zapytał:
-Ktoś jeszcze o nim wie ? O tym co robił ?

Pokręciłam głową.
-Nie.  - odparłam w końcu.
Westchnął przez nos.
-Powiedz tacie.
-Ne mogę. Widział w nim syna, którego nigdy nie miał. Uwielbia go, nie wiedział o tym co robił z mamą... I co zrobił mnie.
-Zakładam, że urwałby mu jaja. A jak tego nie zrobi, ja wykonam pierwszy krok.
-Nie. - usiadłam - Proszę, nie rób nic. Tato się rozczaruję. No i...nie chcę, żeby tobie się coś stało.
Również usiadł i spojrzał na mnie jakoś dziwnie.
-Biłem się przez całe liceum. I na studiach. Wygrywałem dzięki myśli o tym, że nikt nie wpłynie na mój honor i nie będzie obrażał mojej rodziny. Teraz, jeśli pomyślę o tym co tamten sukinsyn zrobił TOBIE, przysięgam, nie ręczę za siebie.
Objęłam jego twarz dłońmi.
-Ja tylko proszę.
-Ja nic nie obiecuję. 
Westchnęłam przez nos czując, że go nie przegadam i zatopiłam swoje wargi w jego pełnych, jak zawsze ciepłych ustach. Dzięki jego mokrym pocałunkom całkowicie udało mi się uspokoić i zapomnieć, przez co przed chwilą płakałam.
Ale strach pozostał.
-Muszę się jeszcze dowiedzieć, kiedy ten palant zamierza nas odwiedzić.
-Nas ? - uniosłam brwi - Jeśli będzie chciał tu przyjść, wyjeżdżamy od razu.
-Kochanie. - wyprostował się - Tam gdzie ty, tam też ja. Ale nie będę uciekał z miasta z powodu jakiegoś psychola, więc przykro mi, zostajemy.
-No właśnie, psychola ! 
Zmrużył oczy.
-Czy ty we mnie wątpisz ?
Skrzywiłam się. Niepewnie położyłam dłoń na jego twardym bicepsie i omiotłam wzrokiem potężne ciało.
-Boję się, że wylądujesz w więzieniu za to co mu zrobisz.
Zaśmiał się.
-W ciasnej, zimnej celi. - wydęłam dolną wargę - A Julia nie chce spać sama.
-Nie chce ? - zapytał cicho.
-Bardzo nie chce. 
-Oo. - powiedział "smutno".
Już myślałam, że go namówiłam, kiedy nagle powiedział:
-To moje słoneczko wpłaci z mojego konta kaucję i wszyscy szczęśliwi. - cmoknął mnie -  No prawie wszyscy. Nathan będzie nieco poturbowany w pobliskim szpitalu.

-To okropne. - oparłam głowę o jego tors - Ale za to cię kocham, wiesz ?
-Skarbie, oczywiście, że wiem.

8 komentarzy:

  1. Zayn taki brutal ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Aww,Zaynie jaki kochany :DDD

    OdpowiedzUsuń
  3. No i musiałaś mi popsuć sielankę,no! :( :p

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja tam się ciesze z przyjazdu tego gościa i czekam na jakąś akcję (Zayn samiec alfa :D) :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Nathaniel zasłużył sobie na porządne lanie, ale nie chce żeby Zayn wylądował w więzieniu ;(
    "Julia nie chce spać sama" To było dobre, chyba też to powiem jak mój będzie chciał coś zrobić ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to nie jest po prostu zwykły Nathan ? :D

      Usuń
    2. A jaka to różnica ;) ? Nathaniel to chyba trochę dłuższa wersja tego imienia, co ? ;D Jeśli moge to tak powiedzieć :)

      Usuń
  6. Szkoda,że Martha nie zna prawdy o tym gostku,wtedy nie musiała by się martwić,że ktoś go zaprosi do nich :)

    OdpowiedzUsuń