czwartek, 17 września 2015

His Inferno, Rozdział 49

Oddychałam głęboko, gdy łzy ciekły po moich policzkach. W dłoniach zaciskałam rękawy płaszcza czując na sobie wzrok kierowcy taksówki odbijającego się w lusterku. Brodaty mężczyzna jechał jak szalony, gdyż wcześniej słuchał mojego szlochania i lamentu. Dobrze wiedział, że coś się stało.
-Dziękuję. - wyjęczałam wychodząc z samochodu i potykając się o kamienie biegłam do drzwi wejściowych bloku. 
Przeskakując co drugi schodek dotarłam do swoich drzwi. Po raz kolejny ulżyło mi, że mieszkałam na pierwszym piętrze. Po wpadnięciu do środka przeszedł mnie zimny dreszcz. Zayn leżał na środku pokoju z siniakami na twarzy i śladami krwi. 
-Chryste.... - jęknęłam i podbiegłam do niego - Skarbie, to ja. Słyszysz mnie ? - starałam się zachować spokój i trzęsącymi się dłońmi dotknęłam jego mokrej twarzy.
Spojrzał na mnie spod półprzymkniętych powiek.
Boże, żyje.
Odetchnęłam z ulgą, ale strach mnie nie opuszczał. 
-Julia... - rzekł cicho - Ah... - zacisnął powieki, gdy poczuł ból.
-Co się stało ? - moje łzy skapywały na jego tors. - Dzwonię po karetkę.
-Nie. - cudem złapał mnie za nadgarstek - Jesteś. Wystarczy.
-Co ty mówisz ? - szepnęłam - Ktoś cię napad ?
-Brat Melanii. Był tu. - skomlał przez zaciśnięte gardło.
Cholera, co ? 
-Złamał ci coś ?  - spojrzałam na jego ręce.
-Nie. - zamknął oczy - Nie wiem. Niedawno się obudziłem.
Spojrzałam w jego oczy, w których zobaczyłam uśmiech. Cieszył się, że tu jestem. Nie potrzebował lekarzy, opatrunku - tylko mnie.
-Długo tu leżysz ? - opanowałam płacz - Gdy byłeś nieprzytomny zrobił ci zdjęcie i przesłał je mi i...I nie wiem kiedy to się stało, ja myślałam...
-Niedawno. - przerwał mi - Nie więcej niż półgodziny temu.
Ale się nie obronił ?
-Możesz wstać ? - zapytałam cicho.
-Chyba tak. - spiął się i z moją pomocą usiadł, następnie całkiem stanął na nogi, ale musiał natychmiast oprzeć się o ścianę. - Jeszcze kręci mi się w głowie.
-Siadaj. - poprowadziłam go do krzesła i z chusteczkami, które miałam w kieszeni poszłam do pomieszczenia w którym była już dostępna woda. Wylałam trochę na podłogę by móc zmoczyć chusteczkę i wróciłam do Zayna.
Serce mi się ścisnęło z żalu. Mój silny mężczyzna pobity i bezsilny...
Otarłam krew z jego ust i podbródka. Gdy próbowałam dotknąć policzka wzdrygnął się.
-Będzie siniak. - powiedziałam krzywiąc się. Gdy większość krwi zniknęło przysunęłam do niego drugie krzesło i usiadłam na nim. - Dlaczego się nie broniłeś ? I dlaczego w ogóle cię napad ?
-Nigdy mnie nie lubił. Zawsze zamierzał mi nakopać, gdy Melanii przeze mnie płakała. - rzekł cicho - Tym razem nie popuścił.
-Nawet nie wiedziałam, że ma brata. - westchnęłam chowając twarz w dłoniach - Więc co ? Był tak ogromny, że powalił CIEBIE ? Bo coś nie chce mi się w to wierzyć. - znowu na niego spojrzałam.
Zobaczyłam, że jego wzrok wylądował na czymś za moimi plecami. Odwróciłam się i w koncie zobaczyłam pustą butelkę po whisky.
-Piłeś ? - spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. - Dlaczego tak dużo ?
-Chciałem, żebyś tu była. Byłem zazdrosny. - odparł cicho, spuszczając wzrok.

