Miłego czytania :*
Woda sięgała mi po sam podbródek. Co jakiś czas pachnąca piana wlatywała mi pod nos, co doprowadzało mnie do kichania. Leżąc z głową wspartą o róg wanny po raz kolejny usłyszałam pukanie o drzwi.
Uśmiechnęłam się do siebie.
-Proszę. - rzekłam i wyprostowałam się.
Drzwi się uchyliły ukazując Zayna ubranego już w spodnie od piżamy i szary bezrękawnik, eksponujący silne ramiona.
-Wszystko w porządku ? - zapytał z czułością.
-Tak. Wejdziesz ? - zaproponowałam, ponieważ wcześniej gdy tu zaglądał stał tylko w drzwiach i zadawał jakieś pytania lub proponował drinka.
Bez zastanowienia skorzystał z zaproszenia i usiadł na kamiennej posadzce otaczającą wannę.
-Nie jestem za blisko ?
-Nie. Dlaczego ?
-Jesteś naga.
-Rozumiem... - spuściłam na moment wzrok - Ale widać tylko moje ramiona.
*
Ramiona to i tak zbyt dużo. Do tego obojczyk, wąska szyja i wgłębienie pod krtanią. Marzył by zanurzyć tam język.
Gdy Julia zaczęła rozwiązywać włosy z uścisku gumki, dyskretnie zerknął na koniec wanny, gdzie było widać jej blade stopy.
To już za wiele.
Zastanawiał się nad propozycją dokładnego wymasowania ich, ale wolał poczekać aż dziewczyna skończy kąpiel.
-Jak woda ? - zanurzył w niej czubki palców - Nie zbyt zimna ?
-Idealna. - uśmiechnęła się do niego czule. - Chociaż liczyłam na pięciominutową kąpiel bez żadnych olejków czy mydełek.
-Chcę ci sprawić przyjemność.
Zauważył, że zagryza wargi i się rumieni.
-Coś nie tak ? - złapał ją delikatnie za podbródek, zmuszając by na niego spojrzała.
-Pomyślałam o tym co robiłeś podczas kolacji. - wierciła się niespokojnie, odwracając głowę by zabrał swoją dłoń z jej buzi.
Zaróżowionej, śnieżnobiałej buzi.
-Oh... - zmarszczył czoło i zabrał wyciągniętą rękę, zażenowany jej słowami. - A dokładniej ?
-To było dosyć śmiałe....Dopiero zaczynamy się poznawać a ja....
-Julio. - przerwał jej ochrypłym, pełnym namiętności głosem, który pieścił jej imię w jego ustach.
Podniosła na niego ciemne, duże oczy.
-Czy to jak zlizywałem z ciebie syrop nie podobało ci się ? - zapytał, nieznośnie wolno wymawiając każde słowo, każdą sylabę.
-Nie powiedziałam, że...
-Nie chcesz bym zasmakował cię ponownie ?
-Ja...
-Całował twoją skórę ?
-Zayn, ja tylko...
-Pieścił, dotykał... - wyciągnął rękę, by uwolnić kciukiem jej dolną wargę z uścisku zębów, po czym nachylił się i musnął ustami jej zaróżowiony policzek.
Odsunął się, wypełniony dumą, gdy tak patrzył jak drży pod wpływem jego dotyku.
-Tylko mi powiedz, a więcej tego nie zrobię.
I tak bym to robił, nawet gdybyś mi nie pozwoliła.
-Może zapomnijmy o tym co mówiłam ? - zapytała smutno, ze spuszczoną głową.
Dopiero teraz dotarła do niego śmiałość jego słów.
I czynów.
-Julianno... - objął jej twarz dłońmi i uniósł w swoją stronę - Nie chciałem cię zawstydzać. Powiedz mi, co chciałaś wcześniej powiedzieć. - mówił zatroskany.
Zdziwił go jej triumfalny uśmiech.
-Chciałam powiedzieć, byś zrobił to ponownie.
Otworzył szerzej oczy, a po chwili również się uśmiechnął.
-Ej, nieładnie ! - wstał, słuchając jej śmiechu - Myślałem, że cię zawstydziłem ! - śmiał się razem z nią.
-Wykiwałam pana, profesorze.
-Gdybyś była dzieckiem, przełożyłby cię przez kolano. - puścił jej oczko.
Pokazała mu język.
Nim zdążyła go schować, nachylił się i chwycił go w usta.
-Przyjdź zaraz do mnie. Będę w sypialni. - pocałował ją w czoło i wyszedł, zostawiając ją oszołomioną i naprawdę rozgrzaną.
Gdyby nie woda, Julia poczułaby, że zrobiła się naprawdę mokra.
Tam na dole.
*
Wyszłam z łazienki i zastałam Zayna siedzącego na łóżku, wpatrzonego w podłogę. Chyba nie zauważył mojej obecności, więc odchrząknęłam cicho.
Uśmiechnął się i podniósł głowę.
-Gotowa ? - wstał i podszedł do mnie, dokładnie wpatrując się w moją dwuczęściową piżamkę. - Kaczuszki ? - zapytał z rozbawieniem.
-Tak. - zarumieniłam się. - Miałeś rację, strasznie tutaj gorąco. - podwijałam rękawy po łokcie.
-Masz inną ?
-Nie. Ale mogę ubrać bluzkę, którą miałam dzisiaj.
-Nie nadaje się do spania. - stwierdził, po czym podszedł do dużej szafy z ciemnego drewna i wyjął z niej złożony bezrękawnik, taki sam jak miał na sobie, tylko, że granatowy. - Włóż go.
-Dziękuję. - odebrałam od niego koszulkę i wróciłam do łazienki.
Po minucie wróciłam, ubrana jedynie w majtki i bezrękawnik, który ledwie osłaniał mi pośladki.
-Wyglądasz.... - zmierzył mnie intensywnym spojrzeniem - Apetycznie.
Rozłożyłam ręce.
-Jedz. Smacznego.
Zachichotał.
-Chciałbym. - pocałował mnie w szyję - Chodź.
Położył rękę na moich plecach i zaprowadził do łóżka.
-Nie będzie ci przeszkadzać, że będę spał z tobą ? Chciałbym tulić cię do siebie w nocy.
-L i c z y ł a m na to, że będziemy spać razem. - położyłam się, rozkoszując się miękkością dużej poduszki.
Zayn okrył mnie kołdrą, nachylił się i przycisnął usta do mojego czoła, po czym przeszedł na drugą stronę łóżka i położył się obok.
Bez zastanowienia wtuliłam się w jego bok. Złapał moją nogę i przerzucił sobie przez biodra.
Zgasił lampkę nocną. Zacisnęłam powieki.
Tylko się nie wygadaj i nie mów, że boisz się ciemności !
-Dobranoc. - pocałował mnie w czubek głowy.
-Zayn...? - prawie jęknęłam.
-Tak ?
-Widziałam twój tatuaż.
Znieruchomiał. Nawet przestał oddychać.
-S.O.P.H.I.E to imię ?
-Tak. - odparł.
Sophie..
-Kochałeś ją ? - zapytałam.
-Tak.
Otworzyłam oczy.
-A ona ciebie ?
Westchnął ciężko i potarł mnie po plecach.
-To nie tak, Julio. - szepnął - Śpij już.
*
Jakąś godzinę po wizycie w mieszkaniu Juli, Zayn siedział razem ze swoją ukochaną w samolocie. Opierała głowę o jego ramię i spała smacznie, tymczasem, gdy on na swoim kolanie zaciskał delikatnie jej dłoń i gładził kciukiem.
Widziała tatuaż, do cholery jasnej.
Sprawdził telefon. Melanii na całe szczęście przestała dzwonić, ale niestety zauważył, że telefon został odebrany wczoraj o 20:37.
-Szlag.. - szepnął, prawie niesłyszalnie.
Jeżeli rozmawiała z Julią, to już koniec. Chociaż dziewczyna nic mu nie mówiła.
Zastanawiał się co pomyślała, gdy po raz pierwszy zobaczyła tatuaż.
Zerknął na swojego śpiącego anioła i nagle zmartwienie minęło. Uśmiechnął się nawet lekko, patrząc jak wtula się w jego ramię.
Kochasz ją.
Usłyszał w głowie dziewczęcy głos. Odwrócił się i zerknął na resztę pasażerów, ale każde z nich było zajęte czymś innym. Zerknął na Julię.
Kto to powiedział ?
Pokiwał z rezygnacją głową. Pewnie mu się zdawało...
Ale nagle dotarło do niego co głos powiedział.
Kochasz ją...
Naprawdę zdążył pokochać Julię ?
*
Byłam w szoku, gdy dowiedziałam się, że Zayn jednak nie powiedział rodzinie, że też przyjeżdża na urodziny Marthy. Pierwsza wysiadłam z taksówki i patrzyłam na dużą posiadłość, myśląc o tym jak bardzo za tym miejscem tęskniłam. Ostatni raz byłam tu w Wielkanoc. Robiło się już ciemno, więc dom był na wpół oświetlony.
