Wieczorem siedziałam z mamą i pomagałam jej w kolacji. Robiłyśmy naleśniki amerykańskie i rozmawiałyśmy o Katy, która niedawno się od nas wyprowadziła.
-Cóż, jest dorosła. Ma 35 lat, dziwne gdyby wciąć mieszkała z rodzicami.
-Jak Zayn. - powiedziałam patrząc na jej reakcję.
Nachyliła się i szepnęła:
-To my mieszkamy u niego. - puściła mi oczko i wróciła do przewracania naleśnika. - Poza tym zakochała się, modliłam się co wieczór, żeby w końcu spotkała miłość. - westchnęła - I oto jest Nathan.
Uśmiechnęłam się. I zaczęłam zastanawiać czy modliła się o to samo jeśli chodzi o Zayna...
Bardzo możliwe.
Wolałam o to nie pytać i wymieszałam "roztwór" na kolejne naleśniki.
-Nie robimy ich za dużo ? - zapytałam.
-Twój ojciec jadłby je bez końca, Zayn też dużo zjada. My też sobie nie żałujemy. - uśmiechnęła się do mnie chytrze.
-A pupa rośnie. - westchnęłam - Okej, które dla Zayna ? - zapytałam wycierając ręce o fartuch.
-Tutaj. - wskazała talerz na którym były cztery duże naleśniki. - Ale w tej chwili pracuje u siebie w biurze, mówił, żeby mu nie przeszkadzać.
-Spokojnie, poradzę sobie. Poza tym siedzi tam już z dwie godziny, na pewno umiera z głodu.
-Fakt. - rzekła i patrzyła jak się oddalam.
Dochodząc na koniec jednego z korytarzy stanęłam przy drzwiach za którymi znajdowało się mini biuro Zayna. Już miałam zapukać, ale zawahałam się i po chwili namysłu weszłam bezgłośnie do pokoju. Dużo ryzykowałam, bo gdyby siedział przy biurku od razu by mnie zauważył. Jednak stał przy oknie odwrócony tyłem do mnie i rozmawiał przez telefon.
Chciałam podsłuchać o czym rozmawia, bo nigdy nie mówił, żeby mu "nie przeszkadzać", więc pewnie było to coś ważnego.
Niestety usłyszał, że wchodzę i odwrócił się w moją stronę dość gwałtownie.
-Panie Raimondzie, przepraszam, że przerwę ale muszę niestety kończyć. Dziękuję za informacje, skontaktuje się z panem jutro koło południa. Jeszcze raz dziękuję.
Jutro koło południa... Cholera, będzie wtedy w pracy, więc nie podsłucham kolejny raz.
Postanowiłam, więc po prostu zapytać z kim rozmawiał.
-Kto to Raimond ? - spytałam od razu i podałam mu talerz.
-Dziękuje, kochanie. - usiadł przy biurku - Nie znasz.
-A o czym rozmawialiście ?
Pokiwał głową.
-Nic ważnego. - sięgnął po naleśnika, który zdążył już wystygnąć i klepnął się w nogę - Chodź.
Usiadłam na jego kolanach i patrzyłam jak je. Obejmował mnie ściśle w talii dużym ramieniem, które było twarde podobnie jak całe jego ciało, ale mimo pozorów był bardzo wygodny do siedzenia.
-Na pewno nic ważnego ?
-A czemu myślisz że tak ?
-Bo zamknąłeś sie tutaj na długo a nigdy tak nie robisz.
-Czasami sie zdarza, że muszę dłużej popracować, słoneczko. To nic takiego.
-No dobrze.
Wcale nie. Nie wierzyłam w to co mówił. Ale byłam pewna, że w końcu dowiem się o co tak naprawdę chodzi i o czym rozmawiał Zayn z tym całym Raimondem.
W nocy musiałam spać u siebie, gdyż był weekend i rodzice postanowili siedzieć do późna i jeszcze zauważyliby brak materaca w pokoju Zayna i to, że śpimy w jednym łóżku.
Pisałam o całej sytuacji z "panem Raimondem" i dziwnym zachowaniu Zayna z Rachel i jej zdanie na ten temat podsyciło moją ciekawość, gdyż uznała, że "ona by tak tego nie zostawiła".
Zmusiło mnie to do wyjścia z łóżka i pójścia prosto do gabinetu Zayna, nie zważając na to czy ktoś mnie słyszy czy nie. Dopiero gdy stałam tuż przy jego biurku dotarło do mnie, że grzebanie w jego rzeczach może się dla mnie bardzo źle skończyć. Ale byłam zbyt blisko odpowiedzi by sobie odpuścić i zaczęłam przeglądać papiery leżące na wierzchu, potem zajrzałam do jednej z szafek w której ujrzałam dużą teczkę, ale nim po nią sięgnęłam wokół mojego ramienia zacisnęła się duża dłoń.
Zayn pociągnął mnie w swoją stronę ale nie tak, żebym na niego wpadła tylko żeby mnie odsunąć od papierów.
-Co tu robisz do cholery ? - zapytał ostro.
Wyglądał zabójczo w jedynie luźnych dresach seksownie wiszących na jego biodrach, ale nie to było teraz najważniejsze, gdyż ten "seksapil" zdominował chłód i złość bijąca od niego.
-J-ja.. tylko... - jąkałam jak zwykle, gdy tylko się go bałam.
Nagle jakby zmienił taktykę "rozmowy" ze mną.
-Niegrzecznie tak ruszać czyjeś rzeczy bez pozwolenia. - przysunął mnie bliżej siebie - Do pokoju. W tej chwili.
Leżałam na swoim łóżku różowym, obitym tyłkiem do góry.
Po krótkim czasie odkąd zostałam w pokoju sama w drzwiach stanął Zayn, tym razem dodatkowo w szarym podkoszulku.
-Boli. - skłamałam. Bół pupy przeszedł już dawno, ale chciałam wzbudzić w nim poczucie winy.
-Trzeba było grzecznie spać. - wszedł do pokoju i usiadł na brzegu niewielkiego łóżka.
-Chciałam, ale...Mam wrażenie, że coś ukrywasz.
Skrzywił się i odetchnął głęboko.
-Szykuję coś. Dla ciebie. - położył gorącą dłoń na moich plecach.
-Tak ? - podniosłam głowę.
-Tak. Taka niespodzianka. Ale nic więcej nie zdradzę. - pochylił się i pocałował mnie w skroń. Po chwili zerknął na moją pupę - Wynagrodzę ci to jutro.
-Oj tam, nie bolało. Poza tym lubię klapsy.
-Denerwuj mnie częściej a będzie ich więcej. - pogłaskał mnie po głowie. - Będę u siebie. Gdyby tamci poszli spać wpadnij do mnie.
-Dobrze. - odparłam i patrzyłam jak wychodzi.
Na całe szczęście przykryłam nagą pupę, ponieważ po paru minutach sama zasnęłam.
Uwielbiam ! :*
OdpowiedzUsuń