Westchnęłam ciężko. Gdybym miała włączony telefon,  byłabym tu wcześniej.
Gdybym nie szła na spotkanie z Travisem Zayn nie upiłby się i poradziłby sobie z bratem Melanii.
Ale skąd miałam wiedzieć ? Nie wiem czy mam się winić...Chociaż w tamtym momencie chciałam się za to ukatrupić.
Chciałam mu też nawtykać, że nie może się upijać z byle powodu i musi mi bardziej ufać.
Ale na początek miałam w planach coś o wiele ważniejszego.
-Zamówię taksówkę i wrócimy do domu. - wstałam i sięgnęłam do kieszeni. - Nie mam telefonu. - przypomniałam sobie.
-Mój jest tam.  - mruknął i wskazał w kąt - Musiał wypaść.
Po zamówieniu taksówki zarzuciłam na Zayna jego kurtkę i zapięłam szczelnie po czym pocałowałam w szczękę.
-Tu też będzie siniak. - mruknęłam. 
Spojrzał na mnie a mi znowu łza zakręciła się w oku.
-Przepraszam. - jęknęłam i wtuliłam się w niego najdelikatniej jak mogłam.
-Nie masz za co. - objął mnie i odetchnął płytko - Nie powinienem pić.
-Nie rozmawiajmy o tym czego ty nie powinieneś. - spojrzałam na niego - Na razie zabiorę cię do domu, opatrzę i pójdziemy spać, dobrze ?
Skinął głową.
-Wszystko mnie boli. - rzekł cicho.
-Wiem. - westchnęłam i założyłam pasmo włosów za jego ucho - Ty mnie uratowałeś przed Nathanem, a ja już ciebie nie mogłam.
-I dobrze. Jeszcze tobie by się coś stało.
-Nie w tym sensie. - posmutniałam jeszcze bardziej - Nie było mnie tu.
Omiótł wzrokiem moją twarz.
-To było...jedno z najlepszych uczuć jakie miałem.
-Co ? - zapytałam, gdy dojrzałam jego lekki uśmiech.
-Byłem pijany , całkiem sam, a później mnie pobito. I nagle przed oczami pojawiła się ta piękna twarz, tego samego anioła. Nawet nie wiesz jaką ulgę poczułem.- uśmiechnął się szerzej.
-Czy ty każdą najgorszą sytuację potrafisz obrócić w coś romantycznego ?
-Nadal jestem pijany. - przyznał - Teraz pomóż mi zejść po schodach, drogie dziecko.
Poszedł do drzwi a ja szybko za nim.
Drogie dziecko ?
-Co cię konkretnie boli ? - zapytałam gdy oparł o mnie ramię.
-Na razie nie czuję. - przyznał, gdy zaczęliśmy schodzić. - A właściwie to czuję. 
-Więc?
-Nie pamiętam...- schował twarz w dłoni, gdy zeszliśmy.
Zachichotałam cicho.
-Znowu odprowadzam cię pijanego do apartamentu.
-Pobito mnie. - oparł się o ścianę budynku i zamknął oczy.
Wiem, że nie było czasu na śmiech, ale jego zachowanie na prawdę mnie bawiło.
-Julianno, dziecko... - westchnął - Jestem taki stary.
-E tam. - podeszłam do niego i odgarnęłam włosy z jego twarzy. Spojrzał na mnie spod półprzymkniętych powiek gdy nagle taksówka najechała.
Gdy zapłaciłam kierowcy Zayn delikatnie oparł głowę o moje ramię i ułożył się jakby do snu.
-Przemyje ci rany ale jutro idziemy do lekarza. -spojrzałam w okno -Oj będzie kac. -Westchnęłam 
-Julio.. -Mruknął 
-Hm?
-Bądź przy mnie gdy się obudzę, aniele.
Zacisnęłam dłoń na jego dłoni.
-Dobrze, profesorze. Dobrze... 
I również z uśmiechem zamknęłam oczy.

3 komentarze:

  1. Drogie dziecko ? Wygrał wszystko xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak się pokluca biedzie miała mu co wypominać "Drogie dziecko" xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski, proszę pisz tak częściej ×O

    OdpowiedzUsuń