Delikatny wiatr muskał moją twarz. Odetchnęłam głęboko i pod osłoną zamkniętych oczu wyobrażałam sobie, że jestem w domu w San Diego. Taki sam wiatr muskał moją skórę i również przedostawał się przez otwarte drzwi balkonu.
Zayn delikatnie jeździł palcem wzdłuż mojego brzucha, w tę i z powrotem. Otworzyłam oczy a gdy go zobaczyłam uśmiechnęłam się.
Obejmowałam go ramieniem, za to on leżał wsparty głową o moją pierś. Czułam, że skupia się na swoim ruchach wykonywanych na mojej skórze. Zaczął przypominać mi bezbronne dziecko układające klocki.
Odetchnęłam głęboko, a on wcisnął swoją nogę pomiędzy moje.
Patrzyłam na to jak bardzo się różnią. Jego; długie, z włoskami i umięśnione oraz moje; dużo krótsze, bledsze, gładkie i kształtne.
Od tłuszczu a nie mięśni.
Zerknęłam na balkon. Słońce już zachodziło, a w pokoju robiło się coraz ciemniej. Jednak ja po takiej ilości orgazmów nie miałam ochoty na sen.
Żadne z nas nic nie mówiło. Dopiero aż zaczęło boleć mnie zdrętwiałe ramie, odezwałam się.
-Zejdziesz ? - wypowiedziałam te słowa ciszej niż oczekiwałam.
Zayn podniósł się i spojrzał na mnie a ja rozmasowałam ramię i położyłam się na boku, przodem do niego.
I znowu był nade mną. Znowu górował.
Obraz bezbronnego dziecka zniknął. Wrócił dominujący, pewny się samiec alfa który uwielbia posługiwać się językiem "ja facet, ty kobieta", czyli typowego jaskiniowca.
Ale i tak go kochałam.
-Jesteś głodna ? - zapytał kładąc dłoń na moim biodrze.
Pokręciłam głową i spuściłam wzrok na jego umięśniony brzuch.
-Zmęczony ? - zapytałam, gdy nasunął na siebie kołdrę. Leżeliśmy twarzą w twarz.
-Mhm. - burknął.-A ty ?
-Nie. - pokręciłam głową.
-Przytulić cię ?
Spojrzałam na niego. Nie byłam pewna, czy znowu zniosę jego dotyk.
-Zależy. - mruknęłam - Jeśli zamierzasz mnie podduszać i wciskać penisa między nogi...
-Nic z tych rzeczy. - patrzył na mnie z troską.
Wzdychając przysunęłam się i pocałowałam go w usta.
Pogłębił pocałunek do tego stopnia, że musiałam zacząć się o niego ocierać. Jego udo znajdowało się pomiędzy moimi nogami, co sprzyjało pieszczotą.
-Jay... -szepnął i złapał mnie za pośladek, powstrzymując moje ruchy.
-Odruch. - przestałam się poruszać - To przez ciebie. - przyłożyłam policzek do jego policzka i patrzyłam na zachodzące słońce.
-Bądź grzeczna przez 5 minut. - zaproponował i zaczął ziewać.
-Mhm. - zamknęłam oczy. No dobra, byłam zmęczona.
-Idziemy spać ?
-Mhmm... - wymruczałam. Po chwili przesunął mnie tak, że znowu leżałam obok niego. Okrył mnie kołdrą i przytulił. - Gdy się obudzisz, poczekaj, aż też wstanę.
-Nie robić śniadania ? - zdziwił się, ale w jego głosie można było usłyszeć nutę rozbawienia.
-Nie.. Popieściłbyś mnie ? Tak z rana...
-Dobrze. - przyłożył na dłuższą chwilę usta do mojego czoła.
-I nie przeszkadza mi, że jesteś wielkim niedźwiedziem. - uśmiechnęłam się.
Zaśmiał się cicho.
-Przyznam, że poczułem ulgę.
Po krótkiej chwili powiedziałam:
-Kocham cię.
Jedynie odetchnął. Wiedziałam, że jeszcze nie spał.
Ale nie odpowiedział.
