-To bez sensu... - kręciłam głową wcierając w dłonie krem nawilżający.
Zayn siedział po drugiej stronie łóżka, był świeżo po prysznicu więc pachniał jeszcze lepiej niż zwykle, chociaż zapach szamponu nieco przyćmił naturalny zapach jego ciała.
Gdy założył luźny, czarny t-shirt wszedł na swoje stare łóżko i pocałował mnie w kark.
-Dlaczego ? - rozłożył nogi i usiadł tak, że siedziałam pomiędzy nimi i objął mnie w tali.
-Dopiero skończyliśmy nowe mieszkanie, chłopcy tak się starali, a teraz je sprzedamy ?
Westchnął i położył głowę na moim ramieniu.
-Poznałem rodzinę w ciężkiej sytuacji. Małżeństwo z trójką dzieci, są teraz w schronisku. - podniósł głowę - Pomyślałem, żeby im przekazać mieszkanie gdybyśmy naprawdę wyjechali. Facet miał wypadek na budowie, zacznie pracować dopiero za cztery miesiące. Postanowiłem, że jeśli się zdecydujemy opłacę dla nich czynsz za następne pół roku. Dla mnie to nie dużo, patrząc na to ile zarabiam, no i te pieniądze bardziej przydadzą się im niż nam.
Patrzyłam na niego z otwartymi ustami. Sama nie wierzyłam w to co mówi.
-Tak wiem, w oczach innych jest głupotą, żeby oddać tak dużo innym, ale... - wzruszył ramionami - Wolę to niż sprzedaż mieszkania. Kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy więcej naprawdę nie zrobi wielkiej różnicy, na wszystko nas stać. Zabralibyśmy tylko swoje stare rzeczy a resztę oddali. Myślę, że to by było dobre rozwiązanie, chyba, że uważasz inaczej, wszystko jest wspólne i...
Zatkałam mu usta palcem i uśmiechnęłam się szeroko.
-Jeszcze tylko powiedz mi co na to nasi ojcowie.
-Nie mają nam za złe, że zostawiamy coś nad czym tak długo pracowali, wręcz przeciwnie; są zachwyceni. Z Willem i Austinem też rozmawiałem, powiedzieli, że to nawet lepiej, będą czuli, że zrobili coś dobrego.
Westchnęłam przez nos i spojrzałam w dół.
-Kiedy chciałbyś wyjechać ? - zapytałam cicho.
-Choćby zaraz. - uśmiechnął się - Ale uniwersytet w Toronto mogę opuścić dopiero w marcu, nie uda się wcześniej, muszę dokończyć semestr.
-No a co z tą rodziną ? - zmartwiłam się.
-No cóż, będą musieli zaczekać. - rzekł z przykrością - Ale ucieszą się. Czas szybko im zleci, w schronisku też są dobre warunki, więc te parę miesięcy przeczekają.
-Będzie ich stać na utrzymanie mieszkania gdy pół roku minie ?
-Powinno. Właściciel będzie brał od nich mniej więcej tyle ile od ciebie wcześniej.
-Oh.. - pomyślałam przez moment - No dobrze. Właściwie to gdzie ich poznałeś ?
-Jedno z dzieci zbierało pieniądze na ulicy, chłopiec chciał piłkę którą zobaczył na wystawie, jego ojciec był niedaleko. - wzruszył ramionami - Jakoś tak zaczęliśmy rozmawiać... - zamyślił się na moment, po czym na mnie spojrzał - Przypominał mi mojego ojca. - rzekł cicho - Nie pamiętam go dokładnie, ale...Została mi w pamięci jedna sytuacja, jeszcze zanim odszedł. Miałem wtedy 6 lat. Był to ten jeden raz kiedy uzbierał kilka dolarów na ulicy i zamiast na wino, wydał je na jedzenie dla mnie. - westchnął ciężko - Niedługo po tym odszedł. Zatroszczył się o mnie ten ostatni raz. Rok później mama zmarła, a ja trafiłem do domu dziecka i znalazła mnie Martha. - uśmiechnął się lekko. Zobaczyłam, że jego oczy są wilgotne - Dlatego też chce im pomóc. Ten chłopiec...przywołał u mnie wiele wspomnień i... - przeczesał palcami włosy. Widziałam, że ciężko rozmawia mu się o tym co kiedyś było, jak musiał żyć - ...i wiem co czuję. - dokończył - Co czują jego rodzice.
Objęłam swoimi dłońmi jego dłonie.
-Pomożemy im. Na pewno na to zasłużyli. - przytuliłam go mocno, a on padł na plecy tak, że leżałam na nim.
-A my zasłużyliśmy na duży, rodzinny dom. - spojrzał na mnie i przeczesał palcami moje włosy - Z naciskiem na "rodzinny".
Zachichotałam i pocałowałam go mocno.
-Kocham cię.
-Wiem, kwiatuszku. - pacnął mnie palcem w nos.
-Albert nie będzie za tobą tęsknił ? - zapytałam myśląc o jego dobrym przyjacielu z pracy.
-Coś czuję, że spotkamy się w Filadelfii. Od dawna ma dość nauczania w Toronto. Po za tym, zasłużył sobie na coś lepszego a tam naprawdę będzie lepiej.
-A właśnie ! Muszę wysłać zgłoszenie.
-Nie musisz. Zabieram cię tam po świętach.
Haha Zayn jaki wariat,nie powiem trochę mnie przytkało na początku i myślałam gdzie podziała się jego głowa,ale po głębszym zastanowieniu i przeczytaniu tego co powiedział juz zrozumiałam czemu tak chce zrobić :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń