wtorek, 22 września 2015

His Inferno, Rozdział 50

-No chodź...
Prowadziłam Zayna w stronę salonu, gdy wysiedliśmy z windy. Oczywiście co chwilę lądowałam z nim na ścianie, modląc się w duchu by tylko nie padł na podłogę i nikogo nie obudził.
-Od jutra koniec z piciem. - powiedziałam, gdy położył się na rozłożonej kanapie.
-Więc dzisiaj możemy się jeszcze napić. - rzekł z uśmiechem, prostując się.
-O nie. - złapałam go za ramiona i delikatnie napierałam na niego by ponownie się położył. - Leż tu, ja zaraz wrócę.
-Gdzie moja mamusia ? - zamknął oczy.
-Śpi na górze. Jutro jej o wszystkim powiemy.
-Julio, nie idź...
-Nie idę nigdzie, muszę ci przemyć ranę.
Wygrzebałam z szafki wodę utlenioną a z łazienki na dole wzięłam kilka wacików do demakijażu. 
-O, jesteś słońce. - uśmiechnął się szeroko, gdy znowu siedziałam obok.
-Jestem. - westchnęłam - Będzie szczypać, nie krzycz.
Wylałam kilka kropel wody utlenionej na jego przeciętą brew i niewielką ranę pod okiem.
Zasyczał i spiął się, ale nawet nie drgnął.
-Dzielny chłopak. - pochwaliłam go i wylewając kilka kropelek na wacik przyłożyłam go do jego dolnej wargi która również była rozcięta. - Nie otwieraj buzi.
Zacisnął powieki.
-Niech tu zostanie. - zostawiłam wacik na jego ustach i to samo zrobiłam na wcześniejszych ranach. - Do wesela się zagoi. - odgarnęłam kosmyk włosów z jego twarzy.
Uśmiechnął się.
-A skoro już o tym mówimy, może chcesz zostać moją najpiękniejszą w świecie żoną ?
-Już mnie o to pytałeś. - powiedziałam z rozbawieniem i zdjęłam waciki z jego twarzy. 
-Odpowiedz. - złapał mnie za rękę.
-Tak, zostanę twoją żoną. - wstałam i poszłam do kuchni.
Tam znalazłam woreczek do którego wrzuciłam kilka kostek lodu i owinęłam jeszcze jednym, niewielkim woreczkiem. Gdy wróciłam do Zayna przyłożyłam je delikatnie do jego policzka.
-Au... - jęknął.
-Jutro zgłosimy to na policję. A ty masz nie wychodzić z łóżka, tylko odpoczywać i leczyć kaca. Gdy poczujesz się lepiej pójdziemy do lekarza.
-Mhm... - zamknął oczy i odetchnął przez nos - Julio.
-Co ?
-Dbasz o mnie. - powiedział.
Skinęłam głową.
-Wiem. Ktoś musi.
-Fajnie, że Bóg wybrał ciebie. - rzekł cicho.
Spojrzałam mu w oczy, które były teraz otwarte.
Zayn mówiący o Bogu ? Coś nowego.
-Też się cieszę. - uśmiechnęłam się delikatnie - Śpij już, dobrze ? Wykąpiemy się jutro.
-Śpisz ze mną ?
-Od kilku tygodni tak. - westchnęłam i poszłam po piżamę leżącą na fotelu.
-Mm, fajnie. - na jego twarzy pojawił się kolejny uśmiech.
Przebrałam się i wsunęłam pod kołdrę.
-Wiesz ty co...? - powiedział ze skwaszoną miną.
-Zwymiotujesz ?
-Tak.
-Cholera...
Dosłownie po chwili byliśmy już nad sedesem. Trzymałam włosy Zayna, gdy już któryś raz z kolei "puszczał pawia".
-Ostatni raz widzę cię z whisky! - powiedziałam nieco głośniej.
Gdy skończył oparł się o ścianę i schował twarz w dłoniach.
-Kurwa mać... 
Wściekła wyszłam z łazienki i poszłam po szklankę wody. Po drodze wzięłam również ścierkę, którą namoczyłam i wróciłam do mężczyzny.
Mężczyzny, którym trzeba było się zająć jak dzieciakiem.
Przetarłam mu usta i  przyłożyłam krawędź szklanki do jego warg.
-Wypij. Do dna.
O dziwo sam wziął w dłoń szklankę i zaczął pić. Gdy skończył odetchnął głęboko i odstawił ją na bok. Spuścił wzrok na tyle, że widziałam jedynie jego sine powieki.
-O matko... - westchnęłam siadając na brzegu wanny i złapałam się za skronie.
Gdyby Zayn był uzależniony nie wytrzymałabym, gdyby ten sam teatrzyk miał się odbywać co noc.
-No nic, chodź już. - wstałam i wyciągnęłam w jego stronę ręce. 
Gdy w końcu wstał doprowadziłam go do łóżka i położyłam. Widziałam, że pomimo pijaństwa jest przygnębiony.
-Już dobrze. - powiedziałam siadając obok niego, gdy już leżał i pocałowałam w czubek głowy.
-Już nie piję... - powiedział cicho.
-Dobrze, myszko.
Przytuliłam go delikatnie do piersi okrywając kołdrą. Całowałam go czule w czubek głowy, a serce przepełniał mi żal. 
Myślałam, że mi pęknie, gdy Zayn zaczął płakać.
-Co się dzieje ? Boli ? - zapytałam luzując uścisk.
-Bałem się. - rzekł cicho.
-Wiem, skarbie. - przytknęłam policzek do jego skroni - Więcej nikt cię nie skrzywdzi. Tak ?
Mówiłam jak do dziecka, ale wtedy taki właśnie był. Dobrze wiem, że alkohol doprowadził go do łez, ale jednak mam serce by mu współczuć i go pocieszyć.
A wtedy pękało mi z bólu.

3 komentarze:

  1. Szkoda że taki krótki, no ale cóż życie. I tak wy szef wspaniały ×)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pijany Zayn jest przesłodki ♥ :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam nadzieje,że Zayn zrobi tak jak Julia mu mówi i pójdzie za policję,a nie sam będzie wymierzał sprawiedliwość :)

    OdpowiedzUsuń