Otworzyłam oczy zaraz po tym, gdy w moim śnie naprawdę zaczęłam czuć na sobie dłonie Zayna. Okazało się, że tak naprawdę nie śniłam.
Z uśmiechem odwróciłam głowę w jego stronę.. Wciąż miałam zamknięte oczy co dało mu okazję to całowania mnie po powiekach.
-Mmm... - mruknęłam.
-Dzień dobry. - przywitał się i przełożył nogę przez moje nogi.
-Dzień dobry. - otworzyłam w końcu oczu - O matko.
-Hm ?
-Jesteś boski. - zarzuciłam mu ramiona na szyję.
-I kto to mówi. - musnął nosem mój nos.
-No kto ?
-Najpiękniejsza kobieta jaką kiedykolwiek widziałem.
-"A trochę ich było". - powiedziałam coś co było czymś w rodzaju tekstu który powiedział do mnie wczoraj.
Pacnął mnie w udo.
-Nie zaczynaj, młoda damo.
-Lubię z tobą zaczynać.
Uniósł brew.
-I wiesz jak to się kończy. - pocałowałam go w nos.
Omiótł wzrokiem moją twarz.
-Masaż ? - zaproponował.
Natychmiast położyłam się na brzuchu i podparłam głowę o ramiona.
-Śmiało.
Po dokładnym rozmasowaniu moich mięśni stwierdziłam, że jestem okropnie głodna.
-Przyszykuję coś. - cmoknął mnie mocno w czoło i wstał.
-Czekaj. - również wstałam i sięgnęłam po moją różową koszulę, którą miałam na sobie wczoraj przez dwie minuty. - Ty sobie wygodnie usiądź, a dzisiaj ja robię śniadanie, co ?
-Jesteś pewna ? - uniósł brwi.
-Nie otruję cię. - patrzyłam jak zakłada spodnie dresowe.
-Czyżby ? - objął mnie ramieniem w tali i przysunął do siebie.
-Nie ufasz mi ? - uniosłam brew z lekkim uśmieszkiem.
-Po tym jak się wczoraj zachowywałem wszystkiego mogę się po tobie spodziewać. - złapał mnie za policzek i pocałował szybko, ale czule.
Chciał już odejść, ale złapałam go za nadgarstki i zmusiłam do spojrzenia na mnie.
-Kocham cię. - powiedziałam patrząc mu głęboko w oczy.
Skinął głową, jakby rozumiał.
-Wiem. - rzekł równie cicho jak ja.
Puściłam jego ręce sądząc, że odejdzie i tracąc nadzieję na to że powie coś więcej. Spuściłam wzrok.
On nagle złapał mnie za policzki i pocałował prosto w usta, namiętnie i bardzo powoli, po czym szepnął:
-Ja ciebie też.
Na naszych talerzach nie było już omletów, co najwyżej okruszki i brudne sztućce. Siedzieliśmy na kanapie w salonie, moja noga była wsunięta pomiędzy nogi Zayna a jego ramię obejmowało mnie. Wpatrywaliśmy się w telewizor, chociaż wiedziałam, że myślami oboje byliśmy gdzie indziej.
Przynajmniej ja.
Wzwód Zayna wbijał mi się w kolano. Co jakiś czas wierciłam się by napierać na niego nogą i powoli masować. Nie patrzyłam wtedy na niego, próbowałam udawać, że to tylko niewinny ruch.
-Wiesz... - powiedziałam kładąc dłoń na jego nodze i ugniatając delikatnie.
-Hm ? - spojrzał na mnie zaciekawiony.
-W tym domu jest tyle pokoi, a siedzimy zawsze albo tutaj, albo w sypialni.
-I kuchni. - rzekł z rozbawieniem. - Więc gdzie chcesz iść?
Zacisnęłam uda i spojrzałam na niego.
-Ten pokój z książkami...wydaje się przytulny.
Właściwie to była mini biblioteka, nawet nie wiedziałam ile mogło znajdować się tam książek; Carl i Susi naprawdę lubili czytać.
-I ma dźwiękoszczelne drzwi i ściany. - powiedział, a w jego oku zobaczyłam błysk.
