poniedziałek, 24 lutego 2014

Sweet Dreams, Rozdział 31

Po pracy postanowiłam wrócić do domu pieszo. Zaraz po wyjściu z Goldman Sachs miałam niespodziewany telefon:
-Część tao ! - powiedziałam po odebraniu.
-Hej, słoneczko ! - przywitał się - Co słychać ?
-W porządku. - tak jakby - A u ciebie ? Dawno nie dzwoniłeś.
-Byłem zajęty. - odchrząknął podejrzanie.
Wiedziałam, że coś ukrywa.
-Tato... - zaśmiałam się - Czy tu chodzi o kobietę ?
-Skarbie, czemu od razu wyciągasz temat kobiet ?
-Nie wykręcaj się. Znalazłeś sobie kogoś ? - starałam się przekrzyczeć szum przejeżdżających samochodów, gdy właśnie przechodziłam przez pasy.
-Na razie byliśmy na kolacji, to nic poważnego.
-Wiedziałam ! - uśmiechnęłam się szeroko - Jak ma na imię ?
-Miranda. Jest księgową.

-Uuu czyli wyższa partia.
-Można tak powiedzieć. Ach, chciałem ci powiedzieć, że niedługo będę w Nowym Jorku.
Zatrzymałam się na chodniku.
-Naprawdę ?! - krzyknęłam - Tato, super ! 
-Mógłbym się u ciebie zatrzymać na parę dni ? Chciałem spędzić z tobą i Eliotem trochę czasu.
-Jasne ! Eliot się ucieszy, zaraz do niego zadzwonię. Kiedy masz samolot ?
-Dziś w nocy.

-Och, bardzo szybko.
-Tak wiem, przepraszam, że nie zadzwoniłem wcześniej, ale dowiedziałem się o tym dopiero wczoraj. Nie znalazłem chwili by wykonać do ciebie krótki telefon.
-W porządku, przyjadę po ciebie na lotnisko.
-Nie musisz, wezmę taksówkę.
-Tato, zwolnię się z pracy i przyjadę. Mój szef nie będzie miał nic przeciwko.
Gdy myślę o szefie, od razu na myśl przychodzi mi Zayn....Może być zły, ponieważ będę na widoku i....
...na celowniku.
Stanęłam w miejscu i zaczęłam się nerwowo rozglądać. Cholera, w każdej chwili ktoś może mnie zastrzelić. Muszę być spokojna, muszę wciąż udawać, że wszystko jest okej i, że niczego nie podejrzewam.
-Jay, jesteś tam ? - usłyszałam.
-T-tao, muszę kończyć. O której dokładnie wylądujesz ?
-10:30. - odrzekł - Wszystko w porządku ?

-Tak, zadzwonię do ciebie gdy będę jechać. Kocham cię, cześć.
-Trzymaj się słoneczko, pozdrów ode mnie Eliota.
-Okej. -powiedziałam i rozłączyłam się.
Gdy tylko schowałam telefon do torebki, usłyszałam strzał. Czułam jak serce mi staje. Odwróciłam się gwałtownie i widziałam biegnących w moją stronę ochroniarzy, między innymi Toma.
-Panno Peterson, proszę ze mną. - objął mnie w tali i wyciągnął broń z kieszeni.
-O co chodzi ? - odwróciłam się, gdy znowu rozległ się strzał.
Widziałam jak z jakiegoś biurowca wybiega kilka osób, między innymi Zayn i Elena. Wiedziałam, że ten budynek również musi należeć do niego.
Zobaczył mnie, a wtedy jeden z ochroniarzy został postrzelony w ramię. Z krzykiem padł na ziemię. 
Nagle ktoś ponownie strzelił. Dokładnie w szybę jakiegoś samochodu stojącego obok mnie i Toma. 
Byłam pewna, że zaraz mogę ucierpieć. Spojrzałam na Zayna, który był w większym szoku niż ja. 
Cholera, zaraz zginę !
Nagle odwrócił się w stronę Eleny, objął ją w tali i przechylił tak, że jej włosy dotykały ziemi, po czym....
....pocałował namiętnie, mocno zaciskając przy tym powieki. Wszystko ucichło.
Roger przestał strzelać. Byłam pewna, że był to właśnie on.
-Panno Peterson, proszę do samochodu. - Tom zaczął zaciągać mnie do auta.
-Nie... - nie mogłam oderwać oczu od całującej się pary po drugiej stronie ulicy. - Zostaw mnie !
-Proszę wsiąść do samochodu, pan Malik wszystko mi powiedział, tu jest niebezpiecznie.
Uległam i weszłam do samochodu, ale pierwsze co zrobiłam do przysunęłam się do szyby i patrzyłam jak Zayn podnosi Elena. Ruszyliśmy a gdy przejeżdżaliśmy zaraz obok nich, przytulił ją mocno.
Co z tego, że nie spuszczał ze mnie wzroku, skoro wiedziałam, że to co zrobił było dla niego przyjemne ? 
Całując ją, uratował mi życie i miał tego świadomość, ale...Czemu ją przytulił ? Czemu całował ją aż tak długo ? 
Odwróciłam się do tylnej szyby i patrzyłam jak oddala się z nią do samochodu. Ona wsiada pierwsza, a on zatrzymuje się i patrzy w moją stronę.
Sama nie wiem po co...


