-Zjem cię jak to kupisz.
Chichotałam przeglądając się w lustrze w przymierzalni. Odwróciłam się do Zayna, a właściwie jego głowy wystającej zza kotary.
-I jak ? - zapytałam obracając się w dopasowanej czerwonej sukience na ramiączkach.
-Bosko. - uśmiechnął się lekko.
-Dobra, teraz wyjdź bo mierzę dalej.
-Nie mogę patrzeć ?
-Nie ! Ktoś jeszcze mnie zobaczy.
-To dostanie w mordę.
-Dlatego wyjdź, nie chcę tu policji.
Zostawił mnie a ja zabrałam się za mierzenie małej czarnej. Zawołałam Zayna.
-Łoł.. - uniósł brwi - Idealna.
-Myślisz ?
-Stworzona do twoich bioder.
Racja, miałam w niej figurę klepsydry.
Dotknął moich pośladków.
-Dobrze, dobrze. Dziękuję za opinie, teraz zmykaj. Zaraz przyjdę z nią do kasy.

-Z czym ?
-Sukienkami.
-Spokojnie, odwieszę je. - uśmiechnęłam się - Dam radę.
-Odwiesisz ? - zdziwił się - Nie bierzesz ?
-A mogę ?
-Pewnie. - wzruszył ramieniem.
-Wszystkie ?
Skinął głową.
-Idziemy jeszcze po buty.
-Żartujesz, tak ? - uniosłam brwi.
-Musisz wyglądać na bankietach, gdy zacznę cię zabierać. Chociaż już bez tego onieśmielasz, ale niech zazdroszczą ci figury. - spojrzał na mnie - Kiedyś będę MI ciebie zazdrościć. - puścił mi oczko i wyszedł.
Kiedyś...tylko kiedy ?
-Nawet nie wiesz jak uwielbiam buty !
Mówiłam podekscytowana mierząc kolejną parę czarnych szpilek i oglądając się w nich przed lustrem. Ubrałam dopasowaną czarną spódnicę i zwiewną bluzkę, więc idealnie widziałam jak prezentują się w nich moje nogi.
Kształtne paróweczki, za którymi o dziwo szalał Zayn.
-Widzę. - powiedział mierząc mnie dokładnie wzrokiem. - I najwyraźniej one uwielbiają ciebie.
-Podoba ci się ?
-Jak cholera. Ile sukienek kupiliśmy ?
-6.
-To weź te buty, plus 6 par.
-Ale po co aż 7 ?
-Te nam się do czegoś innego przydadzą. - przygryzł wargę patrząc na mnie przenikliwie.
-Zboczeniec. - szepnęłam - I pedofil.
-Do przyszłego roku. - puścił mi oczko po raz kolejny w tym dniu. - I gdybym trafił teraz do sądu dostałbym mniejszą karę, bo cię do niczego nie zmuszałem.
-Ale nie trafisz. - usiadłam obok niego i zdjęłam buty. - To co, jeszcze 6 pudełek ?
Siedziałam przy stoliku i popijałam koktajl. Zayn poszedł do podziemnego garażu odłożyć nasze, a właściwie moje zakupy.
Podniosłam głowę i napotkałam na sobie wzrok przystojnego, jasnowłosego chłopaka koło dwudziestki.
Uśmiechnęłam się delikatnie i spuściłam wzrok. Po chwili zorientowałam się, że nadal na mnie patrzy z szerokim uśmiechem.
Zarumieniłam się.
Nagle zobaczyłam przed sobą Zayna. I mój świat się zakręcił.
Był tak niesamowicie piękny, że aż zabrakło mi tchu. Od razu zapomniałam o siedzącym za nim chłopaku i wbiłam wzrok w jego twarz.
-Smakuje ? - zapytał opierając muskularne ramiona o stół.
Podstawiłam rurkę pod jego usta. Wziął kilka łyków i oblizał wargi. Wtedy dostrzegłam ślicznego chłopaka, który nadal się we mnie wpatrywał.
Zayn zmarszczył brwi i obrócił głowę w jego stronę.
Gdy ponownie skierował się w moją stronę złapał mnie za dłonie i uniósł je do ust.
-Patrzysz się tam. - trzymał moją dłoń, gdy drugą sięgnęłam po koktajl by się napić.

-Więc nie patrz.
-Też patrzysz.
-Za dużo razy wymówiliśmy to słowo. - pokręcił głową.
Zachichotałam.
-Podoba ci się ? - uniósł brew.
Przełknęłam ślinę.
Nie podobał, ale musiałam zapytać:
-Dlaczego tak zwyczajnie na to reagujesz?
-Gdy ty skończysz studia mi stuknie czterdziestka. Nie mogę być na ciebie zły, jeśli teraz będziesz rozglądać się za chłopakami w twoim wieku.
-Chcę mężczyzny. - powiedziałam cicho - Nie chłopaka.
Zwilżył wargi.
-A ja chcę ciebie. - rzekł jeszcze ciszej.
Uniosłam kąciki ust.
-Zjemy coś ? - zaproponowałam - Mają kebab na talerzu. Wiesz kto lubi kebab na talerzu ?
-Ty ?
-Z podwójnym sosem, dziecino. - sięgnęłam po Menu i nasłuchiwałam jego gardłowego śmiechu.
Zayn wycierał moje usta serwetką. Starł kciukiem sos z mojego podbródka i oblizał go.
-Jeszcze ? - zapytałam.
-Nie. A ja ?
-Nic a nic. - oblizałam palce. - Jesteśmy słodcy. Myjemy się nawzajem.
-Ja ciebie myję. Ja jestem słodki, nie ty.
Wydęłam dolną wargę.
-No dobra. Jesteś urocza.
-Jak cholera ?
-Jak cholera.
-Powiedzmy, że doceniam twoje komplementy. Mów dalej.
-Kocham twoją dziewczęcą buzię. - złapał mnie za policzek.
-Hmm...dobrze, kontynuuj.
-Mam ochotę na te usta. - musnął kciukiem moje wargi.
-W sensie ?
-W sensie, że jak jeszcze raz będziesz mnie nimi prowokować, osobiście ci je zatkam.
Objęłam dłońmi jego nadgarstek.
-Chcę spróbować. - powiedziałam podekscytowana.
-Co ? Ale..
-No chodź. - uśmiechnęłam się - W samochodzie.
-Jay, nie możemy.
-Jay, nie możemy.
-Znowu zaczynasz.
-Znowu zaczynasz.
-Dobra, przeginasz.
-Dobra, przeginasz. - pokazałam mu język.
-Sama chciałaś. - wstał i pociągnął mnie za rękę ku parkingowi.
Aaa! :D Doigrala się ale oni to takie słodziaki :3
OdpowiedzUsuńTrochę martwi mnie ten chłopak..oby nic nie namieszał
OdpowiedzUsuńTeraz to się zacznie ^^
OdpowiedzUsuń