Przygryzłam wargę.
-Cóż... Na razie nie będą nam potrzebne, jesteśmy tu sami.
-Tak, ale za tydzień się przyda. Carl i Susi już tam praktycznie nie zaglądają, schowamy się pomiędzy regałami. - uniósł kąciki ust.
Zadrżałam na myśl o tym, że za niecały tydzień będziemy musieli się ukrywać.
-Czy czasem nie wracasz do pracy za dwa trzy dni ? - zapytałam.
-Dopiero w przyszłym tygodniu, przedłużam sobie relaks. - odparł muskając ustami moją skroń.
-To my w ogóle wypoczywamy ? - zamknęłam oczy, gdy zaczął pieścić wargami moją skórę.
-Lubię taki rodzaj wypoczynku. - jego usta wygięły się w uśmiechu - To co, chcesz iść do tego pokoju ?
Siedziałam na skórzanej, czerwonej sofie w pokoju wypełnionym regałami i stosami książek. Zauważyłam że jeden jest wypełniony jakimiś "biurowymi papierami" a obok stało biurko, więc domyśliłam się, że Zayn tu czasem zagląda.
-Pracujesz tu ?
-Czasami. - rzekł siadając obok mnie i objął ramieniem.
Rozglądałam się czując na sobie jego przenikliwe spojrzenie.
Miałam na sobie szarą, krótką spódniczkę w której zazwyczaj chodziłam po domu. Nagle poczułam na kolanie jego gorącą dłoń. Wzdrygnęłam się.
-W porządku ? - zapytał zaciskając kurczowo moje kolano.
-Tak. Tylko... - uśmiechnęłam się - Czuję się jak uczennica uwodzona przez nauczyciela. - spojrzałam na niego.
Wyraźnie zaciekawiły go moje słowa.
-Dlaczego ? - przechylił głowę w bok.
-Cóż, jesteśmy w bibliotece... - machnęłam ręką wskazując regały - I ten strój... - spojrzałam na siebie.
-Podoba mi się. - zjechał dłonią niżej.
-Typowej, grzecznej uczennicy.
-A ja jestem dużo starszym zboczeńcem , który próbuję się uwieść ? - wsunął dłoń pod moją spódniczkę. Ubrałam do niej białą obcisłą bluzkę z krótkim rękawem przez którą nagle zaczęły prześwitywać twarde od podniecenia sutki.
-Byłaś dzisiaj grzeczna ? -zadał kolejne pytanie ugniatając w dłoni moje udo.
Spuściłam wzrok rumieniąc się. Zawsze czułam dreszczyk emocji gdy mówił do mnie w ten sposób.
-Bardzo. - odparłam.
-Tak ? A to kręcenie bioderkami w tej krótkiej spódnicy ? To nazywasz poprawnym zachowaniem ?
-Myślałam, że się panu podoba. założyłam nogę na nogę i oparłam się o niego.
-Musiałem ukrywać wzwód. I wszystko twoja wina. - pacnął mnie w nos.
-Nie musiałeś. - położyłam dłoń na jego kroczu i zacisnęłam ją na jego erekcji.
Wypuścił powietrze przez nos.
Obserwował moje ruchy, gdy odnalazłam zarys jego penisa, zaciskałam go kurczowo w dłoni i jeździłam w górę i w dół.
Zwilżył wargi i wiercił się niespokojnie.
-Mogę ?
Spojrzał na mnie.
-Ładnie proszę. - nalegałam machając rzęsami.
Złapał mnie za dłoń i wsunął ją sobie pod gumkę dresów.
Gdy rozkoszując się moim dotykiem odchylił głowę do tyłu i zamknął oczy ja przez ułamek sekundy patrzyłam na biurko.
I zdążyłam pod nim dojrzeć pudło w którym trzymał swoje zabawki.
Kocham, kocham to opowiadanie ! :**
OdpowiedzUsuńGrabisz sobie, moja droga. Ja rozumiem szkołę, ale w takim momencie kończyć rozdział to zbrodnia.
OdpowiedzUsuń