        -Jay, w porządku ?
Ledwo weszłam do mieszkania, a już w wejściu wpadłam na Eliota.
-W telewizji mówili o strzelaninie. Boże, nic ci się nie stało ? Dzwoniła do mnie twoja mama, już tutaj jedzie, jest zdesperowana !
Minęłam go i rzuciłam się na kanapę w salonie.
-Czemu nie trafił ? - szepnęłam do siebie.
-Co ty mówisz ? - chłopak usiadł obok mnie i położył moje nogi na swoich kolanach.
-Zayn całował Elenę.
-Przecież są razem. - wzruszył ramionami - Wiem, że ciężko ci na to patrzeć i...
-Eliot, oni nie są ze sobą ! - schowałam twarz w dłoniach - Udają...Zayn udaje, ona o niczym nie wie. Jej matka zmusiła go do związku z Eleną, bo inaczej jej kochanek by mnie postrzelił !
Przez kilka długich sekund patrzył na mnie zdziwiony. Wiedziałam, że nic nie powie, więc kontynuowałam:
-Byłam z nim wczoraj... Kochaliśmy się. Wynajął apartament obok naszego, nikt o tym nie wie. Tam mogę się z nim spotykać.

-Chryste.... - przeczesał dłońmi włosy i padł na oparcie kanapy - Dzisiaj też tam idziesz ?
-Ma swoją Elenke, nie jestem mu potrzebna.
-Czegoś nie rozumiem. - westchnął.
-Czego ?
-Kiedy ktoś miał niby w ciebie strzelać ?
-Gdy jestem z Zaynem. - wzruszyłam ramionami.
-Więc czemu strzelał właśnie teraz ?
Zamarłam.
-Nie mam pojęcia. Byłam sama, rozmawiałam z moim tatą przez telefon.
-No właśnie. - patrzył na mnie bacznie.
-Nie obchodzi mnie to, dzisiaj i tak pojadę do Zayna.
-Po co ?
-Miał mi coś powiedzieć. - przygryzłam dolną wargę - Nie ważne czy mnie kocha czy nie. Ja i tak poznam prawdę.

-Jaką prawdę ? - zmarszczył brwi.
-O nim. Dowiem się wszystkiego.


         Po rozpaczliwej rozmowie z moją mamą, wyszłam z domu jak najszybciej tylko mogłam. Nie całą szczęście nie powiedziałam jej jeszcze o przyjeździe taty, wolałabym ją nie martwić tym że spędzę z nim trochę czasu.
Zapewne dalej się nienawidzą.
Weszłam do recepcji apartamentowca Zayna. Bez wahania pomknęłam do windy, nie patrząc nawet na ochroniarzy czy mężczyznę za ladą, u którego muszę się meldować. Weszłam do kabiny i odetchnęłam gdy tylko drzwi się zamknęły. Byłam nabuzowana i zła, ale wciąż bałam się, że jestem na celowniku.
Cholera, dlaczego moje życie jest takie popieprzone ?
Drzwi windy się otworzyły a ja wpadłam do ogromnego holu.
Szlag, znowu to napięcie. Jestem w apartamencie Zayna,  tylko ja i on.  W każdej chwili może mnie zdominować, w końcu jestem na jego terenie.
Jestem tylko jego.
Byłam pewna, że pani Parker już nie ma. Powolnymi i niepewnymi kroczkami szłam do ogromnego salonu, z którego słyszałam muzykę. Ktoś grał na fortepianie.
Nie wiedziałam, że sparaliżuje mnie strach. Moje nogi odmówiły posłuszeństwa.
Prawie się potknęłam. Zsunęłam z nóg szpilki i na palcach wkroczyłam do salonu.
Pod przeszkloną ścianą, za którą można było podziwiać oświetlony Manhattan, stał fortepian, na który zwykle nie zwracałam uwagi. Zayn siedział w samych spodniach od piżamy, odwrócony do mnie tyłem. Grał jakąś smutną i wolną piosenkę, sama nie wiedziałam co to było. Nigdy niczego podobnego nie słyszałam,stałam jak zahipnotyzowana dopóki nie ruszyłam się z miejsca i nie podeszłam bliżej.
W całym mieszkaniu było kompletnie ciemno, więc słabo dostrzegłam ciało i zarys sylwetki chłopaka, ale udało mi się położyć dłoń na jego ramieniu. Czułam jak przechodzi przez niego intensywny dreszcz, który poczułam aż w kroczu.
Chłopak się odwrócił i gdyby nie światła dobiegające nas zza szyby nie dostrzegłabym łez na jego twarzy.
Jezu, on płacze.
-Zayn... - objęłam jego twarz dłońmi.
-Zrobiłem to. - szepnął.
-Co takiego ?
-Zdjąłem maseczki. - przygryzł dolną wargę.

-Dlaczego płaczesz ?
-Nie wiem.
-Zapalę światło.
-Nie. - wstał i mnie zatrzymał - Nie chcę żebyś to oglądała.
-Nie będzie tak źle.
-Proszę.
Zrobiłam dwa kroki w tył aż wpadłam na ścianę. 
-Jay, nie...
Dłonią zaczęłam błądzić po gładkiej ścianie, aż udało mi się coś wcisnąć i oświetlić cały salon.
Zayn oddalił się odrobinę, a ja zamarłam.
Jego ramiona, tors i brzuch były...
....oszpecone bliznami.
Grube, czerwone rany rozciągały się na tej pięknej skórze, na idealnych mięśniach.
Zasłoniłam usta dłońmi.
-To nie wszystko. - spuścił głowę i odwrócił się.
Plecy były takie same. 
-Boże. - szepnęłam i patrzyłam jak znowu odwraca się w moją stronę. - Kto ci to zrobił ?
-Skurwiele gasili na mnie papierosy. - patrzyłam jak na jego policzkach pojawia się więcej łez. - I cieli mnie gdy płakałem.
-Kto ?
Parsknął.
-Nie pamiętam ich wszystkich.
-"Ich" ? - zmarszczyłam brwi.
Zaczął płakać jeszcze bardziej.
-Przychodzili do mojej mamy. - padł na kolana i zanurzył dłonie we włosach - Była dziwką ! Dawała dupy gdy tata był w wojsku ! - szlochał - Chcieli zrobić to samo Christopherowi. Zamykałem go w pokoju i chowałem klucz.... - przetarł łzy - Ja...Ja wiem, że to było ohydne....Ale nie miałem wyboru, nie mogłem pozwolić by zgwałcili mojego małego brata. - schował twarz w dłoniach - Miałem dość, gdy tata wrócił powiedziałem mu co robi mama gdy on wyjeżdża i.... - zaciął się - Pobił ją....A później się zastrzelił. Chris ma do mnie żal za to, że się wygadałem. Mama mówiła, że tata nie może się o niczym dowiedzieć. Mówiła też, że nie ma wyboru i że inaczej nie zarobi na nas pieniędzy...Christopher miał wtedy cztery lata, nie mogłem pozwolić by widział co jej robią, jak szarpią ją za włosy, biją pasem i gwałcą przez długie godziny... - przetarł twarz ale nie przestawał płakać  - I dlatego nie wiedział dlaczego powiedziałem o wszystkim tacie. Poświęciłem się, i dlatego też nie ucierpiał. Nie sądziłem, że tata aż tak zareaguje na to co robiła mama, nie chciałem, żeby się zabijał. Płakałem nad jego martwym ciałem, zrobił to na moich oczach. 
-Zayn.. - również zaczęłam płakać.
-Wyobraź sobie ośmiolatka z fiutem w buziu.
-Nie musisz kończyć...
-Brali mnie nawet we dwóch, gdy płakałem cieli mnie lub gasili papierosy na moim brzuchu. A wiesz co jest w tym wszystkim najgorsze ?
Pokiwałam przecząco głową.
-Że to doprowadziło to tego....Że sam zgwałciłem. Jeszcze tak bezbronną osobę jak ty. A teraz klęczę przed tobą i mówię ci to wszystko, jednocześnie narażając się na to, że wyjdziesz stąd....I już nie wrócisz.
-Czemu mam stąd wyjść ?
-Bo wiesz co się stało. Nie sądzę, że chcesz mnie jeszcze dotykać. Chcę twoją ostateczną odpowiedź.
-Odpowiedź na co ?
-Czy za mnie wyjdziesz.

2 komentarze:

  1. O Boże Boże Boże. Tak świetnego rozdziału to chyba jeszcze nie czytałam! CUDNY CUDNY CUDNY!♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy on się jej właśnie oświadczył? O jeju *.* Mam nadzieję,że jeszcze nie kończysz tego opowiadania :P I w końcu wiem o co chodziło z maseczkami :) Biedny Zayn :( Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń