niedziela, 27 września 2015

Sometimes, Rozdział 15

Siedziałam obrażona na siedzeniu pasażera a wiatr rozwiewał mi włosy przez otwarte okno.
-Jay.. - westchnął Zayn.
-Co..?
-Nie gniewaj się. - mówił prowadząc. - Jesteś...No wiesz, bardzo młoda.
-Skoro nie chcesz to już mnie nie dotykaj ! - powiedziałam głośniej - W końcu jestem dzieckiem !
-Nie rozumiesz mnie. 
-Bardzo dobrze cię rozumiem! - wysiadłam z samochodu pod naszym domkiem i trzasnęłam drzwiami.
Weszliśmy do domu.
-Zaraz pójdziesz do pokoju. - zagroził.
-Dobrze, TATO! 
-Nie zaczynaj.
-Widocznie tego właśnie chcesz !
-Jay, stój! - szarpnął mnie za rękę i pociągnął w swoją stronę.
-Możemy do tego wrócić! - krzyczałam ze łzami w oczach - Zapomnimy o tym co tu się stało, nigdy więcej tu nie przyjadę, ty nie będziesz zwracał na mnie uwagi, a ja odezwę do ciebie się tylko za potrzebą! I będę siedzieć zamknięta w pokoju a moje uzależnienie nie minie, bo nie przestanę do ciebie czuć tego co czuję od zawsze... - mój krzyk zamienił się w szloch.
-Co? - rzekł cicho. Jego oczy przepełniała troska. - Uzależnienie ?
-To jest najmniej ważne. - szlochałam - Liczy się dla mnie to, że mnie nie chcesz. Bo jestem dzieckiem.
-Nie jesteś dzieckiem. - szeptał -W liceum moje dziwkarskie znajome obciągały komu popadnie w samochodach. Nie chciałbym, żebyś się do nich upodabniała. - ocierał mi łzy - I nie jesteś jeszcze gotowa. To byłby twój pierwszy raz, mogłabyś się dławić, a to nie jest przyjemne ani dla mnie ani dla ciebie. Dobrze ?
Skinęłam głową.
-Teraz powiedz o tym uzależnieniu.
Pociągnęłam nosem.
-Masturbuję się. - jęknęłam. - Na okrągło.
Westchnął głęboko przez nos. Założył pasmo włosów za moje ucho.
-Jak często ?
-Przynajmniej trzy razy dziennie.  - wzruszyłam ramieniem i zawstydzona spuściłam wzrok. - Boję się. Nie wiem co mam robić. - znowu płacz.
Przytulił mnie do piersi i pocałował mnie w czubek głowy.
-Jestem tu. Nie zostawię cię i pomogę we wszystkim. Rozumiesz ?
-Tak. - jęknęłam.
-Opowiesz mi jak to się zaczęło ?


      -....dlatego po części nie lubiłam spędzać z tobą czasu. Bardzo chciałam siedzieć ci na kolanach, oglądać z tobą filmy, ale nie mogłam, bo... - czułam, że moja dolna warga drży. 
Zayn ponownie mnie przytulił przyciskając usta do mojego czoła.
-Nie płacz, słonko. - mówił cicho - Poradzimy z tym sobie. Tak?
-Mhm... - zasznurowałam usta.
-Skoro sobie z tym nie radzisz chciałbym, żeby pomógł ci specjalista.
-Psychiatra ?
-Lekarz jak każdy inny. - wzruszył ramionami - To tylko drobna pomoc.
-Rozumiem.. - spuściłam wzrok.
-Powiedz mi, ile orgazmów dzisiaj miałaś ?
Zmarszczyłam brwi.
-Ani jednego.
-No widzisz ? To już o czymś świadczy. 
Położyłam głowę na jego ramieniu i patrzyłam na spokojne morze. Siedzieliśmy na sofie na patio, na nasze twarze padał dzień za to resztę ciała ogrzewało słońce, które jeszcze nie zamierzało zachodzić.
-Jestem zaspokojona po ostatnim... - zaczęłam mówić - Co jeśli to wróci, gdy będzie w Los Angeles ? Nie będziemy zbyt często...No wiesz.
-Coś wymyślę.  Zaufaj mi.
-Dobrze... - zamknęłam oczy.
Zayn położył dłoń na moim udzie, po czym zjechał nią nieco wyżej i wsunął pomiędzy moje nogi.
-Chodź. - rzekł cicho, całując mnie w skroń.


     Leżałam naga odwrócona plecami do Zayna. Nasze ciała były splecione, jego dłoń bawiła się moimi włosami. Uniosłam głowę w górę dając mu tym samym znak, że chce buziaka w czoło. Delikatnie przyłożył usta do mojego czoła.
-Teraz też przypominam mamę ?
-Tak. Bardzo. - rzekł cicho z ustami przy mojej głowie. - Moi rodzice przewidzieli, że tak będzie.
Odwróciłam się przodem do niego.
-Co?
-Przewidzieli, że będziesz przypominać mi Jay. Dlatego kazali ci traktować mnie jak ojca. Bali się, że skończy się tak, jak już się z resztą stało.
-Dlaczego?- zmarszczyłam brwi. 
-Bo zdają sobie sprawę jak bardzo za stary dla ciebie jestem. 
-Też tak myślisz ?
Położył dłoń na moim policzku.
-Na razie chcę cię uszczęśliwiać jak tylko mogę. Tak jak oboje pragniemy. - mówił - Ale jeśli kiedyś kogoś poznasz, kogoś młodszego... pogodzę się z tym.
Oczy zaczęły szczypać mnie od łez.
-Nie mów tak. - wtuliłam się w jego pierś. - Nie zostawię cię. A ty masz o mnie walczyć, a nie się poddawać.
Przez chwilę nic nie mówił. Później powiedział:
-Ja tylko chcę twojego szczęścia.
-Nie mogę być szczęśliwa, kiedy ty nie jesteś. - patrzyłam na niego a z moich oczu płynęły łzy.
-Teraz jestem najszczęśliwszy na świecie, słonko.
Musnęłam nosem jego nos, by później zamknąć jego usta w głębokim pocałunku.

2 komentarze:

  1. Pełen emocji rozdział, piękny ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O rany,ja bym się wstydziła mu powiedzieć o tej masturbacji :D..przecież to Zayn! :D,super rozdział :)

    OdpowiedzUsuń