sobota, 19 września 2015

Sometimes, Rozdział 9

-Kiedyś się nauczysz.
Patrzyłam na Zayna zakładającego świeżą, białą koszulkę. Ja byłam ubrana w moją zwiewną, niebieską sukienkę bez ramiączek. Zrezygnowałam również ze stanika, ponieważ szczerze ich nie znoszę.
Włosy mi powoli wysychały, tak samo jak Zayna. Ubrał czarne spodnie z miękkiego materiału, sięgające za kolano. Z tego co było po nich widać, na pewno dał za nie fortunę. 
Byłam ciekawa, czy wie, że chodzę na wyprzedaże a nie do drogich butików...
-Co oglądamy ? - położył się obok mnie i włączył telewizor.
Patrząc na niego wzruszyłam lekko ramionami.
-Coś nie tak ?  - zapytał.
-Co ?
-Nie znam się, ale chyba jesteś smutna. 
-Co ? Nie...Ja tylko...No wiesz...
-Problemy miłosne ? - zapytał.
-Tak.. - skrzywiłam się. Bo miałam. Ale z nim związane.
-Więc Dollson już nie żyje.
Otworzyłam szerzej oczy. Cholera.
-Co ? Nie, nie Mike ! Nic nie zrobił. Tylko..tylko ja.
-Jeśli cię skrzywdził to...
-Nie, nic z tych rzeczy. Bardziej ja jego...To znaczy jeszcze nie, ale..
-No śmiało. - objął mnie ramieniem. - Widzę, że boli.
-O tak, bardzo.. - westchnęłam - Bo jest inny chłopak.
-Inny, tak? I boisz się powiedzieć Mike'owi ?
-Nie, nie chodzi o niego...Tylko ten drugi...On chyba nic do mnie nie czuje. I boję się powiedzieć o tym co ja czuję do niego, a..Wiesz, znam go już dłużej i...
-Kochasz go ? - zmarszczył lekko brwi.
Zapatrzyłam się w jego piękne, zielone oczy. Zieleń, zmieszana z czernią.
-Bardzo. - odparłam przez zaciśnięte gardło, a łzy wypełniły moje oczy - Nie wiem co mam robić..
Przytulił mnie do piersi, a ja szlochałam cichutko.
-Ma kogoś ? - zapytał.
-Mówi, że nie, ale nie wiem..
-Więc go pytałaś ?
-Yyy, nie.. - otarłam łzy - Koleżanka mi powiedziała.  - kłamałam - Ale wątpię, że długo będzie sam, jest naprawdę atrakcyjny.
Tarł mnie czule po plecach.
-Wiesz, jesteś jeszcze młoda, ale widzę, że ci zależy. - westchnął ciężko -  Wątpię, że wolałby kogoś innego niż ciebie, Jay. - mówił, a ja podniosłam się by na niego spojrzeć - Jesteś piękną dziewczyną. Można powiedzieć, że kobietą. Masz boskie kształty, w których nie jeden by się zakochał. - spojrzał na mnie uważnie - Pełne wargi...Mały nosek...Duże, cudowne oczy... - mówił ciszej - Dokładnie jak mama.
Zbliżył do mnie powoli twarz. Jęknęłam.
Odsunęłam wargi i musnęłam go nimi w pliczek.  Zmarszczył brwi.
-W porządku ? 
-Tak. - odchrząknął - Ja tylko...Nie dostałem takiego pocałunku od siedemnastu lat. - uśmiechnął się lekko.
-Jak to ? Czasami cię całowałam gdy byłam dzieckiem.
-Tak, ale...Ten był inny. - spojrzał na mnie.
Przygryzł wargę, a ja czułam, że serce bije mi szybciej. Był taki piękny.
I znowu się zbliżyliśmy, tym razem ja do niego. Wbił wzrok w moje wargi, a ja rozchyliłam je delikatnie. Zaczęłam się trząś gdy również się przybliżył.
I wtedy mój telefon zaczął dzwonić.
Wzdrygnęłam się i odsunęłam gwałtownie.
-Oh... To Rachel. - uśmiechnęłam się skrępowana. - Tak ?
-Cześć, jak się bawisz ? 
-Emm.. dobrze. Tak, jest super. -  spojrzałam na nieco zszokowanego Zayna.
Również był wstrząśnięty tym co prawie stało się przed chwilą. 
-Masz teraz czas ?
-Czas ? Mamy czas ? Zayn , mamy czas ? - spojrzałam na Zayna.
-Myślałem...myślałem, żeby zabrać cię do miasta.
-Szykujemy się bo zaraz wychodzimy. Zadzwonię wieczorem, okej ?
-Okej, to czekam. I mam najnowsze plotki.
-Nie mogę się doczekać. - zachichotałam.
Mówiła coś a ja wbiłam wzrok w spodnie Zayna, a właściwie to w potężne wybrzuszenie pod gumką spodni.
-...ale dokładniej opowiem ci wieczorem.
-Co ? A, okej. To do wieczora.
-Trzymaj się.
Odłożyłam telefon i spojrzałam na Zayna. Nadal nic nie mówił. Złapałam go za ramię i przycisnęłam usta do jego ust. Odsunęłam twarz na tyle by na niego spojrzeć.
-Co ? Tak też cię całowałam, gdy byłam dzieckiem. - cmoknęłam go w policzek - Szykuj się ! - i poszłam do łazienki.
Później oczywiście musiałam myć ręce.


