sobota, 5 września 2015

His Inferno, Rozdział 47

"Czemu wszystkie twoje główne bohaterki mają imiona na J ? Bo ty też masz na J ?"
Dwa lata prowadzę tego bloga a moja kochana przyjaciółka dopiero teraz to zauważyła, no nieźle.
Przypominam (ponieważ padło takie pytanie) że Everything for you wróci, gdy skończę pisać His Inferno :) Czyli nie wiem dokładnie kiedy, mogę tylko tyle powiedzieć ;>
Miłego czytania :**


      Następnego dnia Zayn został w domu. Na okrągło mówił, że może iść razem z resztą remontować mieszkanie, ale zwłaszcza Jerry i Austin nalegali, żeby został, ponieważ nie wygląda zbyt dobrze i wiedzieli jakie ma samopoczucie.
I nie chodziło tu tylko o kaca...
Stałam przy windzie i przypominałam Marthcie co musi kupić na obiad. Razem z Ann wychodziły na zakupy i również prosiły, żebym została w apartamencie, razem z Zaynem.
Gdy zjechały na dół odwróciłam się i wzdrygnęłam, gdy jakieś dwa metry od siebie zobaczyłam Zayna. Stał w wejściu do kuchni, ubrany z luźne, czarne dżinsy i granatowy sweter prezentował się bosko. Jednak gdy spojrzałam na jego twarz, ogarnął mnie smutek. Podeszłam do niego szybko i objęłam dłońmi jego twarz.
-W porządku ? - zapytałam cicho.
Patrzył na mnie spod ciężkich powiek. Skinął jedynie głową.
Oczywiście, że nie było w porządku. Jeszcze wczoraj dowiedział się od swojej byłej kochanki, że przez 11 lat był okłamywany i przez ten cały czas obwiniał się o śmierć swojego dziecka. Melanii źle postąpiła. Ale wiedziałam, że bardzo żałuje. Widziałam to po niej i współczułam jej utraty dziecka.
Dziecka należącego też do mojego narzeczonego.
Drżałam na tą myśl. Ale to już koniec. Tamto się skończyło. Teraz czeka na nas przyszłość i nie możemy myśleć o tym co było.
-To coś zmieni ? - zapytałam cicho.
Zabrał wzrok z mojej szyi i wbił go w moją twarz.
-Między nami ? - dodałam.
Pokręcił głową.
-Nie może. Niby jak ?
Objęłam jego szyję ramionami.
-Jesteś załamany. 
-Dziwisz się ? - mówił bardzo cicho.
Założyłam pasmo włosów za jego ucho, mówiąc:
-Możesz spać przez cały dzień, płakać i bić się z myślami, nie wychodzić z pokoju...Ale chcę wtedy przy tobie być. Musisz mi pozwolić.
-Nie poradzę sobie, jeżeli cię nie będzie.
Przytuliłam się do jego torsu. Wiem, że to ja powinnam go teraz przytulać, ale był na to zbyt wysoki. Jedynie w łóżku mogę przytulać go do piersi, żeby poczuł się kochany i bezpieczny.
Żeby wiedział, że jestem blisko.
Objął mnie mocno ramionami.
-Zawsze tu będę. - oparłam podbródek o jego pierś i spojrzałam na niego - A ty wyglądasz świetnie nawet gdy masz kaca.
Uśmiechnął się.
-Szczerze...to poczułem ulgę. - rzekł cicho - Na początku bałem się, że powie mi, że Sophie nie była moim dzieckiem. A to by trochę popsuło sprawę, bo mam ten tatuaż...
-No tak...Ale powinieneś się w pewnym sensie cieszyć. Wiem, że to egoistycznie zabrzmi, ponieważ umarło dziecko no i nie ma powodów do uśmiechów no ale....Po taki czasie zasłużyłeś sobie na to. Powinieneś być szczęśliwy.
-Jestem... - chrypnął - Nadal jestem w szoku. Przypomniały mi się te wszystkie lata... - pokręcił z rezygnacją głową. Cieszyłam się w duchu, że się przede mną otworzył, że nie trzyma tego w sobie - Ale mam mocnego kaca. - przyznał. - Stąd mój wygląd.
-Podobasz mi się. Co z nim nie tak ?
Uniósł brew.
-Wiesz... - dotknął się w twarz - Nie mam make-upu. - zadrwił cicho.
-Ja tak mówię ?
-Dziewczyny tak mówią. - wzruszył ramionami.
Zauważyłam, że poprawił mu się nastrój.
-Chodź poleżeć. - złapałam go za rękę i poszłam w stronę schodów.
-Z chęcią.


