-Którego domu ?
-Na przedmieściach, 10 kilometrów stąd.
Powierciłam się na krześle. Już zaczął boleć mnie tyłek.
-Czyli nie w LA ?
-A co za różnica ? - uniósł kącik ust.
-Przestań ! - oburzyłam się - Nie wlejesz mi !
-Założymy się?
-Bo zacznę krzyczeć.
-Nikt cię nie usłyszy, to odludzie. - padł na oparcie krzesła.
-Teraz. - ostrzegłam.
-Jay, myślisz, że zrobiłbym ci krzywdę ?
Spuściłam wzrok.
-Nie. - rzekłam cicho.
-Więc czego się boisz ? - wrócił do jedzenia owoców morza, a ja błądziłam widelcem w homarze.
Zayn dający mi klapsy ? Brzmi interesująco.
-Zrobiłbyś to ? - zapytałam cicho, chyba ze zbyt poważną miną.
Spojrzał na mnie.
-Co ?
-Przełożył mnie przez kolano. - ugryzłam wargę od środka.
-Hm.. - zamyślił się - Chyba jesteś już duża i nie muszę tego robić. - powiedział z rozbawieniem.
-A gdybym cię wkurzyła? - uniosłam brew.
-Poważnie pytasz ?
Skinęłam głową.
Chyba wypatrzył moje zaciekawienie. Przestał jeść.
-Zależy jak bardzo. - poruszył delikatnie ramieniem.
-Mhm... - spuściłam wzrok na jedzenie.
Cholera, dużo jemy podczas tego wyjazdu.
-I podobało by ci się ?
Kaszlną kilka razy.
-Słucham ? - odchrząknął.
-Nie, nic..
Dobra, przekroczyłam granicę.
-Dziwnie ten chłopak na ciebie wpływa. - zauważył z lekkim rozbawieniem.
Uniosłam kąciki ust.
-To raczej ten drugi. - odparłam.
-Skoro podoba ci się tamten, dlaczego zaczęłaś z Mikiem ? - dziwiło mnie, że ani razu nie zapomniał jego imienia.
-Nie wiem.. - podniosłam na niego wzrok - Może chciałam, żeby był zazdrosny ?
Wytarł usta serwetką, gdy skończył jeść.
-I jest ?
-Nie wiem... Ty byś był ?
Przypatrzył mi się uważnie.
-Gdybym był w waszym wieku ?
Skinęłam głową.
-Cholernie. - powiedział.
-O, patrz ! - sięgnęłam po magnes na lodówkę z napisem "Najlepszy tata na świecie" - Chcesz takie ? - zadrwiłam. - Wezmę Carlowi.
Szliśmy dalej a on powiedział:
-Chyba nie jestem najlepszy na świecie.
Szliśmy chodnikiem w części turystycznej, gdzie znajdowało się wiele stoisk z różnymi pamiątkami i pocztówkami. Uwielbiałam oglądać te małe pierdółki, dlatego Zayn zabrał mnie w tamto miejsce.
-Tatą nie. - przyznałam patrząc na niego.
Zerknął na mnie przez okulary.
-A kim innym ?
-Nie wiem. - westchnęłam.
Dla mnie na pewno nie tatą...
-A kim chciałbyś być ?
Uśmiechnął się.
-Wiesz, gdy cię zabrałem do domu, byłem najszczęśliwszy na świecie. Ale już wtedy wiedziałem, że nie nadaję się na ojca.
-Więc dlaczego na początku się mną zajmowałeś ? Z tego co wiem, nauczyłeś mnie siadać na nocnik.
Uniósł kąciki ust.
-Za bardzo przypominałaś mi tamtą Jay. Włożyłem w ciebie całą swoją miłość. Zakochałem się w tobie już wtedy gdy znalazłem cię pod tamtym łóżkiem.
Zatrzymałam się. Spojrzał na mnie.
-I nadal tak jest ? Nadal jesteś zakochany ?
Stanął ze mną twarzą w twarz, zdejmując okulary.
-Nadal za bardzo nie wiem co chciałem wtedy osiągnąć próbując cię wychowywać. Powinienem od razu przekazać to zadanie swoim rodzicom, a ciebie kochać z daleka. Tak jak chciała tego Jay. - przełknął głośno ślinę - I to później robiłem.
-I co teraz? Co planujesz dalej?
Zamilkł na moment.
-Chciałem byś była nią. Chciałem zajmować się tobą przez resztę życia, byś tylko była taka jak ona. Bym mógł cię kochać tak jak ją kochałem. - mówił, w jego oczach widziałam smutek. - I udało się. Jesteś nią, Jay.
Zmarszczyłam brwi.
-Więc czemu nie kochasz mnie tak jak ją ?
-Kocham. - wydyszał - A nawet bardziej.
Wracaliśmy do domu w ciszy. Żadne z nas nie odezwało się słowem przez 10 kilometrów.
Weszłam do domu i od razu pomaszerowałam na górę. Potrzebowałam gorącej kąpieli. I drzemki.
Bardzo długiej drzemki.
Przez niemal godzinę jedynie przewracałam się z boku na bok w pustym łóżku. Blask zachodzącego słońca wpadł do sypialni. Wstałam i zaczęłam chodzić po pokoju.
Nie mogę, zaraz zwariuję.
Po tym co powiedział Zayn miałam mieszane myśli. Nie wiedziałam za bardzo co chciał mi przez to powiedzieć. Nie miałam zielonego pojęcia co mam teraz zrobić. Kochałam go do szaleństwa, w jeden jedyny sposób. Po tamtej rozmowie obudziła się we mnie nadzieja, że on również czuje to samo.
Skoro kocha mnie jak tamtą Jay, dlaczego tego nie okażę ? Bo jestem córką Jasona ? Człowieka, którego nienawidził ? Który odebrał mu jego miłość?
Ze łzami w oczach pobiegłam na dół. Byłam niemal tego pewna.
Wciąż widzi we mnie Jasona.
-Zayn ! - wołałam, ale jego nie było.
Wyszłam przed dom. I nic. Rozejrzałam się.
Plaża. Jest tam.
Pobiegłam szybko ku wzburzonemu morzu, gdzie odnalazłam stojącego po kostki w piasku Zayna, patrzącego na zachodzące słońce.
Wpadłam na niego z jękiem na ustach.
-Co tu robisz ?
-Też go nie znoszę. - mówiłam a pierwsza łza wpłynęła na mój policzek - Czasami też nie cierpię Jasona za to co ci zrobił. Za to co zrobił tobie i mamię. - szlochałam - Ale czasami kocham go za to. Czasami modlę się w podzięce za tamto. Czasami cię cieszę. - mówiłam - Gdyby nie on nie poznałabym cię. Nie mogłabym tulić się do ciebie w nocy. Całować cię. Niby niewinnie, ale dla mnie to już dużo. - przerwałam na moment. Patrzyłam jak wiatr rozwiewa jego długie włosy, jak przecudownie wtedy wygląda - Czasami mam ochotę ci powiedzieć. Czasami chcę to wykrzyczeć, a czasami siedzieć cicho. - jąkałam - Ale nie mogę. Nie mogę bo ty wciąż widzisz we mnie jego. Czujesz nienawiść, bo gdyby nie ja, byłbyś z mamą. Byłbyś teraz szczęśliwy. A ty.... Zawsze mnie unikasz. Niby nie chciałam tych wakacji, ale jednocześnie cieszyłam się na nie. Bo w końcu chciałeś spędzać ze mną czas. W końcu się przy mnie uśmiechnąłeś. W końcu momentami byłeś szczęśliwy... - spojrzałam mu w oczy - Ale nie chcesz mnie. Nie tak jakbym tego chciała.
-Nie chcę ? - powiedział oskarżycielsko - I Jason już dla mnie nie istnieje. Przez te siedemnaście lat nawet o nim nie pomyślałem. Gdy dorastałaś, Jay odżyła. Ale nie tak jak tego chciałem. - odsunął się o krok - Kazała mi cię kochać. I udało mi się, kocham cię bezgranicznie. Nie prosiła o nic więcej. A gdybym zrobił to czego od dawna pragnę, złamałbym tą obietnicę. - przetarł twarz dłońmi - Chcę cię mieć, Jay. Cholera, tak strasznie chcę się z tobą pieprzyć. Potem najdelikatniej w świecie kochać, potem znowu pieprzyć. Zrywać z ciebie ubrania co wieczór, całować twoją skórę, twoje piękne usta... - mówił bez tchu - Ale nie mam serca tego robić. Nie wiem czy Jay by tego chciała. - jego oczy wypełniły łzy - Nie mam pojęcia.
Podeszłam do niego bliżej. Serce biło mi jak oszalałe, ale udało mi się powiedzieć:
-Kazała ci kochać mnie tak jak ją samą. - rzekłam cicho - Więc rób to.
Patrzył na mnie przez moment. Potem dotarł do niego sens słów jakie powiedziałam. Jakie kiedyś wypowiedziała do niego tamta Jay.
I w końcu jego wargi przywarły do moich. Jego dłonie objęły moje policzki, a usta pieściły się nawzajem. Wplotłam palce w jego włosy, a on pogłębiał pocałunki. Po dłużej chwili odsunął twarz na tyle by odetchnąć. Nasze nosy się dotykały, dłonie Zayna mocno przywierały do mojej talii.
-Przyjechaliśmy tu starym autem mojego taty. Na tej plaży powiedziałem jej, że ją kocham.
-Więc zrób to jeszcze raz.
Położył dłoń na moim policzku i muskał go delikatnie kciukiem.
-Kocham cię, Jay. Jestem w tobie na zabój zakochany.
O jacie! Nie wiedziałam, że tak szybko ale wow nie wiem co napisać zatkało mnie.. :D
OdpowiedzUsuńWera ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŁał, nareszcie, odebrało mi dech kiedy to czytałam i nadeszła pora pocałunku :DD
UsuńTo jest takie piękne :D ♥
OdpowiedzUsuńZ każdym rozdziałem uzależniam się coraz bardziej :>
OdpowiedzUsuńŚwietnie! :*
OdpowiedzUsuń