      Z uśmiechem wpatrywałam się w szybę jaguara, gdy jechaliśmy do centrum i rozmyślałam o ciepłych i miękkich ustach Zayna. Prowadził jak zawsze pewnie, ale czułam jednak lekkie napięcie.
-Jak tam ? - zapytałam nagle z szerokim uśmiechem.
Rzucił mi szybkie spojrzenie. Włosy miał zaczesane do tyłu, jednak kilka pasm seksownie opadały na piękną twarz. 
Mniam.
-Co ci tak wesoło ? - zapytał patrząc ponownie na ulicę.
-Tak jakoś. - wzruszyłam ramionami.
Miał wzwód, miał wzwód, miał wzwód...
I kto do tego doprowadził  ? Pewnie, że ja !
-Jesteś spięty. - powiedziałam oblizując wargi.
-Dlaczego tak myślisz ?
-Tak czuję. - wzruszyłam ramionami - Przydałby ci się masaż.
-Zapiszę się gdzieś, jeśli tak uważasz.
-Wiem, że pieniądze ci się nie kończą, ale ja mogę to zrobić. - uśmiechnęłam się promiennie.
Nie odpowiedział.
-Zgódź się. 
-Zobaczę. Usiądź jak człowiek.
Spojrzałam na swoje nogi. Miałam jedną założoną na drugą i było mi widać skrawek uda, ponieważ zmieniłam sukienkę na bardziej dopasowaną.
-Czyli jak ? - zmarszczyłam brwi.
Spojrzał na moje nogi.
-Zasłoń się. - naciągnął materiał sukienki na moje udo. - Nie za krótka ta sukienka ? 
-Normalna. - wzruszyłam ramionami. - Pod kolor twoich oczu - znowu słodki uśmiech.
Również się uśmiechnął. Wiedziałam, że nie może się powstrzymać.
-Dla mnie się tak stroisz ?
-A jeśli tak ? Nie podoba ci się ?
-Podoba to mało powiedziane. - palnął z uśmiechem.
Po chwili zacisnął wargi i wpadł w zakłopotanie.
-Bardzo... - odchrząknął - Bardzo ładnie.
-Dziękuję. - przygryzłam dolną wargę - Też mi się podobasz.
-Słucham ?
-Znaczy...ładnie wyglądasz.



     Siedzieliśmy naprzeciwko siebie przy okrągłym stole. Podobnie jak w pociągu, tyle że teraz byliśmy przed jakąś restauracją, wokół nas były palmy a nad głową mieliśmy wielki, zielony parasol.
Idealnie pasujący do mojej sukienki.
-Świetna pogoda. Pójdziemy na plaże ?
-Dzisiaj?
-Czemu nie ?
-Zobaczymy. - zdjął okulary i położył na stole.
Zrobiłam to samo, ale zostawiłam je na czubku głowy. Włosy miałam rozpuszczone i uwielbiałam momenty, gdy rozwiewał mi je wiatr.
Cudne uczucie.
Chyba jestem jakimś fetyszystą wiatru. Ale z tego co wiem, mama też to lubiła.
-Co robisz ? - zapytał nagle.
-Ćwiczę. - odparłam z uśmiechem.
-Co ? 

