środa, 5 lutego 2014

Sweet Dreams, Rozdział 29

Całuje ją. Zayn całuje Elenę. Stoję na środku ulicy i patrzę na tłum ludzi, którzy biją im brawa i pogwizdują. Są prawie tak samo szczęśliwy jak oni sami...
Zayn jest szczęśliwy. W końcu...
Ja nie mogłam dać mu szczęścia. I teraz patrzę jak całuję ją, po czym klęka a z kieszeni marynarki wyjmuje pierścionek.
-Eleno, wyjdź za mnie.
Powiedział, a ja zaczęłam krzyczeć i szlochać, po czym....
....znalazłam się w swoim łóżku.
-Co się stało ? - do mojego pokoju wpadł Eliot - Mała, spokojnie. - usiadł obok po czym mnie przytulił. - Znowu koszmar ?
-Tak... - płakałam - Mam dosyć.
-Wiem co czujesz, też je czasami miewam.
-Nie chodzi o nie ! - odsunęłam się by spojrzeć na niego przez łzy - Mam dosyć życia bez niego. Eliot, tęsknie za Zaynem. - wycierałam łzy.
Westchnął i przycisnął usta do mojego czoła. Wiedziałam, że nie wie jak mnie pocieszyć.
-Wrócił po swoje rzeczy ?
-Nie... - szlochałam - Są już tu od tygodnia...Nie wiem ile jeszcze bez niego wytrzymam.
-Śpisz w jego ubraniach...
-No wiem... - wytarłam nos w szarą bluzę, którą miał na sobie podczas tego miłosnego wyznania wtedy na kanapie. 
Boże, nie....
-Która godzina ? - zapytałam.
-Koło ósmej.
-Wezmę prysznic. - podniosłam się i zaczęłam szukać mojej fioletowej sukienki.
-Okej. Zjesz coś ?
-Nie chcę.

-Mała, nie jesz nic już od...
-Tygodnia, tak wiem.
Przeczesał dłonią włosy.
-Przepraszam... - powiedziałam - Jestem zestresowana.
-W porządku. Obiecaj, że zjesz chociaż lunch.
-Zobaczę co da się zrobić.
Wyszedł z pokoju a ja poszłam do swojej toalety.


   Gorąca woda spływała po moim ciele. 
Tak bardzo tęskniłam za Zaynem. Za jego głosem. Za dotykiem. Za wszystkim.
Nie wiedziałam ile jeszcze wytrzymam. 
Próbowałam się pocieszyć jego żelem pod prysznic, który u mnie zostawił.
Na marne.
Nawet nie wrócił po swoją walizkę i ubrania. Wszystko zostało. Wiedziałam, że nie ma ochoty mnie widzieć, ale mógł chociaż przysłać po nie Marcusa lub Alberta, ale nie.
Nie chcę marnować na mnie czasu.
Gdy wysuszyłam włosy i ubrałam elegancką, fioletową sukienkę, specjalnie do pracy, słyszałam jak Eliot krząta się po mojej sypialni.
-Jeśli znowu zgubiłeś ładowarkę do telefonu.... - urwałam, gdy wyszłam z łazienki - Co tu robisz ? - zmarszczyłam brwi i stałam jak oniemiała.
Zayn stał przy moim łóżku, na którym leżała jego torba. Tak bardzo cieszyłam się jego widokiem. Pożądanie i pragnienie w moim wilgotnym wnętrzu rosło z każdą chwilą.
Nie, przestań !
Nie mogłam pozwalać sobie na brudne myśli, skoro już z nim nie byłam. Nie miałam na co liczyć.

Elena mi to zabrała...
-Zaraz wychodzę. - powiedział i wrócił do pakowania rzeczy.
-Wolałabym, żebyś został. - palnęłam. Nie chciałam wypowiedzieć tego na głos.
Podniósł głowę i patrzył na mnie tak jak kiedyś.
Z tą czułością i miłością w tych pięknych oczkach. 
Kochanie, wróć do mnie !
-Niby po co ? - spuścił głowę i wrzucił do torby dwie pary spodni.
Zastanawiałam się dlaczego sam jest ubrany w znoszone spodnie, jakiś T-shirt, a obok niego leżała czapka z daszkiem.
Przecież zaraz szedł do pracy..
Przełknęłam gulę którą miałam w gardle.
-Dlaczego mi to robisz ? - na prawym policzku poczułam łzę.
Wyprostował się i spojrzał na mnie.
-Nic nas nigdy nie łączyło. 
-Ale...
-Kocham Elenę. Zawsze ją kochałem. 
-Mówiłeś co innego.... - spuściłam głowę.
Wtedy złapał mnie za podbródek i przetarł kciukami moje łzy, po czym pocałował delikatnie.
-Daj sobie spokój. - odsunął się i zaczął grzebać w mojej szafce nocnej.
Boże, co się z nim dzieje ? Czemu mnie całuje ?
-Co robisz ?
-Zostawiłem tu coś. - wyjaśnił.

Wyjął stamtąd kartkę i długopis.
-Nie płacz, to nic nie zmieni. - westchnął i zaczął coś pisać.
-Od kiedy mnie okłamywałeś ? 
Podniósł głowę i spojrzał na mnie smutno.
Zamknął oczy, jakby naprawdę coś przeżywał.
-Od zawsze. Chodziło.... - przełknął ślinę i otworzył oczy - Chodziło mi tylko o seks.
-Och.... - zmarszczyłam brwi. Co on robi ?
Zamknął walizkę, co świadczyło o tym, że zaraz wychodzi, czego bardzo nie chciałam. Znowu zaczęło mnie boleć serce. Nawet gdy mówił mi tak okropne słowa, czułam się lepiej w jego obecności. 

O wiele lepiej.
-Cześć, Jay. - powiedział, podał mi kartkę i zanim wyszedł jeszcze raz pocałował mnie namiętnie. Przyłożył usta do mojego ucha i szepnął. - Zaufaj mi, aniołku.
Po chwili nie było go już obok mnie. Zniknął.
Więc jednak mnie chcę ! Tak ! Wiedziałam, że Veronica maczała w tym palce, wiedziałam ! 
On udaje....Udaje, że mnie nie kocha.
Tylko czemu ?
Gdy się nad tym zastanawiałam, rozwinęłam zwiniętą kartkę na której widniało napisane przez niego dwa słowa: "KOPERTA. ZERWANIE".



        Koperta, koperta, koperta....
O co chodzi z tą kopertą ?
Ciągle myślałam nad tym podczas mojego pobytu w pracy. Brandon gdzieś wyszedł, więc miałam krótką przerwę, ale nic nie mogłam z tym fantem zrobić.
Nie wiedziałam o jaką kopertę chodzi.
"Zerwanie".
Gdy przypomniałam sobie to słowo od razu pojawił mi się w głowie list, przez który się ze mną rozstał.
Już wiem !
Zaczęłam szperać w biurku i znalazłam go w dosyć ciężkiej kopercie. Już wiedziałam, że chodziło właśnie o nią.

Dopiero teraz poczułam, że jest podejrzanie ciężka. Włożyłam do środka rękę i znalazłam w środku kluczę.
Zmarszczyłam brwi, ponieważ nie rozumiałam dlaczego jest przyczepiony do nich numerek jakiegoś lokalu, a bardziej apartamentu...
Cholera. Ja mam identyczne klucze.
Numerek mojego apartamentowca to 556.....Ten miał 555.
Czyli pokój obok !
-Wszystko w porządku ? - do mojego gabinetu wszedł Brandon.
-Już wróciłeś ? - odpowiedziałam mu pytaniem.
-Myślałem, że zjemy razem lunch. Znam niezłą knajpkę.
-Och... - zerknęłam na zegarek - W porządku. - uśmiechnęłam się i wzięłam torebkę. - Możemy iść.



       -Słyszałem o twoim rozstaniu. - powiedział mój szef, gdy wychodziliśmy z windy.
-Domyślam się, że media trąbią teraz wyłącznie o tym. - westchnęłam.
-I o tym, że Zayn wrócił do byłej narzeczonej. Przykro mi.
-W porządku. - odparłam.
Wyszliśmy z Goldman Sachs i wtedy dostrzegłam Elenę z Zaynem. Chłopak trzymał dłoń na jej plecach gdy razem zmierzali do bentleya.
Zorientowałam się, że jednak omijają to auto i idą do czarnej limuzyny.
O nie.
Moje najgorsze myśli zniknęły gdy Zayn jedynie otworzył jej drzwi. 
Wtedy mnie zobaczył.
Twarz jakoś rozjaśniała, ale nie okazywała zbyt wielu emocji. 
Spojrzenie pozostało gorące, pełne troski i seksu.
Pragnął mnie. Wiedziałam to, jednak chciałam, żeby cały Nowy Jork się o tym przekonał i nie zgrywał ze mnie ofiary losu.
"Porzucona i zdesperowana" - taki właśnie widziałam nagłówek na jakiśm tygodniku. Oczywiście z moim zdjęciem...
Elena zauważyła niepokój na twarzy Zayna i również się odwróciła, by zobaczyć komu się przygląda. Gdy mnie dostrzegła złapała chłopaka za podbródek i pocałowała, po czym zniknęła w limuzynie.
Suka.