Odwróciłam się i spojrzałam na Zayna zamykającego drzwi samochodu i również wpatrującego się w dom. Wyglądał na zdenerwowanego.
-Hej.. - uśmiechnęłam się i dotknęłam jego ramienia - W porządku ?
Westchnął ciężko.
-Dziwnie. - odparł - Wspomnienia wracają. - spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem - Leć do nich, ja wezmę walizki.
-Dasz sobie radę ?
-No jasne.
W sumie to niepotrzebnie zapytałam. Podeszłam do schodków i weszłam na kamiennie patio, a potem otworzyłam drzwi domu.
-Julciu !
I już byłam w ramionach Marthy.
-Moje kochane dzieciątko, tak bardzo za tobą tęskniłam.
Moje kasztanowe włosy zmieszały się z jej ciemnymi blond lokami, sięgającymi jej po ramiona.
-Cześć Martha. - tuliłam ją mocno.
-O nie, nie ! - odsunęła się - Teraz jestem mamą, jasne ?
Zachichotałam.
-Dobra, oddaj ją. - rzekł Austin, wyciągając do mnie ramiona po czym mnie podniósł, tuląc mocno - Och Julciu, Julciu, jak ty rośniesz. - śmiał się.
Postawił mnie, pozwalając przywitać się z Jerrym.
-Jak lot ? - zapytał mężczyzna, uśmiechając się ciepło.
-W porządku. Mam nadzieję, że nie zaskoczyłam was gdy zadzwoniłam wczoraj wieczorem ?
-Kochanie, to nawet lepiej, że jesteś szybciej ! - powiedziała Martha, odbierając ode mnie torbę.
-Gdzie Anabel ?
-Pojechała z Willem do sklepu, będą za niedługo. Cieszę się, że zgodziłaś się by zapłaciła za twój bilet. Wiesz, że te pieniądze to teraz też twoje pieniądze. - uśmiechnęła się, łapiąc mnie za ramiona.
-To nie Anabel płaciła.
Zmarszczyła brwi.
-A kto ? - zapytał Austin.
-Emm... - spojrzałam na Marthę - Mam dla ciebie...prezent.
-Kochanie, wiesz, że nie musiałaś nic... - umilkła, gdy spojrzała za mnie.
Odwróciłam się i zerknęłam na Zayna, który właśnie położył walizki w drzwiach.
Martha bez słowa zasłoniła usta dłonią, a z jej szarych oczu popłynęły łzy.
Austin i Jerry stali jak wryci.
-Cześć mamo. - rzekł chłopak niepewnie.
-Synku... - zalała się łzami i wzięła Zayna w objęcia.
Po chwili po jego twarzy również ciekły łzy. Wtulił się w ramiona mamy i zaczął przepraszać.
Za to, że się nie kontaktował, że nie było go od trzech lat w Boże Narodzenie, na urodzinach, na różnych świętach.
Po prostu za to, że go nie było.
Odsunęła się, by objąć jego mokrą twarz dłońmi.
-Mój aniołek. - uśmiechała się - Nie mogę uwierzyć, że znowu cię widzę.
-Nie mam zaproszenia. - uśmiechnął się lekko.
-Kochanie, jakie zaproszenie ? To twój dom. Jest tu twoja rodzina. - spojrzała na mnie, puszczając Zayna - Dziękuję, że go namówiłaś. - uśmiechnęła się.
Nagle do Zayna podszedł Jerry.
-A z tatą się przywitasz ?
Zaśmiał się.
-No jasne.
Jerry był prawie równy z synem, więc Zayn nie musiał się schylać tak jak do Marthy. Z Austinem podali sobie jedynie ręce i uśmiechnęli się ciepło.
-Dobrze ją traktujesz ? - zapytał Austin, wskazując na mnie.
-Oczywiście. - uśmiechnął się do mnie i kiedy miałam już do niego podejść i objąć, Martha powiedziała:
-Pewnie, że tak. Julia to w końcu świetna studentka, prawda ?
Zamarliśmy.
-Tak.. - odparł Zayn - Julia to świetna....studentka. - powiedział niepewnie ostatnie słowo.
Spojrzeliśmy na siebie zdenerwowani.
Przecież oni nie wiedzą, że my....
Szlag.
Ojej...
OdpowiedzUsuń