czwartek, 23 lipca 2015

Double Bliss, Rozdział 30

NIEEDYTOWANY, ponieważ pada mi bateria w laptopie a nie wiem gdzie mam ładowarkę xD
I dobre wieściii <3 Zgadnijcie kto pisze dalsze rozdziały Everything for you i ma na to niesamowitą wenę ? Tak, tak, ja.

Życzcie szczęścia ;)
Miłego czytania :***




Przez cały wieczór Celeste miała pewien dystans do Jaixy'ego i patrzyła na niego nieco chłodno, Wiedziałam, że to po części przeze mnie, a że nie tylko on zawinił powiedziałam:
-To nie tylko jego wina. - szepnęłam by reszta osób przy stole nas nie usłyszała.

-No właśnie. - również się nachylił. Celeste siedziała pomiędzy nami.
-Tak naprawdę Jenny zawiniła tylko raz. - powiedziała do niego.
-Tylko raz ? - uniósł brwi - Mam wymieniać ?
-A czy wiedziałam, że to ty mnie całujesz pomijając ten jeden wieczór ? - powiedziałam oskarżycielsko.
Zmrużył oczy.
-No dobra, to moja wina. - dał za wygraną i wyprostował się.
-Co się dzieje ? - zapytał nas Zayn siedzący obok mnie.
-Twój brat zmyśla.
-Braciszku, czemu zmyślasz ?
-Nawet nie wiesz o co chodzi! - powiedział Jaixy.
Zerknęłam na Zayna z ukosa.
Po tym jak oświadczył mi się na łóżku w moim pokoju, był jakiś dziwny. Chyba wiem dlaczego..
-Pamiętasz, ze jutro się wprowadzam ?
-Nie odpowiedziałaś mi. - zignorował moje pytanie.
Westchnęłam cicho.
-Zayn, proszę cię. Wiesz, że muszę się zastanowić. Nie powiedziałam "nie".
-Martwi mnie to, że się zastanawiasz. - mówił cicho - Co mam zrobić ?
-Najpierw zajmijmy się przeprowadzką. - nalegałam.
-Zajmie mi to jeden dzień.
-Remont domu.
-Wyjedziemy na weekend, a będzie gotowy. Coś jeszcze ?
-Agnes. - dodałam na koniec.
Spuścił wzrok.
-Wiesz, że nie dała nam spokoju. Nie możemy zajmować się ślubem. Ani cieszyć się z zaręczyn, gdy wiemy, że jesteśmy w niebezpieczeństwie. - zamilkłam na moment - Dzwoniła do mnie dzisiaj.
Spojrzał na mnie.
-Wie, że Celeste wróciła. Groziła mi.
-Co ? - zmarszczył brwi - Dlaczego mówisz mi to dopiero teraz ? 
-Nie chciałam cię denerwować.
Przewrócił oczami.
-Powiedz mi co mówiła. - powiedział, starając się powstrzymać złość.
Cholera. Wkurzył się.


     Rozpakowywałam walizki w swojej nowej sypialni. W sypialni, w której spałam już nie raz i którą znałam jak własną kieszeń.
Zayn nadal był na mnie zły, sądziłam, że wczoraj wieczorem przekonał go nasz "seks na zgodę". Nawet przytulał mnie, gdy poszliśmy spać...
Nie rozmawialiśmy więcej o Agnes. Wiem jedynie, że powiedział o naszej rozmowie Smithowi, będą starali się namierzyć Agnes i prawdopodobnie też mężczyznę, który spowodował wypadek Zayna.
-Mogę dać tu bieliznę? - zapytałam niepewnie. 
Leżał na łóżku i przeglądał jakieś papiery. Zerknął na mnie znad nich i skinął głową.
-To twój pokój. Sama decydujesz.
-Czyli jakbym chciała dać moje majtki tam gdzie trzymasz krawaty mogę je wywalić i dać swoje rzeczy ?
-Pewnie. - wzruszył ramionami i wrócił do papierów - Jesteś bardziej spięta niż wcześniej, gdy tu przebywałaś. - zauważył.
-Dziwnie się czuję, pierwszy raz się do kogoś wprowadzam. - odparłam i zaczęłam zapełniać jedną z szafek stanikami.
Tak naprawdę dziwnie się czułam głównie dlatego, że był taki jaki był. Od wczorajszej rozmowy ani razu się nie uśmiechnął. 
Zamknęłam szafkę i odwróciłam się w stronę łóżka. Nie patrzył na mnie.
Powoli do niego podeszłam i usiadłam na nim okrakiem.
Nie reagował. Czyli mu się podobało.
-Skończyłaś ?
-Robię sobie przerwę, mam dość.
-Wiesz, że nie mogę pomóc ci z ubraniami. To zadanie wyłącznie dla kobiety.
-I z kosmetykami.
-Zwłaszcza z tym. 
Zachichotałam. Ale on nadal się nie uśmiechał.
-Możesz to odłożyć ?  - wyrwałam z jego rok poprzypinany do siebie zestaw dokumentów i rzuciłam na szafkę nocną. - Jestem tu.
Westchnął ciężko, kładąc dłonie na moich udach.
-Wiem. - rzekł cicho.
-Tylko ciebie nadal brakuje.
Uniósł kącik ust.
-Chyba wróciłem.
Uśmiechnęłam się szeroko.
-To dobrze, bo się stęskniłam.
Objął mnie i przewrócił nas delikatnie tak, że leżałam obok niego wtulona w jego pierś. Miał na sobie szarą bluzkę z długim rękawem, ciepłą i kusząco opinającą mięśnie - mniam.
-Już się nie gniewasz ?
-Chyba nie.
-Dlaczego byłeś aż taki zły ?
-Skarbie, tu chodzi o wyłącznie twoje bezpieczeństwo. Musisz mi mówić, jeżeli dzwoni do ciebie ktoś podejrzany, zwłaszcza ta zdzira. - rzekł ostro.
-Ale to był tylko telefon.
-Mogła cię namierzyć. Albo już to zrobiła.
-Przepraszam. - wtuliłam się w niego mocniej.
Gdy mnie obejmował jego telefon zaburczał w kieszeni. Sięgnął po niego, nie zdążyłam dojrzeć co jest na wyświetlaczu.
-Przepraszam na moment. Poczekaj tu, okej ?
Nie czekał na odpowiedź i błyskawicznie wyszedł z pokoju.
-Jak zwykle.. - szepnęłam do siebie patrząc na baldachim łóżka nade mną.
Kolejne tajemnicze telefony. 
-Kto to ? - zapytałam, gdy wrócił po paru minutach.
-Niespodzianka. - zdziwiła mnie jego odpowiedź.
Uniosłam brwi.
-Dla mnie ?
-Mhm. - wrócił do łóżka i pocałował mnie - Już i tak za dużo zdradziłem. Teraz chodź, zaraz będzie Jaixy.  - pomógł mi wstać.
-Co ? Po co ?
-Kończymy obraz.
-Oh..no tak.
-Może się skuszę i poukładam z tobą wszystkie kremy na półkach w łazience.
-Jesteś pewien ? - wsunęłam dłonie pod jego koszulkę i położyłam je na rozgrzanych plecach mężczyzny.
-Tak. - uśmiechnął się i czule pocałował.


      Zaraz po pracy musiałam jechać gdzieś z Zaynem. Nie powiedział na czym polega cała "niespodzianka". Podpowiedział jedynie, że będę musiała być tam sama, co mnie przeraziło, ale okazało się, że za naszym samochodem jedzie terenówka pełna ochroniarzy, więc byłam spokojna. 
Do tego obiecał, że przygotuje kolacje i sprzątnie sypialnie po wczorajszym "rozpakowywaniu".
Zatrzymał się pod jakimś wysokim budynkiem z białej cegły, który wyglądał mi na szpital.
-Gdzie jesteśmy ? - zmarszczyłam brwi.
-Zanim się dowiesz, musisz zapamiętać jedno. -złapał mnie za kolano - Robię to dla ciebie. Nie dla mnie, nie dla nas, tylko i wyłącznie dla ciebie. 
-Nadal nie rozumiem co to za niespodzianka.
-Po prostu zapamiętaj. - puścił mi oczko i wyszedł z samochodu. Zrobiłam to samo, a gdy zamykałam drzwi zobaczyłam piątkę ochroniarzy, zakładam, że z bronią w kieszeniach, zwartych i gotowych.
-Nie zapewnię ci na te godziny ochrony ale od tego są ci panowie. James po ciebie przyjedzie. - powiedział, kiedy zaczął mnie prowadzić w stronę budynku.
W środku dotarło do mnie, że to jakaś klinika. Nie było w niej zbyt wiele ludzi, tak naprawdę na korytarzach widziałam jedynie pracowników.
-To lekarze ?
-Zobaczysz. - poszliśmy do windy i pojechaliśmy na 10 piętro.
Tam spotkałam przy pierwszych drzwiach kobietę w podeszłym wieku z ciepłym uśmiechem.
-Witam państwa. - przywitała nas ciepło.
-Mam nadzieję, że zostawiam ją w dobrych rękach.
-Zapewniam, że w najlepszych. Obejrzę panią w gabinecie, dobrze ?
-O co chodzi ? - spojrzałam przerażona na Zayna.
-Spokojnie. - złapał mnie za ramiona - Poddadzą cię zabiegowi. I nie, nie będzie boleć. - uśmiechnął się - Ale gdy stąd wyjdziesz twoje uda będą wolne od blizn.

4 komentarze:

  1. Czy on nie jest cudowny ? ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziwie się Celeste,ja bym dała takiej dziwkarskiej siostrzyczce w pysk :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się :) Uwielbiam każde opowiadanie tutaj,ale do bohaterów tego konkretnego jakoś nie moge się przekonać,to wszystko przez zachowanie w poprzednich rozdziałach.
      Główna bohaterka zachowała się jak szmata,teraz jakoś nie potrafię jej współczuć
      Zayn pozwolił swojej dziewczynie szmacić się z jego bratem okazując jej brak szacunku.Serio idiotką jest,że po tym nie kopnęła go w tyłek.
      Siostrzyczka właśnie też nie lepsza,złapała wielkiego-minutowego focha.Rozumie,że takie zachowanie łatwo sobie wytłumaczyła,nie wiem może geny ?
      Oczywiście uwielbiam Twoją twórczość i podziwiam Cię za rewelacyjne pomysły,ogólnie nie jestem jakoś konserwatywna,ale to było akurat dla mnie za dużo.

      Usuń
  3. Mi tam się podoba :)
    Zayn zrobił jej wspaniałą niespodzinke ^^
    Czekam na więcej twojej twórczości ;*

    OdpowiedzUsuń