 - Muszę jakoś tego drugiego chłopaka poderwać. - przygryzłam wargę patrząc na niego uwodzicielskim wzrokiem. - Na przykład gdybyśmy poszli na randkę.
-Randkę, tak ?
-Chyba wiesz co to.
-Wiem. Ale nie byłem ze sto lat. - zaśmiał się - Co jeszcze zamierzasz robić ?
Uśmiechnęłam się szerzej i musnęłam nagą stopą jego nogę.
-Okej... - przetarł oczy.
-I co powiesz ? 
Przełknął ślinę.
Nagle podskoczył, gdy moja stopa znalazła się na jego kroczu. 
-Cóż.. - odchrząknął - Nie wiem czy puszczę cię kiedykolwiek na randkę, jeśli masz robić takie rzeczy. - położył dłoń na mojej stopie i zdjął ją delikatnie.
Zaczął się niespokojnie wiercić.
Czyżby znowu erekcja ?
Uśmiechnęłam się w duchu, gdy nagle podeszła do nas kelnerka.
-Witam państwa, czy mogę przyjąć zamówienie ? - uśmiechnięta, czarnoskóra dziewczyna przypatrywała się nam uważnie - Mamy zniżki na wina, idealne na romantyczne wieczory. - mrugnęła do nas znacząco.
Spojrzeliśmy na siebie zaskoczeni.
-Nie jesteśmy parą. - rzekł Zayn.
Zaśmiała się.
-Oczywiście. Aż od państwa iskrzy ! - chichotała i nie czekając na dalsze wyjaśnienia wyciągnęła notes oraz długopis - Co będzie?


       -Miałeś rację. - mówiłam z pełną buzią - Homar jest świetny.
-Zawsze mam rację. - puścił mi oczko.
-"Zawsze mam racje" - powtórzyłam drwiąco i pokazałam mu język.
Uniósł brew.
Zrobiłam to samo.
-Daj spokój...
-Daj spokój.
-Jay.
-Jay.
-Chryste..
-Chryste..
-Ile ty masz lat?
-Ile ty masz lat?
-Jestem brzydka.

-A ja piękna.
Zaśmiał się.
-Droczę się. - odparł oblizując wargi.
-Naprawdę jestem brzydka ?
-Oszalałaś ? - przeżuł krewetkę.
Zarumieniłam się spuszczając wzrok.
-Jak ten drugi ma na imię ? - zapytał nagle.
-Jaki drugi ?
-Drugi chłopak któremu planujesz masować krocze stopą.
Zachichotałam.
-Czy to ważne ? - zapytałam nieco ciszej - Już i tak za dużo imion poznałeś.
-Jedno. - napił się soku.
-O jedno za dużo.
-Ty i te twoje żarty. - parsknął.
Rzuciłam w niego kawałkiem homara.
-Ej ! - ściągnął brwi i wytarł koszulkę.
-Marudzisz. 
-Nadal masz zachowanie pięciolatki.
-Trzeba było mnie inaczej wychowywać. - wzruszyłam ramionami.
-Gdybym nie był wtedy taki zajęty i miękki, codziennie dostawałabyś w tyłek.
-I dostawałam. Ale od taty.
-Widocznie nie wystarczająco. - patrzył na mnie przenikliwie.
Przestałam jeść.
-Coś planujesz. - rzekłam nieco wystraszona.
Oblizał pełne wargi.
-Poczekaj aż wrócimy do domu.
 - 





9 komentarzy:

  1. Błagam o następny rozdział! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejne genialne opowiadanie w Twoim wykonaniu,skąd Ty bierzesz te pomysły ? :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No nareszcie! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. W końcu zaczyna się rozkręcać juz jestem ciekawa co jej zrobi :> Kiedy kolejny? ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Napisałabym coś, ale to jest takie ugh...

    OdpowiedzUsuń
  6. Super opowiadanie :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy kolejny rozdział?

    OdpowiedzUsuń