             Starałam się nie myśleć o sytuacji pod Goldman Sachs i poprosiłam Brandona czy mogłabym wyjść dzisiaj wcześniej. Sądził, że jestem zdesperowana i smutna, i że wolę odpocząć, ale chodziło mi jedynie o to, że Zayn również skończył wcześniej, a ja chciałam jeszcze zobaczyć co kryje się za numerem 555.
Właśnie szłam po długim holu apartamentowca w którym mieszkałam. 
Poszłam najpierw pod swoje drzwi by upewnić się, że Eliota nie ma jeszcze w domu, po czym zapukałam do drzwi obok.
555 - upewniłam się.
Żołądek zacisnął mi się w nieznośnym oczekiwaniu. Ta chwila trwała w nieskończoność. W końcu drzwi się otworzyły, a ja ujrzałam przed sobą...
....Zayna.
-Witam sąsiadkę. - szepnął i patrzył na mnie z błyskiem w oku.
-Mieszkasz tu ? - zamrugałam zdziwiona.
-Ćśś, nikt nie wie.
-Jak to ?
-Wejdź. Wyjaśnię wszystko.
Po chwili wahania weszłam do środka.
Gdy Zayn zamykał drzwi ja rozglądałam się po wielkim salonie, który był urządzony identycznie jak mój. Wszystko się zgadzało.
Jedynie rolety były opuszczone, a na ścianach znajdowały się moje zdjęcia.
-Skąd je wszystkie masz ? - zapytałam, patrząc na wielką ścianę przystrojoną moimi fotkami, na których byłam i uśmiechnięta i smutna.
-Ja je robiłem. - wzruszył ramionami -Soczku ? - pocałował mnie w policzek i poszedł do kuchni.
Potruchtałam za nim i zorientowałam się, że kuchnia jest również taka sama jak moja.
Na lodówce była przywieszona moja kartka z pamiętnika, kilka notatek z moich dokumentów i jedno zdjęcie gdy śpię w Pokoju Zabaw.
-Proszę. - podał mi szklankę soku pomarańczowego.
-Możesz wyjaśnić co się tu dzieje ?
-Wypij.

-Ale..
-Wypij. Potem porozmawiamy.
Westchnęłam i wzięłam kilka łyków ojego ulubionego napoju po czym odłożyłam szklankę na blat.
-Więc ? - skrzyżowałam ręce na piersi i oparłam się o stół.
-Przez jakiś czas nie będę mógł z tobą rozmawiać. To miejsce jest naszym wybawieniem, ponieważ tutaj nie mam podsłuchu.
-Podsłuchu ?
-Tak. Gdy byłem u ciebie dzisiaj rano pewne osoby wszystko słyszały.
-Veronica ?
-Tak. Między innymi.

-A Elena ?
-O niczym nie wie. Myśli, że ją kocham.

-Powiedziałeś jej to ? - czułam jak boli mnie serce. Mnie nigdy tego nie mówił.
-Nie. - pokiwał głową - Veronica zaczęła jej to wpajać.
-Zmusiła cię do związku z nią ?
-Tak.

-Dlaczego się na to zgodziłeś ? Myślałam, że my...
-Nie mogę ryzykować twojego życia.
Zamarłam.
-Mojego...ż-życia ?
-Przyjaciel, albo nawet były kochanek tej suki ma zakupioną broń. Każdego dnia gdy tylko wychodzisz do sklepu, pracy, gdziekolwiek....Jesteś na celowniku, Jay. Gdybym nie zgodził się na związek z Eleną Veronica kazałaby cię zabić.

Zasłoniłam usta dłonią. Nie chciało mi się w to wierzyć.
-Jezu...
-Spokojnie. - objął mnie w tali i pocałował w czoło - Ze mną jesteś bezpieczna. Obiecuję, że nic ci się nie stanie.
-Więc to stąd te nasze przysięgi na kanapie ? - zmieniłam temat.
-Chciałem, żebyś mi ufała. Wierzysz mi , prawda ?
-Oczywiście. - położyłam ręce na jego ramionach - Nie mogę uwierzyć, że poświęcasz się by uratować mi życie.
-Ratuję również siebie.
-Tobie też groziła ?
-Nie. - oblizał wargi - Ale sądzisz, że przeżyłbym gdyby ciebie już nie było ? Gdyby cokolwiek ci się stało, aniołku ? - przytulił mnie mocno - Nie chcę o tym myśleć. I nie chcę również ryzykować.

-Myślę, że w tym momencie już dosyć ryzykujemy.
-Tutaj nas nie znajdą. Myślą, że jestem na spotkaniu, mam wzmocnioną ochronę, pilnują również ciebie, nawet nie wiesz o tym, że gdy wychodzisz na lunch, idzie za tobą ponad dwudziestu gości z bronią w kieszeni.
-Boże. - wtuliłam się mocniej - Tak bardzo cię kocham, Zayn.
Westchnął jakby mu ulżyło.
-I nie przestawaj, aniołku.
-Nigdy, już ci obiecałam.
-Musisz być silna. Cokolwiek bym robił, pamiętaj, że robię to tylko dla nas, kochanie.
-Sypiasz z nią ?
-Jasne, że nie. Nawet ze sobą nie mieszkamy.