       Zayn leżał z twarzą schowaną w moich piersiach i oddychał spokojnie. Czułam, że jest rozluźniony, chociaż kurczowo zaciskał na mnie swoje dłonie za każdym razem, gdy się poruszyłam. 
-Nigdzie nie pójdę. Możesz spać.
Otworzył oczy i uniósł głowę by na mnie spojrzeć. W jego ciemnych, pięknych czach czaił się strach. Naprawdę zaczęłam się zastanawiać co by beze mnie zrobił.
Widziałam, jak bardzo mnie potrzebuje.
Nim wypowiedział moje myśli na głos nachyliłam się i pocałowałam go delikatnie.
-Jestem tu. - szepnęłam.
Skinął głową jakby rozumiał i wtulił się jeszcze raz, tym razem mocniej. Czule pocierałam dłonią jego plecy, czując na piersiach jego ciepły oddech. 
Przeszedł mnie dreszcz. 
-Nie chcę spać. - westchnął nagle i uniósł usta do mojej szyi.
Pieścił wargami moją skórę i wsunął kolano pomiędzy moje nogi. Zadrżałam i wsunęłam dłoń pod jego sweter na twarde mięśnie brzucha.
Napięłam całe ciało, gdy zrobił to samo, tyle że złapał mnie mocno za piersi przez miseczki biustonosza.
-Zdejmiemy to. - szepnął muskając nosem mój policzek. Uniosłam się delikatnie by dać mu dostęp do moich pleców gdzie odnalazł zapięcie stanika. Gdy miseczki nie przylegały już do moich piersi wsunął pod nie dłonie i zacisnął delikatnie. Masował je i pieścił sutki, a moje jęki wpadały w jego usta, gdy mnie głęboko całował. Wsunęłam palce w jego włosy i pociągnęłam za nie delikatnie na co odpowiedział cichym pomrukiem.
Gdy zabrał ze mnie ręce złapał za brzeg mojej bluzki i zdjął ją ze mnie. Zsunęłam z ramion ramionka stanika i odłożyłam go na bok. Zayn nachylił się by jeszcze kilka razy musnąć swoimi wargami moje po czym zdjął z siebie sweter.
Westchnęłam zagryzając wargę, co od razu zauważył.
-Cieszę się, że ci się podoba. - rzekł kładąc na mnie swoje rozgrzane ciało.
-Ty tak nie zareagowałeś na mnie. - wydęłam dolną wargę.
Uniósł brew i podniósł lekko biodra pokazując mi nabrzmiałą erekcję.
Zachichotałam, a on wsunął palce pod gumkę moich leginsów i zsunął je z moich bioder. Złapał mnie mocno za pośladki i przywarł do mnie erekcją.
-Szybciej, proszę... - poganiałam go.
Uśmiechnął się słysząc moje słowa.
Szybkim ruchem zsunął ze mnie spodnie, po czym sam zsunął dżinsy i bokserki z pośladków, ukazując tym samym nabrzmiałą męskość. Całując moje uda zdjął ze mnie majtki, na co ja odpowiedziałam szerokim rozkrokiem. Uniósł kąciki ust i zakrył dłonią moją kobiecość masując ją delikatnie. Jęknęłam odrzucając głowę w tył, gdy nagle poczułam na sobie jego ciało. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam jego boską twarz, zaraz przed tym jak się we mnie wbił.
Zacisnął dłoń na moim udzie i ułożył się wygodniej. Ponownie zaczął we mnie wchodzić, tym razem nieznośnie wolno.  Wbiłam paznokcie w jego pośladki mając nadzieję, że to go chociaż trochę pogoni. Jednak on nie przyspieszał, wsuwał się we mnie raz za razem bardzo powoli pieszcząc dłońmi moje piersi.
Wystarczyło kilka minut bym doznała niezwykle intensywnego orgazmu. Zayn tkwiąc we mnie wykonał kilka okrężnych ruchów biodrami po czym sam doszedł, jednocześnie przedłużając moje słodkie tortury.
Zmęczona zamknęłam oczy a gdy Zayn doszedł do siebie padł na mnie całym ciężarem ciała. Przytuliłam go do piersi nasłuchując jego słów.
Mówił jak bardzo się boi. Jak bardzo boi się tego, że może mnie stracić. Jak bardzo mnie potrzebuje.
Jak bardzo mnie kocha.
Gdy poczułam na piersiach wilgoć serce mi się ścisnęło z żalu i sama również zalałam się łzami.

3 komentarze: