poniedziałek, 7 września 2015

Sometimes, Rozdział 4

Piętnaście minut po moim przebudzeniu usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę. - powiedziałam, chowając telefon pod kołdrę.
-Jak się czujesz ? - powiedział Zayn wchodząc do mojego zaciemnionego pokoju.
-Lepiej. - uśmiechnęłam się lekko.
Podszedł do łóżka i moje przerażające podejrzenie spełniło się, gdy położył się obok mnie.
Spojrzał na mnie, gdy ja wpatrywałam się w niego zachwycona. 
-Na co tak patrzysz ? - zdjął kosmyk włosów z mojej twarzy.
-Lubię twoje oczy. - powiedziałam, podciągając kołdrę pod nos. - Też bym takie chciała. Czarne, szerokie obramówki, a w środku zielone.
-Nie znoszę ich. Dziwnie to wygląda.
-Nie widać tego tak bardzo. W większości masz zielone. - zdjęłam kołdrę z twarzy - Podoba mi się.
-Są za jasne.
-Oj, marudzisz. - stuknęłam go palcem w nos.
Poczekał chwilę, a później powiedział:
-Jay... - zaczął - Dobrze wiem, że nigdy nie widziałaś we mnie ojca w stu procentach. To chyba niemożliwe.
Tak średnio na 0% go w tobie widzę. Dlaczego każą mi tak do ciebie mówić, to głupie.
Spuściłam wzrok.
-Przykro mi, że się ledwie znamy. - powiedział.
-Spędzimy razem trochę czasu... - spojrzałam na niego - Będzie fajnie.
Uśmiechnął się. Jak on się bosko uśmiecha.
-Cieszę się, że tak mówisz. - wziął mnie niespodziewanie w ramiona i przytulił do piersi. - Będziesz jeszcze spała ?
-Co ? Emm, chyba nie, już mnie nie boli głowa...A czemu pytasz ?
-Cóż, sama mówiłaś, że dawno się z tobą nie kładłem. A sam z chęcią bym się zdrzemnął. - podniósł kołdrę i również się przykrył.

-Ale ja chyba... - ucięłam gdy przerzucił przeze mnie ramię - Okej. - dałam za wygraną, ale odwróciłam się do niego plecami - Może mi jeszcze zaśpiewasz ? - zadrwiłam.
Ułożył się wygodnie i położył głowę tuż za moją szyją.
Czułam na karku jego oddech. Gdy już zasnął, zrobiło się ciekawie...


       Oczywiście nie zmrużyłam oka. Kręciłam jedynie biodrami, ponieważ nie mogłam uleżeć w miejscu, gdyż podniecenie narastało. 
Chryste, nie wytrzymam...
Zayn spał swobodnie, jego ramie wciąż spoczywało na moim brzuchu.
-Cholera.. - szepnęłam przewracając się na plecy. 
Wpatrując się w sufit i czując jego oddech na szyi wsunęłam dłoń pomiędzy majtki.
Jeszcze nigdy nie robiłam tego przy nim, chociaż naprawdę mnie kusiło. I to nie raz. 
Nie mogłam się oprzeć, drugą ręką sięgnęłam po jego dłoń i wsunęłam sobie pod koszulkę. Byłam coraz bliżej orgazmu, już prawie dosięgłam jego dłonią piersi, kiedy się obudził.
Wysunęłam jego dłoń spod koszulki nim całkowicie otworzył oczy i bardzo, ale to bardzo niechętnie wyjęłam dłoń ze spodni.
-Nie śpisz już ? - zasłonił usta dłonią, gdy zaczął ziewać.
-Miałam zły sen. - zmyśliłam szybko.
-Czułem jak się wiercisz. - spojrzał na mnie - Biedna. Chodź tu.
O nie.
Wziął mnie w ramiona przerzucając sobie moją nogę przez swoje nogi. 
-Co ci się śniło? 
-Nie pamiętam już. - zadrżałam, gdy materiał jego dżinsów otarł się o moje krocze. W ogóle czemu mnie tak dotyka ? Jest dla mnie obcy, to dziwne...
Cholera, nie teraz !
Zacisnęłam powieki i schowałam twarz na jego szyi gdy zaczęłam dochodzić.
-Ah.. - nie mogłam powstrzymać cichego jęku.
-Co ?
-Nie, nic. - pisnęłam.
-Co się dzieję ? - objął mnie mocniej.
-To...to był n-naprawdę straszny sen. - jąkałam, a orgazm zaczął ustępować.
Jakie to było cholera mocne.
-Zjadłabym coś. A ty ? - próbowałam go spławić.
-Mogę zrobić naleśniki.
-Świetny pomysł. - skomlałam cicho. - Zaraz przyjdę, okej ?
-Okej. - wstał, rozciągnął się i wyszedł z pokoju.
Westchnęłam smutno. Pocieszał mnie bardzo ważny i istotny fakt, że on nie jest moją prawdziwą rodziną... Nie znałam poprzednich rodziców, chyba nawet nie chciałam...
Jednak to Zayn pozwolił mi wychowywać się w normalnej rodzinie.  Może nie poświęcał mi uwagi ani nie spędzał ze mną czasu, ale uratował życie...
Po jakiś 20 minutach zeszłam na dół. Zdziwiłam się, bo naleśniki już na mnie czekały.  Chyba przesiedziałam w pokoju dłużej niż myślałam...
Zayn ubrany był w czarny T-shirt, apetycznie opinający jego mięśnie. 
Wspominałam, że nie tylko buzie miał śliczną ?
Nie raz wchodziłam do jego pokoju, gdy się przebierał z jakimś głupim pytaniem, czy inną wymówką. Wszystko, żeby tylko zajrzeć.
Gdy zauważył, że wchodzę do kuchni obdarzył mnie niby przyjaznym, ale jakże seksownym uśmiechem. Również się uśmiechnęłam, ale musiałam spuścić wzrok. Jednak kiedy znowu go podniosłam zauważyłam, że on nadal stoi i wpatruje się we mnie.
-Co? - zapytałam, siadając na wysokim stołku przy stole.
-Nic. - pokręcił głową i odwrócił wzrok. - Z dżemem ? - otworzył lodówkę.
-Emm, tak. - skinęłam głową.
Dobra, to było podejrzane.
Podał mi słoik dżemu i usiadł obok.
-Nie jesz ? - zapytałam, gdy ugryzłam naleśnika zwiniętego w rulon.
-Nie jestem głodny. - pokręcił głową i podparł brodę o dłonie. - Co dzisiaj robisz ? - spojrzał na mnie.
Wzruszyłam ramionami.
-Chyba nic. - odparłam - A ty ? 
-Chyba też. - podrapał się po policzku pokrytym delikatnym zarostem. Aż świerzbił mnie język.
I już mi się przypomniało co będę dzisiaj robić... Muszę kupić paczkę mokrych chusteczek, żeby co pięć minut nie biegać do łazienki.
-Ciocia nie idzie do pracy w weekend. - powiedział nagle.
-Nie ? Mówiła, że ma sporo pracy.
-Wzięła wolne. Jedzie gdzieś z facetem. Tom, czy jakoś. - wzruszył ramionami.
-To jej chłopak ?
-Najwyraźniej.
-Pewnie rodzice też wezmą romantyczny urlop. - uśmiechnęłam się lekko.
Spojrzał na mnie.
-My też. - stuknął mnie w nos.
Zachichotałam spuszczając wzrok. Nie pamiętam kiedy ostatnio tak długo rozmawialiśmy.
-Zayn...Znaczy tato, nie wiem..
-Zayn. - poprawił mnie.
-Ty...Nie masz nikogo...prawda ? - zapytałam niepewnie.
Zaśmiał się.
-Nie. - odparł.
-A chciałbyś ? - zmartwiłam się. Chyba bym umarła z zazdrości, gdyby miał dziewczynę.
Oparł ramiona o blat i spojrzał na mnie.
-Na razie muszę się zająć jedną dziewczyną. Reszta się nie liczy. - puścił mi oczko, a ja zaczęłam drżeć.
-Nie czujesz się jakoś...no wiesz, samotny ? - zaczęłam mu trochę współczuć. Z tego co mówi Katy od śmierci mojej mamy nigdy się nie zakochał.
A wszystko co robił, wszystko co osiągnął, wszystko co zbudował - robił z myślą o mnie. Nawet jeśli tego nie okazywał.
Zapatrzył się w blat.
-Tylko, gdy myślę o twojej mamie. - spojrzał na mnie.
-Ty... Ty znałeś Jasona ? Mojego tatę, tak ?
-On cię nawet nie widział. - powiedział - Był narkomanem. Gdy miałaś dwa dni zaćpał się.
Wiedziałam, że Jason umarł. Ale nigdy nie wiedziałam jak.
-Nie mówmy o tym. - przeczesał palcami gęste włosy - Chcesz soku ?
Skinęłam głową, a on poszedł do lodówki. 
Zawsze czułam, że odstaję od wszystkich. To nie jest moja "biologiczna" rodzina. Nie mam więzów krwi z Susi, z Katy, Carlem... 
Jedyna zaleta to to, że Zayn nie jest moją rodziną.  Że nie mam jego genów. Nawet nie traktuję go jak członka rodziny...
-Byłeś z mamą ? - zapytałam.
Spojrzał na mnie.
-Co ?
-Byliście parą ? 
Podszedł do szerokiego blatu naprzeciwko mnie i postawił na nim karton soku.
-Tak jakby.
-Całowaliście się ? - dopytywałam.  Nie wiem dlaczego, ciekawiło mnie to.
-Tak. - odparł. - Dlaczego pytasz ? - widziałam, że chyba zirytowało go moje pytanie.
-Jestem ciekawa...Ciocia mówi, że była piękna. Z resztą widziałam na zdjęciu.
Skinął głową. Zrobił się jakiś dziwny.
-Była.
-Podobała się pewnie wszystkim.
Westchnął ciężko.
-Uprawialiście seks ?
Oparł się o blat i spojrzał w górę.
-Hm ? - dopytywałam.
-Kilka razy. - sięgnął po szklankę.
-Ale nie jestem twoim dzieckiem ? - dobrze o tym wiedziałam, ale nie wiem co podkusiło mnie, żeby o to zapytać.
Rzucił szklanką o ścianę i schował twarz w dłoniach. Potem przeczesał palcami włosy i odwrócił się w moją stronę.
-Nie. - powiedział, patrząc na mnie ze złością - Nie jesteś. Ani moim, ani Carla, ani Susi. - skierował się w stronę salonu.
-Nie mam rodziny, prawda ? - zapytałam smutno.
Zatrzymał się w półkroku i spojrzał na mnie.
-Jay, ja nie..
Zeszłam ze stołka i z płaczem poszłam na górę.
Nie wiem co chciałam usłyszeć. Chyba bym tak nie zareagowała, gdyby nie powiedział nic o rodzicach...
Dotarło do mnie, że tak naprawdę nie mam nikogo.


4 komentarze:

  1. Końcówka najsmutniejsza, ciekawa jestem czy Zayn domyslil się co ona robiła z je co renka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo mi się podoba Twój styl pisania,masz taki talent do wkładania wielu emocji w opowiadania,a mimo to robisz to lekko,tak że ciekawie się czyta :>

    OdpowiedzUsuń