Znowu zmieniłam temat:
-Dlaczego właśnie to miejsce wybrałeś na nasze spotkania ?
-Bo Elena nie wie gdzie mieszkasz. Będę tutaj codziennie, blisko ciebie.  

-Mogę cię odwiedzać ?
-Kiedy tylko chcesz. - odsunął głowę by na mnie spojrzeć - Skończmy tą rozmowę. Nie myślmy już o tamtym. - przyłożył swoje czoło do mojego.

-Wiec, sąsiedzie.... - uśmiechnęłam się - Pokaże mi pan swoją nową sypialnię ? 
-Z miła chęcią. W końcu trzeba ochrzcić to miejsce. - wziął mnie na ręce i zaczął nieść w stronę pomieszczenia, które w moim mieszkaniu również służyło jako sypialnia.
Gdy weszliśmy do środka, serce mi stanęło. Zayn postawił mnie na ziemi i włączył lampkę nocną.
-O mój Boże... - szepnęłam, gdy ujrzałam ogromny kolarz naszych zdjęć który rozciągał się nad łóżkiem.
Większość zdjęć robione było przez fotoreporterów, ale jednak je miał. Coś dla niego znaczyły.
-Podoba ci się ? - zapytał cicho.
-Jasne, że tak. Są piękne.
-Chodź. - stanął za mną, złapał mnie za ramiona i powoli podeszliśmy do tego arcydzieła.
-Paparazzi są naprawdę czujni. Robili zdjęcia przy każdym naszym publicznym spotkaniu. Spójrz. - wskazał pierwsze zdjęcie - Tutaj pierwszy raz całuję cię w galerii handlowej. - wskazał drugie - Tu wychodzimy z Goldman Sachs, po tym jak robiliśmy to u mnie w biurze. Kolejne zrobione było po twoim podpisaniu umowy. Następne to jak przyjeżdżam po ciebie na imprezie, gdy śpisz w Pokoju Zabaw, jesteśmy razem na śniadaniu, bankiecie dobroczynnym, na ostatniej kolacji biznesowej... - westchnął.
-Wszystko po kolei.... - zasłoniłam usta dłonią - To jest....Zayn, to jest....
Pocałował mnie w czubek głowy.
-Pięknie. - szepnął - I chcę, żeby przetrwało. Chcę mieć z tobą jeszcze milion takich zdjęć, ale musisz mi po prostu zaufać. Niczego od ciebie więcej nie żądam.
Odwróciłam się i spojrzałam mu w oczy.
-Zrobiłeś to wszystko dla mnie... - w moich oczach pojawiły się łzy - Zaufam ci. Obiecuję, że poczekam. Poczekam, aż to wszystko się skończy.
Objął moją twarz dłońmi.
-Nie kocham Eleny. - westchnął tuż przy moich ustach - Nigdy jej nie kochałem...
Pytanie które pchało mi się na język to: Więc dlaczego w ogóle się zaręczyliście ?
Ale odpuściłam. Nie chciałam rozpętać kolejnej kłótni.

-Mam taką nadzieję. Ale wiem, że ona kocha ciebie.
-Nawet jeśli, to nikt nie kocha mnie tak bardzo jak ty. Jestem tego pewien.
Uśmiechnęłam się.
-Chcę cię dotknąć. - szepnęłam. 
-Dotykasz. - musnął nosem mój nos.
-Nie, Zayn. Nie w taki sposób. 
Zamknął na moment oczy.
-Wiesz, że chciałbym czuć na sobie twoje dłonie. Dosłownie na całym ciele, ale nie mogę. Dopiero zacząłem się oswajać z twoim dotykiem. Czujesz, jaki jestem wtedy spięty...
-Dowiem się kiedyś dlaczego ?
Pocałował mnie namiętnie.

-Obiecuję, że kiedyś ci powiem. Kiedy będę gotów. Poczekaj jeszcze.
-Okej... - skrzywiłam się.
Uśmiechnął się lekko.
-Ja czekałem na ciebie dwadzieścia osiem lat. Sądzę, że ty też dasz radę.
-Będziemy tak stać i gadać, czy przelecisz mnie w końcu w tym nowiutkim łóżku ?
-Wolę drugą opcję. - złapał mnie za pośladki, by unieść, a potem delikatnie rzucić na łóżko, i jak zwykle....
....zatracić się we mnie.



2 komentarze:

  1. O.o
    Wiedziałam!Wiedziałam,że za tym stoi Veronica!
    Nie mogę się doczekać nn!
    Ps.Co się dzieje,że tak długo nie pojaiwją się posty,jak kiedyś?

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie,że się wyjaśniło :) Ten kolaż z ich zdjęciami to fajny pomysł :) Czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń